Potwierdzam też że wystąpimy za tydzień, 13 października (sobota) w Supraślu w sali Ludowej (przy pubie Alkierz). Potwierdzam, bo przez chwilę nasz występ wisiał na włosku, ale mam nadzieję że z włoska zrobiła się gruba stalowa lina. Okazało się że w tym dniu w Supraślu, będzie odbywał się Oktoberfest i organizatorzy chcieli przesunąć nas na niedzielę (14.10) i zastąpić nas triem akordeonowym !!!!!. Ale nie daliśmy się i będziemy grali, nawet dla opitych piwoszy. Będzie niezła jazda ! Może by wpasować się w to tradycyjne polskie święto, zaśpiewam Międzynarodówkę po niemiecku?
Dość żartów, czas na prezentację zdjęć.
Hiszpania to piękna historyczna architektura i dość egzotyczna dla nas przyroda ...... w związku z tym takich zdjęć nie będzie ;o))A jakie będą? Z pewnością hiszpańskie ;o))
Moja stopa na hiszpańskiej posadzce (Valencia)
Nasze stopy na hiszpańskim chodniku (Valencia)
Hiszpański byk nocny (okolice Cordoby.
Hiszpański byk przydrożny (okolice Madrytu).
Hiszapński gitarzysta przydrożny (okolice Madrytu).
Hiszpański osioł przydrożny (okolice Madrytu).
Hiszpański osioł hodowlany, wraz z hiszpańskim psem przydomowym
(okolice Granady).
Hiszpański pies pijący (Sevilla).
Hiszpański kot pijący (Madryt).
Hiszpański kot świecący (oczyma w Kordobie).
Hiszpański kot liżący (łapę w Kordobie).
Hiszpański kot leżący i śpiący (Alhambra).
Hiszpański lump (a w zasadzie dwóch) grający (Granada).
To były prawdziwe lumpy, co było widać dopiero z bliska.
Hiszpański (arabski) ulicznik skaczący (Barcelona).
Widok na Granadę, po kilku kieliszkach wina.
Protokoły z muzycznych przesłuchań.
Wpadła w me ręce przedziwna płyta Kur, czyli zespołu Kury. Wiecie przecież że główną postacią tej grupy jest Tymon T. (oskarżany o obrazę uczuć patriotycznych (chyba ktoś nie słuchał tekstu) za utwór D.O.B. zespołu Tymon & Tranzistors). Ale nie o tym chciałem, ta płyta to koncert Kur z zakopiańskiego "Pstrąga", "Kury na żywo w Pstrągu" z 1999 roku. Przez samego Tymona nazwana oficjalnym bootlegiem. Bardzo dobry muzycznie występ, momentami wręcz transowy i mało w nim wygłupów. Ich wersja When The Music's Over ma ponad 30 minut. Dla mnie bomba, ale nigdzie nie ma tego w necie. Więc dwie piosenki Kur z innej płyty. Tymon kpi ze wszystkiego i wszystkich:
Kury - Mój Dżez
Kury - Lemur
Po Kurach, kolejna na mej półce płyta Morphine. "Cure For Pain" z 1993 roku. Wiadomo że dobra, wiadomo że lubię i to bardzo, przynosi takie "przeboje" jak:
Morphine - Buena
Morphine - All Wrong
A co gra następna kapela? Trip-hop albo coś takiego ;o)) Nie wiem jak nazywa się ich styl, wiem że robią wrażenie. Płyta to koncertówka "Roseland NYC Live" z ....... prawie klasyczną sekcją skrzypiec z 1998 roku, a zespół to Portishead. Uwielbiałem tę płytę do czasu, gdy pewien dobry muzyk, kształcony muzycznie (w przeciwieństwie do mnie) wytknął parę słabości tej płyty. Tak to jest gdy się analizuje, zamiast słuchać. Ale ja nadal ja lubię, pomimo "słabego" głosu wokalistki i "cienkiej" muzyki.
A dobrze .... posłuchajcie sobie całej płyty wydanej na DVD:
Portishead - Roseland New York City
Dopiero po 10 latach od tego wydawnictwa, ukazała się następna płyta Portishead "Third". Też dobra, choć po tylu latach można było o nich zapomnieć. Nie rozczarowali tym powrotem:
Portishead - Silence
Portishead - Machine Gun
Co mnie potem naszło, nie wiem. Ale 5 płyt Primusa pod rząd. Nie będę was zamęczał linkami do nagrań ze wszystkich pięciu, ale wymienię choć tytuły. Były to więc : "Animals Should Not Try To Act Like People" z 2003, "Antipop" z 1999, "Sailing The Seas Of Cheese" z 1991, "Suck On This" z 1990, "Tales From The Punchbowl" z 1995. I odniosłem takie wrażenie, że Les Claypool powoli wyczerpywał tę formułę grania. Płyty były coraz "zabawniejsze" i gorsze muzycznie.
