sobota, 26 grudnia 2015

Wesołych i spokojnych świąt

Święta już trwają,  życzenia więc trochę spóźnione. Życzę spokoju i zadowolenia. Ja to mam:)
Do klika za tydzień .......


piątek, 18 grudnia 2015

Nie mogę jednak uciec od rzeczywistości

      Nie mogę jednak uciec od rzeczywistości i tego co dzieje się wokół. W codziennym zgiełku, wytaczanych ciężkich armat "argumentów", warto zdać sobie sprawę z pewnej, starej jak świat techniki. Brak świadomości tejże, może doprowadzić do sytuacji, której konsekwencje boję się przewidywać.
     By łatwiej było rozprawić się z przeciwnikiem, by porwać przeciw niemu "masy", wystarczy pozbawić go cech ludzkich. Przestaje być on wówczas człowiekiem, sąsiadem, kolegą, a staje się zdrajcą, istotą niższego sortu, szaleńcem. Bo na cóż zasługuje zdrajca? Czy warto przejmować się zdaniem jednostek niższego sortu? Co należy zrobić z szaleńcem? Kula w łeb, odizolowanie od zdrowej części narodu, eksterminacja. Warto zatem uświadomić sobie, że przeciwnicy, to nie zdrajcy czy szaleńcy, a LUDZIE, którzy mają inne zdanie. I tyle. Warto o tym pamiętać, by nie doprowadzić do sytuacji z której nie będzie już dobrego wyjścia.
*****
W zeszłym tygodniu odbył się pierwszy występ nowej kapeli, 4500RPM, w której na basie gra mój młodszy syn Piotr. Byłem i wyszedłem zadowolony. Brzmią jak wczesny KYUSS. Przestrojone nisko gitary, psychodeliczne stonerowe brzmienie, silny głos śpiewającego perkusisty, to to co bardzo lubię. Poniżej moja fotorelacja z tego występu :)


Piotrek i jego bas
,  z historią i duszą :)




































































Krótkie podsumowanie po .....


Udało mi się nawet nagrać fragment występu. Link poniżej :


*****

A dzisiaj Obywatel NIP organizuje rockową wigilię. 
Wśród nocnej ciszy ROCK się rozchodzi !!!!!!

*****

Do klika za tydzień ?? Może internet będzie już cenzurowany .........


piątek, 11 grudnia 2015

Nie lubię

     Dzisiaj pozwolę sobie na komentarz, do tego wszystkiego, co dzieje się wokół. Z niepokojem zauważam, że znowu nadszedł czas, wyznawania jedynych słusznych poglądów, a w mojej głowie gra taka stara piosenka. Przytoczę jej tekst w oryginale i w tłumaczeniu, dla osób nieznających języka rosyjskiego .......


Włodzimierz Wysocki - Я не люблю


Я не люблю фатального исхода,
От жизни никогда не устаю.
Я не люблю любое время года,
Когда веселых песен не пою.

Я не люблю холодного цинизма,
В восторженность не верю, и еще -
Когда чужой мои читает письма,
Заглядывая мне через плечо.

Я не люблю, когда наполовину
Или когда прервали разговор.
Я не люблю, когда стреляют в спину,
Я также против выстрелов в упор.

Я ненавижу сплетни в виде версий,
Червей сомненья, почестей иглу,
Или - когда все время против шерсти,
Или - когда железом по стеклу.

Я не люблю уверенности сытой,
Уж лучше пусть откажут тормоза!
Досадно мне, что слово «честь» забыто,
И что в чести наветы за глаза.

Когда я вижу сломанные крылья -
Нет жалости во мне и неспроста.
Я не люблю насилье и бессилье,
Вот только жаль распятого Христа.

Я не люблю себя, когда я трушу,
Обидно мне, когда невинных бьют,
Я не люблю, когда мне лезут в душу,
Тем более, когда в нее плюют.

Я не люблю манежи и арены,
На них мильон меняют по рублю,
Пусть впереди большие перемены,
Я это никогда не полюблю.

Nie lubię

Nie lubię fabuł z kiepskim zakończeniem,
I pędu życia nigdy nie mam dość,
Nie lubię, gdy ogarnia mnie znużenie,
Gdy mi z rozpaczy w gardle więźnie głos.

Nie lubię, gdy cynizmem zimnym ranią,
Gdy fanatyczny mnie dobiega pisk,
I gdy ktoś obcy zerka mi przez ramię,
Żeby bezczelnie mój przeczytać list.

