I już po urlopie. Czekałeś/łaś/liście ? Nawet jeśli nie, to i tak wracam by snuć, wysnuwać, dzielić się, kreślić, opisywać, odzwierciedlać, serwować, cytować, wyrażać w słowach, formułować, szkicować, ujmować, produkować się, oddawać, omawiać, ukazywać, obrazować, prezentować, po prostu znowu pisać o tym co dzieje się w mej głowie, czyli o niczym.
Urlop udany jak zwykle. Zaliczone dwa festiwale, zupełnie różne stylistycznie lecz w równym stopniu satysfakcjonujące mnie muzycznie (czuję, że rymuję). Pierwszy to Rock na Bagnie, pełen punkowego szaleństwa i buntowniczych emocji. Pełen spotkań i rozmów z dawno (od roku) niewidzianymi przyjaciółmi, nieznajomymi i znajomymi, lubianymi i nielubianymi, lubiącymi i nielubiącymi, pełen sympatii ale czasem też ich braku. Nic jednak nie jest już w stanie targać mymi emocjami w stopniu uniemożliwiającym ich opanowanie, a to jest największe moje osiągnięcie ostatnich lat, które w końcu przynosi upragniony spokój. Pojechałem by szukać tam przede wszystkim muzycznych wrażeń, a tych wywiozłem mnóstwo. Chociaż punk traktuję raczej jako zjawisko socjologiczne, niż muzyczne, to jego poetyka i energia nadal sprawiają, że krew krąży szybciej w żyłach a umysł młodnieje pod wpływem tej buntowniczej adrenaliny dając paliwo do dalszej walki o codzienność. Najważniejsze, że w końcu czuję się w tej walce zwycięzcą.
Drugim festiwalem był Suwałki Blues Festiwal. Zupełnie inne emocje i co najmniej trzy odkrycia muzyczne które wcześniej czy później przewiną się w zakupach płytowych. Blues Pils, Delta Saints i Willie and the Bandits to nazwy warte zapamiętania i przesłuchania.
Powrót do domu i pracy był dużo łatwiejszy, gdy akumulatory pełne energii którą dała muzyka i czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi. Rzeczywistość jednak jak zwykle, bardzo stara się zburzyć to co w sobie budujemy, naszą spokój, pewność i przywitała mnie zamachami w Nicei. Ten kuriozalny i bezsensowny akt idiotycznej przemocy skłonił mnie, jak zwykle, do pewnych ogólnych konkluzji. Ze wstydem przyznaję, że poczułem zawziętą i pełną zaślepienia, chęć odwetu. Gdy zagłębiłem się w to uczucie, poczułem się dziwnie, poczułem, że nie chcę być takim jak oni zaślepionym pewną ideą idiotą, niezdolnym do własnego myślenia, realizującym wizje chorych kaznodziei tłumaczących wolę wyimaginowanych bogów. Wiem, że świat z piosenki Lennona "Imagine" jest utopią:
"Imagine there's no heaven
It's easy if you tryNo hell below us
Above us only sky
Imagine all the people
Living for today... Aha-ah...
Imagine there's no countries
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion, too
Imagine all the people
Living life in peace... You..."
Właśnie, czy potrafisz wyobrazić sobie świat bez religii, bez państw narodowych, w którym nie ma za co umierać? Ja potrafię, bo przestałem się bać świata bez boga, nie potrzebuję wiary opartej na strachu przed karą nie potrzebuję wiary opartej na obietnicy nagrody za wypełnianie woli kreatora. Znajduję sens życia w takim świecie, bo mogę je przeżywać bez żadnych umysłowych ograniczeń czując w dwójnasób jego unikalny i niepowtarzalny smak. Mogę bez strachu spuścić myśli ze smyczy respektując humanistyczne wartości bez religijnych podtekstów. Boję się wszelkich ekstremizmów, bo ślepe zawierzenie jakiejkolwiek idei wyłącza myślenie, zwalnia z odpowiedzialności, czyni zaślepionym sługą zdolnym do największych draństw by zaspokoić dążenia identyfikowane z wolą ideologa.
Nikogo do niczego nie namawiam, nie przekonuję, niech każdy przeżywa swe życie jak chce nie krzywdząc jednak innych, szanując ich poglądy, będąc otwartym na całą różnorodność i piękno świata i ludzi. O to walczę ze sobą codziennie.
