piątek, 25 kwietnia 2014

Męskie głosy

Dziś chciałem wywiesić kartkę z napisem REMANENT. 
Trudno jakoś zebrać myśli i napisać coś sensownego. Galopują wprawdzie przez głowę stadami, ale jak je schwytać, ujeździć, osiodłać i przelać na klawiaturę ?
Nie mogę jednak pozbawić was przyjemności obcowania z krynicą pięknych dźwięków i dobrego muzycznego smaku, jaką jest słuchana przeze mnie muzyka. Przecież czekacie na to z zapartym tchem i otwartym uchem ;) 
Pozostawiam więc myśli swemu biegowi, niech galopują. Może za tydzień odłączy się jakaś od tego rozbrykanego stada  i da się zapisać. 
Przedstawię dzisiaj kilka ulubionych, prawdziwie męskich głosów.

Prawdziwie rock'n'rollowy głos i życiorys. Znała go cała Australia a i on znał tam wszystkich. Bon Scott, pierwszy wokalista AC/DC. Głos o niepohamowanej energii, wykrzykujący taki oto hymn wolnych ptaków:
AC/DC - Highway To Hell
Głęboki, ale też pełen energii i straceńczego czaru, głos Jima Morrisona. Wiele pań z chęcią rozpalało jego ogień i wiele do dziś wzdycha słuchając:
The Doors - Light My Fire
Szalony i niezniszczalny Lemmy zatracony w swym szaleńczym tańcu:
Motorhead - Dance
Tom Waits wyśpiewujący smutki swej duszy głosem który świadczy o doświadczaniu prawdziwego bólu istnienia:
Tom Waits - Cold Water
Mocny jak silnik odrzutowca głos Layne'a Staleya, który już wie czy, w dniu jego śmierci padał deszcz:
Alice In Chains - Rain When I Die
Wrażliwiec o twarzy bandziora, cierpiący w każdej swej piosence, Marek Dyjak:
Marek Dyjak - Człowiek (Złota ryba)
Nie śpiewający byle czego, intelektualny opozycjonista, Przemysław Gintrowski. Gdy on ryknie, moja dusza mięknie:
Przemysław Gintrowski - Autoportret Witkacego
Mój faworyt ze wschodu. Bratnia słowiańska dusza, rycząca jak zarzynany ..... słowik. Uprzedzam, słuchanie tego głosu może sprawić fizyczny ból.
Boney Nem - Течет Волга
I całe pęczki bluesowych głosów:
John Lee Hooker - Boom Boom
Dr. John - Gris-Gris Gumbo Ya Ya
Sonny Boy Williamson I`m A Lonely Man

Może na dziś już wystarczy. I teraz już chyba nikt się nie dziwi ze sam czasem ryknę ... mając takie wzorce.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Wszystkie płyty wybierałem z półki świadomie. Wszystkie należą do tych przy których krew żywiej krąży ... no może oprócz dwóch pierwszych. Ale i przy nich chwilami wracały miłe wspomnienia.
Pierwsze dwie płyty to jeszcze nieszczęsna Uriah Heep. Zainteresowała mnie płyta "Live" z 1973 roku, bo są tam największe przeboje :
Uriah Heep - Gypsy
Uriah Heep - July Morning
Następne płyty to same delicje, uprzedzam że dla mnie ;)
Ulubiona płyta TOOL "Aenima" z 1996 roku. Każda ich płyta wywołuje u mnie dreszcze:
Tool - Stinkfist
Tool - Eulogy
Tool - H.
Tool - Fourty Six & Two
Tool - Pushit
Metalcorowy As I Lay Dying dał mi wiele frajdy i energii. Płyta "Shadows Are Security" z 2005 roku. Tu gałki odkręciłem w PRAWO !!!!!!!
As I Lay Dying - Confined
As I Lay Dying - The Darkest Nights
Tak to ja bym sobie z chęcią poryczał ze sceny ;)
Z czym kojarzy się Doolittle ?? Jak to z czym, z najlepszą płytą kapeli Pixies !!! Zespół który inspirował Kurta Cobaina. Parę ich numerów jest ze mną już na zawsze ... i będzie. Zabójcza jest ta gitara :
Pixies - No. 13 baby
Pixies - Monkey Gone To Heaven
Pixies - Hey
Pixies - Gouge Away
I coś miłośnie miłosnego ;) ;) ;)
Pixies - La La Love You
Zabójczo przebojowo i do przodu .... to Queens Of The Stone Age. Przy nich nie mogę usiedzieć w miejscu. Płyta "Song For The Deaf" z 2002 roku, nagrana z jakby znajomym perkusistą:
QOTSA - You Think I Ain't Worth A Dollar, But I Feel Like A Millionaire
QOTSA - No One Knows
QOTSA - Go With The Flow
Po obejrzeniu w TV (w nocy) filmu pod tytułem Lemmy, sięgnąłem po płytę Motorhead "Ace Of Spades" z 1980 roku !!!! Szmat czasu a Lemmy wciąż żywy. Nie da się go z nikim pomylić a jego bas to klasyka czadu. Ciekawa była lekcja techniki gry na basie w wykonaniu Lemmego. Po prostu gałki w prawo i maksymalny przester. Cudo ;)
Motorhead - Ace Of Spades
Motorhead - Love Me Like Reptile
Motorhead - (We Are) The Roadcrew
Motorhead - Bite The Bullet
Motorhead - The Chase Is Better Than The Cath
Na koniec w celu uspokojenia Moby "18" z 2002 roku. Niech spokój będzie z Wami ...
Moby - In This World
Moby - We Are All Made Of Stars