Nie lubię, kiedy trują mi od rzeczy,
Lub poganiają: „Jeszcze kwadrans masz...”
Nie lubię, gdy strzelają cichcem w plecy,
Albo gdy z bliska mierzą prosto w twarz.

Nie lubię plotek, co mi wróżą fiasko,
I od zaszczytów robi mi się mdło,
Nie lubię, gdy pod włos próbują głaskać,
I gdy rysami „ozdabiają” szkło.

Takim, co nigdy nie brak im rezonu,
Jakoś nie ufam. I zamieram aż
Gdy słowo honor znika z leksykonu,
I honorowym się nazywa łgarz.

Nie żal mi wcale, gdy się w przepaść toczy
Ten, co niejedno życie w popiół starł.
Nie lubię bezsilności i przemocy,
Tylko Chrystusa mi na krzyżu żal.

Nie lubię siebie, gdy mnie coś przeraża,
Kiedy niewinnych krzywdę z dala czuć,
Nie lubię, gdy perfidnie w duszę włażą,
A zwłaszcza, gdy mi w nią próbują pluć.

Nie lubię aren - z tłumem, z trybunami,
Tam się kupuje poklask i rząd dusz.
I niech nie mamią mnie obietnicami,
Ja nie polubię tego nigdy już!

Tłum.: Marlena Zimna



*****
A dziś jeszcze idę na koncert kapeli w której gra mój młodszy syn. Pierwszy występ tego składu na żywo, wiec warto wesprzeć swą obecnością, tym bardziej, ze wieści z prób są bardzo zachęcające ...... 
Poniżej link do nagrania z próby .... aby obejrzeć, trzeba chyba być zalogowanym na fejsie (u mnie chodzi bez logowania) :) Piotrek gra na basie.



Do klika za tydzień ....

piątek, 4 grudnia 2015

Prośba o łaskę

     W tym tygodniu otrzymałem przesyłkę ze zdjęciem swego samochodu przejeżdżającego na czerwonym świetle przez skrzyżowanie. W załączeniu druk przyznania się do winy i perspektywa mandatu w wysokości  300 złotych, plus sześć punktów karnych. Dokładna data i godzina zdarzenia pozwoliła odświeżyć pamięć, 4 sierpnia, godzina 6:04. Był to okres żniw i skupu zboża prowadzonego przez mój elewator. Pracę zaczynałem o 6:00, więc byłem już spóźniony, a wiedziałem że przed bramą czeka już kolejka rolników. Jadąc z dozwoloną prędkością 70 km/h, uznałem, że zdążę przed zmianą świateł. To że zapaliło się czerwone, zauważyłem tuż przed wjazdem na krzyżówkę, nie było szans na zatrzymanie się, a przypominam, że była 6:04, więc i ruch zerowy. Myślałem, że zdążyłem, a tu taki pasztet. Przyczyną jest nowo zamontowany, przez straż miejską, system monitoringu. I tak stałem się jedną z pierwszych jego ofiar. Ale czy mogę uznać za przypadek, że z czterech monitorowanych w mieście skrzyżowań, przez trzy przejeżdżam w drodze do pracy? A mam do niej tylko 6 kilometrów. .......
Dlaczego taki przydługi wstęp? Wyjaśniam to tak dokładnie, bo chcę zwrócić się do pana pełniącego obowiązki Prezydenta Rzeczpospolitej o akt łaski.
Drogi panie pełniący te obowiązki, proszę o ułaskawienie mnie i unieważnienie tego mandatu i punktów karnych. Kierowałem się wszak wyższą koniecznością, w trosce o rzetelnie prowadzony skup płodów naszej polskiej ziemi i pełne zadowolenie patriotów (bo chyba nie ulega wątpliwości, że polski rolnik żywiący naród jest patriotą w pełnym tego słowa znaczeniu). Poglądy przez pana wyznawane, zawierają się wszak w krótkim podsumowaniu, iż "interes narodowy stoi ponad prawem", powinien więc pan docenić mój czyn, łamiący wprawdzie obowiązujące prawo, ale w powyższym kontekście, nabierający cech zrywu patriotycznego, nawiazujacy w prostej linii do tradycji szarż husarskich. Ja jako jednostka będąca małym elementem narodu, jestem w swym otoczeniu niewątpliwie jego przedstawicielem, a więc w konsekwencji samym narodem. Zatem mój interes, a jest nim niezapłacenie mandatu, jest w paralelnej konsekwencji interesem narodu i może stanąć ponad obowiązującym prawem. Pan w swej mądrości i patriarchalnej przychylności, może anulować mój mandat i umorzyć całe, związane z nim postępowanie, o co bardzo pana proszę.
z poważaniem 
czarT

