piątek, 29 czerwca 2012

Hooray! Hooray! It´s A Holi-Holiday!!!!

Przerwa w pisaniu !!!!
Z powodu urlopu zamykam się na dwa, do trzech tygodni.
Ale ja tu jeszcze wrócę (po w/w urlopie) i Wam pokażę !!!!!
Jeżeli będzie coś do pokazania ;o))

Because of summer holiday, I'll have a little break from writing.
Two, or three weeks.
Seeeee yaaaaaaaaaaaaaaaaaa.

*****
Ale byście się nie nudzili, mały przewodnik po czarTcie na te dni rozłąki ;o))
.................................
Tak obecnie wygląda mój starszy syn, Łukasz, wokalista Viadra (w naszej łazience ;o)) :





A to moje stare zdjęcie, wygrzebane w albumach rodzinnych. Przyznacie że nic się nie zmieniłem ;o))


A tak wygląda mój młodszy syn, Piotr (Pedrinio) jako No Offence (ten w okularach).



 A w międzyczasie ...............
Możecie wpaść i posłuchać nagrań na moim kanale w youtube. Przede wszystkim Obywatel NIP, ale są też i starsze nagrania (z lat 80-tych, czyli młodego jeszcze czarT'a) jako KOT2KC lub Grumble. Jest tam niezapomniana wersja "Stairway to Heaven". Są tez nagrania zaprzyjaźnionych kapel, choć nie wszystkich.

Możecie też wpaść na inny kanał (ale nie w kanał) na wrzucie. Tam oprócz nagrań muzycznych, znajdziecie nasze wygłupy "kabaretowe". Wywiady z idiotą (czyli ze mną). Można tez podziwiać porażający talent pedagogiczny (mój i kolegi K.O.), uczący dzieci piosenki "Nie boję się", oraz nagrania Obywatela NIP których nie ma na youtube. Są też dwa wywiady radiowe, w których słychać mnie czasem.


Możecie wpaść na mój kanał w last.fm, by zobaczyć moje preferencje muzyczne i sprawdzić jakiej muzyki ostatnio słuchałem (pod warunkiem że Piotrek nie słuchał na moje konto).


Możecie posłuchać naszych nagrań (Obywatela NIP) w strefie MP3 Wirtualnej Polski. Stamtąd można ściągnąć te nagrania, a każde odsłuchanie poprawia nasze miejsce na liście.

A z tej strony można ściągnąć wszystkie nagrania z naszej ostatniej płyty (demo "Numeryczna Inkarnacja Panoptikonu")

Możecie też odwiedzić nasz strony na Myspace:

Choć nic tam się nie dzieje, bo ja ja prowadzę ,a jestem leniwy. W przeciwieństwie do strony na facebook'u, którą prowadzi Sułek (choć ja też jestem administratorem).


*****
Zdjęcie tygodnia.


Tak czasem wygląda niebo ..... nade mną (gdy myślom zdejmę kaganiec).

*****
Przesłuchania tygodniowe.
Choć urlop za pasem, słuchanie trwa. Nieźle zacząłem, a potem ciągnąłem już różnie.
Nieźle, bo od ulubionej rockowej klasyki, choć dla mnie to wciąż nowość (przy Deep Purple i Led Zeppelin). Lubiane i ulubione Jane's Addiction z płyty "Nothing Shocking" z 1988 roku. Wybór ulubionych utworów nie jest wcale trudny. Dwa które są studyjnymi wersjami kawałków z koncertowego debiutu (rewelacyjnego choć dość ascetycznego, "Jane's Addiction"). Jaka kapela wydaje jako swą pierwszą płytę zapis koncertu ? Jane's Addiction !!!!
To jest dla mnie jeden z mych numerów wszech czasów :
A ten też bardzo lubię:
Potem miało być spokojniej .... ale tylko miało. Weather Report (szczególnie z Jaco Pastoriusem) zawsze trochę podnosi ciśnienie. Płyta (2CD) "Live And Unreleased" z 2002 roku, ale nagrania z lat 1975-83. Klasyka jazz-rocka, którą znać "niestety" trzeba.
A potem coś mnie podkusiło i żałowałem. Mark Knopfler "Sailing To Philadelphia" z 2000 roku. Mam wrażenie że brakowało mu już pomysłów muzycznych, bo ja ciągle słyszę pierwsze płyty Dire Straits. Bardzo je lubię, ale taki Knopfler mnie nudzi i nie pomagają nawet goście, a od słodyczy (muzycznej) bolą ....uszy (nie lubię country).
Dla odreagowania. płyta która wstrząsnęła Renatką. Oświadczyła że jest okropna. No i jest. Trzecia płyta The Stooges z 1973 roku, wydana jako Iggy And The Stooges, tuż przed rozwiązaniem zespołu. Uważana za pierwszą prawdziwie punkową płytę. Czyli domyślacie się jaka to muzyka. Iggy też piękny nie jest, ciągle mam przed oczyma jego zdjęcie w przeźroczystych spodniach i bez bielizny ..... brrrr. Ale ja uwielbiam takie ostro prymitywne starocie, gdy grano sercem i emocjami, a nie techniką.
Iggy And The Stooges - Search and Destroy
Iggy And The Stooges - Raw Power
Następna płyta w odtwarzaczu tylko o pięć lat późniejsza, bo z 1978 roku. To moja ulubiona płyta The Police "Outlandos d'Amour". Grają jeszcze dość prosto, jak na swe późniejsze możliwości, trochę nowofalowo a nawet ciut punkowo. Warto poznać, choćby dla tego że jest na niej Roxanne:
The Police - Roxanne
Uwielbiam grę perkusisty, który gra mało przewidywanie. Warto go posłuchać i wyłapać smaczki. To nagranie to też moje ulubione z tej płyty. Lubię słowa " .... and you'll be sorry when I'm Dead, and all this guilt will be on your head...." bo wówczas ciągle byłe nieszczęśliwy z powodu notorycznego rzucania mnie przez dziewczyny ;o))
The Police - Can't Stand Losing You
A w tej piosence mogłem znaleźć pocieszenie. Żoną podmiotu lirycznego zostaje .... dmuchana lalka:
The Police - Be My Girl - Sally
I na koniec nie mniej ulubiony Masoko Tanga:
The Police - Masoko Tanga
Oj wiele wspomnień związanych jest z tą płytą ;o)) Ale tylko z tą i następną "Regatta The Blanc"
A potem jeszcze orgia w mych uszach, bo laser wyczarowuje muzykę Sonic Youth z płyty  "Hits Are For Squares" wydanej w 2008 roku. Płyta jest składanką, ale ułożoną przez różnych wykonawców, chyba zaprzyjaźnionych z Sonicami. Ostatni numer jest premierowym nagraniem. Chcecie poznać Sonic Youth, możecie zacząć od tej płyty. Tylko ostrożnie, mnie wypaczyli dobry muzyczny gust i od tej pory szukam w muzyce sprzężeń i pisków oraz fałszywie brzmiących gitar ;o)) To tez jedna z mych ulubionych grup.
Sonic Youth - 100 %
Sonic Youth - Sugar Kane
Sonic Youth Teenage Riot
Przed samym urlopem dołowałem się starą polską kapelą (no może nie aż tak starą jak ja), Homo Twist. Liderem tej formacji był Pan Maciej Maleńczuk. I to są czasy gdy go lubiłem. Portem jakoś stracił w mych oczach wiarygodność, a i jego najnowsze dokonania muzyczne nie trafiają w mój gust. Tu jeszcze była młodzieńcza drapieżność i niepokorność w tekstach. Na pierwszej z tych płyt ""Cały ten seks" z 1993 roku, muzyka jeszcze trochę kulawa, ale jakie teksty. Do poniższego nagrania życie dopisało taką puentę, że słowa o artystach Piwnicy Pod Baranami, pasują dziś do Pana Macieja jak ulał.
Druga z płyt to "Moniti Revan" z 1997 roku. Tu muzycznie już (moim zdaniem) dużo lepiej i jest to moja ulubiona płyta Pana Macieja. A dla czego napisałem, że dołowałem się. Bo Pan Maciej opisuje zupełnie nie radosne strony życia. Chociaż płyta zaczyna się wesoło.
Homo Twist - Open Your cha cha
Homo Twist - Człowiek z wiekiem do trumny
Jest też utwór, manifest Homo Twist
Homo Twist - Twist Again
Homo Twist - Płaszcz syna
I jest tam całkiem niezła wersja "Bema pamięci  żałobnego rapsodu"
Homo Twist - Bema pamięci żałobny rapsod
Choć trudno go jednak porównywać z oryginałem:
Czesław Niemen - Bema pamięci żałobny rapsod

