piątek, 29 kwietnia 2016

Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej

     Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Taka dewiza ostatnio mi przyświeca. I powiem Ci, że dużo mi z tym lżej. Kiedyś to było źle, ale wokół tyle zmian i wszystkie na lepsze. W pracy szykują się zmiany i obowiązek służbowy podpowiada mi, że będzie lepiej. Staram się nie słuchać mediów ni nie oglądać telewizji, ale z tego co do mnie przecieka z podsłuchiwanych tu i ówdzie rozmów (może czas zacząć je nagrywać?), wyciągam wnioski, ze też będzie lepiej, jeżeli już nie jest. Ufam wszak, jako suweren, naszym wybrańcom narodu, czego ucieleśnieniem jest niebywały podziw dla posłów których znam z naszego regionu. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Znany z mądrości, co przebija z każdej jego przesyconej głębią intelektualną wypowiedzi a i z głęboko fachowych i przeprowadzanych z fantazją zmian, powszechnie lubiany minister rolnictwa, pan Jurgiel. Inny orzeł intelektu, szkoda, że gdzieś zginął w tym medialnym szumie, poseł Żalek. Z podziwem słuchałem jego wypowiedzi a i budzi mą estymę swym wyczuciem koniunktury. Był w pewnej partii będącej zbieraniną kolesi, ale przejrzał na oczy i już jest w jest w szeregach jedynej słusznej siły i może błyszczeć. Trochę szkoda, że błysnął i zniknął, ale mam nadzieję, że najlepsze jeszcze przed nim. Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że "kolejna grupa kolesi dorwała się do żłobu", ale przecież takie stwierdzenie nie polega na prawdzie (ależ udana konstrukcja słowna!) i ja wcale tak nie twierdzę (uwaga dla ewentualnie czytających to służb, bym nie został opacznie zrozumiany). Trwa zażarta walka o sprawiedliwość, można by ją nazwać społeczną. Ważne jest czego chce suweren, a suweren jest tylko jeden, a nie to co mówi zbiór spisanych przez jakieś podejrzane gremia i korporacje przepisów, wymyślonych by utrzymać się przy żłobie, w rodzaju różnego rodzaju kodeksów czy niejasnej i uchwalonej NIE przez Prawdziwego Suwerena Konstytucji. Świetnym pomysłem byłyby Sądy Narodowe, które mogłyby stać nad skorumpowanym i pełnym komunistycznych naleciałości obecnym aparatem sądowym. Takie Sądy Narodowe składające się ze starannie wyselekcjonowanych przedstawicieli wszystkich zdrowych sił społecznych (definicja zdrowych sił społecznych jest chyba niepotrzebna, bo wiadomo które są zdrowe), byłyby gwarantem Prawdziwej Sprawiedliwości. Broń Panie Boże by byli to prawnicy. Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości* w jednym, jest najlepszym dowodem na to, że nie znając prawa można robić dobrze. Chociaż chyba przesadziłem, z pewnością przesadziłem, sugerując, że może on nie znać prawa. Bo z pewnością zna je świetnie, a to, że nie zaliczył aplikacji prokuratorskiej, było przecież czystą złośliwością, jak już wcześniej wspominałem, skorumpowanego systemu, w którym Prawy i Sprawiedliwy nie miał żadnych szans. Winni już dawno ponieśli zasłużone konsekwencje, a jeśli znajdą się nowi winni, to też je poniosą. Pan Prezydent też, jak ten orzeł, zdobył się na pełną, nomen omen, suwerenność i uniezależnił się od środowiska które go kształciło. Prawdziwą odwagą jest uniezależnienie się od swego nauczyciela, a dowodem obrania własnej, niezależnej drogi, jest wygłaszanie słów przeczących jego naukom. Jego Alma Mater musi być z niego dumna.
Precz z autorytetami !! Mamy nowe !! A w szczególności jeden, Prawdziwie Słuszny spełniający rolę Ostatecznej Wyroczni i Światłego Drogowskazu.
Nadchodzi era Nowego Słusznego Prawa ...
Już jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej !!!

