Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Laboratorium. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Laboratorium. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 stycznia 2015

Koncert: Inhalators, Sexbomba, The Vibrators - Białystok, Fama, 25.01.2015

Koncert
     Do miasta na jeden koncert przyjechała legenda. Zaczynali z Sex Pistols i The Clash, występując (zapewne) czasem na jednej scenie. Miej znani, ale dzisiaj już kultowi The Vibrators (Wibratory). Trzeba iść, nie ma że to tamto. Zebrałem się więc w sobie i przełamując naturalną niechęć do wychodzenia z domu w niedzielny wieczór, wyszedłem. Mogłem przecież spędzić czas w dużo bardziej interesujący sposób, śledząc z napiętym zainteresowaniem na pograniczu ekstatycznej ekscytacji, pełen intelektualnych gniotów serialowo-filmowych i kabaretowych katastrof powtarzanych aż do mdłości, program telewizyjny. Zwalczyłem z trudem tę pokusę i poszedłem, uprzednio wyszedłszy z domu, na to wydarzenie. Oprócz Wibratorów miały zagrać Inhalatory (Inhalators z Chotomowa) i Bardzo Atrakcyjna Kobieta w Erotycznie Wyzywający Sposób - B.A.K. w E.W.S. czyli po prostu warszawska (też już chyba kultowa) Sexbomba. "Do widzenia, wrócę .... nie wiem kiedy, ale z pewnością późno", drzwi, schody, garaż, samochód, pisk opon, "szaleńcza" jazda przez miasto, parking i już byłem pod klubem. Szybka lustracja stojących na parkingu samochodów .... uffff, nikogo znajomego. Rzut oka przez przeszklone drzwi do środka. Pierwsza znajoma, ale przyjaźnie kojarząca się twarz, w dwóch słowach .... jest dobrze. Okej, jeśli jest dobrze, wchodzę.
     Jest ciepło, jest sporo ludzi a w kącie holu stoisko z gadżetami. Idę, bo jestem przy kasie, może coś kupię. Są płyty i koszulki i nalepki i wszywki i znaczki i czapeczki Wibratorów i Sexbomby. Czarna koszulka Wibratorów z trupią czaszką, uśmiecha się jej wizerunkiem do mnie. Wiem, już wiem, za chwilę będę ją miał. Przy stoliku dwóch panów punków, wyglądających na nietutejszych, nie polskich. "Do You Speak polish?", zagajam uprzejmie, by nawiązać pierwszy kontakt .... robią zdziwione miny, chyba nie słyszą, albo nie rozumieją. Może Anglicy, bo oni nie rozumieją "normalnego" angielskiego. Siląc się na londyński akcent (czyli gorący kartofel w ustach) pytam raz jeszcze : "dujauespiczaupoeulich" ...... Zna się te języki .... zrozumieli (jeden z nich) i słyszę "No, no". Płynnie przechodzę więc na angielski. Mógłbym przytoczyć cały błyskotliwy dialog który doprowadził do zakupu pierwszej płyty Wibratorów i wspomnianej już koszulki, ale po co? Ważny jest efekt i kieszeń lżejsza o 100 złotych. Płyta do samochodu, koszulka na tors i dalej w "tłum". Tłum w cudzysłowie, bo go tam nie było. Było sporo osób, jak na punkową imprezę w Białymstoku, ale przecież to nie tłum. Wchodzę więc w tą niegęstą gęstwę ludzką i już widzę pierwszy rezultat bardzo udanego zakupu, uśmiechnięte twarze patrzące na moją koszulkę i uniesione w górę kciuki młodzieży (wszyscy tam obecni byli dla mnie młodzieżą, choć wiekowo dość zróżnicowani). Tylko czy to na skutek samej koszulki, czy zestawienia tej koszulki i siwego łba? Ale czy to ważne? Oni się uśmiechają, budzę więc sympatię a to przecież lepsze od antypatii. Ja też ich wszystkich lubię, choć jedynymi osobami wyglądającymi na punków są artyści, a i to nie wszyscy. Ryknęły głośniki, odskakuję więc od sceny, młodzież przemieszcza się w kierunku przeciwnym .... zaczyna się koncert.
     Pierwsze ryknęły mocą swych gitar Inhalatory, dość młoda grupa z Chotomowa. Zagrali głośno, równo i .... poprawnie. Iskra szaleństwa znalazła wyraz w ciemnych okularach wokalisty lub ich braku. Parę kowerów (m.in. Sex Pistols) z mniej lub bardziej udanymi polskimi tekstami. Mnie zabrakło punkowego luzo-szaleństwa. Poza tym, słuchając tekstów,  odniosłem wrażenie że panowie nie lubią lub boją się kobiet. Muzycznie dobry występ, emocjonalnie pozostawili we mnie niedosyt. Z występu zapamiętam wesołą i punkową wersję Portu Krzysztofa Klenczona I Trzech Koron:



     Emocjonalnego niedosytu nie pozostawiła za to Sexbomba. Był i dialog Roberta z publicznością i wspólne chóralne śpiewy i emocjonalne zaangażowanie muzyków i wokalisty i skórzana ramoneska (ja byłem bez) i luz i pozdrowienia dla starych załogantów i "Mariola" na koniec występu i wszystko czego oczekiwałem po tej Wystrzałowej Erotycznie Pani. Pełna satysfakcja. Po koncercie parę słów zamienionych z Robertem (wokalistą), który też wyłowił z tłumu mą siwiejącą czuprynę i tors w Vibratorach. Krótko o pierwszej ich płycie i wieku fanów i o nas jeszcze żyjących, potem znajomość potwierdzona na facebooku. Do następnego razu !


