piątek, 28 marca 2014

Wilk

     Świat fikcji miesza się z rzeczywistością. Nie wszystko o czym piszę dotyczy mnie. Wszystko o czym piszę dzieje się w mej głowie, ale nie zawsze w rzeczywistości. Nie zawsze widzę różnicę. Mam wrażenie że wyobraźnia zaczyna mieć siłę materializacji .....
     Nie jestem jednym z was. Żyję między wami, ale nie z wami. Codziennie mijacie mnie, rozmawiacie ze mną i nie wiecie jednego. Nie jestem człowiekiem, jestem wilkiem. Nie jestem kimś w waszym pojęciu, dla was jestem śmieciem, nikim. Kimś zupełnie obcym i wam obojętnym. Wasze wartości, wasze ideały nie znaczą dla mnie nic, ale żeby przeżyć, muszę je znać i liczyć się z nimi. W wielkim i pomimo swej zewnętrznej pstrokacizny, w istocie szarym tłumie, wciąż jestem sam. Czasem spotykam inne wilki, ale nie zbliżam się do nich. Nie unikam, nie uciekam, bywa że porozumiewawczo powarczymy na siebie ale bliższych kontaktów nie nawiązujemy. Słucham o czym mówicie. Gdy mówicie do mnie, to się uśmiecham i udaję uważnego słuchacza, ale myślami jestem zupełnie gdzie indziej. 
      Zagłębiam się w kolejnej lekturze.
     "Jakże nie mam być wilkiem stepowym i nędznym pustelnikiem pośrodku świata, którego celów nie podzielam, którego radości są mi obce! Nie mogę długo wytrzymać ani w teatrze, ani w kinie, zaledwie zdołam przeczytać gazetę, rzadko współczesną książkę, nie rozumiem, jakiej przyjemności i zabawy ludzie szukają w przepełnionych pociągach i hotelach, w zatłoczonych kawiarniach, przy hałaśliwej, natrętnej muzyce, w barach i kabaretach eleganckich, luksusowych miast, w światowych wystawach, na korsach, na odczytach dla złaknionych wiedzy, na wielkich boiskach sportowych - nie mogę zrozumieć ani podzielać tych wszystkich przyjemności, które przecież byłyby dla mnie dostępne i o które starają się i dobijają tysiące ludzi. Natomiast to, co w rzadkich chwilach staje się moim udziałem i radością, co dla mnie jest rozkoszą, przeżyciem, ekstazą i podźwignięciem, to świat zna, kocha i tego szuka chyba tylko w poezji, w życiu zaś uważa za obłęd. W istocie, jeśli świat ma rację, jeśli rację mają masowe rozrywki, kawiarniana muzyka, zamerykanizowani ludzie, zadowoleni z byle czego, w takim razie ja nie mam racji, jestem szaleńcem, jestem naprawdę wilkiem stepowym - jak często siebie nazywałem - jestem zwierzęciem, zabłąkanym w obcym i niezrozumiałym świecie, zwierzęciem, które nie może już znaleźć swego legowiska, swego pożywienia i chęci do życia." (Hermann Hesse "Wilk stepowy")

Rzeczywistość miesza się z fikcją i sam już nie wiem, czy staję się tym o kim czytam, czy czytam o tym, kim jestem.

A przed snem w głowie gra mi muzyka .... nasza, obywatelska:



"Nie wiem czego się bardziej bałem
Snu czy też z niego przebudzenia
Czego się bałem
Lecz wiem że nie obiecywałem
Szczęśliwego zakończenia" 
Obywatel NIP - Pierwsze zniknięcie Weroniki