     Już po napisaniu powyższego tekstu wpadłem na pomysł, którym muszę się z Tobą podzielić. Pomysł, przyznam skromnie i szczerze, genialny w swej prostocie. Wiem jak rozwiązać wszystkie problemy obecnej władzy (może w dowód wdzięczności dostanę jakieś stanowisko?). Otóż należy zlikwidować Państwo Polskie a w to miejsce powołać Prawdziwe Państwo Polskie. Genialne!!! Wszystko trzeba będzie tworzyć od nowa, i prawo i konstytucję wszystkie instytucje, po co się męczyć, by zmieniać wszystko pojedynczo. Obywatelstwo przyzna się tylko tym, którzy na to zasługują. Odpadną kłopoty z Unią z opozycją, wszystkie kłopoty ...
Jestem genialny :)

*Jeżeli w tekście nadużyłem dużych liter, to tylko z głębokiego szacunku i dla jego jeszcze dobitniejszego wyrażenia.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Jazzowa działka ma się dobrze. Tym razem na talerzu polska jazzowa płyta wszech czasów, "Astigmatic" Quintetu Krzysztofa Komedy. I skład i muzyka to czysta jazzowa poezja:
     Może Erik Truffaz nie odkrywa nowych jazzowych lądów, może nie muzyka czasami ociera się o pop, ale jak się tego słucha. Brzmi nowocześnie i przyjemnie dla ucha, a ton trąbki tego francuskiego trębacza, przypomina Milesa ... Erik Truffaz "The Mask" z 2000 roku:
     Pierwsza z serii płyt, "Na koncertach Włodzimierza Wysockiego", "Sentymentalny bokser". Surowy głos z lekko rozstrojoną gitara i masa emocji.Wersje utworów inne iż na tej, nagrywanej na żywo, płycie.
     Niemiecki winyl Eterny z muzyką Ludwiga van Beethovena zawierający Kwartety smyczkowe B-dur op.130 i Wielką Fugę B-dur op.133. Na niedzielny poranek, muzyka jak znalazł :)

Muzyka łazienkowa
     Szwecki Graveyard to więcej niż hard rock. Ja słyszę w ich muzyce dużo więcej, i psychodelię i bluesa. Wydany pierwotnie w małej i niezależnej wytwórni pierwszy album, został wznowiony po sukcesie "Hisingen Blues" i też zasługuje na uwagę. To świetna płyta. Graveyard "Graveyard" z 2007 roku:
Graveyard - Evil Ways
Graveyard - Blue Soul
Graveyard - Satan's Finest

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     W tym pomieszczeniu (samochodowym) energii do wszelkich działań, które planowałem wykonać, zazwyczaj w drodze do pracy, dodawał Godsmack. Pierwsza płyta, zatytułowana po prostu "Godsmack" (1988), którą, wówczas jeszcze chłopcy, nagrali własnymi siłami i wydali niezależnie w małej wytwórni EK Records (1987), i dopiero jej sukces otworzył im drogę do kontraktów z dużymi wytwórniami. Pełna energii i wpływów grunge, ciężka, rockowa uczta. Zawsze powoduje szybsze bicie serca:
     Jazz w samochodzie? Jak najbardziej! Świetny album Dee Dee Bridgewater "Red Earth" z 2007 roku. Powstał po podróży Dee Dee po Afryce. Zafascynowana jej kulturą, a w szczególności kulturą Mali, poświęciła jej tę płytę. Wspaniały mariaż jazzu z muzyką etniczną. I nie jest paradoksem, że można o nim napisać, że jest zarówno tradycyjny jak i nowoczesny.
Dee Dee Bridgewater - Children go Round



Do klika za tydzień ?


