A jak tam koncert, może zapytacie? A, jak zwykle się udał, odpowiem na takie pytanie. Nie ma innej możliwości, gdy publiczność jest starannie wyselekcjonowana.Tym razem było kilka (naście lub nawet dziesiąt), zupełnych świeżynek, które były pierwszy raz na naszym koncercie. Niektóre przez przypadek, niektóre ze świadomego wyboru. Z koncertu na koncert odnoszę wrażenie, że w naszym graniu jest coraz więcej muzyki, której nie zabiją moje emocje. Większość ustawień i ustaleń z prób, w moim przypadku, bierze w łeb, gdy staję na scenie i czuję ten dreszcz i ekscytację. Budzą się emocje które muszę jakoś trzymać w ryzach, by nie zapomnieć o tym, że stanowimy zespół, a ja mam poruszać się w ramach pewnej muzycznej formy. Upust daję im zazwyczaj w "Międzynarodówce" i publiczność to czuje. Najczęstsze opinie są takie, że ostatnim numerem, "Międzynarodówką" graną wyłącznie na bis i to dość niechętnie przez zespół, po prostu rozp..... publikę i scenę. To powtarzająca się opinia. Emocjami i ich emanacją ze sceny, z pewnością nadrabiamy wszelkie braki i nieuniknione, koncertowe potknięcia. Ale wciąż jesteśmy amatorami ... pełnymi emocji i prawdziwej pasji. Swoją opinią na ten temat ujął mnie Jim Jarmusch, tak kończąc wywiad dla "Gazety Wyborczej", poświęcony najnowszemu filmowi "Gimme Danger", opowiadającemu historię The Stooges i, co oczywiste, Iggy'ego Popa.
"Muzycy The Stooges o graniu na instrumentach nie mieli wielkiego pojęcia. czy rzemiosło jest w sztuce konieczne?
- Nie mówię, że nie należy ćwiczyć. Ale na świcie jest mnóstwo rewelacyjnych technicznie gitarzystów, którzy nie mają nic do powiedzenia.Nie wywołują we mnie żadnych emocji. YouTube pełen jest takich nastolatków, którzy całe życie ćwiczą. Tylko po co?
Nie chodzi o to, że rzemiosło jest nieważne. Raczej przeceniane. Jest wielu malarzy prymitywistów, którzy poruszają mnie bardziej niż artyści doskonale zaznajomieni z techniką i perspektywą . sam tworzę muzykę, choć nigdy nie brałem lekcji. W kinie też wciąż uważam się za amatora. Słowo "profesjonalista" kojarzy mi się z pieniędzmi. A w słowie "amator" kryje się miłość. Tego staram się trzymać."
I to jest prawda, znam przykłady świetnych profesjonalistów, w których pogoń za mamoną zabiła tę miłość. I mają tę techniczną perfekcję, znają muzyczną teorię, nie przekraczają umownych, narzuconych przez tę teorię granic, tylko nie mają w sobie już tej pasji. Mnie nie potrafią porwać, przekonać, czy choć zainteresować. Ich muzyka pełna jest reguł, techniki, perfekcji i ... jest martwa.
Na zakończenie, parę fleszy z przedwczorajszego koncertu:
Obywatel i przyjaciele
Grający przed nami Tharsys
Młodzi (już nie), zdolni (też nie), ale z kucykami
Obywatel NIP w całej swej okazałości
Wyjątkowo zdolny człowiek, gra i śpiewa równocześnie
Ze śpiewaniem miałem, tym razem, pod górkę
Kolega Jurek odpala Motór
A ja dmucham ...
Pożegnania i podziękowania
Pożegnania i podziękowania ...
Pożegnania i podziękowania ...
Zdjęcia i napisy końcowe
Wracam do świata, bo słyszę z dołu odgłosy krzątaniny. Zejdę pomóc przy śniadaniu (dzisiaj wrapy), i jak zwykle w niedzielny poranek, posłuchać muzyki z winyli. A potem yoga, imieniny taty, spotkanie z kumplem i wymiana płyt, chyba nie zdążę na giełdę winyli, czyli spokojna leniwa niedziela.
*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
Genialne trio Fire! z tegorocznej płyty "She Sleeps, She Sleeps". Dużo więcej powietrza, noise jak zwykle obecny w postaci wolnej (free). Saksofon Matsa Gustafssona żyje własnym życiem i gada we własnym języku. Świetna płyta.
Fire! - She Sleeps, She Sleeps
Fire! - She penetrates the distant silence.Slowly
Reedycji Pink Floyd ciąg dalszy. "Obscured By Clouds" z 1972 roku, reedycja winylowa z 2016.Druga płyta zespołu Pink Floyd z muzyką filmową. W 1972 grupa otrzymała kolejną propozycje od Barbeta Schroedera, znanego m.in. z dzieła More, do którego muzycy także stworzyli muzykę. Tym razem reżyser zaproponował film La Vallée. Płyta ze ścieżką dźwiękową ukazała się 3 czerwca 1972 roku. Z pewnością nie jest to szczytowe osiągnięcie grupy, ani epokowe dzieło, ale dobrze się słucha. Ja lubię tę prostą muzykę bez zbytnich ambicji (jak na Pink Floyd), ale ze świetnym dźwiękiem.
Reedycji Boba Marleya ciąg dalszy, ta dyskografia nie ma końca :) "Burnin' The Wailers", Bob Marley & The Wailers z 1973 roku.Płyta zawiera dwa nieśmiertelne już tematy:
A z klasycznej półki Witold Małcużyński zagrał mi Chopina, z płyty "Witold Małcużyński 1914-1977", będącej swoisty pożegnaniem z tym wybitnym pianistą.Znany był z wielkich interpretacji Chopina i przygotowywał się do nagrania wszystkich jego dzieł, dla jednej z zachodnich wytwórni. Płyta zawiera dodatkowo wspomnienie o nim, przeczytane przez Gustawa Holoubka i wywiad a mistrzem, dla Magazynu Telewizyjnego "Pegaz".
Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
Trochę monotonna i trochę nudnawa, choć jako tło świetna, Novika "Tricks Of Life" z 2006 roku. Może wybrałem złe miejsce do słuchania, bo był to samochód .. może na wieczór, do czytania byłaby dobra. Novika - Tricks
Po takiej porcji nieinteresującej mnie muzyki, zainstalowałem w aucie składankę ulubionych szansonistów. i od razu adrenalina w górę i w koło jest wesoło, choć nie zawsze. A cóż na tej składance było? m.in. to:
Nirvana - Aneurysm
Galollows - London is the Reason
THE DILLINGER ESCAPE PLAN - Nothing's Funny
Do klika za tydzień :)
Ważne że wciąż jeszcze możecie o dajecie radę yoga mówisz więc wciąż jesteś młody
OdpowiedzUsuń