piątek, 22 czerwca 2012

Rozbieram sie bez żenady .... ale z pewnym zażenowaniem ;o))

Bez żadnej żenady, ale z pewnym zażenowaniem, spełniam blogowy obowiązek. Naznaczony przez Frau Be, odpowiadam na 11 pytań. Nie lubię takich zabaw (ale ja w ogóle mało co lubię, poza "muzyką"), ale w tym wypadku zabawię się, bo pytania niebanalne a i osoba je zadająca też.
1. Wódka czy piwo ?
A cóż to za różnica? To tylko kwestia ilości, efekt jest ten sam. Różnicę robi dobra whiskey (ew. whisky, ew. bourbon) ale tylko z lodem i bez coli !!!!!!!!!
A efekt i tak ten sam.
Żyjmy tak jakby świat miał się skończyć jutro ..... nie zostawiajmy nie dopitych butelek.
2. Seks czy akademia ku czci ?
Najlepiej seks podczas akademii ku czci. To jest dopiero perwersja.
3. Szanty czy Mozart ?
I to i to w swoim czasie i miejscu.
Bo szanty mogą być muzyką : 
Banana Boat - Pompuj zęzę
Pana Mozarta zaś znam osobiście, bo śpiewałem Requiem i ON był wówczas przy mnie.
Mozart - Requiem Dies Irae
To jest gniew !!! Porównywalny jedynie z Verdim (Requiem - Dies Irae).
Ale trzeba słuchać baaaaardzo głosno !!!!!!!!!!
4. Bita śmietana czy gniot tortowy ?
Też i to i to. Bita śmietana z ciepłą szarlotką lodami (już mi ślina kapie na klawiaturę) i tort mojej mamy (dobrze nasączony rumem) ....... nie potrafię wybrać.
5. Nergal czy Benedykt XVI ?
Muzycznie? Na pewno Nergal. Benedykt ma słaby i zupełnie nie rockowy głos.
6. Cebula czy jabłko ?
Zdecydowanie cebula (w jajecznicy), bo jabłko lubię tylko w szarlotce.
7.  Rower czy pedał ?
Rower bez padała ............. odpada. Pedał na rowerze ......... interesujący widok. Lubię cudowne dzieci dwóch pedałów, czyli rowerzystów.
Cudowne dziecko dwóch pedałów.
8. Dyskoteka czy cmentarz ?
Dyskotek nie znoszę. A jeżeli cmentarz, to w piosenkach Macieja Zembatego.
Maciej Zembaty - Ostatnia posługa
Maciej Zembaty - W prosektorium
Oby tylko nie męczyła mnie córka grabarza (choć to nie Maciej Zembaty):
Mariusz Gabrych - Córka grabarza
9. Czerwony czy niebieski ?
Oczywiście że czerwony .......... jak cegła.
Dżem - Czerwony jak cegła
Bo czyż można porównywać kolory (chociaż to też ładna piosenka).
Donovan - Colors 
10. Klasztor czy dom publiczny ?
Czasem tu, czasem tam. Tak dla psychicznej równowagi.
11. Frau Be czy joint ?
Najchętniej joint wypalony z Frau Be !
Masz co zajarać ? Dobry towar ?
***************
Nie chce mi się wymyslać nowych pytań, ani zmuszać nikogo do niczego. Jeśli chcecie, odpowiedzcie na te same pytania i podajcie dalej (możecie oczywiście wymyślić własne pytania). Do odpowiedzi nominuję (11 osób) :
............................................................................................ oj bo policzę ;o))
Możecie nie odpowiadać, ale wówczas czeka was 11 lat ...............
Jeden z blogerów nie odpowiedział i wyłysiał mu kot. Innemu zabrakło piwa a sklepy były zamknięte. Jeszce inny dostał bolesnej czkawki a jego komputer zainfekował wirus otwierający strony pornograficzne.

