sobota, 27 grudnia 2014

Niech Ci się darzy

Znowu spóźniony ..... Przepraszam, ale nie czuję się winny, tylko rozleniwiony.
Od razu złożę noworoczne życzenia :
Niech Ci się waży ..... co ma się ważyć i niech się niesie, co ma się nieść i niech się pasie, co ma się paść, a co ma nie paść, niech nie pada .... 
Niech się darzy ..... tak miało być ;)
Niech się darzy, niech przydarzy, 
niech tak będzie, że przybędzie
Niech .....
Na szczęście już po świętach. Byłem niegrzeczny, więc i mikołaj nie dopisał. Mam przekonanie, graniczące z pewnością, że cierpi na starczą demencję i bardziej interesuje go zaglądanie do kieliszka (skąd ten czerwony nos u Rudolfa ... piją razem?) niż przynoszenie chcianych prezentów. Wiadomo, jak sobie pościelesz, taką dostaniesz pościel. Nie narzekam, sam sobie kupię ty czerwony ....... ;) 

Pozdrawiam Cię i do zobaczenia w Nowym Roku. Obyś Sylwestra nie spędzał w ten sposób ;) 
Do następnego klika ;)



*****
     Jeszcze coś ............ Chcę polecić serial, kryminał, ale jakże różniący się od telewizyjnej papki. Sporo dostępnej  filozofii, trochę akcji, dużo rozmów, monologów i dialogów, rewelacyjne role Matthew McConaughey'a i Woody Harrelson'a. Nagroda za same dialogi !! Jeszcze nie ma go w Polsce, ale od czegóż sieć .... Serial ma tytuł "True detective". 
Polecam !!!!
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     W czarnym kącie zabrzmiała perfekcja i stanęła na postumencie. Pomnikowe dzieło Pink Floyd, które lubię za jego zwykłość. Bo niezwykle zwykła to płyta. Nie wgłębiając się w specjalistyczne dyskusje i smaczki, kawał dobrej i prostej muzyki z której zrobiono pomnik ;) ..... i dobrze, bo zasłużyła ..... Pink Floyd "The dark Side Of The Moon" wydana przez ...... Polskie Nagrania (brzmi trochę płasko i cicho ..... ale brzmi !!!)
Dwie proste piosenki ....
a może jeszcze to :


Muzyka łazienkowa
     Tu wybrzmiewały melodie filmowe. Melodie to za dużo powiedziane, muzyka która pałętała się w tle filmu "Judgment Night" z 1993 roku. Lubię film i lubię muzykę. Film zobaczyć warto, świetna obsada. A muzyka wówczas prawie przełomowa, łącząca gwiazdy mocnego, metalowego i alternatywnego grania z asami hip hopu. Do dzisiaj bardzo lubię wracać i ćwiczyć świetnie przy tym można !!!! Jak tu się oprzeć takim rytmom i rymom !!
A to budzi dreszcz ;)
A coś takiego ????
     W łazience, pod prysznicem, w czasie ćwiczeń, podczas prężenia się przed lustrem, wszędzie dobrze brzmią Queens Of The Stone Age. Tym razem koncertówka "Over The Years And Through The Woods" z 2005 roku, wydana razem z dyskiem DVD. Świetnie pobudza W "prezencie" cały koncert z DVD z wstępną niekoncertową kołysanką :) 
QOTSA - Over The Years and Through The Woods

Muzyka codzienna
     W pacy okres przedświąteczny muzyczne bardzo intensywny. Przypomniałem sobie The Jesus lizard, i wsiąkłem nie mogąc uwolnić się od tej muzyki. Świetna noisowa kapela z niebanalnym wokalistą . To nie jest normalne , dla tego tak pociągające. Najpierw na pierwszy promień poszła drug płyta "Goat" z 1990 roku. Pierwszy utwór zawsze mnie zmiata i wgniata ;)
A może panowie na żywo ??? .... czy to jest norma zachowań ?
     Potem trzecia "Liar" z 1992 :
     A w samochodzie przedświąteczny czas umilała Siekiera. Nie trzeba pisać co i jak, wiadomo, SIEKIERA ;) Płyta z demówkami "Demo Summer 84" Kiepska jakość dźwięku, ale wiadomo, SIEKIERA ;)
No warto przytoczyć tekst ;)
"NAPRZÓD POSZLI SIERŚCIOTŁUKI
KARŁY BURKI KURZE ŁAPKI
A... A... A... A...
TRUPIE GŁÓWKI MYSIE TRUTKI
SAMCE WRONY STARE SROMY
A... A... A... A...

DALEJ POSZLI GDZIEŚ
WRONIE SERCA NIEŚĆ
DALEJ POSZLI GDZIEŚ
KURZE ŁAPKI JEŚĆ"

     Potem jeszcze trochę jobów, czyli kolejna płyta ciężkiego, doomowego, metalowego grania. YOB "The Unreal Never Lived" z 2005 roku. Godzilla, trzęsienie ziemi? Nie !!! To YOB. 
YOB - The Mental Tyrant
YOB - Quantum Mystic
     Im bliżej świąt i w same święta, już dużo spokojniej .... muzycznie. Klasycznie, hipisowsko i sentymentalnie. Neil Young "Unplugged" z 2005 roku, jak za dawnych lat ....

