sobota, 8 kwietnia 2017

Trop

     Jakkolwiek to nie zabrzmi, prace nad płytą trwają i będą trwały, do końca świata i jeden dzień dłużej. Jest to stan permanentny i stały. Zaczynam wątpić w możliwość jej skończenia, tym bardziej, że dzięki splotom okoliczności i "życzliwości" nieżyczliwych, zupełnie straciliśmy serce do materiału jak i sam materiał (a przynajmniej jego część za którą zapłaciliśmy). Walczy jeszcze Sułek i Marek, w jednym z nagrań zabrzmieliśmy przez chwilę jak Deep Purple i nie wiem czy cieszyć się, czy płakać, bo dzisiejszych Purpli nie lubię ... a raczej nie słucham to i nie kojarzę, za to stare nagrania znam na pamięć. Nadal nie gramy równo, czyli mówiąc po polsku, gramy nierówno, ja nie umiem już śpiewać, w związku z czym drę ryj jak opętany, co spotyka się z dezaprobatą, niemłodych już, zupełnie jak ja, kolegów. Ostatni z członków zespołu, wyzywany przez nas gówniarzem, właśnie przekroczył 50-tkę, z radością powitaliśmy go w tym gronie i choć przez mgnienie poczujemy wiekową solidarność grupową, bo już za trzy lata przejdziemy do ligi 60+ a on znowu będzie gówniarzem, przed 60-tką. Trwa też szukanie pomysłów na okładkę. Ponieważ motywem przewodnim płyty, taką idee fix, jest wilk i jego wilcze życie i wesoły koniec, naturalnym jest, że musi się też znaleźć na okładce jego podobizna, a nawet trop. Wilczego tropu nie trzeba było długo szukać, mam go na sobie. Pozostawił mi ją mój wewnętrzny wilk, gdy pewnego dnia mnie przeleciał ... chciałem wytłumaczyć, że oznacza to, iż po mnie przebiegł, a nie to co moglibyście sobie pomyśleć, przynajmniej ci z bujniejszą erotyczną wyobraźnią. Ten wilk wciąż potrafi kąsać, bo choć czasem sprawia wrażenie już oswojonego, to zdarza mu się jeszcze warczeć. Z wyciem różnie bywa ... zazwyczaj jedynie na koncertach. Ale wracam do tematu tropu. 
trop – drobna pieśń liturgiczna powstała w wyniku podkładania tekstu pod melodie śpiewu liturgicznego.
trop – w retoryce zastąpienie pewnego słowa lub wyrażenia innym – dla większej obrazowości, wyrazistości i skuteczności przekazu słownego.
trop – ślad zwierzęcia.
Chodzi o ślad zwierzęcia zwanego wilkiem, pozostałe znaczenia odrzucamy. Idąc więc tym tropem, tropu, jak wspomniałem, nie trzeba było długo szukać, bo mam go na sobie, naniesiony w sposób permanentny. 
I po długich namowach:
-Popozujesz goły do zdjęć? 
- O.K., kiedy ?)
zgodziłem się na chwilę zostać modelem.
Poniżej dwa zdjęcia które przeszły weryfikację wewnętrzną i zewnętrzną, wykonane Obywatelskimi siłami Sułka i Sarny (ale jego zdjęć nie widziałem, bo sarny jednak boją się wilków).

Kur..cze, zapomniałem kupić chleb

A ta (prawa) ręka nie jest moja, widać to po długości palców.
To ręka Pana Tadeusza i bez żadnych śmichów proszę ...

Się obrobi w Photoshopie i będę jak młody ... bóg :) Może będą na okładce ...