*****
Zdjęcie tygodnia.
 Dzisiaj nastrój przedurlopowy, bo urlop coraz bliżej.


 A mieszkańcy działek, już nas niecierpliwie wypatrują ;o))

*****
Przesłuchania tygodniowe.
Smutek w duszy gra, a w głowie gra muzyka. Gra na okrągło i nieustająco. Gra w dzień, gra w noc. Świat jest muzyką, a muzyka światem .................. Spersonalizujmy więc tę muzykę ;o))
Na pierwszy promień Eric Clapton z płyty "Chronicles - the best of eric clapton" z 1999 roku. The best of, czyli cała góra piosenek, ale gdzie ten blues? Nie lubię popowego Claptona, ale da się słuchać bez wstrętu (szukając jednak wciąż bluesowych korzeni) ;o))
Eric Clapton - Change The World
Eric Clapton - Before You Accouse Me
Jeszcze jeden Clapton dzisiaj, choć poranek świta. 
Czy pozwolisz czarTcie słuchać? Tylko głupi pyta ;o)) 
Słuchajmy więc .... Eric Clapton "Reptile" z 2001 roku. Jeszcze popowy, ale już buesiejący ;o))
Eric Clapton - Got You On My Mind
Eric Clapton - Believe In Life
Oczywiście że wybierałem te bluesujące, bo przecież jest też na tej płycie "I Ain't Gonna Stand For It" ...............
Jaki ojciec taki syn. Mam nadzieję że w tym przypadku potwierdzi się tylko z głosem, a nie z całą resztą. Szkoda by było, bo płyta przypadła mi do gustu. Głos brzmi zupełnie jak głos ojca. A chodzi o płytę Sebastian Riedel Cree "Diabli nadali" z 2012 roku, czyli świeżynka. Na prawdę dobry, polski, bluesrock .... i jeszcze ten głos przywołujący wspomnienia ..................
Cree - Diabli nadali
Cree - Po spowiedzi
A przy tej płycie zagrały emocje, bo połowa płyty dobra, a druga z beznadziejnym dźwiękiem. Ale ta połowa wystarczyła ;o)) Nazareth i "Hair Of The Dog LIVE - On Tour 1981" wydana w 2008 roku. Ktoś zgarnął kasę za kilka nagrań kiepskiej jakości, ale te z niezłą, wynagradzają rozczarowanie.
Nazareth - Hair Of The Dog
Nazareth - Expect No Mercy
I puszczona na życzenie Piotra (vel Pedrinio) w samochodzie (też uwielbiam !!!) Jane's Addiction "Ritual De Lo Habitual", trzecia płyta Jane' Addiction, wydana w 1990 roku. Ma chłopak dobry gust (po mnie). Zawsze emocje przy słuchaniu, a to lubię najbardziej.
Jane's Addiction - Been Caught Stealing
Jane's Addiction - Three Days
Następnie zahaczyłem o Pink Floydów. Tylko zahaczyłem, bo płyty z ich muzyką, ale nie grane przez nich. Pierwszą była "Begins" z 2008 roku, kapeli o nazwie Blue Floyd. Są to muzycy bluesowi grający utwory Pink Floyd na bluesowe kopyto. Ciekawe doświadczenie ;o))
Tylko takie wersje są dostępne w necie (nie są to wersje z płyty, ale te utwory są na płycie).
Blue Floyd - Fearless
Blue Floyd - Interstellar Overdrive/Wish You Were Here
Kolejna porcja Floydowej muzyki to wydana w 2006 roku "Return To The Dark Side Of The Moon". Hołd złozony tej płycie przez muzyków rockowych takich jak :Adrian Bellew, Robby Krieger, Rick Wakeman, Tony Levin, John Wetton i .... wielu innych. Miło posłuchać, ale wolę jedak oryginał.
Tu wysłuchacie CAŁEJ płyty :
Return To The Dark Side Of The Moon A Tribute To Pink Floyd.
nadal wspomnienia, z tym że bardziej hałaśliwe i zgrzytliwe, ale też przebojowe. Z czym wam się kojarzy Doolittle? Mnie od pewnego czasu (23 lat) z płytą Pixies, wydana w 1989 roku. Mogę słuchać do zwiędnięcia uszu ..... i nigdy mi się nie nudzi a nawet nie irytuje .... i mieli fajną basistkę ;o))
Pixies - No. 13 Baby
I takie ładne wyznanie miłosne
Pixies - La La Love You
I coś ze świata zwierząt (refren zawsze śpiewamy wspólnie .... ja i Pixies):
Pixies - Monkey Gone To Heaven
Był Blue Floyd, teraz zaś czarny blues grany przez białych chłopców. Ci chłopcy to już dziś dziady (jeżeli jeszcze żyją i są zdrowi psychicznie). Wydana ostatnio (chyba 2004 rok, ale literki na płycie są zbyt małe by odczytać, a może to reedycja, bo nagrania z 1968 roku ;o))) "Blues Jam In Chicago" Fleedwood Mac. Te dobre Fleetwood Mac, jeszcze z Peterem Greenem. Oprócz nich w nagraniach cała plejada czarnych bluesmanów ( Otis Span, Willie Dixon ...........). Na prawdę warto posłuchać, no chyba że ktoś nie znosi bluesa.
Fleetwood Mac (Blues Jam In Chicago) - I Can't Hold Out
Fleetwood Mac (Blues Jam In Chicago) - My Baby's Gone
Fleetwood Mac (Blues Jam In Chicago) -Watch Out
Nie lubię tych którzy nie lubią tych którzy lubią taka muzykę ;o))
Że nie słucham nowości, cóż to za zarzut. Przecież był Cree. A teraz następna nowość w płytotece. Jeszcze pachnąca świeżością "Live Over Europe" Black Country Communion. Płyta nowiutka, a jednak nieco zalatuje, a nawet mocno zalatuje ... latami 70-tymi. Ale skoro w składzie wokalista i basista Deep Purple, perkusista który jest synem pałkera z Led Zeppelin i jeden z lepszych obecnie gitarzystów bluesrockowych, to musiało tak być. Grającego na klawiszach nie znam, bo kto się interesuje klawiszowcam? Ja pamiętam nazwiska tylko dwóch- John Lord i Rick Wakeman, i na pewno nie jest to żaden z nich. Aha, jeszcze jednego pamiętam - Patrick Moraz ;o)) Płyta aż kipi energią z tamtych lat, choć utwory nowe:
Black Country Communion - The Ballad Of John Henry
Black Country Communion - Man In The Middle
A po nowości, musi być staroć, tak dla równowagi. Pink Floyd I "Interstellar Fillmore" (2CD). Znacie te płytę? Wątpię ;o)) Nie wiem kiedy wydana, ale zawiera koncert Floydów z 1970 roku. Już bez Syda Barreta, z nowym członkiem .... Gilmourem. Czasem dziwne wersje utworów, ale wulkan energii i psychodelii. Takie Pink Floyd UWIELBIAM, choć dźwięk nie najlepszy :
Pink Floyd - Grantchester Meadows
Pink Floyd - Atom Heart Mother
Pink Floyd - Careful With That Axe Eugene 
Tak, tak, ostrożnie z tą siekierką ......

