piątek, 29 maja 2015

Rozmyślania przy zmywaniu z Dezerterem

     Trudno o bardziej banalne i nudne zajęcie, niż zmywanie naczyń po obiedzie. Jest wprawdzie zmywarka, nie jest zepsuta, ale czasami biorę się za to osobiście i własnoręcznie, bo to przecież świetnie uspokaja. Dzisiejszy paradoks, który sobie nagle uświadamiam, polega na tym, że czynności tej towarzyszy muzyka buntu i frustracji, wykrzyczana z pasją na płycie "Underground Out Of Poland" punkowego Dezertera. Słowa wiszą w powietrzu. Słowa, o ironio, wciąż aktualne a wykrzyczane trzydzieści lat temu. Ja też jestem inny, wszystko się zmieniło, muzyka dobiega z niezłych i nietanich kolumn, płyta leży na talerzu dobrego odtwarzacza, przetarta przed odtworzeniem specjalną szczoteczką i wyjęta z mięciutkiej, wyłożonej delikatną folią koperty. Wszystko drogie, czyste, sterylne, a w słowach i sercu kołacze się wciąż ten młodzieńczy bunt i jeszcze sama, od podstaw buntownicza czynność zmywania naczyń. Myję więc głęboki talerz po zupie krzycząc razem ze "Skandalem" ....." Gdzieś daleko stąd, ludzie boją się ....... gdzieeeeee toooo jeeeest ?!!" 
Zmywam sztućce ze słowami:
"....Nie myślę tak jak wy, jestem inny niż wy
Nic mnie nie obchodzą, wasze myśli i sny
Szara rzeczywistość, wasza rzeczywistość
Nie obchodzi mnie, odczepcie się! ......"

Talerze po drugim daniu, a na ustach:
" Dla zysku, wszystko dla zysku Ludzie giną i toczą sie wojny Dla zysku, wszystko dla zysku Politycy rządzą i armie się zbroją. Strzelaniny i zamachy Dla zysku! Rasizm i faszyzm Dla zysku! Kłamstwa i egzekucje Dla zysku! Oszczerstwa i rewolucje Dla zysku! Wszystko dla zysku, dla zysku Kłamstwa i obietnice władców Wszystko dla zysku, dla zysku Cały ten porządek jest dla zysku"
I czuję się znowu choć przez chwilę młody i nie ma dysonansu, bo słowa wciąż aktualne, i wciąż jest o co walczyć. Ja się zmieniłem. Czy dojrzałem? Musiałem! Już nie permanentny buntownik z głową w chmurach a buntownik ze stopami na ziemi. Konformista ?  Raczej człowiek znający swoje i zewnętrzne ograniczenia, stawiający na skuteczność a nie spektakularność, starający się realizować swe plany powoli i wytrwale i co najważniejsze, trwale, by osiągniętymi efektami móc się cieszyć długo a nie płakać , że po chwilowym, spektakularnym sukcesie bez odpowiednich podstaw, następuje klęska i powrót do pozycji wyjściowych lub nawet gorszych.
     Cieszę się, że odnajduję w sobie dojrzałość by zrozumieć, że to nie zdrada ideałów a dojrzałość właśnie, że ta stabilizacja to normalna kolej rzeczy i przemijania. Że nie można wciąż, jak dziecko krzyczeć w twarz całemu światu. Czasem, w ciszy, szept jest lepiej słyszalny od krzyku i robi o wiele większe wrażenie. Krzyk i spektakularny bunt jest przywilejem młodego wieku i nie karćmy młodości za takie formy wyrazu. Pozwólmy im buntować się po swojemu, bo wiele racji jest w stwierdzeniu: "kto nie był młodym buntownikiem, staje się starym skurwysynem".
A jaki ja jestem ?? 
A jaki TY jesteś ??


Pozdrawiam czarT :)
     
