piątek, 8 marca 2013

Zaczynam coś robić ... ze sobą.

Coś mnie dopadło. Czyżby kolejny kryzys wieku średniego ? Ale jaki on tam średni .... w tym roku kończę 53 lata ..... Ale ta melancholia ma też i dobre strony. Nie mogę usiedzieć w domu. Zapisałem się na kurs języka angielskiego do szkoły ...... nie wymienię nazwy by nie reklamować, ale szkoła bardzo mi się na razie podoba. Mogę wybierać godziny zajęć i ich rodzaj. Mogę chodzić rano, mogę chodzić po południu. Połowa zajęć odbywa się z komputerem, który sprawdza wymowę, sprawdza umiejętność słuchania i zrozumienia, zadaje ćwiczenia gramatyczne. Druga połowa to zajęcia z lektorami polskojęzycznymi i nie mówiącymi po polsku. Do tego konsultacje z lektorem prowadzącym, śledzącym postępy w komputerowej karcie słuchacza. Na razie jest dobrze. Przypominam sobie język którego nie używałem od .... 20 lat. A kiedyś mówiłem płynnie. Gorzej z gramatyką. Ale czuje przynajmniej że pracuję nad sobą ;o)) Jeżeli ktoś jest zainteresowany .... mogę podać nazwę szkoły w mailu.
Inna konsekwencja tego stanu to chęć uporania się ze swymi nałogami .......... i zastąpienie ich nałogiem biegania. Palenie rzucałem już kilka razy ..... i zawsze mi się udawało. Niestety po pewnym czasie wracałem. Może jak zacznę biegać (a te rodzaj aktywności nie znosi z "zadymionych" płuc) nie będzie mnie ciągnęło? Z bieganiem jest tak jak z paleniem, z tym że nie mogę zacząć a nie rzucić . Ponad trzydzieści lat temu bardzo to lubiłem. Potem nie dawałem już rady i brak było na to czasu. Parę razy próbowałem rozpocząć bieganie, ale nie wystarczało mi cierpliwości i kondycji. Tym razem postanowienie jest mocne .... ciekawe czy wytrwam. Tak wyglądałem tego wieczora, gdy wyruszałem na pierwszą "trasę".



 Wytrzymałem 15 minut, ale obiegłem w tym czasie całe osiedle (podczas śnieżycy) ;o)) Rodzina trochę kpiła, ale wybrałem się znowu ..... po angielskim ;o))
Jest mi trochę lżej, gdy wiem że zaczynam robić coś ze sobą. Od czegoś trzeba przecież zacząć !!
Może ktoś ma doświadczenie w bieganiu, proszę więc o rady. Przede wszystkim jak wytrwać !


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań.