piątek, 15 czerwca 2012

Smutny dzień, ale wesołe wspomnienia.

Dziś dużo linków i mało tekstu. Nie mam nastroju do dzielenia się swymi niemądrymi "przemysleniami". Nagła śmierć kolegi z pracy (właśnie wróciłem z wystawienia ciała, jutro pogrzeb), spowodowała mały kryzys. Wiem że minie, ale jeszcze trochę się posmucę. Był trzy lata młodszy ode mnie ...........
*****
Byście się nie smucili razem ze mną, przypomnę jeszcze parę zdjęć z naszego, Obywatel'o NIP'owego X lecia. Potraktujmy to jako zdjęcia tygodnia.


Obywatele w nastroju krotochwilnym.


Ciężki moment, bo muzyka ciężka.

Perkusista czyta ..... dobry żart.


Tu zacytuję podpis Sułka pod zdjęciem na facebooku:
"Frontman ............czyli wiarus frontowy po przejściach!!!"


Każdy myśli "gdzie ja k....urcze jestem ?" lub "co oni k....urcze grają?"

 Gitarzysta (Sułek) wykonuje BRAWUROWE solo ;o))


Basista, pan Tadeusz, podczas swych pięciu minut. Zaszalał ... aż mu się skarpety zsunęły ;o))


Znów zacytuję Sułka:
"Tu są tamci wojownicy, przyjaciele z tamtych lat!!!"


Jedzie Motórek a pan czarT dmucha w harmonijkę ;o))

"Wyklęty powstań ludu ZIEMI !!!!!!!!!!!!" Czyli końcówka Międzynarodówki


I tu oddaję już (do końca) głos Sułkowi:
" Lud powstał, a frontman .....podupadł!!!!! Szybka, fachowa pomoc medyczna ....czyli telefon na pogotowie!!!"

  
" R-ka udziela pomocy wręcz natychmiatowo......"


