piątek, 31 sierpnia 2012

Panie, takich ludzi jest ..........

Witam !
Tydzień już nie tak męczący, ale końcówka mocno frustrująca. Nie jest to miejsce do wylewania swych żali. Powiem tylko, że nie lubię gdy ktoś mi wmawia że jestem wielbłądem i popełniłem błąd, którego nie popełniłem. A problem jak był, tak jest.
Ale może opowiem coś optymistycznego, wbrew nastrojowi, bo historia smakowita i okraszona wulgarnym słowem. To właśnie słowo dodaje całego smaku temu zdarzeniu.
Moja praca podczas żniw polega na przyjmowaniu zboża i kierowaniu go do odpowiednich komór, w zależności od jego jakości i rodzaju. Zdarzały się dni, gdy ze względu na dużą ilość dostaw, rolnicy spędzali na placu nawet po parę godzin. W kolejce, jak to w kolejce, jedni podchodzili do tego z humorem, inni się złościli. To było dobre pole do obserwacji charakterów i zachowań. Na szczęście nie było bójek, bo i takie się zdarzały w poprzednich latach. Większość dostawców była najeżona i zmęczona panującym upałem. My uwijaliśmy się jak mrówki, ale ciągle z uśmiechem.
Na kosz rozładunkowy wjechał zdezelowany ciągnik z małą przyczepą. Wysiadł starszy człowiek i rozejrzał się bezradnie, czy ktoś mu pomoże w rozładunku. Widać było że sam sobie nie poradzi. Większość kolejkowiczów patrzyła obojętnie, a nawet z wrogością, że zajmuje mu to tak dużo czasu. Ja widząc całą sytuację podszedłem i zacząłem mu pomagać, no ale to jest w końcu moja praca. On zaczął się skarżyć:
- Widzisz pan, takie czasy, nikt nie pomoże. A ja stary nie mam już sił.
W międzyczasie podszedł do nas młody rolnik, wskoczył na przyczepę z łopatą, porozpinał łańcuchy i rozładunek poszedł dużo szybciej.
Wyglądał dość nietypowo, jak na rolnika, więc warto go opisać. Włosy długie, do ramion. Przystojna ale niedogolona twarz, ładna muskulatura. Ubrany tylko w krótkie spodenki i klapki. Postać jak z filmu "Hair". Jednym słowem, wyglądał jak hipis z lat 60-tych. Moi współpracownicy ochrzcili go ksywką "Jesus".
Staruszek zdziwiony, zaczął go wypytywać:
- Panie, a skąd pan się taki wziął, że pomagasz pan i to tak bezinteresownie. Skąd pan się taki wziął? Przecież takich ludzi już nie ma !!
A "Jesus" odpowiedział mu na to:
- Panie, Takich ludzi jest od ZAJEBANIA !!!! Tylko ich nie widać.
Utkwiło mi to bardzo w pamięci. Rzeczywiście czasy są takie, że życzliwość i ludzka dobroć nie są widoczne, nie są modne. Wokół nas, w mediach widzimy tyle nieszczęść i zła spotykającego ludzi, że dobroć się po prostu nie przebija. Nie jest ciekawa, nie jest sensacyjna. A tacy ludzie przecież są, jest ich "od zajebania" ....... tylko ich nie widać.

*****
 Zdjęcie tygodnia.


 Lato !!!! Nie odlatuj !!!!!

