Poniższy tekst jest "literacką" fikcją. Wszelkie podobieństwo do autentycznych zdarzeń i postaci jest przypadkowe .... czasem.
*****
Obiecałem że w końcu umrę w tym poście, więc do dzieła:
"Stoję na balkonie, palę papierosa, Warszawa i ja ...." śpiewała kiedyś Partia.
Stałem więc na balkonie, nie paliłem, bo przecież rzuciłem, a pod balkonem nie Warszawa a Białystok. Stałem jednak na balkonie nucąc pod nosem tę piosenkę i nawet nie chciało mi się palić. Wieczorne słońce rozsiewało jeszcze resztki ciepła. Byłoby miło, gdyby nie jaskółki. Uparły się na latanie wokół bloku i co kilkanaście sekund przelatywały obok mnie z dzikim i przejmującym piskiem. Sąsiednie budynki wzmacniały ten dźwięk jak w studni. Swoje dokładały tez dzieci bawiące się na placu zabaw. Cóż za dobry wieczór...... Ja byłem jednak zadowolony, czując niemal fizycznie jak to co trzymało mnie tak długo w pewnym stanie nienormalności, powoli opuszcza mą głowę. Jeszcze nie jest idealnie, ale cóż za ulga. To tak jakby obce ciało opuszczało mój organizm. Znowu odzyskuję własną świadomość! Znowu mogę myśleć jak ja. Stworzyłem sobie swój własny obraz świata, swój własny świat, w którym żyłem. Ocierałem się o rzeczywistość, ale przecież mnie ona nie dotyczyła.
Ja miałem własną, stworzoną w moim umyśle. i postępowałem zgodnie z jej logiką. Nie docierały do mnie prawdy, które dla wszystkich innych były oczywiste.
Czasem nadchodzący smutek ma piękną twarz szczęścia i paraliżuje przenikliwym zimnem obojętności, wyrachowaniem skoncentrowanym na rozwiązaniach. Dobrze gdy te rozwiązania dotyczą tylko nas, gorzej gdy dotyczą uczuć innych ludzi, nieświadomych uczestników tej "gry". Chodzenie "na skróty" z życiu nie zawsze się sprawdza. Osiągamy efekty, ale czy w ostatecznym rozrachunku, na pewno te zamierzone? Gdy się jest w ciągłym pędzie, można tego nie zauważyć, ale kiedyś w końcu pęd ustanie i przyjdzie czas na refleksję.
Ja przestałem bać się przyszłości, bo przecież każdy jej wariant już przeżyłem .... w swojej głowie. Nawet własną śmierć.
Cieszę się każdym "dodatkowym" dniem życia.
Dochodzę do wniosku że w tej chwili czuję się zadowolony, a nawet w pewnym stopniu szczęśliwy. Gdzieś na dnie tego zadowolenia gra jednak cicho pogrzebowy marsz. Słychać zawodzenie płaczek a żałobnicy zaczynają zbierać się na ceremonię.
A może po prostu już umarłem .....
...........................................
By narodzić się w następnym poście.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Starutkie nagrania z występów Toma Waitsa z lat 70-tych, wydane na płycie "Drunk On The Moon". Z występów, a nie koncertów. Tom opowiada, gada i czasem śpiewa. Zdecydowanie dla wielbicieli, bo dźwięk, delikatnie mówiąc, taki sobie.
Coś dla wielbicieli damskich ... talentów. Trzy GITARZYSTKI zebrane na jednej sesji. Sue Foley, Deborah Colleman i Roxane Potvin nieźle dają czadu. A że wszystkie panie grają bluesa, jest to czad bluesowy. Warto, warto posłuchać z czystej ciekawości bo .... muzyka przeciętna, ale sympatycznie gitarowa. Sue Foley, Deborah Colleman i Roxane Potvin "Time Bomb" z 2007 roku.
I znowu KoЯn. Tym razem z płyty "Follow The LEADEЯ". To jeszcze z tego dobrego, mocnego okresu. Rok 1998 a panowie łoją tak:
Potem szybko przemknął przez odtwarzacz klasycznie metalowy Spartan Warrior. Kiedyś lubiłem taka muzykę, dziś już nie. Doceniając, przesłuchałem raz i nie wróciłem..... Spartan Warrior "Spartan Warrior" z 1984 roku. Bardzo przypominają wczesny Judas Priest.