"Powstańcie, których dręczy głód!!!! ....już z pokładu R-ki"
***** 
Przesłuchania tygodniowe.
Rozpocząłem ambitnie i jazzowo. Składankowa płyta Weather Report "The Jaco Years", wydana w 1998 roku. Zebrane są na niej najlepsze (?) utwory nagrane z tym genialnym basistą. On już nie żyje, a gra nadal.
Weather Report - River People
Weather Report - Havona
A potem, zwyczajowo czadowo, choć nie za mocno, ale też nie lekko. Dokończyłem składanie (na półce) dyskografii Rage Against The Machine. Ostatnia płyta z 2003 roku, wydana gdy zespół już nie istniał (a właściwie nadal grał, jako Audioslave, ale bez Zaka), to "Live At The Grand Olympic Auditorium". Koncert jak koncert, nie powala dźwiękiem, ale grają to co mają najlepszego:
RATM - Bulls On Parade
RATM - Guerilla Radio
Od lewicującej i mocno politycznie zaangażowanej muzy do alternatywy. Trochę zapomniane Powalające Dynie, czyli Smasching Pumpkins. Słuchałem pierwszej na prawdę dobrej płyty "Gish" z 1991 roku. Dynie, dawno temu, powaliły mnie przede wszystkim tym numerem:
Smashing Pumpkins - Rhinoceros
Ale mocniej grać też porafili :
Smashing Pumpkins - I Am One
Następna płyta była pewnym zaskoczeniem, bo jej nie pamiętałem. Heya od pewnego czasu już nie słucham, bo ..... za miękko grają. Ale włożyłem do odtwarzacza "Echosystem" z 2005 roku i ....... całkiem niezłe chwilami łoją. Choć nie jest to mój ulubiony rockowy hałas, ale płyta na prawdę niezła.
Hey - Leżę tu, leżeć chcę
Hey - W imieniu dam
Wiem, wiem, kotku że na imię masz Kaśka ;o))
Trochę bluesa jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a czasem wręcz pomogło. Pomaga w smutkach i towarzyszy w radościach. "You're Gonna Miss Me (when I'm dead and gone), jest taką płytą pomagającą w smutku po Muddy Watersie. The Muddy Waters Tribute Band nagrał ją w 1996 roku, czyli w 13 lat po śmierci MISTRZA. Zebrali się jego kumple, którzy z nim grali i nagrali. Uczcili jak można najlepiej, grając jego klasyczne numery:
The Muddy Waters Tribute Band - I Don't Know Why
The Muddy Waters Tribute Band - Mean Mistreater
Coś wzięło mnie na wspominki i tributy ;o)) Bo następna płyta to ..... sam nie wiem jak to nazwać, bo nie jest to prawdziwy tribute. Po trzydziestu paru latach od śmierci (z jakiego powodu? .... z przedawkowania) gitarzysty który zwał się Tommy Bolin, pierwszoligowi gitarzyści, ale i wokaliści, dograli swe gitary, głosy, basy i.t.p., tam gdzie było trzeba do jego starych ścieżek (zachowując jego gitarę i głos) i wydali to na płycie Tommy Bolin and friends "Great Gypsy Soul" (2012). A ten Tommy był przed śmiercią gitarzystą Deep Purple, ale przedtem w wielu innych zespołach. Płyta wyszła ... ciekawa, choć nie porywająca:
Tommy Bolin and friends - Lotus
Tommy Bolin and friends - Dreamer
Mecz Polska - Rosja tak rozniecił emocje, że trzeba je było trochę ostudzić. Wypadło na mało znaną płytę Pink Floydów z muzyką do filmu Zabriskie Piont.Płyta nie jest najlepszą w ich dorobku, to pewne. Nagrana jakby na chybcika, brzmi jak studyjne improwizacje na temat muzyki Pink Floyd. Ale można na niej na przykład usłyszeć jak Floydzi graja bluesa. Słucha się dobrze, bo uspokaja, pomimo swej psychodeliczności. Słuchałem wydanej w 2004 roku pełnej wersji nagrań z tej sesji, pod tytułem "The Complete Zabriskie Point Sessions"
Pink Floyd - Blues Scene
Pink Floyd - The Violent Sequence
Na wybór następnej płyty do słuchania miał wpływ nastrój po nagłej śmierci kolegi z pracy. Chciałem czegoś z mądrym tekstem. Wybrałem płytę która zachwycała mnie od zawsze swym klimatem i tekstami. To projekt nagrany w latach1982-83, "i ching". W jego nagraniu wzięła udział czołówka ówczesnych polskich muzyków bluesrockowych. I to słychać. Niektóre nagrania są wyjątkowej piękności:
i ching - Ja płonę
i ching - Kołysanka dla misiaków
Jest jedno łojenie, choć nie za bardzo łojące:
I zgadzam się ze zdaniem "za dużo rocka, za mało w szkołach kar". Tak, rock to wymysł szatana !!!!!
Jest w tych nagraniach przede wszystkim rockowa mądrość:
i ching - Heksagram sześćdziesiąty piąty
Na koniec (między innymi Sułka) zamieszczam (bo przecież słuchałem) fragmenty płyty The Future Kings Of England "The Fate of Old Mother Orvis" wydanej w 2007 rocku. Mieszanka progresji, psychodelii w bardzo starym (czyli dobrym) stylu. Po pierwszych przesłuchaniach bardzo mi się podoba.
The Future Kings Of England - Mustard Men
Powyższe nagranie jest jedynym z wokalistą. Reszta to instrumentalne kawałki.
The Future Kings Of England - Dunwitch

piątek, 8 czerwca 2012

Mistrzostwa czas zacząć !!!!!

