piątek, 29 listopada 2013

Bez tytułu ....

Wychodzę i nie dochodzę. Piszę i nic nie jest napisane. Nic ....Byłem ..... jestem ...... będę ?
Koncert Johna Scofielda zaliczony. Świetny i zaskakująco energetycznie funkowy. Genialny perkusista, który nawet zaśpiewał w jednym utworze i zrobił to też wspaniale. Wieczór na prawdę udany ;)
I co tam strzępić gębę po próżnicy. Oto fragment koncertu na którym byłem (ze śpiewem perkusisty). Ten numer jest wręcz popowy, ale było bardzo jazzowo.

Koncert Dezertera ? Wyszedłem i nie doszedłem.Do klubu doszedłem i widziałem nawet support z Hajnówki ale zew sceny nie pozwolił mi zostać dłużej. W tym samym dniu grały zaprzyjaźnione kapele a miałem zaśpiewać jeden numer z jedną z nich. I wyszedłem z Dezertera i poszedłem do samochodu i doszedłem a raczej dojechałem do Motopubu gdzie wysłuchałem wspomnianych kapel. Kapele były trzy:

Newspaperflyhunting


Rock Minotaur


Nosy


 Ja zawitałem przez chwilę na scenie .... są na to twarde dowody :

Trochę pokrzyczałem.

Trochę (jak zwykle) durno pouśmiechałem.

I na koniec oblałem wodą ... oferma jedna.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Zacząłem kolejną płytą Tito & Tarantula. Świetny luzacki latino rock. Płyta Andalucia" z 2001 roku:
Hardrockowy TOAD nie zrobił kariery ... a szkoda. Bardzo dobra stara szkoła grania. Na karierę nie mieli szans bo byli ze Szwajcarii ;) Słuchałem ich pierwszej płyty z 1971 roku zatytułowanej po prostu "TOAD" (ropucha). Oj ... przy słuchaniu nasuwa się tyle porównań ....
Tę płytę uwielbiam. Today Is The Day "Willpower" z 1994 roku. Świetny noisecore (sam przecież nie wymyślam tych nazw) !!! Krótko i na temat :
Kolejną płytę znam na pamięć i zawsze chętnie do niej wracam. Oddział Zamknięty poznałem kiedyś na koncercie w ACK gdy nie byli jeszcze znani. Przed występem potknąłem się o pijanego KJ który "dogorywał" w toalecie. Ale występ zrobił na mnie duże wrażenie. Zagrali m.in. cover Iggiego Popa "Wanna Be Your Dog" i to pamiętam najlepiej. Brzmieli ostro i punkowo, jakże więc zdziwiłem się gdy usłyszałem ich z płyty. Ale z czasem polubiłem i to brzmienie. Oddział Zamknięty z pierwszej płyty .... nie wiem co wybrać ???!!!
No i hiciory bez których nie było prywatek :
I MÓJ ulubiony numer :
"Jak wygląda ten Wasz cudny świat,
ja to wiem i oni wiedzą, jak.
Napiętnowany marzeniami,
napiętnowany marzeniami....