piątek, 27 listopada 2015

Człowiek to wspaniały budowniczy

     Człowiek to wspaniały budowniczy. Buduje doskonałe klatki, wysokie i grube mury. Klatki są tak doskonałe, że nawet nie widzi ich prętów, nie widzi tego, że sam się w nich zamyka.  Gdy uda mu się wyrwać z jednej, natychmiast wchodzi do innej. Krótki pobyt poza ich prętami powoduje chaos i pozostawia po sobie, bardzo często, nieodwracalne skutki. Chwilowa wolność uderza do głowy, ale wywołuje też dyskomfort w nieprzyzwyczajonym do wolności umyśle. Trzeba szybko znaleźć nową klatkę, by poczuć się znowu komfortowo, w sytuacji którą już dobrze się zna. Bywa, że gdy dostrzeżemy pręty, wydaje się to sytuacją bez wyjścia. Wówczas potrafimy wybudować sobie mur, który skutecznie oddzieli nas od zewnętrznego świata. Stajemy się wtedy zakładnikami i więźniami własnej rzeczywistości. O ile pręty stwarzają nam wrażenie wolności, tym bardziej gdy ich nie widzimy, to "mur jest wysoki i mocny" i rzadko potrafimy go później zburzyć. A przecież "za murem jest drzewo i gwiazda" nieosiągalne zza niego. Czy "za sto, dwieście lat, będzie już małe okienko"? Zazwyczaj nie, a nawet jeżeli tak, to zbyt małe by się przez nie przecisnąć. Budzimy się po kilkudziesięciu latach z niewesołą świadomością, że nasza "wymarzona" przyszłość jest właśnie dziś.
...........
A Ty, w jakim jesteś punkcie? Widzisz już pręty, czy stoisz bezradnie pod murem?
Chcę jednak byś wiedział, że wszystkie te klatki i ich pręty, te solidne mury są tylko w Twej głowie ......



Gintrowski,Kaczmarski,Łapiński - Mur (słowa Z.Herbert)

piątek, 20 listopada 2015

Koncert w cieniu tragedii

     Poprzedni tydzień przyniósł wydarzenia, które nie sposób pominąć milczeniem. Koncert Obywatela, jak zwykle, udany i pełen pozytywnych wrażeń. Niestety ranek po koncercie krzyczał medialnym przekazem zamachów w Paryżu. Poza pytaniami o sens takiej manifestacji, przyszła refleksja w jakim stopniu dotyczy to mnie i jak ja bym się zachował w sytuacji bez wyjścia. Odczułem to jako wypowiedzenie wojny mnie i mojemu światu. Zatem jestem w stanie wojny z bezwzględnym terroryzmem, który nie chce nikogo nawracać, ani przekonywać do swoich racji, chce zniszczyć mój świat. To, że jest to atak który dotyczy także mnie, uzmysłowiła mi masakra na koncercie rockowym. Wiem, że gdyby ta kapela była w moim mieście, na pewno wybrałbym się na ich występ. Przecież Eagles Of Death Metal znam i bardzo lubię. Tę świadomość pogłębia fakt, że wśród ofiar tej rzeźni byli ludzie z bliskiego kręgu znajomych członków naszego zespołu. Od dawna zastanawiam się, jak zachowałbym się w sytuacji bez wyjścia, gdy oprawcy zabijają  leżących ludzi i zbliżają się do mnie. Jak pokonać paraliżujący strach, jakie podjąć działanie, by nie czuć się jak "bydło" prowadzone bezwolnie na rzeź, czekając pokornie na swą kolej. Jak przygotować się mentalnie do tak bezsensownej śmierci, lub raczej, jak przygotować się mentalnie do podjęcia ryzyka jakiegokolwiek działania. To jest wojna, więc ćwiczę, myślę i mam nadzieję, że gdy przyjdzie chwila takiej próby, zachowam się jak mądry i rozsądny wojownik, a nie jak sparaliżowana strachem mysz. Oni sieją ten strach i żywią się nim ....
By nie pozostawiać Was z takimi niewesołymi myślami, wracam do naszego koncertu. Poniżej krótka fotorelacja z występu. Obywatel NIP w piątek 13-go w Motopubie w Białymstoku. Było gorąco .......




















































































