Mecz, mecz, dzisiaj  jest MECZ !!!! Wszyscy wokół i w mediach i na ulicach i wśród mych najbliższych znajomych i przyjaciół, ekscytują się nadchodzącymi Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej. Przyznam że i mnie ta gorączka też się trochę udziela. W przeciwieństwie do Janka T., któremu nienawiść do całego piłkarskiego środowiska wygładziła fałdy na mózgu i który nie jest w tym swoim zacietrzewieniu już nawet zabawny, a tylko żałosny (zauważcie że przestano go zapraszać do programów jako eksperta, bo kto chce słuchać "chorego" z nienawiści człowieka - jego przyszłość widzę w telewizji T.... ej która nie dostała miejsca na multipleksie cyfrowym - tam, ze swą psychiką, do programów publicystycznych pasuje jak ulał), ja będę kibicował naszym. Chociaż na razie nie dekoruję samochodu flagami, chociaż nie mam flag na balkonach, to jednak jestem za NASZYMI orłami (lub orzełkami, to się jeszcze okaże). Flagi, a i owszem, może wywieszę, ale nie jak wszyscy, w euforii oczekiwania na zwycięstwo, a może nawet po zwycięstwach, ale po (tfu !!! na psa urok!!) ewentualnych porażkach, gdy wszyscy będą te flagi zdejmować. No cóż, taka ma przekorna natura, nie z prądem a pod prąd (dopisek bieżący-nie wytrzymałem i nałożyłem flagi na lusterka). A co jeżeli zajdziemy w tych mistrzostwach wysoko? Wtedy jednak chyba się złamię i przyłączę do fiesty. Rozpaczać po ewentualnych porażkach nie zamierzam, bo to przecież normalny stan naszego futbolu. Zwycięstwa będą przemiłą niespodzianką.
Istnieje jednak życie poza piłką nożną, a w nim ciąg dalszy odchudzania. Teraz waga oscyluje w granicach 82-84 i jest całkiem dobrze. Jak będzie 80-82, przestanę walczyć. Ubocznym efektem tej walki jest rosnąca w szafce sterta czekolad. I kusi i kusi. Cztery duże Milki z orzechami, dwie mleczne i kilka gorzkich. Gorzkie podjadam, bo przecież zawierają konieczny dla organizmu magnez (no czegóż się nie robi dla zdrowia), na pozostałe tylko łakomie popatruję. Zauważyłem też ze zdziwieniem, że z mego menu zupełnie zniknęło pieczywo. I nawet mi go nie brakuje. Po co więc przechowuję te tysiące ton zboża? Już nie dla siebie. To dla was ukochani RODACY i ewentualni goście zagraniczni !!! A w przechowalni (czyli w pracy) zakończyliśmy dwutygodniowy amok sprzątania przed wizytą komisji z UE i ministerstwa. Trawa pomalowana na zielono. Teraz czekam z niepokojem na poniedziałek, czy będzie gdzie wracać. Czy zastane tabliczkę: "Zamknięte do odwołania (czyli nieodwołalnie)". Ale nawet taka sytuacja miała by swe dobre strony. Nie musiał bym wstawać po 5 rano by cokolwiek przeczytać. Bo tylko o tej porze mogłem to ostatnio robić. Ja muszę przeczytać choć kilka stron dziennie, jeżeli tego nie zrobię, mam wyrzuty sumienia. Wstawałem o 5.30 i miałem pół godziny (przeważnie siedząc w toalecie na wannie) na spokojne czytanie. Bardzo miły początek dnia ;o)) Miła i niespodziewana była też wizyta w filharmonii (już niedługo Operze Podlaskiej). Zupełnie przez przypadek (ktoś odstąpił karnet), trafiliśmy na koncert So-Young Yoon. Koreańskiej skrzypaczki, prawdziwej wschodzącej gwiazdy sal koncertowych. Przed rokiem wygrała Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Wieniawskiego i po tym co zobaczyłem i usłyszałem, wcale się temu nie dziwię. Wspaniała technika, uroda dorównująca technice i wspaniałe wykonanie koncertu skrzypcowego D-dur Op. 35 Piotra Czajkowskiego, podbiło moje serce jak i serca wszystkich obecnych na sali. Występ zakończyła owacja na stojąco. Jeśli So-Young Yoon będzie występowała w waszym mieście, wybierzcie się koniecznie, bo warto.
Innym, bardzo miłym zaskoczeniem, było drobne wydarzenie na drodze, które jednak dobrze zapamiętałem. Może zmienia się powoli nasza mentalność i będziemy dla siebie bardziej życzliwi i przyjaźni? Podczas wykonywania pewnego manewru na drodze (całkowicie zgodnego z przepisami), usłyszałem za sobą "wściekłe " trąbienie. Co za ch..... (pomyślałem, jak to zwykle za kierownicą). Rzut oka w lusterko wsteczne, no tak "złotówa" gdzieś się spieszy. Taksówkarz "groził" mi palcem, ze niby wykonałem niedozwolony manewr i zajechałem mu drogę. Ja z uśmiechem machałem mu głową, mój manewr był w pełni prawidłowy i to on ścinał zakręt nie patrząc na oznakowania na jezdni. Taka pantomima w lusterkach trwała do zmiany świateł. Potem widziałem jak usilnie starał się dogonić mnie w miejskim tłoku. Udało mu się na następnych światłach. Stanął obok mnie. jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem jego zachowanie .........., zamiast gróźb, wyzwisk i wykrzywionej złością twarzy, zobaczyłem szeroki uśmiech pana taksówkarza i przepraszające gesty. Przepraszał i pokazywał że to ja miałem rację. Coś się jednak w narodzie zmienia. Może to ten radosny duch mistrzostw? Oby ta chwila trwała jak najdłużej.
Ten tydzień przyniósł też złą wiadomość, która psuje mi ten jeszcze (przed pierwszym meczem) radosny nastrój. Od roku było wiadomo że mamy zagrać na Suwałki Blues Festiwal. Niestety w zeszłym tygodniu, okazało się że jeden z członków zespołu zaplanował w tym czasie coś innego. Cóż, takie jest życie, jesteśmy zespołem i we trzech nie zagramy. Przykro mi tylko że część mojej rodziny, która przyjedzie ze Stanów, nie obejrzy nas na żywo. A czy będzie jakiś następny koncert, przecież nigdy nic nie wiadomo.
 
*****
Zdjęcie tygodnia.


A w piwnicach jest .... ciemno i straszno i wyobraźnia płata figle. A to? czyżby nagrobek?

*****
Muzyczne przesłuchania.
Tydzień pełen płyt mocniej brzmiących. Głośniejsze dźwięki to intensywniejsza przyjemność. A ja tę przyjemność dozowałem sobie w głośnych dawkach.
Na pierwsze kowadło poszła płyta klasyków hard rocka (metalu?), trochę zapomnianych Budgie. No może nie tyle zapomnianych, co nie znanych. Oni nawet w swej rodzinnej Walii są chyba mniej znani niż w Polsce. Dla mnie są absolutnymi klasykami. Około dwóch lat temu byli w Białymstoku i w rozmowie z Burke Shelley'em, przypomniałem mu niedoszły koncert w naszym mieście, w końcu lat 70- tych (a co? porozmawiałem sobie z nim po ANGIELSKU ;o))) Mętnie się coś tłumaczył, ale ja lubię tę muzykę niezmiennie. Płyta Budgie "In For The Kill" z 1974 roku.
Budgie - In For The Kill
Budgie - Crash Course In Brain Surgery
I mój ulubiony z tej płyty
Budgie - Zoom Club
Następna słuchana płyta to też klasyk. Rage Against The Machine "The Battle Of Los Angeles" z 1999 roku. Kapela już w trochę słabszej formie (oczywiście że moim zdaniem), nie ma już takich killerów jak na poprzednich płytach. Ale nadal poraża i zaraża energią. I jak tu wybrać te dwa nagrania do zaprezentowania ???? Niech będą te :
RATM - Guerrilla Radio
RATM - Born Of A Broken Man
I zupełna nowość, kolejna (w niespełna rok po poprzedniej) płyta Luxtorpedy. Lizta się rozszalał i tworzy jak oszalały ;o)) Ta płyta chyba ostrzejsza niż poprzednia, ale na razie nieźle mi się słucha i ma ładny tytuł - "Robaki".
Luxtorpeda - Serotonina
Luxtorpeda - Hymn
Ten drugi numer napisany został specjalnie dla drużyny rugbystów o nazwie Balian .... ale to trzeba zobaczyć teledysk.
Potem było trochę lżej i bardziej przebojowo, bo kto nie słyszał tego nagrania i kto go nie nucił ????
Hurt - Załoga G
Sympatyczna płyta kapeli Hurt "Czat" z 2005 roku. Nie wiem czy dobra, teksty rozbrajająco młodzieńczo naiwne i przez to urocze ;o)) Muzyka nierówna, jakby nie mogli się zdecydować co grać. Ale posłuchać, dla tego jednego przeboju, warto. Ten też jest niezły ;o))
Hurt - Mary czary