*****
Protokoły z muzycznych przesłuchań.
Pierwsza w tym tygodniu płyta była zupełnym zaskoczeniem. Wziąłem ją do przesłuchania, by nie robić koledze przykrości. No bo kto z porządnych rockmanów słucha Europe? A najnowsza płyta, z tego (2012) roku "Bag Of Bones", na prawdę da się słuchać. Nie żebym piał z zachwytu, po prostu porządny stary hard rock w stylu Deep Purple. No i chłopcy wyglądają dużo lepiej bez tych pudli na głowie ;o))
Europe - Riches to Rags
Europe - Firebox
W weekend robię sobie przyjemność słuchając moich dwóch ulubionych kapel. Morphine i Tool. Pól niedzieli przesypiam, pół słucham ;o))
Pierwsza płyta Morphine z 1992 roku "Good". Debiut ale jakże udany (w mych uszach). Nie potrafię napisać o nich ani jednego krytycznego słowa, pewnie to miłość ..... do ich muzyki ;o)) Co tu wybrać, gdy na płycie same dobre numery ? Może to :
Morphine - Claire
I dobra rada od Morphine, z której staram się korzystać jak umiem.
Morphine - Do Not Go Quietly Unto Your Grave
Drugą weekendową płytą była trzecia płyta Tool "Ænima" z 1996 roku. Nie ma co się rozpisywać, to chyba ich najlepsza płyta !!!! I te przedziwne teledyski .... to się może przyśnić.
Tool - Stinkfist
Tool - Ænema
Tool - Forty six & 2
Po tych pełnych emocji wrażeniach, zafundowałem sobie jeszcze mocniejsze i wywołujące falę wspomnień. Właśnie wydano słynny koncert Dezertera w Jarocinie z 1984 roku. Dotychczas materiał znany był tylko z kasety "wydanej" przez zespół. Teraz (2011) ukazał się na CD pod tytułem "Dezerter - Jeszcze żywy człowiek - Jarocin 84 LIVE". Bardzo ładnie wydana płyta z opisem otoczki i przebiegu tego koncertu i wyjaśnieniem przyczyn złej jakości niektórych nagrań. Warto poznać, a nawet mieć, bo to przecież kawał historii polskiego punka, muzyki buntu i ...... końca komunizmu.
Dezerter - TV Show
Dezerter - Salvador
Dezerter - Pasterz
Oj, oj, ależ emocje towarzyszyły słuchaniu. By się uspokoić włożyłem do odtwarzacza płytę .... z metalem ;o)) Ale co to za metal. Kapela jest tak właśnie określana, że grają progresywny metal. Owszem są mocniejsze dźwięki, ale ile melodii i elektroniki. Momentami jest wręcz romantycznie. Lubię ich od pierwszej płyty, a ta najnowsza jest ich czwartą. Kto to jest ? To amerykańska kapela OSI z najnowszej (2012 rok) płyty zatytułowanej "Fire Make Thunder". Za całość odpowiadają tylko dwaj panowie Jim Matheos (gitara) i Kevin Moore (śpiew, instrumenty klawiszowe) i perkusista sesyjny ......... Ja się właśnie zasłuchuję i zasłuchuję ...
Tak się ta płyta zaczyna:
OSI -  Cold Call
Jest coś na kształt przeboju:
OSI - For Nothing
A tak pięknie płyta się kończy (czy to jest metal ????):
OSI - Ivisible Men
Czas na oddech od mocniejszych dźwięków. Ale czy dobrze wybrałem? Pierwsza z dwóch płyt potwierdziła, że tak. Tom Waits "Closing Time" z 1973 roku. To debiut Toma na rynku płytowym !!! Jóź coś w nim jest, choć głos jeszcze gładki (no prawie). Ładna płyta ;o))
Tom Waits - Ol'55
Tom Waits - Old Shoes (& Picture Postcards)
Płyta Toma "Blue Valentine" z 1978 roku, to już dobrze nam znany "spracowany" głos i przecudnej urody, jazzujące melodie, wychrypiane przepięknie ;o))
Tom Waits - Romeo Is Bleeding
Tylko nie płaczcie przy następnej piosence !!!!!
Tom Waits - Blue Valentine
Czy Pixies przegna nutę melancholii? Przegnało !!! Ostatnia płyta zespołu - z 1991 roku. Pixies "Trompe Le Monde". Duża porcja miłego dla mych uszu hałasu i trochę zgrzytów (jak zwykle). Może nie ma przebojowości "Doolitlte", ale przeciez to dobra płyta. Jest na niej na przykład to:
Pixies - U-Mass
Pixies - Head On
Ciągnie czasem wilka do jazzu. Zaciągnęło do nie nowej płyty Wayne Shorter'a. Płyta z 2003 roku nosi tytuł "Alegria". Płyta nagrana z całą plejadą gości, przyjemnie łaskocze dźwiękami. Tak łaskocze, bo takie mam wrażenie słuchając niektórych utworów. Przetworzone ręką mistrza utwory, od średniowiecza przez celtyckie aż po takiego twórcę jakim był Volla-Lobos (człowiek który sam "stworzył" muzykę brazylijską). Posłuchajcie jak brzmi utwór tego Brazylijczyka w interpretacji Wayne'a. To chyba mój ulubiony kawałek z tej płyty (właśnie tu zespół pięknie łaskocze dźwiękami).
Wayne Shorter - Bachianas Brasileiras No. 5
Albo taka, też łaskocząca interpretacja tradycyjnego tematu:
Wayne Shorter - She Moves Through The Fair  ..................... niestety nie znalazłem w necie, ale coś innego z tej płyty znalazłem ;o))
Wayne Shorter - Capricorn 2
A tydzień kończę mocniejszymi dźwiękami Porcupine Tree. Tak jest, mocniejszymi !!! Bo płyta "Deadwing" z 2005 roku, zaczyna się na prawdę mocno. Aż sam byłem zaskoczony ;o)) Ale płyta niezła, z tych lepszych (moim zdaniem), bo ja lubię mocne dźwięki. A na płycie przyjemna równowaga między mocą a melodią i progresywną przebojowością.
Porcupine Tree - Deadwing
Jest też "długas"(12:03) a takie lubię najbardziej, bo artysta ma czas rozwinąć pomysł ;o))
Porcupine Tree - Arriving Somewhere But Not Here
Ale jest tez przebój, co akurat na tej płycie nie irytuje:
Porcupine Tree - Lazarus

