Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dialogi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dialogi. Pokaż wszystkie posty

piątek, 27 lutego 2015

Czekam na wiosnę

     Czekam na wiosnę. Pragnę jej i pożądam. Dość mglistych dni bez słońca, dość przygnębiających poranków bez śpiewu ptaków, dość medialnych wiadomości z dupy. Sam też nie mam nic mądrego do napisania. W głowie telepie się natrętna jak mucha myśl, która nie może się podobać. Wolę przewidywalnych w swym postępowaniu złodziei, niż nieprzewidywalnych w swych zachowaniach niewolników określonej idei, ekstremistów wszelkiej maści, zniewolonych najbardziej nawet "słusznym" poglądem. Skutkiem postępowania złodziei jest pozbawienie własności lub pieniędzy, setek, tysięcy, setek tysięcy lub milionów ludzi, pozbawienie dóbr materialnych. Skutkiem postępowania zapalonych wyznawców, niewolników dowolnej idei, ekstremistów, jest pozbawienie życia, setek, tysięcy, setek tysięcy lub milionów ludzi. 
Co bardziej kochasz, ludzi czy idee?
*****
Dialogi - wszystko wzięte z życia, zawsze moje.

- ....... i ja to pieprzę 
- Trochę Ci zazdroszczę.
- Czego?
- Ja dziś nie pieprzę.

- Dobrze że Panią widzę, bo coś mi się przypomniało.
- :) Co takiego?
- Muszę pobrać z magazynu truciznę na szkodniki.


Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
      Tradycja? Taaaa .... kolejna płyta Ramones "Leave Home"
     I z innej muzycznej mańki ;) Simon and Garfunkel "Parsley, Sage, Rosemary and Thyme", piękne ballady.
     I liźnięcie klasyki, czułem się jak w kościele, organy to jednak kościelny instrument ... Johann Sebastian Bach, preludia, fantazje, fugi w wykonaniu Gabora Lehotki. 
     I jeszcze w tygodniu udało się włączyć gramofon i po sięgnięciu na ślepo ..... wyjąłem z półki Maanam "Maanam". Płyta wydana w 1981 roku przez Wifon. Trochę trzeszczała ale była sporo używana. Upewniłem się tylko że nadal drażni mnie Kora i jej teksty. Nie będę się wymądrzał, ale mnie irytują i nie rozumiem zachwytów nad nimi. I jeszcze ten dźwięk jak przez brudną ścierę .....
Tu doceniam dykcję ....
Maanam - Oddech szczura
A tu najwięcej trzasków na płycie, wiadomo prywatki ....
Maanam - Szał niebieskich ciał


*****
Muzyka łazienkowa
     Tu przypomniana przez kolegę kapela Witchcraft. Hardrockowcy ze Szwecji, grający w starym, dobrym, stylu. Witchcraft "Legend" z 2012 roku:
     I polska płyta, ani mocna, ani rytmiczna, ale dobra. Tymon nie szalony, a melodyjny i po angielsku i ...... z poczuciem humoru. Tymon & The Tranzystors "Bigos Heart" z 2009 roku.
Tymon & The Tranzystors - Help me out


Muzyka codzienna
     W dni powszednie muzyczne chwile wypełnił mi Frank Zappa, "You Are What You Is" z 1981 roku i jedna z moich ulubionych płyt Franka "The Man From Utopia" z 1983 roku. Tę drugą wiozłem kiedyś przez pół europy w chóralnym autokarze (winyl!!), niestety też zaginął w mroku dziejów.
"You Are What You Is"
"The Man From Utopia"
A ten numer wymaga SPECJALNEJ zapowiedzi :) ...... bo w wykonaniu Franka nie znalazłem ,ale ...... koncert był Zappy ;)
Mike Keneally - Frank Zappa's Jazz Discharge Party Hats
     I wieczny buntownik Neil Young na kontrowersyjnym albumie "Greendale" z 2003 roku. Skrajne oceny krytyków, bo to "rockowa opera" (kiedyś nazywano to albumem koncepcyjnym), opowiadająca o małym amerykańskim miasteczku. A ja lubię .....
Neil Young - Bandit
Neil Young - Sun Green

Do klika za tydzień.

piątek, 29 sierpnia 2014

Biorę na rogi filmy i dialogi

Dialogi autentyczne ....................