Kawałek świetnej i świetlanej historii naszego jazzu. Skład .... marzenie, muzyka .... dobra :) Klasyczny jazz? Wówczas z pewnością uważany za nowoczesny. Ja lubię takie stare dźwięki i TYCH MUZYKÓW. Płyta z serii Poljazz, "Moving South" z 1973 roku.
Wojciech Karolak - organy Hammonda, organy Farfisa
Michał Urbaniak - saksofon sopranowy, skrzypce, Barcus-Berry Violectra
Czesław Bartkowski - perkusja
Słuchamy !!!
Wojciech Karolak Michał Urbaniak Czesław Bartkowski - Molowe koty
Wojciech Karolak Michał Urbaniak Czesław Bartkowski - Piasek
Wojciech Karolak - organy Hammonda, organy Farfisa
Michał Urbaniak - saksofon sopranowy, skrzypce, Barcus-Berry Violectra
Czesław Bartkowski - perkusja
Słuchamy !!!
Wojciech Karolak Michał Urbaniak Czesław Bartkowski - Molowe koty
Wojciech Karolak Michał Urbaniak Czesław Bartkowski - Piasek
Jeszcze jedna jazzowa płyta legendarnego muzyka. Genialny basista który odszedł przedwcześnie i w dość "głupi" sposób, Jaco Pastorius. Zrobił dla gitary basowej to, co Hendix dla gitary elektrycznej. Zmienił zupełnie historię tego instrumentu. Jaco Pastorius "Word Of Mouth" z 1981 roku, wznowiony przez Japończyków.
Jaco Pastorius - Word Of Mouth
Jaco Pastorius - 3 Views Of A Secret
W końcu trochę czadu. Metalowa muzyka alternatywna brzmiąca trochę jak złagodniały Slipknot (gdy zajrzy się w biografię grupy, nie dziwi ten fakt). Brzmieli w mych odtwarzaczach GŁOŚNO i rytmicznie. Stone Sour "Come What (Ever) May" z 2006 roku. Czasem łoją:
Stone Sour - 30/30-150
A takie "ładne" kawałki dały im status złotej płyty w kilku krajach:
Stone Sour - Through Glass
Znowu wracam do szwedów z Opeth z najlepszego okresu ich twórczości. Płyta która odniosła (zasłużenie) największy sukces, "Blackwater Park" z 2001 roku. Progresja i death metal i growling na przystępnym i wysokim poziomie:
Opeth - The Leper Affinity
Opeth - Bleak
Ale są też takie piękne? melodie:
Opeth - Harvest
Ci Hiszpanie grają takie nie wiadomo co, ni jazz, ni rock, ni muzykę klasyczną ... czyli scena Canterbury. Sami oceńcie czy da się słuchać, ja muszę mieć na to nastrój.
Planeta Imaginario i płyta "Optical Delusions" z 2011 roku:
Planeta Imaginario - Collective Action
Utwór o jakże zachęcającym tytule :)
Planeta Imaginario - The Garden Of Happy Cows (El jardin de les vacas alegres)
Na koniec tygodnia utknąłem przy jednej płycie. Płycie ratunkowej. Ich płyt mogę słuchać zawsze i wszędzie i nie nudzą się, a na tej jest parzcież Sober (Trzeźwy). TOOL z płyty "Undertow" z 1993 roku.
Ulubiona wersja koncertowa:
TOOL - Sober
I wersja z tej płyty:
TOOL - Sober
Cała płyta jest doskonała:
TOOL - Swamp Song
"This bog is thick and easy to get lost in,
Cause you're a stupid, belligerent fucker,
This bog is thick and easy to get lost in,
Cause you're a dumb and belligerent fucker,
I hope it sucks, I hope it sucks, I hope it sucks you fucker,
I hope it sucks, I hope it sucks, I hope it sucks you down"
I inne miłe piosenki:
Jaco Pastorius - Word Of Mouth
Jaco Pastorius - 3 Views Of A Secret
W końcu trochę czadu. Metalowa muzyka alternatywna brzmiąca trochę jak złagodniały Slipknot (gdy zajrzy się w biografię grupy, nie dziwi ten fakt). Brzmieli w mych odtwarzaczach GŁOŚNO i rytmicznie. Stone Sour "Come What (Ever) May" z 2006 roku. Czasem łoją:
Stone Sour - 30/30-150
A takie "ładne" kawałki dały im status złotej płyty w kilku krajach:
Stone Sour - Through Glass
Znowu wracam do szwedów z Opeth z najlepszego okresu ich twórczości. Płyta która odniosła (zasłużenie) największy sukces, "Blackwater Park" z 2001 roku. Progresja i death metal i growling na przystępnym i wysokim poziomie:
Opeth - The Leper Affinity
Opeth - Bleak
Ale są też takie piękne? melodie:
Opeth - Harvest
Ci Hiszpanie grają takie nie wiadomo co, ni jazz, ni rock, ni muzykę klasyczną ... czyli scena Canterbury. Sami oceńcie czy da się słuchać, ja muszę mieć na to nastrój.