Niech nie zmusza odtąd nikt
dłużej, niż to jest potrzebne, żyć.
Tajną misję zacznę zaraz,
śmierci można już zapłacić haracz ...."
Następna była druga płyta Oddziału "Reda by night" z 1984 roku. Według mnie słabsza od debiutu, ale przecież parę niezapomnianych i przeze mnie ulubionych numerów tu jest:
OZ - Oddział
OZ - To tylko pech
OZ - Nazajutrz
Czasem do odtwarzacza trafi nawet progresywny metal. Tym razem był to brytyjski zespół To-Mera i płyta "Transcendental" z 2006 roku. Ambitne łojenie z dźwięcznym damskim głosem. Bardzo dobrze wchodzi w uszy, choć za taką muzyką nie przepadam. Tu przekonuje mnie KOBIETA ;)
To-Mera - Blood
To-Mera - Phantoms
A co się dzieje gdy w jednej kapeli spotkają sie członkowie Melvins, The Jesus Lizard, Helmet i Mike Patton ? Musi powstać dobra płyta !! I taką jest "Anonymus" (z 2007 roku) grupy Tomahawk. To prawdziwa supergrupa a muzyka .... też super ;) Na tej płycie sięgnęli do tradycji rdzennych amerykanów i powstało coś takiego (na prawdę warto posłuchać):
Tomahawk - Mescal Rite 1
Tomahawk - Sun Dance
Tomahawk - Cradle Song
Za oknem mroźne wiatry puszcza nadchodząca zima więc w odtwarzaczu ... na przekór coś z gorącego lądu. Rokia Traore "Tchamantche" z 2008 roku.Wokalistka urodzona w Mali, śpiewająca w języku bambara. Bardzo dobra, kołysząca i ciepła muzyka:
Rokia Traore - Laidu
Rokia Traore - Kounandi

Do klika za tydzień ??

piątek, 22 listopada 2013

Pitagoras a sprawa ....

Ze stałym zdziwieniem patrzę na to co się wokół dzieje. Przestaję się dziwić gdy zgłębiam przyczyny takiego stanu rzeczy. Kanclerz Jan Zamoyski powiedział kiedyś "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". I takie są. Bo czegóż my tej młodzieży uczymy. Już od szkoły podstawowej zaczyna się mono-płciowa indoktrynacja. Któż z nas nie zna twierdzenia Pitagorasa ....no może to złe sformułowanie bo chyba jest sporo osób które go nie znają. Ale wymienione tu twierdzenie jest z pewnością wtłaczane do młodych i świeżych głów, otwartych i ciekawych tego świata. A kim był twórca tego twierdzenia ? Aż mi się włos jeży na głowie gdy muszę o tym napisać ... on był gejem !!! Przyjrzyjmy się bliżej temu gejowskiemu twierdzeniu.
a2 + b2 = c2 (a kwadrat plus be kwadrat równa się ce kwadrat)
Zastanówmy się, dla czego jedna i ta sama litera jest podnoszona do kwadratu ? Przecież jest w alfabecie wiele liter. Można je mnożyć przez siebie mieszając dowolnie. A w tym twierdzeniu TA SAMA litera (jak osobnik tej samej płci) jest podnoszona do kwadratu !!! Nie muszę chyba tłumaczyć jak wypacza to światopogląd młodego człowieka. Zakamuflowane "podnośmy się do kwadratu z tą samą płcią" może co pilniejszych uczniów zupełnie zniechęcić do płci przeciwnej. Wiemy z doświadczenia że prymusi bardzo rzadko znajdują się w heteroseksualnych związkach. Czy to nie daje do myślenia ?
Całe szczęście że wiele osób zapomina treść tego twierdzenia, to są te zdrowe jednostki. Ci którzy je pamiętają i nie daj boże stosują je czasem w życiu są potencjalnym złem i zakamuflowaną gejowska piątą kolumną !!!! 
Ja je niestety pamiętam....
Nie poruszam tu problemu Konopnickiej. To jest dopiero temat ...
*****
Praca zapewnia wciąż nowe rozrywki i daje okazję do intensywnych ćwiczeń. W poprzednim tygodniu ćwiczyliśmy mięśnie nóg. Teraz wejście na 12 piętro bez zadyszki nie sprawia już żadnego problemu. A wszystko to dzięki awarii windy. Naprawa spalonego silnika zajęła ponad tydzień a my przez to mieliśmy unikalną okazje do wspomnianych już ćwiczeń fizycznych. Ponieważ nasz zakład nie myśli o "mechanizacji" procesów ustawiania dróg transportowych mamy możliwość wykonywania tych czynności ręcznie, co wymaga kilkukrotnego w ciągu dnia wejścia na IX lub XII piętro. I robiliśmy to z zapałem i ochotą przeskakując z entuzjazmu nawet po dwa schodki. Nasze zdrowie fizyczne poprawiło się w wyniku tych ćwiczeń w znacznym stopniu .... dziękujemy !!
Niestety silnik w końcu został przewinięty i wstawiony i winda zadziałała. Ja mimo to postanowiłem jednak że choć raz dziennie wejdę na XII piętro piechotą. Czegóż się nie robi dla zdrowia :)
*****