Do klika za tydzień .......



piątek, 6 listopada 2015

post scriptum

     W nawiązaniu do poprzedniego wpisu powstaje pytanie o sens życia,  jeżeli boga nie ma. Pytanie jest bezzasadne,  bo jego istnienie,  lub nie, nie nadaje sensu naszej egzystencji.  Robisz to ty sam. Jeżeli jego istnienie jest ci potrzebne do uzasadnienia twego, to go znajdziesz i uwierzysz. Jeżeli sam,  bez nadprzyrodzonych "wspomagaczy" potrafisz ten sens znaleźć, istnienie boga nie jest ci do niczego potrzebne. Tylko ty, a nie jakaś zewnętrzna siła, kształtujesz swój wewnętrzny świat, ty go tworzysz i w nim żyjesz. Jakim go sobie "wymyślisz", w takim będziesz żył,  takie ograniczenia i zasady będą w nim obowiązywały, takie rządził w nim prawa. Jedno jest pewne,  ty kreujesz ten świat i umrze on wraz z tobą.

piątek, 30 października 2015

Mózg

     Mózg, fascynujący i kierujący nami ośrodek myśli. Pomimo postępu nauki i coraz większej o nim wiedzy, nadal nie rozumiemy  jego działania. Coś co jest istotą naszej egzystencji i samoświadomości, wciąż stanowi zagadkę, a zatem jest intelektualnym wyzwaniem dla nauki. Jak z impulsów elektrycznych błąkających się w miliardach połączeń nerwowych rodzi się myśl? Gdybyśmy to wiedzieli i potrafili stworzyć "sztuczną" inteligencję, czy stalibyśmy się bogami? Logicznie rozumując, dla tej inteligencji, będąc jej stwórcą,  tak. Na szczęście ten dylemat wciąż przed nami, bo nasza, ciągle bardzo niekompletna wiedza, nie daje nam odpowiedzi. Naturą mózgu jest racjonalizacja. Próbujemy zrozumieć to co niezrozumiałe i tworzymy świat własnych wyobrażeń. To one każą nam wierzyć, jeżeli jest to tak niedostępne wiedzy, że sprawcą musi być siła wyższa, stwórca który to wszystko zaplanował i zrealizował ze swej wszechmocnej woli. Nie do pojęcia jest fakt, że może to być rolą przypadku. Od prawieków, to co wymyka się poznaniu, to czego nie pojmujemy, przypisujemy wszechogarniającej i nie znającej ograniczeń sile sprawczej, naszemu stwórcy. Dążenie mózgu do racjonalizowania przyczyn, jest w wyraźnej sprzeczności z uznaniem przypadku jako przyczyny wszystkiego. Najnowsze teorie i odkrycia fizyki skłaniają jednak do wyciągania takich irracjonalnych wniosków i chwała myśli która potrafiła się wyzwolić z tych atawistycznych schematów, nawet jeśli potraktujemy ją jako ćwiczenie intelektualne. Ale przecież takim nie jest. To takie niepokorne mózgi odkrywają rzeczywiste prawa rządzące wszechświatem. Gdyby nie one, palone niegdyś na stosach, przełamujące obowiązujące "święte" dogmaty, wbrew wierzeniom wymyślonym przez ludzi, do dziś może żylibyśmy w przekonaniu, że ziemia jest płaska a słońce centrum naszego uniwersum. To one dowodzą, że wśród niewyobrażalnej liczby zdarzeń na poziomie kwantowym, zdarzają się anomalie (jak w życiu), i to jedna z nich, nieprzewidywalna ale dopuszczalna, nie nadprzyrodzona, może być przyczyną powstania naszego świata. 
I jak z takim faktem poradzi sobie nasz mózg?
*****
Tekst miał być, w zamierzeniu, o czymś zupełnie innym, ale tak bywa gdy spuszczam swój mózg ze smyczy, zdejmując mu uprzednio kaganiec. Efekt trudno przewidzieć :)
*****
Dzisiaj niestety bez części muzycznej. Komputer padł w walce i już się nie podniesie, to pewne. Pozostało jedynie sprawić mu godny pochowek, czyli wymontować co się da. Na nowy raczej się nie zanosi ........ a tablet którym posługuję się na codzień, jest wciąż bardzo nieprzyjaznym mi urządzeniem,  które robi co chce i wkleja linki w przypadkowych miejscach, a tekst szatkuje w dowolnych proporcjach wkurw..... mnie do nieprzytomności. 
Linki muzyczne wrócą z pewnością gdy jakoś poradzę sobie z tym problemem. 