Neil Young - Harvest Moon

     Pierwsza solowa płyta wokalisty Radiohead "The Eraser" z 2006 roku. Tom Yorke w bardziej elektronicznych brzmieniach. Może bez rewelacji, ale głos ten sam ;) i całość sympatycznie brzmi .... warto choć raz przesłuchać. Ten link pozwala na przesłuchanie całej płyty, jeśli się komuś spodoba .....
Tom Yorke - The Eraser
       A potem już tylko bluesowo, czyli smutno? Nie zawsze, ale ogólnie tak ! Dziwna płyta z muzyką z filmu. Firmują dwa wielkie nazwiska, ale muzyka dość .... monotonna i "nużąca" .... John Lee Hooker i Miles Davis .... nie znacie tej płyty ? ... No właśnie .....
Miles Davis & John Lee Hooker - Coming To Town
John Lee Hooker & Miles Davis - Bank Robbery
A w dodatkach taki smaczek z Jimem Morrisonem:
John Lee Hooker with Jim Morrison - Roadhouse Blues
     Nadal z Johnem Lee Hookerem, ale już saute. "The Blues Collection" i największe hity Johna w oryginalnym wykonaniu ..... tylko słuchać ze smutnym uśmiechem ....
John Lee Hooker - Boom, Boom
John Lee Hooker - Crawlin King Snake Blues
     Wciąż podróżowałem w święta z Johnem, ale już z pomocą przyjaciół. John z pomocą, a nie ja. Płyta John Lee Hooker "The Best Of Friends" z 1998 roku. Nagrania w których w pomagali mu przyjaciele. Najbardziej znane są chyba te z Santaną, ale w nich dominuje Santana, a z Johna został tylko głęboki i schrypnięty głos, dla tego z linkach inne nagrania:
John Lee Hooker & Bonnie Raitt - I'm In The Mood
John Lee Hooker & Eric Clapton - Boogie Chillen

Do klika po Nowym Roku !!!!!

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Cytaty, cytaty, ale nie z Tacyta.

     Przepraszam za brak postu w piątek.  Pojawia się teraz. Wszystko przez tę gorączkę. .... przedświąteczną i imprezę zespołową zwaną wigilią. Późno wróciłem do domu po rozwiezieniu "ubawionych" kolegów. Wypiłem sporo bo ok. litra .... coli. Dużo śpiewów,  dużo śmiechów, dużo pozytywnej energii i trochę wspomnień.  Na wigilii były dwa zespoły i reprezentacja trzeciego.  Pośpiewaliśmy trochę rockowych hymnów w zastępstwie kolęd, jednym słowem, bardzo tradycyjnie:) Były też zdjęcia, które są już na naszej stronie facebookowej, o tu właśnie:  ObywatelNIP Wigilia ......
     A teraz zapraszam do lektury "regularnego" posta ;)

Jeden uśmiech, jedno miłe słowo, mogą rozświetlić każdy ponury dzień. Pamiętaj o tym i nie skąp dobrych słów i uśmiechu, ciepła. Może uratujesz komuś dzień, a może ... życie ;)

     Pisałem że warto czytać? Pisałem, ale będę to powtarzał do znudzenia. Co pewien czas znajduję pisarza, myśliciela, który niemal "wyjmuje" myśli z mej głowy. Jakże piękne to uczucie i jak mnie buduje, że po swych "ścieżkach myśli" nie chodzę sam, że mogę tam jednak kogoś spotkać, że nie ja jestem dziwny, a "dziwny jest ten świat".
Jednym z takich odkryć, jest polecony przez młodą i równie "dziwną" jak ja osobę, Emil Cioran. Jego "radosny pesymizm", trafia mnie w punkt. Czytam uśmiechając się i zachwycając odwracaniem pojęć, wywracaniem akceptowalnego światopoglądu.  Niemal drżę z emocji gdy czytam takie słowa:
"Ileż trzeba samotności, aby zdobyć ducha! Ile śmierci w życiu, ile wewnętrznego płomienia! Samotność tak wiele z życia odrzuca, że rozkwit ducha, będący wynikiem rozchwiania centrów życiowych, staje się nie do zniesienia. Czyż nie znamienny jest fakt, że przeciw duchowi buntują się ci, co mają go w nadmiarze, co wiedzą, jak głębokie schorzenie musiało dotknąć życie, aby mógł się narodzić duch? Pochwałę ducha głoszą ludzie zdrowi i tłuści, niemający nawet cienia pojęcia, co to duch, ci, którzy nigdy nie doznawali mąk życia ani bolesnych antynomii leżących u podstaw istnienia. Ludzie natomiast, którzy rzeczywiście go czują, albo tylko tolerują go dumnie, albo przedstawiają jako utrapienie. Tak więc nikt w głębi duszy nie jest zachwycony tym zgubnym dla życia nabytkiem, jaki jest duch. Bo i jakże zachwycać się życiem wyzutym z uroku, naiwności i spontaniczności? Obecność ducha zawsze jest znakiem jakiegoś niedostatku życia, wielkiej samotności i przewlekłego cierpienia. Kto mówi o zbawieniu przez ducha? Wcale, absolutnie nie jest prawdą, jakoby trwanie w immanencji, w granicach życia, musiało być naznaczone bólem, z którego człowiek wydobywa się poprzez ducha. Przeciwnie, o wiele prawdziwsze jest twierdzenie, że przez ducha człowiek zyskał nierównowagę, trwogę - ale i wielkość. Jakże niby maja poznać niebezpieczeństwa ducha ci, którzy nawet nie posmakowali niebezpieczeństw życia? Wysławianie ducha to znak wielkiej nieświadomości, podobnie jak znakiem wielkiej nierównowagi jest sławienie życia. Albowiem dla normalnego człowieka życie jest oczywistością, tylko chory śpiewa na jego cześć i sławi je, aby nie załamać się zupełnie. A cóż ten, kto nie może już chwalić ani życia, ani ducha?"
Emil Cioran "Na szczytach rozpaczy - Pasja absurdu"
Lubię ludzi, których myśli brykają tak niepokornie. Którzy przelewają na papier takie myśli:
"Życie nie wytrzymuje wysokich temperatur. Skutkiem tego doszedłem do wniosku, że ludzie o największym wewnętrznym wzburzeniu i dynamizmie doprowadzonym do szczytu, tacy, co nie godzą się na zwyczajną temperaturę, skazani są na upadek. Ta ruina człowieka bytującego w regionach niezwyczajnych stanowi jakiś aspekt demoniczności życia, ale i jego niewystarczalności; wyjaśnia on, dlaczego życie jest przywilejem ludzi przeciętnych. Tylko ludzie przeciętni żyją w normalnej temperaturze, inni spalają się w temperaturze, której życie nie wytrzymuje, przy której mogą oddychać, jedynie stojąc jedną nogą poza życiem."
Emil Cioran "Na szczytach rozpaczy - Ja i świat"