W poprzedni weekend bylem na koncercie o którym muszę napisać. Miał wystąpić Kryzys, dla mego pokolenia zespół ze wszech miar kultowy. Dwie poprzedzające kapele pominę, bo choć grały całkiem nieźle to szybko o nich zapomniałem. Robert Brylewski po wyjściu na scenę tłumaczył się że nie grają jako Kryzys a Robert Brylewski i Trudna Młodzież, ale zagrali przede wszystkim stare numery Kryzysu i Brygady Kryzys. Był i Radioaktywny Blok i Gandja i Wojny Gwiezdne i ...... doskonała atmosfera na sali. Choć było sporo siwych głów i trochę łysin (R.B. zupełnie łysy i chudy jak szczapa) to poczułem się jak kiedyś i nawet "śpiewałem" .... "wojny gwiezdne .... wszystko możesz mieć !!!!!" :) Młodzi muzycy towarzyszący Robertowi (bracia Gałązka perkusja i saksofon i basistka) grali na luzie i nadążali za liderem reagując na każdą muzyczną (i nie tylko) sugestię. Ze wszech miar polecam. Jeżeli słuchaliście kiedyś Kryzysu to nie będziecie zawiedzeni a przypomną się wam z pewnością stare czasy i punkowy luz, tak jak i mnie się przypomniały. W tym tygodniu DEZERTER i John Scofield :) Dwa jakże różne muzyczne światy.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Mój muzyczny tydzień zazwyczaj pełen jest kontrastów. Ten niczym się nie różni od innych :)
Zacząłem od dwóch ostatnich płyt The Tea Party. Dwóch ostatnich jakie znam. Jak już pisałem, kolejne ich płyty są ..... coraz mniej ciekawe, czyli niezbyt dobre, przynajmniej w mojej opinii. Ale przecież niezły wokal wciąż ten sam ;)
The Tea Party "The Interzone Mantras" z 2001 roku:
The Tea Party "Seven Circles" z 2004 roku. Zaczyna się całkiem nieźle ...
Potem w odtwarzaczu zagościła bardzo dobra płyta, której mogę słuchać godzinami. Fleetwood Mac ... oczywiście że ten w którym grał Peter Green, i płyta "The Pius Bird Of Good Omen" z 1969 roku. Cóż o niej pisać że jest świetna, wystarczy wymienić tytuły kilku utworów :
Przy tej płycie ledwo dotrwałem do końca. Typowe amerykańskie granie, niezły wokal, dobry gitarzysta a całość .... hm... do .... na pewno nie na moje ucho. Nie umiem docenić tego rodzaju muzyki. Kapela powstała po połączeniu dwóch zespołów, gdy ich liderzy wzięli ślub ;) I tak właśnie powstał Tedeschi Trucks Band. Kiedyś oddzielnie grali całkiem całkiem ;) Tedeschi Trucks Band "Made Up Mind" z 2013 roku (muszę przyznać że grane na żywo jest dużo ciekawsze niż wersja ze studia):