Do klika w przyszłym tygodniu ??? Może ze względu na długi weekend będzie pewne opóźnienie ....


piątek, 18 kwietnia 2014

Postępująca umysłowa dezintegracja, czyli festiwal pytań.

Ranek, łazienka, rzut oka w lustro. Kto to ? Kto jest po tamtej stronie ?
Skąd ja znam tego faceta, moje codzienne zdziwienie. 
"Tak, tak, tam w lustrze to niestety ja
 Tak, tak, ten saAaAaAaAm .... "
Może i ten sam, ale nie taki sam. 
Straciłem uśmiech, radość, czy spoważniałem ?
Straciłem wrażliwość, czy ją jeszcze lepiej ukryłem ? 
A może zdjąłem lub założyłem kolejną maskę ?
Jestem zimny, czy zdecydowany ?
Gdybym jeszcze nauczył się mówić.
Gdybym jeszcze wiedział co chcę powiedzieć.
Gdybym przestał maskować bełkot pozorami inteligencji. 
Gładkimi zdaniami zza których wyziera pustka.
Gdzie we mnie jestem ja ? 
Za którą z masek kryje się prawdziwa twarz ? 
Czy już tak do niej przyrosły, że sam je mylę ?
.....
Po co w ogóle zacząłem sobie zadawać te pytania ? 
Ale gdy je przestanę zadawać, nigdy nie poznam odpowiedzi. 
Ale czy na pewno chcę je znać ? 
Gdybym jednak nie chciał ich znać, czy zadawał bym je sobie ?
.....
Przedświąteczne spotkanie, bo już nie próba, ekipy Obywatela NIP upłynęła pod znakiem umartwiania się. Koledzy ze wstrętem wlewali w siebie napoje modyfikujące świadomość, ja zadowoliłem się ich towarzystwem i małym co nieco, przyjętym drogą wziewną .... i nie były to papierosy (bo przecież nie palę). Prawdziwą pokutą było wysłuchanie naszych nagrań (bo jakiś złośliwy sk......n nagrał to ze stołu mikserskiego) z naszego ostatniego występu w Motopubie. Zdjęcia były fajne, nagrania już nie.




Kiedyś ktoś (ja dobrze pamiętam kto, ale on już nie żyje, więc nie będę się pastwił) użył sformułowania "schizofreniczny ryk Janis Joplin". Mój głos z końcówki koncertu pasowałby do tego określenia jak ulał. Zagłuszał dokładnie wszystko i wszystkich, był na granicy fizycznego bólu. Mało tego, ponoć nasi stali widzowie (wszystko młodzież po 50-tce) stwierdzili że tym razem przesadziłem. A ja tylko straciłem trochę kontrolę i tak mi w gardle i płucach zagrało. Czy to się już nie powtórzy ? Zapraszam na kolejny koncert (nie wiem gdzie i kiedy,ale na pewno o tym napiszę PRZED koncertem) to może sami się przekonacie. Ja wiem, że jak tracę kontrolę na scenie, to mogą dziać się różne rzeczy i niczego nie jestem w stanie obiecać. A scena to na razie jedyne miejsce, gdzie mogę się choć na chwilę zapomnieć bez żadnych konsekwencji (oprócz nieprzychylnych opinii).  

