Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Jam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Jam. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 stycznia 2017

Podsumowania robią się same

     Święta i Nowy Rok już za mną. Dawno już minął czas, gdy na nie z niecierpliwością czekałem. Teraz raczej z niecierpliwością czekam kiedy miną i zawsze mijają ... za szybko. Spotkania rodzinne wypełnione lepszą lub gorszą energią, te same twarze, nowe twarze ale i brak niektórych i ta świadomość upływającego czasu, który, choć wydaje się to niemożliwe, wciąż przyspiesza. Szczęściem i nieszczęściem jest to, że słabnące zmysły percepcji pozostają coraz mniej wrażliwe na to szaleństwo wokół.Choć nie chcę tego robić, to podsumowania robią się same. Zamknąłem w głowie, albo wciąż zamykam, bardzo burzliwy pięcioletni okres który mocno przemeblował mą psychikę. Choć może mówienie o zamknięciu jest raczej życzeniowe, bo proces wewnętrznych zmian wciąż trwa a przebiega ewolucyjnie a nie rewolucyjnie. Ja z pewnością czuję, że nie jestem już tym samym człowiekiem co pięć lat temu, a wówczas nie widziałem żadnej możliwości zmiany. Dzisiaj ją widzę i czuję w sobie bardzo wyraźnie i samym procesem starzenia się i czerpania ze swej "mądrości" życiowej nie da się tego wytłumaczyć. W odniesieniu do dzisiejszego stanu mogę już spokojnie napisać o mądrości a nie o "mądrości" i mam głęboką wewnętrzną samoświadomość, bo ona jest podstawą poznania. Najpierw dojdź do ładu z sobą, zanim zaczniesz wprowadzać ład wokół siebie, poznaj siebie, zanim zaczniesz poznawać prawdziwie swe otoczenie, zrozum siebie, a może zrozumiesz świat wokół siebie. Bez tego pełne poznanie i zrozumienie nie jest raczej możliwe. By w pełni odczuć, docenić i ocenić taki proces, trzeba mieć jasną wizję co chce się osiągnąć. Nie wyznaczać doraźnego celu z arsenału chęci, chcę zerwać, dorwać wyrwać, ale przewidzieć też skutki (znienawidzone niegdyś słowo: konsekwencje, z którym dziś już się zaprzyjaźniłem) tych działań w dłuższej perspektywie, by nie popaść w chwilowe samozadowolenie z krótkotrwałych i czasem ulotnych efektów. Wolniej, trudniej ale dokładniej i trwalej. Wiem, że tamtego czarT'a już nie ma. Czy wróci? Mam nadzieję, że ten którego tylko ja znam bardzo dobrze, odszedł i da mi już spokój, bo ten staje się powoli prawdziwą wartością. A "szaleństwo"? Niech czasem zagości w głowie, ale na chwilę, a nie permanentnie dezorganizuje życie. Niech w końcu znajdzie artystyczny wyraz, bez rujnowania otoczenia ... 

*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...
     O ironio i sarkazmie chwili w której katolicki, chrześcijański rząd takiegoż narodu, świadom przykazań swej wiary, świadom historii życia swego, uważanego za Syna Bożego, proroka, chwali się z dumą tym, że nie udzielił pomocy żadnemu uchodźcy ...

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      Czwarta płyta z siedmiopłytowego boxu "Free Vinyl Collection", "FREE LIVE!". Bardzo atrakcyjne wydanie w formie koperty w której listem jest koperta z płytą. Free z 1971 roku w świetnej formie, na żywo, ale ta kapela słynęła z sensacyjnych wręcz występów.
Free - All Right Now
Free - The Hunter
Free - Be My Friend