Kolejną była urocza płyta Nilsa Landgrena "Sentimental Journey" z 2005 roku. Ten szwedzki trębacz zagrał znane, raczej sentymentalne utwory w jeszcze bardziej sentymentalny sposób :) Według mnie brzmi sympatycznie i całkiem ..... dowcipnie. Towarzyszą mu znani skandynawscy jazzmani. Nils Landgren "Sentimental Journey" :
I znowu powrót do lat 60-tych. Do białego bluesa z tych lat. Płyta Ten Years After "Undead" z 1968 roku. Jest to zapis występu na żywo. Wiecie że widziałem ten zespół na scenie !!! W Suwałkach ;) Na Suwałki Blues Festiwal. Występowali bez Alvina Lee, a wówczas jeszcze żył. Płyta, jak cała ich muzyka, warta uwagi.
Ten Years After - I May Be Wrong, But I Won't Be Wrong Always
Ten Years After - Woodchopper's Ball
Trochę nowsza płyta, bo z 1996 roku gościła w odtwarzaczu jako następna.Zespół Three Fish, który utworzyli członkowie Pearl Jam (Jeff Amnet) , Tribe After Tribe (Robbi Robb) i War Babies (Richard Stuverud). Bardzo ciekawa mieszanka stylów na które krytyka kręciła nosem (w szczególności na teksty). Rock i muzyka etniczna ? To moim zdaniem bardzo interesujące połączenie i bardzo ten zespół lubiłem ... choć wydali tylko dwie płyty. Three Fish "Three Fish" z 1996 roku.
Three Fish - Solitude
Three Fish - Laced
Three Fish - Zagreb
I płyta "The Quiet Table" z 1999 roku:
Three Fish - Timeless
Three Fish - Shiva And The Astronaut
Trochę hałasu w pracy i w samochodzie narobiła płyta "Baptizm Of Fire" którą nagrał Glenn Tipton, gitarzysta Judas Priest. Płytę nagrał w dwóch podejściach ale z pierwszego został tylko jeden utwór bo było zbyt oldschoolowo. To drugie też nie razi nowoczesnością. Solidny heavy metal ale bez rewelacji. Glenn Tipton "Baptizm Of Fire" z 1997 roku:
Glenn Tipton - Enter The Storm
I coś z pierwszego, oldchoolowego podejścia:
Glenn Tipton - The Healer
A może jeszcze coś z klasyki ? Proszę bardzo:
Glenn Tipton - Paint It Black
Na koniec tygodnia dwie płyty amerykańskiej kapeli która zasłynęła po udziale w filmie "Od zmierzchu do świtu" Rodrigueza. Ja ich pokochałem i od tego czasu darzę dużą sympatią. To mieszanka latino i rocka a nawet hard rocka. Grane nonszalancko i na luzie i właśnie to lubię. Tito & Tarantula z płyt "Hungry Sally and Other Killer Lullabies" z 1999 roku:
Tito & Tarantula - Bleeding Roses
Tito & Tarantula - When You Cry
"Tarantism" z 1997 roku :
Tito & Tarantula - After Dark

