Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Moskwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Moskwa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 27 października 2017

Eksperyment na myszach

Gdy jestem zmęczony i niewyspany, wówczas myśli schodzą na manowce

     Jestem fumigaorem i nie jest to żadne zboczenie. Na szkoleniu dowiedziałem się dużo o metodach pozbywania się szkodników ... Jedną z metod, bardzo energochłonną i co za tym idzie drogą i trudną do przeprowadzenia, ale stuprocentowo skuteczną, jest wygrzewanie pomieszczeń. Żaden białkowy organizm tego nie przeżyje. Cóż, mój mózg chodzi swoimi drogami i wysnuwa różne wnioski. W tym kontekście zacząłem myśleć o efekcie cieplarnianym. Czy nie do końca jasne przyczyny tego procesu nie nasuwają wam żadnych podejrzeń? Jeżeli jakaś obca cywilizacja wybrała sobie taką piękną planetę jak Ziemia na swe nowe lokum, czy nie logicznym jest, że postanowiła pozbyć się szkodników? Po co wysyłać maszyny do zabijania. Czy ludzie do zwalczania myszy, szczurów, czy karczowników ziemnowodnych, używają najnowszych maszyn bojowych? Nie! Wystarczy odpowiednio dobrana metoda wytępienia. Że proces zachodzi powoli? Nie wiemy jak te istoty postrzegają czas. Nie piszę wrogie, bo czy szkodnika można nazwać wrogiem? Jest uciążliwy i czyni szkody, ale przecież nie jest godnym większej uwagi przeciwnikiem, stojącym dużo niżej na szczeblu rozwoju, zatem nie podlegającym humanitarnej ochronie. Wrażenie powolności procesu to tylko odzwierciedlenie ludzkiego postrzegania. Dla muszki owocówki żyjącej około 30 dni, czas naszego życia jest wiecznością. W przeciągu roku przemija dwanaście jej pokoleń. Dla cywilizacji zdolnej przemierzać nieskończone (w pojęciu człowieka) przestrzenie, czas może płynąć w zupełnie innym tempie, co może tłumaczyć możliwość fizycznego ich pokonywania w niewyobrażalnym i nieosiągalnym dla nas okresie. Czy to obcy, jak bogowie (liczba mnoga wynika z pewnej poprawności, niepozwalającego pominąć, żadnej z religii, by uniknąć zarzutu dyskryminacji religijnej) , skazali nas na zagładę, a może postanowili zakończyć nieudany "eksperyment na myszach" mnożących się bez opamiętania ...


*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     To właśnie zaczyna się dziać. Nawet władza przestała traktować poważnie Trybunał Konstytucyjny. Powoli przejmowane sądy powszechne, zaczynają wydawać wyroki zgodne z wolą władzy. Bo to przecież normalne, że jeśli władza czegoś chce, to tak ma być. Po to właśnie jest władza .... tylko co to ma wspólnego z demokracją. A WY zaczniecie odczuwać dyskomfort, gdy to w końcu dotknie i WAS. A wcześniej czy później, to dotknie wszystkich ... tylko wówczas będzie już pozamiatane ...


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Rok 2011, koncertowy album Mastodon'a. Nagrania z 2009 roku, co słychać, bo w programie materiał ze świetnej płyty "Crack The Skye" z 2009 roku. Ciężki progresywny metal z nietypowym perkusistą. Mastodon "Live At The Aragon", kawał dobrego i ambitnego metalu.

     Głos Marka Lanegana zawsze na mnie działał i nadal działa. Płyta Mark Lanegan Band "Phantom Radio" z 2014 roku. Balladowo rockowa z dużą ilością elektroniki.

