piątek, 27 lipca 2012

No i zaczęły się żniwa. Znowu kilka tygodni wyjętych z życiorysu, praca po kilka..naście godzin dziennie. Dzisiaj wróciłem po 10-ciu i na prawdę, przy tej temperaturze, mam wszystkiego dość. Jutro będzie pogoda, więc sobota będzie jeszcze bardziej pracowita. Gwoli wyjaśnienia, ja nie koszę zboża, ja je skupuję  Więc pomimo tej pracy i temperatury, cieszę się, bo zboże jest (będzie) suche. A suche zboże to łatwe i (prawie) bezproblemowe przechowywanie, a zatem spokojna zima. Trzymajcie kciuki bym przetrwał kolejne żniwa w całości, bez żadnych uszkodzeń. Czego i ja sobie życzę idąc wcześniej spać, bo rano trzeba wstać. 
Morphine - Early to bed
I wybaczcie mi moją zupełną bierność w necie, teraz nie mam na to ani czasu ani siły. Ale pisać będę, bez względu na jakość ;o))

*****
Zdjęcie tygodnia, to zdjęcie z historią. Do Gawrych Rudy (miejsca gdzie spędzałem urlop) dojechała ekipa, a wraz z nią najnowsze nagranie Komitetu Obywatelskiego. K.O. to zespół muzyków jazzowych (oczywiście że zaprzyjaźnionych, z tym że umiejących grać) pod muzycznym przewodnictwem Piotrka Chocieja. On jest twórcą aranżacji i producentem nagrań. Ta ekipa na zdjęciu, po raz pierwszy odsłuchiwała utwór (czyli była to światowa prapremiera) w odtwarzaczu samochodowym, bo jako jedyny sprzęt grający (jako tako) odtwarzał utwory z pendrive'a (?). Patrząc na zdjęcie, możecie też posłuchać tego nagrania, bo chyba warto (dla nas bomba!!!!!) !!! Piotrek jest na tym zdjęciu (a który to?). Z naszego zespołu są tylko wokale. W tym utworze śpiewa Sułek (nie ma go na zdjęciu, bo je robi a ja obściskuję jego żonę) z córka Guśką (też jej tam nie było).


Słuchacze ;o))