Do klika za tydzień ... i mam nadzieję że ja w sieci to wciąż będę ja ... 
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
O tym panu już pisałem, o jego dawnych dokonaniach (Fleetwood Mac) i ostatnich nagraniach dokonywanych pomimo choroby ze Splinter Group. Ostatnie znane mi płyty Petera Greena to : Peter Green Splinter Group "Destiny Road" z 1999, "The Best Of Peter Green Splinter Group" (2CD) z 2002 roku i Peter Green Splinter Group "Reaching The Gold 100" (2CD) z 2003. Wszystkie gościły w samochodowym odtwarzaczu ... bo trasa byłą dość długa :) Pomimo wszystkich zastrzeżeń o których pisałem, słuchało się świetnie.
Potem potoczyło się już trochę skoczniej. Wróciłem do starych płyt, dawno nie słuchanych a bardzo lubianych. Jak dobrze przypomnieć sobie czasem te świetne płyty. Pierwsza wspomnieniowo była Kula Shaker "K", debiut z 1996 roku. Jest tu jeden taki numer który zawsze daje mi siły i podnoszę się nawet gdy leżę już, wydaje się, bez nich ;) Tego mi było trzeba !! Mógł bym go zapętlić i słuchać w kółko (a nawet śpiewam razem te wszystkie "trudne" słowa) 
Kula Shaker - Govinda
Ale przecież nie jednym utworem płyta stoi ;)
Kula Shaker - Grateful When You're Dead
Kula Shaker - Hey Dude
Bardzo pozytywna i zakręcona muzyka.
Kolejna nie jest już taka optymistyczna, ale bardzo uwielbiona. Zapomniałem jak ją lubiłem i .... całą płytę zapętliłem w odtwarzaczu. Eels "Souljacker" z 2001 roku. Tego pana jem łyżkami na surowo. Warto poczytać historię jego rodziny, a ....... może lepiej nie stresować "normalnych" ludzi. Jeśli ktoś chce, niech poszuka a może zbledną jego własne problemy ;) Muzyka rockowa i alternatywna, na innych płytach dużo spokojniejsza, na tej jest trochę "czadu". Nie wiem co wybrać ??? Całą płytę ??? No nie ...
Eels - Dog Faced Boy
Eels - Thta's Not Really Funny
Eels - Fresh Feeling
Eels - Souljacker part I
Eels - Bus Stop Boxer
Gdy chcę trochę podnieść emocje, to słucham starszej polskiej muzyki. Chciałem podnieść ? Podniosłem dwoma polskimi płytami wydanymi w 1990 roku. Jedna wówczas dość powszechnie znana a druga, wydana jako demo, dopiero po latach doczekała się szerszego uznania, choć krążyła na przegrywanych kasetach. 
Pierwsza to Proletaryat "Proletaryat". Czadowo, punkowo, rockowo. Można to było jeszcze nazwać punkiem:
Proletaryat - Zostanę żołnierzem
Proletaryat - Tienanmen
A to przez długi czas była moja ulubiona piosenka:
Proletaryat - Chlajmy
Drugą płytą było demo  Pidżamy Porno "Futurista". Reedycja z 1996 roku. Jeszcze nieznany Grabaż i jego ferajna. Teksty już mocne i zadziorne i muzyka jeszcze prawdziwie PUNKOWA !!
Pidżama Porno - Kilka zdań o Hitlerjugend
Pidżama Porno - Kocięta i szczenięta
Pidżama Porno - Film o końcu świata
Pidżama Porno - Ulice jak stygmaty
Dla dalszej poprawy nastroju jeden z rockowych świrusów, Rob Zombie i płyta "Hellbilly Deluxe" z 1998 roku. Komercyjna, ale odjazdowa rockowa i dynamiczna jazda. Ja go lubię i budzi mój uśmiech a nie strach ;)
Rob Zombie - Superbeast
Rob Zombie - Dragula
Dobre do tańca ????
Uspokojenie przeszło na końcu wraz z płytą Christy Baron " Take The Journey". Muzyka świetnie udająca jazz, lekka łatwa i przyjemna. Włączyłem i nawet nie zauważyłem gdy się skończyła. Nie przeszkadzała, choć nie budziła też zachwytu. Dobre muzyczne tło do spokojnych czynności.
Christy Baron - Happy Together
Christy Baron - A House Is Not A Home

Do klika za tydzień ....

piątek, 21 marca 2014

Gdzie jesteś teraz?