No cóż, trochę się ryczało:


Bo że zawsze będę wyglądał tak jak niżej, nie daję żadnej gwarancji:


A przy tym właśnie nagraniu, zawsze granym "na bis", tak mnie ponosi. 
Potraktujcie je jako prezent świąteczny, przez co chcę powiedzieć nieśmiało, że życzę wszystkim spokojnych świąt oraz mokrych i kolorowych jaj.


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ten tydzień to mocny początek. Machine Head i "Through The Ashes Of Empires" z 2003 roku. Niestety im późniejsze płyty, brzmienie trochę łagodnieje. Szkoda. Ale wokal nadal bardzo lubię, tę mieszankę melodyjności i solidnego darcia strun głosowych.
A tak panowie prezentują się na żywo w jednym z utworów z tej płyty:
I znowu muzyka z pożyczonych płyt. Ponoć to jedyna dobra płyta na której zagrał (i zaśpiewał w jednym z utworów) John Wetton. Gruba przesada bo lubię jego płyty z King Crimson (RED !!!!) ;) Ale płyta warta uwagi, choć stara jak wszechświat. Grupa, a właściwie supergrupa Mogul Thrash z płyty "Mogul Thrash" z 1971 roku. Zachwycająca (???) sekcja dęta .....
Bardzo wrażliwy gość o twarzy bandziora. Świetny, zmęczony życiem głos i wiarygodnie wyśpiewane teksty. Marek Dyjak z płyty "Moje fado" (2011).
I wracam do pożyczonych płyt. Dobra i zupełnie nieznana płyta z 1975 roku kapeli Strange Days. Tytuł "9 Parts To The Wind". Stara i warta poznania progresywna nuta. Skojarzeń wiele ... pierwsze ... wczesne Genesis.
Trochę polskiej muzyki progresywnej. Tu przynajmniej nie ma kłopotów z angielskim, bo muzycy polscy ale wokalista ... anglik. Sympatyczna i na niezłym poziomie, choć mnie nie porywa. Brakuje wyrazistości ... cokolwiek to może oznaczać :) The White Kites "Missing" z 2013 roku:
Gitarzysta Robben Ford nagrał płytę "A Day In Nashville", która nie ma na szczęście nic wspólnego z country. Ale lepiej też, by w końcu wziął jakiegoś dobrego wokalistę, bo ja już nie mogę słuchać jego głosu. Szkoda, bo gitarzysta niezły.
Już z mojej półki, nie pożyczone !!! Kapela do której mam słabość ze względu na wokal, brytyjski Bush. Czwarta w dorobku płyta, która sprzedawała się bardzo źle i był to jeden z powodów rozwiązania grupy w 2001 roku. Reaktywowali się w 2010, ale jakoś nie słychać o oszałamiających sukcesach. Muzyka z szerokiego (bardzo szerokiego) kręgu grunge. Bush "Golden State" z 2001 roku:

I zupełna stylistyczna wolta. Czas refleksji ...... i wizyta na targach książki zaowocowały dwiema nowymi płytami w kolekcji. Płytami z muzyką klasyczną. Obie to muzyczny barok. Muzyka radosna, lekka, łatwa i rozluźniająca zaciśnięte szczęki. 
Albinoni, Marcello, Vivaldi OBOE CONCERTOS (Heinz Holliger i musici), czyli koncerty obojowe trzech kompozytorów. Cudnie lekkie:
Tomaso Albinoni - Oboe Concerto in D minor, Op.9 N.2

A druga to już sam mistrz Vivaldi "Wind & String Concertos". Znakomite interpretacje koncertów Antonio Vivaldiego w wykonaniu The English Concert pod dyrekcją Trevora Pinnocka, przynoszą takie oto "zaskoczenia". Często zapominamy że gitara to stary instrument:
Vivaldi Concerto for 2 mandolins in G RV 532
I jak wam się podobają te barokowe szarpidruty ?? Prawie punk ...
Vivaldi Concerto for Strings and Continuo "Alla Rustica"

Do poświątecznego klika za tydzień ...........