     Zrealizowany w 1990 roku album "Naked City" jest jednym z projektów Johna Zorna. Lider gra na saksofonie, poza nim w skład zespołu weszli: Bill Frisell – guitar, Fred Frith – bass, Joey Baron – drums, Wayne Horvitz – keyboards, Yamatsuka Eye – vocals. Projekt "badawczy", do jakich limitów może dojść zespół rockowy grając jazzową awangardę. Jak w większości projektów Zorna, oryginalność i twórcza swoboda.
Naked City - Naked City [Full Album]

     Rok 1986, Moskwa nagrywa swoje demo, wydając je własnym sumptem na kasecie. Edycja na winylu wydana przez Warsaw Pact Records w 2014 roku. Klasycy (jak to brzmi) punkowego hardore w swych pierwszych nagraniach zrealizowanych na setkę. Reedycja z kasety, więc i jakość .... dostateczna.
Moskwa - Nigdy
Moskwa - Wstań i Walcz


*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Świetna płyta jednego ze składów grających muzykę Johna Zorna. John Zorn Adramelech Zion80 plays Masada Book Two. Niesamowite połączenie jazzu i żydowskiej tradycji, zagrane przez muzyków nowojorskiej sceny niezależnej pod wodzą gitarzysty 
Jon'a Madof'a.
Zion80 - Shamdan
Zion80 - Kenunit
Zion80 - Metatron

     Młody polski skrzypek Adam Bałdych i kolejna, druga już płyta nagrana z Helge Lien Trio "Brothers" z tego roku. Na płycie gościnnie gra jeszcze saksofonista Tore Brunborg. Oryginalny styl gry i muzyczna wrażliwość stawiają Adama Bałdycha w gronie najlepszych polskich muzyków jazzowych.
Adam Baldych & Helge Lien Trio – "Love"
Adam Baldych & Helge Lien – "Hallelujah"
Adam Baldych & Helge Lien Trio - "Brothers"

     Szkocka Hidden Orchestra, to kapela łącząca jazz, hip hop, elektronikę i klasykę. Dość ciekawy zestaw muzyczny i chilloutowe brzmienia. Płyta "Night Walks z 2010 roku:
Hidden Orchestra - Tired and Awake
Hidden Orchestra - Antiphon