Do klika za tydzień :)

piątek, 15 listopada 2013

Kamień spadł mi z serca ... na stopę i musiałem udać się do ortopedy ;) Głupi żart ale ja się trochę uśmiechnąłem ;) A kamień był ciężki !!
Mama zrobiła nam wszystkim niezłą niespodziankę jadąc z wizyty u lekarza rodzinnego, prosto do szpitala. Ale już jest z powrotem w domu i jak zwykle musi nad wszystkim panować i wszystkim pomagać i troszczyć się o cały świat, zapominając o sobie i swoim zdrowiu. No cóż niezniszczalny model 39 tak ma. Wszystkim nam napędziła strachu .... i sobie też ... Czy coś się zmieni ? Jak ją znam, a znam 53 lata 4 miesiące i pięć dni (stan na dziś), to chyba nie. Zdrówka MAMO !!!
A ja zacząłem w końcu wizyty u stomatologa. Doszedłem do wniosku że czas już zrobić definitywny porządek z zębami .... wyrwać wszystkie i założyć protezę, po co się męczyć :) Żart jeszcze głupszy niż poprzedni, ale jakże pociągający ze względu na brak kłopotów !! Tym razem wybrałem gabinet koleżanki z chóru, dziś pani docent. Chyba się ucieszyła gdy zobaczyła prześwietlenie bo pracy będzie moc, huk i od metra. Pójdą na to oszczędności życia więc może kupi sobie nowy samochód ? .... ależ dziś sypię tymi żartami jak ulęgałkami z rękawa na pustyni ..... Od kilku tygodni bardzo miłe panie pastwią się nade mną co tydzień, a ja może w końcu będę się mógł uśmiechać SZEROKO otwierając usta bez stresu ? Przerobiliśmy już moje stomatologiczne fobie i lęki a ja chodzę tam nawet z przyjemnością bo obsługa jest tak sympatyczna że stres gdzieś wyparował. Już myślałem że jestem taki wyjątkowy, do momentu gdy przed tygodniem pacjent który usiadł po mnie na fotelu zaczął opowiadać o swych lękach .... zupełnie jak ja. O rzesz ty w dziąsło wiercony, dowcipnisiu jeden .... ja brzmiałem tak samo żałośnie ?? A może ta sympatyczna "załoga" po prostu przyciąga takich strachliwych czarusiów ??
Uśmiechając się szeroko trochę zdrętwiałą ze względu na "odchodzące" znieczulenie, przechodzę do części muzycznej.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
 Wciąż jeszcze czekają na półce płyty Kanadyjczyków z The Tea Party. Początek tygodnia to dwie następne w odtwarzaczu. "Triptych" z 1999 roku i "Tangents, The Tea Party Collections", czyli best of. Jak pisałem wcześniej, następne płyty już mnie tak nie kręcą jak te z domieszką wschodnich harmonii. Ale przecież słuchać się da !!!
Trochę wspomnień ... płyta z koncertu na którym było trochę moich znajomych, ja nie, może gdzieś tam słychać ich krzyki :) Elektroniczna ekstaza z 1984 roku (Orwell??) Tangerine Dream "Poland". Płyta wydana w 1984 roku bo sam koncert z 1983 ...
Kolejną płytą w odtwarzaczu była "Live And Dangerous" Thin Lizzy z 1978 roku. Kiedyś uważałem ją za jedną z najlepszych rockowych koncertówek ..... do czasu .... Do czasu, gdy dowiedziałem się, że panowie tak długo poprawiali ją w studio aż niewiele z koncertu zostało. Większość pochodzi niestety ze studia .... co nie zmienia faktu że jest to chyba najlepsza płyta Thin Lizzy ;) 
Thin Lizzy - Boys Are Back In Town
Thin Lizzy - Still In Love With You
Thin Lizzy - Warriors
A to nagranie karmi moje ..... no coś tam karmi ...
Thin Lizzy - Suicide
Potem było bluesowo. Mam wyraźną słabość do Fleetwood Mac, ale tego oryginalnego z Peterem Greenem. Gdy zaczynam słuchać tych bardzo starych bluesów, granych po "białemu", nie mogę się oderwać. tak było i tym razem. Dwie płyty (ale trzy CD) z boxu Blue Horizon (płyty 4,5 i 6) "Blues Jam In Chicago" (2CD) z 1969 roku i "Original Fleetwood Mac" z 1969. Blues Jam In Chicago nagrana została z prawdziwymi tuzami czarnego bluesa (Otis Spann, Willie Dixon i inni).
Fleetwood Mac - Last Night
Fleetwood Mac -Watch Out
Fleetwood Mac - Rockin' Boogie
Fleetwood Mac -Ooh Baby
Fleetwood Mac - I Need Your Love
I coś z Original Fleetwood Mac :
Fleetwood Mac - Drifting
Zdjęcie które jest zamieszczone jako tło do następnego nagrania ... to z pewnością nie jest Original Fleetwood Mac, bo nie było z nimi wówczas żadnej kobiety .... te doszły później, gdy w kapeli nie było już Petera Greena.