Przez chwilę było lżej z Hurtem, więc następna płyta to znowu waga ciężka. Nisko przestrojone gitary, głębokie jak grzmot brzmienie i zapach pustyni Mojave. To atrybuty muzyki kapeli Kyuss, może twórców, a na pewno pionierów stoner rocka. To brzmienie zachwyciło mnie już dawno i mam tylko żal że nagrali tylko pięć płyt i zakończyli działalność. Członkowie grupy utworzyli dwie inne formacje, Queens Of The Stone Age i Hermano. Oto Kyuss z czwartej swej płyty "Welcome to Sky Valley" wydanej w 1994 roku. Dwa moje ulubione utwory z tego krążka. Oba zajeździłem kiedyś na śmierć .........
Kyuss - 100%
Kyuss - Demon Cleaner
Gdy kapela nagrywa płytę z coverami, to znak że juz długo nie pociągnie. Sprawdziło się to w wypadku Rage Against The Machine. Płyta "Renegades" z 2000 roku jest ich ostatnią studyjną. Powiedzmy sobie, nie najlepszą, ale i tak przecież niezłą. dziwne te covery i na RATM-owe kopyto. Gdybym nie wiedział że to utwór Dylana, raczej bym nie poznał:
RATM - Maggie's Farm
A tak wykonują numer Cyprus Hill:
RATM - How I Could Just Kill A Man
Na koniec trochę odpoczynku od rockowych pohukiwań i powrót do dawnych, dla większości prehistorycznych, czasów. Weather Report z 1973 roku (to już prawie 40 lat), płyta "Sweetnighter". Klasyka .... piękna jazzrockowa klasyka:
Weather Report -  Boogie Woogie Waltz
Brzmienie może i trąci myszką, ale muzyka nie ;o))

piątek, 1 czerwca 2012

Bracia Słowianie, bracia Rosjanie.

Dziwne, ale po ostatnim wpisie, w którym dwa razy wspomniałem o Rosji, używając przy tym słów "imperium zła" (ale to przecież była ironia), pojawiło się kilka wejść z Rosji właśnie. Czyżby mieli aż tak dobry wywiad internetowy? Zatem gwoli wyjaśnienia naszym braciom Słowianom.
Lubię Rosjan chociaż tym uczuciem nie darzę już ich prezydenta i polityków. Naszych też tym uczuciem nie darzę. Lubie Rosjan za ich duszę i muzykę. Bo jak tu nie lubić narodu który śpiewa tak piękne piosenki:
Lube - Koń
Rosjanie tak jak my, mają sentyment do tego zwierzęcia. A my też mamy sentyment do kresów i stepów.
Uwielbiają wspomnienia czasów walki i chwały. i też pięknie potrafią o tym śpiewać:
Lube - Sołdat
Lube - Kombat
Z tym że, ponieważ to o wiele większy naród, mają tych wspomnień chwały dużo więcej. Ich chwała, muszę to z bólem przyznać, nie zawsze jest naszą chwała, a czasem wręcz odwrotnie.
Nie lubią, zupełnie jak my, obcych nacjonalizmów i wpływów. Swój nacjonalizm za to bardzo cenią i nazywają patriotyzmem. Czyż różnią się tym od Polaków? No ale my przecież tyle wycierpieliśmy (polski mesjanizm) że przecież jesteśmy w tym usprawiedliwieni.
Po ostatnim wystąpieniu prezydenta Stanów mógłbym razem z nimi zaśpiewać:
Lube - Nie walaj duraka Amerika
Ale potrafią też łoić rockowo aż miło. I nawet w takiej rąbance zachwycać się swym krajem:
Boney Nem - Tieczet Wołga 

Następnego nagrania posłuchajcie w całości, bo dają czadu

Arkona - Yarilo
Arkona -  Slavsia Rus
Oni też nas chyba trochę lubią, bo czasem śpiewają polskie piosenki:
Boney Nem - Kolorowe jarmarki
Lubię więc Rosjan, bo to przecież nasi bracia Słowianie !!!!

