piątek, 29 kwietnia 2016

Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej

     Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Taka dewiza ostatnio mi przyświeca. I powiem Ci, że dużo mi z tym lżej. Kiedyś to było źle, ale wokół tyle zmian i wszystkie na lepsze. W pracy szykują się zmiany i obowiązek służbowy podpowiada mi, że będzie lepiej. Staram się nie słuchać mediów ni nie oglądać telewizji, ale z tego co do mnie przecieka z podsłuchiwanych tu i ówdzie rozmów (może czas zacząć je nagrywać?), wyciągam wnioski, ze też będzie lepiej, jeżeli już nie jest. Ufam wszak, jako suweren, naszym wybrańcom narodu, czego ucieleśnieniem jest niebywały podziw dla posłów których znam z naszego regionu. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Znany z mądrości, co przebija z każdej jego przesyconej głębią intelektualną wypowiedzi a i z głęboko fachowych i przeprowadzanych z fantazją zmian, powszechnie lubiany minister rolnictwa, pan Jurgiel. Inny orzeł intelektu, szkoda, że gdzieś zginął w tym medialnym szumie, poseł Żalek. Z podziwem słuchałem jego wypowiedzi a i budzi mą estymę swym wyczuciem koniunktury. Był w pewnej partii będącej zbieraniną kolesi, ale przejrzał na oczy i już jest w jest w szeregach jedynej słusznej siły i może błyszczeć. Trochę szkoda, że błysnął i zniknął, ale mam nadzieję, że najlepsze jeszcze przed nim. Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że "kolejna grupa kolesi dorwała się do żłobu", ale przecież takie stwierdzenie nie polega na prawdzie (ależ udana konstrukcja słowna!) i ja wcale tak nie twierdzę (uwaga dla ewentualnie czytających to służb, bym nie został opacznie zrozumiany). Trwa zażarta walka o sprawiedliwość, można by ją nazwać społeczną. Ważne jest czego chce suweren, a suweren jest tylko jeden, a nie to co mówi zbiór spisanych przez jakieś podejrzane gremia i korporacje przepisów, wymyślonych by utrzymać się przy żłobie, w rodzaju różnego rodzaju kodeksów czy niejasnej i uchwalonej NIE przez Prawdziwego Suwerena Konstytucji. Świetnym pomysłem byłyby Sądy Narodowe, które mogłyby stać nad skorumpowanym i pełnym komunistycznych naleciałości obecnym aparatem sądowym. Takie Sądy Narodowe składające się ze starannie wyselekcjonowanych przedstawicieli wszystkich zdrowych sił społecznych (definicja zdrowych sił społecznych jest chyba niepotrzebna, bo wiadomo które są zdrowe), byłyby gwarantem Prawdziwej Sprawiedliwości. Broń Panie Boże by byli to prawnicy. Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości* w jednym, jest najlepszym dowodem na to, że nie znając prawa można robić dobrze. Chociaż chyba przesadziłem, z pewnością przesadziłem, sugerując, że może on nie znać prawa. Bo z pewnością zna je świetnie, a to, że nie zaliczył aplikacji prokuratorskiej, było przecież czystą złośliwością, jak już wcześniej wspominałem, skorumpowanego systemu, w którym Prawy i Sprawiedliwy nie miał żadnych szans. Winni już dawno ponieśli zasłużone konsekwencje, a jeśli znajdą się nowi winni, to też je poniosą. Pan Prezydent też, jak ten orzeł, zdobył się na pełną, nomen omen, suwerenność i uniezależnił się od środowiska które go kształciło. Prawdziwą odwagą jest uniezależnienie się od swego nauczyciela, a dowodem obrania własnej, niezależnej drogi, jest wygłaszanie słów przeczących jego naukom. Jego Alma Mater musi być z niego dumna.
Precz z autorytetami !! Mamy nowe !! A w szczególności jeden, Prawdziwie Słuszny spełniający rolę Ostatecznej Wyroczni i Światłego Drogowskazu.
Nadchodzi era Nowego Słusznego Prawa ...
Już jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej !!!