     Hmm, miałem napisać post o moim wewnętrznym poczuciu omnipotencji w pewnych sytuacjach, które jest najlepszą drogą do klęski w każdym w podejmowanym wyzwaniu, ale o tym może za tydzień ... bo czasem mimo wszystko mi coś wychodzi, lub też nigdy, gdy o tym zapomnę.
*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Zirytowała mnie argumentacja "konieczności" zmiany KRS, bo nie jest, według tłumaczy słów Jarosława, reprezentatywna dla środowiska sędziowskiego z powodu bardzo małej obecności w niej sędziów sądów rejonowych. Idąc tym tropem rozumowania, można postawić tezę, że trzeba zmienić sejm, rząd, a w zasadzie samych posłów, bo nie jest on reprezentatywny dla suwerena. W sejmie zasiadają, w przytłaczającej większości, członkowie partii, a jaka część społeczeństwa należy do jakiejkolwiek partii? By była właściwa reprezentacja wszystkich środowisk, większość powinni stanowić bezpartyjni i odpowiednio proporcjonalnie: górnicy, hutnicy, pielęgniarki, lekarze i.t.d. Poza tym wszystkim, duża część parlamentarzystów to zawodowi, oderwani od normalnego życia, politycy, a jak część społeczeństwa to zawodowi politycy? Konieczne są za tym natychmiastowe zmiany, najlepiej jeszcze przed świętami.
*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Pierwszy solowy album Petera Tosha po odejściu z The Wailers, "Legalize It" z 1976 roku. Bardzo radykalny w swych poglądach i tekstach, był współautorem pieśni nad pieśniami, "Get up, stand up". Gdy na kolejne płycie The Wailers pojawił się napis, "Bob Marley & The Wailers", po prostu odszedł z zespołu, rozpoczynając karierę solową.
Peter Tosh - Legalize It
Peter Tosh -  Burial

     Przełomowy, genialny, pionierski, wielu przymiotników używano w stosunku do tej płyty. Miles Davis "Bitches Brew", płyta tworząca styl fusion, mocno elektryczna, a był to dopiero rok 1969. Jak to bywa przy świetnych, choć nie łatwych w odbiorze płytach, mam wrażenie, że nie zestarzała się do dziś ...
Miles Davis - Pharaoh's Dance
Miles Davis - Spanish Key

     Morawski, Waglewski, Nowicki, Hołdys ... to świnie, jednopłytowy projekt "Świnie" z 1985 roku. Bardzo dobra, choć chyba zapomniana płyta świetnych muzyków:
MWNH - Najmniejszy oddział świata
MWNH - Świnie

     Płyta z 1998 roku, ostatnia w dyskografii amerykańskiego Death, "The Sound Of Perseverance". Kapela która stworzyła death metal, wzniosła się na niej na wyżyny swych możliwości. Progresywna muzyka połączona z metalowym czadem i nieortodoksyjnym podejściem do śpiewu, a raczej wydobywania z siebie głosu. Smakowity kąsek dla fanów takiego grania, niestrawne danie dla całej reszty. Główną postacią w kapeli był Chuck Schuldiner, gitarzysta, wokalista autor tekstów i muzyki. Po jego śmierci (guz mózgu) w 2001 roku, kapela przestała istnieć. "The Sound of Perseverance" okrzykniętą najlepszą i najważniejszą płytą w historii death metalu, choć w chwili ukazania się padały zarzuty, ze jest zbyt jazzowa i melodyjna !!!!
Death - Spirit Crusher
Death - Painkiller


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa

     Płyta australijczyków, King Gizzard and the Lizard Wizard "Flying Microtonal Banana" z tego roku na długo zagościła w odtwarzaczu. Zachwyciła swym brzmieniem i podejściem do muzycznej materii. Motoryczna, niemal jak Hawkwind, psychodeliczna ... dla mnie powiew świeżości ze znanymi zapachami :) 
Moje ulubione nagrania:
King Gizzard and the Lizard Wizard - Melting
King Gizzard and the Lizard Wizard - Sleep Drifter
 
     Arvo Pärt, minimalizm muzyczny w partyturze i maksymalizm intelektualno-emocjonalny w odbiorze, wyciszenie budzące umysł, tak odczuwam tego estońskiego twórcę muzyki współczesnej. Płyta "Litany" wydana przez ECM w 1996 roku.
Arvo Pärt - Psalom
Arvo Pärt - Trisagion

     I kolejna odsłona przygody z Huun-Huur-Tu. Tym razem płyta z remiksami. Niektóre brzmią ciekawie, niektóre nie do przyjęcia, szczególnie te z rytmami techno ... Huun-Huur-Tu "Spirits From Tuva" z 2002 roku.
Huun-Huur-To - Mountain voice (da loop trance mix)
Huun Huur Tu — Legend (Payuta sitar mix)


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
     Bywałem w łazience, ale bez muzyki.



Do klika za tydzień :) 
czarT






1 komentarz:

  1. Ciekawa sesja :) I dobrze wyszła nawet z obcą ręką :)

    OdpowiedzUsuń