Sexbomba w Famie
(zdjęcie ze strony zespołu na facebooku, zrobione przez Krzysztofa Pietrzaka
     W końcu przyszedł czas na clou programu, Vbratory (The Vibrators). Kapela legenda. zaczynali swą drogę obok Sex Pistols czy The Clash, ale nie zdobyli takiej międzynarodowej sławy. Ich pierwsza płyta zaliczana jest do 50 najlepszych płyt punkrockowych w historii. Z niepokojem obserwowałem gitarzystę (członków zespołu jakoś nie było trudno odróżnić od pozostałych "szarych" uczestników koncertu), który nie oszczędzał się wcale we wlewaniu w siebie naszego polskiego piwa. Gdy rozpoczęli koncert, po pierwszym numerze padło wiosło. Widać było że gitarzysta nie bardzo sobie radzi z wtyczkami i precyzyjnym trafianiem nimi do gniazd. Ale od czego koledzy i obsługa koncertu. Po paru minutach wzmacniacz zarzęził jak wcześniej i można było grać dalej. Chwiejność nóg i częściowy brak koordynacji ruchowej, połączony z trudnością ze słownym wyrażaniem swych myśli, nie przeszkodził naszemu gitarzyście w graniu. Trudno mówić o precyzji ale spontaniczność była pełna, połączona z całkowitym oddaniem się graniu i przeżywaniu granego materiału. Ja, i mówię to całkiem szczerze, patrzyłem z przyjemnością bo tego przecież oczekiwałem. Perkusyjne galopady i śpiewający perkusista. Młodszy i cały wytatuowany basista i wokalista w jednym. I nasz całkiem luźny gitarzysta, też udzielający się wokalnie. Wszystko tu było na swoim miejscu, wszystko grało i czułem że to ich żywioł i życie a nie kolejny koncert do zagrania.



     Publiczność i jej reakcje to osobny rozdział. Było pogo, bo to przecież punkowy rytuał. Nie wszyscy w nie ruszyli, ja też stałem obok gibiąc się jedynie na boki i podskakując od czasu do czasu dla rozładowania emocji. Mam oczy, więc patrzyłem i wypatrywałem. Na początku pod sceną pogowała młodsza część publiki. Zaczęło się dziać, gdy do akcji ruszyli rozochoceni muzyką i podnoszącymi nastrój napitkami, weterani. Pogo nie jest grzecznym i spokojnym tańcem. Chwilami, dla niewtajemniczonych wygląda jak bójka, ale gdy ktoś padnie, wszyscy pomagają mu wstać. Przewidywalnie było do chwili gdy pod sceną pojawiła się "zielona koszulka". Zauważyłem go gdy nagle w środku pogującej grupy zakręcił się jakiś młyn i kilka osób równocześnie upadło na ziemię. Z boków wyciągnęły się pomocne ręce i po chwili taniec trwał dalej, ale ja zaciekawiony, zacząłem się przyglądać, co wywołało ten zbiorowy upadek. I wypatrzyłem ..... była to "zielona koszulka". Zamknięte oczy, wysunięta do przodu pierś, podniesiona wysoko broda, wijące się jak węże (lub cepy) ręce, odpychające każde pojawiające się w ich zasięgu "obce" ciało i słuszna masa, to była przyczyna. Co chwilę ktoś odbijał się od niego jak od ściany i wypadał z kręgu tańczących, lub zaliczał podłogę. "Zielona koszulka" natychmiast pomagał wstać i znowu odpychał (ale już lżej). Chwilami znikał dla zaczerpnięcia oddechu, a jego ponowne pojawienie się sygnalizowały padające "ofiary". A to wpadł pod scenę i pociągnął za sobą stojących tam i robiących head-banging ludzi, a to wpadł z rozłożonymi ramionami w grupę kładąc ją pokotem, ale zawsze pomagał podnieść się leżącym. Czekałem kiedy będzie dym. No i trafił na jednego który nie wytrzymał nerwowo takiej punkowej zabawy (nota bene bardzo dobrego tatuażystę, który robił mi wilka). Krótka szamotanina, parę nietrafionych uderzeń, trochę machania rękoma i już cały łańcuszek oddzielił przeciwników a potem sznur kilku osób wyprowadził "zielonego" na zewnątrz.
Bijatyka na zewnątrz, koniec koncertu dla "zielonego"? Nic bardziej mylnego. Po kilku minutach całe towarzystwo wróciło i zabawa trwała nadal a "zielony" nadal fruwał jak samolot, no może trochę lżej traktując innych jej uczestników.
     Wieczór był dla nie bardzo udany. Poczułem się znowu jakbym miał naście lat, choć wejście w pogo to już zbyt wielkie wyzwanie. Wiedziałem czego oczekuję po tym koncercie i właśnie to otrzymałem. Dziękuję I Inhalatorom i Sexbombie i przede wszystkim The Vibrators za wspaniały wieczór, pełen emocjonalnych dreszczy i wzruszeń. Do zobaczenia następnym razem, bo nawet z domu spokojnej starości ucieknę na taki koncert.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzycznym motywem przewodnim tygodnia była pierwsza płyta Wibratorów. Towarzyszyła mi wszędzie, więc jest poza wszelkimi kategoriami, a raczej we wszystkich naraz:

Muzyka spod igły
     I znowu miała być czarna, a jest ..... o dziwnym kolorze szaro-buro-złoto-brązowym. Mam kłopot z odcieniami kolorów .... A płyta to Joy Division "Closer" na winylu. Nic nie napiszę bo dla mnie to jedna z płyt wszech czasów. Taki cold wave pięknie ziębi me serce i nie mam go dość po tylu latach .... 
     Na winylach obecnie  kupuję tylko płyty które mają dla mnie status kultowych. Ta taka jest (poprzednia też była) i kolejna na liście płyt wszech czasów. Wspaniały przykład ciężkiego i progresywnego grania, najbardziej rockowa płyta King Crimson .... a co utwór to dreszcze emocji. King Crimson i "Red" .....  zawiera numer który będzie ze mną zawsze i wszędzie i musi grać też tam po drugiej stronie ......
Upadły anioł .....
..... i wszystkie inne z tej płyty ..........
     Po tych dźwiękowych rozkoszach, wracam do przyjemnych polskich dźwięków. Ze starego winyla kolejna płyta polskiego prekursora jazz-rocka, czyli Laboratorium. Rok 1977 "Diver" :
I gdzieś po latach w Chicago .....
     Stare, polskie i chyba dobre. Piszę chyba, bo przecież nie ma we mnie obiektywnego podejścia do tej płyty. Kiedyś słuchana do zarżnięcia, potem znielubiona teraz wracam z sentymentem. Kawał historii polskiego rocka i kilka wielkich przebojów .... Perfect z pierwszej, "białej" płyty (stary oryginał z 1981 roku) ....
MOJE trzy ulubione nagrania (żadnych Ewek i takich tam bo przecież przebojów było więcej ;))
Perfect - Obracam w palcach złoty pieniądz
Perfect - Bla, bla, bla
Perfect - Chcemy być sobą
     Z kącika kącika czarnego winyla wyszedłem muzyką klasyczną. Jak pewnie pamiętasz ;) śpiewałem kiedyś w chórach i do dziś lubię słuchać chóralnego śpiewu (mam sporo płyt). Tym razem F.Liszt i Missa Choralis z płyty radzieckiej Melodii. Są ładne fragmenty ;) ....
F.Liszt - Missa Choralis

Muzyka łazienkowa
czyli słuchana w łazience przez wszystkich męskich członków rodziny
np. przy goleniu ;)
     Muzyka trochę za szybka do ćwiczeń, ale dająca duży zastrzyk adrenaliny. Korn "Korn" z 1994 roku. Ten bas tak miło mnie łechce ....
Korn - Blind
Korn - Clown
Korn - Lies
     I nie wiem czy sąsiedzi nie zatykali uszu gdy wchodziłem do łazienki, ja je otwierałem szeroko ! Jak ja lubię takie łojenie z takim wrzaskliwym wokalem ..... a jest to punk .... ale hardcore. Na tej płycie zawsze te dwa nagrania :
Gallows - Kill The Rhythm
A przy tym trudno mi wysiedzieć spokojnie .... więc skaczę i ....
Gallows - In The Belly Of A Shark


Muzyka codzienna
     W odtwarzaczu polska płyta, zespół Sofa to polska z Torunia grupa wykonująca muzykę z pogranicza hip-hopu, soulu, funku, jazzu i R&B. Trochę na początku kręciłem nosem, ale przekonała mnie do swych bitów i jazzowych nastrojów. Płyta "Many Stylez" z 2006 roku:
     Trochę progresywnego rocka z polski ... Debiutancka płyta zespołu Space Avenue "Voices From The Other Worlds" z 2006 roku. Nie znalazłem informacji o następnych płytach, choć zespół zapowiadał się nieźle. Trochę stylistycznego bałaganu, trochę słabej angielszczyzny trochę słabego dźwięku ale w sumie całkiem udany debiut. Najciekawszy, końcowy numer na płycie:
Space Avenue - The Odyssey
     Kłusem z bluesem biec przez życie .... czasem potrafię. Genialna klasyka czarnego (jak noc) bluesa "Howlin' Wolf London Sessions" (1970) brzmi świetnie po tylu latach, ale to trzeba mieć taki głos i gitarę .....
Howlin' Wolf - Wang Dang Doodle
Howlin' Wolf - The Red Rooster
Howlin' Wolf - Worried About My Baby
     Nadal z bluesem i w gwiezdnej konstelacji super nowych. John Lee Hooker "Mr. Lucky" z 1991 roku. raczej nie lubię płyt nagrywanych z gwiazdami, ale tu nie potrafiły zdominować płyty. John Lee Hooker, to zawsze on a ""świecidełka" świecą raczej (jeżeli w ogóle) światłem odbitym. Nie będę wymieniał kto grał z Johnem na płycie, bo pewnie każdy chciałby z nim zagrać. Ciekawostką jest to, że wymieniony jest Keith Richards, a nie znalazłem go w żadnym ze składów w nagranych utworach ....
John Lee Hooker - Highway 13
John Lee Hooker - This Is Hip