 Spokojnych świątecznych dni. Spokojnych, ale nie bezmyślnych ;)

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań


Muzyka łazienkowa
Queens Of The Stone Age, pierwsza płyta z 1998 roku "Queens Of The Stone Age" panowie łoją stonerowo aż miło i wyznaczają standardy gatunku:

Szukając energii do ćwiczeń (stale jej szukam), sięgnąłem po polski hc/punk. Kapela pochodzi z Lublina i łoi szybko i głośno. Ważną informacją jest to, że nie śpiewa o "dupie Maryny" (to cytat). In Vitro z płyty "Konfrontacje".
In Vitro - Brudny
In Vitro - Bombs

Od razu radośniej robi się w łazience gdy włączam Joy Division. Samobójstwo Iana dodało tej muzyce prawdziwego (ale i perwersyjnego) sensu. "Cieszę" się wraz z nim tym światem ;) Brytyjski cold wave (pierwotnie to punk !!) z 1979 roku. Joy Division z pierwszej płyty "Unknown Pleasures". Wersja "Candidate" z mego ulubionego filmu "Control"
Joy Division - Candidate
Joy Division - She's Lost Control
Joy Division - Shadowplay



Muzyka spod igły
A tu winylowa Nirvana "Nevermind". Nie mogę napisać że z czarnej płyty, bo płyta jest ..... błękitna. Piękny, jasny, błękit. A jak brzmi z winyla !!!! Samakowicie i głośno ....

Muzyka codzienna
Ciężko i doomowo. nadal pod wpływem YOB. Amerykańskie trio gra ciężko, wolno, growluje, śpiewa "elektronicznie" a ja tego słucham i wczuwam się w ten ciężki walec .... jak ja to lubię ;) Dwie płyty YOB "Catharsis" (2003) i "The Illusion Of Motion" (2004). Dwa tytułowe numery z tych płyt, każdy z nich ma .... a co!!!! ... ponad 23 minuty.
Nie spodobało się ..... trudno .... jeszcze jeden numerek, przecudny wokalnie ;)

Po tych "jobach" coś z zupełnie innej beczki. Hipisi i psychodelia, obecna jest w tej muzyce od wielu lat, a postać niemal czczona w środowisku. Neil Young (oczywiście  z Crazy Horse) z dwóch płyt "Freedom" z 1989 i "Ragged Glory" z 1990. Co jakiś czas warto posłuchań tej niechlujnej gitary i hipisowskiego wokalu, ale też czasem mocniejszego, elektrycznego grania.
Ten numer to pozycja obowiązkowa z "czepliwym" refrenem:
Neil Young - Rockin' In The Free World
A może z obrazkiem ? Psze bardz....
Neil Young - Rockin' In The Free World
Neil Young - Don't Cry
może coś z drugiej płyty? Psze bardz.....
Neil Young - Fuckin' Up
Neil Young - Country Home

Świetna bluesrockowa jazda z Howling Diablos. To takie granie jakie najbardziej lubię (w tym gatunku). Nogi same chodzą i trudno usiedzieć w miejscu. Wszystko na swiom miejscu i jeszcze stylowy wokal !!!! Posłuchajcie bo warto !!! Howling Diablos z płyty "Car Wash" z 2005 roku:
Howling Diablos - Car Wash
Howling Diablos - Prison Train


Do klika po świętach. Najprawdopodobniej poświąteczna sobota lub niedziela ;)

sobota, 20 grudnia 2014

I'm sorry :)

Przepraszam za brak postu w piatek, jeżeli ktoś na niego czekał.  Pojawi się on w poniedzialek. Wszystko przez tę gorączkę. .... przedświąteczną i imprezę zespołową zwaną wigilią. Właśnie wróciłem do domu po rozwiezieniu "ubawionych" kolegów. Wypiłem sporo bo ok. litra .... coli. Dużo śpiewów,  dużo śmiechów, dużo pozytywnej energii i trochę wspomnień.  Na wigilii były dwa zespoły i reprezentaxja trzeciego.  Pospiewalismy trochę rockowych hymnow w zastepstwie kolęd, jednym słowem, bardzo tradycyjnie:) Były też zdjęcia, które pojawią się na naszej stronie facebookowej, o tu właśnie: ObywatelNIP Wigilia ......