piątek, 24 sierpnia 2012

Utwórz nowego posta, tak było napisane. No to utworzam ;o))
No wreszcie będę miał pierwszy od miesiąca wolny weekend !!! Pogoda skutecznie "stłumiła" żniwa. Kto nie skosił (a są tacy), ten ma poważny problem. A my mamy w końcu trochę oddechu. Zastanawiam się jak spędzić jutrzejszy dzień ? Może poświęcić go na spanie, ale to nie wchodzi w rachubę .... Renatka już coś planuje. Ale na pewno nie obejdzie się bez jakiejś płyty. Na przesłuchanie czekają w kolejce ......... Europe (?!), Tom Waits, Tool, Morphine, Breakout, Dezerter .................. i kilkaset innych ;o)) Będę się starał, od czego mam uszy !!
*****
W końcu też Obywatel NIP zakończył wakacje. Wiemy gdzie i kiedy zagramy nasz okolicznościowy koncert, na okoliczność X-lecia. W SUPRAŚLU !!!!! Jest tam przesympatyczny klub "Alkierz" i Sala Ludowa przy nim (dawne "Kino Jutrzenka"). Tam to właśnie zagramy w sobotę 13 października. Graliśmy już tam na tegorocznym WOŚ-Pie. Mamy nawet zdjęcie naszej wesołej gromadki, przed tym kinem (salą).


Obywatel NIP - 08.01.2012 - XX Finał WOŚP

Sala pomieści tłumy ..... tak 200-300 osób, no chyba że się ścisną, to więcej. Co zagramy? Utwory na które głosowała cała, wręcz niezliczona rzesza naszych (ok. 30) fanów, zmuszonych ....... tfuuu, zachęconych do tego przez nas, środkami łagodnej perswazji w postaci gróźb i szantażu. Ale mamy dziesięć "najpopularniejszych" utworów ( a właściwie będziemy mieli w niedzielę) i właśnie te zagramy, plus super premierę, wesołą pieśń o Wodzireju. Zdradzę Wam pewien sekret, ta wesoła pieśń kończy się cmentarnymi dzwonami ;o))
Ten nasz stary numer jest dość wysoko, więc pewnie też go zagramy:
Obywatel NIP - Weronika
Wesoła (jak zwykle u nas) pieśń powstała pod wrażeniem książki "Weronika postanawia umrzeć" Paulo Coelho. Śpiewa Sułek, ja tylko charczę Weronika, w końcówce !!!!! 
Ja nie lubię i nie umiem "ładnie" śpiewać.
*****
Jeszcze parę dni i może znów będę funkcjonował normalnie, czyli częściej bywał waszym gościem ;o))