piątek, 22 kwietnia 2016

Zajebisty ranking

     Komunikacja międzyludzka jest prawdziwą sztuką. Jak mówić, jak sformułować komunikat, by być dobrze i jednoznacznie zrozumianym. Każdemu z nas zdarzyły się sytuacje, gdy nasza wypowiedź została zupełnie inaczej zrozumiana w stosunku do naszych intencji, lub też w ogóle niezrozumiana. Pamiętam te lekcje polskiego na których dociekaliśmy, co też poeta miał na myśli. Znam też autentyczne zdarzenie z sali sądowej, gdy zapłakana strona sporu po odczytaniu sentencji wyroku zapytała sędziego: "Pani, to ja wygrała, czy przegrała? Wygrała Pani. O to dobrze!". Warto zatem poznać pewne zasady i reguły, by nasze wypowiedzi były jasne i klarowne i dobierać słowa i sformułowania dostępne jak najszerszej rzeszy odbiorców. Gramatyka ma tu, zdaje się, znaczenie drugorzędne, bo kto zwraca na nią uwagę, z pewnością nieliczni. Przeciętny Polak operuje zasobem około trzystu słów i oczywistym jest, że jest kilka, które najczęściej przewijają się w jego wypowiedziach. Wydawało mi się, że tym najpopularniejszym jest nasza swojska i staropolska kurwa. Jest to jedno z tych słów, które najszybciej załapują cudzoziemcy przebywający w naszym kraju, ale trendy się zmieniają i ze sporym zaskoczeniem usłyszałem, że wcale tak nie jest. Palmę pierwszeństwa i zdecydowaną przewagę dzierży słowo jebać, we wszystkich jego odmianach. Jebać, przejebany, zajebany, najebany i przede wszystkim sformułowanie, które wydaje mi się, zapewniło tę pierwszą pozycję, czyli zajebisty. Zajebiste, prawda? Drugie miejsce w tym rankingu, przyznacie, że trochę chujowe, zajmuje chuj. Zwracam uwagę na poprawną pisownię tego słowa. Wbrew obiegowym i muralowym opiniom, pisze się je przez "ch" a nie przez samo "h". Chujowe czy nie, ale jednak to miejsce na podium. Trzecią pozycję zajmuje słowo pierdolić, też ze wszystkimi jego odmianami. Pierdolony, przepierdolone, co ty pierdolisz, nie pierdol. To takie trochę popierdolone słowo. O kurwa! Myśleliście, że Polacy zapomnieli o kurwie? Ni chuja, jesteśmy przecież zajebiści a nie jacyś popierdoleni by zapomnieć o tym obarczonym długowieczną tradycją, będącym prawdziwą perełką języka słowie. Można kręcić nosem, że duch w narodzie ginie wraz ze spadkiem nasycenia języka kurwą, ale to wciąż mocny punkt naszych wypowiedzi i plasuje się tuż za pudłem, na czwartym miejscu. Nie dajmy umrzeć kurwie, to nasze dziejowe dziedzictwo, kurwijmy się językowo, bo to słowo które łączy pokolenia i jest kurewsko zajebiste. Mam kurwa rację? Potwierdzają to też autorytety:




Piąte miejsce zajmuje słowo ja. Nie jesteśmy zatem narodem indywidualistów, nie stawiamy siebie na pierwszym miejscu, najważniejsze jest przecież dobro ogółu i wola suwerena .... czyli kurwa czyja ? Nie jestem pewien a raczej jestem pewien, że nie moja. Zatem wzmiankowany suweren, kimkolwiek on jest, to chyba nie ja. No i chuj, jebie mnie to.
Przyznam szczerze, że w ramach tego słownictwa, sam poruszam się z dużą swobodą, ale czy z fantazją... Żegnam was do następnego klika, bo w mej popierdolonej głowie dzieje się w chuj i nie jebie mnie to ni chuja, bo chcę to kurwa, jak co tydzień, zajebiście opisać. Ogarniacie to ludzie?


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     JJ Cale "Special Edition", wydana w 1984 roku płyta będąca podsumowaniem pierwszych dwunastu lat płytowego serialu JJ Cale'a ( w sumie trwał on do 2011 roku). Utwory które łatwo wpadają w ucho i .... tam zostają. Jeden z ulubionych "spokojniejszych" wykonawców bluesowych.
     Moja ulubiona płyta Nirvany pięknie brzmi z winyla. Jest drapieżnie, ale melodyjnie, jest szaleństwo ... Nirvana "In Utero":
     Pierwsza płyta Bad Company i nie wiem czy nie najlepsza. Kapela powstała w 1973 roku po odejściu Paula Rodgersa z grupy Free. Paula uważam do dzisiaj za jednego z najlepszych wokalistów w historii. Prosty, dożylny rock ...
Pozwólmy niech się przedstawią:
Bad Company - Bad Company
Bad Company - Rock Steady
Bad Company - Seagull
     Ocierająca się o jazz improwizowana muzyka z kręgu folk, czy world music, jak zwał tak zwał, warta uwagi i oryginalna propozycja grupy Osjan z 1983 roku, płyta "Roots". To piąty krążek w dorobku artystów (a przez kapelę przewinęło się sporo świetnych muzyków).
     Istniejąca tylko przez cztery lata formacja Air Condition, to zespół stworzony przez Zbigniewa namysłowskiego. Wydali jedną płytę "Follow Your Kitie" (1980). Jazz rock, który trochę się zestarzał brzmieniowo, co nie odbiera mu wartości:
     Z półki z klasyką, sięgnąłem po kolejną płytę z serii "Dzieła wszystkie" F. Chopina. Halina Czerny-Stefańska i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej grają koncert 
e-moll. Nagranie z 1959 roku:
    Antonio Vivaldi to "Cztery pory roku"?. Okazuje się czasem, że napisał też coś innego. Cztery koncerty na fagot i orkiestrę na jednej płycie ... uwierzycie? Lekko i miło się tego słucha ... Koncert E minor (moll), C major (dur), F major (dur) i D minor (moll).
Vivaldi, Bassoon Concerto in E minor, RV 484
A. Vivaldi - Concerto in C major for basson, strings and continuo, RV 472