W międzyczasie naciesz swe uszy pieśnią, która podsyca mą świąteczną gorączkę i "cicho" towarzyszy światecznym porządkom. Niech moc Yob (Quantum Mystic) będzie z Tobą !!!!




Idę spać, zatem do klika w poniedziałek .........

piątek, 12 grudnia 2014

Przysłowiowi ludzie tacy jak my

     Przysłowia są mądrością narodu? A przecież te same przysłowia funkcjonują w rożnych językach. To który naród jest mądrzejszy, czy też wszystkie równie mądre, lub głupie. Parząc "chłodnym" okiem na to co wyprawiają nasi reprezentanci u sterów władzy, skłaniam się raczej ku głupocie. Przecież jacy reprezentanci, taki naród. Sami ich wybraliśmy spośród siebie, są tacy jak my (a CIA takie jak w filmie "Szpiedzy tacy jak my"?). Czy skłaniamy się ku twierdzeniu, że "przez przypadek" wybraliśmy idiotów i złodziei? Chyba nie, tacy jesteśmy !! I nic w tym śmiesznego. A przysłowia są różne:
- na pochyłe drzewo, to nawet Salomon nie naleje
- nie ma tego złego, co by nam nie wyszło
- nosił wilk razy kilka, puki ucho się nie urwie
I coś co weszło do kanonu powiedzeń i stało się przysłowiem, a pochodzi z piosenki A.Rosiewicza (z czasów gdy był jeszcze "normalny"), a bardzo je lubię:
- największe braki maja polskie chłopaki ....... i chyba w całym świecie, bardziej wybrakowanych nie znajdziecie ....
Solidaryzuję się z tym twierdzeniem, bo tak właśnie mam. Same braki, zalety dawno już wyparowały (jeśli kiedykolwiek były). Nie dajcie się nabrać na piękne słówka, mam same braki a ich lista wciąż rośnie, im większą zyskuję samoświadomość. Zamykając klamrę, niczym nie różnię się od naszych parlamentarnych reprezentantów. Nigdy nie powiem o nich ONI, bo przecież ONI to MY. Żadna elita, ludzie tacy jak my.
     A w tak zwanym międzyczasie odwiedziłem, w dobrym towarzystwie, miasto Wiedeń. To w Austrii, a nie w Australii (widziałem takie koszulki ;) ) Odnalazłem tam miejsca które noszą me imię, a raczej nazwisko. A może czeka tam jakiś spadek ?? Idiotyczne "marzenie" ....
Poniżej kilka możliwych do publikacji migawek .... i nie liczcie na piękne zdjęcia, bo takich robić nie umiem (to jedna z TYCH wad). 
Moje spojrzenie na Wiedeń, nieco skrzywione ..... ale właśnie MOJE:

Uwaga !! Na zewnątrz czyhał na nas smok ;)


Nowoczesność i tradycja 1


Nieoczyszczona elewacja Stefana, dużo ciekawsza od oczyszczonej


Dżuma i .... takie tam inne pomniki


Czy ja się już ubieram u Prady? Czy dopiero będę?
Szukałem diabła, nie znalazłem....


Can I ask you to dance? (miało być po niemiecku, ale nie znam)


Stajnie w centrum miasta


Nowoczesność i tradycja 2


Kolega Johan Strauss


Kolega Mozart


Niezły tekściarz, Goethe


Sam Franciszek Józef


Muzeum sztuki nowoczesnej (współczesnej)


Nowoczesność i tradycja 3


Austriacki zamtuz ... wewnątrz niezły bur....


Jakieś zabytki też zwiedzałem


Byłem nawet wewnątrz kościoła


Miła niespodzianka .... hotel mego imienia, a raczej nazwiska. Może mam możliwości jakiegoś roszczenia ??


Oooo i ulica (to przystanek Metro) z moim nazwiskiem. Jestem tam znany !!!


Dynamiczna grupa fontannowa


Chwila zachwytu w Leopold Museum
Georg Minne "Kneeling Boy"


Pracownia Klimta, to dla niego tu weszliśmy


Egon Schiele - Sexual Act - Study



Clou programu, Gustav Klimt - Death And Life ....


Pocałunek niestety jest w innym muzeum (Belvedere), ale tu można było kupić kopię ;)


Hello, Mr. Klimt ;)



Świat zewnętrzny widoczny przez me wnętrze

Do klika za tydzień 

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Wyjechałem "za miasto" bez muzyki więc dziś mniej linków

Muzyka łazienkowa
Mówiłem że tu zawsze jest głośno i rytmicznie .... kłamałem. Ten zespół, ta płyta, jest w niej rytm, ale nie ma hałasu. Kocham aż do ..... końca (Mark miał "wymarzoną" śmierć). Morphine "Cure For Pain" (1993) ...... już się rozpływam .... a kop do ćwiczeń JEST !!!!
W linkach powinna być cała płyta !!! A to nagranie .... 
I na koniec ..... 
A tę płytę lubię od pierwszego przesłuchania. Było to w roku .... 1975. Większości z was pewnie na świecie jeszcze nie było ;) Najcięższa i chyba najambitniejsza płyta NAZARETH "Hair Of The Dog". Jest na niej największy przebój, ale są też inne walce ...
Nazareth - Hair Of The Dog
Nazareth - Changin' Times
A to jedzie jak prawdziwy walec !!
Nazareth - Miss Misery
Nazareth - Please Don't Judas Me