Nadal słuchałem Nirvany. I znowu fala wspomnień. Na pierwszy promień poszłą pierwsza lłyta "Bleach" z 1989 roku. W momencie wydania nie odniosła żadnego sukcesu. Dopiero po sukcesie "Nevermind" została wznowiona i zauważona przez fanów. Słuchając jej można podziwiać tylko człowieka który nagrywał następną płytę Nirvany, to że usłyszał tę "przebojowość". Ta surowa, ale przecież bardzo dobra muzyka, nie porwała tłumów .... a przeciez to ta sama Nirvana .... choć nie taka sama. Ja taką uwielbiam ....
Nirvana - Blew
Nirvana - Love Buzz
Nirvana - Mr. Moustache
Na drugi promień poszła trzecia płyta "Incesticide" wydana w 1992 roku. Zawiera nie publikowane wcześniej nagrania, oraz nagrania z sesji dla BBC. Też zwiera surowy materiał bez przebojowego zacięcia. Po prostu prawdziwa Nirvana ...
Nirvana - Dive
A to nagranie darzę szczególnym uczuciem ....... od momentu zmiany tempa ... c.i.a.r.y ....
Nirvana - Aneurysm
I ostatnia z przesłuchiwanych płyt Nirvany. "Unplugged In New York" z 1994 roku. Lubię jak wszystkie inne. A pokazuje zespół od zupełnie innej strony. Wydobywa całą melodyjność i balladowość ich utworów. Nirvanę można grać przy ogniskach !!!!!! ;o)) Ulubione kawałki .... cała płyta ! Ale te dwa szczególnie .... choć żaden nie jest autorstwa Kurta. Wybieram wersje bez skrótów ( na płycie powycinano m.in. ..... przekleństwa Kurta) 
Nirvana - Where Did You Sleep Last Night
Nirvana - Lake Of Fire
Nadal przypominam też sobie płyty jazzrockowe z lat 70-tych. Kolejne dwie z dyskografii Mahavishnu Orchestra. u Dzisiaj już nikt tak nie gra, może i muzyka trochę się zestarzałą ale jaka jest jej jakość. Dwie płyty:
"The Inner Mounting Flame" z 1971 roku:
Mahavishnu Orchestra - Meeting Of The Spirits
Mahavishnu Orchestra - You Know You Know
i "Visions of the Emerald Beyond" z 1974 roku:
Mahavishnu Orchestra - Eternity's Breath Part 1&2
Mahavishnu Orchestra - Cosmic Strut
I to dobre wrażenie muzyczne utrzymałem Herbie Hancockiem, płytą "Man-Child" z 1975 roku. Może to i nie najlepsza płyta Hancocka, ale za to najbardziej funky !!! Nóżki chodzą same ;o))
Herbie Hancock - Hang Up Your Hang Ups
Herbie Hancock - Steppin' In It
Kolejną była płyta kapeli Indica "A Way Away" z 2010 roku. Polecono mi ją jako niezłą, która może mi się podobać. I nie wiem czy to był żart, czy się obrazić ? Kapela wizualnie fajna, bo są w niej same panie i to niebrzydkie !! Ale muzyka przypomina mi skrzyżowanie Abby (to Finki) z pompatycznym pop rockiem. Nie podoba mi się !!! jedyne nagranie które trochę zainteresował to to:
Indica - As If
A reszta jest taka:
Indica - Children Of Frost
Humor po tym przykrym przeżyciu poprawiłem sobie słuchając polskiej kapeli rock'n'rollowej  Stan Zvezda. Kiedyś grali ostry punk potem psychobilly. Ta płyta jest pierwszą po reaktywacji zespołu w 2001 roku. Po jej nagraniu zespół znowu zawiesił działalność. Skoczna rock'n'rollowa muza w punkowym sosie. Pojedyncze nagrania niezłe, ale całość trochę nuży.
Stan Zvezda - Dziwny gość
Stan Zvezda - Idę po ulicy
I w końcu przyszedł czas na prawdziwe przyjemności. Znowu sięgnąłem na półkę z ulubionymi kapelami. Czyli TOOL i Morphine. Z TOOLa wybrałem ostatnia płytę "10.000 Days", wydaną już ..... 7 lat temu. Ale oni nigdy nie rozpieszczali swych fanów. Za to przy tych nagraniach odczuwam niemal fizyczna przyjemność.
TOOL - The Pot
TOOL - Vicarious
Z Morphine zaś, też ostatnia płyta .... wydana już po śmierci lidera. Zmarł na atak serca podczas koncertu w Palestrinie. Płyta wyszła w 2000 roku i nosi tytuł "The Night". Do mojej melancholii pasowały te dwa numery:
Morphine - The Night
Morphine - Take Me With You
Jeszcze jedno wspomnienie. Też płyta wydana po śmierci lidera. Jim Morrison and The Doors "An American Prayer". Jest to katalogowa płyta Dorsów wydana w 1978 roku !! Zawiera NOWE nagrania, ale Morrison raczej recytuje niż śpiewa (choć nie żył już od 7 lat). Wykorzystano taśmy z nagraniami Jima recytującego swe poezje, a zespół dograł do tego muzykę. Efekt nie jest powalający, ale dla fanów Dorsów pozycja obowiązkowa !!!!!!
Jim Morrison And The Doors - The Ghost Song
Jim Morrison and The Doors - The Movie
A głos tego pana zawsze mnie powala. Czy on kiedyś mi się znudzi ? NIGDY !! Schrypnięty, zbolały i pełen melancholii Tom Waits z płyty "Small Change" z 1976 roku.
Tom Waits - Tom Traubert's Blues
Czasem trochę pijany ;)
Tom Waits - The Piano Has Been Drinking (Not Me)
Z rozpędu słucham kolejnych płyt Rush, bo ta płyta słaba i niczym się nie wyróżnia. Dźwięki nużą przewidywalnością. Rush "Hold Your Fire" z 1987 roku.
Rush - Time Stand Still
A po koncercie Apteki, po co mogłem sięgnąć ... po Aptekę. Mam trochę ich płyt, ale tę lubię chyba najbardziej. Apteka "Menda" z 1995 roku:
Apteka - Gdynia Nocą
Apteka - Menda
Apteka - Chłopcy i dziewczyny
Nadal polskim tropem, ale tym z przed wielu lat. Zespół Exodus, polski przedstawiciel Art Rocka (dziś to rock progresywny) i płyta "The Most Beautiful Day" z 1980 roku. Niestety brzmienie nigdy nie było najlepsze, a tu jeszcze się zestarzało. Ale dwa nagrania warte polecenia:
Exodus - Stary Noe
Exodus - Ponury pejzarz
Jeszcze jeden polski klasyk który jest legendą ... i zmarł przedwcześnie. Ryszard Skibiński (białostoczanin), harmonijkarz. Na jego grobie do dziś stoją kwiaty ... a czasem znajomi popijają piwko ;o)) Płyta "Ostatni koncert wydana w 2005 roku, zawiera stare nagrania koncertowe z lat 80-tych z zespołem Krzak i ...... innymi. Mam duży sentyment do mego krajana, bo bywałem na koncertach Kasy Chorych .... oj dawne lata. A ponieważ nie ma nic z tej płyty, posłuchajcie jak grał z Kasą Chorych:
Kasa Chorych - Blues Dziadka Skiby
Na koniec tego dwutygodniowego przeglądu zupełnie nowa płyta. Najnowszy krążek Paula Gilberta, amerykańskiego gitarzysty znanego m.in. z występów z grupą Mr.Big. Niezłe gitarowe granie, chwilami trochę popowe. Ale przecież na płycie są miedzy innymi TAKIE kawałki :
Paul Gilbert - Bivalve Blues
Paul Gilbert -  Rain And Thunder And Lightning