Do klika za tydzień
czarT



sobota, 4 lutego 2017

Jeszcze nie koniec

     Tydzień raczej smutnych przemyśleń (piszę jakby poprzednie były wesołe ... ). Bezpośrednią przyczyną śmierć kolegi z pracy. Nie przeżył wieczornej lektury gazety ... Nie nie wiem jaka to była gazeta. Zazwyczaj takie myśli są wielkie lub małe, ogólne i szczegółowe, niewesołe, choć mózg jak na ironię podsuwa dowcipne komentarze obserwowanych zachowań i interpretacji faktów. Może broni mnie w ten sposób przed dojmującym smutkiem przeradzającym się w depresję. W takich sytuacjach, piszę "w sytuacjach", bo tych śmierci coraz więcej wokół, zaczynam zdawać sobie sprawę, że mój czas też nie jest nieskończony. Jest jak najbardziej ograniczony, jak czas każdego z ludzkich istnień. Za tym idzie jednak zupełnie inna refleksja. Nie chcę, zmarnować czasu który mi pozostał, tracić go na sprawy nieistotne, zamartwiać się "pierdołami". Naturalną koleją rzeczy jest selekcja książek które chcę przeczytać, muzyki której chcę słuchać, koncertów które chcę zobaczyć, ludzi których chcę spotykać, rzeczy które chcę robić. na Wasze szczęście lub nieszczęście, blog na razie przeszedł przez to pierwsze sito selekcyjne. Chcę żyć pełniej, czując satysfakcję z tego co robię, czując, że w tym otaczającym mnie  mikroświecie jestem ważny, mając świadomość, że w swym wszechświecie jestem niezastąpiony i zgaśnie on wraz ze mną. Coraz więcej we mnie zrozumienia i akceptacji otaczającego świata, co wcale nie oznacza rezygnacji prób jego zmiany na lepsze. Rozumiem jednak, że to co ja uważam za lepsze, dla innej istoty wcale takim być nie musi. Szukam w sobie umiejętności obserwacji, rozumienia, wybierania priorytetów i działań tak by nie krzywdzić innych, pozostając wiernym sobie i i własnym ideałom. Nie chcę by niespodziewany koniec zastał mnie pośrodku życiowej zawieruchy, z masą niezałatwionych, niewyjaśnionych spraw i bagnem złych uczuć w kręgu najbliższych mi osób. Szkoda mi będzie tylko całej tej muzyki której już nie usłyszę ...
Dla tego słuchałem, słucham i słuchać będę, a czasem sam coś zaśpiewam ... 
A o to czy: "This Is A good Day To Die", czy: "Death Is Not The End", nie zamierzam się zamartwiać, bo "W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem" i czeka mnie ekscytująca "Ostatnia posługa" mając nadzieję, że "Córka grabarza" jednak mi odpuści a TAM czeka na mnie "Paradise City", bo obecna rzeczywistość to tylko "Rat Race" ("Rat Race") i "War Pigs" a mnie wciąż czeka "Whole Lotta Love" a choć w głowie wciąż "Suzy Is A Headbanger", "Sheena Is A Punk Rocker" to w chwilach "Silentium" zdołam znaleźć wytchnienie by dobrze zaplanować jak wypełnić "Tabula Rasa" swej przyszłości by godnie przyjąć "The End" ... 
*****
     Na początek chcę przeprosić wszystkich których rozczarowuję swymi bieżącymi komentarzami (następny kącik). Nie wiem dla czego, ale czuję taką wewnętrzną potrzebę, więc ją realizuję (potrzebę wytłumaczenia). Uważam, że sytuacja w moim kraju idzie w takim kierunku, że nie można milczeć i udawać obojętności, a wszystko przez takie piosenki ...


     Oczywiście, że sytuacja nie jest aż tak alarmująca, ale :"If you tolerate this your children will be next".
*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Tę "rubryczkę" wprowadziłem, z poczucia bezsilności, bo choć rozumiem konieczność zmian to zupełnie nie zgadzam się ze sposobem ich wprowadzania. Nie można stanowić nowego prawa jawnie je łamiąc, nie można oczekiwać poszanowania przepisów jeżeli samemu się ich nie respektuje. Można to uzasadniać wyższą koniecznością, ale zawsze jest niebezpieczeństwo w interpretacji faktu, kiedy ona zachodzi. Dla jednych uzasadnieniem wyższej konieczności są fakty o bardzo istotnej dla nich wadze, dla innych te same fakty są mało istotne, lub wręcz w ogóle nieistotne a nawet błahe, a gdy raz złamie się prawo, lub tylko je nagnie, nie wiadomo gdzie będzie koniec tych naruszeń i jak będą ewoluowały kryteria "wyższej konieczności". Myślcie, że was nie dotyczy sprawa Trybunału Konstytucyjnego, czy reformy sądów polegającej na poddaniu ich kontroli suwerena (czytaj, uzależnieniu od rządzącej partii politycznej). Pomyślcie zatem, czy chcielibyście by wasz spór prawny z państwem był poddany pod osąd sędziego uzależnionego od tego państwa. A o taki spór nie jest trudno, wystarczy wypadek z udziałem rządowego samochodu, wystarczy sprawa o wywłaszczenie, odszkodowanie od państwa ... Tak na marginesie, gdy zdarza się wypadek w którym jeden samochód uderza w tył innego, policja, na dzień dobry, wlepia mandat kierowcy samochodu który w ten tył uderzył a gdy któryś z uczestników odjeżdża z miejsca wypadku, a jeszcze są niejasności związane z tym kto prowadził (a może był pod wpływem?) traktowane jest to jako ucieczka i utrudnianie czynności policji i sprawą zajmuje się prokurator. Czy wyobrażacie sobie policjanta lub prokuratora, który zajmie się sprawą i wyciągnie niekorzystne dla Antoniego wnioski? Czy jest to możliwe w podporządkowanej Panu Zbyszkowi prokuraturze, lub podporządkowanej Panu Mariuszowi policji? W takich przypadkach widać do czego potrzebna jest niezależna prokuratura i niezawisłe sądy. 
W Stanach, Sędziowie Sadu Najwyższego wybierani są dożywotnio, być może dla tego nie obawiają się rządzących. Ktoś musi patrzeć im na ręce, ktoś kto dobrze zna prawo i nie miał kłopotów z zaliczeniem aplikacji czy powrotem do zawodu. W takich przypadkach bardziej wierzę ludziom z wykształceniem prawniczym, doświadczonym sędziom i autorytetom z tytułami profesorów, niż głosowi ludu (czytaj: partii rządzącej (drugie i rzeczywiste dno to wola Pana Prezesa)). 
     Na koniec chcę się przyznać. Tak, należę do kasty broniącej swych przywilejów. Ta kasta, to kasta ludzi myślących (inaczej niż Pan Prezes) a przywilejem jest możliwość niezależnego działania i myślenia.


