piątek, 18 kwietnia 2014

Postępująca umysłowa dezintegracja, czyli festiwal pytań.

Ranek, łazienka, rzut oka w lustro. Kto to ? Kto jest po tamtej stronie ?
Skąd ja znam tego faceta, moje codzienne zdziwienie. 
"Tak, tak, tam w lustrze to niestety ja
 Tak, tak, ten saAaAaAaAm .... "
Może i ten sam, ale nie taki sam. 
Straciłem uśmiech, radość, czy spoważniałem ?
Straciłem wrażliwość, czy ją jeszcze lepiej ukryłem ? 
A może zdjąłem lub założyłem kolejną maskę ?
Jestem zimny, czy zdecydowany ?
Gdybym jeszcze nauczył się mówić.
Gdybym jeszcze wiedział co chcę powiedzieć.
Gdybym przestał maskować bełkot pozorami inteligencji. 
Gładkimi zdaniami zza których wyziera pustka.
Gdzie we mnie jestem ja ? 
Za którą z masek kryje się prawdziwa twarz ? 
Czy już tak do niej przyrosły, że sam je mylę ?
.....
Po co w ogóle zacząłem sobie zadawać te pytania ? 
Ale gdy je przestanę zadawać, nigdy nie poznam odpowiedzi. 
Ale czy na pewno chcę je znać ? 
Gdybym jednak nie chciał ich znać, czy zadawał bym je sobie ?
.....
Przedświąteczne spotkanie, bo już nie próba, ekipy Obywatela NIP upłynęła pod znakiem umartwiania się. Koledzy ze wstrętem wlewali w siebie napoje modyfikujące świadomość, ja zadowoliłem się ich towarzystwem i małym co nieco, przyjętym drogą wziewną .... i nie były to papierosy (bo przecież nie palę). Prawdziwą pokutą było wysłuchanie naszych nagrań (bo jakiś złośliwy sk......n nagrał to ze stołu mikserskiego) z naszego ostatniego występu w Motopubie. Zdjęcia były fajne, nagrania już nie.




Kiedyś ktoś (ja dobrze pamiętam kto, ale on już nie żyje, więc nie będę się pastwił) użył sformułowania "schizofreniczny ryk Janis Joplin". Mój głos z końcówki koncertu pasowałby do tego określenia jak ulał. Zagłuszał dokładnie wszystko i wszystkich, był na granicy fizycznego bólu. Mało tego, ponoć nasi stali widzowie (wszystko młodzież po 50-tce) stwierdzili że tym razem przesadziłem. A ja tylko straciłem trochę kontrolę i tak mi w gardle i płucach zagrało. Czy to się już nie powtórzy ? Zapraszam na kolejny koncert (nie wiem gdzie i kiedy,ale na pewno o tym napiszę PRZED koncertem) to może sami się przekonacie. Ja wiem, że jak tracę kontrolę na scenie, to mogą dziać się różne rzeczy i niczego nie jestem w stanie obiecać. A scena to na razie jedyne miejsce, gdzie mogę się choć na chwilę zapomnieć bez żadnych konsekwencji (oprócz nieprzychylnych opinii).  

No cóż, trochę się ryczało:


Bo że zawsze będę wyglądał tak jak niżej, nie daję żadnej gwarancji:


A przy tym właśnie nagraniu, zawsze granym "na bis", tak mnie ponosi. 
Potraktujcie je jako prezent świąteczny, przez co chcę powiedzieć nieśmiało, że życzę wszystkim spokojnych świąt oraz mokrych i kolorowych jaj.


