Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Deftones. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Deftones. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 sierpnia 2016

Idź do domu

     Dzisiaj o 22.30, po kilkunastu godzinach pracy, mój wewnętrzny głos, imperator mego uniwersum, pan i kreator mego wewnętrznego świata, czyli ja sam, powiedział mi : "idź do domu". No to poszedłem, mając pełną świadomość nieuchronności faktu, że jutro i pojutrze (sobota i niedziela) wstanę znów o 6.00 by prowadzić permanentny i nieustający, ocierający się o wieczność, skup zboża. 
Żyję ...
Zmęczenie daje mi, paradoksalnie, poczucie niezwyciężoności i potężnej wewnętrznej siły, by to przetrwać. Jest to możliwe dzięki przełączeniu się mózgu na tryb pracy awaryjnej. Ten tryb awaryjny ... opiszę może za tydzień, bo czuję, że zaczynam bredzić ze męczenia ...
Ale wciąż żyję.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     "Gore" z 2016 roku to chyba już ósma płyta studyjna Deftones, kapeli powstałej w 1988 w Sacramento. Melodyjny rock z pogranicza metalu z niezłym głosem. Ich muzyka łagodnieje z biegiem lat ...

     Odnaleziona w starych "zbiorach" Ossian "Księga chmur", płyta (o dziwo) nagrana w studio a nie na koncercie, na żywo. Krzyki, gwar, "zróżnicowana jednorodność" ...

     Ewa Demarczyk "Live" kumuluje wszystkie zalety i wady tej artystki. Chyba nie lubię, choć doceniam emocjonalność wykonań, przesadnie teatralną, to czasem mnie jednak przekonuje.

     Z klasycznej półki V Symfonia Beethovena ze słynnym początkowym "riffem" ("motyw losu") ... 


Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Pierwsza płyta Black Rebel Motorcycle Club "B.R.M.C." z 2008 roku, reedycja z bonusami. Początki twórczości, jak twierdzą krytycy, to wpływ stylu "wpatrzonych w buty gitarzystów" (Shoegaze), ale w odsłuchu niezły alternatywny rock ...

     Tak już bardziej ze zmęczenia i chęci pobudzenia do działań skupowych, niż z prawdziwej atencji, choć tego świra akurat lubię, Rob Zombie "Educated Horses" z 2006 roku. Rytmicznie, rockowo z diabłami i czarownicami w tle ...

     Trochę bluesowo, a w zasadzie bardzo bluesowo. Gitarzysta i harmonijkarz Studebaker John & The Hawks "Howl with the Wolf" z 2001 roku. Lubię takie rockowo bluesowe klimaty, szczególnie za kierownicą.
A tak panowie wyglądają na żywo:

Do klika za tydzień :)