*****
Protokoły z muzycznych przesłuchań.
Zostałem przez chwilę sam w domu i od razu sięgnąłem do płyt których nie słucham na co dzień, bo za głośne :o)) I słuchałem głośno, niepokornie, ze łzami w oczach i bólem karku od machania głową. No po cóż mogłem sięgnąć ....... po TOOL. Dwie pierwsze płyty w odtwarzaczu i uszach sąsiadów,, oraz uszach współuczestników ruchu drogowego, na pewno znalazły należne im uznanie. Ja nie oceniam Tool'a, ja go chłonę bez zastrzeżeń. To kapela której każdy dźwięk uwielbiam. Inteligencja i łomot w jednym. Wydaje się to nie możliwe, a Oni to łączą i zachwycają.
Porządek być musi, więc zaczynam od debiutu, czyli Ep'ki "Opite" z 1992 roku. Mnie kładą na łopatki tymi numerami:
Tool - Hush
Tool - Part Of Me
Druga w odtwarzaczu, była druga płyta Tool-a, "Undertow" z 1993 roku. Tu nie ma żadnych dylematów z wyborem ulubionych numerów. "Sober" to pieśń nad pieśniami, tez to przeżywałem. Nie wiecie o czym to jest? Tu znajdziecie tłumaczenie tekstu.
Tool - Sober
I jak tu nie lubić, gdy koś tak gra?
Tool - Swamp Song
No i pociągnąłem ostrzejszą fazę słuchania. Co tu wybrać następnego? Wzrok i słuch padł na Roba Zombie. Płyta z 1998 roku "Hellbilly Deluxe". Na okładce straszy wyglądem sam Rob a i w muzyce nie odpędza lęków. Ja lubię tego świrusa który wywołuje mój uśmiech a nie strach:
Rob Zombie - Living Dead Girl
Rob Zombie - The Ballad Of Resurrection Joe And Rosa Whore
Nadal niezła jazda, bo w odtwarzaczu album Queens Of The Stone Age (QOTSA) "Over the Years and Through the Woods" z 2005 roku.Koncert z Londynu, już bez wyrzuconego z zespołu Nicka Olivieri. Grają że aż tupie nóżka. To wydanie zawiera płytę CD i krążek DVD z koncertem i wywiadami. Poniżej dwa pierwsze fragmenty całego DVD:
Niezłe, całkiem niezłe, tym bardziej, że coraz mocniej czerpią z tradycji rocka lat 70-tych.
Co dalej? Queens Of The Stone Age "Era Vulgaris" z 2007 roku. Jak na razie jest to ich ostatnia płyta, a szkoda. Bo muzyka ciężka i mocno osadzona w tradycji, a nadal mają swój styl. Czekam na następne płyty.
Queens Of The Stone Age - Turnin' on the Screw
Mnie kojarzy się to trochę z Taxman Beatlesów:
The Beatles - Taxman
A to już mi się nie kojarzy ;o))
Queens Of The Stone Age -  I'm Designer
Queens Of The Stone Age - Run, Pig, Run
Trochę spokoju i humoru dała mi polska płyta "Młynek Kawowy" Janusza Grzywacza z 2005 . Ten człowiek nie wziął się znikąd. To twórca i lider "Laboratorium", a każdy szanujący się fan polskiego jazzu, powinien znać tę nazwę. Kto nie zna, niech posłucha choć przez chwilę jak grali w 1979 roku na płycie "Quasimodo"
Laboratorium - I'm Sorry, I'm Not Diver
A "Młynek Kawowy" wprawił mnie na prawdę w bardzo dobry humor. Świetne teksty Wołka, Dymnego, Witkacego i do tego wspaniale skomponowana muzyka. Ale po co dużo gadać, jak można dużo słuchać. I wcale nie te największe przeboje (Młynek Kawowy) spodobały mi się najbardziej. No cóż powiedzieć o takim tekście i muzyce? Prawda, cała prawda .... zabawne? A ja się uśmiecham:
Janusz Grzywacz - Zegarek
A to polecam wszystkim wypinającym pierś po medale:
Janusz Grzywacz -  Medale
Mógł bym słuchać i zamieścić właściwie wszystkie utwory. No chociaż jeszcze jeden, ze świetnym wokalnym solem ;o))
Janusz Grzywacz - W swojej samotności
Ale przyczepił się do mnie jeszcze jeden kawałek. Tekst starego świntucha, Witkacego. Dziś za taki tekst, autor byłby posądzony o pedofilię, więc nucę go sobie CICHO pod nosem.
Janusz Grzywacz - Puć tu do mnie dziecko  
Co może mieć wspólnego czołówka polskiego punka i folku? Otóż łączą się w projekcie o nazwie R.U.T.A.. Najnowsza (druga) płyta nosi tytuł "Na Uschod   wolność albo śmierć". Na poprzedniej płycie (Gore) tematem były pieśni buntów chłopskich w Polsce. Na tej pieśni buntu i niewoli Rosji, Ukrainy i Białorusi. Wschodnie zaśpiewy, ludowe instrumenty i punkowa energia, to na prawdę niezła i wybuchowa mieszanka. Dla mnie bomba (jak powiedział lekarz otrzymawszy kartę pacjentki, Katarzyny Bomba). Płyta właśnie pokazała się w sklepach.
R.U.T.A. - Batracka Dola
R.U.T.A. - Ius primae noctis - Prawo pierwszej nocy
Na koniec znów mnie coś podkusiło i sięgnąłem po kolejne Porcupine Tree (one-te płyty, po prostu tak stały razem na półce)."Warszawa" z 2004 roku, zwraca uwagę poprawną,polską  pisownią nazwy naszej stolicy. Ale muzyka też niezła, bo na żywo i to ze studia Trójki !! Bardzo dobry i wielonastrojowy koncert.
Porcupine Tree - Slave Called Shiver
Porcupine Tree -  Lightbulb Sun

piątek, 17 sierpnia 2012

Jestem, jeszcze jestem.