     Już po napisaniu powyższego tekstu wpadłem na pomysł, którym muszę się z Tobą podzielić. Pomysł, przyznam skromnie i szczerze, genialny w swej prostocie. Wiem jak rozwiązać wszystkie problemy obecnej władzy (może w dowód wdzięczności dostanę jakieś stanowisko?). Otóż należy zlikwidować Państwo Polskie a w to miejsce powołać Prawdziwe Państwo Polskie. Genialne!!! Wszystko trzeba będzie tworzyć od nowa, i prawo i konstytucję wszystkie instytucje, po co się męczyć, by zmieniać wszystko pojedynczo. Obywatelstwo przyzna się tylko tym, którzy na to zasługują. Odpadną kłopoty z Unią z opozycją, wszystkie kłopoty ...
Jestem genialny :)

*Jeżeli w tekście nadużyłem dużych liter, to tylko z głębokiego szacunku i dla jego jeszcze dobitniejszego wyrażenia.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Jazzowa działka ma się dobrze. Tym razem na talerzu polska jazzowa płyta wszech czasów, "Astigmatic" Quintetu Krzysztofa Komedy. I skład i muzyka to czysta jazzowa poezja:
     Może Erik Truffaz nie odkrywa nowych jazzowych lądów, może nie muzyka czasami ociera się o pop, ale jak się tego słucha. Brzmi nowocześnie i przyjemnie dla ucha, a ton trąbki tego francuskiego trębacza, przypomina Milesa ... Erik Truffaz "The Mask" z 2000 roku:
     Pierwsza z serii płyt, "Na koncertach Włodzimierza Wysockiego", "Sentymentalny bokser". Surowy głos z lekko rozstrojoną gitara i masa emocji.Wersje utworów inne iż na tej, nagrywanej na żywo, płycie.
     Niemiecki winyl Eterny z muzyką Ludwiga van Beethovena zawierający Kwartety smyczkowe B-dur op.130 i Wielką Fugę B-dur op.133. Na niedzielny poranek, muzyka jak znalazł :)

Muzyka łazienkowa
     Szwecki Graveyard to więcej niż hard rock. Ja słyszę w ich muzyce dużo więcej, i psychodelię i bluesa. Wydany pierwotnie w małej i niezależnej wytwórni pierwszy album, został wznowiony po sukcesie "Hisingen Blues" i też zasługuje na uwagę. To świetna płyta. Graveyard "Graveyard" z 2007 roku:
Graveyard - Evil Ways
Graveyard - Blue Soul
Graveyard - Satan's Finest

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     W tym pomieszczeniu (samochodowym) energii do wszelkich działań, które planowałem wykonać, zazwyczaj w drodze do pracy, dodawał Godsmack. Pierwsza płyta, zatytułowana po prostu "Godsmack" (1988), którą, wówczas jeszcze chłopcy, nagrali własnymi siłami i wydali niezależnie w małej wytwórni EK Records (1987), i dopiero jej sukces otworzył im drogę do kontraktów z dużymi wytwórniami. Pełna energii i wpływów grunge, ciężka, rockowa uczta. Zawsze powoduje szybsze bicie serca:
     Jazz w samochodzie? Jak najbardziej! Świetny album Dee Dee Bridgewater "Red Earth" z 2007 roku. Powstał po podróży Dee Dee po Afryce. Zafascynowana jej kulturą, a w szczególności kulturą Mali, poświęciła jej tę płytę. Wspaniały mariaż jazzu z muzyką etniczną. I nie jest paradoksem, że można o nim napisać, że jest zarówno tradycyjny jak i nowoczesny.
Dee Dee Bridgewater - Children go Round



Do klika za tydzień ?


2 komentarze:

  1. Powiało dość poważnie polityką.... Cóż staram się zmieniać kanał kiedy na horyzoncie pojawia się widmo polityki, to dla mnie zbyt dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tego niestety nie uda się uciec, choć próbowałem.

      Usuń