piątek, 8 sierpnia 2014

The "skup" must go on

Ciepły, spokojny ranek nie zapowiadał armageddonu. Cisza okraszona śpiewem ptaków sprawiała wrażenie nadchodzącej idylli. Wyłaniający się z tego bezgłosu cichy warkot silnych motorów nie zakłócał codziennej rutyny, jeszcze nie budził niepokoju. To co nastąpiło później, dziś wspominamy jak senny koszmar.
Stu dwudziestu sześciu jeźców apokalipsy, nadchodzących z trzydziestegosiódmego stopnia piekła, przybyło by złożyć w naszym mateczniku swe nasienie. Stawaliśmy naprzeciw nim dzielnie. Nasze dłonie, ramiona i twarze pokrył kurz i pył unoszący sie nad tym pobojowiskiem. Kamikadze, "Boski Wiatr", niestrudzenie oddzielał ziarno od plew. To co przydatne szło do Komory, to co bezużyteczne pochłaniała otchłań Kurzbudy. A gdy nadszedł zmrok, policzyliśmy efekt tej ciężkiej ofiary. Ocaleli wszyscy, a nasz matecznik po tym jednym dniu, był bogatszy o tysiąc siedemset ton.
.............. to tylko zmęczenie i majeczenie wyczerpanych zwojów mózgowych na temat najcięższego dnia podczas tej kampanii żniwnej.
Zmęczony, deliryczny, ale nie bezmyślny, bo wolę jednak mysleć niż kopać rowy. Chociaż wiem, że nawet przy kopaniu rowów, proces myślowy nadal by trwał. Ten typ tak ma, znam go dobrze z .... lustra.
Z filozofowania nic nie wychodzi? .... ale efekt terapeutyczny jest ;) 
Dziekuję WAM ;)
Zaczęło padać, jest chwila spokoju na zewnątrz. Zaczyna się praca wewnątrz elewatora, konserwacja zboża. Stopniowo będziemy przemieszczać z komory do komory te tysiące ton, by wytrzymały w dobrym stanie do następnych żniw. Efektem końcowym będą bułki i chleb na waszych stołach, a może czasem nawet uwielbiany przeze mnie TORT robiony przez moją mamę (dobrze nasączony olejkiem (chyba) rumowym i z niezbyt słodkim kremem, z kawałkami owoców na wierzchu .... mniam). Smacznego !!!
Ale skup wciąż trwa, choć już nie w takim natężeniu. 
The "skup" must go on !!!!
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ten tydzień to muzyka dożylna, choć zdarzały się przerywniki. Zacząłem od takiego przerywnika. Bardzo dobra płyta, jak zwykle bez przebojów. Solidny bluesrock, grany przez świetnych instrumentalistów. Gov't Mule "Deja Voodoo" z 2005 roku.
Jeszcze trochę progresji w starym stylu. Kolejna z płyt insirowana wielką literaturą. Wykonawca też nie jest muzycznym karłem. Rick Wakeman "Journey To The Centre Of The Earth". Muzyka ilustracyjna?, słuchana z sentymentem. Na całej płycie tylko dwie suity (na stronie A i B czarnej płyty), więc zamieszczam całość.
Potem pobudzałem zmęczone zmysły. Dobrym i głośnym "pobudzaczem" jest rosyjski Boney Nem. Wokalista ze "słowiczym" głosem zawsze budzi mój podziw. Ludzie przecież tak nie śpiewają (ryczą?). Bardzo ich lubię .... ale nie za często ;) Boney Nem "Тяжелые песни о главном" z 2007 roku.
To nagranie to prawdziwie zadziwiający popis "wokalny" ;)
Czasem panowie śpiewają nawet po "angielsku" ;)
Boney Nem - Ain't Nobody's Business
Trochę metalowy, trochę alternatywny, trochę rockowy, ale niezły zespół i płyta. Deftones "Saturday Night Wrist" z 2006 roku. Też trochę rozruszał.
Deftones - KimDracula
Deftones - Rats! Rats! Rats!
I znowu powrót do wspomnień. Polski Proletaryat. Najbardziej lubię ich z okresu pierwszych, jeszcze punkowych płyt. Potem był to już "tylko" rock któremu troche brak wczesnej energii i pasji. Płyta to Proletaryat "The Best Of ...." . 
Proletaryat - Proletariat
Obrazki z naszego, polskiego Przystanku Woodstock ;)
Proletaryat - Hej naprzód marsz
Proletaryat - Tienanmen
Wspomnienia jeszcze głębsze. Ten polski zespół nigdy mnie nie zachwycał, choć pociągała pełna autentyzmu surowość. Po latach wracam i słucham, choć znowu bez zachwytu. Kilka piosenek jednak lubię. Porter Band "Helikopters" z 1980 roku.
Porter Band - Ain't Got My Music
Porter Band - Crazy Crazy Crazy
Na koniec płyta która zrobiła (w tym tygodniu) na mnie największe wrażenie i dostarczyła autentycznej frajdy ze słuchania. 13th Floor Elevators "Bull of the Woods" z 1968 roku. Grupa pochodziła ze Stanów i jest uważana za pierwszą w historii kapelę psychodeliczną. Co pisze o nich Wikipedia ?
"13th Floor Elevators była również pierwszą grupą rockową, która w dość drastyczny sposób ukazała autodestrukcyjny wpływ rewolucji psychodelicznej, której od początku do końca działalności była jednym z "koryfeuszy". Swego czasu wokół niej narosły bowiem kontrowersje ze względu na zbyt śmiałe zachowanie muzyków na scenie oraz niemoralne teksty piosenek, co przysporzyło 13th Floor Elevators złą sławę. Coraz bardziej niebezpieczne przygody zespołu z zażywaniem LSD oraz innych narkotyków zakończyły jego karierę w 1969; bezpośrednim powodem było aresztowanie wokalisty, Roky'ego Ericksona pod zarzutem dealingu oraz uznanie go za niepoczytalnego i osadzenie w szpitalu psychiatrycznym." 
Historia dziś nie szokuje, ale muzyka pozostała. Dobra muzyka !!
13th Floor Elevators - Scarlet and Gold
13th Floor Elevators - Barnyard Blues
13th Floor Elevators - Rose And The Thorn


Do klika za tydzień ....