*****
Kącik Muzyczny, czyli relacje z przesłuchań.
Po powrocie z wakacji i podczas tego powrotu,  rządził rock. Dwaj pierwsi wykonawcy to polskie kapele. Obie zapisały się bardzo wyraźnie w historii naszego rodzimego rockowania, chociaż wiem że są osoby które ich nie znają. Dla mnie obie są ważne i bez nich,nie był bym takim czarTem jakim jestem (chodzi o ten wypaczony gust muzyczny). Obie kapele grają do dziś, choć z różnym skutkiem.
Proletaryat i pierwsza płyta "Ploretariat" z 1990 roku. Doskonały, trochę punkowy debiut. Dla mnie najlepsza ich płyta. Mocna muzyka i mocne "proletariackie" teksty. Do dziś budzi we mnie dreszcz emocji. Dwa utwory sztandarowe :
Proletaryat - Hej naprzód marsz
Proletaryat - Proletariat (Ziemi sól)
Ten numer był wówczas na czasie i mam nadzieję że nie zapomnimy tych wydarzeń.
Proletaryat - Tienanmen
A to dla części z polaków codzienna rzeczywiatość:
Proletaryat - Chlajmy
Jaka grupa mogła być po numerze chlajmy ? Też żłopacze ... kwasu, czyli Acid Drinkers. Na początek płyta która podoba mi się mniej (słabsze brzmienie), "Dirty Money Dirty Tricks" z 1991 roku. Z tej płyty powalająca na kolana (albo z zachwytu, albo z nienawiści do szargania świętości) wersja "Smoke On The Water" (ja tam lubię takie szarganie). Słaba jakość linka, ale na to nic nie poradzę. Aha, oni grają trash metal (a jest w tym humor) !!!!!
Acid Drinkers - Smoke On The Water
Następna słuchana płyta Acidów ma już dużo lepsze brzmienie, czyli takie które może wdusić w fotel. To "Infernal Connection" z 1994 roku. Dwa słowa : BARDZO LUBIĘ.
Acid Drinkers - The Joker
Acid Drinkers - Slow And Stoned / Method Of Jonash
Klasyka. klasyka, klasyka. Zawsze do niej wracam. Doskonała, trzy płytowa, "How The West Was Won"  Led Zeppelin. Wydany w 2003 roku album, to zapis dwóch koncertów Zeppów w Stanach w roku 1972.  Zespół był w szczytowej formie i aż przyjemnie jest słuchać.
Led Zeppelin - Since I've Been Loving You
Led Zeppelin - Whole Lotta Love
Ale czy mógł bym odmówić sobie tego nagrania :
Led Zeppelin - Dazed And Confused (part1)
Led Zeppelin - Dazed And Confused (part2)
Led Zeppelin - Dazed And Confused (part3)
Kolejną lytą w odtwarzaczu była "Signify" Porcupine Tree z 1996 roku. Płyty słucha się bardzo przyjemnie, ale nic w niej nie zostaje w pamięci. Sympatyczne, progresywne granie bez kantów. Dziwne słowa w zderzeniu z faktem, że przez niektórych ta płyta uważana jest za najlepszą w dorobku. Ale jak widać nie przeze mnie.
Porcupine Tree - Waiting Phase One
Porcupine Tree - Waiting Phase Two