Muzyka łazienkowa
     Trzecia w dyskografii, wydana w czerwcu 1970 roku, płyta Free "Fire and Water". Blues-rock w prawdziwe mistrzowskim wydaniu z wokalistą, którego uważam za jednego z najlepszych w historii rocka, o czym już wspominałem i genialnym gitarzystą (Paul Kossoff), który na tej płycie był jeszcze członkiem zespołu.  Jedna z moich płyt wszech czasów.




Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Pierwsza i zdecydowanie najlepsza płyta Cool Kids Of Death. Najlepsza tekstowo i muzycznie, pełna prawdziwego buntu i ... znana na pamięć. Czasem wracam by znowu poczuć tę adrenalinę. Cool Kids Of Death "Cool Kids Of Death" z 2002 roku. Moje ulubione kawałki :
Cool Kids Of Death - Niewarto
Cool Kids Of Death - Niech wszystko spłonie
Cool Kids Of Death - Poezja jest nie dla mnie
     Zawsze lubiłem tę płytę i tę kapelę, ale jakoś dziwnie mi się jej słuchało po marszu łysych z ONR. Marszowe rytmy, elektronika, industrialne dźwięki, język niemiecki ... to Laibach ze Słowenii. Kiedyś budziła uśmiech, dziś spowodowała zadumanie. Laibach "Opus Dei" z 1987 roku.
Pierwszy numer to cover Queen
Laibach - Geburt einer Nation
Drugi w trochę innej wersji:

Do klika za tydzień :)


piątek, 15 kwietnia 2016

Never Never Land

     Biel ekranu, pusta strona, którą trzeba zapełnić znakami myśli. Otwieram więc swój łeb. Hula tam wiatr, myśli nie snują się jak leniwe koty, jeżą się jak drapieżniki, głodne i szukające ofiary. Wiem, że ofiarą zawsze jestem ja. Rola którą sam sobie narzucam, w której czuję się najlepiej, którą świetnie znam. Terytorium po którym poruszam się z dużą znajomością topografii. Znam każdy jasny zaułek, omijam ciemne kąty budzące lęk i gaszę w nich światło, by nie widzieć szczegółów. "Strzeż się tych miejsc" odbija się echem pieśń Janerki. Pomimo strachu i niepewności, powoli wkraczam jednak w te "zakazane" obszary, bo tam czają się lęki, które nie dają spać, które nie dają żyć. Jak "Czarnoksiężnik z Archipelagu", mam już świadomość, że ucieczka przed cieniem, stawia cię w sytuacji wiecznego uciekiniera, a cień jest coraz bliżej i gdy dopadnie cię odwróconego plecami, nieprzygotowanego, twój strach sprawi, że nie będziesz miał żadnych szans. Szukam więc pieśni, szukam pochodni, która da światło, która da ciepło, która stanie się orężem, "Hej, hej, Niezwyciężony! Hej, hej, wstawaj i walcz!". W przeciwieństwie do intencji autora ostatniego cytatu, nie znajduję jej w wierze. Tę zabiła we mnie długoletnia edukacja katechetyczna na równi z pychą i nienasyceniem Jego administracji. Nie znalazłem w niej pocieszenia, a tylko źródła lęków. Szukam więc jej w sobie, bo w moim świecie to ja jestem sprawcą, źródłem i przyczyną wszystkiego co się ze mną dzieje. Na pewien czas odkryłem innego boga, był nim alkohol, ale każdy kto przekroczył pewną granicę, każdy kto pił ponad miarę, wie jak kapryśne, wymagające i wyniszczające jest to bóstwo. Przejmuje we władanie twą psychikę, wyniszcza fizycznie, nie dając nic w zamian, poza adrenaliną i cierpieniem. To już za mną, choć mam świadomość, że czai się wciąż gdzieś za rogiem, by mnie zniszczyć. W tej kwestii czuję jednak, że na tę chwilę jestem "Niezwyciężony" i twardo walczę, bo świetnie znam przeciwnika i jego podstępy. Następstwa jego działań, choć trudno się do tego przyznać, odczuwam do dzisiaj. Psychika pozbawiona potężnej dawki stresu i adrenaliny, szuka jej gdzie indziej. Mózg wciąż tęskni za niepokojem, wciąż znajduje powody do galopady myśli, wciąż tworzy nieistniejącą ale bardzo ekscytującą rzeczywistość, wciąż żyje w sferze imaginacji a nie realizmu. Walczę więc o to, by widzieć świat jakim jest, by odróżnić rzeczywistość od wyobrażeń, nie narzucać innym wymyślonych, wymarzonych ról, żyć tu i teraz a nie w "Never Never Land"-zie wiecznego Piotrusia Pana.