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
Kto jest najbardziej znanym współczesnym polskim kompozytorem na świecie? Henryk Górecki, a jego 3 Symfonia to najlepiej sprzedająca się w świecie płyta z polską muzyką. Tam ceniony i poważany za tę kompozycję, u nas ... jak zwykle. Sama muzyka czerpie pełnymi garściami ze wszelkich źródeł, nawet popu, stąd może jej popularność i (chyba) pewna niechęć ambitnej części kompozytorów. Na mnie robi duże wrażenie, może dla tego, że ja nie zamykam się w klatce jednego stylu, czy tradycji a słuchanie klasyki obok punka to żaden problem. Płyta w najsłynniejszym chyba nagraniu Londyńskiej Synfonietty pod dyrekcją Davida Zinmana i sopranem Dawn Upshaw.
Miło i klasycznie z radzieckiej płyty wytwórni "Mełodia" z 1982 roku. Lev Vlasenko gra Koncert Fortepianowy Nr 23 na fortepian i orkiestrę Mozarta. Lekko, poprawnie, przyjemnie ...
Lev Vlassenko plays Mozart Piano Concerto no. 23, K. 488
W sekcji winylowej, z wiadomych powodów gościł też punk. Oryginalne wydanie z 1981 roku Exploited "Punks Not Dead". Hmmm ... punk w czystej i gniewnej postaci młodej jeszcze wtedy kapeli.
Ta rubryka może zniknąć, jeżeli Cobra nie ożyje ....
Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
Nagrana w 1990 roku płyta Sonic Youth "Goo", to szósty studyjny album zespołu. Po muzycznych eksperymentach grupa zwraca się ku mainstreamowi i zaczyna zdobywać światową popularność. Na płycie już tylko echa (czasem nawet głośne) eksperymentalnych zgrzytów a muzyka bardziej strawna dla masowego odbiorcy.
Najnowsza płyta Luxtorpedy "Mywaswynas" nie rozczarowuje muzyką, ale gdy wgłębiłem się w teksty, musiałem sięgnąć do książeczki, bo słuchane z płyty są nieczytelne, ... Zepsuło mi to przyjemność słuchania ...
W ramach przygotowań do Rocka na Bagnie było też trochę punka w odtwarzaczu. Na pierwszy promień poszła polska klasyka w odświeżonych wersjach Fraben Lehre z płyty "Projekt Punk".
I absolutny punkowy top z kultowej płyty Dead Kennedys "Fresh Fruit for Rotting Vegetables". Oczywiście, że te trzy numery znane chyba wszystkim:
Dead Kennedys - California Über Alles
Ta płyta wychodzi poza kanony punka, The Clash "London Calling", jeden z kamieni milowych alternatywnego rocka:
Prawdziwy punkowy hymn ...
Dla uspokojenia, już na urlopie, niezapomniany Bob i jego największe "przeboje" z płyty "Legend The Best Of ..."
Potem samochodowy odtwarzacz opanował już mathcore ... Uprzedzam lojalnie, że każdy słucha tej muzyki na własną odpowiedzialność !!! Połamane rytmy i ten bosssski wrzask :) The Dillinger Escape Plan "Option Paralysis"
W tym numerze są nawet melodyjne momenty :)
Ostatnia płyta Dillingera z 2013 roku "One Of Us Is The Killer". Trochę przystępniejsza i są nawet potencjalne przeboje z melodią. Zacznę od ulubionego numeru, czyli Dillingerowa jazda bez trzymanki i wokalnie i instrumentalnie, a potem te melodyjne ...
Przy kolejnym numerze nie potrafię się powstrzymać od "śpiewania" z wokalistą :)
Jeszcze jedna mathcore'owa jazda, tym razem z damskim głosem. Takiego "wrzasku" nie wydobędzie z siebie niejeden facet ... i to mnie ujęło :) Zakochałem się w wokalistce !!! Kapela to Rolo Tomassi. Pierwszy w odtwarzaczu samochodowym znalazł się dwupłytowy "Eternal Youth" z 2011 roku, będący zbiorem remiksów Ep-ek, i innych rarytasów. Przedziwna i pełna pasji, hałasu, "porąbanych" rytmów płyta ... i ten wokal ...
Trzecia w dyskografii Rolo Tomassi "Astraea" ukazała się w 2012 roku. Zespół już trochę ugrzeczniony i bardziej strawny komercyjnie, ale nadal (z damskim) pazurem.
Podczas podróży towarzyszyła mi również składanka "Punk's Not Dead / Chaos & Anarchy / The Best Of Punk". Muzyka ? ... jak w tytule :) Są oczywiste oczywistości, ale są też i mniej znane:
The Anti Nowhere League - We Are The LeagueCockney Rejects - Bad Man
Agent Orange - BloodStains
Anti-Pasti - No Government
Do klika za tydzień :)
A ja czekałam zawsze czekam i byłam zawiedziona przerwą urlopowa. To co się dzieje wykracza poza wszelkie wyobrażenie
OdpowiedzUsuń