Do klika za tydzień !!

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Nowy Rok już jest !!

Jestem już tylko zmęczony ......
Dziękuję wszystkim czytelnikom za wnikliwą lekturę, czasem nazbyt wnikliwą i przeinterpretowaną. Wieloznaczność nie jest jednoznaczna. Kreacja nie zawsze jest rzeczywistością. A ja jestem na prawdę zmęczony ...
Poniżej parę migawek z sylwestra spędzonego ......... spokojnie.

Ot, taki sylwestrowy kompan ;) W nocy był jeszcze śnieg ...

Sylwester w modnym teraz stylu .... na drwala ;)

A to muzyczny kompan w po sylwestrowy poranek ;)
Kominek i Marley .....

Jest Cezary, brzozy nie ma, w zastępstwie ...inne drzewo ;)

Widok na Bug .....

Inne spojrzenie ....

Nie, to nie nasza sala sylwestrowa ;)

Czy te oczy mogą kłamać?
Nie szkoda takich oczu na łańcuch .... ?

W ciągu trzech dni zdarzyła się chwila ze słońcem. To ta chwila.

Gdzieś nad Bugiem

Pozdrawiam w Nowy Rok z cygarem w zębach


Do następnego klika. Kiedy? Nie wiem, bo wchodzimy do studia, a raczej studio przyjeżdża do nas. Ale klik będzie !!
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka łazienkowa
     Vista Chino .... mówi to panu coś? Wszystkim fanom stoner rocka musi coś mówić. Odrodzony Kyuss, bez Josha Homme. Lubię takie granie w którym jest nie tylko hałas, ale jeszcze muzyka. Porównania z Kyuss nieuniknione, ale panowie bardzo dają radę. Vista Chino "Peace" z 2013 roku:
     Świetne do podniesienia adrenaliny .... mieszanka ciężkiego rocka i punka, czyli wczesne Motorhead. Klasyczna pozycja, kanon podstawowy dla rockmanów ;) Motorhead "Ace Of Spades" rok 1980 ..... i szalony Lemmy. Całkowite szaleństwo od pierwszych taktów .... do ostatnich:
Motorhead - Ace Of Spades
Motorhead - Love Me Like Reptile
A to ciągle chodzi mi po głowie podczas rowerowych "szaleństw" (jeżdżę ubrany na czarno ;) ) :
"It's suicide, to live on pride 
You claim you own, your skin and bone 
Your own life, cuts you like a knife 
The rider wearing black 
Now you know he's gonna shoot you in the back"
Motorhead - Shoot You In The Back

Muzyka spod igły
     Tym razem winyle były czarne i polskie. Kolejna, odnaleziona w przepastnych półkach piwnic ewce, płyta Laboratorium. Polski jazz-rock którego nie mamy się co wstydzić (czołówka europejska), a nawet powinniśmy promować, choć zespół już dawno nie istnieje. Gdy ukazała się ta płyta, był rok 1984 .... Laboratorium "No 8".
     I zespół który raz mi się podoba, raz nie. Teraz jest faza na nie. Nie lubię ze względu na największy jego atut, czyli Korę. Nie lubię ze względu na teksty (nie wszystkie). Są oczywiście dobre, ale sporo, w mych uszach, to czysta grafomania z "poetyckim" zacięciem i to psuje przyjemność słuchania. Płyta Manam "Mental Cut" z 1984 roku. Największe przeboje z płyty :
i mój typ:
     I to co sam sobie kupię, podoba mi się najbardziej ;) ;) Sex Pistols "Never Mind The Bollocks" z 1977 roku. Płyta która wstrząsnęła muzyką rockową .... to BYŁ PRAWDZIWY przełom i powiew świeżości ..... Może coś spoza kanonu "God save..." czy "Anarchy ..."
Sex Pistols - Holidays In The Sun
Sex Pistols - Problems
Sex Pistols - Bodies

Muzyka codzienna
     Na pierwszy promień poszedł największy prześmiewca w historii rocka. Nie było dla niego rzeczy świętych, czy tematów tabu, wyśmiewał wszystko .... i za to go lubię, choć pewnie do nieba nie trafił ;) Zaczynam mały maraton z frankiem Zappą, bo płytoteka bogata. Trzecia płyta w dyskografii ""We're Only In It For The money" z 1968 roku. Uwaga, mogą być ofiary podczas słuchania .... moja rodzina nie strawiła .... "wyłącz to !!!!!"
     I jeszcze pierwsza płyta w dyskografii "Freak Out!" z 1966 roku. Miód na uszy, czy w uszach ?
Chórki na miarę muzycznego Oscara !!!! ;)
     Mieszane uczucia przy słuchaniu, ale coś w tym jest !!! Elektroniczny hip-hop, czyli The Streets. Nie da się opowiedzieć, trzeba posłuchać, tym bardziej że pan Skinner znany jest m.in. z tego, że rapuje w tradycyjnym dialekcie regionu Birmingham, Brummy ;)
The Streets "Everything Is Borrowed" z 2008 roku:
     Kolejna płyta grana była już w Sylwestra, a raczej w poranek po ..... Kominek, ciepło i muzyka ....
Bob Marley "Legend" .... najlepiej sprzedająca się płyta (wersja 2 CD) reggae wszech czasów .... no ale posłuchaj ......
Bob Marley - No Woman No Cry
Bob Marley - Get Up Stand Up
     A Sylwestrowe "szaleństwa" odbyte zostały przy takiej "szalonej" muzyce.
30 Lat Listy Przebojów Trójki, Tom 11 "Wynalazki"
30 Lat Listy Przebojów Trójki, Tom 13 "The Best Of"
     I składanki Gwiazdy polskiej muzyki lat 80. Różni artyści Vol. 1
Gwiazdy polskiej muzyki lat 80. Różni artyści Vol. 2
     Spokój odzyskiwaliśmy przy "wesolutkim" Dyjaku. Marek Dyjak "Moje fado" (2011).

Do następnego klika ;)


piątek, 28 listopada 2014

Szczęście

     Dziś, bardziej niż zwykle, nie oczekujcie popisów erudycji. Pisałem adekwatną do nastroju notkę, gdy na szczęście zadzwonił telefon. Po zakończonej rozmowie nie miałem ochoty na kontynuację wątku i notkę trafiło to .... co powinno trafiać taka pisaninę, szlag !!! W ciągu tego samego dnia rozsypałem się na kawałki i pozbierałem te kawałki do kupy. Znowu jestem całością. Muszę docenić to, gdy masz kogoś, kto jest w stanie spojrzeć na ciebie chłodnym okiem z boku i trzepnąć cię obuchem między oczy. Rozsypujesz się, ale przecież tylko po to by się posklejać. Usłyszałem i zadrżałem, to tak może wyglądać? To tak powtarzam, pewne wyuczone w odruchach obronnych, schematy. To ci którzy nie są w mej głowie, tak widzą, lub mogą widzieć pewne sprawy? To tak zniewolony swym wnętrzem, niezdolny wyjść poza wyćwiczony nawyk, mogę niszczyć siebie i innych. Jakie są moje rzeczywiste pobudki ...... nadal ciężko mi wchodzić w te obszary, sam się zdziwiłem, gdy doszedłem do sedna tych pobudek. Zdziwiłem i przestraszyłem. 
To nie tak, to nie moje świadome ja, tak nie będzie !! 
A przynajmniej ja zrobię wszystko by tak nie było !!
Jak w sytuacji zagrożenia, muszę odciąć chorą część (myśli). Część która ewidentnie mnie niszczy. Klapka w głowie zapadła, rozdzielacz się przełożył i całą parę kieruję na utrzymanie go w tej pozycji. Koniec marzeń nie do spełnienia, koniec z gonieniem za czymś, co nie chce nie tylko dać się złapać, ale nawet nie chce widzieć mego cienia w pobliżu. Czas rozejrzeć się i zacząć normalnie żyć. Taka to sprawa .......
Postanowiłem, będę szczęśliwy ;) Przecież chyba o to chodzi !!
Na początek parę "zasad" i ....... do roboty w ich wypełnianiu ;)
Szczęśliwi ludzie:
- nie szukają na zewnątrz tego, co można znaleźć tylko w sobie
- naprawdę, ale to na prawdę lubią siebie 
- akceptują to, że w życiu zdarzają się trudne chwile
- odróżniają zaprzeczanie od optymizmu
- wiedzą, jak bardzo ważne jest bycie otwartym na innych
- nie chowają urazy, lecz potrafią i lubią wybaczać
- żyją tym, co dzieje się teraz, a nie tym, co było lub może być
Od siebie mogę dodać, że szczęśliwi ludzie :
- pozwalają sobie na czekoladę z wiśniami i chili (nowe cudowne smakowo odkrycie)
- pozwalają sobie na pączki z makiem z Łukaszówki
- czasem sobie zaryczą muzyką na pełny regulator (a analogi Budgie i Nirvany tylko na to czekają .... ale o tym za tydzień)
- jeśli mają wolny czas, to nie leżą przed telewizorem a .... chociaż by czytają (stos oczekujących na przeczytanie książek wciąż rożnie)

Może ktoś ma jeszcze jakieś rady, co może szczęściu pomóc?

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     Czarna płyta ma swój czar i trzaski już mi nie przeszkadzają tak jak kiedyś. Słucham przeważnie w weekend, bo wówczas jest ta chwila na muzyczną celebrę. Tym razem kolejna płyta Laboratorium, czyli polski jazz-rock. Niezapomniana kapela będąca prekursorem takiej muzyki na skalę europejską. I nie ma w tym żadnej przesady, wystarczy posłuchać. Płyta wydana przez Helicon , wytłoczona przez Polskie Nagrania. Laboratorium "Live - The Blue Light Pilot", rok 1982:
     Czy ktoś z Was nie zna kolejnej płyty, która umościła się na talerzu? Trzy gitary akustyczne i wirtuozerskie popisy .... Al Di Meola, John Mc Laughin, Paco De Lucia "Friday Night In San Francisco". Płyta wydana przez enerdowską (NRD - kto pamięta ten państwowy twór?) Amigę (1980?).
     Stara, zajeżdżona, trzeszcząca, ale budząca wspomnienia i sentymenty. Płyta Grand Funk "Phoenix" z 1972 roku. Zespół który był najgłośniejszy na świecie !!! Płyta może i nienajlepsza w dorobku, muzyka amerykańska (to raczej zarzut), ale słuchałem z przyjemnością a nawet skakałem do rytmu ;)
Grand Funk - Trying To Get Away
Grand Funk - Rock'n Roll Soul

Muzyka łazienkowa
     Tę płytę (już to kiedyś z pewnością pisałem) uważam za jedną z płyty wszech czasów !!! Ostra jazda, ale i dużo inspiracji muzyką etniczną. Ma jeden mankament, ale tylko dla sąsiadów, trzeba słuchać baaaaardzo głośno. Płyta była w łazience, potem wyszła za mną do samochodu, potem była ze mną w pracy ..... i tak przez dwa dni. Sepultura "Roots" z 1996 roku. Pierwszy numer znają WSZYSCY moi znajomi aż do mdłości !!!!! Ale nie było litości, musieli słuchać ..... kiedy to było .... ;)
Sepultura - Roots Bloody Roots
Sepultura - Attitude
Sepultura - Straighthate
     Ta płyta też chodziła za mną i chodzi do dziś. Nie mogę się uwolnić. Wyszła z łazienki i samochód eksplodował !!!! Nie wiem co wybrać???? Queen Of The Stone Age "Songs For The Deaf" z 2002 roku ..... sześć pierwszych utworów (z 15-stu)
QOTSA -You Think I Ain't Worth a Dollar, But I Feel Like a Millionaire 
QOTSA - No One Knows
QOTSA - First It Giveth
QOTSA - Song for the Dead
QOTSA - The Sky Is Fallin
QOTSA - Six Shooter
Muzyka codzienna
     Rockowo ale bardzo klasycznie, choć płyty dość popowe jak na tę grupę. Ale nadal lubię, choć bardziej z sentymentu. Dwie "lżejsze" płyty YES "Tormato" z 1978 roku (z Wakemanem i Andersonem) i "Drama" z 1980 (bez Wakemana i Andersona).
     Ta zaś płyta, wbrew mej poprzedniej opinii (pisana z pamięci) jest zaskakująco "cieżko" rockowa jak na YES
     Znowu poruszyłem swą "smutną" nutę i sięgnąłem po bluesa. Syn znanego tatusia, ale radzi sobie bardzo dobrze i stylowo, choć gra nowocześniej niż ojciec. John Lee Hooker Jr. Blues band "Blues With Vengeance" z 2004 roku. Dobrze brzmią te standardy ...
     Syn synem ale ja jednak bardziej lubię ojca. John Lee Hooker "Simply The Truth" z 1968 roku. Uwielbiam ten głęboki głos ......
John Lee Hooker - Mean, Mean Woman
John Lee Hooker - I don´t wanna go to Vietnam
     Gdy szukam emocji w muzyce, zawsze sięgam po Nirvanę. Najsłynniejsza płyta z największym przebojem, a moim zdaniem najmniej na niej Nirvany ze wszystkich wydanych krążków. Nirvana "Nevermind" z 1991 roku. Na przekór wszystkim "wielbicielom" bez "Smells like Teen Spirit" ....
Nirvana - Stay Away
Nirvana - Breed
     Mieszanka bluesa, gospel, soulu, country, folk, to wszystko jest w muzyce braci Holmes. Nie najmłodsi a kipiący muzyką o "starych" głębokich głosach. Mnie zachwyca taka mieszanka i KULTURA muzyczna. Płyta z muzyką najbliższą muzyce gospel (większość piosenek z imieniem Jesus na ustach ;)), "Speaking In Tongues" (2001) The Holmes Brothers.
The Holmes Brothers - Homeless Child
The Holmes Brothers - I Want To Be Ready
Nie mogłem się oprzeć, by nie śpiewać refrenu razem z zespołem : "I Want to be reeeeeedy !!!!!"