Jestem, jestem. Nie pominę milczeniem żartów na temat, kiedy piszę posty. Piszę kiedy mogę. A że dziś akurat mogę, to piszę. Co napiszę to już zupełnie inna bajka. Nic mądrego, jak zwykle. Nic kontrowersyjnego, jak zwykle. Dużo linków muzycznych, jak zwykle. Czyli dziś będzie jak zwykle .....nuuuuuda.
Pogoda zatrzymała żniwa, więc mam trochę więcej czasu. Ale i tak samochody jadą jeden za drugim, zwożąc to co skoszono wcześniej. Zaczyna się nie mniej pracowity okres konserwacji zboża. Świeże zboże nie może tak po prostu leżeć w kilkuset tonowej komorze. W ziarnach zamierają procesy wegetacyjne (życiowe), ziarno przestaje oddychać i po kilku tygodniach trzeba je "przewietrzyć". Czyli przesypać (przerzucić) z komory do komory. Zaczyna się okres nocnych przerzutów. Ziarno trzeba schłodzić, a w nocy jest chłodniej. Jednym słowem, w dzień przyjmujemy, w nocy przerzucamy. Pracujemy całą dobę............. oby do zimy ;o))  W zimie będziemy schładzać na długie leżakowanie. Oby do wiosny ...... i tak cały rok.
A co w życiu rodzinnym? Dziękuję, jest dobrze. Pedrinio (Piotrek), gra w składzie z trzema dziewczynami (ten to umie się wkręcić). Wczoraj mieli pierwszy publiczny występ, było chyba dobrze. Nie byliśmy, bo Pedrinio nie chciał dodatkowego stresu. Kapela Łukasza (Viadro) szykuje się do występów w Czechach i przygotowują nowy cover. Będzie dobrze, bo to bajka Łukasza jego ekspresji. Jaki cover, pewnie zapytacie zaciekawieni. Ten oto :
Danny Diabo - Shot Gun Blast
Tylko fragment, ale daje pojecie o utworze.
Zaspokoiłem ciekawość ? No to pozdrawiam ciepło i z "uśmiechem" (i siekierą w dłoni) żegnam się. Do następnego tygodnia ;o))




*****
Protokoły z przesłuchań.
Nowy tydzień, nowe płyty. Nowe, z tym że stare ;o))
Weekend spędzony w końcu w domu, a nie w pracy, a w odtwarzaczu debiut gwiazdy polskiej sceny rockowej, HEY "Fire" z 1993 roku !!!!! To już 19 lat !!!! Jak ten czas leci, a dla mnie są wciąż młodym zespołem ;o)) Debiut na prawdę udany, bo dobrze pamiętam swój zachwyt tą płytą, a i dziś chętnie wracam. Początek płyty po angielsku, bo Hey otrzaskiwał się na festiwalach w Europie Zachodniej i zyskał tam nawet popularność wcześniej niż w Polsce.
Hey - One Of Them
Hey - Dreams
Ale mega przeboje po polsku też tam przecież są !!!!
Hey - Moja i twoja nadzieja
Hey - Teksański
I znów legenda w odtwarzaczu, taki legendarny weekend mi wyszedł. Tym razem pan Lou Reed i płyta "Walk On The Wild Side The Best Of Lou Reed" z 1981 roku. Wszystko co najlepsze (do 81 roku), nagrane solo, bez Velvet Underground ..... czyli przede wszystkim ten numer o niedolach i dolach transwestytów (a może transseksualistów?).
Lou Reed - Walk On The Wild Side
A że mogą i często są to bardzo wartościowe i utalentowane osoby, niech świadczy przykład Antony Hegarty i jego pięknego głosu (jest osobą transeksualną) :
Antony And The Johnsons - Cut The World
Lubię spokojnego Lou Reeda, więc druga piosenka z płyty tez taka:
Lou Reed - Coney Island Baby
Lubię tez niespokojny jazz. Ten zespół ostatnio gościł już parę razy w odtwarzaczu i jeszcze pewnie zagości, bo muzyka braci Kapsa bardzo przypadła mi do gustu. Contemporary Noise Sextet "Unaffected Thought Flow" z 2008 roku. To spokojnie, to chaos i hałas. Nie ma czasu nudzić się. Mogę słuchać i słuchać ............ Wybrałem te spokojniejsze nagrania, bo muzyka i tak rewelacyjna ;o))
Contemporary Noise Sextet - A Girl Killed Nicely
Contemporary Noise Sextet - Zero Gravity
Trochę spokojnej i przebojowej progresji ? Proszę bardzo, Porcupine Tree i "Lightbulb Sun" z 2000 roku. To płyta po transformacji stylu Porcupinów., już szósta w ich dyskografii. Część popowa, część ambitniejsza. Popularność zapewniła im oczywiście ta pierwsza:
Porcupine Tree - Shesmovedon
Są (pod koniec płyty) też ambitniejsze numery:
Porcupine Tree - Hatesong
Ten popowy Porcupine, choć ładny, nie zaprzeczam, do mnie nie trafia.
Kolejny zespół trafia do mnie od dawna, choć mam długie okresy gdy nie słucham ich muzyki. Bo czy można słuchać czegoś non stop przez 40 lat ? Ta kapela to Deep Purple. Co jakiś czas jednak o nich sobie przypominam i słucham z sentymentem, ale i z dużą przyjemnością. Tak jak tej płyty "Fireball" z 1971 roku. Numer jeden (dla mnie) z tej płyty to kawałek zaaranżowany według sprawdzonego schematu, najpierw cicho, potem głośno i koniecznie część instrumentalna w środku ;o))
Deep Purple - Fools
Do dziś na mnie działa !!!!!! "Fools die laughing still ............."
Z tej płyty można też dowiedzieć się czegoś o naturze kobiety ;o)) Jest przebiegła jak "Oko demona" !!!!
Deep Purple - Demon's Eye
Tak jak wracam do tradycji rockowej, tak czasem słucham (a czasem nawet szanuję), naszej ludowej muzyki. W wykonaniu Kapeli ze wsi Warszawa, nawet ta muzyka brzmi rewelacyjnie. Goście ze Skandynawii (legendarna szwedzka Hedningarna), kanadyjska szamanka Sandy Scofield , tradycyjne instrumenty i muzyka na prawdę nowoczesna i nie prymitywna. Takie szanowanie tradycji ludowych, to ja lubię !!
Kapela ze wsi Warszawa z płyty "Nord" z 2012 roku.