*****
     Zamieszam jeszcze jedno nagranie z koncertu w MOTOpubie. Utwór poświęcony jest cudowi naszej techniki motoryzacyjnej, motorowi Junak, rocznik 62. Pojemność 350, moc 19 koni, to była bestia. Posłuchaj jak walczę z resztkami głosu, ale jestem mężny i nie ustaję w staraniach. Przez chwilę wspomagam się harmonijką, podczas gdy pozostali Obywatele bezkompromisowo prują przez utwór ...





*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Kołyszące rytmy pełne pozytywnych wibracji największych przebojów Króla Reggae Boba Marleya z płyty "Legend the best of Bob Marley and the Wailers". Zawsze pompują siły i poprawiają humor:




     Wygrzebana ze stosu staroci na niedzielnej giełdzie, stara perełka muzyczna. Płyta zespołu Klan "Mrowisko" z 1971 roku, pierwsze tłoczenie, w całkiem niezłym stanie. Nieodparte porównania z ówczesną sceną europejskiego rocka progresywnego, z bardzo pozytywnym dla zespołu wnioskiem. Pozycja warta przypomnienia, a jeśli nie znasz, poznania.
Klan - Mrowisko
Klan - Epidemia euforii
     Też wygrzebana w stosie używanych płyt, jedna z najlepszych płyt koncertowych lat 70-tych, Thin Lizzy "Live And Dangerous". I cóż z tego że sporo partii dogranych zostało w studio, to i tak, moim zdaniem, najlepsza płyta zespołu, pełna energii i świetnie brzmiąca do dzisiaj.
Thin Lizzy - Emerald
Thin Lizzy - Dancing In The Moonlight
Thin Lizzy - Still In Love With You
     Jeszcze jedna używka kupiona podczas obniżki w Winylowni. Jedna z bardziej udanych prób adaptacji klasyki do muzyki rockowej. Trio Emerson Lake & Palmer "Pictures At An Exhibition" z 1971 roku. Miniatury Modesta Musorgskiego w wykonaniu rockowych wirtuozów kiedyś szokowały, dzisiaj trochę trącą myszką, ale nadal mnie przekonują i czasem wracam.
EL&P - Pictures At An Exhibition (full album)
     Wciąż przypominam sobie polski jazz, bo sporo tych starych płyt. Tym razem płyta Zbigniewa Namysłowskiego z 1977 roku, firmowana nazwiskiem, bez tytułu. Aranżacje na smyczki i orkiestrę, trochę funka i elektroniki. Dobry, stary jazz ...
     Pełna jazzowa tradycja z węgierskiej płyty, pierwszej z serii "The Golden Era Of Jazz live and rare - 1. Count Basie". Archiwalne nagrania z lat 1944-45, łezka się w uchu kręci, choć nie wiem dla czego, bo mnie przecież jeszcze na świecie nie było.
     A cóż z klasyki tym razem, zapytasz ...  Dwie perły polskiej sztuki wykonawczej, Kaja Danczowska i Krystian Zimerman na płycie Wifonu, nagranie z 1979 roku, "Mozart Sonaty K.V. 547, 404, 481", na fortepian i skrzypce. Pełen intelektualny i emocjonalny relaks (dla początkujących :), choć muzyka, przynajmniej na fortepian, nie taka prosta) ... lekkość ... radość ... (w innych wykonaniach, bo tych opisanych nie znalazłem)
Mozart - Violin Sonata No. 36 in F, K. 547 [complete] (For Beginners)
Mozart - Violin Sonata No. 33 in E-flat major, K. 481


Muzyka łazienkowa

     Dziewiąta studyjna płyta stonerowego, amerykańskiego, CLUTCH. Jest mocno, ciężko, bluesowo, to stoner rock !! Jest chyba najlepiej sprzedającym się albumem grupy. Clutch "Strange Cousins From The West".
Clutch - Abraham Lincoln
Clutch - Let A Poor Man Be


Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     W samochodzie, na początku tygodnia królował System of a Down "Mezmerize" z 2005 roku. W tym roku ukazały się dwa (ostatnie?) albumy grupy. Jak zwykle porcja odlotowej, rockowej, metalowej jazdy, pełnej melodii i żaru. Album zaczyna się dumką ... tak lubię :)
... a potem zaczyna się jazda
System Of A Down - B.Y.O.B.
System Of A Down - Cigaro
     Rozochocony EP-ką Taco Hemingwaya "Umowa o dzieło" sięgnąłem po poprzednią płytkę "Trójkąt warszawski" z grudnia 2014 roku. Nie zachwyciła tak jak "Umowa", ale też nie rozczarowała. Bardzo ciekawy talent na raperskiej scenie.
Taco Hemingway - Wszystko jedno
Taco Hemingway - Mięso

Do klika za tydzień :)


piątek, 8 kwietnia 2016

Trochę się ulało


     To co się dzieje wokół naszych nagrań na nowe demo, zakrawa na kabaret, i może było by zabawne, gdyby nie było tak irytujące. To, że nie jesteśmy wirtuozami, wiemy, ale nie możemy też pozwolić na robienie z siebie idiotów, czy nawet okradanie nas z pieniędzy. Gdy megalomania i zarozumiałość realizatora przesłania zdrowy rozsądek i psuje wszelką radość z grania i nagrywania, to zaczynamy wątpić w sens dalszego grania. Zaczynamy, ale jeszcze go widzimy. No cóż świat się zmienia, przyjaciele stają się wrogami, i smutne, że to się dzieje. Na szczęście dla nas to wciąż jest "tylko" zabawa i nie pozwolimy by ktoś, kto w zasadzie niczego w muzyce nie osiągnął, pomimo sprawności muzycznej i wysokim mniemaniu o swej wiedzy i umiejętnościach, zepsuł nam zabawę w tworzenie własnego muzycznego świata, bo to nasz świat i powstaje na naszych zasadach i prawach. My oczekiwaliśmy pomocy i zrozumienia a nie lekceważenia i wykorzystywania. Nie musimy na kolanach podchodzić do tego co robi muzyczny "guru" i mamy prawo do niezadowolenia z jego pracy.
     Trochę się ulało, ale po prostu to co się dzieje zabolało i musi znaleźć jakieś ujście, tym bardziej, że jesteśmy lżejsi o kilka tysięcy, a efekty są żadne. Ni potrafię, na razie, podejść do tego z dystansem, ale wiem, że emocje się uspokoją, a my po prostu będziemy grali dalej ... tak jak od kilkunastu lat ...

Dla przypomnienia , poniżej dwa starsze nagrania, których od dawna nie gramy na koncertach.

Obywatel NIP - Solaris
   
Obywatel NIP - Pierwsze zniknięcie Weroniki
  
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Pięknie wydana płyta The Mars Volta, czarodziei rozwichrzonej, gitarowej, progresywnej, alternatywy rockowej, "Frances The Mute" z 2006 roku. To druga płyta tej formacji, pierwsza jest rewelacyjna, druga bardzo dobra.
The Mars Volta - Cygnus... Vismund Cygnus
The Mars Volta - Cassandra Gemini (32 min version)
     Na okładce dwie brodate twarze, na płycie duet kontrabasu i fletu i morze muzyki. Jazzowe Duo Bednarek Zgraja z płyty Wydawnictwa Płytowego "Poljazz" z 1981 roku. 
     Płyta Wysockiego po przesłuchaniu której już wiem, że wolę gdy śpiewa, niż gdy ktoś recytuje jego wiersze. Słuchając tych interpretacji (rosyjskich), nie mogłem odnaleźć tej magii którą słyszę w głosie, gdy śpiewa Władimir. A jeszcze w kilku piosenkach umieszczonych na płycie, jakiś i.... dograł akustyczną gitarę grającą solówki i czasem zagłuszającą Wysockiego. Płyta raczej ciekawostka, niż dobra muzyczna pozycja. "Władimir Wysocki ... choć niemnogo jeszczo postaju na kraju - Wiersze czytają ..." z 1987 roku.
Ponieważ z tej płyty nic nie wydaje mi się godne uwagi, to nowsza interpretacja (jego syna?), mówiona,  jednego z najbardziej znanych utworów Wysockiego. Ta podoba mi się bardzo :
     Nagrana w 1960 roku i trochę trzeszcząca płyta z serii F.Chopin - Dzieła wszystkie. Halina Czerny - Stefańska, gra polonezy.
     W wydaniu czechosłowackiego Suprafonu, Kwartety Smyczkowe Mozarta, B dur K.458 (Hunting) i d moll K.421. Pierwszy dedykowany Haydnowi, drugi z resztą też :)

Muzyka łazienkowa

     Słuchana w łazience, ale nie tylko, wyszła i do samochodu i jeździła ze mną przez parę dni. Sympatyczna i inteligentna nowa twarz w polskim hip hopie. Taco Hemingway "Umowa o dzieło", EP-ka pokazująca jak w sposób inteligentny i przede wszystkim nie naśladujący, można składać rymy i dźwięki. "Następna stacja" to był przebój, tu też niestety ocenzurowana ...
     