  Hej Ty !!! ....... tak, tak, do Ciebie mówię ..... stań choć na chwilę ......
Zabiegany, zalatany, wiecznie zajęcy, biegnący od jednego zajęcia do drugiego, wciąż nie mający czasu. Kiedy w końcu zorientujesz się że w twoim życiu poszło coś nie tak ? Co stało się z twymi młodzieńczymi marzeniami. A może jeszcze jest czas by coś zrobić, by jednak trochę zamieszać. Ale czy Ci się chce, czy to wypada, czy warto niszczyć to co osiągnąłeś. Tylko czy to co osiągnąłeś to jest tym czego chciałeś ? Czy możesz usiąść i powiedzieć sobie szczerze, tak jestem szczęśliwy i spełniony. Raczej zabrzmi to, tak osiągnąłem może nie to co chciałem, ale jest mi z tym dobrze. A jeśli nie jest, a tęsknota za marzeniem jest wciąż tak silna że nie daje spokoju ? I choć wszystko wokół mówi Ci że powinieneś być zadowolony i "szczęśliwy" a ty nie jesteś. Taaak ..... i zrywasz się do ostatniego, straceńczego lotu, nie mając już raczej nadziei, a na swym szlaku, po pewnym czasie spotykasz równie samotnego jak ty wędrowca. Kiedy zaświta Ci TO podejrzenie ? 
  "...............
  A jak myślałeś, kim mógł bym być?, zapytał. Po prostu kimś innym. Kimś, kogo się właściwie spodziewałem. Wydawało mi się, że raz czy dwa widziałem go w ciągu ostatnich dni. Ale właściwie nigdy żem mu się porządnie nie przyjrzał.
  Jak on wygląda?
  Nie wiem. Chyba coraz bardziej przypomina jednego mojego przyjaciela.
  Myślałeś że jestem śmieć.
  Brałem pod uwagę taką ewentualność.Mężczyzna skinął głową. Jadł. Billy przyglądał mu się.
  Ale ty nie jesteś śmierć, prawda?
  Nie.
  Siedzieli jedząc suche krakersy.
  Dokąd idziesz?, spytał Billy.
  Na południe. A ty?
  Na północ.
  Mężczyzna skinął głową. Uśmiechnął się. Jaki człowiek podzielił by się krakersami ze śmiercią?
  Billy wzruszył ramionami. A jaka śmierć by je jadła?
  W rzeczy samej, odpowiedział mężczyzna.
  Nie próbowałem się niczego domyślać. Poza tym dzielenie się z innymi to prawo drogi, prawda?
  Jak najbardziej.
  W każdym razie tak mnie wychowano.
  Mężczyzna skinął głową. W meksykańskim kalendarzu są takie dni, kiedy stawia się na stole jedno nakrycie dla śmierci. A może wiesz o tym.
 Tak.
  Śmierć ma ogromny apetyt.
  Co prawda to prawda.
  Mogła by się obrazić za parę krakersów.
  Może musi się zadowolić tym, co uda się jej zdobyć. Jak my wszyscy.
  Mężczyzna skinął głową. Tak, odrzekł. To możliwe.
  Na autostradzie ruch narastał. Wzeszło słońce. Nieznajomy otworzył drugą paczkę krakersów. Powiedział, że może na swój egalitarny sposób waży ofiary z ludzi i w oczach śmierci biedacy są warci tyle samo co wszyscy inni ludzie. 
  Jak w oczach Boga.
  Tak. Jak w oczach Boga.
  Nie da się przekupić śmierci, powiedział Billy.
  To prawda. Niczym.
  Ani Boga.
  Ani Boga.
  Billy patrzył, jak światło wydobywa z półmroku wodę stojącą na przydrożnych polach. Dokąd idziemy po śmierci?, zapytał.
  Nie wiem, odpowiedział mężczyzna. A gdzie jesteśmy teraz?
................ "  
Cormac McCarthy "Sodoma i Gomora" Epilog