Kapela ze wsi Warszawa - Ej ty, gburski synie
A to nagranie jest z Białegostoku ;o))
Kapela ze Wsi Warszawa - Bendzie wojna
Największe wrażenie zrobił na mnie ostatni utwór "Step Owy", ale posłuchajcie 10- minutowego miksu z całej płyty:
Kapela ze Wsi Warszawa promomiks
Jeszcze prawie ciepły krążek kolejnych gigantów rocka. Kanadyjski Rush właśnie wydał nową płytę. To już dziewiętnasta w ich dyskografii. Jak zwykle solidnie rockowo i perfekcyjnie brzmieniowo. Bez rewelacji, ale poziom wysoki, bo taki jest na każdej płycie. Rush "Clockwork Angels" z czerwca 2012.
Rush - Seven Cities Of Gold
Rush - Headlong Flight
Muszę tu przypomnieć ich starsze nagranie, jedno z mych ulubionych i SPOKOJNIEJSZYCH !!! Ale ten szept do ucha w 2-giej (2:01) minucie, zawsze przyprawia mnie o dreszcze. Tyle że trzeba (dla dobrego efektu) słuchać KONIECZNIE w dobrych słuchawkach i z płyty (a nie youtube) ;o)) Po prostu selektywność dźwięków musi być wysoka, inaczej ten szept nie robi wrażenia.
Rush- Twilight Zone
Szybko słuchałem też Michał Urbaniak "Fusion" z 1974 roku. Szybko, bo płyta pożyczona tylko na jeden dzień. Brzmienie trochę się zestarzało, grało tak wielu, ale warto i dziś posłuchać naszego wkładu w muzykę fusion, tym bardziej że zespół w całości polski, a jakie w nim nazwiska (Urbaniak, Dudziak, Makowicz, Karolak, Bartkowski). Oj, warto przypomnieć !!!
Michał Urbaniak - Good Times, Bad Times
Michał Urbaniak - Bahamian Harvest
Druga płyta pożyczona (tak jak pierwsza), też Urbaniaka ale o jakże różniącym się tytule "Fusin III". Nagrana w 1975 roku, ale już w składzie międzynarodowym (też zacne nazwiska jazzowych tuzów). Muzyka jeszcze bardzie "fusion" i do przodu ;o))
Przepiękna polska kompozycja (Z. Namysłowskiego):
Michał Urbaniak - Kuyaviak Goes Funky
Michał Urbaniak - Roksana
Na koniec znowu sięgnąłem po kolejną płytę Porcupine Tree i znowu żałowałem. Co się z nimi porobiło na tej płycie ("Recordings" z 2001 roku) ? Gdzie ta progresja? Ładne piosenki przerywane momentami instrumentalnymi, jakby ćwiczonymi na próbie wstawkami, bo nie wiedzą co grać i kombinują. Zdecydowanie nie moja bajka ;o((
Porcupine Tree - Buying New Soul
Porcupine Tree - Acces Denied
Mówiłem że na koniec? Żartowałem !! Jeszcze jedna płyta w odtwarzaczu samochodowym. Umilała mi czas dojazdów do pracy. Dwupłytowa wersja CD , trzy płytowego albumu (analogowego) The Clash "Sandinidsta!" wydanego w 1980 roku. Dubbowo-reggowy album niepokornych punków pod wodzą Joe Strummera. Dla mnie świetna klasyka, wyłamująca się mocno z ram punkowych ..... i dla tego świetna. Zachowany punkowy pazur, przy dużo ambitniejszych dźwiękach. Dwa, chyba najbardziej znane kawałki z tej płyty, które były przebojami (przynajmniej w moim pojęciu).
The Clash - The Magnificent Seven
The Clash - Somebody Got Murdered

piątek, 10 sierpnia 2012

Wstaję, idę do pracy .......