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      J.J.Cale "Travel-Log", płyta z 1989 roku, nagrania pochodzą z lat 1984-89. Niczym, jak zwykle, nie zaskakuje. Daje nam to, czego oczekujemy, spokój, stylowość, bluesowość, południowość :)
J.J.Cale - Shanghaid
J.J.Cale - Tijuana
J.J.Cale - River Boat Song

     Jazzowy saksofonista który dał się poznać z zespołu Milesa Davisa. Płyta wydana w 1975 roku, czyli roku śmierci tego muzyka. Cannonball Adderley "Phenix".
Cannonball Adderley - Sack O'Woe
Cannonball Adderley - Walk Tall/ Mercy, Mercy, Mercy

     The Smiths "Meat Is Murder" z 195 roku. Druga studyjna płyta zespołu który, począwszy od nazwy, poprzez tematykę tekstów, skończywszy na strojach, stawiał na zwyczajność. Jak powiedział w jednym z wywiadów Morrissey: "„Zdecydowałem tak [nazwać nas The Smiths], ponieważ była to najbardziej zwyczajna nazwa, a uważam, iż nadszedł czas, aby zwyczajna część świata pokazała swą twarz.” Nigdy nie zdobyli światowej sławy, choć zyskali sporą popularność. Sympatyczna, gitarowa, alternatywna muzyka z dobrymi tekstami i charakterystycznym wokalem Morrissey'a.
The Smiths - That Joke Isn't Funny Anymore
The Smiths - That Barbarism Begins At Home

     Nazareth kojarzony jest z epoką glamrocka, popową raczej wersją muzyki rockowej, ale nagrali płytę którą bardzo lubię i nawet cenię, bo gdy ją poznałem, wydawała mi się bardzo ciężka. Czas zmienił tę ocenę, ale to że ją lubię, to się nie zmieniło. Nazareth "Hair Of The Dog" z 1975 roku. Jeszcze jedna refleksja, kiedyś wokaliści rozpoznawalni byli po jednym zaśpiewanym słowie ...
Reedycja ma jedną dużą wadę, jeden winyl został rozbity na dwa, więc jedna strona płyty trwa ok 10 minut (co za "geniusz" to wymyślił ????)
Tytułowy utwór z płyty ... nie jest mym ulubionym, ale to chyba największy hit zespołu:
Nazareth - Hair Of The Dog
Następny numer ... ekstaza (kiedyś, dawno, dawno temu)
Nazareth - Miss Misery
Nazareth - Changing Times
Nazareth - Beggar's Day
Nazareth - Whiskey Drinkin' Woman
I ballada która wzrusza mnie do dziś ...
Nazareth - Please Don't Judas Me
Love Hurts nie będzie, bo nie znoszę !!!! ...

