Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alexis Korner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alexis Korner. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 maja 2015

Jakże daleko jest wszystko

Czuję rozpierającą energię i nieocenione pokłady optymizmu. By jednak to uczucie mnie nie zabiło, chłodzę je odpowiednio dobranymi lekturami. Świetnie nadają się do tego książki Emila Ciorana, filozofa, eseisty, nihilisty, pochodzącego z Rumunii a mieszkającego we Francji i piszącego w tym języku. Posądzano go o sympatyzowanie z faszyzmem, jego książki były (są?) na indeksach kościelnych. 
Dziś chcę się podzielić małą próbką jego mądrości. Fragment książki "Na szczytach rozpaczy", którą napisał w wieku 22 lat. Rozdział 

"Jakże daleko jest wszystko

Wcale, ale to wcale nie mam pojęcia, po co mamy cokolwiek robić na tym świecie, po co musimy mieć przyjaciół i aspiracje, nadzieje i marzenia. Przecież po tysiąckroć byłoby chyba lepiej wycofać się do jakiegoś odległego zakątka, gdzie docierałby najmniejszy nawet odgłos wszystkiego tego , co składa się na zgiełk i komplikacje świata! Zrezygnowalibyśmy wtedy z kultury i ambicji , stracilibyśmy wszystko, nie zyskalibyśmy nic. Bo i cóż można zyskać w tym świecie? Istnieją ludzie, dla których żaden zysk nie ma znaczenia, którzy są nieuleczalnie nieszczęśliwi i samotni. Tak jesteśmy zamknięci jeden dla drugiego! A gdybyśmy byli na tyle otwarci, żeby przyjąć wszystko od drugiego lub czytać w głębi jego duszy - czy potrafilibyśmy rozświetlić jego los? Człowiek jest w życiu tak bardzo samotny, że zadaje sobie pytanie, czy samotność agonii nie jest symbolem ludzkiej egzystencji. Wola życia i umierania w społeczności to znak wielkiego niedostatku. Czy w ostatnich chwilach możliwa jest pociecha? Tysiąc razy wolałbym umierać samotny i porzucony w miejscu, gdzie nikt by mnie nie widział i gdzie mógłbym skonać bez pozy , nie urządzając widowiska. Wstręt budzą we mnie ludzie, którzy konając panują nad sobą i przybierają pozy, aby zaimponować otoczeniu. Łzy palą jak ogniem tylko w samotności. Ci, co pragną mieć w chwili agonii przyjaciół wokół siebie, pragną tego ze strachu i z niezdolności do stawienia czoła chwilom ostatnim. Chcą się zapomnieć w rozstrzygającym momencie umierania. Dlaczego nie zdobędą się na nieskończony heroizm, dlaczego nie zaryglują drzwi, aby znieść całe to szaleństwo śmierci z zupełną przytomnością, wśród trwogi, co przekracza wszelkie granice?
   Tak bardzo jesteśmy oddzieleni od wszystkiego! A czyż wszystko, co istnieje, nie jest niedostępne? Najgłębszą, najbardziej organiczną śmiercią jest śmierć z samotności, gdy nawet samo światło staje się esencją śmierci. W takich chwilach człowiek oddziela się się od życia, miłości, uśmiechów, przyjaciół a nawet od samej śmierci. I zadaje sobie paradoksalne pytanie, czy istnieje coś więcej poza nicością świata i jego własną.
Emil Cioran "Na szczytach rozpaczy"

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Długie i upojne chwile spędzałem z nowym winylem. A ten nowy-stary winyl to Dead Kennedys "Fresh Fruit for Rotting Vegetables". Klasyka punka z tekstem i świecąca jasno aura Jello Biafry. Ta płyta to prawdziwa perła punka i są na niej te niezapomniane numery:
     Równie upojne chwile z zespołem do którego twórczości podchodzę zupełnie bezkrytycznie. TOOL i pierwsza EP-ka "Opiate" (1992) wydana właśnie na winylu. 50 złotych to niewygórowana cena za tę przyjemność. Ten bardzo progresywny metal takimi dźwiękami zaczął swój zwycięski pochód do mej bezgranicznej "miłości".... pierwsza strona EP-ki brzmi tak:
     Zespół który wielokrotnie wybierany był najlepszym zespołem jazzowym roku, walk Away. Grali typowe dla lat 80-tych fusion z udziałem najlepszych polskich wokalistów. Na tej płycie z 1989 roku w jednym numerze śpiewali Mietek Szcześniak i Lora Szafran:
W sieci nie ma prawie nic, więc nagrania z koncertu i nie z tej płyty, ale Walk Away ....
Walk Away - Recon
     Nie mogę nie słuchać klasyki, bo płyty same wypadają z półki :) Wypadł Mozart. Lekka i radosna muzyka jednego z wiedeńskich klasyków. Zawsze nastraja pogodnie, nawet Requiem. Dwie płyty. Pierwsza radzieckiej Melodii, "Three Divertimenti For String Orchestra KV 136, 137, 138".Grają moskiewscy wirtuozi pod dyrekcją Władimira Spivakowa". W linkach inne wykonania ......
Mozart - Divertimento in D major, KV 136
Mozart - Divertimento in B-flat major, KV 137
     I z płyty Polskich Nagrań, Koncerty Fortepianowe No.18 B dur K456 i No. 25 C-dur K503 a gra FOU TS'ONG z Polską Orkiestrą Kameralną pod dyr. Jerzego Maksymiuka. Nagranie z 1980 roku. W linku ten koncert, ten pianista, inna orkiestra i dyrygent i rok ....
Fou Ts'ong/Mozart: Piano Concerto 25/Desarzens/Vienna State Opera Orchestra/Pt1/3


Muzyka łazienkowa
     Tu królowała ukochana Nirvana. Pierwsza płyta, jeszcze nieznani, jeszcze bez całego sztabu, jeszcze brzmią tak jak z garażu, Kurt pełen zapału i nadziei ..... Uwielbiam pierwsze płyty zespołów ..... Wersja 20-th Anniversary CD, z dodanym koncertem z 1990 roku, Nirvana "Bleach":


Muzyka codzienna
     Płyta jazzowa, ale wykonawczyni trochę dziwna, choć też jazzowa. Moim zdaniem lepsza z niej pianistka, niż wokalistka. Płyty są spokojne i trzeba się do nich przekonać, bo nieoczywiste. Patricia Barber z płyty "Modern Cool" z 1998 roku. Czasem dobrze wyciszyć się i dać trochę zaskoczyć interpretacjami rockowych coverów.
     Powracam raz jeszcze do ojca białego bluesa, Alexisa Kornera. Płyta z 1972 roku "Bootleg Him". Wokalnie pomaga mu na tej płycie cała plejada wykonawców, między innymi Robert Plant a nagrania pochodzą z lat 1961-72. Warto posłuchać.
Alexis Korner - Operator
Alexis Korner - Mighty-Mighty Spade & Whitey
Blues ale już korzennego koloru znalazłem na płytach wokalistki Bettye Lavette. Wjej muzyce znaleźć można soul, blues, rock and roll, funk, gospel, country. Eklektyczny i dość oryginalny styl z emocjonalnym śpiewem i świetnym głosem. Jako pierwsza w odtwarzaczu "Woman Like me" z 2003 roku:
Bettye Lavette -  When A Woman's Had Enough
Bettye Lavette - Thru The Winter
Druga płyta to świetna "I've My Own Hell To Rise" (2005)), a poniższe numery ciągle graja mi w głowie:
Bettye LaVette - Little Sparrow
Bettye LaVette - Sleep to Dream
Bettye LaVette - Joy
     Dość bluesa. Miejsce w odtwarzaczu zajął progresywny metal z mego miasta. Bardzo dobra i sprawna grupa Bright Ophidia. Aż szkoda że nie robią większej kariery, bo kapela brzmi na prawdę dobrze i mięsiście. Bright Ophidia z płyty z 2009 roku "Set Your Madness free">
Bright Ophidia - Set Your Madness Free
Bright Ophidia - Brain Scar
     Jeszcze jedna polska płyta. Daleki od swej świetności Dżem z kolejnym wokalistą, Maćkiem Balcarem. Płyta jest solidna, teksty nierówne, wokal dobry ale to nie Rysiek .... Kilka numerów na prawdę dobrych. Dżem "2004"Dżem - Do kołyski
Do klika za tydzień :)


piątek, 8 maja 2015

Te drzwi bez klamek mają klamki ... od wewnątrz ....

     Główna przyczyną epidemii, lub też mody na depresję jest powszechny narcyzm. Takie są wnioski z przeczytanych ostatnio źródeł. Narcyzm polegający na skupieniu się na sobie i własnych przeżyciach, uczuciach. Gdy rozglądam się dookoła przestaję się dziwić temu rosnącemu trendowi narcystycznemu. Festiwal głupoty atakujący mnie ze wszystkich stron nie zachęca do poznawania tego zewnętrznego świata. Przy wnikliwszej obserwacji przechodzi też chęć do prób zmiany tej sytuacji. Przecież gdy powiesz idiocie, że zachowuje się jak idiota i prowokuje innych do idiotycznych zachowań, to i tak tego nie zrozumie, bo jest idiotą a w jego oczach to ty wyjdziesz na idiotę, z tym że tenże idiota ( w przeciwieństwie do ciebie) poinformuje o tym cały świat. Co zatem możesz zmienić w tej sytuacji, gdzie możesz znaleźć jednostkę, która zgodzi się z tobą i podzieli twoje poglądy? Gdzie znajdziesz kogoś, kogo możesz poznać bardzo dobrze i przed kim bez ryzyka możesz odsłonić swą prawdziwą twarz? Kogoś kto zawsze będzie przy tobie i zaakceptuje cię takim jakim jesteś. Bez ryzyka .... tylko w swej głowie. Tylko poznając tę najbliższą ci osobę, czyli siebie samego, tylko zaprzyjaźniając się ze sobą, tylko kochając siebie, możesz ocalić świat od zagłady, swój świat. Nie znając siebie, nie będąc swym przyjacielem, nie kochając siebie, nie możesz zmienić nic, nie możesz nic ocalić. Jak możesz kochać innych, jak możesz coś zmieniać, jeśli nie kochasz tej najbliższej ci osoby, jeśli nie potrafisz zmienić się sam. Jak możesz zrozumieć świat zewnętrzny, jeśli nie potrafisz zrozumieć swego świata wewnętrznego. Depresja powstaje wtedy, gdy nie rozumiemy swych wewnętrznych głosów, gdy zamykamy swe emocje i uczucia w pokojach niepamięci, w pokojach bez klamek. Ale tych klamek nie ma tylko od zewnątrz. To ty, po takim zamknięciu nie potrafisz dostać się do tych emocji i uczuć. Ale te drzwi mają klamki ... od wewnątrz i wcześniej czy później, wbrew tobie, gdy zamknięte, niechciane uczucia i emocje urosną na tyle by ich dosięgnąć, otworzą te drzwi i dadzą o sobie znać, a wówczas wrócą z niszczycielską dla twej psychiki siłą. Łatwiej je poznać a czasem nawet zaprzyjaźnić się z nimi gdy są świeże i nie mają jeszcze tej niszczycielskiej mocy wybuchającego w erupcji wulkanu, który do wybuchu zbierał podziemne, ukryte siły przez długie lata, siły z których istnienia nawet nie zdawałeś sobie sprawy. Pokonanie wojownika który jest jeszcze młody, który nie ćwiczył sztuk walki przez lata w ukryciu, jest stosunkowo proste. Pokonanie wojownika który długie lata przygotowywał się, który poznawał twoje słabe strony, zna cię lepiej niż ty sam, jest bardzo trudne, jeżeli wręcz niemożliwe. 
     Poznawajmy zatem siebie, uczmy się siebie, uczmy się zmieniać i kochać siebie a świat zewnętrzny przestanie nam być wrogiem a z czasem może nauczymy się go kochać. 
     Może gdy i ja w końcu się tego nauczę, zauważę, że otaczają mnie nie tylko idioci ....

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Niezła i kiedyś lubiana płyta Prince and the Revolution "Music from the motion picture Purple Rain", dziś już tylko mnie irytuje ..... aż sam się zdziwiłem .... z pewnością irytuje mnie sam Prince.
     Polscy blues-rockowcy z Krzaka z płyty "Paczka". Oryginalni, bo w składzie były skrzypce. Płyta nagrywana w 1981 roku. Klasyka takiego grania do dziś.
     I wydawnictwo Polskich Nagrań z 1988 roku, rekonstrukcja archiwalnych nagrań Louisa Armstronga "Hot Seven". Bardzo stare nagrania, gdzie słychać jego trąbkę, ale głos jeszcze nie ten ...
     Kolejna płyta z półeczki klasycznej Maurice Ravel "La Valse, Ma Mere l'Oye, Pavane pour une infante defunte, Bolero". tak dla przypomnienie, że Ravel to nie tylko Bolero.

Muzyka łazienkowa
     Nadal dyskografia Black Sabbath. W odtwarzaczu trzecia płyta "Master Of Reality", też wersja Deluxe Editon (2CD) z 2009 roku. Jest tu "gruźlik" kaszlący w "Sweet Leaf" i "Children Of The Grave" !!!!!!
Black Sabbath - Sweet Leaf


Muzyka codzienna
     Bywa tak, że jeden styl muzyki zawładnie mną na jakiś czas. Tym razem nadszedł czas bluesowy. Na początku był B.B. King. Prawdziwy król i płyta "The Best Of" z 1983 roku. Mały wycinek wielkiej historii, sam zrobił bym lepszy wybór ....
     Legenda w bluesowym środowisko a mało doceniony przez słuchaczy. Jeden z prekursorów "białego" bluesa, Alexis Korner "The Best Of ...."
     I przepięknie surowa i kołysząca akustycznie Big Jack Johnson with Kim Wilson and special guest Pinetop Perkins "The Memphis Barbecue Sessions" z 2002 roku. Rewelacyjna harmonijka Kima .... słuchając wiem za co lubię BLUESA ...
     Jeszcze niedobitki CD-ków ZZ Top z długiej półki. Składak "Chrome Smoke & BBQ" z 2003 roku, nie wyróżnia się prawie niczym od innych składanek (oryginalne miksy z pierwszych płyt), ale prawie robi różnicę. Zawiera kilka nagrań Moving Sidewalks, lekko psychodelicznej kapeli w której zaczynał karierę Billy Gibbons.
Moving Sidewalks - You Make Me Shake
Moving Sidewalks - Joe BluesBig
    Ostatnia (?) na pólce ZZ Top, ale przecież nie ostatnia z ich dyskografii, "Mescalero" z 2003 roku. Nierówna, choć dość ciężka. Są i dobre i nie dobre numery, jakby trochę nie starczało pomysłów.
ZZ Top - Mescalero
ZZ Top - Alley-Gator
     Świetną płytę nagrał Alvin Younblood Hart. Bardzo tradycyjne bluesy, grane tylko na gitarze akustycznej a  słuchałem z zapartym tchem. Wspaniały powiew świeżości z Mississippi , dla mnie bomba .... Alvin Younblood Hart "Big Mama's Door" z 1996 roku.
Alvin Youngblood Hart - Gallows Pole
Alvin Youngblood Hart - Joe Friday


Do klika za tydzień :)