Do klika za tydzień ;)

piątek, 12 września 2014

To nie zjawiska eteryczne, estetyczne, erotyczne, neurotyczne czy wręcz nieetyczne

No i siedzę nocami w pracy. Mówiłem (pisałem) że tak będzie i tak jest. Z głośników komputera New York Dolls pokrzykują coś o kryzysach (Personality Crisis, nie mylić z Midlife Crisis) a mnie z niewyspania roją się różne rzeczy w głowie. Parę rzeczy się wyjaśniło. Już wiem co mi miga na granicy postrzegania. To nie duchy, przecież ich nie ma. To nie zjawiska eteryczne, estetyczne, erotyczne, neurotyczne czy wręcz nieetyczne. To myszy. Zaczynam nawet słyszeć ich głosy, ale na razie nie mam notesika żeby sobie zapisać co tam szepczą między sobą. Ale może wkrótce coś zacznę notować. Ale jak to mówią, koty miauczą a myszy biegną dalej. Tymczasem zamiast słuchać, biegałem z po nocy z aparatem, w kurzu i ciemnościach i po dachach (w tych ciemnościach). Zdjęć też nie umiem robić (jak wielu innych rzeczy), ale wytrwale próbuję (jak wiele innych rzeczy).


W dziwnej kolorystyce


Nocna plątanina


W której z nich leci zboże?


Martwa, elewatorowa natura


Nocny dach


Nocny Białystok z dachu


Tam wewnątrz jest jasność


Czy to elewator się przechyla?


Taki sobie nocny wózek


Ulubiony motyw schodowy


Schody lub wchody, w zależności od kierunku poruszania się

Jak to śpiewał pewien zespół "I'm gonna go down fightin'", więc goingdownuję fightując ile sił w słabym ciele i niedomagającym umyśle. A kolejne efekty tych walk, już za tydzień. No chyba żebym się nie pojawił, co będzie tylko oznaczało, że wyjechałem na kolejny urlop na piękną? (zobaczę to ocenię) wyspę o ekscytującej nazwie Lesbos. Jeżeli nie zdołam nic zostawić w pamięci netu, to do zobaczenia za dwa ( a może trzy?) tygodnie. Mam nadzieję że korytarz powietrzny nie będzie przebiegał nad Ukrainą ........
               A w kolejce do wyjaśnienia czekają już takie kwestie jak:
Czy uzależnienie od uzależnień jest wyższą formą uzależnienia.
Jak podnieść poziom adrenaliny nie robiąc nic.
Czy wiara milionów ludzi w coś co nie istnieje, może spowodować że to coś zaistnieje.
Czy możliwe jest by człowiek, istota istniejąca, mógł wyobrazić sobie pojęcie nieistnienia i co ma ono wspólnego z nieskończonością.
Jak żyć ciężko, trudno i nieprzyjemnie.
Jak to możliwe by Oscar Pistorius mógł odpowiadać z wolnej stopy, gdy nie ma stóp.
*****
Płyty z czarnego kąta
Od dzisiaj pojawi się nowy kąt z czarną płytą. Skąd ten kąt? Wyjaśnienie poniżej. Nazwa kąta jeszcze płynna, ale z czasem się ustali.