     Niedobitki winylowe z kolekcji The Dillinger Escape Plan. Singiel "Limerent Death", na pierwszej stronie numer z LP, na drugiej instrumentalna wersja z orkiestrą ... ciekawostka
The Dillinger Escape Plan - Limerent Death

     Winylowy singiel Moskwy "Koncert w hard Rock Pubie PAMELA 2010-05-20", edycja limitowana (177 sztuk) Red Vinyl ... bla bla bla. Moskwa, punkowa, w formie.
Moskwa - Stań i walcz & Problem


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
    Do singla winylowego Moskwy dołączona była limitowana, a jakże, płyta CD z tego samego koncertu, z 14 numerami. Moskwa, punkowa, w formie. Link dźwięk ma kiepski, ale na płycie idealny jak żyleta, jak powyżej przy winylu (to ten sam koncert).
MOSKWA - Live in Pub Pamela Toruń 20.05.2010 cz. 1

     Pierwsza płyta szwedów z Anekdoten "Vemod" z 1993 roku. Grają jak King Crimson w swym najlepszym, rockowym wcieleniu.
Anekdoten - Karelia
Anekdoten - The Old Man & The Sea







     Druga płyta z boxu "Chris Rea Blue Guitars", "Album Two: (Country Blues)". Na tym jedenastopłytowym wydawnictwie, po latach grania pop-rockowych utworów, Chris gra w końcu to co kocha, prawdziwego bluesa, prowadząc nas przez różnorodność gatunków. Na tej płycie wiejski blues, nieskomplikowany w formie, prosty w treści w wykonaniu tego gitarzysty i schrypniętego wokalisty nabiera nowego, smutnego (blue) blasku.
Chris Rea - Going Up To Memphis
Chris Rea - KKK Blues
Chris Rea - Ticket For Chicago


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)

     Z łazienki najbliżej do półki bluesowej. Duke Robillard "Guitar Groove A Rama"  z 2006 roku. Ten amerykański gitarzysta nagrał niezliczoną ilość płyt, uczestniczył w nagraniach wielu muzyków (Jimmy Witherspoon, Snooky Prior, Jay McShann, Hal Singer, Pinetop Perkins, Joe Louis Walker, Todd Sharpville, Tom Waits, Bob Dylan). Technicznie doskonały, co słychać na płycie. Mnie przeszkadza to, że czasem mam wrażenie popisów a nie grania muzyki, jak chociażby w utworze "Blues A rama". Można to uznać za hołd złożony gitarzystom, ale można też odebrać jako popisy w stylu, jestem w stanie zagrać jak każdy gitarzysta bluesowej sceny. Tylko tego własnego stylu brakuje mi na tej płycie. Ale Blues A Rama wart wysłuchania.
Duke Robillard - Blues A Rama
Duke Robillard - This Dream


