piątek, 28 lutego 2014

Muzyczne, i nie tylko, rozmówki oraz koncertowe fotowspomnienia

W pracy w tym tygodniu montowałem elektroniczne odstraszacze gryzoni i szkodników. I już niedługo okaże się kto jest dobrym pracownikiem a kto szkodnikiem.
*****
Spotyka gazda bacę.
- Baco ! Gdybym ja się przespał z waszą żoną, to my byli by szwagry, kumy, czy co ?
- My byli by kwita.
*****
- Czy jest coś co dało by ci szczęście ?
- Smutne, ale nie widzę wokół siebie niczego .....
- Bo szukasz go tam gdzie go po prostu nie ma, na zewnątrz. A powinieneś zacząć szukać go w sobie, bo inaczej go nie znajdziesz.
*****
Oczekiwania, przygotowania, wszystko już za nami. Kolejny koncert "zaliczony". Udany jak zwykle. Na pewno zrobiliśmy wrażenie. Dobre czy złe, ale wrażenie. Publika przyszła przede wszystkim na Tempelhof i my byliśmy trochę dziwną, dla nich, przystawką. Ale chyba podobało się. Jak na dobrym rockowym koncercie nie obeszło się bez ekscesów. Jeden złamany nos, jedne "zwłoki" leżące nieprzytomnie przed lokalem. Ale poza tymi "drobiazgami" bardzo udany wieczór. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tego wydarzenia.


Kurtuazyjna wymiana płyt przed koncertem z członkami Tempelhof

Uśmiech leadera .... szczery

Ja w nowiuśkiej koszulce Obywatela

Ruszył Obywatelski rockowy walec


A świat się kręci, w kółko kręci .... hopaj siup ....hopaj siup :)



I żeby mnie wszyscy słuchali !!


Widownia była nawet na zewnątrz lokalu (Jajacek z newspaperflyhunting)

Gramy i gramy igramy .....



Tą muzyką zadziwiony .....

Jedziemy z Międzynarodówką !!!!!


Wyklęty powstań ludu ziemi !!!!


Drę się i wypruwam żyły


Przeżywam ....



I znowu .... świat się kręci, w kółko kręci .... hopaj siup ....hopaj siup :)


Publika, a konkretnie Jurek ;) drze na mnie koszulkę


A taka ładna koszulka była ....


Obywatele po robocie


Obywatele w błysku flesza


Obywatel NIP i Tempelhof (trzech z pięciu) ... the day after


Obywatel pokoncertowy sprzęt zwożący

*****
- Dobra orkiestra. Gracie bardzo dziwną muzykę, bardzo dziwną.
*****
- Zabiliście mnie swoją muzyką. zabiliście. Nie (z obłędem w oczach) !!!!!, nie podoba mi się !!!
*****
Komentarz usłyszany przy toalecie, po tym jak Jurek, który wyglądał jak wielki ukraiński punk (flaga Ukrainy wymalowana pod oczyma) z siwym irokezem na głowie, porwał na mnie koszulkę w Międzynarodówce:
- Co on może myśli że ktoś się na niego rzuci ?

I nie rzucił się ....... 


A działo się to przy tym utworze:



*****
- Po wysłuchaniu waszej najnowszej płyty nasuwa mi się taka refleksja. Miło patrzeć i SŁUCHAĆ jak ze zjawiska socjologicznego, stajecie się zjawiskiem muzycznym.
- Wiesz co, chwalisz nas czy krytykujesz, bo nie wiem czy dać w mordę czy się uśmiechnąć.
- Chwalę, chwalę ....
- A wy na jakim etapie jesteście ? Socjologicznym czy muzycznym ?
- My ? Wymykamy się wszelkim klasyfikacjom i kategoriom :)

                     Ta rozmowa dotyczyła najnowszej płyty naszych przyjaciół z kapeli newspaperflyhunting. Wysłuchanie tej płyty było dla mnie na prawdę miłym zaskoczeniem. Popracowali nad nią solidnie. Ich pietą achillesową były dotychczas wokale, a tu są atutem !!! Śpiewają trzej członkowie, ale największy postęp słychać u Guśki. 


Guśka ze .... swym ojcem ;)

Kurcze, ma wręcz zmysłowy głos. Bardzo jestem ciekawy ich kolejnych dokonań, bo gdy będą robili w takim tempie postępy .... to kto wie ... Już znajdą się na ZAGRANICZNEJ :)) składance progresywnej. Życzę im jak najlepiej !! 


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Trochę progresji z kręgów nie anglojęzycznych, to na początek tygodnia. Pierwszym był "Le ver dans le fruit" ambitny w założeniu album (2CD) francuskiej grupy Nemo z 2013 roku. Przyjemnie się słucha i nawet język francuski jakoś nie razi. Jednak nie porywa i chyba potraktuje to jako ciekawostkę i fanem nie zostanę.
Następnym był zespół .... turecki. Czerpiący garściami z historii rocka progresywnego i robiący to bardzo zgrabnie a chwilami wyrafinowanie. Nazywają się Nemrud a płyta to "Ritual" z 2013 roku. Zdolni są .... Pierwszy utwór (ostatni na płycie) .... 18 minut ... lubie takie długasy z sensem.
Nemrud - Ritual
Też długi i też dobry :
Nemrud - In My Mind
A potem już był tydzień wybitnie bluesowy. Tymi, nie zawsze smutnymi bluesami, podnosiłem i reanimowałem swe dobre nastroje. Pocieszać się smutkiem .... bardzo dobry pomysł.
Schorowany Peter Green na pierwszy promień. Niegdysiejszy lider Fleedwood Mac w nie najlepszej formie .... od lat. Mimo wszystko lubię go słuchać choć ten słaby głos smuci jak cholera. Peter Green with Nigel Watson - "The Robert Johnson Songbook" z 1998 roku.
Peter Green - When You Got A Good Friend
I coś co jest z innej płyty, ale też w tym temacie :)
Peter Green - I'm Stedy Rollin' Man
Jeszcze jedna płyta Petera Greena, tym razem kompilacja "Man Of The World The Antology 1968-1988 wydana w 2004 roku.Tu jest z czego wybierać i czym się podnosić ... na duchu. Piosenki dla duchów ?? Oh Well .... choć jest na płycie , nie będzie. Najbardziej, to chyba wiadome wszystkim, lubię te pieśni z czasów Fleetwood Mac. Ten numer nigdy mi sie nie znudzi:
Fleetwood Mac - The Green Manalishi
Fleetwood Mac - Black Magic Woman
Fleetwood Mac - Lazy Poker Blues
Też klasyka i też białego bluesa, Derek And The Dominos (czyli Eric Clapton z przyjaciółmi) z płyty "Layla And Other Assorted Love Songs" z 1970 roku. Ja od lat lubię i cenię ten album. I co jakiś czas do niego wracam. Bo jak tu nie wracać do takich nagrań :
Derek And The Dominos - Layla
Derek And The Dominos - Little Wing
Derek And The Dominos - Why Does Love Got to be So Sad?
Derek And The Dominos - Tell The Truth
Muddy Waters i "Hoochie Coochie Man", kompilacja chyba z1983 roku. Moja ulubiona bo bardzo elektryczna. Wersje utworów mocne i czasem wręcz rockowe i ten głos i ta gitara.
Muddy Waters - Mannish Boy
Muddy Waters - I Want To Be Loved
Muddy Waters - I'm Your Hoochie Coochie Man
Nadal do odtwarzacza trafiają kolejne płyty Unsane. Punk, hardcore, noise w jednym ... to lubię. Unsane "Occupational Hazard" z 1998 roku.
Unsane - Committed
Unsane - Over Me
Unsane - Sick
Unsane - Understand
I trochę polskiego łojenia. Kapela Orbita Wiru gra muzykę którą sami określają jako SentiMetalCore. Grają mocno, bardzo mocno. Potrafią zamęczyć :)
Orbita Wiru - Wiśniowe Łzy
Orbita Wiru - Złudzenia
Smutna wieść o śmierci Paco de Lucii skłoniła mnie do sięgnięcia po jego płytę. Mam jedną ! Paco de Lucia "Siroco" z 1987 roku. Posłuchajcie MISTRZA flamenco (Hendrix gitary akustycznej ? .... dobre !!)
Paco de Lucia - La Canada (tangos)
Paco de Lucia - El Panuelo (bulerias)
Dla spokoju i na samotny wieczór, stonowana i mrucząca pianistka Patricia Barber. Spokojny ale niepokojący jazz. Patricia Barber "Modern Cool" z 
Patricia Barber - Silent Partner
I dwa covery na jazzowo.
Patricia Barber - She's A Lady
Patricia Barber - Light my Fire


Do klika za tydzień ;)


12 komentarzy:

  1. Czarcie! Ale Cię ubyło! Pół faceta chyba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czuję się (czasem) JAK BYM MÓGŁ GÓRY PRZENOSIĆ, a czasem nie.

      Usuń
  2. Ale sobie posłuchałam! Nie tylko Międzynarodówki, ale i 1981 i kołysanki na You tube... słuchałabym dalej, ale juz muszę pędzic:) fajne mocne brzmienia, przypominające mi to czasy ogolniaka, wspomnienia się otworzyły:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło mi, a raczej nam :) Bo zawsze gra się po to by komuś to się spodobało :) Dzięki za dobre słowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się nadal marzy zobaczyć Was na żywo:-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Może kiedyś się uda ?

      Usuń
    2. Grunt, że zwłoki przed pubem nie były Twoje! ;-)
      MOJEMU podoba się Międzynarodówka w Twoim/Waszym wykonaniu :-)

      Usuń