Fletwood Mac - Leavin Town Blues
Coś z pogranicza jazzu bluesa i rocka ? Świetnym przykładem jest płyta sygnowana trzema nazwiskami, Jimmy Haslip, Vinnie Colaiuta i Robben Ford. Bardzo dobre granie (trochę fusion) klasycznego tria (bas, perkusja, gitara). Płyta "Jing Chi" z 2001 roku.
Jimmy Haslip Vinnie Colaiuta Robben Ford - Going Nowhere
Jimmy Haslip Vinnie Colaiuta Robben Ford - Aurora
Jimmy Haslip Vinnie Colaiuta Robben Ford - Train Song
W końcu podczas jazdy zdołałem przeprowadzić terapię (?) na synu Piotrze ... posłuchaliśmy Therapy? ..... i sam się zdziwiłem ze tak mało ten zespół pamiętam, a nagrywaja do dzisiaj  (15 płyt studyjnych!!). Mocne i trochę pokręcone rockowe granie. Ma to być NOWOCZESNY heavy metal z wpływami indie ... może i jest, nie wiem, nie znam się na takiej nomenklaturze. A na tej płycie (Therapy? "Troublegum" z 1994 roku) grają tak:
Therapy? - Knives
A to nagranie zaczyna sie od słów ..."Masturbation saved my life" ... od razu je polubiłem ;)
Therapy? - Femtex
Therapy? - Nowhere


Do klika za tydzień :)

piątek, 8 listopada 2013

Anegdota z zasypialni ;)

Dziś nie mam nastroju do pisania bo ktoś z bardzo bliskiej rodziny znalazł się nagle w szpitalu. Może więc tylko króciutka anegdota z zasypialni ;)

- Kurcze, jestem tak zmęczony że nie mogę zasnąć !
- To licz barany.
..............................
- Nie mogę bo jak pomyślę  o tych wszystkich baranach to się denerwuję. Wolę liczyć owce.
- To policz owce.
- Dobrze .... śpijmy.
...............................
- O kur......
- Co się stało ?
- Jednej brakuje !
- Co ? Jakiej jednej brakuje ?
- No, miałem policzyć owce. Policzyłem i jednej brakuje ......