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Na dobry początek muzycznego tygodnia przesłuchań prawdziwa przyjemność z płyty odnalezionej (u teściów) po latach. Frank Zappa "The Man From Utopia". Tę płytę sam kupiłem we Włoszech (tuż po wydaniu, wówczas była to jeszcze nowość!!! ... 83-ci rok) i przewiozłem w chóralnym autokarze przez pół Europy, ale było warto. Jedna z moich ulubionych płyt Franka ....
I ulubiony numer z płyty:
     Kolejna płyta która bardzo lubię. Pierwsza płyta The Police. Jeszcze nowofalowi, słuchać wyraźne wpływy punkowe i surowy dźwięk. The Police "Outlandos d'Amour" 1978 roku.
     Miejsce Policjantów na talerzu gramofonu zajął Maanam. Druga płyta "O!". Pierwsza strona krążka to same przeboje i choć irytuje mnie współczesna Kora i jej teksty, to tych starych nagrań słuchałem bez irytacji pląsając przy porannych zajęciach. Maanam "O!" z 1982 roku:
     Piękna postać polskiego jazzu i krótka, zakończona śmiercią kariera. Doskonały skrzypek wrażliwy twórca wielka nadzieja jazzu, Zbigniew Seifert. Płyta będąca zapisem koncertu w klubie "Pod jaszczurami" w 1978 roku nagrana na trzy miesiące przed śmiercią w towarzystwie doborowych polskich muzyków. Zbigniew Seifert "Kilimanjaro":
Zbigniew Seifert - Bez tytułu
Zbigniew Seifert - Impressions
     Też piękna postać polskiego jazzu i żyjąca jeszcze ! Zbigniew Namysłowski z płyty Namysłowski The Q "Open" wydanej w 1987 roku. Nasz doskonały saksofonista, w polskim składzie. Klasycznie i sympatycznie :)
Zbigniew Namysłowski The Q - Very Sad Bossa Nova
Zbigniew Namysłowski The Q - Cuban Tango Mohito
     Czasem autorzy dobrych piosenek nie powinni ich śpiewać. Dla mnie takim przykładem jest Edward Stachura. Zaczytywałem się w jego książkach, lubię jego piosenki, ale wolę je w innym wykonaniu. Odnalazłem płytę z oryginalnymi, autorskimi wersjami Edward Stachura "Piosenki" , ciekawa, ale upewniła mnie w powyższych twierdzeniach. Płyta z 1985 roku:
Edward Stachura - Piosenka, Której nie Można Przestać Śpiewać
Edward Stachura - Jest Już za Późno, Nie jest za Późno
     I jak co tydzień liźnięcie klasyki. Tym razem wydana jeszcze przez NRD-owską ETERNĘ płyta z dwoma symfoniami Mozarta. Symfonia g-moll KV 550, zwana wielką i Symfonia c-dur KV 551 zwana jowiszową. Dwie z trzech wielkich symfonii, które do dziś są dla badaczy zagadkowe, a raczej zagadkowy jest powód ich powstania.
Symfonia g-moll KV 550
Symfonia c-dur KV 551
    Na koniec tegotygodniowej przygody z klasyką, Anton Bruckner, austriacki kompozytor i organista, neoromantyk, przedstawiciel klasycznego romantyzmu. Znam, bo kiedyś śpiewałem jego Te Deum oraz Ave Maria i sympatia pozostała. Płyta (trochę trzeszcząca) austriacka, zawiera właśnie Te Deum i kilka innych utworów (pięć motetów i uwerturę g-moll). Te Deum warte dużej uwagi .......
Anton Bruckner - Te Deum
Anton Bruckner - Ave Maria

Muzyka łazienkowa
     A w łazience nadal Nirvana. Trzeci album kapeli z 1992 roku "Incesticide". Zawiera niepublikowane wcześniej utwory z sesji dla BBC Radio 1 (dla Johna Peela i Marka Goodiera), oryginalne nagrania demo oraz covery (np. "Molly's Lips" czy "Son of a Gun" wykonywane przez The Vaselines). Jest ostro i szorstko i .... dobrze do ćwiczeń :)
Nirvana - Molly's Lips
Nirvana - (New Wave) Polly
Nirvana - Been A Son
     Za Nirvaną zaś Nirvana. Ostatni studyjny album "In Utero", wydany w 1993 roku. Najostrzejszy z wszystkich albumów grupy, tych oficjalnych i nie. To jest moje ulubione brzmienie tego zespołu. Wersja 20th Anniversary Edition z 2013 roku, zawierająca dwa CD. Oryginalny album, miks z 2013 roku i 20 bonusowych nagrań (różne miksy i dema).
Nirvana - Scentless Apprentice
Nirvana - Heart-Shaped Box
Nirvana - Frances Farmer Will Have Her Revenge On Seattle