- A co podać do picia?
- Coca Colę poproszę
- Czy życzy pan sobie z lodem?
- He he he, proszę bez, a loda może poźniej ....
- A słomkę podać, czy pan sobie z butów wyjmie?
*****
- Panie Czarku, czy działają jeszcze u pana elektroniczne odstraszacze gryzoni?
- Wyczerpały się baterie i nie działają. 
- To proszę założyć nowe baterie. A był jakiś widoczny skutek ich działania?
- Taaaak. Przed założeniem, gryzonie biegały sobie beztrosko zadowolone. Po założeniu, nadal biegały, ale wyraźnie przestraszone.
*****
- Chcemy u ciebie w elewatorze postawic separator.
- Dobrze, przyda się.
- A wiesz do czego bedzie służył?
- Oczywiście, żeby odseparować to co jest zseparowane.
*****
Podczas żniw, do pomocy otrzymałem starzystów. Zadania zpstały rozdzielone, każdy wie co ma robić. Będąc w roboczym ciągu, podczas "lotu" zauważyłem, że dwóch z nich siedzi i patrzy jak trzeci pracuje (wszystko odbywało się zgodnie z rozdzielonymi pracami).
- Panowie, odpowiem wam teraz na niezadane pytanie. Wiem że z pewnością chcielibyście je zadać. Jeżeli pytacie mnie, czy możecie pomóc koledze, gdy sami nie macie nic do roboty. Odpowiedź brzmi TAK !!! I proszę nie zadawać mi więcej tego pytania, tylko pomagać sobie nawzajem.
*****
Przegladamy z kolegą schemat nowego separatora, który ma być zamontowany w elewatorze. Kolega głośno "myśli":
- I tędy zapierdala powietrze, rozpierdala ziarno po tych rynnach a plewy i kurz wypierdala w chuj do cyklonu.
Odwracam sie do starzystów przysłuchyjących się rozmowie.
- Pozwólcie że przetłumaczę z języka branżowego na polski. Podawane tędy powietrze pod wysokim ciścieniem, unosi ziarno do odpowiednich, w zależności od ciężaru i objętości rynienek, separując je na różne frakcje, a plewy i kurz odbierane są do komory odpadowej.
*****
- Idziesz dziś na naszą próbę?
- Tak
- Z jednym tylko piwem?
- Gracie coraz lepiej, więc coraz mniej alkoholu trzeba by tego słuchać.
*****
- Co ty k.... grasz?
- Jak to co? Swoją partię gram. Przecież zawsze tak gram..
- Ale grasz źle!
- Daj spokój. czepiasz się. Raptem żeś się wrażliwy na dźwięki zrobił. Zawsze było źle i było dobrze.
*****
Obejrzałem film biograficzny o Jacku Kaczmarskim, "Bard". Zostały mi w głowie dwie rzeczy.
Pierwsza, bardzo zaskakujące zdanie o piosence "Mury". Przecież wszyscy ją znają : "Wyrwij murom żeby krat ......". Jacek stwierdził że jest ona jego największą artystyczną porażką !! Dlaczego? Bo stała się symbolem tego, przeciwko czemu została napisana. Przypomijcie sobie koniec utworu ......

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas
I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam

Patrzył na równy tłumów marsz
Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz
Milczy wsłuchany w kroków huk
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg...


