Tydzień już nie tak męczący, ale końcówka mocno frustrująca. Nie jest to miejsce do wylewania swych żali. Powiem tylko, że nie lubię gdy ktoś mi wmawia że jestem wielbłądem i popełniłem błąd, którego nie popełniłem. A problem jak był, tak jest.
Ale może opowiem coś optymistycznego, wbrew nastrojowi, bo historia smakowita i okraszona wulgarnym słowem. To właśnie słowo dodaje całego smaku temu zdarzeniu.
Moja praca podczas żniw polega na przyjmowaniu zboża i kierowaniu go do odpowiednich komór, w zależności od jego jakości i rodzaju. Zdarzały się dni, gdy ze względu na dużą ilość dostaw, rolnicy spędzali na placu nawet po parę godzin. W kolejce, jak to w kolejce, jedni podchodzili do tego z humorem, inni się złościli. To było dobre pole do obserwacji charakterów i zachowań. Na szczęście nie było bójek, bo i takie się zdarzały w poprzednich latach. Większość dostawców była najeżona i zmęczona panującym upałem. My uwijaliśmy się jak mrówki, ale ciągle z uśmiechem.
Na kosz rozładunkowy wjechał zdezelowany ciągnik z małą przyczepą. Wysiadł starszy człowiek i rozejrzał się bezradnie, czy ktoś mu pomoże w rozładunku. Widać było że sam sobie nie poradzi. Większość kolejkowiczów patrzyła obojętnie, a nawet z wrogością, że zajmuje mu to tak dużo czasu. Ja widząc całą sytuację podszedłem i zacząłem mu pomagać, no ale to jest w końcu moja praca. On zaczął się skarżyć:
- Widzisz pan, takie czasy, nikt nie pomoże. A ja stary nie mam już sił.
W międzyczasie podszedł do nas młody rolnik, wskoczył na przyczepę z łopatą, porozpinał łańcuchy i rozładunek poszedł dużo szybciej.
Wyglądał dość nietypowo, jak na rolnika, więc warto go opisać. Włosy długie, do ramion. Przystojna ale niedogolona twarz, ładna muskulatura. Ubrany tylko w krótkie spodenki i klapki. Postać jak z filmu "Hair". Jednym słowem, wyglądał jak hipis z lat 60-tych. Moi współpracownicy ochrzcili go ksywką "Jesus".
Staruszek zdziwiony, zaczął go wypytywać:
- Panie, a skąd pan się taki wziął, że pomagasz pan i to tak bezinteresownie. Skąd pan się taki wziął? Przecież takich ludzi już nie ma !!
A "Jesus" odpowiedział mu na to:
- Panie, Takich ludzi jest od ZAJEBANIA !!!! Tylko ich nie widać.
Utkwiło mi to bardzo w pamięci. Rzeczywiście czasy są takie, że życzliwość i ludzka dobroć nie są widoczne, nie są modne. Wokół nas, w mediach widzimy tyle nieszczęść i zła spotykającego ludzi, że dobroć się po prostu nie przebija. Nie jest ciekawa, nie jest sensacyjna. A tacy ludzie przecież są, jest ich "od zajebania" ....... tylko ich nie widać.
*****
Zdjęcie tygodnia.
Lato !!!! Nie odlatuj !!!!!
*****
Protokoły z muzycznych przesłuchań.Pierwsza w tym tygodniu płyta była zupełnym zaskoczeniem. Wziąłem ją do przesłuchania, by nie robić koledze przykrości. No bo kto z porządnych rockmanów słucha Europe? A najnowsza płyta, z tego (2012) roku "Bag Of Bones", na prawdę da się słuchać. Nie żebym piał z zachwytu, po prostu porządny stary hard rock w stylu Deep Purple. No i chłopcy wyglądają dużo lepiej bez tych pudli na głowie ;o))
Europe - Riches to Rags
Europe - Firebox
W weekend robię sobie przyjemność słuchając moich dwóch ulubionych kapel. Morphine i Tool. Pól niedzieli przesypiam, pół słucham ;o))
Pierwsza płyta Morphine z 1992 roku "Good". Debiut ale jakże udany (w mych uszach). Nie potrafię napisać o nich ani jednego krytycznego słowa, pewnie to miłość ..... do ich muzyki ;o)) Co tu wybrać, gdy na płycie same dobre numery ? Może to :
Morphine - Claire
I dobra rada od Morphine, z której staram się korzystać jak umiem.
Morphine - Do Not Go Quietly Unto Your Grave
Drugą weekendową płytą była trzecia płyta Tool "Ænima" z 1996 roku. Nie ma co się rozpisywać, to chyba ich najlepsza płyta !!!! I te przedziwne teledyski .... to się może przyśnić.
