piątek, 15 lutego 2013

*****

Trochę z przerażeniem słucham dziś wieści na temat meteorytów spadających na Rosję. Ale od razu włącza się przekora i już uszami wyobraźni słyszę głosy, że była to kara boska za ...... (tu zależnie od poglądów można sobie wpisać za co).
Wyobraźnia podpowiada mi też treść komentarzy, gdyby taki deszcz spadł na nasz kraj .... Czyżby zamach? Oczywiście im dalej na prawo, tym mniejsze "czyżby".
*****
Z muzycznych wieści rodzinnych, Viadro zagra na kultowej już niemal imprezie "Rock na bagnie". To dopiero czwarta edycja, ale to taki podlaski Jarocin, więc warto zobaczyć. Tu zamieszczam link do oficjalnej strony festiwalu, na której można zobaczyć listę wykonawców. Viadra tam jeszcze nie ma, ale już dostali oficjalne zaproszenie, bo poszła fama w miasto, że to bardzo dobra kapela a i fani upominali się o nich !!!!
Impreza odbędzie się w dniach 5-6-7 lipca tego roku w miejscowości Osowiec Twierdza, gm. Goniądz. Można śledzić na bieżąco dyskusje i polemiki na facebookowej stronie festiwalu:
Mam nadzieję że chłopakom występ się uda. To znaczy ja to wiem !!!! 
Może już będzie jakaś płyta, demówka, bo chłopcy weszli do studia i nagrywają.
A dzisiaj grają w .... Michałowie ;o))
Serdecznie zapraszam na Rock na bagnie. Ja tam będę NA PEWNO ..... z synami ;o))

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań.
 Pierwszą z płyt, była solowa płyta Andy Summers-a, "The Golden Wire" z 1989 roku. Andy to .... gitarzysta The Police, a płyta została nagrana gdy The Police już nie istniało. Bardzo sympatyczna i stylowa muzyka, dość daleka od klimatów Police.Bez szans na większy sukces komercyjny. Ja ją polubiłem.
Ta płyta trochę mnie rozczarowała. S.M.V. "Thounder" z 2008 roku. Nazwiska wykonawców wspaniałe, bo zebrało się na niej trzech świetnych basistów. Stanley Clarke, Marcus Miller i Victor Wooten. Muzyka na płycie ..... po prostu niezły funk, ale bez żadnych rewelacji. Nawet "Tutu", bez trąbki Davisa .... bez wyrazu.
Ta płyta ma wyraz !!! Klasyka metalu, choć dziś nie robi już takiego wrażenia, to nadal jest to kawał dobrej muzyki. Przez metalfanów uznawana nawet za arcydzieło : Candlemass "Epicus Doomicus Metallicus" z 1986 roku:
Świetny (dla mych metalowych uszu) koncert Pantery z "Official Live -101 Proof" z 1997 roku. Historii tej grupy nie trzeba chyba przypominać. Gitarzysta zginął "na posterunku" (już po rozpadzie kapeli), zastrzelony na scenie podczas koncertu Damageplan.
Tak żywiołowo koncert się zaczyna:
Wyrastające z ruchu punk Komety (powstałe po rozpadzie Partii), nagrywają płyty do dzisiaj. Ale ja najbardziej lubię ich pierwsze płyty. Druga, wydana w 2005 roku i zatytułowana "Viva Ardiente". Cała poświęcona jest miłości ....
Komety - Bezsenne Noce
Komety - Miasto turystów
I mój ulubiony numer:
Komety - Traktuj mnie źle
Kolejna z 2006 to "2004-2006". Są już na niej przeboje, ale mnie brakuje tej "punkowej zadry" z dwóch pierwszych.
Komety - W Dżinsach i w swetrze
Komety - Kieszonkowiec Darek
Coraz bardziej rockabilly, coraz mniej śladów punka. Czyli Komety "akcja V1" z 2007 roku:
Komety - Wyglądasz źle
Komety - Spotkajmy się pod koniec sierpnia
Pod koniec tygodnia dopadła mnie fala wspomnień. Wspomnień O Joy Division. A Joy Division to Ian Curtis, wokalista i poeta który sam wybrał się na tamtą stronę. Rozdarty między żonę i kochankę, zmęczony chorobą. Nieszczęśliwy przez to, że leki odbierały mu zdolności twórcze. Obejrzałem raz jeszcze piękny i smutny film "Control". A historia zaczęła się na koncercie Sex Pistols w 1976 roku, gdzie późniejsi członkowie grupy spotkali się po raz pierwszy z Ianem Curtisem. Początkowo występowali pod nazwą Warsaw (zaczerpnięta z piosenki Davida Bowie "Warszawa"). Te pierwsze nagrania ukazały się na płycie "Warsaw" w 14 lat po śmierci Iana, w 1994 roku.
Warsaw - Transmission
Warsaw - They Walked In Line
Warsaw - Living In The Ice Age
Ale prawdziwą gratką jest pięć bonusowych nagrań Warsaw z 1977 roku. Czyli zupełne początki tej historii:
Warsaw - Inside The Line
Warsaw - Gutz
Na koniec tygodnia znowu rozczarowanie. Na tę płytę nie czekałem. I miałem rację. Szumne zapowiedzi o jakości płyty .... można między bajki włożyć. Typowe Aerosmith z irytującymi chórkami w refrenach. Nic szczególnego ... komercja (ale dobrej jakości). Ale przecież zdarzają się niezłe fragmenty. Aerosmith z najnowszej płyty "Music From Another Dimention".
Aerosmith - Legendary Child
Aeroismith - Shakey Ground  
 

10 komentarzy:

  1. Iiii tam... Taki duży a głupiego meteorytu się boi?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu jakiś koniec świata ...
    To posłuchamy muzyki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Meteoryty to pryszcz, gorsza ta zombie apokalipsa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Muzycznie- jestem obudzona teraz chyba na 100%, myślicielsko- się w duchu uśmiałam , sama mam ostatnio ochotę taki meteoryt spuścić w parę miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  5. ...właśnie...też wiem kto by ropoczął kolejną krucjatę...:):)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Piotrze.
    Nad naszą wsią, przeleciał meteoryt... Momentalnie mi się skojarzyło z "Powtórką z rozrywki". Tyle żartów, bo ludzie przeżyli tam traumę.
    Muzycznie inna bajka- "nowy" Lukather z płyty "Transition". Bardzo totowski, ale przynajmniej trzy kawałki byś "łyknął" ;)
    Wracam do blogowania. Póki się nie rozkręcę, próbuję się umeblować w nowym miejscu. Pozdrawiam :)
    http://be1ween.blog.interia.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech te meteoryty trzymają się z daleka, jednego trucia o zamachu nam wystarczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te meteoryty to jakby zapowiedź armagedonu....

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że wciąż publikujesz. A ja dalej słucham piosenek, które odkryłam dzięki Tobie!

    Wciąż jestem tu http://soul-on-the-rocks.blog.onet.pl/

    Passion

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Komety, jak ja ich dawno nie słuchałąm, dzięki za przypomnienie:)

    OdpowiedzUsuń