piątek, 30 października 2015

Mózg

     Mózg, fascynujący i kierujący nami ośrodek myśli. Pomimo postępu nauki i coraz większej o nim wiedzy, nadal nie rozumiemy  jego działania. Coś co jest istotą naszej egzystencji i samoświadomości, wciąż stanowi zagadkę, a zatem jest intelektualnym wyzwaniem dla nauki. Jak z impulsów elektrycznych błąkających się w miliardach połączeń nerwowych rodzi się myśl? Gdybyśmy to wiedzieli i potrafili stworzyć "sztuczną" inteligencję, czy stalibyśmy się bogami? Logicznie rozumując, dla tej inteligencji, będąc jej stwórcą,  tak. Na szczęście ten dylemat wciąż przed nami, bo nasza, ciągle bardzo niekompletna wiedza, nie daje nam odpowiedzi. Naturą mózgu jest racjonalizacja. Próbujemy zrozumieć to co niezrozumiałe i tworzymy świat własnych wyobrażeń. To one każą nam wierzyć, jeżeli jest to tak niedostępne wiedzy, że sprawcą musi być siła wyższa, stwórca który to wszystko zaplanował i zrealizował ze swej wszechmocnej woli. Nie do pojęcia jest fakt, że może to być rolą przypadku. Od prawieków, to co wymyka się poznaniu, to czego nie pojmujemy, przypisujemy wszechogarniającej i nie znającej ograniczeń sile sprawczej, naszemu stwórcy. Dążenie mózgu do racjonalizowania przyczyn, jest w wyraźnej sprzeczności z uznaniem przypadku jako przyczyny wszystkiego. Najnowsze teorie i odkrycia fizyki skłaniają jednak do wyciągania takich irracjonalnych wniosków i chwała myśli która potrafiła się wyzwolić z tych atawistycznych schematów, nawet jeśli potraktujemy ją jako ćwiczenie intelektualne. Ale przecież takim nie jest. To takie niepokorne mózgi odkrywają rzeczywiste prawa rządzące wszechświatem. Gdyby nie one, palone niegdyś na stosach, przełamujące obowiązujące "święte" dogmaty, wbrew wierzeniom wymyślonym przez ludzi, do dziś może żylibyśmy w przekonaniu, że ziemia jest płaska a słońce centrum naszego uniwersum. To one dowodzą, że wśród niewyobrażalnej liczby zdarzeń na poziomie kwantowym, zdarzają się anomalie (jak w życiu), i to jedna z nich, nieprzewidywalna ale dopuszczalna, nie nadprzyrodzona, może być przyczyną powstania naszego świata. 
I jak z takim faktem poradzi sobie nasz mózg?
*****
Tekst miał być, w zamierzeniu, o czymś zupełnie innym, ale tak bywa gdy spuszczam swój mózg ze smyczy, zdejmując mu uprzednio kaganiec. Efekt trudno przewidzieć :)
*****
Dzisiaj niestety bez części muzycznej. Komputer padł w walce i już się nie podniesie, to pewne. Pozostało jedynie sprawić mu godny pochowek, czyli wymontować co się da. Na nowy raczej się nie zanosi ........ a tablet którym posługuję się na codzień, jest wciąż bardzo nieprzyjaznym mi urządzeniem,  które robi co chce i wkleja linki w przypadkowych miejscach, a tekst szatkuje w dowolnych proporcjach wkurw..... mnie do nieprzytomności. 
Linki muzyczne wrócą z pewnością gdy jakoś poradzę sobie z tym problemem. 


Do następnego klika :)



sobota, 24 października 2015

Wrocilem z koncertu Farben Lehre i Analogsów . Sprzęt odmówił posłuszeństwa i nie mam
pojęcia jak go opanować. Cisza ma swój ton .......
Na szczęście linki zapisałem wcześniej. 

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Zacząłem klasycznie. Wydawnictwo Suprafonu, Ravel "Bolero, Daphnis et Chloe Ballet Suites Nos. 1 and 2". Bolero to utwór niemal rockowy a suity baletowe, to wspaniała muzyka ilustracyjna. Można usiąść i poświęcić chwilę na wejście w świat Ravela. Wspaniale rozluźnia.
     Po klasyce czas na jazz. Pomnikowa niemal postać dla polskiej gitary jazzowej, Jarosław Śmietana ""From One To Four" z 1986 roku (nagrania). Brakuje mi trochę długich, rozbudowanych kompozycji, ale muzyka przednia, choć zestarzała się brzmieniowo. Nie ma w sieci nic z tej płyty ,  so .....
Utwór który jest na tej płycie, ale w innej aranżacji ... i nie ma Johna Abercrombiego ....
     Lata świetności glam rocka minęły już dawno, ale mam sentyment do tej płyty. T.Rex "The Slider" z 1972 roku. Muzyka prosta i bez żadnych pretensji intelektualnych, teksty .... hmmm, bez głębi :) Ale lubię i czasem z przyjemnością wracam. Są tu dwa duże przeboje:
T.Rex - Metal Guru
T.Rex - Telegram Sam
     Nienajlepsza płyta The Damned "Anything" z 1986 roku. Kiepsko oceniana przez krytyków i fanów. Nie ma punkowego pazura, ale przeboje na płycie były:
The Damned - Anything
The Damned - Alone Again Or" (Bryan MacLean)




Muzyka łazienkowa





Muzyka codzienna
     Kolejna płyta Machine Head testowała moje samochodowe głośniki. Tym razem "The Blackening" z 2007 roku. Metal pełną gebą z galopadami, riffami i darciem ryja :)
Machine Head - Aesthetics Of Hate
     Kolejny mocny zespół, który kiedyś lubiłem, ale na tej płycie jest (jak dla minie) za dużo melodyjnych (komercyjnych) brzmień. Płyta odniosła komercyjny sukces, zdobywając trzy platyny i złoto w różnych krajach. Są mocne riffy, i melodyjny śpiew. Ja oczekuję jednak od wokalisty większego "zaangażowania". Staind "Break The Cycle" z 2001 roku. Wybieram te mocniejsze kawałki, gdzie wokalista nie zapomina o tym, że jest wokalistą rockowym: 
Staind - Can't Believe
Staind - Suffer


piątek, 16 października 2015

Piękno codzienności

     Brak pogodnego godzenia się o którym pisałem ostatnio, na szczęście nie jest stanem permanentnym i mija. Wystarczy skupić się na tym co tu i teraz. Nie można żyć tym co było i tym co być może. Szkoda czasu. Można zapętlić się w takim myśleniu, a z takiej pętli, gdy pojawią się emocje, bardzo trudno jest wyjść. Potem to narasta, a niewesołe refleksje o straconych szansach i utraconych nadziejach zawładną nami bez reszty, nie dając choćby cienia szansy na pełne i pogodne przeżywanie swego tu i teraz. Ważna jest każda chwila, każda przeżywana emocja, całe piękno tej chwili. Po co psuć ją myśleniem o tym czego już i tak nie zmienimy albo o tym na co nie mamy wpływu. Czy nie lepiej skupić się na jak najpełniejszym przeżywaniu trwającego momentu, smakowaniu życia w każdej jego postaci, smakowaniu piękna które nas otacza. A ono jest wszędzie dookoła, otacza nas i przenika, tylko my zagonieni w codziennym wyścigu za mirażami majaczącymi na horyzoncie, pogubieni w galopie myśli, nie potrafimy go dostrzec. Kiedy ostatnio, bez pośpiechu,SMAKOWALIŚCIE posiłek zrobiony przez bliską wam osobę? Kiedy słuchaliście muzyki skupiając się tylko na niej i nastroju przez nią wywoływanym, kontemplując każdy dźwięk, używając wyobraźni, która przeniosła was w świat artysty? Kiedy przeżywaliście moment tak, że zniknął cały zgiełk, otaczającego świata, że skupiliście się tylko na trwającej chwili, że wypełnił was i pochłonął bez reszty? 
To nie jest niemożliwe w tej szybkiej i chaotycznej powszedniości, wystarczy chcieć i spróbować .... Wystarczy chcieć, bo to piękno może dostrzec każdy, kto będzie go szukał wierząc że istnieje, a jest na wyciągnięcie ręki.
*****
W dzień po napisaniu tego tekstu, po tych uczuciach zostało tylko wspomnienie. Pęd codzienności zdmuchnął to ulotne, wypełniające mnie przez moment uczucie, ale pozostało wspomnienie i świadomość, że to o czym pisałem istnieje i jest dookoła. "W życiu piękne są tylko chwile ....", śpiewał Rysiek Riedel. Ważne by było ich jak najwięcej, a to naprawdę zależy już tylko od nas. "Szukajcie a znajdziecie ......"


Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Znowu gdzieś na jakiejś giełdzie czekała na mnie ta płyta, druga płyta Moskwy z 1987 roku. Wersja na czarnym krążku z 1989 roku. Polski punk lat 80-tych .....
     Po punkach dobrze wchodzi jazz :) Lata 70-te to eksplozja jazzrocka a jednym z głównych autorów był Al Di Meola. Jego płyta z 1976 roku "Land Of the Midnight Sun". Kaskady gitarowych dźwięków galopujących po głośnikach, to zawsze zapamiętam z tej płyty ...
     I trochę totalnej klasyki. John Coltrane "Black Pearls" z 1964 roku, czarna reedycja. Dla mnie kwintesencja klasycznego jazzu lat 60-tych, po prostu piękne :)

Główną, bez wątpienia, płytą tygodnia, był monumentalny album Swansów (także ze względu na rozmiar, trzy czarne krążki) "The Seer" wydany w 2012 roku. Lider mówił o tej płycie tak: "Głównym celem jest ekstaza, ale nie mam zamiaru robić słodkiego popu. Chcę stworzyć coś całkowicie bezkompromisowego: najlepszą możliwą muzykę" .... i chyba się udało. Jest bezkompromisowo i kontrowersyjno-eksperymentalnie, ale robi wrażenie ....
Swans - Lunacy
Swans - Apostate

Muzyka łazienkowa
     Moi synowie wyjmowali tę płytę z łazienkowego odtwarzacza, ale ja katowałem cały tydzień, po kawałku. Budgie "Live In San Antonio" ... koncert z 2002 roku i niestety to już nie TO Budgie. Od niektórych nowych aranżacji zęby bolą, ale jest parę momentów które poruszyły.

Muzyka codzienna
     W ślad za Moskwą z czarnej płyty poszła Siekiera z kompaktu. Reedycja starych nagrań  demo i koncertowych z najstarszego okresu istnienia kapeli. Ja czekałem długo na publikację tych nagrań i doczekałem się parę lat temu .... Siekiera "Na wszystkich frontach świata" z 2008 roku.
     Po tych ekstremalnych wrażeniach koiłem zmysły klasycznym bluesrockiem na bardzo dobrą gitarę. Miły i wchodzący zupełnie bezkonfliktowo do uszu Sonny Landreth "Grant Street" z 2005 roku, koncert z Louisiany.
     Kolejna zmiana płyty i nastroju w samochodzie. Koncert Machine Head "Hellalive". Mocna rzecz i bardzo przeze mnie lubiana. Chwilami jest miażdżąco, wolno dokładnie i porywająco ..... uffffffff o mało nie porwali mi membran w głośnikach :)
Machine Head - I'm Your God Now
Machine Head - The Blood, The Sweat, The Tears
Machine Head - Davidian
     Kompletna zmiana nastroju. Brazylijka śpiewająca jazz (śpiewała ze Steps Ahead), która postanowiła nagrać płytę pop, całkiem dodam niezłą i smakowitą, jak na pop. Eliane Elias "Around the City" z 2006 roku.
Eliane Elias - Oye Como Va
Eliane Elias - Segredos

Do klika za tydzień :)


piątek, 9 października 2015

Październiczeję

     Październiczeję ..... ale chyba nie do końca, bo zgodnie z definicją Andrzeja Poniedzielskiego, październiczenie to powolna utrata części zmysłów i pogodne godzenie się z tym. Kłopot jest z tym pogodnym godzeniem się, bo bywają dni (jak dziś), że godzę się, ale niepogodnie. Ale przecież wiem, że to co nieuniknione i tak musi nadejść i nic tego nie zmieni.
     A co dzieje się gdy czasem (bo bywa i tak) zmysły na chwilę wracają? Tu również przytoczę słowa AP .... "wówczas nieszczęście gotowe".

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Clou programu to winyl, który gdy go zobaczyłem, zawołał do mnie, ręce zadrżały i nie mogłem się oprzeć. Nowojorska alternatywa muzyki punk, hardcore, metal ..... Znany dość wąskiemu gronu słuchaczy (w porównaniu z innymi tuzami), ale bardzo poważany w środowisku muzycznym. Unsane "Wreck" z 2012 roku .... jest moc !!
I trochę nietypowy dla kapeli .... bo spokojniejszy :

     Z kolejnej "śmietnikowej" płyty grał Dżem z 1988 roku "Tzw. przeboje całkiem Live". zapis koncertu z Teatru STU z 1986 roku. Dżem z Riedlem, czy coś trzeba dodawać?

     Piękna płyta z 1974 roku, sygnowana wielkimi nazwiskami. Garbarek, Jarrett, Danielsson, Christensen "Belonging". Bardzo dobry, dość klasyczny jazz. 

     Zapis jam Session z klubu Remont, wydany na płycie Klubu Płytowego PSJ z 1977 roku. Świetny popis improwizacyjny muzyków z big bandu Buddy Richa którzy akurat trafili na tę scenę (bez basisty). ..... Nie mogę znaleźć nagrań z tego krążka, więc inne utwory Buddego :

     I zupełnie bezbarwna i bezwartościowa płyta, której wysłuchałem, by mieć pojęcie o jej stanie. Bułgarskie wydanie płyty Duran Duran "Notorious". Bezbarwna plasikowa muzyka .... i jeszcze nudna.
     Z Czechosłowackiej płyty wytwórni Opus, "Strauss Family Waltzes". Elegancja, gracja, klasyka, można popląsać :) Walce Johanna i Josepha ...


Muzyka łazienkowa
     Tu podczas robienia porządków towarzyszyła mi muzyka z doskonałej płyty polskiej kapeli jazzowej, Contemporary Noise Quintet "Pig Inside the Gentleman". Ten debiutancki album z 2006 roku do dziś mnie zachwyca i porywa.

     Sił przy ćwiczeniach dodawała debiutancka płyta Alice In Chains "Facelift" z 1990 roku. Mocna ale melodyjna muzyka grunge z wokalnym dwugłosem. Palce (uszy?) lizać.
Alice In Chains - We Die Young
Alice In Chains - Love Hate love

Muzyka codzienna
     Na co dzień i w samochodzie przez część tygodnia rządził Frank Zappa. Jak większość płyt, bardzo dobra koncertówka pod skromnym tytułem "The best Band You Never Heard In Your Life". Dużo kpin i żartów muzycznych, ale tez dużo dobrej muzyki.

     Duet elektroniczno nu jazzowy  Skalpel. Bardzo dobra wizytówka polskiej muzyki. Panowie tną co mogą i składają w nową jakość. Pierwsza płyta z 2004 roku "Skalpel".
Skalpel - High
Skalpel - Sculpture

Do klika za tydzień


piątek, 2 października 2015

Boję się takiej przyszłości

     Żyję, żyję, na razie nic mi się nie stało. Trochę pracy i dużo myśli. W tym tygodniu nie mogę się nimi z wami podzielić, są zbyt osobiste. Uprawiam tu intelektualny ekshibicjonizm, ale nie do tego stopnia. To ma też swoje granice. To co się dzieje na zewnątrz też nie napawa optymizmem. Zbliżają się czasy terroru miłości bliźniego. Ale ta miłość dotyczy tylko tych bliźnich którzy na to zasłużą, prawdziwych bliźnich. A co z resztą ?? Co z tymi którzy nie podzielają imperatywu istnienia stwórcy ? Co ze wszelkiego rodzaju "odmieńcami", nieprawdziwymi .........., jak ludzie transseksualni lub słuchający black metalu. Co z tymi którzy zostaną uznani za wcielenie zła, tylko dlatego, ze różnią się poglądami lub wyznaniem ...........
Boję się takiej przyszłości ..... 

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Ekstremalny początek kąta. Chciałem napisać kącika, ale zdrobnienie zupełnie nie na miejscu, przy pierwszej płycie. Black metal z bardzo ekspresyjnym wokalem. Mnie ten wokal fascynuje, większość słuchaczy (słuchaczek) odstrasza. Pomijając te ekstremizmy, sporo tu dobrej muzyki a płyta bardzo dobra a wręcz rewelacyjna .... w swym gatunku. Deafheaven "Sunbather" z 2013 roku.

     Koncert Tadeusza Nalepy z 1986 roku na winylu Poltonu. Utwory z czasów Breakout w nowych wersjach (według mnie słabszych), ale co Nalepa to Nalepa :)

     Pierwsza chyba, tak pełna fuzja jazzu z rapem na świetnej płycie Jazzmatazz alternatywnego hip-hopowca Guru. Były potem następne odsłony tego projektu, ale dla mnie ta jest najlepsza. Guru "Jazzmatazz Volume 1" z 1993 roku.

     Płyta z 1988 roku Recydywa "Równowaga strachu". Zespół to mutacja (inny trochę skład) Recydywy Blues Bandu. Solidne i sprawne rockowe granie z wyraźnymi elementami bluesowymi. Dziś trąci myszką ...
Recydywa - Wysoki sądzie
Recydywa - PKP


Muzyka codzienna
     Tu też spokojnie i ubogo ilościowo. Tylko niezła ścieżka filmowa ze świetnego filmu. Autorem elektronicznej muzyki jest Keiichi Suzuki.


Do klika za tydzień ....