     King Dude, król mroku. Płyta "Fear" z 20014 roku. Czy to straszna muzyka? W żadnym wypadku. Można powiedzieć, że nawet mądra. Mieszanka gotyckiego rocka, folku z wpływami Toma Waitsa czy Nicka Cave'a. Niski, przejmujący wokal, mrok, rozpacz, przestrzeń, strach ... czyli przyjemna muzyczka. A tak poważnie, bardzo dobra i mądra płyta i niech was nie straszą (Fear?) słowa Thomasa Jeffersona Cowgilla, że jest "muzykiem folkowym, który stał się rockandrollowcem dla Lucyfera", bo dużo w tym, traktowanej użytkowo na rzecz mediów, autokreacji.
King Dude - Fear Is All You Know
King Dude -  Devil Eyes
King Dude - Empty House

     Debiut płytowy  Queens Of The Stone Age z 1998 roku zatytułowany "Queens Of The Stone Age". Stonerowa, dość ciężka jeszcze muzyka powstała po rozpadzie Kyuss. Chyba moja ulubiona pozycja grupy"
Queens Of The Stone Age - You Can't Quit Me Baby
Queens Of The Stone Age - If Only


     I ostatnia (na razie) z kolekcji Marleyów. Bob Marley & The Wailers "Kaya", rok 1978. Płyta pełna namiętności i miłości ... Marley nie był wówczas ani grzeczny ani wierny 
Bob Marley & The Wailers - Is This Love
Bob Marley & The Wailers - Misty Morning
Bob Marley & The Wailers - Satisfy My Soul


     Czwarta w dyskografii The Jam "Setting Sons" z 1979 roku. Trochę smutny i nostalgiczny album zespołu , który poprzednim albumem stworzył (zdaniem krytyków) nowy nurt w muzyce, "Mod revival". Nadal melodyjnie, trochę punkowo, nowofalowo, i szczerze powiem, że to ... dobra płyta.
The Jam - Saturday Kids
The Jam - Private Hell


     Johann Sebastian Bach, koncerty skrzypcowe a-moll (BWV1041), E-dur (BWV1042) i d-moll (BWV1043) na dwoje skrzypiec i orkiestrę z Czechosłowackiej płyty Suprafonu. Lekka muza mistrza baroku, rozleniwiająca w niedzielny, noworoczny poranek:
Bach, J.S. violin concerto in A minor BWV 1041
Bach, J.S. violin concerto in E major BWV 1042
Bach: Perlman / Zukerman - Concerto for Two Violins BWV 1043

Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Dalszy ciąg przygody z muzyką Us3 w samochodzie. Tym razem dużo lepsza płyta "Broadway & 52nd" z 1997 roku, druga pełna po doskonałej "Hand on the Torch". Jeszcze jest świeżość i kołyszący przebojowo acid jazz.
Us3 - Come On Everybody (Get Down)
Us3 - I´m Thinking About Your Body
Us3 - Grand Groove
Us3 - Sheep

      Idąc jazzową ścieżką, w samochodzie rozległy się dźwięki z płyty Johna Abercrombie "Animato" z 1989 roku. Trochę to nietypowa płyta w dyskografii tego amerykańskiego gitarzysty, pełna przestrzeni, powietrza, wypełniona plamami dźwięku klawiszy i piękną gitarą Johna. Klimatycznie przypomina płyty Pata Metheny'ego (dla tego piszę, że nietypowa w jego dyskografii), w sam raz na wieczór. Skład muzyków dość skromy:
John Abercrombie — guitar, guitar synthesizer
Vince Mendoza — synthesizer
Jon Christensen — drums
A że z tej płyty nie znalazłem w sieci nic, to muzyka z innych ...
John Abercrombie - Parable
John Abercrombie - Love song

 Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
      Rod Piazza & The Mighty Flyers "For The Chosen Who" z 2005 roku. Czasem budziła trochę uśmiechu nad popowym zacięciem, ale jednak bluesem płyta kołysze lub zaprasza do tupania. Rod Piazza, 69-cio letni amerykański harmonijkarz bluesowy i wokalista. Od 1980 roku tworzy muzykę z grupą The Mighty Flyers, którą założył razem ze swoją żoną, pianistką Honey Piazza. Jedno co mnie razi na jego płytach to niebluesowy głos ...
W linku fragment koncertu z 20014 roku:
ROD PIAZZA & the MIGHTY FLYERS - "Southern Lady" 7-18-14