Do następnego klika :)



sobota, 24 października 2015

Wrocilem z koncertu Farben Lehre i Analogsów . Sprzęt odmówił posłuszeństwa i nie mam
pojęcia jak go opanować. Cisza ma swój ton .......
Na szczęście linki zapisałem wcześniej. 

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Zacząłem klasycznie. Wydawnictwo Suprafonu, Ravel "Bolero, Daphnis et Chloe Ballet Suites Nos. 1 and 2". Bolero to utwór niemal rockowy a suity baletowe, to wspaniała muzyka ilustracyjna. Można usiąść i poświęcić chwilę na wejście w świat Ravela. Wspaniale rozluźnia.
     Po klasyce czas na jazz. Pomnikowa niemal postać dla polskiej gitary jazzowej, Jarosław Śmietana ""From One To Four" z 1986 roku (nagrania). Brakuje mi trochę długich, rozbudowanych kompozycji, ale muzyka przednia, choć zestarzała się brzmieniowo. Nie ma w sieci nic z tej płyty ,  so .....
Utwór który jest na tej płycie, ale w innej aranżacji ... i nie ma Johna Abercrombiego ....
     Lata świetności glam rocka minęły już dawno, ale mam sentyment do tej płyty. T.Rex "The Slider" z 1972 roku. Muzyka prosta i bez żadnych pretensji intelektualnych, teksty .... hmmm, bez głębi :) Ale lubię i czasem z przyjemnością wracam. Są tu dwa duże przeboje:
T.Rex - Metal Guru
T.Rex - Telegram Sam
     Nienajlepsza płyta The Damned "Anything" z 1986 roku. Kiepsko oceniana przez krytyków i fanów. Nie ma punkowego pazura, ale przeboje na płycie były:
The Damned - Anything
The Damned - Alone Again Or" (Bryan MacLean)




Muzyka łazienkowa





Muzyka codzienna
     Kolejna płyta Machine Head testowała moje samochodowe głośniki. Tym razem "The Blackening" z 2007 roku. Metal pełną gebą z galopadami, riffami i darciem ryja :)
Machine Head - Aesthetics Of Hate
     Kolejny mocny zespół, który kiedyś lubiłem, ale na tej płycie jest (jak dla minie) za dużo melodyjnych (komercyjnych) brzmień. Płyta odniosła komercyjny sukces, zdobywając trzy platyny i złoto w różnych krajach. Są mocne riffy, i melodyjny śpiew. Ja oczekuję jednak od wokalisty większego "zaangażowania". Staind "Break The Cycle" z 2001 roku. Wybieram te mocniejsze kawałki, gdzie wokalista nie zapomina o tym, że jest wokalistą rockowym: 
Staind - Can't Believe
Staind - Suffer


piątek, 16 października 2015

Piękno codzienności

     Brak pogodnego godzenia się o którym pisałem ostatnio, na szczęście nie jest stanem permanentnym i mija. Wystarczy skupić się na tym co tu i teraz. Nie można żyć tym co było i tym co być może. Szkoda czasu. Można zapętlić się w takim myśleniu, a z takiej pętli, gdy pojawią się emocje, bardzo trudno jest wyjść. Potem to narasta, a niewesołe refleksje o straconych szansach i utraconych nadziejach zawładną nami bez reszty, nie dając choćby cienia szansy na pełne i pogodne przeżywanie swego tu i teraz. Ważna jest każda chwila, każda przeżywana emocja, całe piękno tej chwili. Po co psuć ją myśleniem o tym czego już i tak nie zmienimy albo o tym na co nie mamy wpływu. Czy nie lepiej skupić się na jak najpełniejszym przeżywaniu trwającego momentu, smakowaniu życia w każdej jego postaci, smakowaniu piękna które nas otacza. A ono jest wszędzie dookoła, otacza nas i przenika, tylko my zagonieni w codziennym wyścigu za mirażami majaczącymi na horyzoncie, pogubieni w galopie myśli, nie potrafimy go dostrzec. Kiedy ostatnio, bez pośpiechu,SMAKOWALIŚCIE posiłek zrobiony przez bliską wam osobę? Kiedy słuchaliście muzyki skupiając się tylko na niej i nastroju przez nią wywoływanym, kontemplując każdy dźwięk, używając wyobraźni, która przeniosła was w świat artysty? Kiedy przeżywaliście moment tak, że zniknął cały zgiełk, otaczającego świata, że skupiliście się tylko na trwającej chwili, że wypełnił was i pochłonął bez reszty? 
To nie jest niemożliwe w tej szybkiej i chaotycznej powszedniości, wystarczy chcieć i spróbować .... Wystarczy chcieć, bo to piękno może dostrzec każdy, kto będzie go szukał wierząc że istnieje, a jest na wyciągnięcie ręki.
*****
W dzień po napisaniu tego tekstu, po tych uczuciach zostało tylko wspomnienie. Pęd codzienności zdmuchnął to ulotne, wypełniające mnie przez moment uczucie, ale pozostało wspomnienie i świadomość, że to o czym pisałem istnieje i jest dookoła. "W życiu piękne są tylko chwile ....", śpiewał Rysiek Riedel. Ważne by było ich jak najwięcej, a to naprawdę zależy już tylko od nas. "Szukajcie a znajdziecie ......"


Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Znowu gdzieś na jakiejś giełdzie czekała na mnie ta płyta, druga płyta Moskwy z 1987 roku. Wersja na czarnym krążku z 1989 roku. Polski punk lat 80-tych .....
     Po punkach dobrze wchodzi jazz :) Lata 70-te to eksplozja jazzrocka a jednym z głównych autorów był Al Di Meola. Jego płyta z 1976 roku "Land Of the Midnight Sun". Kaskady gitarowych dźwięków galopujących po głośnikach, to zawsze zapamiętam z tej płyty ...
     I trochę totalnej klasyki. John Coltrane "Black Pearls" z 1964 roku, czarna reedycja. Dla mnie kwintesencja klasycznego jazzu lat 60-tych, po prostu piękne :)

Główną, bez wątpienia, płytą tygodnia, był monumentalny album Swansów (także ze względu na rozmiar, trzy czarne krążki) "The Seer" wydany w 2012 roku. Lider mówił o tej płycie tak: "Głównym celem jest ekstaza, ale nie mam zamiaru robić słodkiego popu. Chcę stworzyć coś całkowicie bezkompromisowego: najlepszą możliwą muzykę" .... i chyba się udało. Jest bezkompromisowo i kontrowersyjno-eksperymentalnie, ale robi wrażenie ....
Swans - Lunacy
Swans - Apostate

Muzyka łazienkowa
     Moi synowie wyjmowali tę płytę z łazienkowego odtwarzacza, ale ja katowałem cały tydzień, po kawałku. Budgie "Live In San Antonio" ... koncert z 2002 roku i niestety to już nie TO Budgie. Od niektórych nowych aranżacji zęby bolą, ale jest parę momentów które poruszyły.

Muzyka codzienna
     W ślad za Moskwą z czarnej płyty poszła Siekiera z kompaktu. Reedycja starych nagrań  demo i koncertowych z najstarszego okresu istnienia kapeli. Ja czekałem długo na publikację tych nagrań i doczekałem się parę lat temu .... Siekiera "Na wszystkich frontach świata" z 2008 roku.
     Po tych ekstremalnych wrażeniach koiłem zmysły klasycznym bluesrockiem na bardzo dobrą gitarę. Miły i wchodzący zupełnie bezkonfliktowo do uszu Sonny Landreth "Grant Street" z 2005 roku, koncert z Louisiany.
     Kolejna zmiana płyty i nastroju w samochodzie. Koncert Machine Head "Hellalive". Mocna rzecz i bardzo przeze mnie lubiana. Chwilami jest miażdżąco, wolno dokładnie i porywająco ..... uffffffff o mało nie porwali mi membran w głośnikach :)
Machine Head - I'm Your God Now
Machine Head - The Blood, The Sweat, The Tears
Machine Head - Davidian
     Kompletna zmiana nastroju. Brazylijka śpiewająca jazz (śpiewała ze Steps Ahead), która postanowiła nagrać płytę pop, całkiem dodam niezłą i smakowitą, jak na pop. Eliane Elias "Around the City" z 2006 roku.
Eliane Elias - Oye Como Va
Eliane Elias - Segredos

Do klika za tydzień :)