Siedząc przy radiu, na urlopie, usłyszałem jej piosenkę i zakochałem się w jej głosie i sposobie śpiewania. I już mam jej dwie płyty !!!! Mowa o Mai Kleszcz. razem z kolegą z zespołu Kapela ze wsi Warszawa, nagrała ona w 2010 roku, płytę sygnowaną nazwą incarNations. Bardzo dobra płyta. Dwa numery, jeden cover. To właśnie lubię w takich coverach, że wykonawca śpiewa-wykonuje je, na swój własny sposób. Choć przyznam ze wybór TEGO coveru mnie zaskoczył. Ale w wykonaniu Mai, nawet ten wątpliwy przebój, nabrał sensu !!!
incarNations - Daj mi tę noc
Pani Maju, pani, po tej piosence, bym dał ;o))
Teksty Bogdana Loebla (ten pan pisał kiedyś teksty Breakoutom), z pewnością dodały czaru tej muzyce i głosowi.
incarNations - Wielkie jest czekanie
Na płycie Maja Kleszcz & Incarnations "Odeon", chyba z tego roku (bo druk jest tak mały że nie wiem, czy nie ma daty, czy ja jej nie widzę), jest ten numer który zachwycił mnie w radiu. To "Rebeka" znana z wielu wykonań. W wykonaniu Mai Kleszcz, wzruszyła mnie dom łez (nie żartuję). Tak to zaśpiewała podczas Gali 31 Przeglądu Piosenki Aktorskiej
Maja Kleszcz - Rebeka
Oczywiście są też piosenki (większość) autorstwa Wojciecha Krzaka i Bogdana Loebla :
Maja Kleszcz & Incarnations - Nocą jesteśmy głodni
Polubiłem panią Maję Kleszcz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Potem schładzałem te gorące uczucia do wokalistki ;o)) bluesem. Ale chyba się nie udało. Bo ten starutki zespół też cenię i lubię, choć od nagranie tej akurat płyty, minęły 43 lata. To Colosseum i "Valentyne Suite" z 1969 roku. Muzyka grana z iście klasycznym rozmachem, choć bluesowa? (a ile dęciaków).
Colosseum - Valentyne Suite
Ale i tak najlepszą według mnie ich płytą jest "Live" z 1971 roku z GENIALNYM wokalem Chrisa Farlowe.
Dotarły do mnie stare EP-ki Morphine i właśnie sie nimi cieszę, bo Morphine jest dobra na wszystko. Nawet żniwa. ..... Właśnie komputer próbował zmienić mi nazwę Morphine na ....Morcinek ;o))
Pierwsza Ep-ka to "Early To Bed" z 1997 roku. Oprócz tytułowego nagrania (prezentowanego wyżej) są na niej jeszcze dwa: Nie ma tych wersji w necie, ale są takie :
Orchestra Morphine - Eleven O'Clock
Ale Anitka to juz jest ;o)) Marka trochę ponosi przy śpiewaniu i pokrzykuje sobie wesoło.
Morphine - Anita
Koniec tygodnia i początek żniw, więc potrzebuję dawki adrenaliny, by dojechać do pracy i wyjść z samochodu. Dobrą dawkę zapewniła mi Be Your Own Pet, punkowa formacja z Nashville (ciekawe kto w tym mieście słucha punka?). Dynamiczne popisy wokalne Jeminy Pearl Abegg, dobrze zachęcały mnie do pracy. Lubię takie garażowe brzmienie. Płyta Be Your Own Pet pod taki samym tytułem z 2006 roku, dobry i tani nabytek ;o))
Be Your Own Pet - Wildcat
Be Your Own Pet - Love Your Shotgun