A Ty myślisz czasem o tym? Gdzie jesteś teraz?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Kolejna wizyta u zamożniejszego kolegi :) i kolejne płyty do słuchania. On lubi stare progresywne klimaty, płyty więc takie właśnie. To kolejne z jego najnowszych nabytków. Na początek niemiecki rock z 1971 roku. Zaskakująco dobra muzyka będąca mieszanką jazzu, rocka i psychodelii. Na prawdę warto poznać. To tylko potwierdza moje "podejrzenia" i wielki żal że nie jestem w stanie wysłuchać a nawet poznać całej dobrej muzyki tworzonej na świecie. A ta przecież powstała tyle lat temu ... Zespół Out Of Focus z płyty "Out Of Focus" z 1971 roku:
Trochę razi ten niemiecki angielski i lewackie teksty, ale warto znać.
Z Niemiec przenoszę się muzycznie do Włoch. Zespół Picchio dal Pozzo powstał 1976 roku i nagrał wówczas dwie płyty. Reaktywował się w 2001 i z tego roku jest ta płyta. Ogólnie mówiąc grają jazz rock  i identyfikowani są ze sceną Cantenbury. Ale niech muzyka broni się sama (śpiewają po włosku !!!!). Picchio dal Pozzo "Camere Zimmer Rooms" z 2001 roku:
Ale to lubię :) :) :)
I z powrotem do Niemiec. Space Debris grają space rock a powstali w 2001 roku. Płyta nagrana na żywo w jakimś klubie i wydana w 2009 roku "Live Ghosts". Do Hawkwind im trochę brakuje, ale sprawni są :)
Po tych niemiecko-włoskich szaleństwach wracam do klasyki, choć to dziwnie brzmi w odniesieniu do tego wykonawcy, ale ich numer "Again" jest już klasyką !!! Dodam tylko że ten utwór i całą tę płytę bardzo lubię. A piszę o zespole Archive i płycie z 2002 roku "You All Look The Same To Me", a właściwie jej dwupłytowej reedycji. Przedobra muzyka progresywna, psychodeliczna i elektroniczna. Wszechobecny jest duch Pinka Floyda :)
Ten utwór to CUDO muzyczne :
Znowu wracam do Petera Greena i jego płyt po Fleetwood Mac. Wydana w 2000 roku Peter Green with Nigel Watson Splinter Group "Hot Foot Powder". Peter ciężko choruje (co już pisałem) i słychać to w jego głosie. A jest to choroba duszy, schizofrenia. Tym bardziej go lubię, choć słuchać smutno. Na płycie wielu świetnych wykonawców gra i śpiewa razem z nim.
Peter Green & Nigel Watson - I'm Steady Rollin' Man
Peter Green & Nigel Watson - From Four Until Late
I jeszcze inne wspomnienia z czasów gdy klawisze były nieodzownym elementem muzyki każdego rockowego zespołu. U nich grały głośno .... Uriah Heep i płyta z 1974 roku "Wonderworld". Kiedyś ich nie lubiłem, drażniło mnie to zdominowane przez organy brzmienie. Dziś wracam z sentymentem do lat młodości i czasem skuszę się na ich muzykę, tak było w zeszłym tygodniu. Ponoć byli prekursorami heavy metalu .... ???? ... za to wokalista przecudnie piszczał :)
Uriah Heep - Dreams
W opisie tytuł brzmi inaczej niż na płycie ?
Uriah Heep - The Shadow And The Wind
Sting to też klasyka. Na płycie "Blue Note Plays Sting" z 2005 roku zebrane zostały nagrania jego utworów w wykonaniu innych artystów z kręgu wytwórni Blue Note. Jest parę ciekawych wersji.
Cassandra Wilson - Fragile
The Bob Belden Ensemble  - Sister Moon
Ale tego pana to nie mogę darować ... ech .... śpiewać jak on :)
Kurt Elling - Oh My God
Na koniec by zatrzeć te miłe wrażenia, trochę punka zmieszanego z hardcorem. Lubię równie bardzo jak inne gatunki muzyki. Słucham wszystkiego !!!! Choć nie wszystko mnie potrafi zachwycić. Na nich miałem straszszszszszszszną ochotę :) Kapela nazywa się Amen i pochodzi ze Stanów. Płyta z 1999 roku "Amen":
Amen - Coma America
Amen - No Cure For The Pure
Amen - Everything Is Untrue
Amen - When A Man Dies A Woman

Do klika za tydzień ......

piątek, 14 marca 2014

Trochę o tym, trochę o tamtym.