Planeta Imaginario i płyta "Optical Delusions" z 2011 roku:
Planeta Imaginario - Collective Action
Utwór o jakże zachęcającym tytule :)
Planeta Imaginario - The Garden Of Happy Cows (El jardin de les vacas alegres)
Na koniec tygodnia utknąłem przy jednej płycie. Płycie ratunkowej. Ich płyt mogę słuchać zawsze i wszędzie i nie nudzą się, a na tej jest parzcież Sober (Trzeźwy). TOOL z płyty "Undertow" z 1993 roku.
Ulubiona wersja koncertowa:
TOOL - Sober
I wersja z tej płyty:
TOOL - Sober
Cała płyta jest doskonała:
TOOL - Swamp Song
"This bog is thick and easy to get lost in,
Cause you're a stupid, belligerent fucker,
This bog is thick and easy to get lost in,
Cause you're a dumb and belligerent fucker,
I hope it sucks, I hope it sucks, I hope it sucks you fucker,
I hope it sucks, I hope it sucks, I hope it sucks you down"
I inne miłe piosenki:
Do klika za tydzień.
Podobno śmierć to dopiero początek... Więc bądźmy dobrej myśli...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=yJXN5VPkyH8
UsuńBa, żeby to można być pewnym...
UsuńA z drugiej strony - czasem myślę, że lepiej by było, gdyby dalej nie było już nic.
UsuńTam coś jest, ale z pewnością nie to o czym uczą nas "prorocy" i kaznodzieje.
UsuńPieron wie.
UsuńGdy jest mi źle, to chcę, żeby nie było nic. Nicość jest uwolnieniem od wszelkiego czucia - w tym bólu.
...... a wieczność jest przekleństwem. Nie mówię że lubię ból, ale coś jest na rzeczy, bo on stymuluje i chce mi się wówczas coś robić (a czasem nawet "tworzyc").
UsuńO, to zupełnie nie tak jak ja. Mnie zniechęca, demobilizuje, powoduje chęć ucieczki od świata i zaszycie się w mysiej norze, a nade wszystko - pragnienie nicości, aby już nigdy nikt niczego ode mnie nie chciał i aby nigdy już więcej nie cierpieć.
UsuńJest taka teoria (niezbyt skomplikowana) że po śmierci jest dokładnie to samo co było przed narodzeniem.
UsuńNie narzekaj na jaskółki bo gdyby nie one to by Cię komary zeżarły żywcem, a takiej śmierci zapewne nie brałeś dotychczas pod uwagę.
OdpowiedzUsuńStary dobry ZAKK
http://www.youtube.com/watch?v=Pz4VsiqbMZ4
Kurcze jestem na takim sprzęcie że nie mogę sprawdzić linka, a Zakka lubię. Sprawdzę jutro :) Najbardziej chyba z Pride & Glory.
UsuńNo i oczywiście z Black Label Society ......
UsuńZastanawiałeś się kiedyś jak by wyglądała muzyka gdyby na świecie nie było elektrycznych przesterowanych gitar ?
UsuńMógłbyś kiedyś nie dotrzymać słowa . A jaskółka ,może nie bez powodu się Ciebie uczepiła. To symbol, nadziei i zmartwychwstania ,to ptak wolności,który nie żyje w niewoli......powiało optymizmem na tym balkonie.
OdpowiedzUsuńSłowa czasem nie dotrzymuję, niestety zdarza się :( A tekst rzeczywiście pełen jest symboli i ukrytych znaczeń.
UsuńEj, nie kracz, jeszcze jesieni nawet nie ma.
OdpowiedzUsuńNie kraczę, ale jak słowik też nie zaśpiewam.
Usuń