Ale lubił bym jeszcze bardziej, gdyby przegrali z nami mecz na Euro 2012 ;o))
Dobry początek już zrobiony. Polskie piłkarki ręczne, sensacyjnie wręcz, wygrały we środę z Rosjankami 30:22.
*****
Obywatel NIP zaś, zupełnie nieoficjalnie, obszedł swe dziesięciolecie. Zamknięty koncert odbył się w małym, zaprzyjaźnionym osiedlu, pod Ogrodniczkami, przy okazji dziesięciolecia maratonu Wielka Ogrodnicka. Imprezę wymyślił nasz leader (nowo powstały zespół Obywatel NIP dał na niej swój pierwszy "koncert") wraz z przyjaciółmi, i polega ona na tym że przebiegany jest dystans maratonu, ale nie przez każdego uczestnika, a przez wszystkich w sumie. Z tym że każdy musi choć raz pokonać okrążenie (około 1400 metrów). 
Startujący "biegają" w grupach po 8 osób, młodsi więcej, a starsi ...... zobaczycie to na zdjęciach. Wszystko (każdy uczestnik) notowane jest na specjalnej tablicy. Jest opieka medyczna (większość uczestników i mieszkańców tego osiedla to lekarze) i badanie przed biegiem. W razie potrzeby wydawane są środki wzmacniające i dopingujące. To znaczy, są one wręcz obowiązkowe ! A na koniec Obywatel zagrał swe największe "przeboje", przy okazji prezentując światową prapremierę nowego numeru "Wodzirej". Czy występ się podobał? Na pewno był głośny i dobrze słyszalny w całym okolicznym lesie i trochę ożywił publiczność zmęczoną biegiem i środkami dopingowymi. Czy był dobry? Nie bardzo pamiętam. Ale przecież są zdjęcia :



No cóż, każdy biega tak jak umie


Obowiązkowe badanie przed biegiem. Na "fotelu" Sułek.


Doustne środki wzmacniające przepisane przez lekarza.


Startuje nasza grupa !!!!


Dobrych sportowców poznaje się nie po tym jak zaczynają, ale po tym jak kończą !!


Niektórzy po biegu padli ;o))


A na koniec, część artystyczna w wykonaniu Pracowni Metali Ciężkich imieniem Obywatela NIP.


Tak wygląda zmęczony frontman przy pracy. 


*****
Zdjęcie tygodnia. 
Jest kontynuacją zdjęcia poprzedniego.


Gdzieś tam w górze, na zewnątrz, jest słońce ..... chyba jest ........

*****
Muzyczne przesłuchania, czyli co w tygodniu czarTu grało.
Tydzień zaczynam w weekend, podczas relaksu rodzinnego, zaczynam więc spokojnie. W tym tygodniu spokojnie i oldskulowo, bardzo nawet oldskulowo. Trzy płytowe wydawnictwo "The Real ..... Billie Holiday" z 2011 (sprzedawane tanio w sklepie tym od idiotów - chociaż personel na takich nie wygląda, więc może chodzi o management). Na płycie 77 nagrań z lat trzydziestych i czterdziestych. Billie miała to coś w głosie, co powoduje że mogę słuchać nawet tak starych nagrań. Szkoda że przepiła i przećpała swój talent. Białą publiczność bardzo jej w tym pomogła. Żałuję tylko że nie ma na tym wydawnictwie największego jej utworu, Strange Fruit, przez który przestała być piękną śpiewającą murzynką a stała się wrogiem rasistów, czyli większości ówczesnych amerykanów. Ale ja przecież mogę go zamieścić:
Billie Holiday - Strange Fruit
Billie Holiday - I Wished On The Moon
Billie Holiday -  No Regrets
A potem było już w miarę normalnie, czyli dla większości nie normalnie ;o))
Pan głos, czyli Mark Lanegan i jego chrypa. Oj lubię takie głosy a Marka lubię od czasów The Screaming Trees. Płyta całkiem niezła i świeżutka, bo z tego roku. Mark Lanegan Band "Blues Funeral". Dwa pierwsze utwory ukoiły i zadowoliły me zmysły. Pierwszy to "Piosenka grabarza":
Mark Lanegan Band - The Greavedigger's Song
Drugi wręcz zauroczył ;o))
Mark Lanegan Band - Bleeding Muddy Water
Polubiłem go na dobre !!
Znacie E.S.T ? Jeśli nie to żałujcie. Ja żałuję że nie nagrają już żadnej płyty, bo lider utonął podczas nurkowania z synem. Klasyka i geniusz skandynawskiego jazzu. Członkowie kapeli otrząsali się z traumy nagrywając płyty solowe. Basista, lub jak kto woli, kontrabasista, Dan Berglund nagrał płytę pod szyldem Tonbruket w 2011 roku. Tytuł "Dig It To The End". Przedziwna mieszanka jazzu i rocka, bardzo oryginalna i jak już pisałem, dziwna. Ale interesująca ze wszech miar !! Ja polecam ;o))
Tonbruket - Vinegar Heart
Tonbruket - Trackpounder
I coś co baaardzo kojarzy mi się z Bolerem pana Ravela, cudne :
Tonbruket - Le Var
Wróciłem znów do brytyjskich neoprogresowców ;o)) Bardzo podoba mi się ich nazwa : The Pineapple Thief. Płyta z 2006 roku : "Little Man". Już nie kojarzy mi się z Muse, i nawet Renatce się spodobała. Ładne i stylowe indie granie.
The Pineapple Thief - God Bless The Child
The Pineapple Thief - Run A Mile
Kolejna ich płyta wyszła w 2007 roku. Nosiła tytuł "What We Have Sown". Muzyka niewiele się zmieniła, ale przyniosła utwór trwający ponad 27 minut, a takie tygrysy i czarTy lubią najbardziej. Taka długość to już progresja a nie indie ;o))
The Pineapple Thief - What Have We Sown ?
Na koniec zaaplikowałem sobie bourbon, duuuuużo bourbona. Skończyła się morphine, więc musiał wystarczyć bourbon. A chodzi o płytę kapeli Bourbon Princess "Dark Of Days" z 2006 roku. Do kapeli tej dołączył perkusista nieistniejącego już Morphine (lider Morphine, Mark Sandman zmarł w trakcie koncertu, na scenie, na atak serca). Morphine to jedna z mych ulubionych kapel, a w muzyce Borbon Princess, odnajduję jej klimat. I śpiewa w niej Monique Ortiz, basistka o cudownie niskim głosie. I słucham tej płyty i słucham i słucham i słucham i .............................................
Bourbon Princess - Still Asleep
Bourbon Princess - Supergirl's Complaint
Bourbon Princess - Dark Of Days