Do klika za tydzień :)
czarT

niedziela, 11 grudnia 2016

Quia ventum seminabunt, et turbinem metent

     Bywają takie dni, gdy nic się nie układa, szarość i nijakość wszystkiego i wszystkich, irytuje i przytłacza. Bywają też takie, w których cały świat uśmiecha się do ciebie, a wszyscy mają przyjazne twarze. Gdy trafił mi się ostatnio, taki uśmiechnięty dzień, na wyrażoną spontanicznie i głośno, miłą uwagę: "A co dzisiaj wszyscy, kurwa, tacy uprzejmi", usłyszałem w odpowiedzi, sprowadzającą trochę z obłoków w błoto codzienności odpowiedź : "Masz może coś?". Ale łudzę się, że była to tylko przybrana maska, by ukryć ten niewytłumaczalny objaw taktu i sympatii. Quia ventum seminabunt, et turbinem metent (bo wiatr siać będą, a zbiorą burzę), czyli, kto sieje wiatr, zbierze burzę, ciągle się sprawdza ... Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, jak ty otoczeniu, tak ono tobie, jaką twarz pokazujesz rzeczywistości, taką twarz ona ci pokaże. Bo nie jest tak, że empiria wpływa na twe emocje i uczucia, to twoje emocje kształtują jej postrzeganie przez twój mózg. Gdy jesteś zadowolony, a nawet szczęśliwy (uwierz, bywają takie chwile w życiu), cały postrzegany świat śpiewa wraz z tobą,, gdy opanują cię frustracja i niezadowolenie, ten sam, materialny świat, będzie nimi przesycony, a przynajmniej ty, tak to będziesz odczuwał. Gdy rządy dusz przejmują sfrustrowani i wiecznie zapatrzeni w przeszłość, niezadowoleni, tak właśnie odbierają rzeczywistość. Jedno jest pewne, szczęścia w niej nie znajdą ... i dla tego wierzą, że gdzieś tam po śmierci ...


     A jeżeli ten wymarzony raj, ukształtowany przez najwyższy i nieprzenikniony byt, którego intencji przecież nie rozumieją wierzący, bo maluczcy mają się poddawać jego woli, a nie ją rozumieć, zupełnie inaczej, niż istoty ludzkie, pojmuje wieczne szczęście ...
  
*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Wciąż uważam tę płytę za jedną z najlepszych płyt tego wieku. The Mars Volta "De-Loused in the Comatorium" z 2003 roku. To z pewnością więcej niż rock, chwilami błysk instrumentalnego geniuszu i szaleństwa. Nie żal, że At the Drive-In rozpadło się by złożyć się w ofierze takiej płycie:
The Mars Volta - De-Loused In The Comatorium (2003 / vinyl rip / full album)


     Pierwsza z siedmiopłytowego boxu "The Vinyl Collection", płyta Free "Tons Of Sobs" wydana pierwotnie w 1968 roku. Free to jeden z moich ulubionych zespołów z tamtych lat. Nie powalają szybkimi rytmami, czy przebojowością, ale ich bluesrockowy, wolny, dokładny styl, zawładnął mną i trzyma w zauroczeniu do dziś ... i ten wokal Rodgersa ...
Free - I'm a Mover
Free - The Hunter
Free -  Moonshine

     Trzecia płyta The Jam "All Mod Cons" z 1978 roku. To chyba moment gdy kapela przestała być kojarzona z punkiem, nową falą, a zapoczątkowała nurt mod revival. Po prostu dobra, rytmiczna muzyka z lekkim punkowo-nowofalowym pazurem.
The Jam - All Mod Cons
The Jam - Mr. Clean

      "Ballady Bułata Okudżawy", bardzo stara płyta Polskich Nagrań, na której polskie wersje ballad śpiewają Wojciech Siemion, Sława Przybylska, Edmund Fetting, Wojciech Młynarski, Bohdan Łazuka, Gustaw Lutkiewicz. Ostatnim numerem na płycie jest "Pożegnanie z Polską" w wykonaniu samego Okudżawy. Jednak wolę oryginały tych ballad, tym bardziej, ze czas nie obszedł się łaskawie ze sposobem interpretacji. Raczej wysłuchałem jako ciekawostkę i przypomnienie kilku, dawno zapomnianych nazwisk.
Sława Przybylska - Wybaczcie piechocie
Wojciech Młynarski - Wańka Morozow
Bułat Okudżawa - Pożegnanie z Polską

     J.S.Bach i jego sześć "Koncertów Brandenburskich", odnalezionych dopiero po śmierci margrabiego, któremu Bach je ofiarował. Bardzo różne w formie a ich cechą wspólną, jak całej twórczości Bacha, jest polifoniczność (to określenia przewija się we wszystkich opracowaniach). Bardzo miła muzyka na niedzielny poranek. Link w innym wykonaniu i to jakim ...
 J.S. Bach Koncerty Brandenburskie


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Kult i "Wstyd - Suplement 2016". Zawsze przy tego rodzaju wydawnictwach mam wrażenie, że ktoś mnie robi w ... Przecież kiedyś kapele wydawały płyty na dwóch CD, a i dziś się to zdarza. A tu suplement za który trzeba dodatkowo zapłacić jak za całą płytę, ale żyć z czegoś trzeba a i fanom wytłumaczy się, że to specjalnie dla nich. Kazikowi wybaczam, bo go lubię, a i "Suplement" to niezły materiał, mocniejszy niż "Wstyd", a wersja "Modlitwy o wschodzie słońca" (te dęciaki) spowodowała dreszcze ...
W linku koncertowa wersja, bo studyjnej brak.
Kult -  Modlitwa o wschodzie słońca

     Hubert Sumlin "Wake Up Call" z 1998 roku.Kawał czarnego bluesa z brzmiącym w tle stylem Muddego Watersa. Świetny gitarzysta, znany z gry w zespole Howlin' Wolfa, , w 2003 sklasyfikowany na 65. miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów magazynu Rolling Stone. Do wzorowania się na nim przyznały się takie sławy jak Eric Clapton, Keith Richards, Stevie Ray Vaughan, Jimmy Page i Jimi Hendrix.
Hubert Sumlin - I'm Coming Home
Hubert Sumlin - I'm Your Baby
Hubert Sumlin - Let Your Fingers Do The Talkin' (instr.)

     Dziwna trochę płyta Marii Muldaur "Southland of The Heart" z 1998 roku, brzmi jakby nie potrafiła się zdecydować czy śpiewać country, czy bluesa. Utwory bluesowe są do wysłuchania, gorzej z tymi w których pobrzmiewa country
Maria Muldaur - Get Up, Get Ready
Maria Muldaur - Think About You

    
Do klika za tydzień :)

sobota, 19 listopada 2016

Cytaty, ach te cytaty.

     Cytaty, ach te cytaty. Życie, choć wydawało się to niemożliwe, jeszcze przyspiesza, a czas nie jest z gumy, więc zamiast pisać w zabieganiu, korzystam z "usług" innych, czyli dzisiaj podpieram się cytatami, które na chwilę dłuższą lub krótszą, w tym tygodniu, zawładnęły mymi myślami.
Pierwszy z Lema. Mój internetowy kolega na twarzoksiążce, Piotr Stróżyński, zamieścił taki oto, jakże aktualny, cytat:
""Fragment Stanisława Lema chyba z "Dzienników Gwiazdowych", a może z "Bajek Robotów". W każdym razie homo sapiens grzebiący w mogiłach... Lem również to przewidział:"
"Zgodnie z przyjętą systematyką, występujące w naszej Galaktyce formy anormalne obejmuje typ Aberrantia (Zboczeńce ), dzielący się na podtypy Debilitales (Kretyńce ) oraz Antisapientinales (Przeciwrozumce ). Do tego ostatniego podtypu należą gromady Canalicaea (Paskudławce ) i Necroludentia (Zwłokobawy). Wśród Zwłokobawów rozróżniamy z kolei rząd (...) Lascmaceae (Obrzydłce, czyli Wszeteki ). Obrzydłce, formy już skrajnie zwyrodniałe, klasyfikujemy, dzieląc na Cretininae (Tępony, np. Cadaverium Mordans, Trupogryz Bęcwalec ), i Horrorissimae (Potworyjce, z klasycznym przedstawicielem w postaci Mętniaka Bacznościowca , Idiontus Erectus Gzeemsi). Niektóre z Potworyjców tworzą własne pseudokultury; należą tu gatunki takie, jak Anophilus Belligerens, Zadomiłek Zbójny (...), albo jak ów osobliwy, łysy na całym ciele egzemplarz, zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki - Monstroteratum Furiosum (Ohydek Szalej ), który zwie siebie Homo Sapiens....zwolennik szkoły profesora Hagranapsa - uważał przedstawioną klasyfikację za niedokładną; rozróżniał bowiem, za swym mistrzem, osobny rząd Degeneratores, do którego należą Przećpaki, Niedoćpaki, Truposzczypki oraz Martwopieszcze;""

     Drugi cytat z Vernona Subutexa, Virginii Despendes, budzący refleksję po nocnych ekscesach dwóch bezdomnych, którym pozwoliłem zostać na klatce na noc, gdy na zewnątrz był mróz ... (mnie nie obudziły, choć śladów ich bytności nie dało się nie zauważyć i nie poczuć) ... ale może to uratowało im życie ... ale jaki "dobry samarytanin" dał im flaszkę i piwo?
"Podobnie jak Pamela, bardziej niż inni przejął się wyznaniami Alexa. Często mówią: "Można nas zlikwidować ot tak", pstrykając palcami w powietrzu, "i nikt nie zada sobie pytania, co się właściwie stało, bo dla ludzi jesteśmy jak zombie , należymy do ludzi objętych mniejszą ochroną". i ten dyskurs wzbudza entuzjazm Laurenta, który nigdy nie traci okazji, by zbliżyć się do Pameli. "Traktują nas jak bezdomnych. jesteśmy pariasami, nie nie figurujemy nawet w statystykach. Wiecie, ilu spośród nas umiera w ciągu roku? Wiecie jak trudno byłoby nam znaleźć dach nad głową w czasie wielkich mrozów? Wszyscy mają gdzieś ludzi, którzy tracą życie na chodniku". Siada na niskiej gałęzi, jego stopy kołyszą się tuż nad ziemią. "Żyjemy jak psy, zdychamy jak psy", odpowiada zwykle Daniel, a Olga kiwa głową: "Nie. Psy mają swych panów, którzy je opłakują".

     A zima to już chyba była i oby nie wróciła. Nie tęsknię za śniegiem, a jeżeli czasem, to krótko. Wolę jednak ciepło i ciepło i ciepło, choć takie widoki na niedzielnych spacerach w parku, w centrum miasta, cieszą oczy.

 
Może za tydzień coś mnie zmobilizuje do "obrobienia" zdjęć z wakacji.Tam było ciepło.
*****
A z pewnością za tydzień Obywatel NIP gra w Motopubie. Tego nie można przegapić, choć można zignorować ...
*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     The Jam, legenda brytyjskiej Nowe Fali, punkująca (mod revival/punk) muzyka w stylu The Beatles. Debiut płytowy z 1977 roku, "In The City", do dzisiaj robi świetne wrażenie:
The Jam - Art School
The Jam - In The City




     Polski punk A.D. 1997. Ostatnia studyjna płyta (w XX wieku), punkowego Post Regimentu. Damski głos "Niki" nie powoduje złagodnienia przekazu. Ostra, wręcz hardcore'owa jazda. Płyta "Tragiedia wg Post Regiment", poświęcona jest twórczości zespołu Tragiedia i zawiera właśnie jego kompozycje w wykonaniu Post Regiment:
Post Regiment - Nie znoszę was
Post Regiment - Szczury
Post Regiment - Gliniarze

     Kolejna legenda, dosłownie i w przenośni. "Legenda" Armii, numerowana reedycja na winylu (mój nr. 69 :) ). Zawsze i wszędzie jedna z ulubionych płyt, ważna, bo kształtowała mój "wyrafinowany " gust muzyczny :) :) :) Ta muzyka z pewnością wychodzi poza ramy punka i jest (moim zdaniem) oryginalna w wymiarze światowym.
Armia - Opowieść zimowa
Armia - Legenda

     Grover Washington Jr. "Inside Moves" z 1984 roku. Pop jazz, smooth jazz, lekko, łatwo i przyjemnie:

     Kolejna, 10 z płyt "Na koncertach Włodzimierza Wysockiego". Gitara, On i publika, no i są "Konie ...". Szukam kolejnych płyt ...
На концертах Владимира Высоцкого — №10: Кони привередливые

     Aram Chaczaturian, ormiański kompozytor tworzący w "warunkach" ludowego państwa radzieckiego. Muzyka pozostająca pod dużym wpływem muzyki etnicznej. "Stosował w swej muzyce oryginalne motywy ormiańskie; materiał folklorystyczny przenika wszystkie jej warstwy, wpływa na melodykę, harmonikę (o specyficznej, lecz zawsze tonalnej strukturze), żywą rytmikę (częstokroć motoryczną) i jaskrawą instrumentację." Najbardziej znanym utworem jest "Taniec z szablami". Słuchałem płyty wydanej przez radziecką Melodię w 1981 roku, Koncert na skrzypce i orkiestrę d-moll z 1940 roku. Słychać bardzo wyraźnie ormiańskie wpływy. W linku inne wykonanie niż na płycie, ale za to pod dyrekcją, zmarłego w 1978 roku, kompozytora:

     Niedzielny poranek to dobra pora na muzykę organową. Płyta nagrana na organach z Katedry Św. Jadwigi w Berlinie. Dzieła Bacha, Mendelsona i Liszta gra Edgar Krapp. Płyta ETERNY, wydana jeszcze w DDR. Dokładnie z tej właśnie płyty:
Liszt Prelude and Fugue on B-A-C-H for organ St. Hedwig Cathedral Berlin Edgar Krapp 1979


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Spokojny, perfekcyjny, kołyszący, przewidywalny, że aż nudny, Smolik 2. Jak zwykle plejada dobrych wokali:
Smolik - Home Made
Smolik - Who told you?

     Jeszcze jeden bluesik dzisiaj, choć poranek świta ... Biały jak śnieg amerykański harmonijkarz, woklaista, Rod Piazza. Myzyka trochę zalatuje Chicagowskim stylem i choć harmonijka brzmi pięknie i stylowo, to wokal z pewnością nie chicagowki. Rod Piazza and The Mighty Flyers "Tough and Tender" z 1997 roku:
Rod Piazza And The Mighty Flyers - Tough And Tender

Do klika za tydzień :)


sobota, 6 sierpnia 2016

Zbieram plon

     Są żniwa ... i tu mógłbym zakończyć wpis. Właśnie wróciłem z pracy po kilkunastu godzinach, ale cóż, są żniwa. Cały ranek chodziłem w wisielczym humorze, ale gdy zaczął się prawdziwy ruch, gdy zaczęła się bieganina i normalne kłopoty, rozmowy z dostawcami, narastające zmęczenie, o dziwo humor wrócił. Jak emocjonalny wampir, żywiłem się energią innych. Każdy miał dla mnie uśmiech, każdy chciał zamienić ze mną choć słowo, były żarty i uśmiechy, zaproszenia na piwo po żniwach (takie zaproszenia z uśmiechem zamieniałem na zaproszenia na kawę, rozczarowując swym niepiciem), pytania o zespół. Dzisiaj ja zbierałem plon swoich zachowań względem tych ludzi. Zawsze mam dla nich uśmiech, zawsze cierpliwie wysłuchuję narzekań i różnych historii starając się okazać życzliwość i zainteresowanie, a dzisiaj otrzymywałem to od nich z powrotem. 
Pomogło :)