Siadam przed pustą kartką .... i pierwsza nieprawda, bo przecież piszę na komputerze. Wciąż, mówiąc eufemistycznie, mijam się z prawdą. Może to już nałóg ? Każdy ma jakieś. Już nie palę, już nie piję, to może odbijam sobie w innych dziedzinach. Nie palenie przychodzi mi coraz łatwiej, choć wciąż zdarzają się chwile słabości. Nie picie przychodzi mi łatwo. Jeszcze półtora roku temu wciąż tęskniłem za alkoholem. Jednak zdarzyło się coś co dało mi trochę do myślenia i po prostu pogodziłem się z tym że nigdy już nie wypiję ani kropli. W mózgu przeskoczyła jakaś klapka i przestałem tęsknić. Nie przeszkadza mi nawet jeśli ktoś pije w moim towarzystwie. Ja znam ten smak, znam to uczucie, znam jego następstwa, wiem że nie chcę tego przeżywać i na prawdę dobrze mi z tym. Chociaż w tej sprawie potrafię już być silny, w innych wciąż się uczę. Na szczęście aura też stara mi się pomagać i pociesza nadchodzącą wiosną. Najgłośniejszą oznaką tej zbliżającej się pory są ..... hałasujące i budzące mnie co rano gołębie w przewodach wentylacyjnych. Co one tam wyprawiają, nie chcę się nawet domyślać, ale hałas od 5 rano jest niemiłosierny. Wiem bo o tej mniej więcej porze wstaję co rano do pracy. Na razie udaje mi się unikać nocnych zmian i z tym też mi dobrze. Czyli pewne pozytywne aspekty codzienności są wyraźnie zauważalne i słyszalne. Staram się je zbierać jak kamyczki i układać w swym ogródku, choć sam wciąż burzę ułożone już wzory. Ktoś ładnie powiedział że traktuje życie jak wielką przygodę. Próbuję i ja. Próbuję traktować kłopoty nie jak przeszkody, a jak wyzwania, patrząc z ciekawością w przyszłość. Zawsze jest jakieś wyjście, zawsze jest jakieś rozwiązanie, trzeba tylko go poszukać. Trzeba skupić się na przyszłości a nie na przeszłości. Czasem wystarczy wygaszenie emocji (choć nie przeczę że to trudne) i przyjrzenie się wszystkiemu z boku, złapanie dystansu. I może pojawi się plan możliwy i warty realizacji. Myśleć o celu, wiedzieć czego się chce, działać konsekwentnie, to jest najważniejsze. Reszta to sprawy techniczne. Ważne jest to by postawić sobie REALNY cel. Nie, nie prosty do osiągnięcia, ale realny. Istotne jest też przygotowanie do ewentualnej porażki. Dopuszczenie w planach, że może się nie udać i przygotowanie się również na to. 
Ech .... gdybym ja to umiał zrobić .... ale się staram :) Najważniejsze że są teoretyczne podstawy :)
                     Wracając od teorii do rzeczywistości chcę podzielić się z Wami jednym filmem wartym obejrzenia. Dokument o zespole Miłość pod tytułem "Miłość". Oglądając go do późna w nocy nie mogłem się oderwać. W tym zespole spotkali się, wówczas bardzo młodzi, Leszek Możdżer, Mikołaj Trzaska, Jacek Olter i słynny jazzman ... Tymon Tymański. Końcówka filmu opisująca koniec zespołu i bardzo gorzkie słowa Trzaski , dają dużo do myślenia. Można się z nimi nie zgadzać patrząc na kariery Tymona I Leszka, ale jest w nich sporo życiowej prawdy.
                   Dziś usłyszałem słowa piosenki które mną wstrząsnęły. Do tej chwili nie mogę wyjść z podziwu dla lotności autora. A brzmiało to tak:
"Ty Jesteś zajebista
To sprawa oczywista"
No cudo poezji śpiewanej.
                   I jeszcze teledysk w którym Maleńczuk (którego nie lubię) odnosi się do aktualnych wydarzeń na Ukrainie i pozdrawia Władimira. Chyba trochę go polubiam :)