     Bardzo energicznie przygrywali mi do ćwiczeń panowie z zespołu As I Lay Dying. To kapela grająca metalcore, a najzabawniejsze jest to, że określana jest jako rock chrześcijański. Gdyby tak grano w kościołach, pewnie bym tam bywał. As I Lay Dying "Awakened" z 2012 roku:
As I Lay Dying - A Greater Foundation
As I Lay Dying - Cauterize

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Płyta nagrana na Przystanku Woodstock, na której główna i tytułowa wykonawczyni najmniej mi się podoba, "Przystanek Woodstock Ania Rusowicz i goście - Flower Power". Koncert poświęcony erze hipisów i ich muzyce, przypominający znane utwory a nawet przeboje. Ciężko używać mi słowa przebój, bo kojarzy ono kojarzy mi się pejoratywnie, ale to są prawdziwe przeboje. Ania Rusowicz i jej irytująca (mnie) maniera śpiewania trochę psuła mi przyjemność słuchania, ale poza nią to bardzo dobry pomysł i koncert a goście i muzycy stanęli na wysokości zadania.
Ania Rusowicz - Poszłabym za Tobą
Ania Rusowicz & Kamil Czeszel - Jednego Serca

Do klika za tydzień :)


piątek, 1 kwietnia 2016

Pięćdziesiąt sześć

     Dzisiaj siadam przy klawiaturze i nie wiem o czym pisać, snuj się wiec myśli, snuj. Zmęczenie materiału? Brak tematów? Patrzę wokoło i od tematów aż się roi, tylko mnie się nie chce o tym pisać. Może to słabsza forma intelektualna? Ale powiedzmy sobie prawdę prosto w oczy (ja by to zrobić, muszę mówić do lustra) czy kiedykolwiek była ona wysoka? Wiek też robi swoje. W tym roku kończę 56 lat i tak stojąc przed wzmiankowanym lustrem i mówiąc sobie prawdę prosto w oczy, zauważam, że nie jestem już najpiękniejszy na świecie. Ale z drugiej strony do Quasimodo też mi sporo brakuje. Gdzie ten czas gdy kończyłem, jakże romantyczne czterdzieści i cztery. Ten numer został nawet uwieczniony w naszym narodowym poemacie, wymieniony jednym tchem z imionami dawnych bohaterów. Czyżby dożycie tego wieku było czynem romantyczo-heroicznym, a cóż mówić o 56. Nawet przychodzące do głowy rymy są dość przyziemne. Pięćdziesiąt sześć, daj coś zjeść. Pięćdziesiąt sześć, smutna wieść. Świat wokół oszalał i przyspiesza do tempa którego nie jestem już w stanie wytrzymać, a i nie mam na to ochoty. Ludzie mówią coraz ciszej, wciąż muszę powtarzać: słucham? Nie słyszę co do mnie mówią, czasem jak słyszę, to nie jestem w stanie zrozumieć. Sprzęty grające odtwarzają muzykę coraz ciszej, i ich gałki odkręcam coraz bardziej w prawo, na co zaczyna się skarżyć moja rodzina, ale czy to ja jestem temu winien. Nie idę z duchem postępu i wciąż czytam papierowe książki, choć trend jest taki by w ogóle nie czytać, lub robić to na e-bookach a ja jakoś nie mogę się do nich przekonać, a bez czytania nie mogę żyć, tak jak bez muzyki. Wciąż ze zdziwieniem konstatuję fakt, że pewne rzeczy przychodzą mi z dużo większym trudem, niż trzydzieści lat temu, a i tak trwam w wysiłkach by im podołać, zamiast uspokoić się i dać sobie spokój. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że każdy kolejny koncert Obywatela NIP może być ostatnim. Nadal nam się chce, ale jakby trochę mniej i organizując koncerty musimy lawirować pomiędzy terminami pobytu członków zespołu w szpitalu. Wciąż jednak, i sam nie wiem skąd ten optymizm, tkwi we mnie przekonanie, że zadziwimy świat, że jeśli inni nie dadzą rady, to zrobię to sam, że zostawię po sobie wart wspomnienia ślad, że jeszcze tyle dobrego przede mną, tyle mam do zrobienia, że zależy to tylko ode mnie, i że ten stan będzie trwał i trwał ...

