poniedziałek, 9 września 2019

Taka choroba

     Cel jest jasny, tylko droga coraz bardziej kręta. Kręta jak zwoje mózgowe, bo wszelkie przeszkody i ograniczenia narzucane są przez własny mózg. Jedno czego nie mogę zaprzestać, to myślenie. To taka choroba, która spowalnia działanie, która powoduje, że widzimy rzeczy których nie ma. One są, ale tylko w mej głowie. Na poziomie intelektualnym to rozumiem i potrafię złapać dystans. Na poziomie emocjonalnym bywa gorzej. Przy buzujących emocjach trudno o rolę chłodnego obserwatora. Pogrążam się w nirvanie intelektualnego niebytu działając bez działania a rzeczywistość upomina się o uwagę, kłuje, szczypie, podgryza, prowokując do emocjonalnych interakcji. Gdy mi zależy, reaguję, bo wciąż na czymś mi zależy... Czy w tym tkwi problem? Że wciąż czegoś oczekuję, pragnę? Boję się ocen, bo sam oceniam. Boję się osądzenia, bo sam osądzam, bo sam osądzam siebie? I tak beztroska zwykłego spotkania, może przerodzić się w niepewność domysłów. Każda decyzja staje się koszmarem fundamentalnego wyboru. Odczuwalny ciężar zaczyna przytłaczać, dociskać do ziemi do utraty tchu, znika pewność i lekkość staje się kpiną z obecnej sytuacji. W takich stanach zatrzymuję się i "zwalniam" umysł, przestaję myśleć o przyszłości, skupiam się na chwili i zyskuję uważność. Zaczynam widzieć szczegóły, fragmenty otaczającego świata. Słońce, gwiazdy, fauna, flora, materia, to wszystko trwa i istnieje niezależnie od mej woli. Pozostanie w tym stanie bez względu na moje decyzje. Jest w tym porządek i spokój a cały niepokój i ciężar decyzji jest tylko wytworem mej imaginacji o mym egzystencjalnym udziale i roli w widzialnej rzeczywistości. Nie czuję bezradności, odnajduję właściwą miarę. Naturą węża jest kąsać w zagrożeniu, więc nie staram się go zmienić a raczej unikać i nie stwarzać mu zagrożenia. Naturą rzeczywistości jest niezmienność zasad ją określających. Gdy próbujemy z nimi walczyć, naginać do własnych potrzeb, możemy być pewni że, nagięta powróci do stanu pierwotnego,  przy okazji niwecząc czcze wysiłki naszym kosztem. Jedno jest pewne, my ucierpimy na tym najbardziej bo to nasze nadzieje, oczekiwania i wytwory legną w gruzach.  Czy nie lepiej zatem płynąć z jej prądem i w zgodzie z jej zasadami, wykorzystując prawa nią rządzące? Nie walczyć z nią a wykorzystywać jej potencjał, który jednak musimy wcześniej poznać, nim sami dla siebie bezpowrotnie go zniszczymy...




*****
Cytat tygodnia

NABIERANIE UMYSŁU
Ludzkie sensorium jest wyjątkowo łatwe do zmanipulowania; nasz układ wzrokowy należałoby w najlepszym razie określić mianem „worka zaimprowizowanych sztuczek”. Informacje zbierane przez nasze organy zmysłów są tak fragmentaryczne i niedoskonałe, że mózg musi je interpretować, używając nie bezpośredniej percepcji, lecz raczej reguł prawdopodobieństwa. Czyli - nie tyle widzi świat, ile domyśla się go na podstawie doświadczenia. W rezultacie powstaje tendencja do nieprzetwarzania bodźców „nieprawdopodobnych” na poziomie świadomości, niezależnie jak są silne. Mamy po prostu skłonność do ignorowania widoków i dźwięków, które nie pasują do naszego obrazu świata.
Sarasti miał rację: Rorschach nie robił nam niczego, czego sami byśmy już sobie nie robili.
Na przykład, sztuczka z niewidzialnością młodego głupiego wężydła - tego, który ograniczało swe ruchy do luk w widzeniu człowieka - przyszła mi do głowy, gdy czytałem o czymś zwanym „ślepotą z nieuwagi”. Rosjanin, Alfred Jarbus jeszcze w latach 60. XX wieku pierwszy rozpracował sakadyczną lukę w ludzkim widzeniu. Od tego czasu rozmaici badacze kazali przedmiotom niepostrzeżenie pojawiać się i znikać z pola widzenia, prowadzili rozmowy z nieszczęśnikami, którzy nie mieli pojęcia, że rozmówca zmienił się w połowie konwersacji i w ogóle udowodnili, że ludzki mózg nie zauważa mnóstwa z tego, co się wokół niego dzieje. Zerknijcie sobie na filmiki na stronie Laboratorium Postrzegania Wzrokowego University of Illinois, a zrozumiecie, o czym mowa. To naprawdę niesamowite, wiecie? Jakiś scjentolog mógłby teraz podkradać się do nas i gdyby tylko się odpowiednio poruszał, nigdy byśmy go nie dostrzegli.
Większość opisanych w książce psychoz, syndromów i halucynacji jest prawdziwa i szczegółowo opisana przez Metzingera, Wegnera i/lub Saksa (zobacz także Świadomość/Inteligencja poniżej). Inne (np. zespół Greya) jeszcze nie trafiły do statystycznego wykazu chorób - prawdę mówiąc, parę z nich wymyśliłem, ale mimo to są oparte na wynikach rzeczywistych doświadczeń. Zależnie komu uwierzycie, umiejętne potraktowanie mózgu polem magnetycznym może wywołać wszystko, od religijnej ekstazy po przeświadczenie o porwaniu przez kosmitów. Przezczaszkowa stymulacja magnetyczna może modyfikować nastrój, wywoływać ślepotę albo wpływać na ośrodki mowy (na przykład uniemożliwiać wypowiadanie czasowników, nie wpływając na rzeczowniki). Można tą drogą wspomagać (lub upośledzać) pamięć i proces uczenia się, a rząd Stanów Zjednoczonych finansuje obecnie badania nad przenośnym sprzętem do stymulacji magnetycznej dla celów, łatwo zgadnąć, wojskowych.
Elektryczna stymulacja mózgu wywołuje niekiedy tak zwany „zespół obcej ręki” - bezwiedne poruszenia ciała wbrew woli „osoby” rzekomo nim zawiadującej. Innym razem powoduje mimowolne ruchy, ofiary upierają się jednak, że „postanowiły” je wykonać, mimo niezbitych przeczących temu dowodów. Zestawić to jeszcze z faktem, że ciało zaczyna się poruszać, zanim jeszcze mózg „rozkaże” się ruszyć i całe pojęcie „wolnej woli” - pomimo niezaprzeczalnego przekonania, że jest prawdziwe - zaczyna wyglądać nieco głupkowato, nawet poza zasięgiem wpływu obcych artefaktów. 
Stymulacja elektromagnetyczna jest może najmodniejszym obecnie sposobem hackowania mózgu, ale w żadnym razie nie jedynym. Ciężkie fizyczne obrażenia, od nowotworów po drągi do ubijania materiału wybuchowego, potrafią zmienić normalnych ludzi w psychopatów i pedofilów (stąd nowa osobowość wykluwająca się w głowie Susan James). Opętanie przez duchy i ekstazę można wywołać po prostu przez emocjonalną huśtawkę rytuałów religijnych, bez żadnych inwazyjnych neurologicznych narzędzi (a niekonieczne są też farmakologiczne). Ludzie potrafią nawet wykształcić poczucie, że należą do nich cudze części ciała, albo gumowa ręka. Widzenie przebija propriorecepcję i odpowiednio manipulując sztuczną kończyną, jesteśmy w stanie przekonać kogoś, że wykonuje jakiś ruch, choć w rzeczywistości wykonuje zupełnie inny.
Najnowszym narzędziem w tym arsenale są ultradźwięki, mniej inwazyjne niż elektromagnetyzm, dokładniejsze niż charyzmatyczne ponowne narodziny, można je wykorzystać do pobudzania mózgu bez upierdliwych elektrod czy siatek na głowę z magnesami. W Ślepowidzeniu użyłem tego jako wygodnej furtki, tłumaczącej, dlaczego Rorschachowe halucynacje utrzymują się nawet w ekranowaniu Faradaya - jednak tu i teraz firma Sony odnawiała patent na urządzenie wykorzystujące ultradźwięki do bezpośredniego implantowania do mózgu „wrażeń zmysłowych”. Nazywają to urządzeniem rozrywkowym o szerokim zastosowaniu w grach online. Jasne. Skoro możemy z odległości wrzucać komuś do głowy wrażenia wzrokowe i słuchowe, czemu by przy okazji nie przemycić też poglądów politycznych i nieodpartego upodobania do pewnej marki piwa?

Peter Watts
Ślepowidzenie


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Nagrany w 1986 roku a wydany w 2019 album .... Milesa Davisa "Rubberband" to żadne wybitne dzieło. Materiał nagrany przed "Tutu" i nigdy nie wydany ujrzał światło dzienne, by stać się archiwalną ciekawostką podkolorowana przez współczesnych muzyków. Na pewno warto wysłuchać, choć zachwycać się nie ma czym, ale trąbka wciąż ta sama....

Miles Davis - Rubberband of Life
Miles Davis - So Emotional




Do następnego klika 
czarT






3 komentarze:

  1. Cierpimy na tę samą chorobę, CzarTuniu. Tylko moje myśli wokół czego krążą, ale to nieistotna różnica. Jednostka chorobowa ta sama.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy umysł nie potrafi przestać myśleć, ciało też się buntuje

    OdpowiedzUsuń
  3. A w ogóle to odnotowałam pozytywną zmianę - zgoliłeś tę paskudną brodę przerośniętego krasnala :)
    Tylko koszulkę masz brzydką, czacha to słaby motyw zdobniczy.

    OdpowiedzUsuń