Do klika za tydzień :)
czarT

piątek, 16 października 2015

Piękno codzienności

     Brak pogodnego godzenia się o którym pisałem ostatnio, na szczęście nie jest stanem permanentnym i mija. Wystarczy skupić się na tym co tu i teraz. Nie można żyć tym co było i tym co być może. Szkoda czasu. Można zapętlić się w takim myśleniu, a z takiej pętli, gdy pojawią się emocje, bardzo trudno jest wyjść. Potem to narasta, a niewesołe refleksje o straconych szansach i utraconych nadziejach zawładną nami bez reszty, nie dając choćby cienia szansy na pełne i pogodne przeżywanie swego tu i teraz. Ważna jest każda chwila, każda przeżywana emocja, całe piękno tej chwili. Po co psuć ją myśleniem o tym czego już i tak nie zmienimy albo o tym na co nie mamy wpływu. Czy nie lepiej skupić się na jak najpełniejszym przeżywaniu trwającego momentu, smakowaniu życia w każdej jego postaci, smakowaniu piękna które nas otacza. A ono jest wszędzie dookoła, otacza nas i przenika, tylko my zagonieni w codziennym wyścigu za mirażami majaczącymi na horyzoncie, pogubieni w galopie myśli, nie potrafimy go dostrzec. Kiedy ostatnio, bez pośpiechu,SMAKOWALIŚCIE posiłek zrobiony przez bliską wam osobę? Kiedy słuchaliście muzyki skupiając się tylko na niej i nastroju przez nią wywoływanym, kontemplując każdy dźwięk, używając wyobraźni, która przeniosła was w świat artysty? Kiedy przeżywaliście moment tak, że zniknął cały zgiełk, otaczającego świata, że skupiliście się tylko na trwającej chwili, że wypełnił was i pochłonął bez reszty? 
To nie jest niemożliwe w tej szybkiej i chaotycznej powszedniości, wystarczy chcieć i spróbować .... Wystarczy chcieć, bo to piękno może dostrzec każdy, kto będzie go szukał wierząc że istnieje, a jest na wyciągnięcie ręki.
*****
W dzień po napisaniu tego tekstu, po tych uczuciach zostało tylko wspomnienie. Pęd codzienności zdmuchnął to ulotne, wypełniające mnie przez moment uczucie, ale pozostało wspomnienie i świadomość, że to o czym pisałem istnieje i jest dookoła. "W życiu piękne są tylko chwile ....", śpiewał Rysiek Riedel. Ważne by było ich jak najwięcej, a to naprawdę zależy już tylko od nas. "Szukajcie a znajdziecie ......"


Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Znowu gdzieś na jakiejś giełdzie czekała na mnie ta płyta, druga płyta Moskwy z 1987 roku. Wersja na czarnym krążku z 1989 roku. Polski punk lat 80-tych .....
     Po punkach dobrze wchodzi jazz :) Lata 70-te to eksplozja jazzrocka a jednym z głównych autorów był Al Di Meola. Jego płyta z 1976 roku "Land Of the Midnight Sun". Kaskady gitarowych dźwięków galopujących po głośnikach, to zawsze zapamiętam z tej płyty ...
     I trochę totalnej klasyki. John Coltrane "Black Pearls" z 1964 roku, czarna reedycja. Dla mnie kwintesencja klasycznego jazzu lat 60-tych, po prostu piękne :)

Główną, bez wątpienia, płytą tygodnia, był monumentalny album Swansów (także ze względu na rozmiar, trzy czarne krążki) "The Seer" wydany w 2012 roku. Lider mówił o tej płycie tak: "Głównym celem jest ekstaza, ale nie mam zamiaru robić słodkiego popu. Chcę stworzyć coś całkowicie bezkompromisowego: najlepszą możliwą muzykę" .... i chyba się udało. Jest bezkompromisowo i kontrowersyjno-eksperymentalnie, ale robi wrażenie ....
Swans - Lunacy
Swans - Apostate

Muzyka łazienkowa
     Moi synowie wyjmowali tę płytę z łazienkowego odtwarzacza, ale ja katowałem cały tydzień, po kawałku. Budgie "Live In San Antonio" ... koncert z 2002 roku i niestety to już nie TO Budgie. Od niektórych nowych aranżacji zęby bolą, ale jest parę momentów które poruszyły.

Muzyka codzienna
     W ślad za Moskwą z czarnej płyty poszła Siekiera z kompaktu. Reedycja starych nagrań  demo i koncertowych z najstarszego okresu istnienia kapeli. Ja czekałem długo na publikację tych nagrań i doczekałem się parę lat temu .... Siekiera "Na wszystkich frontach świata" z 2008 roku.
     Po tych ekstremalnych wrażeniach koiłem zmysły klasycznym bluesrockiem na bardzo dobrą gitarę. Miły i wchodzący zupełnie bezkonfliktowo do uszu Sonny Landreth "Grant Street" z 2005 roku, koncert z Louisiany.
     Kolejna zmiana płyty i nastroju w samochodzie. Koncert Machine Head "Hellalive". Mocna rzecz i bardzo przeze mnie lubiana. Chwilami jest miażdżąco, wolno dokładnie i porywająco ..... uffffffff o mało nie porwali mi membran w głośnikach :)
Machine Head - I'm Your God Now
Machine Head - The Blood, The Sweat, The Tears
Machine Head - Davidian
     Kompletna zmiana nastroju. Brazylijka śpiewająca jazz (śpiewała ze Steps Ahead), która postanowiła nagrać płytę pop, całkiem dodam niezłą i smakowitą, jak na pop. Eliane Elias "Around the City" z 2006 roku.
Eliane Elias - Oye Como Va
Eliane Elias - Segredos

Do klika za tydzień :)


piątek, 14 marca 2014

Trochę o tym, trochę o tamtym.

Siadam przed pustą kartką .... i pierwsza nieprawda, bo przecież piszę na komputerze. Wciąż, mówiąc eufemistycznie, mijam się z prawdą. Może to już nałóg ? Każdy ma jakieś. Już nie palę, już nie piję, to może odbijam sobie w innych dziedzinach. Nie palenie przychodzi mi coraz łatwiej, choć wciąż zdarzają się chwile słabości. Nie picie przychodzi mi łatwo. Jeszcze półtora roku temu wciąż tęskniłem za alkoholem. Jednak zdarzyło się coś co dało mi trochę do myślenia i po prostu pogodziłem się z tym że nigdy już nie wypiję ani kropli. W mózgu przeskoczyła jakaś klapka i przestałem tęsknić. Nie przeszkadza mi nawet jeśli ktoś pije w moim towarzystwie. Ja znam ten smak, znam to uczucie, znam jego następstwa, wiem że nie chcę tego przeżywać i na prawdę dobrze mi z tym. Chociaż w tej sprawie potrafię już być silny, w innych wciąż się uczę. Na szczęście aura też stara mi się pomagać i pociesza nadchodzącą wiosną. Najgłośniejszą oznaką tej zbliżającej się pory są ..... hałasujące i budzące mnie co rano gołębie w przewodach wentylacyjnych. Co one tam wyprawiają, nie chcę się nawet domyślać, ale hałas od 5 rano jest niemiłosierny. Wiem bo o tej mniej więcej porze wstaję co rano do pracy. Na razie udaje mi się unikać nocnych zmian i z tym też mi dobrze. Czyli pewne pozytywne aspekty codzienności są wyraźnie zauważalne i słyszalne. Staram się je zbierać jak kamyczki i układać w swym ogródku, choć sam wciąż burzę ułożone już wzory. Ktoś ładnie powiedział że traktuje życie jak wielką przygodę. Próbuję i ja. Próbuję traktować kłopoty nie jak przeszkody, a jak wyzwania, patrząc z ciekawością w przyszłość. Zawsze jest jakieś wyjście, zawsze jest jakieś rozwiązanie, trzeba tylko go poszukać. Trzeba skupić się na przyszłości a nie na przeszłości. Czasem wystarczy wygaszenie emocji (choć nie przeczę że to trudne) i przyjrzenie się wszystkiemu z boku, złapanie dystansu. I może pojawi się plan możliwy i warty realizacji. Myśleć o celu, wiedzieć czego się chce, działać konsekwentnie, to jest najważniejsze. Reszta to sprawy techniczne. Ważne jest to by postawić sobie REALNY cel. Nie, nie prosty do osiągnięcia, ale realny. Istotne jest też przygotowanie do ewentualnej porażki. Dopuszczenie w planach, że może się nie udać i przygotowanie się również na to. 
Ech .... gdybym ja to umiał zrobić .... ale się staram :) Najważniejsze że są teoretyczne podstawy :)
                     Wracając od teorii do rzeczywistości chcę podzielić się z Wami jednym filmem wartym obejrzenia. Dokument o zespole Miłość pod tytułem "Miłość". Oglądając go do późna w nocy nie mogłem się oderwać. W tym zespole spotkali się, wówczas bardzo młodzi, Leszek Możdżer, Mikołaj Trzaska, Jacek Olter i słynny jazzman ... Tymon Tymański. Końcówka filmu opisująca koniec zespołu i bardzo gorzkie słowa Trzaski , dają dużo do myślenia. Można się z nimi nie zgadzać patrząc na kariery Tymona I Leszka, ale jest w nich sporo życiowej prawdy.
                   Dziś usłyszałem słowa piosenki które mną wstrząsnęły. Do tej chwili nie mogę wyjść z podziwu dla lotności autora. A brzmiało to tak:
"Ty Jesteś zajebista
To sprawa oczywista"
No cudo poezji śpiewanej.
                   I jeszcze teledysk w którym Maleńczuk (którego nie lubię) odnosi się do aktualnych wydarzeń na Ukrainie i pozdrawia Władimira. Chyba trochę go polubiam :)