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     W końcu zdobyłem na winylu jedną z MOICH płyt wszech czasów, dEUS "Worst Case Scenario" z 1994 roku. Ten debiut belgów zachwyca oryginalnym rockowym brzmieniem wzbogaconym przez skrzypce i ciekawy wokal Stefa Kamila Carlensa. Zdecydowanie najlepsza płyta w dyskografii tego zespołu, nigdy potem nie wznieśli się na tak alternatywne wyżyny.
dEUS - W.C.S (First Draft)
dEUS - Suds & Soda
dEUS - Let's Get Lost



     Przy każdej Nirvanie drżą mi zmysły. "The Demo Tapes & More Vol 1", czyli nagrania demo z 1988 roku, znane i mniej znane i ... szalone, energetyczne, pierwotne ...
     
     Przyszła w końcu kolej na jednego z największych kompozytorów wszech czasów. Prekursora romantyzmu w muzyce, ostatniego z klasyków wiedeńskich, Ludwiga van Beethovena. Na talerzu III Symfonia "Eroica" Es-dur Op. 55, w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Witolda Rowickiego. Sam kompozytor lubił tę symfonię chyba najbardziej ze swych dzieł. Jest pochwałą heroizmu, wartości wiecznych i niezniszczalnych, poświęconą pierwotnie Napoleonowi, ale gdy ten koronował się na Cesarza, Beethoven zniszczył stronę tytułową i zadedykował ją "dla uczczenia pamięci wielkiego człowieka", może postaci symbolicznej a może idei bohaterstwa.
Link "Oczywiście" w innym wykonaniu ...

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     W samochodzie znowu rządził rock. Tym razem na początek poszła druga studyjna płyta w dyskografii Black Rebel Motorcycle Club, "Take Them On, On Your Own" z 2003 roku. Muzyka grupy bardzo kojarzy mi się ze stylem Dandy Warhols, przynajmniej na tej płycie, bardziej "ciężkiej" brzmieniowo niż debiut. Do żniwnych dojazdów do pracy, jak znalazł :)
     
     Potem piąta płyta studyjna The Jam. Zaczynali jako kapela punkowa, ta płyta wychodzi z tego kręgu urzekając melodyjnością i wciąż post punkowym zadziorem. Porównania z The Beatles nie są pozbawione podstaw :) The Jam "Sound Affects" z 1980 roku.
The Jam - Start
The Jam - That's Entertainment

     Różnie określana jest ich muzyka, rockabilly, blues, rhythm-and-blues. Pochodzą z San Diego w Stanach, grają od wczesnych lat 80-tych, mają opinię doskonałego zespołu koncertowego, o czym można się przekonać słuchając tej płyty. "Korzenny" blues-rock w świetnym wydaniu (na gitarze wymiata Dave Gonzales). The Paladins "Million Mile Club" z 1996 roku. 
Ten numer odtwarzałem w kółko ... rewelacyjna gitara.
The Paladins - One Step
The Paladins - Big Mary's

     A koniec tygodnia spędziłem z super triem Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński. Płyta "Muzeum" wydana chyba w 1981 roku. Teksty napisane do słynnych obrazów. Jak zawsze bardzo emocjonalne interpretacje świetnych tekstów Jacka. Ja nie mogłem uwolnić się od dwóch piosenek:
Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński - Modlitwa o wschodzie słońca
Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński - Autoportret Witkacego
Do klika za tydzień :)