10 komentarzy:

  1. No i proszę. Wszyscy na to zapadliśmy. Wiek nie ważny :) I ja też się zabrałam za siebie, chociaż ja nie znoszę biegać, więc wybrałam inną formę. A za muzykę to ja Cię do grobowej deski i jeszcze dłużej normalnie. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy, nie wszyscy.

      Usuń
    2. Oj tam, Ty jesteś wyjątek potwierdzający regułę.

      Usuń
  2. Chyba podrzemujesz zmiany, pytanie jakiej...
    :-)
    Miłego dnia życzę !

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, że rozpocząłeś.
    Ja od połowy lutego ćwiczę.
    Jedyne, co mogę poradzić, to wytrwać za wszelką cenę, a jeśli robić przerwę to maksimum na 1 dzień.
    Ja póki co nadal trwam przy ćwiczeniach :)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bieganie? NIgdy! Wolę ćwiczenia. A kopcenia na razie nie rzucam... Wiem, wiem, szmata nie charakter!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że zaczynasz biegać. Na początku jest trudno, ale potem bez biegania nie będziesz mógł wytrzymać. By było łatwiej biegać, nałóż słuchawki z muzyczką i do przodu.
    Pozdrawiam - W.P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej...każdy ruch to zdrowie...ale dla faceta polecam siłownię - kiedyś bardzo dużo biegałem, ale to jak na mój temperament zdecydowanie za nudne zajęcie...jak będę emerytem z balkonikiem, to zacznę biegać :)...teraz rowerek, ergometr i przerzucanie żelastwa...Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, trafiłam z Okienka:) Ja tuptam już drugi rok, żadne tam biegi, bo kolano uszkodzone kiedyś czuję czasem mocno diśc, ale...nie przerywam. Od jesieni do wiosny tuptanie ( czasem przy - 15 ... ), latem rower. Nie przerywaj, pierwsze efekty wkrótce poczujesz "pełną piersią"...:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń