Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Erik Truffaz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Erik Truffaz. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 listopada 2016

Pozwolić umrzeć, by móc dalej żyć

     Kolejna samotna noc w pracy. Wolno mijają godziny. Szum sypiącego się zboża uspokaja. Ogarniające ciało i umysł zmęczenie rozpływa się w nurcie płynących wolno myśli. Ogarnia mnie spokój i jest to uczucie miłe. Osiągnąłem stan na który ciężko pracowałem. Potrafię opanować dziki galop emocji, znam swoje ograniczenia i nie zapędzam się w rejony na których wciąż czuję się niepewnie. Gdy będę miał pewność, że mogę znowu zmierzyć się ze swoimi zmorami i upiorami sam, spróbuję, ale to jeszcze pieśń przyszłości. Na razie robię to pod kontrolą i z życzliwą pomocą kogoś, kto potrafi pomóc. Lat tłumienia pewnych emocji i zbudowanych zasieków i murów obronnych nie da się tak łatwo przezwyciężyć. Niełatwo się z tym mierzyć, niełatwo burzyć tamy, które instynktownie wyrastają, coraz wyższe, przy każdej próbie ich przełamania. Gdy puszczają bez kontroli, plączą się nogi i codzienny taniec zaczyna przypominać taniec Św. Wita. Przyjmować życie takie jakim jest, nie szukać w nim znaczeń i nie snuć fantazji, które są tylko fantazjami, a nie rzeczywistością. Nie tworzyć własnego wewnętrznego świata, który zaburza percepcję świata zewnętrznego, realnego, powodując rozdzierający duszę dysonans między oczekiwaniami a faktami. Nie oczekiwać, a przyjmować i próbować kreować na miarę własnych możliwości. Nie pragnąć niemożliwego, umieć oceniać realia, umieć odróżniać je od fantazji. Zrezygnować z marzeń? Nie, z pewnością nie, ale odróżniać marzenia od mżonek. Szyć marzenia na własną miarę, by rozczarowanie wynikające z braku ich spełnienia, nie powodowało niemożliwego do zniesienia bólu. Nie uciekać bez końca, nie bać się go gdy się pojawi. Nie uciekać przed własnym cieniem jak "Czarnoksiężnik z Archipelagu", ale stanąć i też jak on (a zrozumienie tego zajęło mu prawie całą powieść), skonfrontować się z nim, przyjąć jako część siebie i pozwolić mu spokojnie umrzeć. Pozwolić umrzeć, by móc dalej żyć. 

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Jedna z moich ulubionych płyt. Czwarta płyta Marka Olivera Everetta, znanego bardziej jako zespół Eels (lub pod pseudonimami Man Called E, Mr. E, lub E), główna postać, animator, twórca tego zespołu i jedyny stały członek. Warto poznać historię samego Marka a może raczej historię jego rodziny (ojcem był TEN Hugh Everett III), by lepiej zrozumieć jego muzykę. Uprzedzam, że historia nie jest wesoła. Eels i płyta "Soul Jacker" z 2001 roku:

     Kolejna z reedycyjnej serii płyt Pink Floyd. Muzyka do filmu "More" z 1969 roku. Autorem prawie całej muzyki jest Waters.

     Z klasycznej półki, w tym tygodniu Beethoven Sinfonie Nr.4 B-dur op.60 w wykonaniu Staatskapelle Berlin pod dyr. Otmara Suitnera. Jedna z "lżejszych" symfonii, pełna beztroski i humoru, może dla przeciwwagi do pisanej równolegle V.

Muzyka codzienna

zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Ta płyta to jak balsam dla uszu. Trąbka ala Miles wymieszana w tyglu różnych stylów. JAZZ ... Erik Trufaz "Bending New Corners"  z 1999 roku. Cała płyta warta uwagi:

     Solidnie zagrany blues, przez solidnego gitarzystę który zaczynał od harmonijki. Amerykański gitarzysta Studebaker John (And The Hawks) z płyty "Outside Lookin' In" z1995 roku:

     Ta płyta trochę rozczarowała. Sugar Blue "In Your Eyes" z 1995 roku. Sugar to harmonijkarz znany przede wszystkim z tego, że zagrał na singlu Rolling Stonesów "Miss You". Świetny instrumentalista, ale płyta ni to bluesowa, ni rockowa, ni soulowa, takie ni to ni sio. Dwa numery najbardziej stylowe, te mnie ruszyły (!!!!) pierwszy i ostatni na płycie:

     Alternatywni Brytole z The Cooper Temple Clause nagrali trzy płyty, ja słuchałem drugiej "Kick Up The Fire And let The Flames Break Loose" z 2003 roku. Sporo tu elektroniki ale jest też rockowy sznyt. Te dwa utwory zostały w pamięci, choć zupełnie inne z tej płyty były przebojami:


Do klika za tydzień :)


piątek, 14 października 2016

Gościło nas radio :)

     Właśnie śpię na walizkach przed wyjazdem z Polski w dużo cieplejsze klimaty. By nie zostawiać was nieutulonych z tęsknoty ... lub też zadowolonych z tej rozłąki, zamieszczam poniżej link do naszej rozmowy w Radio Białystok. Przez dwa najbliższe tygodnie możecie go słuchać do woli, a ja po powrocie sprawdzę liczniki :) Dobrze wypadliśmy ???

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy


Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Progresywni metalowcy spod znaku szaleńca, pochodzący ze Szwecji Meshuggah, wydali właśnie nową płytę "Violent Sleep". To dzięki takim zespołom metal "idzie do przodu". Jeden z najważniejszych przedstawicieli tego gatunku. Panowie nie zwalniają tempa, jest bardzo głośno, agresywnie, połamane tempa, niełatwe kompozycje, agresywny wokal. Trzeba mieć nerwy by tego słuchać :) Ja mam, jeden z moich ulubionych zespołów.



     Trwa kompletacja dyskografii na winylach :) Bob Marley and The Wailers "Cartch A Fire" z 1973 roku. Płyta która wyniosła Boba i zespół na szczyty popularności światowej.

     Kolejna z serii płyt "Na koncertach Włodzimierza Wysockiego". Gdyby ktoś miał na zbyciu to brakuje mi płyt : 6, 8, 11-20 ... bardzo lubię te płyty z nagraniami na żywo. W tych studyjnych, aranżacje na wiele instrumentów po prostu mi przeszkadzają. Tu jest tylko Włodek ( :) ) i gitara.

     Muzyka baletowa ... Igor Strawiński "Ognisty ptak", balet fantastyczny w 1 akcie, 2 obrazach. Jeden z utworów które stworzył żyjąc już w europie zachodniej. "Ognisty Ptak jest upajającą mieszanką orientalnych barw. Łączy błyskotliwą orkiestrację Rimskiego-Korsakowa z rozmarzonymi melodiami Aleksandra Borodina, wznosząc się na wyżyny ekspresji." Płyta Melodii w wykonaniu moskiewskich filcharmoników. Link oczywiście, że w innym wykonaniu :)

     Marek Kudlicki, wybitny polski "organista" koncertujący na całym świecie, popularyzujący polską muzykę. Płyta (Polskie Nagrania 1987) z organowym recitalem, w sam raz na niedzielny poranek ...
Tego nie mogę sobie odmówić ... choć w innym wykonaniu, gałki w prawo !!!!
I może sam pan Marek Kudlicki w jednym z recitali:


Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Nadal półka bluesowa. Tinsley Ellis "Storm Warning" z 1994 roku. W przeciwieństwie do płyty z poprzedniego tygodnia ta żre bluesowo aż miło. I głos i nastrój i świetna gitara. Słychać inspiracje rockowe "białej fali bluesa" lat 60-tych.
Wyje wilk ... to musi być dobre ...
I pierwsze nagranie z płyty, aż chodzi nóżka:

     Płyta francuskiego trębacza Erika Truffaza "Mantis" z  2001 roku. Jego muzyka stanowi kompilację jazzu, rocka, rapu, drum'n'bassu czy popu. Posłuchajmy tej trąbki której dźwięk, ton, przypomina Milesa ...
Erik Truffaz - Mantis
Ależ lubię taki arabski zaśpiew ...
Erik Truffaz - Magroun
Do klika za tydzień :)


piątek, 29 kwietnia 2016

Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej

     Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Taka dewiza ostatnio mi przyświeca. I powiem Ci, że dużo mi z tym lżej. Kiedyś to było źle, ale wokół tyle zmian i wszystkie na lepsze. W pracy szykują się zmiany i obowiązek służbowy podpowiada mi, że będzie lepiej. Staram się nie słuchać mediów ni nie oglądać telewizji, ale z tego co do mnie przecieka z podsłuchiwanych tu i ówdzie rozmów (może czas zacząć je nagrywać?), wyciągam wnioski, ze też będzie lepiej, jeżeli już nie jest. Ufam wszak, jako suweren, naszym wybrańcom narodu, czego ucieleśnieniem jest niebywały podziw dla posłów których znam z naszego regionu. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Znany z mądrości, co przebija z każdej jego przesyconej głębią intelektualną wypowiedzi a i z głęboko fachowych i przeprowadzanych z fantazją zmian, powszechnie lubiany minister rolnictwa, pan Jurgiel. Inny orzeł intelektu, szkoda, że gdzieś zginął w tym medialnym szumie, poseł Żalek. Z podziwem słuchałem jego wypowiedzi a i budzi mą estymę swym wyczuciem koniunktury. Był w pewnej partii będącej zbieraniną kolesi, ale przejrzał na oczy i już jest w jest w szeregach jedynej słusznej siły i może błyszczeć. Trochę szkoda, że błysnął i zniknął, ale mam nadzieję, że najlepsze jeszcze przed nim. Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że "kolejna grupa kolesi dorwała się do żłobu", ale przecież takie stwierdzenie nie polega na prawdzie (ależ udana konstrukcja słowna!) i ja wcale tak nie twierdzę (uwaga dla ewentualnie czytających to służb, bym nie został opacznie zrozumiany). Trwa zażarta walka o sprawiedliwość, można by ją nazwać społeczną. Ważne jest czego chce suweren, a suweren jest tylko jeden, a nie to co mówi zbiór spisanych przez jakieś podejrzane gremia i korporacje przepisów, wymyślonych by utrzymać się przy żłobie, w rodzaju różnego rodzaju kodeksów czy niejasnej i uchwalonej NIE przez Prawdziwego Suwerena Konstytucji. Świetnym pomysłem byłyby Sądy Narodowe, które mogłyby stać nad skorumpowanym i pełnym komunistycznych naleciałości obecnym aparatem sądowym. Takie Sądy Narodowe składające się ze starannie wyselekcjonowanych przedstawicieli wszystkich zdrowych sił społecznych (definicja zdrowych sił społecznych jest chyba niepotrzebna, bo wiadomo które są zdrowe), byłyby gwarantem Prawdziwej Sprawiedliwości. Broń Panie Boże by byli to prawnicy. Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości* w jednym, jest najlepszym dowodem na to, że nie znając prawa można robić dobrze. Chociaż chyba przesadziłem, z pewnością przesadziłem, sugerując, że może on nie znać prawa. Bo z pewnością zna je świetnie, a to, że nie zaliczył aplikacji prokuratorskiej, było przecież czystą złośliwością, jak już wcześniej wspominałem, skorumpowanego systemu, w którym Prawy i Sprawiedliwy nie miał żadnych szans. Winni już dawno ponieśli zasłużone konsekwencje, a jeśli znajdą się nowi winni, to też je poniosą. Pan Prezydent też, jak ten orzeł, zdobył się na pełną, nomen omen, suwerenność i uniezależnił się od środowiska które go kształciło. Prawdziwą odwagą jest uniezależnienie się od swego nauczyciela, a dowodem obrania własnej, niezależnej drogi, jest wygłaszanie słów przeczących jego naukom. Jego Alma Mater musi być z niego dumna.
Precz z autorytetami !! Mamy nowe !! A w szczególności jeden, Prawdziwie Słuszny spełniający rolę Ostatecznej Wyroczni i Światłego Drogowskazu.
Nadchodzi era Nowego Słusznego Prawa ...
Już jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej !!!

     Już po napisaniu powyższego tekstu wpadłem na pomysł, którym muszę się z Tobą podzielić. Pomysł, przyznam skromnie i szczerze, genialny w swej prostocie. Wiem jak rozwiązać wszystkie problemy obecnej władzy (może w dowód wdzięczności dostanę jakieś stanowisko?). Otóż należy zlikwidować Państwo Polskie a w to miejsce powołać Prawdziwe Państwo Polskie. Genialne!!! Wszystko trzeba będzie tworzyć od nowa, i prawo i konstytucję wszystkie instytucje, po co się męczyć, by zmieniać wszystko pojedynczo. Obywatelstwo przyzna się tylko tym, którzy na to zasługują. Odpadną kłopoty z Unią z opozycją, wszystkie kłopoty ...
Jestem genialny :)

*Jeżeli w tekście nadużyłem dużych liter, to tylko z głębokiego szacunku i dla jego jeszcze dobitniejszego wyrażenia.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Jazzowa działka ma się dobrze. Tym razem na talerzu polska jazzowa płyta wszech czasów, "Astigmatic" Quintetu Krzysztofa Komedy. I skład i muzyka to czysta jazzowa poezja:
     Może Erik Truffaz nie odkrywa nowych jazzowych lądów, może nie muzyka czasami ociera się o pop, ale jak się tego słucha. Brzmi nowocześnie i przyjemnie dla ucha, a ton trąbki tego francuskiego trębacza, przypomina Milesa ... Erik Truffaz "The Mask" z 2000 roku:
     Pierwsza z serii płyt, "Na koncertach Włodzimierza Wysockiego", "Sentymentalny bokser". Surowy głos z lekko rozstrojoną gitara i masa emocji.Wersje utworów inne iż na tej, nagrywanej na żywo, płycie.
     Niemiecki winyl Eterny z muzyką Ludwiga van Beethovena zawierający Kwartety smyczkowe B-dur op.130 i Wielką Fugę B-dur op.133. Na niedzielny poranek, muzyka jak znalazł :)

Muzyka łazienkowa
     Szwecki Graveyard to więcej niż hard rock. Ja słyszę w ich muzyce dużo więcej, i psychodelię i bluesa. Wydany pierwotnie w małej i niezależnej wytwórni pierwszy album, został wznowiony po sukcesie "Hisingen Blues" i też zasługuje na uwagę. To świetna płyta. Graveyard "Graveyard" z 2007 roku:
Graveyard - Evil Ways
Graveyard - Blue Soul
Graveyard - Satan's Finest

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     W tym pomieszczeniu (samochodowym) energii do wszelkich działań, które planowałem wykonać, zazwyczaj w drodze do pracy, dodawał Godsmack. Pierwsza płyta, zatytułowana po prostu "Godsmack" (1988), którą, wówczas jeszcze chłopcy, nagrali własnymi siłami i wydali niezależnie w małej wytwórni EK Records (1987), i dopiero jej sukces otworzył im drogę do kontraktów z dużymi wytwórniami. Pełna energii i wpływów grunge, ciężka, rockowa uczta. Zawsze powoduje szybsze bicie serca:
     Jazz w samochodzie? Jak najbardziej! Świetny album Dee Dee Bridgewater "Red Earth" z 2007 roku. Powstał po podróży Dee Dee po Afryce. Zafascynowana jej kulturą, a w szczególności kulturą Mali, poświęciła jej tę płytę. Wspaniały mariaż jazzu z muzyką etniczną. I nie jest paradoksem, że można o nim napisać, że jest zarówno tradycyjny jak i nowoczesny.
Dee Dee Bridgewater - Children go Round



Do klika za tydzień ?