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Bardzo dobą rzeczą dla melomana są przeceny w sklepach płytowych. Trzy następne płyty kosztowały nie więcej niż 20 zł (sztuka) a przecież są bardzo dobre ;)
Triphopowy Portishead z pierwszej, świetnej płyty, "Dummy" z 1994 roku. 
Hip-hopowy The Roots śmiało przekracza granice gatunku flirtując z jazzem i rockiem. Bardzo dobra ta mieszanka .... z płyty "The Tipping Point" z 2004 roku.
I zupełna muzyczna wolta (jak to na przecenach), klasyczny punk z lat 90-tych. Przedstawiciele horror punku Misfits i pierwsza po reaktywacji (zespół rozpadł się w 1983 roku) płyta "American Psycho" z 1997. Grają trochę podobnie do Ramones.
Jeszcze trochę pokatowałem się niemiecką elektroniką i szczerze powiem nie odróżniam ich płyt, ale przynajmniej wiadomo było czego się po ich płytach spodziewać ;) Następne płyty z dyskografii Tangerine Dream "Rubycon" z 1975, "Ricochet" z 1975 i koncertowy "Encore" z 1977.
Nowe płyty Gov't Mule już mnie tak nie cieszą jak pierwsze. Nadal grają bardzo solidnie a Warren Haynes to jeden z najlepszych żyjących gitarzystów i bardzo dobry wokalista, ale czegoś tym płytom brakuje. Może mocniejszego riffowego grania? Najnowsza płyta przynosi jednak małą zmianę. Są to dwa dyski. Na pierwszym Muły grają swe kompozycje jak zwykle, na drugim te same utwory z zaproszonymi gośćmi. I ta druga płyta podoba mi się o wiele bardziej !!! Gov't Mule "Shout!" z 2013 roku. 
Muszę zaprezentować ten numer ... bo nie dość że Muły to z Dr.Johnem !!!
I może jeszcze wokalista na wskroś rockowy ... Glen Hughes ....
Amerykanie z Avenged Sevenfold bardzo mnie rozczarowują na najnowszej płycie. Kiedyś grali solidny metalcore, dziś .... szczerze mówiąc metal nie wia do mo jaki. Każde nagranie kojarzy się z jakimś innym wykonawcą i to tak daleko od siebie jak Metallica i Iron Maiden. Avenged Sevenfold "Hail To The King" z 2013 roku. Z kim kojarzą się wam te nagrania ..... to chyba nie jest trudne ....
Potem myśli hasały w rytm bardzo wolnej ... od formy ... muzyki. Ta płyta pochodzi z roku 1967, czyli z okresu gdy John Coltrane grał free jazz. Słuchając jej zorientowałem się że dobrze mi się przy niej myśli, bo ostatnio mój tok myślenia jest bardzo free i biegnie nie wiadomo w jakie rejony i jest równie "spokojny". Spróbujcie wytrzymać te kilkanaście minut minut .... John Coltrane z płyty "Interstellar Space" ... nagranej tylko na saksofon i perkusję ..
John Coltrane - Mars
John Coltrane - Leo
I na koniec płyta tygodnia, znaleziona w necie przez zupełny przypadek ... oczarowała i już jest w płytotece. Hamid Drake & Bindu "Reggaeology" z 2010 roku. Hamid jest perkusistą znanym ze sceny free jazzu łączonym z elementami world music. Tu wziął na warsztat reggae i dub i to w taki sposób że ja nie mogę się oderwać.
Hamid Drake & Bindu - Metting and Parting
To nagranie jest ostatnie na płycie i trochę inne .....
Hamid Drake & Bindu - Take Us Home

Do następnego klika .......

piątek, 1 listopada 2013

Koncert Obywatela odbył się ........

Koncert Obywatela odbył się ........ oto krótka relacja.

Jako grafikę do plakatu zapowiadającego koncert wykorzystaliśmy najnowszą pracę naszego perkusisty.


Zaraz się zacznie !!!!

Stanowisko dowodzenia dźwiękiem i Miras.

Gramy i śpiewamy my.

Kto tak pięknie gra ??? To Tadziobas :)

Pomoc wokalna zawsze miło widziana.

Muzyka dodaje skrzydeł.

Premier ????

Oddolne spojrzenie na rhythmin' mana.



Najmłodsza fanka w "pogo" pod sceną .... bo na scenie gra dziadek ;))

Pomoc instrumentalna (acoustic bas) zawsze miło widziana.

Zaraz będzie Międzynarodówka ..........

Raz się gibam w górę .....

Raz się gibam w dół .....

Porozumienie wzrokowe sekcji rytmicznej.

Ciekawe czy mikrofon zmieści mi się w ustach ??

Bój to był ich ostatni .....

Ufff .... już po .....

Jeszcze tylko zdjęcie z fanami .....

I impresja basowa ...