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ten tydzień to mocny początek. Machine Head i "Through The Ashes Of Empires" z 2003 roku. Niestety im późniejsze płyty, brzmienie trochę łagodnieje. Szkoda. Ale wokal nadal bardzo lubię, tę mieszankę melodyjności i solidnego darcia strun głosowych.
A tak panowie prezentują się na żywo w jednym z utworów z tej płyty:
I znowu muzyka z pożyczonych płyt. Ponoć to jedyna dobra płyta na której zagrał (i zaśpiewał w jednym z utworów) John Wetton. Gruba przesada bo lubię jego płyty z King Crimson (RED !!!!) ;) Ale płyta warta uwagi, choć stara jak wszechświat. Grupa, a właściwie supergrupa Mogul Thrash z płyty "Mogul Thrash" z 1971 roku. Zachwycająca (???) sekcja dęta .....
Bardzo wrażliwy gość o twarzy bandziora. Świetny, zmęczony życiem głos i wiarygodnie wyśpiewane teksty. Marek Dyjak z płyty "Moje fado" (2011).
I wracam do pożyczonych płyt. Dobra i zupełnie nieznana płyta z 1975 roku kapeli Strange Days. Tytuł "9 Parts To The Wind". Stara i warta poznania progresywna nuta. Skojarzeń wiele ... pierwsze ... wczesne Genesis.
Trochę polskiej muzyki progresywnej. Tu przynajmniej nie ma kłopotów z angielskim, bo muzycy polscy ale wokalista ... anglik. Sympatyczna i na niezłym poziomie, choć mnie nie porywa. Brakuje wyrazistości ... cokolwiek to może oznaczać :) The White Kites "Missing" z 2013 roku:
Gitarzysta Robben Ford nagrał płytę "A Day In Nashville", która nie ma na szczęście nic wspólnego z country. Ale lepiej też, by w końcu wziął jakiegoś dobrego wokalistę, bo ja już nie mogę słuchać jego głosu. Szkoda, bo gitarzysta niezły.
Już z mojej półki, nie pożyczone !!! Kapela do której mam słabość ze względu na wokal, brytyjski Bush. Czwarta w dorobku płyta, która sprzedawała się bardzo źle i był to jeden z powodów rozwiązania grupy w 2001 roku. Reaktywowali się w 2010, ale jakoś nie słychać o oszałamiających sukcesach. Muzyka z szerokiego (bardzo szerokiego) kręgu grunge. Bush "Golden State" z 2001 roku:

I zupełna stylistyczna wolta. Czas refleksji ...... i wizyta na targach książki zaowocowały dwiema nowymi płytami w kolekcji. Płytami z muzyką klasyczną. Obie to muzyczny barok. Muzyka radosna, lekka, łatwa i rozluźniająca zaciśnięte szczęki. 
Albinoni, Marcello, Vivaldi OBOE CONCERTOS (Heinz Holliger i musici), czyli koncerty obojowe trzech kompozytorów. Cudnie lekkie:
Tomaso Albinoni - Oboe Concerto in D minor, Op.9 N.2

A druga to już sam mistrz Vivaldi "Wind & String Concertos". Znakomite interpretacje koncertów Antonio Vivaldiego w wykonaniu The English Concert pod dyrekcją Trevora Pinnocka, przynoszą takie oto "zaskoczenia". Często zapominamy że gitara to stary instrument:
Vivaldi Concerto for 2 mandolins in G RV 532
I jak wam się podobają te barokowe szarpidruty ?? Prawie punk ...
Vivaldi Concerto for Strings and Continuo "Alla Rustica"

Do poświątecznego klika za tydzień ...........

6 komentarzy:

  1. Niech Cię w Święta egzystencjalne demony nie dręczą! Życia poużywaj! Oczywiście z umiarem...

    OdpowiedzUsuń
  2. :-)))
    Bez żadnych tlumaczeń proszę :-)
    Śpiew to spiew , a czasami i poryczeć trzeba :-)))

    Wesołych zdrowych i pogodnych Świąt Ci życzę !

    Wesołych zdrowych i pogodnych Świąt Ci życzę !

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Czarcie, twoje ego przesłoniło ci cały świat, może czas rozejrzeć się wokół i dostrzec innych ludzi wokół siebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj "anonimie". To już tyle lat ..... poświęconych na sprostanie wyobrażeniom. Aż w końcu się popruło.

      Usuń