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Świąteczny poranek z klasyką rocka. Klasycznie klasyczną klasyką, Black Sabbath "Paranoid", czy trzeba coś tłumaczyć"
     Budka Suflera "Cień wielkiej góry" z 1975 roku. Ta płyta to wiadro wspomnień. Wszystkie teksty znane na pamięć, bo czy ktoś nie pamięta tego początku?
Budka Suflera - Cień wielkiej góry
Budka Suflera - Jest taki samotny dom
     Ten zespół istnieje już ... 30 lat !!! Sonic Youth, zawsze kojarzeni z eksperymentem i dziwnym brzmieniem gitar. Jedna z moich ulubionych grup. Dodatkowym atutem jest Kim Gordon na basie i czasem wokalu. Trzecia studyjna płyta w dorobku, "EVOL" z 2986 roku:
Sonic Youth - Shadow of A Doubt
Sonic Youth - Star Power
     I zaraz siódma studyjna płyta Soniców na talerz. Moja ulubiona, bo muzycy romansują na niej z grunge'em. Pełna ognia i zgrzytów, czyli tego co czarTy lubią najbardziej :) Sonic Youth "Dirty" z 1992 roku:
Sonic Youth - 100%
Sonic Youth - Drunken Butterfly
Sonic Youth - Sugar Kane
Sonic Youth - Youth Against Fascism




     Z historii polskiego jazzu, grupa organowa Krzysztofa Sadowskiego, Krzysztof Sadowski and his group "Three Thousands Points" z 1975 roku. Nagrania z koncertów na Jazz Jamobre z 1974 roku i Warszawskiej Filharmonii z 1975.
Krzysztof Sadowski - Ten nasz zwyczajny świat
     Rozpocząłem cykl płyt z rosyjską muzyką. Mały to kącik, ale jakże dla mnie znaczący. Na talerzu płyta Włodzimierza Wysockiego z angielskim podtytułem "Vladimir Vysotsky Sing His Own Songs" ... znowu te aranżacje i zespół Melodia ... Wybrałem, ze względu na nastrój, te bardziej poetyckie piosenki:
Czytacie cyrylicę ??

Владимир Высоцкий - Он не вернулся из боя
Владимир Высоцкий - Лирическая

     A w kąciku klasycznym, Giovanni Pierluigi da PALESTRINA i chóralny "Motet-ASSUMPTA EST MARIA-Missa". Prostota formy i mistrzostwo środków, jedna z mistrzowskich mszy które stały się symbolem epoki renesansu.
Motet-ASSUMPTA EST MARIA-Missa
     I jeszcze jeden świąteczny poranek z Brahmsem. Koncert na skrzypce i orkiestrę D-dur, op. 77, w wykonaniu Moskiewskiej Orkiestry Symfonicznej, na skrzypcach Liana Isakadze. Jedno z największych dzieł literatury skrzypcowej (inne wykonanie...)
J.Bramhs - Concerto For Violin And Orchestra in D Major, op. 77

Muzyka łazienkowa

     Jedno z kolejnych wcieleń Josha Hommea, który nagrał płytę z Davem Grohlem i Johnem Paulem Jonesem pod szyldem Them Crooked Vultures. Hard rock, stoner rock, po prostu kawałek dobrej muzyki:

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Dwudziestowieczna klasyka, "Sinfonietta", czeskiego kompozytora Leoša Janáčeka. Na początek Allegretto z fanfarami, którego motyw wykorzystali EL&P do jednego ze swych nagrań. Wspaniały utwór który zachwycił też Murakamiego, który poświęcił mu ważne miejsce w jednym ze swych opowiadań lub powieści (kto pamięta tytuł?).
     Village Kollektiv - kolektyw muzyczny stworzony w 2002 z inicjatywy Rafała Kołacińskiego i Kapeli ze Wsi Warszawa. Efektem grania kolektywu jest płyta "Motion Rootz Experimental 2006". Wybuchowa kompilacja elektroniki i tradycji ludowej. Bardzo nowoczesna i zarazem bardzo tradycyjna. Sprzeczność? Posłuchaj:

Do klika za tydzień :)