Primus - Southbound Pachyderm
Primus - Antipop
Kolejny artysta do którego mam słabość, choć od dawna nie jest rockmanem. Kiedyś był ,ale krótko. To Prince, błysnął jako niezły gitarzysta (Purple Rain) , ale potem mu przeszło. Ale zawsze jego nagrania mają to coś (choćby soulowego) co rusza czułą nutę w mej ...duszy (?). Na tej płycie jakby mniej, ale jak słabość to słabość: Acha , płyta to "Musicology" z 2004 roku:
Prince - Musicology
W tym przypadku słabość jest uzasadniona ;o)) QOTSA (Queens Of The Stone Age) to w tej chwili już kawałek historii rocka. Ta płyta to druga EP-ka (wydana chyba jeszcze przed pierwszym albumem). Na płytce "The Split CD" z 1998 roku,nagrania QOTSA i Beaver. To jeszcze stoner rock, bo potem QOTSA oddalili się od tego stylu.
QOTSA - The Bronze
Beaver - Absence Without Leave
No i doszedłem do pierwszej regularnej płyty QOTSA. Wydana w 1998 "Queens Of The Stone Age" zachwyciła mnie od razu i chwyciła i trzyma .... Szkoda rozpadu Kyuss' a, ale QOTSA pozwala zapomnieć o tej stracie ;o)) Josh ma wyjątkowy dar pisania piosenek "ostrych" ale chwytliwych.
QOTSA - Regular John
QOTSA - If Only
Jacka White wszędzie pełno, więc jest też w mej płytotece. Jedno z jego wcieleń to Raconteurs. A płytka słuchana to "Broken Boy Soldiers" z 2006 roku. Trochę niepokoi że w każdym wcieleniu jest taki sam, ale dopóki dobrze gra, niech się sobie wciela ;o))
The Raconteurs - Steady, As She Goes
The Raconteurs - Broken Boy Soldier
Polska grupa grająca progresywny rock, która od razu skojarzyła mi się z Riverside. Może dla tego że na tej płycie śpiewa gościnnie Mariusz Duda z Riverside? Trochę podobne klimaty, ale przecież to chyba dobrze, bo Riverside to dobra kapela. Grają progresywnie i momentami dość mocno, wręcz metalowo, a to przecież jak wiecie bardzo lubię. A o kim piszę? To warszawska grupa Indukti i pierwsza ich płyta "S.U.S.A.R." z 2004 roku.
Indukti - Cold inside ..... I
Indukti -Shade
Dla uspokojenia, na koniec, trochę jazzu. Piękna i spokojna płyta, choć wcale nie taka łatwa. Nagrana dla ECM-u, a to jest gwarancja jakości ! Bobo Stenson, Anders Jormin, Paul Motian "Goodbye" z 2005 roku. Klasyczne trio (pianino, bas, perkusja) i dość rozimprowizowana, ale spokojna muzyka.
Bobo Stenson - Music For A While
Bobo Stenson - Send In The Clowns
Bobo Stenson - Seli
To aparat pił wino?
OdpowiedzUsuńP. S. Hiszpańska posadzka (zbrukana Twoją stopą) kojarzy mi się z "Miasteczkiem Twin Peaks".
Muzykę zostawię bez komentarza, bo jak zwykle trafia :)
OdpowiedzUsuńNatomiast zdjęcia są świetne. Własnie tak lubię zwiedzać. Nie kolejny kościół, pomnik, zabytek, tylko zwykła ulica:)
Pozdrawiam:)
Rzeczywiście, zwiedzanie Hiszpanii przedstawione w sposób zupełnie inny niż wszyscy :-)))
OdpowiedzUsuńAleż masz dar wynajdywania niezwykłego w zwykłym! Ile potrafisz zobaczyć. Podczas gdy pan Grass zaobserwował jedynie ,,Pieska przydrożnego''...
OdpowiedzUsuńZajebiste zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńNa muzyczne przesłuchania wrócę pózniej.
Wróciłem do przesłuchań. I odkryłem ... Indukti. Coś ciekawego. Muszę tego więcej posłuchać. Dzięki za inspirację.
UsuńPozdrawiam
No pięknie! Chciałoby się zawołać: ole! ;)
OdpowiedzUsuńRelacja fotograficzna - rewelacja :D
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten cały hiszpański nastrój Twojego posta!
OdpowiedzUsuńA kot to chyba nie tylko pijący, ale i rybki łapiący:)
Nie no, Czarcie Twoje zdjęcia mnie urzekły :))), taka Hiszpania to mi się podoba! oleee :)) A ja idę na Kuuuult - 27 października!!! I się cieeeszę! :)))
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
"Widok na Granadę, po kilku kieliszkach wina." - Oj, chyba smaczne to wino było :D hihi
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Aatami
Powodzenia na koncercie!!! Zdjęcia fajne, ale... same stopy tam były??? Ciekawe, czy to na pewno małżonka była... ;)))
OdpowiedzUsuńbeste casino online cue!--Captain, are these girths to your fancy now?
OdpowiedzUsuń' said the landlord, yard, they would squeeze my guts out." My servant had the same
my webpage :: online casino
my web site - casino spellen