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Zacząłem rockowo, a później to już bywało różnie :)
W końcu doszedłem do najlepszych płyt Kanadyjczyków z The Tea Party. Te dwie płyty których słuchałem uważam za najlepsze w ich dyskografii (z tych które słyszałem). Bardzo lubię taki posmak orientu w rockowym graniu, a w ich muzyce jest on bardzo smakowity. The Tea Party "The Edges Of Twilight" z 1995 roku.
The Tea Party "Transmission" z 1997 roku:
Trochę polskiej muzyki filmowej ... jako urozmaicenie muzycznego menu.Sympatyczne urozmaicenie z płyty Daniel Bloom "Muzyka filmowa". Wydawnictwo zawiera trzy płyty, tę wymienioną w tytule i dwie składu Physical Love (muzyka do filmu Kallafiorr i S.O.S. Kosmos), którego liderem jest Daniel Bloom. Dużo elektroniki, popu i trochę jazzu ...
I powrót do rockowego łojenia ale z umiarem. Płyty solowe które nagrywa Serj Tankian może i są niezłe, ale niestety nie jest to już System Of A Down ... a szkoda. Nie to żeby mi się nie podobały ale jednak ....brak mi tych mocnych odjazdów. Serj Tankian "Elect The Dead" z 2007 roku:
Takie płyty jak następna też budzą moją ciekawość i raczej nie zawodzą. Jazz wykorzystujący muzykę etniczną, tym razem żydowska (żydów sefardyjskich). Bardzo cieszą i wciągają mnie te dźwięki. Polsko-izraelsko-belgijski kwartet Nor Cold z płyty wydanej w tym roku. Jedyne nagranie znalezione w sieci :
A przepraszam .... na soundcloud jest jeszcze jedno nagranie :
Kolejna płyta to też jazz inspirowany muzyką żydów sefardyjskich. Polska grupa Hera z perkusistą (?) Hamidem Drake .... chwilami totalny odjazd .... oj daje się słuchać !!!! Nagranie z Kraków Jazz Autumn Festival 1.11.2012. Hera with special guest Hamid Drake "Seven Lines" wydana w 2013 roku .... ale ponieważ nie mogę nic znaleźć w sieci, z tej płyty, to oddzielne nagrania Hery i Hamida Drake i wyobraźcie sobie połączenie tych stylów ;)
Hera - koncert w Dragonie 21.11.2010
Hamid Drake & Bindu - Meeting and Parting 2
Potem było dość ostro dźwiękowo i słownie. Muzyka za którą nie przepadam, ale jeśli coś mnie zainteresuje to nie unikam. Mieszanka hip hopu, industrialnej elektroniki, noise/dub. Dość eksperymentalne i chwilami nieprzyjemne, dla niewprawionego ucha, dźwięki. Muzyka która niewątpliwie może dać niezłego kopa .... Ten wykonawca to Techno Animal i płyta "The Brotherhood Of The Bomb" z 2001 roku.
Techno Animal -  Cruise Mode 101 feat. Rubberoom
Techno Animal - Robosapien
Ten numer na prawdę POLUBIŁEM !!!!!
Techno Animal - Piranha feat. Toastie Taylor
I wróciłem do korzeni amerykańskiego punk rocka. Grupa która nie brzmi jak zespoły punkowe choć niewątpliwie jest z tym nurtem związana. Amerykański TELEVISION nagrywał i grał z minimalnym wykorzystaniem efektów. Brzmienie miało być jak najbardziej naturalne i ...... dobrze im to wychodziło ;o)) Nie wiem jak wam się podoba, ja do dzisiaj słucham czasem z przyjemnością. Television i płyta "Marquee Moon" z 1977 roku.
Television - See No Evil
Television - Venus
Television - Prove It
I znowu muzyczny zwrot. Grupa której pierwszej płyty słuchałem już w zeszłym tygodniu. Współczesny rock progresywny ożywiający tradycje starego art rocka i robiący to na na prawdę niezłym poziomie. The Tangent i dwie płyty "The World That We Drive Through" z 2004 roku i "A Place In The Queue" z 2006:
The Tangent - The Winning Game
The Tangent - A Place In The Queue
I na koniec powrót do korzeni muzyki rockowej, czyli bluesa. Z tym że białego i granego na wysokim poziomie technicznym z dużą domieszką rocka. Robben Ford bardzo dobry gitarzysta .... wokalista już nie taki dobry. Pierwsza ze słuchanych płyt ""Handful of Blues" (dwa pierwsze linki) z 1995 roku bardziej bluesowa podobała mi się dużo bardziej niż "Blue Moon" z 2002.
Robben Ford - Chevrolet
Robben Ford - Running Out Of Me
Robben Ford -The way You Treated Me

Do klika za tydzień ....