piątek, 15 stycznia 2016

Myśli różne

Rozgrzany emocjami meczu piłki ręcznej, siadam by coś jednak napisać. 
Bardzo ciężki tydzień w pracy i oczekiwanie z utęsknieniem na jego koniec. Doczekałem się. Jutro jadę na pogrzeb ....
W poprzednim tygodniu pożegnałem się z idolami mojej młodości. Niewątpliwie (dla mnie oczywiście) większym mym idolem był Lemmy. Dawida Bowie bardzo ceniłem, ale dość rzadko słuchałem. Te pożegnania skłaniały do dotykających mnie personalnie refleksji. Przecież bliżej już niż dalej ..... nie warto więc marnować czasu na głupoty i użeranie się ze światem. Czas się z nim pogodzić i czerpać, póki jeszcze starcza sił. W zaświaty takie jak wyobrażają je sobie ludzkie religie, nie wierzę. Jakąś formę egzystencji jestem w stanie sobie wyobrazić, ale co do tego mają nasze małe, w skali wszechświata, i "śmieszne" sprawki i uczynki, nie jestem w stanie zrozumieć. Cóż skłania mnie do takiej dziwnej, być może dla klasycznie wyedukowanych religijnie ludzi, refleksji? Choćby teoria strun. Jeśli najmniejsze jednostki materii miałyby być mieszaniną przedziwnych z punktu widzenia klasycznej fizyki, fal, to przypomina mi się opowiadanie Jorge Luisa Borgesa "Koliste ruiny" (kto czytał wie o czym mówię, kto nie, szczerze polecam) i zaczynam mieć wątpliwości co do realności wszystkiego. To opowiadanie pozostawiło bardzo mocne piętno w mej świadomości, i zawsze czytam je z dużymi emocjami i dreszczem w końcówce. Może więc lepiej nie czytać i nie szukać, tylko poddać się "autorytetom" które powiedzą w co mamy wierzyć i jak żyć, a życie będzie piękne ... Bo inaczej zaczynamy wątpić we wszystko, a to wywraca nasz świat i powoduje, że już nigdy nie zaznamy spokoju. Wychowanie, wszelkie religijne normy i nakazy, wyuczone w szkołach i kościołach dogmaty, to nas kształtuje. Tylko, czy gdy się im poddajemy, gdy to one kształtują nasze życie, gdy to one podejmują za nas decyzje i dokonują wyborów (bo trudno te decyzje i wybory nazwać naszymi), to gdzie jesteśmy my i nasza wolność, autonomia. Przecież gdybyśmy urodzili się w innym kręgu kulturowym, w innej części świata, nasz bóg byłby zupełnie inny, nasze wierzenia i dogmaty, a nawet system wartości, byłby diametralnie inny, więc czy ma to jakieś większe znaczenie? Mnie takie myśli zachęcają do poszukiwań. I trudno powiedzieć, że szukam tej jedynej prawdy, tej prawdziwej wiary, bo mam wątpliwości, czy ona (prawda) istnieje. Staram się raczej zrozumieć i wsłuchać, niż uwierzyć, a w związku z tym, przestać samodzielnie myśleć i szukać. Wiem jedno, z pewnością nigdy nie zostanę oddanym sługą jednej idei, jednej prawdy, jednego światopoglądu, bo po służba wyklucza autonomię, oducza myślenia, zamyka w klatce, odbiera wolność .......... a może jutro wiatr,szepnie mi do ucha coś, co zmieni mój świat i wyjaśni wszystko. Trzeba tylko wyjść z klatki i nauczyć się słuchać.


*****

Nadal jestem bez kompa, wybaczcie więc brak kącików muzycznych. Nie zapomniałem o tym i bardzo chcę do tego wrócić, ale ponieważ część muzyczna zajmowała najwięcej czasu, nie mogę jej redagować na "cudzych" kompach by nie nadużywać "gościnności". Dziś mam chwilę, więc może parę słów o najnowszych nabytkach.

Muzyka spod igły
czyli mój winylowy świat

Buzzcocks "Love Bites" z 1978 roku. Debiut płytowy zasłużonej dla punka załogi. W zasadzie kanon dla każdego kto ma w sercu punk.

I jeszcze jeden niebanalny zespół. Wiele gwiazd przyznawało się, że byli dla nich inspiracją, a z pewnością wyprzedzili swój czas. Najlepsza płyta PIXIES "Doolittle" na winylu brzmi mocno i stylowo. "Doolittle" z 1989 roku ..... a na basie urocza (wówczas) Kim Deal :)

To były single, a teraz mój ulubiony numer
.......
I jeszcze to: 
"hey
been trying to meet you
hey ......"
Pixies - Hey

Do klika za tydzień 
czarT


2 komentarze:

  1. Ja znów wierzę nie już w Boga czuwajacego nad nami ale w bliskich wierzę że jednak jest im lepiej niż tutaj że są z nami i obok nas

    OdpowiedzUsuń
  2. Oddanie się jednej idei prowadzi do fanatyzmu.

    OdpowiedzUsuń