Muzyka codzienna
     Klasyka polskiej pieśni szemranej Warszawy. Szawgierkolaska, czyli Muniek i spółka śpiewają piosenki Stanisława Grzesiuka. Pierwsza płyta "Luksus" .... mija 20 lat od jej nagrania .....
     Piękne harmonie i śpiew biały, na gardle, i piękna płyta z ... Bułgarii. The Magic Voices Of Bulgaria, żeński chór daje popis folkowego śpiewu. Z tej płyty nie znalazłem nic, ale są przecież inne nagrania "w klimacie" :
     Dwie płyty pomnikowej postaci bluesa, niedawno zmarłego (otrutego?) B.B. Kinga. Obie dzieli epoka w muzyce. Na pierwszej , wydanej w Austrii z serii The Blues Collection, "B.B. King The King Of The Blues", bardzo stare nagrania z lat 60-tych.
B.B. King - The Thrill Is Gone
B.B. King - Everyday I Have The Blues
     I zupełnie inne brzmienia, choć gitara ta sama i głos ten sam (słychać już niestety wiek), B.B. King w duetach z bardzo znanymi wykonawcami, na płycie wydanej w 2005 roku "B.B. King & Friends" .... kto tu mu nie towarzyszy ....... miał wówczas 80 lat.
B.B. King & Van Morrison - Early In The Morning
I sympatyczny duet z ZZ Topem (jednym z) :)
B.B. King - Tired of Your Jive (with Billy Gibbons)
     I jeszcze hipisowskie wspomnienie. Płyta Crosby, Stills, Nash & Young "CSN 1974", wybór z legendarnego koncertu. Trzeba lubić te klimaty, bo dziś już nikt tak nie gra ..... może czasem Neil ....
Crosby, Stills, Nash & Young (CSN 1974) - Ohio
Crosby, Stills, Nash & Young (CSN 1974) - On The Beach


Do klika za tydzień :)


piątek, 22 maja 2015

See you later

Dzisiaj, jak przez cały tydzień, wciąż jestem spóźniony. W biegu siadam i usprawiedliwiam się, że nie mam czasu. Za chwilę jadę wozić sprzęt na dzisiejszy koncert Obywatela NIP. To są właśnie uroki koncertów na swoim sprzęcie, gdy nie masz ekipy technicznej noszącej graty za ciebie. Wszystko temi rencami ...... a jeszcze trzeba potem zagrać i zebrać i zabrać z powrotem ..... 
Za tydzień foto relacja  z wydarzenia, jeśli będą jakieś zdjęcia, ale tym razem ja biorę aparat, to jest szansa.
See you later ...................
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Na pierwszą igłę dwa nowe nabytki klasycznie jazzowe. Steps Ahead z 1983 roku. Pierwsza płyta nagrana pod ta nazwą. Skład świetny i taka tez muzyka. To mieszanka stylów, ogólnie rzecz ujmując, bez zagłębiania się w szczegóły, jazz-rock.
     Druga płyta to tez bardzo klasyczna pozycja, Weather Report "Heavy Weather" z nieśmiertelnym Birdlandem ....
     Dalej też klasyka, ale punka. Misfits "Walk Among Us" z 1983 roku. Misfits to prekursorzy "horror punka" a ta płyta nagrana jeszcze z Genem Danzigiem.
     I zupełna wolta muzyczna i tekstowa. Tez klasyka, ale piosenki z tekstem. Stara, trzeszcząca, znaleziona u teściów, Wojciech Młynarski " ..... śpiewa swoje piosenki". Oryginał pierwszej płyty z 1967 roku. Łezka w oku ....
     A co z klasyki było tym razem? zapytacie ... bardzo specyficzna muzyka, emocjonalna i pełna patosu. Richard Wagner i wybrane sceny z Walkirii. Ten materiał wymaga bardzo specyficznych zdolności wykonawczych i są śpiewacy którzy się w tym "specjalizują". Nie każdy to potrafi. Richard Wagner "Die Walküre Szenen"
Richard Wagner: Die Walküre - Ein Schwert verhieß mir der Vater
Richard Wagner:Die Walküre - Schläfst du Gast
     na koniec weekendowej przygody z klasyką, zwycięzca X Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina z 1980 roku, Dang Thai Son gra .... Chopina  na płycie z zapisem jego koncertów z I i II etapu:
Dang Thai Son - Barkarola Fis-dur op. 60
Dang Thai Son - Nokturn E-dur op. 62 nr 2

Muzyka łazienkowa
     Jak wsiadłem na konia Nirvany, tak na nim jadę. To kapela wszech czasów. Tym razem w łazience towarzyszyła mi druga płyta, tez w wersji Deluxe (2CD z różnymi cudeńkami). Przy Nirvanie tracę głowę .............
Nirvana - Polly
Nirvana - Something In The Way

Muzyka codzienna
     Tu w samochodzie rządził Tilt "Czad komando" z 1990 roku, reedycja z 2000. Klasyka polskiego rocka kojarzona z punkiem, ale czy to punk ? Chyba nie ... Z tej płyty pochodzą te wielkie przeboje:
     Nadal echem gra i wraca blues. Omar And the Howlers " Muddy Springs Road" z 1995 roku. Teksański, elektryczny, gitarowy blues w dobrym stylu.
Omar & The Howlers - Black Bottom
Omar & The Howlers - Life Is Just A Circle
     Bardzo interesujący i muzycznie i .... emocjonalnie projekt braci Waglewskich, Tworzywo Sztuczne. Nie przepadam za hip-hopem, ale taki w którym czuję inteligencję muzyczną i tekstową wykonawców czasem lubię. FISZ i EMADE przekonują mnie. "Tworzywo Sztuczne na żywo w Mózgu" z 2004 roku. Nie mogę znaleźć nagrań koncertowych, więc wersje studyjne utworów zagranych w Mózgu:
Tworzywo Sztuczne - Tramwaj
Tworzywo Sztuczne - Awaryjne światła

Do klika za tydzień :)


piątek, 15 maja 2015

Jakże daleko jest wszystko

Czuję rozpierającą energię i nieocenione pokłady optymizmu. By jednak to uczucie mnie nie zabiło, chłodzę je odpowiednio dobranymi lekturami. Świetnie nadają się do tego książki Emila Ciorana, filozofa, eseisty, nihilisty, pochodzącego z Rumunii a mieszkającego we Francji i piszącego w tym języku. Posądzano go o sympatyzowanie z faszyzmem, jego książki były (są?) na indeksach kościelnych. 
Dziś chcę się podzielić małą próbką jego mądrości. Fragment książki "Na szczytach rozpaczy", którą napisał w wieku 22 lat. Rozdział 

"Jakże daleko jest wszystko

Wcale, ale to wcale nie mam pojęcia, po co mamy cokolwiek robić na tym świecie, po co musimy mieć przyjaciół i aspiracje, nadzieje i marzenia. Przecież po tysiąckroć byłoby chyba lepiej wycofać się do jakiegoś odległego zakątka, gdzie docierałby najmniejszy nawet odgłos wszystkiego tego , co składa się na zgiełk i komplikacje świata! Zrezygnowalibyśmy wtedy z kultury i ambicji , stracilibyśmy wszystko, nie zyskalibyśmy nic. Bo i cóż można zyskać w tym świecie? Istnieją ludzie, dla których żaden zysk nie ma znaczenia, którzy są nieuleczalnie nieszczęśliwi i samotni. Tak jesteśmy zamknięci jeden dla drugiego! A gdybyśmy byli na tyle otwarci, żeby przyjąć wszystko od drugiego lub czytać w głębi jego duszy - czy potrafilibyśmy rozświetlić jego los? Człowiek jest w życiu tak bardzo samotny, że zadaje sobie pytanie, czy samotność agonii nie jest symbolem ludzkiej egzystencji. Wola życia i umierania w społeczności to znak wielkiego niedostatku. Czy w ostatnich chwilach możliwa jest pociecha? Tysiąc razy wolałbym umierać samotny i porzucony w miejscu, gdzie nikt by mnie nie widział i gdzie mógłbym skonać bez pozy , nie urządzając widowiska. Wstręt budzą we mnie ludzie, którzy konając panują nad sobą i przybierają pozy, aby zaimponować otoczeniu. Łzy palą jak ogniem tylko w samotności. Ci, co pragną mieć w chwili agonii przyjaciół wokół siebie, pragną tego ze strachu i z niezdolności do stawienia czoła chwilom ostatnim. Chcą się zapomnieć w rozstrzygającym momencie umierania. Dlaczego nie zdobędą się na nieskończony heroizm, dlaczego nie zaryglują drzwi, aby znieść całe to szaleństwo śmierci z zupełną przytomnością, wśród trwogi, co przekracza wszelkie granice?
   Tak bardzo jesteśmy oddzieleni od wszystkiego! A czyż wszystko, co istnieje, nie jest niedostępne? Najgłębszą, najbardziej organiczną śmiercią jest śmierć z samotności, gdy nawet samo światło staje się esencją śmierci. W takich chwilach człowiek oddziela się się od życia, miłości, uśmiechów, przyjaciół a nawet od samej śmierci. I zadaje sobie paradoksalne pytanie, czy istnieje coś więcej poza nicością świata i jego własną.
Emil Cioran "Na szczytach rozpaczy"

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Długie i upojne chwile spędzałem z nowym winylem. A ten nowy-stary winyl to Dead Kennedys "Fresh Fruit for Rotting Vegetables". Klasyka punka z tekstem i świecąca jasno aura Jello Biafry. Ta płyta to prawdziwa perła punka i są na niej te niezapomniane numery:
     Równie upojne chwile z zespołem do którego twórczości podchodzę zupełnie bezkrytycznie. TOOL i pierwsza EP-ka "Opiate" (1992) wydana właśnie na winylu. 50 złotych to niewygórowana cena za tę przyjemność. Ten bardzo progresywny metal takimi dźwiękami zaczął swój zwycięski pochód do mej bezgranicznej "miłości".... pierwsza strona EP-ki brzmi tak:
     Zespół który wielokrotnie wybierany był najlepszym zespołem jazzowym roku, walk Away. Grali typowe dla lat 80-tych fusion z udziałem najlepszych polskich wokalistów. Na tej płycie z 1989 roku w jednym numerze śpiewali Mietek Szcześniak i Lora Szafran:
W sieci nie ma prawie nic, więc nagrania z koncertu i nie z tej płyty, ale Walk Away ....
Walk Away - Recon
     Nie mogę nie słuchać klasyki, bo płyty same wypadają z półki :) Wypadł Mozart. Lekka i radosna muzyka jednego z wiedeńskich klasyków. Zawsze nastraja pogodnie, nawet Requiem. Dwie płyty. Pierwsza radzieckiej Melodii, "Three Divertimenti For String Orchestra KV 136, 137, 138".Grają moskiewscy wirtuozi pod dyrekcją Władimira Spivakowa". W linkach inne wykonania ......
Mozart - Divertimento in D major, KV 136
Mozart - Divertimento in B-flat major, KV 137
     I z płyty Polskich Nagrań, Koncerty Fortepianowe No.18 B dur K456 i No. 25 C-dur K503 a gra FOU TS'ONG z Polską Orkiestrą Kameralną pod dyr. Jerzego Maksymiuka. Nagranie z 1980 roku. W linku ten koncert, ten pianista, inna orkiestra i dyrygent i rok ....
Fou Ts'ong/Mozart: Piano Concerto 25/Desarzens/Vienna State Opera Orchestra/Pt1/3


Muzyka łazienkowa
     Tu królowała ukochana Nirvana. Pierwsza płyta, jeszcze nieznani, jeszcze bez całego sztabu, jeszcze brzmią tak jak z garażu, Kurt pełen zapału i nadziei ..... Uwielbiam pierwsze płyty zespołów ..... Wersja 20-th Anniversary CD, z dodanym koncertem z 1990 roku, Nirvana "Bleach":


Muzyka codzienna
     Płyta jazzowa, ale wykonawczyni trochę dziwna, choć też jazzowa. Moim zdaniem lepsza z niej pianistka, niż wokalistka. Płyty są spokojne i trzeba się do nich przekonać, bo nieoczywiste. Patricia Barber z płyty "Modern Cool" z 1998 roku. Czasem dobrze wyciszyć się i dać trochę zaskoczyć interpretacjami rockowych coverów.
     Powracam raz jeszcze do ojca białego bluesa, Alexisa Kornera. Płyta z 1972 roku "Bootleg Him". Wokalnie pomaga mu na tej płycie cała plejada wykonawców, między innymi Robert Plant a nagrania pochodzą z lat 1961-72. Warto posłuchać.
Alexis Korner - Operator
Alexis Korner - Mighty-Mighty Spade & Whitey
Blues ale już korzennego koloru znalazłem na płytach wokalistki Bettye Lavette. Wjej muzyce znaleźć można soul, blues, rock and roll, funk, gospel, country. Eklektyczny i dość oryginalny styl z emocjonalnym śpiewem i świetnym głosem. Jako pierwsza w odtwarzaczu "Woman Like me" z 2003 roku:
Bettye Lavette -  When A Woman's Had Enough
Bettye Lavette - Thru The Winter
Druga płyta to świetna "I've My Own Hell To Rise" (2005)), a poniższe numery ciągle graja mi w głowie:
Bettye LaVette - Little Sparrow
Bettye LaVette - Sleep to Dream
Bettye LaVette - Joy
     Dość bluesa. Miejsce w odtwarzaczu zajął progresywny metal z mego miasta. Bardzo dobra i sprawna grupa Bright Ophidia. Aż szkoda że nie robią większej kariery, bo kapela brzmi na prawdę dobrze i mięsiście. Bright Ophidia z płyty z 2009 roku "Set Your Madness free">
Bright Ophidia - Set Your Madness Free
Bright Ophidia - Brain Scar
     Jeszcze jedna polska płyta. Daleki od swej świetności Dżem z kolejnym wokalistą, Maćkiem Balcarem. Płyta jest solidna, teksty nierówne, wokal dobry ale to nie Rysiek .... Kilka numerów na prawdę dobrych. Dżem "2004"Dżem - Do kołyski
Do klika za tydzień :)


piątek, 8 maja 2015

Te drzwi bez klamek mają klamki ... od wewnątrz ....

     Główna przyczyną epidemii, lub też mody na depresję jest powszechny narcyzm. Takie są wnioski z przeczytanych ostatnio źródeł. Narcyzm polegający na skupieniu się na sobie i własnych przeżyciach, uczuciach. Gdy rozglądam się dookoła przestaję się dziwić temu rosnącemu trendowi narcystycznemu. Festiwal głupoty atakujący mnie ze wszystkich stron nie zachęca do poznawania tego zewnętrznego świata. Przy wnikliwszej obserwacji przechodzi też chęć do prób zmiany tej sytuacji. Przecież gdy powiesz idiocie, że zachowuje się jak idiota i prowokuje innych do idiotycznych zachowań, to i tak tego nie zrozumie, bo jest idiotą a w jego oczach to ty wyjdziesz na idiotę, z tym że tenże idiota ( w przeciwieństwie do ciebie) poinformuje o tym cały świat. Co zatem możesz zmienić w tej sytuacji, gdzie możesz znaleźć jednostkę, która zgodzi się z tobą i podzieli twoje poglądy? Gdzie znajdziesz kogoś, kogo możesz poznać bardzo dobrze i przed kim bez ryzyka możesz odsłonić swą prawdziwą twarz? Kogoś kto zawsze będzie przy tobie i zaakceptuje cię takim jakim jesteś. Bez ryzyka .... tylko w swej głowie. Tylko poznając tę najbliższą ci osobę, czyli siebie samego, tylko zaprzyjaźniając się ze sobą, tylko kochając siebie, możesz ocalić świat od zagłady, swój świat. Nie znając siebie, nie będąc swym przyjacielem, nie kochając siebie, nie możesz zmienić nic, nie możesz nic ocalić. Jak możesz kochać innych, jak możesz coś zmieniać, jeśli nie kochasz tej najbliższej ci osoby, jeśli nie potrafisz zmienić się sam. Jak możesz zrozumieć świat zewnętrzny, jeśli nie potrafisz zrozumieć swego świata wewnętrznego. Depresja powstaje wtedy, gdy nie rozumiemy swych wewnętrznych głosów, gdy zamykamy swe emocje i uczucia w pokojach niepamięci, w pokojach bez klamek. Ale tych klamek nie ma tylko od zewnątrz. To ty, po takim zamknięciu nie potrafisz dostać się do tych emocji i uczuć. Ale te drzwi mają klamki ... od wewnątrz i wcześniej czy później, wbrew tobie, gdy zamknięte, niechciane uczucia i emocje urosną na tyle by ich dosięgnąć, otworzą te drzwi i dadzą o sobie znać, a wówczas wrócą z niszczycielską dla twej psychiki siłą. Łatwiej je poznać a czasem nawet zaprzyjaźnić się z nimi gdy są świeże i nie mają jeszcze tej niszczycielskiej mocy wybuchającego w erupcji wulkanu, który do wybuchu zbierał podziemne, ukryte siły przez długie lata, siły z których istnienia nawet nie zdawałeś sobie sprawy. Pokonanie wojownika który jest jeszcze młody, który nie ćwiczył sztuk walki przez lata w ukryciu, jest stosunkowo proste. Pokonanie wojownika który długie lata przygotowywał się, który poznawał twoje słabe strony, zna cię lepiej niż ty sam, jest bardzo trudne, jeżeli wręcz niemożliwe. 
     Poznawajmy zatem siebie, uczmy się siebie, uczmy się zmieniać i kochać siebie a świat zewnętrzny przestanie nam być wrogiem a z czasem może nauczymy się go kochać. 
     Może gdy i ja w końcu się tego nauczę, zauważę, że otaczają mnie nie tylko idioci ....