piątek, 11 kwietnia 2014

Zwinięte w kłębek majaczenia

Tworzę w swej głowie pewien obraz świata. Ten obraz z czasem zyskuje rangę rzeczywistości, czyli staje się dla mnie rzeczywistością. Jak bolesne bywa czasem zderzenie z rzeczywistością która istnieje poza mą głową, z rzeczywistością tworzoną w innych umysłach. Nie bez kozery piszę o niej że jest tworzona, bo czy istnieje obiektywnie, tego nie jestem pewien. Na poziomie fizyki kwantowej to fakt istnienia obserwatora określa położenie cząsteczki. A gdzie ona jest gdy obserwatora nie ma? Czy to ten konkretny obserwator tworzy rzeczywistość ? A może nasza kreacja polega na tym że istniejemy tylko dla tego że ktoś nas obserwuje. Co będzie gdy przestanie ? A może jest jeszcze inaczej, bo życie to sen. J.L.Borges i jego "Koliste ruiny" wciąż wracają w tej galopadzie myśli.
W głowie grają stare melodie:
Pętle zaciskają się .... Wypatruję znaków że będzie ..... dobrze będzie. Znaki są, ..... i czekam. Czy tworzy je tylko mój mózg ?
Znowu inna, gra dziś jak katarynka:
"A przecież to dopiero ma wydarzyć się
Wyraźnie widzę wszystko chociaż mocno śpię
Sen jest jak ból głęboki jak ból nabrzmiały jest
I czekam z niepokojem aż wyśnię własną śmierć"
To jeden z refrenów nowego utworu Obywatela NIP.Pracujemy ciężko nad nowym materiałem. Ten numer zapowiada się bardzo dobrze. Mam nadzieję że podołamy wykonawczo, bo nasz producent (zaangażowaliśmy do tego kolegę który jest zawodowcem), ma pewne wymagania. Ale muszę przyznać że bierze jednak pod uwagę nasze ograniczenia. A tekst Sarny .... jak zwykle świetny i odpowiednio intelektualnie ponury. To pieśń zaczynająca się zagładą jednostki, a kończąca zagładą wszechświata. Takie tam wesołe śpiewy o niczym. Z pozostałych numerów na płytę, jeden będzie o starości (SKS), jeden o pogrzebie (Wodzirej) i jeden o samobójstwie (Człowiekoszybowiec)  .... tak czeka nas dużo radosnych przeżyć.
Jeszcze jeden starszy, ale niezapomniany utwór Obywatela, Solaris.
Ja w tym numerze szepczę, pętam się w tle i krzyczę (na koncertach). Liderem wokalnym jest Sułek. Tekst Sarny:


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Podczas weekendu, jak zazwyczaj, by nie drażnić otoczenia muzyka dość spokojna.
Lubię młodych wykonawców ale lubię też starych, którzy już nic nie muszą. Ta płyta zachwyciła mnie właśnie takim nastrojem. Spokojem, luzem, brakiem wysilania się i prób udowodnienia czegokolwiek. Wykonawca to David Crosby, .... tak , tak, ten z Crosby, Stills, Nash & Young. Zaskakująco młody głos w porównaniu z dość zacnym i trochę szalonym wyglądem. Płyta uspokaja. David Crosby "Croz" z 2014 (czyli świeżynka!!!)
Dużo gości na płycie nie ma, ale gdy już są .... :
Potem składanka "Lady Sings The Blues". Nie zawsze jest to blues, ale zawsze śpiewa jakaś lady. Kompilacja z 2002 roku i wiele bardzo znanych i świetnych damskich głosów.
Uwielbiam głos Billie Holiday, Cassandry też :)
Ale nawet taka płyta może zaskoczyć :
Zaskoczył mnie refren.
No i klasyka :
Boska Ella ;)
Każdy spokój się kiedyś skończy .... tu koniec był dość burzliwy i spektakularny. Klasycy, mówiąc dość ogólne metalu w różnych odmianach, Machine Head. Płyta "Supercharger" z 2001 roku, poszerzona o parę nagrań. Takie łojenie mnie nie nudzi a pobudza. 
No i wersja koncertowa tego numeru:
W międzyczasie wpadłem znowu do kolegi i stąd parę nowych płyt z progresją z całego świata. Progresivo italiano reprezentuje Pandora. Włoska grupa o której nic bliższego nie wiem. Jak rają ? Tak jak włosi potrafią grać progresywnie i art rockowo. Czerpią z tradycji muzyki klasycznej. Pandora i płyta "Sempre E Ovunque Oltre Il Sogno" z 2010 roku
Pandora - Discesa Attraverso lo Stige (Radio Edit)
I 23-minutowa suita, główny utwór na płycie:
Pandora - Sempre e Ovunque
I jeszcze jedna grupa z Włoch. Prezentowana już Picchio dal Pozzo i płyta "Abbiamo tutti i suoi problemi" z 1980 roku, zremasterowana i wznowiona w 2006. Ciekawe połączenie jazzu i rocka. Ja już ich polubiłem.
Picchio dal Pozzo - La Sgargianza
Znana z Kapeli ze wsi Warszawa, Maja Kleszcz, śpiewa obecnie w duecie IncarNations z (m.in.) gitarzystą (też z Kapeli), Wojciechem Krzakiem. Nagrali dwie płyty, ja słuchałem "Odeon" wydanej w 2012 roku. Świetne teksty (m.in. B.Loebla), kowery i dobra muzyka, bardzo ciekawa maniera śpiewania, to mnie urzekło. Byłem też, jakiś czas temu, na jej koncercie i jeżeli będziecie mieli okazję, to polecam. 
Maja Kleszcz z incarNations - Nasza miłość ma skrzydła
Maja Kleszcz z incarNations - Rebeka
W tym tygodniu przypadła dwudziesta rocznica samobójczej śmierci Kurta Cobaina. Niezapomniana postać która na stałe zostanie w mojej pamięci. Zagubiony, wrażliwy, genialny. W odtwarzaczu dwie płyty koncertowe, bo taką Nirvanę lubię najbardziej: "From The Muddy Banks Of The Wishkah" wydana w 1996 i "Live At Reading" wydana w 2009.
Nirvana Aneurysm Live From The Muddy Banks Of The Wishkah
Nirvana Milk It (From The Muddy Banks of the Wishkah)
Tę wersję "Smells ..." bardzo lubię za początkowy żart. Riffy pochodzą ze starego nagrania grupy Boston ale przecież to (prawie?) te same dźwięki (tyle że w innej kolejności):)
Nirvana - Smells Like Teen Spirit (Live at Reading 1992)
Nirvana - Negative Creep (Live at Reading 1992)
A tu Kurt nie może sobie poradzić z tonacją :))))
Nirvana - Sliver (Live at Reading 1992)
I jeszcze takie video z Brazylii. Kurt odlatuje :
Kurt Cobain Goes Crazy

Do klika za tydzień .... jak dam radę ..... nikt nie mówił że będzie lekko.


piątek, 4 kwietnia 2014

Optymistycznie ?

     Nie mów że nie masz kontroli nad swym życiem. Masz ją. To od Twoich decyzji, lub ich braku, zależy wszystko. To od tego czy podejmiesz walkę by cokolwiek zmienić, zależy wszystko. Jeśli nawet nie uda ci się sprawić by sprawy poszły po Twojej myśli, to sam fakt podjęcia walki zmieni Ciebie. Da świadomość, że nie idziesz jak bezwolne stworzenie na rzeź, a podejmujesz próby zmiany. Że nie poddajesz się i nie płyniesz bezwolnie w nurcie zdarzeń, a próbujesz płynąć pod prąd, bo tak chcesz. Nie masz sił i prąd Cię porywa? A czy bez ćwiczenia można osiągnąć cokolwiek. Czy mistrzowie sportu swe najlepsze wyniki uzyskują w pierwszej próbie? Nie, wymaga to treningu i ćwiczeń i ćwiczeń i ćwiczeń. Przy którejś próbie prąd w końcu Cię nie porwie i zaczniesz płynąć swoim torem. Zacznij tylko ćwiczyć !!!
     Efekty braku takich ćwiczeń można zobaczyć w statystykach. Ilość samobójstw w zeszłym roku przekroczyła w Polsce 6 000. Największy odsetek, to ludzie po 50-tce (dzień dobry). Mężczyzn jest w tym zestawieniu sześciokrotnie więcej. Słaba silna płeć?
A może gdy żyjesz nie swoim życiem, gdy spełniasz tylko oczekiwania innych a nie swoje, to łatwiej ci się z nim rozstać?
Tak dla poprawy nastroju, mamy wszak wiosnę, parę zdjęć z mojej obecnej, wesołej pracy.

Schodami w górę, schodami w dół.

Czasem schody są jak drabiny

Czasem zaś prowadzą w dół do ......

