piątek, 20 grudnia 2013

Przedświąteczna mieszanka.

Czasu przed świętami coraz mniej. Na pisanie jak zwykle jest go najmniej.
Trafiła mnie (nie)przyjemność bycia na wywiadówce u naszego tegorocznego maturzysty. Jego wychowawczyni ma mocno konserwatywne poglądy na temat wychowania młodzieży i słuchanie jej to zawsze dla mnie i moich nerwów dość duże wyzwanie. Zapytała mnie tylko czy Piotr w domu jest spokojny, bo w szkole nie. Ale wyniki próbnej matury uspokoiły mnie i nie zamierzam go "łamać". Wprawdzie z języka polskiego wyleciał z próbnej bo zadzwoniła mu komórka (zero procent), ale już nie powtórzy chyba tego błędu na prawdziwej maturze. Z pozostałych przedmiotów (matematyka, biologia rozszerzona, angielski rozszerzony), najniższa ocena to 83 procent, najwyższa 92. Nie ma więc strachu. Ja mu mogę już tylko radzić, a on niech sam wybiera swą drogę i poznaje co to odpowiedzialność za swe czyny.
       Czy z moją głową i emocjami na prawdę wszystko w porządku ? Nie wiem. W ostatnią niedzielę płakałem oglądając film ......... dokumentalny o albumie "Nevermind" Nirvany. Ich muzyka do dziś wywołuje u mnie dreszcze i prawdziwe wzruszenie. Znajomość biografii Kurta tylko to wzruszenie pogłębia.
        Z przyjemnością mogę też polecić autora którego książki właśnie "połykam" jedna za drugą. Pisze w bardzo charakterystyczny i dość nietypowy sposób. O rzeczach bardzo złych potrafi pisać nieomal poetycko. Dwie jego powieści zostały zekranizowane. Przetłumaczona na język polski "Droga" i nie przetłumaczona jeszcze "To nie jest kraj dla starych ludzi". Jako pierwszy przeczytałem (polecony przez bliską osobę) "Krwawy południk" (bardzo nieromantyczny obraz dzikiego zachodu) i wsiąkłem. Teraz czytam jedna za drugą, a stoją jeszcze na półkach księgarskich.A autor nazywa się Cormac McCarthy i uważany jest za jednego z czterech najlepszych obecnie pisarzy amerykańskich. Ale uprzedzam, w przeczytanych dotychczas książkach próżno szukać rozrywki i nadziei a "sprawiedliwość" nie triumfuje.
         Obywatel NIP powoli zapada w sen zimowy .... to znaczy zaczynamy pracę nad nowymi numerami z myślą o wejściu do studia w drugiej połowie tego roku. Wczoraj zobaczyliśmy nowy tekst Sarny i .... spodobał mi się od pierwszych wersów :
"Widzę kondukt żałobny mgła na wierzbach płacze
zardzewiała brama uchyla się ze zgrzytem ......"
Będzie dobrze bo melorecytując miałem ciarki na plecach. Na prawdę dobry, choć bez krzty optymizmu tekst.
        AAAAAAAAAAAAA !!!!!!!!! Zapomniał bym że następna notka już po świętach.

Wszystkim życzę więc spokojnych świąt.
I ciepła uczuć bliskich .

A w prezencie kilka zabawnych (oczywiście że muzycznych) linków :

 Prawdziwa "twarz" Carlosa Santany :



Jak na prawdę gra Eric Clapton :


Ten perkusista nie da się zapomnieć. Ukradł cały show ;)



*****
Raporty z muzycznych przesłuchań.
Mało płyt spodobało mi się w tym tygodniu. Słuchałem przeważnie staroci, by na koniec zafundować sobie świetną reedycję !!!
Trochę z "musu", bo stały na półce i trochę by przekonać się że nadal nie lubię :) dwie płyty Scorpions. Popeliniarze ;) "Blackout" z 1982 i "Tokyo Tapes" z 1978 (zapis koncertów z Japonii). Już wiem, nadal nie lubię ...
Potem chciałem posłuchać jazzujących St. Germain, ale mi nie wyszło. Włożona płyta, choć miała w opisie St. Germain była tylko wizją ich utworów nagrana przez pana o nazwie Ludoic Navarre.A jest to właśnie prawdziwe nazwisko pana którego pseudonim sceniczny to St.Germain. Proste ? Płyta nie spodobała mi się wcale. Za nowoczesna ? Ludovic Navarre Aka St.Germain "From Detroit to st Germain" z 2003 roku.
No to może chociaż Rolling Stones mnie rozbawili ? Starsza płyta tak. Świetna "Exile On Main Street" z 1972 roku dodała energii i uwiodła swym luzactwem.
I płtra Stonesów z 2005 roku "A Bigger Bang" ... niezła, ale ja mam problem z zapamientaniem choć jednego utworu.
Przy kolejnej płycie trochę się nudziłem. Ale wysłuchałem i odłożyłem i nie wracam.Sigur Ros "Agaetis Byrjum" z 2001 roku. Ładna, ładna i poruszająca muzyka .... ale nie mnie.
Sigur Rós - Ágætis Byrjun
Sigur Rós - Svefn-g-englar
No i narzeszcie coś co MNIE rusza. Kącik bluesowy. Roy Gaines (gitarzysta i wokalista) "I Got T-Bone Walker Blues" z 1998 roku. Klasyczne bluesy T-Bone Walkera w nowszym wykonaniu że paluchy lizać. 
Roy Gaines - Stormy Monday
Roy Gaines - Dream Girl
A potem bluesowe szaleństwo Fleetwood Mac .... już wiece że tego z Peterem Greenem. Peter obecnie gra dość rzadko bo w graniu przeszkadza mu .... schizofrenia. Dwie płyty i cztery CD. "Live at the BBC" (wydana w 1995) ... o dziwo dość słabo nagrana i "Boston Blues" (nagrania z 1970 wydane w 2000 roku).
Fleetwood Mac - Fool No More
Fleetwood Mac - Rattlesnake Shake
Fleetwood Mac - Red Hot Mama
Na koniec tygodnia zostawiłem sobie reedycję "In Utero - 20th Anniversary Edition" Nirvany. Dwa dyski CD. Na nich oryginalna płyta, plus mix z 2013 roku, plus dodatki. Ja jestem bardzo zadowolony z zawartości. Mix brzmi bardzo dobrze, słychać rzeczy których nie było na oryginale (pewnie były tylko zostały zagłuszone) i sam dźwięk jest bardziej selektywny. Dużo słychać !!!! :
Nirvana -  Sappy
Nirvana - Pennyroyal Tea
Nirvana - Serve The Servants

Do klika za tydzień ;)

2 komentarze:

  1. Wzruszenia muzyczne i poetyckie są mi jak najbardziej bliskie, ale autora tych książek chyba zapomniałeś podać, albo ja tak nieuważnie czytam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Krwawego południka'' nie doczytałam do końca. To nie jest lektura dla kobiet...

    OdpowiedzUsuń