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Niezła i kiedyś lubiana płyta Prince and the Revolution "Music from the motion picture Purple Rain", dziś już tylko mnie irytuje ..... aż sam się zdziwiłem .... z pewnością irytuje mnie sam Prince.
     Polscy blues-rockowcy z Krzaka z płyty "Paczka". Oryginalni, bo w składzie były skrzypce. Płyta nagrywana w 1981 roku. Klasyka takiego grania do dziś.
     I wydawnictwo Polskich Nagrań z 1988 roku, rekonstrukcja archiwalnych nagrań Louisa Armstronga "Hot Seven". Bardzo stare nagrania, gdzie słychać jego trąbkę, ale głos jeszcze nie ten ...
     Kolejna płyta z półeczki klasycznej Maurice Ravel "La Valse, Ma Mere l'Oye, Pavane pour une infante defunte, Bolero". tak dla przypomnienie, że Ravel to nie tylko Bolero.

Muzyka łazienkowa
     Nadal dyskografia Black Sabbath. W odtwarzaczu trzecia płyta "Master Of Reality", też wersja Deluxe Editon (2CD) z 2009 roku. Jest tu "gruźlik" kaszlący w "Sweet Leaf" i "Children Of The Grave" !!!!!!
Black Sabbath - Sweet Leaf


Muzyka codzienna
     Bywa tak, że jeden styl muzyki zawładnie mną na jakiś czas. Tym razem nadszedł czas bluesowy. Na początku był B.B. King. Prawdziwy król i płyta "The Best Of" z 1983 roku. Mały wycinek wielkiej historii, sam zrobił bym lepszy wybór ....
     Legenda w bluesowym środowisko a mało doceniony przez słuchaczy. Jeden z prekursorów "białego" bluesa, Alexis Korner "The Best Of ...."
     I przepięknie surowa i kołysząca akustycznie Big Jack Johnson with Kim Wilson and special guest Pinetop Perkins "The Memphis Barbecue Sessions" z 2002 roku. Rewelacyjna harmonijka Kima .... słuchając wiem za co lubię BLUESA ...
     Jeszcze niedobitki CD-ków ZZ Top z długiej półki. Składak "Chrome Smoke & BBQ" z 2003 roku, nie wyróżnia się prawie niczym od innych składanek (oryginalne miksy z pierwszych płyt), ale prawie robi różnicę. Zawiera kilka nagrań Moving Sidewalks, lekko psychodelicznej kapeli w której zaczynał karierę Billy Gibbons.
Moving Sidewalks - You Make Me Shake
Moving Sidewalks - Joe BluesBig
    Ostatnia (?) na pólce ZZ Top, ale przecież nie ostatnia z ich dyskografii, "Mescalero" z 2003 roku. Nierówna, choć dość ciężka. Są i dobre i nie dobre numery, jakby trochę nie starczało pomysłów.
ZZ Top - Mescalero
ZZ Top - Alley-Gator
     Świetną płytę nagrał Alvin Younblood Hart. Bardzo tradycyjne bluesy, grane tylko na gitarze akustycznej a  słuchałem z zapartym tchem. Wspaniały powiew świeżości z Mississippi , dla mnie bomba .... Alvin Younblood Hart "Big Mama's Door" z 1996 roku.
Alvin Youngblood Hart - Gallows Pole
Alvin Youngblood Hart - Joe Friday


Do klika za tydzień :)


piątek, 1 maja 2015

Jestem pełen optymizmu

     Jestem pełen optymizmu. Czy to wynik odchodzącej w zapomnienie zimy, czy wynik wysiłku włożonego w pracę nad sobą? Poświęcam tej pracy w pełni świadomie czas, ale w końcu daje to efekty. To nic, że czasem boli, lepszy taki świadomy ból, niż cierpienie "bez przyczyny". Przyczyna zawsze jest, tylko czy jestem w stanie ją zobaczyć. Zawsze bałem się zmian, a teraz dobrze mi z tym i wiem, że mogę przetrwać wszystko. "Co nas nie zabije, to nas wzmocni" nie zawsze jest prawdą. Bez świadomości tego co zachodzi wewnątrz mnie, traumatyczne przeżycia mogę przetrwać, ale mogą mnie na tyle osłabić, że wystarczy potem małe pchnięcie by upaść. Inną skrajnością może być to, że gdy zagoją się już blizny twych ran, utworzą one taką skorupę na skórze, że przestaniesz czuć cokolwiek. To są skrajności i jak każde skrajności nie są ani dobrym wyjściem ani pozytywnym wynikiem. Pokonywać trudności z pełną świadomością tego, co się ze mną dzieje. Wybierać rozwiązania dobre dla mnie, wybierać a nie poddawać się biegowi zdarzeń. I wierzcie, że nie jest to niewykonalne, czasem nie trzeba robić nic nadzwyczajnego, poza zmianą myślenia i zyskaniem samoświadomości, ale to właśnie jest chyba najtrudniejsze. I gdy tak myślę i staram się zmieniać swe wnętrze, przychodzą mi do głowy różne "złote myśli". Są ulotne i szybko biegną w inne rejony, w inne wymiary, ale niektóre zostają i grają nową dla mnie melodię. Słyszę ją coraz głośniej a jej słowa na dziś ....... przestań przejmować się tym co myślą o tobie inni, niech oni zaczną się przejmować tym co ty o nich myślisz .......

     Ponieważ zaczął się już sezon rowerowych przejażdżek po mieście i okolicach, dziś dwa pierwsze zdjęcia. Z pewnością będzie ich (z czasem) więcej. Marzy mi się już nowy aparat i wymarzony i wypatrzony obiektyw .... 

Jedna z fontann z ratuszem w tle

Mój ulubiony lokator ZOO


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Powracam do lat 70-tych, do muzyki fusion, tym razem w doborowym towarzystwie. Płyta z 1976 roku "Romantic Warrior" zespołu Return To Forever. Skład : Chic Corea, Stanley Clarke, lenny White i Al DiMeola. To były najlepsze lata tego jazzowego stylu.
     Klasyk polskiego rocka, aż żal, że nie jest znana na całym świecie, bo jest tego warta. Wznowienie albumu Republika "82 - 85" z 1993 roku, na której w końcu ukazały się na LP stare wersje przebojów z singli.
     Wydany przez Wifon w 1989 roku koncert Jimiego Hendrixa z Albert Hall z 1969 roku. Dźwięk nie najlepszy, brzmi jak bootleg, ale jakość muzyki wynagradza. Tylko jeden link ....
     Na koniec, jak zwykle, a może nie zwykle, muzyka chóralna. Monteverdi, jeden z prekursorów baroku w muzyce. Piękne i ekspresyjne pieśni na płycie Hungarotonu
Monteverdi "Messa a 4 voci, Magnificat a 6 voci"
Manteverdi - Messa a 4 voci
Manteverdi - Magnificat a 6 voci (part 1)

Muzyka łazienkowa
     Jedna z ostatnich reedycji Black Sabbath z 2009 roku Deluxe Expanded Edition płyta pierwsza "Black Sabbath". Jeszcze trochę bluesowo, ale już ciężko i hard rockowo. Świetna klasyka. Dwa CD, na drugim różne bonusy, wersje instrumentalne, wersje alternatywne i outtake'i :)
Black Sabbath - Black Sabbath
     Też Deluxe Edition (2CD) albumu "Paranoid" ..... numer w numer .... na pamieć każda nutka :)
Black Sabbath "Paranoid" cała płyta

Muzyka codzienna
     Pozostałem w bluesowym ciągu, ale z rockowym i teksańskim rodowodem. ZZ Top "One Foot in the Blues" kompilacja z 1993 roku. Nie zawsze są to bluesy, ale zawsze ZZ Top.
     Greatest Hits ZZ Top .... to nie najlepszy wybór. Niestety są tu "ulubione" przeboje .... których nie znoszę. Lubię ich rockowe i bluesowe wcielenie, popowego NIE !!
ZZ Top - Cheap Sunglasses
ZZ Top- I'm Bad, I'm Nationwide
     I jeszcze dziwna polska płyta folkowa z muzyką .... afrykańską? Muzycy są polscy a egzotyki (poz rytmami) dodaje wokalny udział Mamadou Diufa'a. Egzotyczny i atrakcyjny muzycznie jest tez udział w muzyce oboisty Tytusa Wojnowicza. Przyjemna odskocznia w świat trochę innej wrażliwości muzycznej. Tam tam Project "Sunu Music" z 2005 roku.
Tam Tam Project - Goree
Tam Tam Project - Bul Fale

Do klika za tydzień :)