Wstaję, idę do pracy. Wracam (lub nie) na obiad, potem do pracy. Wracam wieczorem, wytrząsam ziarna z ubrania, z butów, z bielizny. Śpię, wstaję, idę do pracy. Wracam (lub nie) na obiad, potem do pracy. Wracam wieczorem, wytrząsam ziarna z ubrania, z butów, z bielizny. Śpię, wstaję, idę do pracy. Wracam (lub nie) na obiad, potem do pracy. Wracam wieczorem, wytrząsam ziarna z ubrania, z butów, z bielizny. Śpię, wstaję, idę do pracy ...............
..................................................................................................................................................................
Dla tego też nic innego nie jestem w stanie napisać. Mogę tylko wspominać minione już wakacje. No to do wspominania !!


Wakacyjny zachód słońca.

Pewnego dnia ujrzałem dziwną jasność ;o))

Leśna polana nad jeziorem. Kolega spotkał tam "nagusów". Niestety już ich więcej nie spotkaliśmy ;o((

Letni, wieczorny, sielski widoczek ;o))

Żegnam do następnego posta, ......... mam nadzieję .
*****
Muzyczne protokoły z przesłuchań.
Ciężki fizycznie tydzień, ale muzycznie miało być lajtowo, więc zacząłem go na jazzowo. Najnowsza płytka Pink Freud z tego roku, "Horse & Power". Spokojnie na niej nie jest, ale i tak o wiele przystępniej niż na poprzednich płytach. Płyta dobra, ja polubiłem ;o)) Taki mały żarcik z płyty, jest nawet wokal ........
Pink Freud - Horse And Power
 Z tej płyty nic więcej nie znalazłem (za świeża?, za trudna ?), tyko taki fragment koncertu:
Pink Freud Live
Kolejny polski wykonawca, patrząc na skład zespołu towarzyszącego, ceniony w świecie jazzowym. Ale nie mieszka w Polsce, tylko w NY. Na prawdę kolejna dobra Polska (?) płyta jazzowa. Adam Bałdych & The Baltic Gang "Imaginary Room" z 2012 roku. Młody, młody skrzypek (26 lat), a jaki już zdolny ;o)) (?) dla tego, że jest jedyny Polakiem w składzie który mu towarzyszy. Płyty słucha się bardzo przyjemnie i bez większego wysiłku (piszę o ludziach "zaprawionych" jazzowo)..
Adam Bałdych & The Baltic Gang - Cubism
Adam Bałdych & The Baltic Gang - The Room Of Imagination
Jednak ciągnie wilka do łomotu. Polska płyta zespołu Homo Twist "Demonologic" z 2005 roku, czyli powrót do dawnego wcielenia Macieja Maleńczuka. Reaktywowany zespół, z Titusem, ma na prawdę ciężkie brzmienie. Płyta zaczyna się nieźle, ale po pewnym czasie nuży. Te same powtarzane schematy z pierwszych płyt, podobne teksty i maniera Maleńczuka trochę mnie irytują. A może po prostu już go nie lubię, od czasu gdy został celebrytą ? Irytuje mnie też trochę jego łopatologiczna filozofia.
Homo Twist -  Demonologic Ale ten cover podoba mi się:
Homo Twist - Oni zaraz przyjdą tu Jak wypada w porównaniu z oryginałem ? Sami oceńcie:
Breakout - Oni zaraz przyjdą tu
Ech, ten Nalepa był jedyny w swym rodzaju ;o))
A na płycie Maciej M. śpiewa nawet po angielsku ;o))
Homo Twist - Me
Ten zespół nigdy mnie nie irytował, ale zawsze irytował wszystkich wokół, gdy słuchałem ich płyt. Od lat uwodzą mnie swymi zgrzytami i dysonansami, choć ten, ostatni ich jak na razie album, przynosi tych dziwnych dźwięków mniej. Jest chyba łatwiejszy niż inne, no cóż z wiekiem łagodnieją. A piszę o legendzie muzyki alternatywnej SONIC YOUTH i ich SZESNASTYM studyjnym albumie "The Eternal" z 2009 roku.Jak podoba się wam taki anty orgazm ?
Sonic Youth - Anti-Orgasm
Sonic Youth - Malibu Gas Station
Chociaż jeśli chodzi o tematykę gazstejszonową, to inny numer (Zappy) zawsze rzucał mnie na kolana:
Frank Zappa - Wind up Workin' in a Gas Station
A Kim Gordon (wokalistkę i basistkę) kocham za ten numer (z zupełnie innej starej płyty) .... gdy śpiewa że mnie kocha :
Sonic Youth - Drunken Butterfly
I do tego jest już wolna, bo w 2011 roku rozeszła się z mężem, wokalistą, gitarzystą i liderem Sonic Youth i zespół przestał istnieć (chyba?).
Tydzień kończę z Kornem, choć nie tak dobrym jak w poprzednim tygodniu. Płyta Korn z 2002 roku "Untouchables".. Wydana po świetnej "Issues". Nie ma już tej dzikości z pierwszej płyty, niby momentami łoją, ale jakieś komercyjne to łojenie. Tak zaczyna się okres działalności Korn'a, w którym płyty są coraz bardziej skierowane do "szerokiego" słuchacza, czyli coraz lżejsze. Następnych dokonań Korn'a, słucham już bardzo rzadko i bez większej przyjemności. Tej płyty też chyba nie lubię ;o(( No niby łoją:
Korn - Alone I Break
Korn - Blame