czwartek, 19 lipca 2012

Hello, Hello I'm Back Again (Good To Be Back)

Witam po urlopie i zazdroszczę tym którzy mają to jeszcze przed sobą. 
Witam nagraniem z tytułu posta. Czy ktoś go jeszcze pamięta ? Tańczyłem przy tym na prywatkach w szkole podstawowej (czyli bardzo dawno).
Gary Glitter - Hello, Hello I'm Back Again (Good To Be Back)
Chciałem pisać o urlopowych atrakcjach, ale powrót przyćmił wszystkie miłe wspomnienia. Mógłbym zaśpiewać jak niegdyś kabaret TEY, gardłem Bohdana Smolenia "Coś się z narodem dzieje ...... niedobrego" i po cichu śpiewam sobie ten wers pisząc. Przyznam, sam rozbiłem sześć samochodów (służbowych !!!!), ale nawet wówczas nie bałem się jeżdżenia po naszych drogach. Teraz zaczynam się bać. Wszechobecne motocykle (lekkie ścigacze), jeżdżące jak przecinaki i migające tylko w lusterkach. Idioci za kierownicami samochodów (bo tylko tak mogę ich nazwać, po tym co widziałem), narażający (gdyby tylko) swoje życie i życie innych kierowców oraz ich rodzin. Wyprzedzający na podwójnej ciągłej, pod górkę, na zakrętach, spychający cię niemal z drogi, gdy chcą się wcisnąć w lukę między wyprzedzanymi samochodami. Prędkości z jakimi ci "mistrzowie" kierownicy jeżdżą wąskimi mazurskimi drogami, stawiają dęba włosy na głowie.Zupełna bezmyślność i nieumiejętność zachowania się, a nawet brak chęci pomocy w sytuacjach zagrożenia .... to nie na moje nerwy. 
Cóż skłoniło mnie do tak gorzkich słów ? Dwa wypadki w drodze powrotnej. Jeden widziałem ja, drugi widział kolega wracający w tym samym dniu (ode mnie) , tylko inną trasą.
Tuż za Piszem stanąłem w korku. Widzę z daleka lekki dymek, czyli wypadek. Idę zobaczyć co się stało. Bliżej płomienie są już większe. Płonie samochód i motor. Nic się nikomu nie stało, motocyklista chodzi na własnych nogach, obok samochodu płaczą małe dzieci. Z opowiadań świadków wyłania się smutny i przerażający obraz ludzkiej bezmyślności i braku chęci pomocy. Kilka minut wcześniej pięć motocykli tylko mignęło mi w lusterkach i tyle ich widziałem. Jeden z kierowców , jadący w długiej kolumnie, chciał skręcić w lewo, nie zauważył wyprzedzającego go motoru i wymuszając pierwszeństwo zepchnął go do rowu. Samochód nadjeżdżający z przeciwka, chcąc uniknąć kolizji, tez "poszedł" w rów obok motoru. I tu dopiero zaczął się dramat. Motor zaczął się palić. Tłum gapiów filmował komórkami, robił zdjęcia, nikt nie sięgnął po gaśnicę (a przecież jest wymóg posiadania gaśnicy w samochodzie!!). Kierowcy twierdzili że ONI nie maja gaśnicy !!! Od motoru zajęła się opona samochodu i tak w tłumie gapiów spłonął w końcu CAŁY samochód.
Gdy ja dobiegłem (też bez gaśnicy) wszystko płonęło już jak pochodnia. 
Nie robiłem zdjęć, jakoś nie miałem na to ochoty.
Drugi wypadek, widziany przez kolegę, dużo poważniejszy. Na zakręcie, przy podwójnej ciągłej, czołówka. Jakiś idiota (być może już świętej pamięci) wyprzedzał na łuku drogi i zderzył się czołowo z jadącym PRAWIDŁOWO, swoim pasem, samochodem. I co można powiedzieć o takiej bezmyślności ? Tego idioty mi nie szkoda, szkoda pasażerów tego drugiego auta.
Coś się z narodem dzieje ... niedobrego
Nie ma za grosz znajomości
przepisów ruchu drogowego
Ja Was widziałem
jeździcie jak wariaci.
A ktoś życiem za to płaci.
 Zacznijmy myśleć i przewidywać oraz wyciągać wnioski. Ja zacząłem bać się jeżdżenia w letnie weekendy.
*****
A urlop, jak urlop. Kilka zaliczonych koncertów (Elżbieta Mielczarek-niezła, The Yarbirds- zaskakująco dobrzy, Glen Hughes-byłby bardzo dobry gdyby nie denerwująca maniera "krzykacza" falsetowego (to na Suwałki Blues Festival) i rewelacyjny Contemporary Noise Sextet w małej salce Sejneńskiej Spółdzielni Jazzowej w .......Sejnach). Może napiszę o nich później, a może nie. Trochę żagli, dużo lenistwa, książek oraz przesłuchanych płyt. W naszym domu nad Wigrami, liczba urlopowiczów wahała się między 11 do 16 (przez dwa dni spokoju było ich tylko siedmiu). Szkoda że następne wakacje dopiero za rok !!!! Kilkaset zdjęć pozostanie na "wieczną" pamiątkę. Będzie materiał do publikacji ;o)) Oto jedne z nich:


Zdjęcia tygodnia:

Jest pomost, jest żaglówka, czegóż więcej trzeba ....


Grupowe łowienie ryb ... z komórką w ręku ;o))


Jest !!!! W końcu jest też i ryba :o))


Jest !!!! W końcu jest też i żagiel (szwagrowy.... czyli nasz ) :o))

*****
Muzyczne przesłuchania. 
No nie wiem czy wy to wytrzymacie ;o)) Ja słuchałem przez dwa tygodnie !!!!
Nagrania zbierałem w necie przez trzy dni. Kto nie wysłucha choć jednego TEN WIŚNIA !!!!!
Początek jeszcze nerwowy. Mocna płyta Hey'a, rockowa że aż miło. Hey [sic} z 2001 roku.
Potem już lajtowo, urlopowo. Hiszpańska wokalistka, wychowana w społeczności cygańskiej, Buika. Cudowna chrypa, cudowna mieszanka flamenco i jazzu. Dwie płyty, "Nińa de fuego" z 2008 roku i "El Ultimo Trago" z 2009.
Nadal delikatesy muzyczne ... Madlein Peuroux "Dreamland" z 1996 roku.
Czasem trochę rocka, dla ożywienia towarzystwa (wszyscy wychodzą). Takie best of Robert Plant z płyty (2 CD) " Sixty Six To Timbuktu z 2003 roku. Głos, choć już nie ten, nadal czaruje:
Ta płyta rozruszała ... mnie. Bardzo dobra (jeszcze mocno rockowa) czwarta płyta Placebo "Sleeping With Ghosts" z 2003 roku (wersja dwupłytowa z coverami).
I znów senne uspokojenie. Bryan Ferry z płyty "As Time Goes By" z 1999 roku. Bryan spiewa covery, śpiewa ładnie jak w starym kinie ;o)) A kiedyś śpiewał w Roxy Music .... chyba lepiej.
Zaskakująco dobra płyta Planta "Dreamland" z 2002 roku, była następną w odtwarzaczu. Ten numer, to jeden z mych ulubionych numerów .... Dylana.
Druga płyta Police ... delicje. Nie oczywistość gry perkusisty jeszcze się pogłębiła a chłopaki łoją (choć spokojnie) nowofalowo-punkowo. Mój ulubiony numer? Oczywiście że ten (choć wersja trochę zmieniona):
Ta wersja jest oryginalna :
Dobra, dobra, progresja tez musi być. Lubię ich, choć sam nie wiem za co. Chyba za muzykę ;o)) Porcupine Tree z płyty "The Sky Moves Sideways" z 1995 roku. Długie kompozycje, skojarzenia z Pink Floyd aż się cisną na uszy, dobra płyta ;o))
Trzy płytowa Anna Maria Jopek bardzo mnie zadowoliła ;o)) Uwielbiam takie kombinowanie w różnych konwencjach. Album "Lustra" z 2011 roku to trzy krążki o tytułach, które mówią wszystko "Haiku", "Polanna" i "Sombresa". Hajku daje chwilami taką muzyczna jazdę (dzięki muzykom towarzyszącym) że aż miło.
Leniwe gorące popołudnie, czas w sam raz na Cesarię Evoraz płyty "Cesaria Evora &", czyli duety. Ta wersja nie ztej płyty, ale ładna:
Cesaria Evora & Dorota Miskiewicz - Um Pincelada
Hey "Unplugged", lubisz to Wojtku ? Wiem ze tak. Posłuchajmy więc raz jeszcze.
Hey - Mimo wszystko
Kolejne gorące popołudnie z kubańskimi mistrzami. Cudne i ponadczasowe. A tak łatwo można to spieprzyć (najnowsza wersja Blue Cafe).
Buena Vista Social Club - Chan chan
Jeszcze jeden fajnie brzmiący kaczorek, też dobry na takie popołudnie. Lubię !! Angela McCluskey z płyty "The Things We Do" 2004 rok.
Angela McCluskey - Somebody Got Lucky
Popołudniowa sjesta ? To czas na "Sjestę 7", czyli wybór Marcina Kydryńskiego na kolejnej, już siódmej płycie. Jak zwykle cudne kawałki. Cóż mogłem wybrać, jak nie Buikę ?
Buika & Chucho Valdes - Sombras
Ładnie było, ale w końcu czasem musiałem słuchać czegoś mocniejszego ( przeważnie sam). Grzegorz Kupczyk & Kruk i płyta z coverami "Memories" z 2006 roku. Tylko po co nagrywać takie podobne wersje, gdy są lepsze oryginały ? Choć płyta w sumie niezła, ale ciągle porównywałem z pierwowzorami.
Grzegorz Kupczyk & Kruk - July Morning
I znów grupowe słuchanie i czytanie. A do takiego słuchania, wydawnictwo "Lady In Jazz" pasuje jak ulał. Vol 1, 2 i 3. Nie ma co się mędrkować, po prostu świetne wokalistki śpiewają jazz.