I jak wam się podoba ?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Kupka płyt czekała i się doczekała. Jak uprzedzałem, były to płyty skocznie punkowe. Jedyny w tym tygodniu wykonawca anglojęzyczny, ale trudny do podrobienia i trudno znając ich muzykę usiedzieć w miejscu. Amerykanie grający bardzo skoczną odmianę punka, ska punk. Główny ogień tej muzyce nadaje SEKCJA DĘTA. A robią to tak że chwilami palce lizać. Nazywają się Voodoo Glow Skuls. Dwie płyty w odtwarzaczu : "Firme" z 1995 roku i "Steady As She Goes" z 2002 roku.
Potem już polski wykonawca dla którego Vodoo Glow Skuls byli niewątpliwie inspiracją, czego wokalistka Bladych Loków nie ukrywała w wywiadach. Brakuje jednak tego ognia i sekcja nie tak sprawna. Ale jeden duży przebój Bladych Loków w chodził w radio. Ciekawa, choć według mnie nie do końca udana próba. Blade Loki i dwie płyty, bardzo dobra ".... no pasaran" z 2006 roku i gorsza "Torpedo los" z 2009.
Ciekawe jak wam się spodoba ich wersja "Skóry" ? Ja lubię.
Dalej hasałem z punkiem. Nowa (nie wiem czy najnowsza) płyta The Analogs. Kapela ze Szczecina grająca street punk. Jest ostro, "Pełnoletnia Oj! Młodzież" z 2013 roku (choć te wersje utworów wcześniejsze) :
The Analogs - Nasze ciała
The Analogs - Strzelby z Brixton
Kolejna (nowa?) punkowa kapela Łap!punka. Też jest ostro, płyta "Łąp!punka" z 2013 roku.
Łap!punka - Co to jest za punk?
Łap!punka - Nie umarłem
Nie punkowa ale ważka w słowa najnowsza płyta Świetlików. Najważniejsze jest słowo, wszak swe teksty melorecytuje (bo trudno powiedzieć że śpiewa) Maciej Świetlicki, ale muzyka też przednia. Świetliki z płyty "Sromota" z 2014(?) roku. Płyta zawiera trzy CD !!
Świetliki - Alkohol
Świetliki - Majowe wojny
Świetliki - Gotham
Na koniec trochę wspomnień z płyty "Porzucona Generacja". Na niej nagrania grup: Brak, Kontrola W., Moskwa, The Corpse. Warto czasem przypomnieć te alternatywne, punkowe klasyki.
Brak - Na Bliskim Wschodzie
Kontrola W. - Radioaktywne
Moskwa - Stań i walcz
The Corpse - Walcz

Do klika za tydzień ....

piątek, 7 marca 2014

Ale twardziele maja to w d...