 ... korytarzy gdzie wpadnie czasem promyk słońca

A w przejściach majaczą dalekie światła

Tam gdzie nikt nie dociera, zaczyna się inny świat

 Promień latarki odsłania dziwne obrazy

Może to ślady wymarłej pajęczej cywilizacji ??

XI piętro nocą też wygląda interesująco

Poranne widoki z górnego poziomu potrafią zachwycić

Dyscyplinę i bezpieczeństwo cenimy ponad wszystko

Czasem staję tu... by pomyśleć o moim poprzedniku który spadł w tym miejscu
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Wracam do czasów wczesnej młodości wraz z muzyką Uriah Heep. Nigdy nie lubiłem całej ich twórczości, tylko pojedyncze numery. Na tych dwóch płytach (".... very 'eavy" z 1970 i "The Magician's Birthday" z 1972) podobał mi się tylko jeden utwór, ale za to BARDZO i okładka płyty pasuje do mego miejsca pracy :)
Mogę zapętlić i słuchać w kółko !!!
A pozostałe utwory z tych płyt ... ledwo zdołałem dosłuchać do końca.
Kolejna płyta to raczej ciekawostka niż coś do polecenia. Chiński zespół z Hong Kongu grający indie rock. Kalka zachodnich wykonawców. Ale można się pochwalić że się zna :) Zespół Mr. If I Am ... i płyta z 2009 roku ""If I Am Falling In Love With Music ... If I Am ....". Ciekawy tytuł i jeszcze ciekawszy opis (pod utworem) :) 
Śpiewają chyba po chińsku ....
A czasem chyba po angielsku ;)
Świrus Rob Zombie już był w zeszłym tygodniu, ale znalazłem na półce jeszcze jedną płytę.Już nie podobała mi się tak jak poprzednia, ale co Rob to Rob.Trochę złagodniał ? Rob Zombie z płyty "Educated Horses" z 2006 roku.
Rob Zombie - American Witch
Rob Zombie - Foxy Foxy
I coś co nie ma konkurencji. Amerykański Gov't Mule. Kto nie zna ... wstyd. Jeden z zespołów który już przeszedł do legendy, a w składzie gitarzysta którego uważam za najlepszego żyjącego gitarzystę świata. A i wokalista z niego bardzo dobry. Płyta Gov't Mule "Live ... with a little help from my friends" z 1999 roku. Sylwestrowy koncert z przyjaciółmi. Uszy i CD lizać :)
W starym numerze Free Mr. Big:
Gov't Mule - Mr. Big
Z innego koncertu ... ale numer świetny:
Gov't Mule - Mule
Gov't Mule - 30-32 Blues
A potem mi odbiło. To było szaleństwo, bo zawsze jest gdy ich słucham. Szaleństwo dla "wybranych", bo tych normalnych taka muza odrzuca. Muzyka z pogranicza death metalu i grindcore'u. Głośno i dynamicznie. !!! Kapela też jest legendą, nie pochodzą z meksyku, choć są meksykanami. Są ze Stanów. W muzyce i na okładkach płyt otchłań przemocy. To oczyszcza !! Brujeria z płyty wydanej w 2000 roku "Brujerizmo".
Brujeria - Brujerizmo
Brujeria - Division Del Norte
Brujeria - Sida De La Mente
Dziwna płyta. Remiksy nagrań Fear Factory. Dziwna ... ale czy taneczna ??
Fear Factory "Fear Is The Mindkiller" z 1993 roku. Można tupać. Miłych pląsów :)
Fear Factory - Fear Is The Mindkiller [Full EP]
Steven Wilson nie może się zatrzymać i remiksuje co wpadnie mu w ręce.Teraz wziął się za YES. Nowy remiks "Close To The Edge" YES (ktoś pamięta kapelę?). To nagranie to mój osobisty rockowy kanon. Baaardzo lubiłem i lubię (utwór zainspirowany książką Hermana Hesse "Siddhartha"):
YES - Close To The Edge
I na koniec tygodnia polski wykonawca, zespół Pogodno.W odtwarzaczu druga płyta z 2001 roku "Sejtenik miuzik & romantik loff". Tu nic nie jest oczywiste a muzyka chwilami rockowa. Lubię ich nieprzewidywalność i dystans, czyli humor.
Pogodno - Pani w obuwniczym
Pogodno - Dabus


Do klika za tydzień ;)