Ella Fitzgerald - Mack the Knife
Na dokładkę był stary Wayne Shorter, "Speak No Evil" z 1965 roku. Czy ktoś tak dziś zagra? Próbują, próbują .....
Wayne Shorter - Speak No Evil
Jest leniwie, jest pięknie, a może być jeszcze piękniej gdy włączymy płytę artystki o swojsko brzmiącym nazwisku Auguścik. Pani Grażyna nie nagrywa złych płyt, a te z Paulinho Garcią, to chyba me ulubione. Grażyna Auguścik & Paulinho Garcia "Fragile" z 2000 roku. Tu w przeboju Stinga:
Grażyna Auguścik & Paulinho Garcia - Fragile
Gdy włączałem następną płytę, musiałem się alienować, bo MUZYKA im przeszkadzała. Lekko przy słuchaniu nie jest, ale ja ich bardzo lubię za alternatywność mieszanki popu, alternatywy i punka. Pixies z płyty "Surfer Rosa" z 1992 roku.
Pixies - Gigantic
Czegoś cały czas mi brakowało. A że zbliżały się koncerty, Suwałki Blues Festival, to przyszedł czas na bluesa. Silny głos Deborah Coleman z płyty "Soft Place To Fall" z 2000 roku dobrze zgrał się z nastrojem.
Deborah Coleman - Soft Place To Fall
Ta Nosowska, drogi Wojtku, też była niezła. Choć to trochę "dziwna", ale dobra płyta (przede wszystkim tekstowo). Katarzyna Nosowska "8" z 2011 roku.
Katarzyna Nosowska - Kto ?
Ta płyta sprawia mi dużą radość, gdy słyszę jak w starszego ... wokalistę, wstępują nowe siły przy młodym zespole. Na prawdę warto posłuchać, bo Plant przypomina Planta sprzed lat. Dwie płyty Robert Plant & The Strange Sensation z 2005 roku. "Mighty Rearranger" i zapis koncertu "Live Studio 104- France Inter 09-06-05). Na koncercie są przearanżowane numery Zeppów. Nieźle, nieźle ;o))
Robert Plant & The Strange Sensation - Takamba
W tym nagraniu wymiatają jak kiedyś Zeppy, choć przecież inaczej ;o))
Robert Plant & The Strange Sensation - Whole Lotta Love
Zdarzył się w końcu ten dzień, w którym skończyłem 52 lata. A na urodziny, kupiłem sobie Wypisany Mazak. Tak na język polski można przetłumaczyć nazwę tego czeskiego lekko punkowego zespołu, Vypsana fiXa. Właśnie ukazała się ich składankowa płyta (fiXMisja), przygotowana specjalnie na nasz rynek. To nagranie nuciłem sobie (sięgając po papierosa):
Vypsana fiXa - Palenie tytonia
A czego słuchałem w dniach Suwałki Blues Festival (poza koncertami) ? I tu zaskoczenie. Słuchałem bluesa !!!! Nareszcie bluesowe płyty Claptona i to na prawdę świetne. Obie z 2004 roku i obie z utworami legendarnego Roberta Johnsona. "Me And Mr Johnson" i " Sessions For Robert J"
Eric Clapton - Travellin Riverside Blues
Eric Clapton - Little Queen Of Spades
Byli tez klasycy białego blues .... rocka. Bardzo dobra kapela i niezły koncert z 1973 roku. Climax Blues band "Live FM":
Climax Blues Band - Seventh Son
A potem było 330 kilometrów po mazurskich drogach przy takim łojeniu. Niezła polska trash metalowa rąbanka. W sam raz na takie drogowe sytuacje. Horroscope "The Crushing Desing" z 2005 roku. Gałki w prawo i sp..... uciekać jak najdalej od głośników !!!!!!!!
Horroscope - 24/7
Następna w kolejce "drogowa" płyta to The Best Of Pixies !!!! czyli "Death to the PIXIES", składanka z 1997 roku. Ja mam wersję dwupłytową. Na drugiej płycie jest koncert. Dla tych którzy nie znają tej legendy, świetny początek znajomości.
Pixies - U-Mass
Pixies - Wave Of Mutilation
Dojazd do domu po emocjach drogowych z progresją. Porcupine Tree "In Absentia" z 2002 roku. Znów wersja dwupłytowa. bardzo dobra płyta, momentami zaskakująco mocno-rockowa, a to przecież lubię.
Porcuppine Tree - Trains
Porcupine Tree - Blackest Eyes


I to koniec. 
Dziękuję za przesłuchanie choć jednego nagrania, ja poświeciłem na ich znalezienie trzy dni. Za tydzień nowa porcja, bo przecież słucham na okrągło !!!!!!!!!!!!!!