Muzyka codzienna
W samochodzie .... polski jazz. Nieistniejący już zespół Robotobibok. Ich utwory łączyły w sobie różne gatunki muzyczne: jazz, off jazz, trip-jazz, jungle, muzykę elektroniczną, drum'n'bass. Płyta z 2002 roku "Instytut las"
Gdy jest "słabo", pomaga Nirvana .... i pomogła, jak zawsze. Głowa sama rusza w tan .... Wydany dwa lata to śmierci Cobaina "From the Muddy Banks of the Wishkah". Koncertowa Nirvana bez ograniczeń studyjnych .... ta za którą przepadam ...
Jeszcze było mało, więc kolejny koncert Nirvany. Wydany w 2009 roku na DVD (mam) i CD (mam) "Live At Reading". Jest to zapis koncertu na festiwalu w Reading z 1992 roku. Płyta jest świetna (!!!!), Nirvana we wspaniałej formie.
To nagranie lubię ze względu na śpiewającą publiczność ;)
Nirvana - Lithium (Live at Reading 1992)
Nirvana - Territorial Pissings (Live at Reading 1992)
Nirvana - Breed (Live a Reading 1992)
A tego sobie (jeszcze raz) nie odmówię, przecież to moje ulubione nagranie Nirvany !!!!!
Nirvana - Aneurysm (Live At Reading)
A ta wersja z początkiem a la Boston, jest tylko na DVD.
Nirvana - Smells Like Teen Spirit (Live at Reading 1992)
Potem Yo La Tengo, znacie? Trochę już legendarna kapela, mało znana (przynajmniej w Polsce), choć wydali z 15 płyt. Zawsze alternatywni, choć zaczynali jako kapela grająca noise rock. Dziś to popowe indie, choć nadal lekko alternatywne. Płyta Yo La Tengo z 2006 roku "I Am Not Afraid of You and I Will Beat Your Ass". Plyta zaczyna się pięknie, choć potem różnie bywa:
Yo La Tengo - Pass the Hatchet, I Think I'm Goodkind
Dla porównania sięgnąłem do płyty z 1987 i 1989 roku. Wydane na jednym krążku dwie płyty "President Yo La Tengo" i "New Wave Hot Dogs". Według mnie o wiele ciekawsza muzyka, choć minęło już ... 25 lat? Noisu nie ma, ale alternatywa pełna :
Yo La Tengo - Barnaby, Hardly Working
Yo La Tengo - Drug Test
Yo La Tengo - Clunk
Na koniec tygodnia wygrzmiała płyta YOB. Powolna i bardzo ciężka, jak chód Godzilli, debiutancka płyta amerykańskiego, doom metalowego tria. Tych panów też bardzo lubię za ten niespieszny ciężar i bardzo długie utwory. YOB "Elaborations of Carbon" z 2002 roku:
YOB - Clear Seeing
YOB - Revolution

Do klika za tydzień ............


piątek, 5 grudnia 2014

Nałóg

Czy takie zachowanie jest asertywne?
Po kilku minutach rozmowy na korytarzu, kolega spojrzał na zegarek.
- A co ty tu jeszcze robisz?
- Tylko z uprzejmości stoję i rozmawiam z tobą, .... pracę skończyłem pół godziny temu.
*****
     Na zewnątrz minus dwanaście, w moim "gabinecie" powietrze rozgrzane do plus dwunastu (więcej się nie da), a ja siadam przed klawiaturą by znowu podzielić się z Tobą garścią nieuczesanych myśli. 
     Jednym z mych życiowych uzależnień jest niewytłumaczalne w sposób racjonalny, uzależnienie od ciepła. Nie lubię zimy, ale akceptuję to że być musi. Upałów wprawdzie też nie znoszę, ale to będzie temat na (mam nadzieję) upalne lato. Przy dużych mrozach przypomina mi się zawsze tekst z nieśmiertelnej komedii Barei: "..... jak jest zima, to musi być zimno". Inna perełka : "szefowo, czy ja palę? Ja cały czas palę". I tu powód do dumy, ja już "cały czas" nie palę, od prawie dwóch lat. Pić też nie piję, ciekawe jaki nałóg opuści mnie jako następny? Może oddychanie, bo przyznam się wam po cichu, że nie potrafię bez tego żyć. Co jakiś czas błyska w głowie myśl, by już przestać, by dać spokój. Co jest silniejsze, ja, czy ten absorbujący i nieustannie męczący organizm nałóg. Zauważyłem że robię to ciągle i bez przerwy ! Robię to bezwiednie i bez kontroli, nawet przez sen. To chore. Próbowałem przestać, ale wciąż nie potrafię, wciąż coś mnie popycha do przodu i szepce do ucha, "nie przestawaj, oddychaj, to wciąż może być piękne". I ten głos ciągle mnie przekonuje, wyciąga z najgorszych mentalnych opresji. Ja nawet w to nie wierzę, ja to wiem, że najpiękniejsze i najlepsze wciąż jeszcze przede mną. Najlepsze i najpiękniejsze, bo jeszcze nie przeżyte, bo jeszcze niosące obietnicę spełnienia.
     Oddycham nadal, by świat mógł mnie zadziwiać, a on odpłaca mi takimi oto kwiatkami ! Wygrzebane w necie (Michał Hendzel, ze strony Krzysztofa Grabowskiego (Dezerter)) pismo urzędowe diecezji rzeszowskiej z 2003 (sic!) roku .... "Zwiastowanie" !!!!
"PUNKI
     Skupiają młodzież w wieku 14-21 lat wywodzącą się z rodzin patologicznych, dysfunkcyjnych wychowawczo. Ideologicznie są pokrewni hipisom - negują sens uważając, że świat ulegnie samozagładzie.
     Punki zasadniczo mają niskie aspiracje edukacyjne, wykazują negatywny stosunek do szkoły i rodziny, sprawiają trudności wychowawcze. Część z nich - "wąchacze" - odurza się klejami, rozpuszczalnikami, inni piją spirytus salicylowy i denaturat. Są silni w grupie, nie atakują pierwsi. Biorą udział w bójkach przy użyciu niebezpiecznych narzędzi (łańcuch, kastet, nóż, "pieszczocha", nunczako), popełniają pospolite przestępstwa kryminalne. Na koncertach rozładowują się w tańcu zwanym "pogo", którego podstawowymi figurami" są: tango, młyn i łańcuch. Taniec ten to manifestacja agresji i autodestrukcji. Ma on za zadanie wyrobić ducha bojowego, wymaga siły i koncentracji. W związku z tym istnieje przekonanie, że słabszych punków oddala się i mogą oni przejść np. do rastafarian, natomiast silniejsi zostają skinami ......"
     Z równą rzetelnością, przenikliwością i znajomością tematu, mogę napisać, że księża to mężczyźni(?) chodzący w sukienkach, żyjący w niezgodnym z naturą CZŁOWIEKA celibacie, z tego też powodu, molestujący seksualnie bezbronne dzieci i wyłudzający na swe przyjemności pieniądze od zniedołężniałych (umysłowo) staruszków, a za tę "łapówkę" obiecujący, że ONI załatwią im miejsce w krainie wiecznej szczęśliwości   ..... dla mniej lotnych umysłowo (czyli w zasadzie większości osób o ekstremalnych poglądach) dodam że to TYLKO ironia, sarkazm i z pewnością złośliwość, a nie mój ustalony i w pełni wyznawany pogląd, oparty na bezgranicznym przekonaniu o jego prawdziwości. Od każdej reguły są przecież wyjątki !!!
     I tak to ten świat wciąż bawi i zaskakuje, jak tu zrezygnować z tak pysznej zabawy? Jeszcze nie czas ..... najpiękniejsze i najlepsze wciąż jeszcze przede mną.