          Mój dobry kolega kupił sobie nowy gramofon. Jest to odrestaurowany, jeden z najlepszych gramofonów (to przecież jego słowa, nie moje) w historii. Ale co miał zrobić ze starym? Pożyczył go mnie. To się nazywa marketing i promocja ;) Po kilu dniach zapytał o radość ze słuchania .... no cóż, była, nie da się zaprzeczyć. I dostałem propozycję kupna (za pół ceny). Co miałem zrobić? Kupiłem i mam (ale płatność została mocno odroczona w czasie ;) ). Zacząłem gorączkowo szukać po wszystkich piwnicach i zakamarkach starych, winylowych płyt. Jakże żałuję teraz początkowej fascynacji płytą CD i związanego z nią faktu, że większość czarnych płyt sprzedałem lub wymieniłem na CD-ki. Po Ramones-ach na przykład, została mi tylko jedna papierowa koszulka (z pierwszej płyty) z tekstami. Ale trochę się ostało a większość to, ...... muzyka poważna. No miałem i taki okres w życiu, że byłem nią zafascynowany, szczególnie śpiewem chóralnym, sam przecież śpiewałem przez dłuższy czas w chórach (Akademii Medycznej w B-stoku i chłopięcym przy III LO), ale z czasem człowiek wraca do młodzieńczych fascynacji (czyli dziecinnieje) i ciężka muza zagłuszyła wszystko. Dzięki gramofonowi wszystko wraca !!! I co z taką euforią poszło na pierwszy ogień słuchania? Otóż to........., i był to na prawdę miły wieczór a emocje jakże inne od rockowych:
Świetny "teledysk" na którym można śledzić linie poszczególnych instrumentów:
Maurice Ravel - BOLERO
Potem jeszcze inna, niegdyś ulubiona płyta z pięknymi chórami ("Tańce połowieckie" z "Kniazia Igora"):
Borodin - Polovtsian Dances
I jeszcze jazz, polski jazz a właściwie muzyka fusion, zapomniane Laboratorium (Płyta "Quasimodo"):
Laboratorium - I'm Sorry, I'm Not Driver
I jeszcze Czesiek Niemen (płyta "Enigmatic"):
Czesław Nimen - Bema pamięci żałobny rapsod
To był miły wieczór ............. a ciche trzaski z płyty powodowały prawdziwy dreszcz .... rozkoszy.
Gdyby ktoś miał w domu zbędne winyle i nie wiedział co z nimi zrobić, ja chętnie się nimi zaopiekuję ;) ;) ;)
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Wokal jakby nie pasujący do muzyki i chwilami irytujący, muzyka bez pomysłu powielająca istniejące brzmienia i to .... argentyński Acid Rain. Lubicie Dream Theatre ... to może się Wam spodoba. Ja nie lubię .... Acid Rain z płyty "The Descending Line" z 2009 roku:
Acid Rain - The Descending Line
Acid Rain - Time To Plant Destruction
Kolejna płyta też nie przypadła mi do gustu, ale jak zwykle wysłuchałem w całości. Pudelsi z nieszczęsnym Maleńczukiem. Mnie pasuje on do tekstu ze słomą w butach ....
Pudelsi i "Wolność słowa" z 2003 roku. Specjalnie wybieram nie przeboje:
Pudelsi - List (Będziesz potępiony)
Pudelsi - Kwas
Whitesnake, zespół w którym wokalistą jest David Coverdale, taki pan z (niegdyś) pudlowatymi włosami, znany z tego że śpiewał w Deep Purple. Głos nadal dobry, choć używa go dość konwencjonalnie-metalowo, czyli dużo wysokich tonów i "wrzasków". Czasem to lubię, czasem nie. Płyta z 2006 roku Whitesnake "Live In The Shadow Of The Blues". Najlepszy moment na płycie .... gdy zagrali numery Deep Purple.
Whitesnake - Burn - Strombringer
Swój wielki przebój też zagrali:
Whitesnake - Fool For Your Loving
Znowu Pudelsi? Przecież ich nie lubisz, moglibyście zapytać. Ale ta płyta jest bez Maleńczuka. Panowie się pożarli i postanowili że mogą bez niego. I mogą, ale co z tego. Płyta też mi się nie podoba. Wokalista chyba próbuje śpiewać trochę jak M., a teksty ...
Bez satysfakcji dwa numery z płyty, bo przecież nie musicie podzielać mego zdania. Pudelsi "Zen" z 2007 roku:
Pudelsi - Bliźnięta
Pudelsi - Anarchia w IV RP
Kolejny dysk obudził wspomnienia. Nie jestem obiektywny, bo bardzo tę płytę lubię i muzyka zawsze budzi dreszcz. Żaden inny zespół nie miał takiego dwugłosu gitar prowadzących .... dreszcze. Krytycy zawsze mieli problem z sklasyfikowaniem ich muzyki (hard rock czy progresja), ale ona sama się broni, bez szufladki. Wishbone Ash i pierwsza płyta z 1970 roku. Chyba zamieszczę wszystkie utwory bo wybrać trudno :
Wishbone Ash - Blind Eye
Wishbone Ash - Lady Whisky
Do następnego utworu Sułek napisał nawet swój tekst i grał przy ogniskach:
Wishbone Ash - Errors Of My Way
Wishbone Ash - Queen Of Torture
Wishbone Ash - Handy
No i chyba najsłynniejszy numer z tej płyty:
Wishbone Ash - Phoenix
Czasem biegam kłusem z bluesem. Z Guitar Shorty'm kłusuje się nieźle. Jest rytmicznie, bluesowo, kołysząco, tupać się chce, czyli dobrze JEST !!! Guitar Shorty "We The People" z 2006 roku. Niech zagra ten teksaski "przystojniak"
Guitar Shorty - We The People
Guitar Shorty - What Good Is Life
Kłusując bluesująco płyta kolejnego GIGANTA. Buddy Guy "The Blues Gigant" z 1979 roku. Jeszcze młody, jeszcze szalony jako gitarzysta, z emocjami w głosie BUDDY GUY :
Buddy Guy - I Smell A Rat
Buddy Guy - She Is Out There Somewhere
Ooooo, trafił się nawet zespół gothicmetalowy !! Fiński Poisonblack "Of Rust And Bones" z 2010 roku. Na noc w pracy .... jak znalazł !! Melodyjny metal ale z jak pięknie i mięsiście brzmiącą gitarą. Grają i śpiewają o .... życiu, czyli głównie seksie, ogniu i śmierci.
Poisonblack - Buried Alive
Poisonblack - My Sun Shines Black
Na koniec składak. Czteropłytowe "No Thanks The 70's Punk Rebellion". Bardzo podoba mi się okładka:



Znajdziemy tu różne style związane z buntem i punkiem, punk, new wave, power pop, post-punk i protopunk. Czy trzeba coś tłumaczyć?
CD1
Buzzcocks - Boredom
The Damned - Neat Neat Neat
Pere Ubu - Final Solution
CD2
The Damned - New Rose
Dead Boys - Sonic Reducer
Television - See No Evil

 Następne dwa CD czekaja na przesłuchanie ;)

Do klika za ........