I jak wam się podoba ?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Kupka płyt czekała i się doczekała. Jak uprzedzałem, były to płyty skocznie punkowe. Jedyny w tym tygodniu wykonawca anglojęzyczny, ale trudny do podrobienia i trudno znając ich muzykę usiedzieć w miejscu. Amerykanie grający bardzo skoczną odmianę punka, ska punk. Główny ogień tej muzyce nadaje SEKCJA DĘTA. A robią to tak że chwilami palce lizać. Nazywają się Voodoo Glow Skuls. Dwie płyty w odtwarzaczu : "Firme" z 1995 roku i "Steady As She Goes" z 2002 roku.
Potem już polski wykonawca dla którego Vodoo Glow Skuls byli niewątpliwie inspiracją, czego wokalistka Bladych Loków nie ukrywała w wywiadach. Brakuje jednak tego ognia i sekcja nie tak sprawna. Ale jeden duży przebój Bladych Loków w chodził w radio. Ciekawa, choć według mnie nie do końca udana próba. Blade Loki i dwie płyty, bardzo dobra ".... no pasaran" z 2006 roku i gorsza "Torpedo los" z 2009.
Ciekawe jak wam się spodoba ich wersja "Skóry" ? Ja lubię.
Dalej hasałem z punkiem. Nowa (nie wiem czy najnowsza) płyta The Analogs. Kapela ze Szczecina grająca street punk. Jest ostro, "Pełnoletnia Oj! Młodzież" z 2013 roku (choć te wersje utworów wcześniejsze) :
The Analogs - Nasze ciała
The Analogs - Strzelby z Brixton
Kolejna (nowa?) punkowa kapela Łap!punka. Też jest ostro, płyta "Łąp!punka" z 2013 roku.
Łap!punka - Co to jest za punk?
Łap!punka - Nie umarłem
Nie punkowa ale ważka w słowa najnowsza płyta Świetlików. Najważniejsze jest słowo, wszak swe teksty melorecytuje (bo trudno powiedzieć że śpiewa) Maciej Świetlicki, ale muzyka też przednia. Świetliki z płyty "Sromota" z 2014(?) roku. Płyta zawiera trzy CD !!
Świetliki - Alkohol
Świetliki - Majowe wojny
Świetliki - Gotham
Na koniec trochę wspomnień z płyty "Porzucona Generacja". Na niej nagrania grup: Brak, Kontrola W., Moskwa, The Corpse. Warto czasem przypomnieć te alternatywne, punkowe klasyki.
Brak - Na Bliskim Wschodzie
Kontrola W. - Radioaktywne
Moskwa - Stań i walcz
The Corpse - Walcz

Do klika za tydzień ....