*****
Muzyka spod igły
Sprawdzam, co moje winyle kryją w swych rowkach
     Nastrój z początku tygodnia, był niemal grobowy, więc i muzyka adekwatna. Maciej Zembaty "Greatest Hits czyli ostatnia posługa". Płyta nagrana w 1988 roku. Są na niej moje ulubione utwory mistrza czarnego humoru. Jak można kpić ze śmierci? .... może ktoś zapytać. Ano właśnie tak:
     Następne były dwa czarne krążki Jimiego Hendrixa. Wydany niedawno koncert z 1970 roku, Haleakala Crater, Maui, Hawaii, July 30 1970. Dźwięk, w przeciwieństwie do muzyki, taki sobie, raczej brzmi to jak bootleg, niż normalna płyta. Ale Jimi to Jimi. Jimi Hendrix "The Rainbow Bridge Concert":
          Też (jak powyższy) nowy nabytek, choć płyta stara jak ... ja. Legenda którą widziałem na żywo, w .... Białymstoku !!! Zespół który nigdy nie zrobił kariery, a miał duży wpływ na kilku muzyków, walijskie Budgie. Muzyka o lekkości drogowego walca i polocie nosorożca. Idzie do przodu ciągnąc mnie za sobą przez całą płytę, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Uwielbiam ich pierwszych pięć płyt, pozostałe okrywam mgłą zapomnienia i wybaczam za tych pięć pierwszych, chociaż i na nich zdarzały się pojedyncze utwory. Budgie z trzeciej płyty "Never Turn Your Back on a Friend" z 1973 roku. Nie wiem jak wybrać dwa utwory, dla tego będzie ich siedem, czyli cała płyta:
Ciężar łagodzili takimi pięknymi balladami
Z kolejnym nagraniem związany był cały rytuał "tańczenia", na kolanach i przy świecy między nami (tak "szaleliśmy" przy tym z mym ówczesnym przyjacielem Krzysiem O.)
A tu też wspomnienia .................
     Czasem, gdy zbrzydnie mi ten świat, sięgam po muzykę z zaświatów, klasyczną. J.S. Bach "Suites For Orchestra". Dwie starutkie płyty węgierskiego Hungarotonu. Gra Liszt Chamber Orchestra, dyryguje Frigyes Sandor ( w linku inne wykonanie)

Muzyka łazienkowa
Czym czasem ryczy łazienka
     Może nie tak głośno jak zwykle, ale rytmicznie, ascetycznie, lirycznie, uzależniająco. Morphine to jeden z mych ukochanych zespołów ..... muszę poszukać płyt na winylach !!!! Bas (tylko dwie struny), saksofon, perkusja i ..... muzyka. Morphine "Good" z 1993 roku.
Panowie, proszę się przedstawić i .... jazda ;)
     Polski hardcore, głośny i .... melodyjny. Zespół powstał w 208 roku. Grają do dziś, byłem nawet na ich koncercie .... ostra jazda. Street Chaos, płyta z 2009 roku, "Bez przebaczenia":
     Taka klasyka tez czasem gości w łazience i jest to mój wybór a nie mych synów. Większość płyt znajdowanych w łazience, to jest muzyka która zostaje w odtwarzaczu po ich wizytach. Tę wybrałem sam, bo wciąż lubię pierwsze płyty AC/DC, te z Bonem Scottem (jednym z mych wokalnych idoli !!!!). AC/DC "Highway To Hell" .... nie słyszeliście ;) ;D .... to posłuchajcie !!!
O ku..... mam dreszcze ;)
Temperatura już tylko rośnie !!!!!!!!!!!! ..... ładny teledysk ;)
Rzadka rzecz, wolny blues .....