- Dzień dobry pani Jolu. Czy ja dobrze widzę, że nic nie widzę ?
- Nic pan nie widzi ... nic nie ma.
- Tak więc nic nie ma ... bo nic nie widzę.
Takimi to ocierającymi się o filozofię dialogami rozpoczynam swe dni w pracy.
Ostatni tydzień to dwa szkolenia po których trochę się boję. Na pierwszym dowiedziałem się że pracuję w najniebezpieczniejszym miejscu w naszym zakładzie, w elewatorze. Przebywam wewnątrz tykającej bomby, czyhającej tylko na iskrę by eksplodować ! Gdy to się w końcu kiedyś stanie, nie będzie co po nas zbierać. Codziennie narażam się na gwałtowne zejście. Ale na drugim szkoleniu usłyszałem jeszcze gorsze wieści. Najbardziej szkodliwą dla zdrowia pracą, pod względem narażenia na zatrucie bakteriami, kurzem, grzybami, mikotoksynami i bóg jeszcze wie czym jeszcze, jest praca magazyniera (zbożowego). A ja przecież tak pracuję ! Prawdopodobnie zabija mnie to powoli każdego dnia z każdą dawką wdychanego powietrza. Na zapas zatem pożegnam się z Wami już dzisiaj .... 
.... żegnajcie .....
... bo przecież coś z tego mnie w końcu dopadnie.
I nie wiem czy jestem przerażony porażeniem (zboża toksynami), czy porażony przerażeniem (ogólnym).
Może zmienić tytuł bloga na "Kronikę zapowiedzianej śmierci" ? 
Ale twardziele maja to w d.... i śpiewają refren ten .... nie pamiętam jaki, ale coś śpiewają ... lub słuchają muzyki nie przejmując się czającą się w mroku tą, która oznacza sen, spokój i niebyt. A może ..... ?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ale w koło jest wesoło .... w związku z tym początek bluesowy, dla równowagi. Nadal remanenty z Petera Greena. Płyta z 1998 roku, zapis koncertu dla branży muzycznej promującego jedną z płyt, "Soho Session". Stylowo zagrana, brzmiąca jak występ w małym klubie, i może tak było.
Jeszcze jeden koncert (dziwne, ale nie ma go w oficjalnej dyskografii), "An Evening With Peter Green Splinter Group In Concert". Który rok ? Nie wiem. Gdzieś z koncertów Europie. Mój ulubiony utwór .... to początek płyty i acoustic set. Spokojnie stonowany.
I po spokojnym początku tygodnia. Też remanenty ale z undergroundowego UNSANE. Wiecie już że lubię ten hałas i ciężkie niespieszne granie. UNSANE "Attack In Japan - Live" z 1995 roku ..... a że z tej płyty nic nie ma, to nagrania na żywo z innych koncertów :
I bardzo dobra (oczywiście na mój gust) płyta "Blood Run" z 2005 roku:
Grający rockowo i dość nowocześnie panowie z Utah (Orem) też dali się we znaki moim głośnikom. Zachwycili mnie pierwszym numerem na płycie, potem trochę mniej. Ważne że mocno (chwilami) i szybko (chwilami) ;) The Used "Lies For The Liars" z 2007 roku. Oto i ten pierwszy na płycie numer:
I jakimś dziwnym trafem wpadła w moje ręce płyta serbskiego zespołu z Banja Luki. Panowie grają black metal i choć słuchać ciężko, dotrwałem do końca. Mało tego, pierwszego numeru słuchałem ze trzy razy. Nie wiem o czym śpiewają (po angielsku ;)) ale tytuł tego numeru mówi wiele "Mother Serbia". Zespół Interfector i płyta ""The Force Within" z 2004 roku .... chyba.
Interfector - Mother Serbia
Interfector - Dark Saga
Dla uspokojenia polski wykonawca Old Time Radio. Za spokojne, brakuje mi rockowego zęba. Ale jako muzyka w tle sprawdza się nie angażując uwagi (nie wiem czy to komplement). Old Time Radio "Downtown" z 2006 roku:
..... niestety z tej płyty nic nie mogę znaleźć, ale są jakieś inne nagrania dające pojęcie o zespole .... nie zapamiętam go ....
Old Time Radio - Your Voice
Old Time Radio - Snowy
Na koniec amerykański zespół grający progresywny rock w którym możemy doszukać się inspiracji .... bardzo wieloma artystami. Trochę brakuje mi samookreślenia, ale są na prawdę niezłe numery, choć całość mnie nie zachwyciła. Jest tu rock, jazz, art rock, funk, blues, muzyka elektroniczna i ...... Słuchałem dwóch płyt, Umphrey's McGee "Anchor Drops" (2004) i "Safety In Numbers" (2006).
Umphrey's McGee - In The Kitchen
Do klika za tydzień :) 
A czeka na mnie na płytach (już przygotowanych do odsłuchu), dawka energetycznego punk rocka.