piątek, 3 sierpnia 2012

Żniwa w pełni.

 Witam i donoszę że jeszcze żyję. Ledwo, ledwo, ale żyję. Wychodzę gdy rodzina jeszcze śpi, wracam, gdy już śpi (oprócz Piotrka). Pozdrawiam Was żniwnym uśmiechem :
Zmęczony i brudny jak czarT, ale ciągle na nogach:
Jeno ogorzały słońcem (znaczy czerwony na twarzy):
Ale mam nadzieję że gdy żniwa miną, znów będę miał okazję wyglądać tak:

No może trochę szczuplej ;o))

*****
Żniwa żniwami, ale nałóg słuchania ciągle trzeba sycić nową muzyką. Można sycić też starą, dla nałogowca to obojętne. Więc choć czasu mało, syciłem w międzyczasie. A oto co spożywałem muzycznie, czyli relacja z przesłuchania tygodniowego.
Tamten tydzień kończyłem Morphine, a ten tak zacząłem.
Ep-ka z 1995 roku, "Honey White". Nie wiem co o nich napisać, poza tym że ich uwielbiam. na EP-ce tylko cztery nagrania, więc wybór łatwy ;o)) Za takie "numery" właśnie ich uwielbiam ....
Morphine - Honey White
Morphine - Have A Lucky Day
Było już kiedyś Morphine, byli też Pixies. Ale ich tez mogę słuchać na okrągło. 
Płyta "Bossanova" z 1990 roku. Płyta zrealizowana dla niezależnej 4AD, bez przebojów. Ale ich styl rozpoznawalny a utwory nie gorsze niż te "przebojowe".
Słuchałem tez nowości !!! Na przykład najnowszy Joe Bonamassa "Driving Towards The Daylight" z nowiuśkiego 2012 roku. Trzepie te płyty jedna za drugą i co ciekawsze, coraz lepsze. Ja lubię cięższe brzmienia, a takie bluesowo rockowe też tu są. Nie ma to jak dobry riff :
Nowiutka jest też płyta Tedeschi Trucks Band Live Everybody's Talkin'. Derek Trucks to gitarowy fenomen, a Susan Tedeschi, to jego żona (też gitarzystka i wokalistka). Derek występuje zawodowo na scenie od 11 roku życia. Swą karierę zaczął nie byle gdzie, bo w The Allman Brothers Band (jest bratankiem perkusisty Allmanów). Potem założył własną kapelę, a następnie połączył ją z kapelą swej żony. Równocześnie do dziś gra w Allmanach. Na najnowszej koncertówce gra jak zwykle świetnie, a podoba mi się ona również dla tego, że Susan (jego śpiewająca żona), śpiewa przy mężu coraz lepiej. W końcu ma tę bluesową chrypę !!!
Tedeschi Trucks Band Live Learn How To Love
A tak wyglądają na żywo:
Tedeschi Trucks Band Live That Did It
Prawda że nieźle śpiewa ?
I jeszcze dla rozluźnienia Porcupine Tree "Stupid Dream" z 1999 roku. Płyta trochę "piosenkowa", ale są niezłe momenty. Zespół odchodzi od progresji w stronę komercji.
Porcupine Tree - Tinto Brass
To był przykład niezłego grania, a teraz przykład komercji z tej płyty:
Porcupine tree - Piano Lessons
Takich Porcupinów nie lubię.
Na koniec tygodnia potrzebna jest dawka adrenaliny, duża dawka adrenaliny, bo będziemy pracować cały weekend. Taki los. Tę dawkę daje mi pierwsza płyta KoRn. Dźwięk miażdży jak walec, bas wali po uszach aż wszystko wewnątrz drga, muzyka ma wdzięk nieociosanego kamienia lub narowistego (ale trochę przymulonego) buhaja. I za to ten wczesny Korn uwielbiam !!!! Pierwsza płyta Korn z 1994 roku :
 Korn - Blind
Korn -  Shoots And Ladders
Korn - Clown