Muzyka codzienna
     Bardzo podoba mi się sposób śpiewania tych muzycznych braci, dla tego nie mogłem poprzestać na jednej płycie z zeszłego tygodnia.The Holmes Brothers, czyli jak pisałem, mieszanka wielu stylów, blues, soul, gospel, country, and rhythm & blues. Smakowita mieszanka a luz w śpiewie zachwycający. The Holmes Brothers z płyty "State Of Grace" z 2007 roku:
     I jeszcze z płyty "Simple Truths" z 2004 roku, numer jak J.J. Cale'a:
The Holmes Brothers - Shine
The Holmes Brothers - He'll Have to Go
     Na koniec tego krótkiego przeglądu (przesłuchu?) "Righteous: The Essential Collection" z 202 roku. Melodia znana, ale jakże inaczej brzmi:
The Holmes Brothers - And I Love Her
The Holmes Brothers - There's a train
     Trochę polskiego rocka, choć ta płyta zlała mi się w jedną nie rozpoznawalną magmę. Nie trafiła w nastrój, choć pewnie niezła polska progresja. Podobnie grających zespołów (polskich) kilka już znam i w innym nastroju, może i bym pochwalił, ale nie pochwalę. nie podobało się, za delikatne ;( Satellite "Evening Games" z 2005 roku:
Satellite - Rush
Satellite - Love Is Around You
     I w końcu wkroczyłem na utartą ścieżkę prowadzącą do Nirvany. W poszukiwaniu Nirvany udałem się przed półkę z płytami i tam ja osiągnąłem, a raczej dosięgłem. Ulubiona płyta tej Cobainowskiej emanacji talentu, "In Utero" z 1993 roku. Moje wybrane nagrania to oczywiście te najgłośniejsze i wrzaskliwe:
Nirvana - Scentless Apprentice
Nirvana - Tourettes
     Ale są też w naszym kraju zespoły potrafiące przyłożyć dźwiękiem jak się patrzy. Z tym że akurat na tej płycie dał bym po łapach producentom. W tej muzyce jest MOC, ale została tak nagrana, ze tej mocy nie słychać. Rootwater, polska grupa muzyczna grająca heavy metal, z wpływami takich gatunków jak thrash metal, hardcore czy punk. Dwója za nagranie a muzyka? .... Posłuchajcie, ja czuję MOC !! Rootwater "Limbic System" z 2007 roku.
Rootwater - Caje Sukarije
Rootwater - The Nomad
Do klika za tydzień ;)


piątek, 28 listopada 2014

Szczęście

     Dziś, bardziej niż zwykle, nie oczekujcie popisów erudycji. Pisałem adekwatną do nastroju notkę, gdy na szczęście zadzwonił telefon. Po zakończonej rozmowie nie miałem ochoty na kontynuację wątku i notkę trafiło to .... co powinno trafiać taka pisaninę, szlag !!! W ciągu tego samego dnia rozsypałem się na kawałki i pozbierałem te kawałki do kupy. Znowu jestem całością. Muszę docenić to, gdy masz kogoś, kto jest w stanie spojrzeć na ciebie chłodnym okiem z boku i trzepnąć cię obuchem między oczy. Rozsypujesz się, ale przecież tylko po to by się posklejać. Usłyszałem i zadrżałem, to tak może wyglądać? To tak powtarzam, pewne wyuczone w odruchach obronnych, schematy. To ci którzy nie są w mej głowie, tak widzą, lub mogą widzieć pewne sprawy? To tak zniewolony swym wnętrzem, niezdolny wyjść poza wyćwiczony nawyk, mogę niszczyć siebie i innych. Jakie są moje rzeczywiste pobudki ...... nadal ciężko mi wchodzić w te obszary, sam się zdziwiłem, gdy doszedłem do sedna tych pobudek. Zdziwiłem i przestraszyłem. 
To nie tak, to nie moje świadome ja, tak nie będzie !! 
A przynajmniej ja zrobię wszystko by tak nie było !!
Jak w sytuacji zagrożenia, muszę odciąć chorą część (myśli). Część która ewidentnie mnie niszczy. Klapka w głowie zapadła, rozdzielacz się przełożył i całą parę kieruję na utrzymanie go w tej pozycji. Koniec marzeń nie do spełnienia, koniec z gonieniem za czymś, co nie chce nie tylko dać się złapać, ale nawet nie chce widzieć mego cienia w pobliżu. Czas rozejrzeć się i zacząć normalnie żyć. Taka to sprawa .......
Postanowiłem, będę szczęśliwy ;) Przecież chyba o to chodzi !!
Na początek parę "zasad" i ....... do roboty w ich wypełnianiu ;)
Szczęśliwi ludzie:
- nie szukają na zewnątrz tego, co można znaleźć tylko w sobie
- naprawdę, ale to na prawdę lubią siebie 
- akceptują to, że w życiu zdarzają się trudne chwile
- odróżniają zaprzeczanie od optymizmu
- wiedzą, jak bardzo ważne jest bycie otwartym na innych
- nie chowają urazy, lecz potrafią i lubią wybaczać
- żyją tym, co dzieje się teraz, a nie tym, co było lub może być
Od siebie mogę dodać, że szczęśliwi ludzie :
- pozwalają sobie na czekoladę z wiśniami i chili (nowe cudowne smakowo odkrycie)
- pozwalają sobie na pączki z makiem z Łukaszówki
- czasem sobie zaryczą muzyką na pełny regulator (a analogi Budgie i Nirvany tylko na to czekają .... ale o tym za tydzień)
- jeśli mają wolny czas, to nie leżą przed telewizorem a .... chociaż by czytają (stos oczekujących na przeczytanie książek wciąż rożnie)

Może ktoś ma jeszcze jakieś rady, co może szczęściu pomóc?