Tool - Stinkfist
Tool - Ænema
Tool - Forty six & 2
Po tych pełnych emocji wrażeniach, zafundowałem sobie jeszcze mocniejsze i wywołujące falę wspomnień. Właśnie wydano słynny koncert Dezertera w Jarocinie z 1984 roku. Dotychczas materiał znany był tylko z kasety "wydanej" przez zespół. Teraz (2011) ukazał się na CD pod tytułem "Dezerter - Jeszcze żywy człowiek - Jarocin 84 LIVE". Bardzo ładnie wydana płyta z opisem otoczki i przebiegu tego koncertu i wyjaśnieniem przyczyn złej jakości niektórych nagrań. Warto poznać, a nawet mieć, bo to przecież kawał historii polskiego punka, muzyki buntu i ...... końca komunizmu.
Dezerter - TV Show
Dezerter - Salvador
Dezerter - Pasterz
Oj, oj, ależ emocje towarzyszyły słuchaniu. By się uspokoić włożyłem do odtwarzacza płytę .... z metalem ;o)) Ale co to za metal. Kapela jest tak właśnie określana, że grają progresywny metal. Owszem są mocniejsze dźwięki, ale ile melodii i elektroniki. Momentami jest wręcz romantycznie. Lubię ich od pierwszej płyty, a ta najnowsza jest ich czwartą. Kto to jest ? To amerykańska kapela OSI z najnowszej (2012 rok) płyty zatytułowanej "Fire Make Thunder". Za całość odpowiadają tylko dwaj panowie Jim Matheos (gitara) i Kevin Moore (śpiew, instrumenty klawiszowe) i perkusista sesyjny ......... Ja się właśnie zasłuchuję i zasłuchuję ...
Tak się ta płyta zaczyna:
OSI - Cold Call
Jest coś na kształt przeboju:
OSI - For Nothing
A tak pięknie płyta się kończy (czy to jest metal ????):
OSI - Ivisible Men
Czas na oddech od mocniejszych dźwięków. Ale czy dobrze wybrałem? Pierwsza z dwóch płyt potwierdziła, że tak. Tom Waits "Closing Time" z 1973 roku. To debiut Toma na rynku płytowym !!! Jóź coś w nim jest, choć głos jeszcze gładki (no prawie). Ładna płyta ;o))
Tom Waits - Ol'55
Tom Waits - Old Shoes (& Picture Postcards)
Płyta Toma "Blue Valentine" z 1978 roku, to już dobrze nam znany "spracowany" głos i przecudnej urody, jazzujące melodie, wychrypiane przepięknie ;o))
Tom Waits - Romeo Is Bleeding
Tylko nie płaczcie przy następnej piosence !!!!!
Tom Waits - Blue Valentine
Czy Pixies przegna nutę melancholii? Przegnało !!! Ostatnia płyta zespołu - z 1991 roku. Pixies "Trompe Le Monde". Duża porcja miłego dla mych uszu hałasu i trochę zgrzytów (jak zwykle). Może nie ma przebojowości "Doolitlte", ale przeciez to dobra płyta. Jest na niej na przykład to:
Pixies - U-Mass
Pixies - Head On
Ciągnie czasem wilka do jazzu. Zaciągnęło do nie nowej płyty Wayne Shorter'a. Płyta z 2003 roku nosi tytuł "Alegria". Płyta nagrana z całą plejadą gości, przyjemnie łaskocze dźwiękami. Tak łaskocze, bo takie mam wrażenie słuchając niektórych utworów. Przetworzone ręką mistrza utwory, od średniowiecza przez celtyckie aż po takiego twórcę jakim był Volla-Lobos (człowiek który sam "stworzył" muzykę brazylijską). Posłuchajcie jak brzmi utwór tego Brazylijczyka w interpretacji Wayne'a. To chyba mój ulubiony kawałek z tej płyty (właśnie tu zespół pięknie łaskocze dźwiękami).
Wayne Shorter - Bachianas Brasileiras No. 5
Albo taka, też łaskocząca interpretacja tradycyjnego tematu:
Wayne Shorter - She Moves Through The Fair ..................... niestety nie znalazłem w necie, ale coś innego z tej płyty znalazłem ;o))
Wayne Shorter - Capricorn 2
A tydzień kończę mocniejszymi dźwiękami Porcupine Tree. Tak jest, mocniejszymi !!! Bo płyta "Deadwing" z 2005 roku, zaczyna się na prawdę mocno. Aż sam byłem zaskoczony ;o)) Ale płyta niezła, z tych lepszych (moim zdaniem), bo ja lubię mocne dźwięki. A na płycie przyjemna równowaga między mocą a melodią i progresywną przebojowością.
Porcupine Tree - Deadwing
Jest też "długas"(12:03) a takie lubię najbardziej, bo artysta ma czas rozwinąć pomysł ;o))
Porcupine Tree - Arriving Somewhere But Not Here
Ale jest tez przebój, co akurat na tej płycie nie irytuje:
Porcupine Tree - Lazarus