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     Czarna płyta ma swój czar i trzaski już mi nie przeszkadzają tak jak kiedyś. Słucham przeważnie w weekend, bo wówczas jest ta chwila na muzyczną celebrę. Tym razem kolejna płyta Laboratorium, czyli polski jazz-rock. Niezapomniana kapela będąca prekursorem takiej muzyki na skalę europejską. I nie ma w tym żadnej przesady, wystarczy posłuchać. Płyta wydana przez Helicon , wytłoczona przez Polskie Nagrania. Laboratorium "Live - The Blue Light Pilot", rok 1982:
     Czy ktoś z Was nie zna kolejnej płyty, która umościła się na talerzu? Trzy gitary akustyczne i wirtuozerskie popisy .... Al Di Meola, John Mc Laughin, Paco De Lucia "Friday Night In San Francisco". Płyta wydana przez enerdowską (NRD - kto pamięta ten państwowy twór?) Amigę (1980?).
     Stara, zajeżdżona, trzeszcząca, ale budząca wspomnienia i sentymenty. Płyta Grand Funk "Phoenix" z 1972 roku. Zespół który był najgłośniejszy na świecie !!! Płyta może i nienajlepsza w dorobku, muzyka amerykańska (to raczej zarzut), ale słuchałem z przyjemnością a nawet skakałem do rytmu ;)
Grand Funk - Trying To Get Away
Grand Funk - Rock'n Roll Soul

Muzyka łazienkowa
     Tę płytę (już to kiedyś z pewnością pisałem) uważam za jedną z płyty wszech czasów !!! Ostra jazda, ale i dużo inspiracji muzyką etniczną. Ma jeden mankament, ale tylko dla sąsiadów, trzeba słuchać baaaaardzo głośno. Płyta była w łazience, potem wyszła za mną do samochodu, potem była ze mną w pracy ..... i tak przez dwa dni. Sepultura "Roots" z 1996 roku. Pierwszy numer znają WSZYSCY moi znajomi aż do mdłości !!!!! Ale nie było litości, musieli słuchać ..... kiedy to było .... ;)
Sepultura - Roots Bloody Roots
Sepultura - Attitude
Sepultura - Straighthate
     Ta płyta też chodziła za mną i chodzi do dziś. Nie mogę się uwolnić. Wyszła z łazienki i samochód eksplodował !!!! Nie wiem co wybrać???? Queen Of The Stone Age "Songs For The Deaf" z 2002 roku ..... sześć pierwszych utworów (z 15-stu)
QOTSA -You Think I Ain't Worth a Dollar, But I Feel Like a Millionaire 
QOTSA - No One Knows
QOTSA - First It Giveth
QOTSA - Song for the Dead
QOTSA - The Sky Is Fallin
QOTSA - Six Shooter
Muzyka codzienna
     Rockowo ale bardzo klasycznie, choć płyty dość popowe jak na tę grupę. Ale nadal lubię, choć bardziej z sentymentu. Dwie "lżejsze" płyty YES "Tormato" z 1978 roku (z Wakemanem i Andersonem) i "Drama" z 1980 (bez Wakemana i Andersona).
     Ta zaś płyta, wbrew mej poprzedniej opinii (pisana z pamięci) jest zaskakująco "cieżko" rockowa jak na YES
     Znowu poruszyłem swą "smutną" nutę i sięgnąłem po bluesa. Syn znanego tatusia, ale radzi sobie bardzo dobrze i stylowo, choć gra nowocześniej niż ojciec. John Lee Hooker Jr. Blues band "Blues With Vengeance" z 2004 roku. Dobrze brzmią te standardy ...
     Syn synem ale ja jednak bardziej lubię ojca. John Lee Hooker "Simply The Truth" z 1968 roku. Uwielbiam ten głęboki głos ......
John Lee Hooker - Mean, Mean Woman
John Lee Hooker - I don´t wanna go to Vietnam
     Gdy szukam emocji w muzyce, zawsze sięgam po Nirvanę. Najsłynniejsza płyta z największym przebojem, a moim zdaniem najmniej na niej Nirvany ze wszystkich wydanych krążków. Nirvana "Nevermind" z 1991 roku. Na przekór wszystkim "wielbicielom" bez "Smells like Teen Spirit" ....
Nirvana - Stay Away
Nirvana - Breed
     Mieszanka bluesa, gospel, soulu, country, folk, to wszystko jest w muzyce braci Holmes. Nie najmłodsi a kipiący muzyką o "starych" głębokich głosach. Mnie zachwyca taka mieszanka i KULTURA muzyczna. Płyta z muzyką najbliższą muzyce gospel (większość piosenek z imieniem Jesus na ustach ;)), "Speaking In Tongues" (2001) The Holmes Brothers.
The Holmes Brothers - Homeless Child
The Holmes Brothers - I Want To Be Ready
Nie mogłem się oprzeć, by nie śpiewać refrenu razem z zespołem : "I Want to be reeeeeedy !!!!!"

Do klika za tydzień ;)