Jakże trafna pointa. Ale kto tam zajmuje sobie głowę subtelnościami poety w gorący czas rewolucji.
Druga, pomimo pozorów anegdoty, też niewesoła.
Ze wzgledu na swoje załamania nerwowe, stany depresyjne, ciężkie picie, Jacek zasięgnął w Niemczech rady psychologa.
- A co pan robi, czym się zajmuje? - spytał psycholog.
- Jestem poetą
- To czemu pan się dziwi, to wszystko jest przecież wpisane w pana profesję.
*****
I jeszcze jeden, zupełnie przypadkowo obejrzany film. "Wzgórze nadziei (Cold Mountain)" Co mnie w nim zainteresowało? Cyba nie sądzicie, że "fascynująca" fabuła.
W skrócie.
W tle wojna secesyjna. Ona mieszka z dwiema samotnymi kobietami na farmie. On przejeżdżał mimochodem. Spotkali się. Miłość od pierwszego wejrzenia, ale on pojechał dalej, na wojnę. Ona została i tęskniła. On odjechał, zabijał, walczył, robił złe rzeczy i też tęsknił. Aż w końcu uciekł, czyli zdezerterował, by wrócić do niej. Ona na tej farmie też nie miała lekko. Maruderzy, dezerterzy i ludzie ich ścigający, zabijali, gwałcili i wyczyniali wszystkie te brewerie związane z wojną (w tym wypadku secesyjną). Ona, choć ze wszystkich najpiękniejsza, pozostała nienaruszona. On wędrował i zwalczał pokusy. Ona wciąż czekała. Aż doszedł, miłość zakwitła i została spełniona (w szopie), ale zaraz on musiał ratować jej życie i tego już nie przeżył. Owocem jedynego bliższego spotkania, była córeczka i szczęście rodzinne (bez tatusia) zraszane łzami wspomnień w miłej patriotycznej atmosferze. 
Czy ze względu na tę fascynyjącą fabułę zainetresowałem się tym filmem? Otóż nie. Do ekranu przykuł mnie jeden z epizodów związany z muzyką. W nim pojawiła się kapela wędrownych muzykantów, grających muzykę folk. Stary skrzypek, przygłupi chłopak grający na banjo i młody śpiewak i gitarzysta. Dwóch pierwszych zostało wkrótce zastrzelonych (choć nie do końca) a śpiewak przeżył. Ze zdziwieniem rozpoznałem w nim Jack'a White'a. (The White Stripes, Raconteurs, i.t.d.) Ale pewności nie miałem, więc kwitłem przed ekranem do napisów końcowych, by potwierdzić swą teorię. I miałem rację. Zanim Jack stał się znanym rockmanem, grał w takich filmach. 
Ot i cała historia.
A filmowo-książkowym tekstem nie do przebicia, jest zdanie z zupełnie innego fimu i książki:
"Jędruś, jam ran twych całować niegodna" .......
Czego sobie i Wam życzę ;) 
........ no przecież nie ran, tylko ich ewentualnego całowania ;)
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Muzyczne przesłuchania zacząłem mocno. Stone Temple Pilots "No 4" z 1999 roku. Świetna rockowa kapela wyrosła z muzyki grunge. Przypomniałem sobie, że to nie tylko pierwsza płyta i przeboje "Plush" czy "Creep" i znowu jestem ich fanem. Płyta porywa od pierwszych dźwięków (tylko mnie?).
Stone Temple Pilots - Down
Stone Temple Pilots - Heaven & Hot Rods
Stone Temple Pilots - No Way Out
To że wypatrzyłem Jacka White'a w opisywanym filmie, mogło być wynikiem słuchania jego płyt. Bo kolejne dwie gościły w odtwarzaczu. The White Stripes "Get Behind Satan" z 2005 i "Icky Thmp" z 2007. Tradycja rockowo-folkowa w dość oryginalnym brzmieniu.
The White Stripes - Blue Orchid
The White Stripes - My Doorbell
The White Stripes - Icky Thump
The White Stripes - You Don't Know What Love Is (You Just Do As You're Told)
The White Stripes - Conquest
Zespół którego nie lubię a czasem słucham, by utwierdzić się w nielubieniu. I utwierdziłem. Wiolonczele wolę jednak w innym repertuarze. Apocaliptyca "Reflections" z 2003 roku.
Apocalyptica - Prologue
Apocalyptica - Heat
Potem była podróż do przeszłości od teraźniejszości. Reedycja albumu z 1974 roku, po 40 latach. Gentle Giant "The Power and The Glory". Niektórzy twierdzą że to najlepsza płyta tej formacji. Ja nie ! Nie ma niej takich nagrań jak to (trzeba tylko doczekać do 2:22) :
Gentle Giant - Peel The Paint
A na tej płycie są .... też ładne nagrania .... ale już nie tak ładne, nie ma rockowego zęba ;)
Gentle Giant - Proclamation
Gentle Giant - Cogs In Cogs
Nowiutka, bardzo przyjemna w słuchaniu i po prostu dobra płyta składająca hołd muzyce JJ Cale'a. Mam parę jego płyt, więc zainteresowała mnie i ta. Nie żałuję. Przyjaciel JJ Cale'a, Eric Clapton wraz z przyjaciółmi, nagrał kilkanaście jego piosenek. Bardzo pięknie, stylowo i w klimacie. Przecież go dobrze czuje, bo już wcześniej śpiewał jego piosenki (Cocaine) i nagrywał z nim płyty(ę). A płytę polecam na spokojne wieczory i do samochodu. Eric Clapton & Friends "The Breeze - An Appreciation of JJ Cale" z 2014 roku.
Ależ lubię ten numer !!!!!
Eric Clapton & Friends - Call Me The Breeze
Tu z gitarą i wokalem Marka Knopflera:
Eric Clapton & Friends - Someday
Na koniec płyta wydana w 1996 roku, The Who "My Generation - The Very Best Of". Nie bardzo lubię tę grupę, ale maja parę utworów które powodują szybsze bicie serca. Chociażby te:
The Who - My Generation
Z powyższego nagrania pochodzi motto mego bloga: "I hope I die before I get old"
The Who - Substitute
Powyższe zaś nagranie sprofanowali Sex Pistols, już bez Johnny'ego Rottena, na płycie "The Great Rock 'n' Roll Swindle".

Do klika za tydzień.


czwartek, 24 lipca 2014

Jeszcze wakacyjnie, choć prac moc.

Jeszcze w pełni sił, jeszcze uśmiech nie schodzi z twarzy, jeszcze nie ma nakładającego sie na siebie zmęczenia, bo to dopiero poczatek żniw. Ale już jest duży ruch, już będzemy prowadzili skup w sobotę i niedzielę, już nogi zaczynaja odczuwać codzienną pielgrzymkę z próbami do laboratorium i na IX piętro elewatora (winda, od trzech dni, codziennie odmawia współpracy). Umysł czysty i zajęty "przeżyciem" kolejnego dnia. Wczoraj wieczorem, gdy zasypiałem, miałem tak silne, niemal fizyczne, odczucie czyjejś obecności obok mnie (jakby ktoś przytulił się do moich pleców), aż trochę się wystraszyłem ..... ale uzmysłowiłem sobie że nie czułem złych emocji od tego czegoś lub kogoś, tylko swój irracjonalny strach. Spokojnie więc zasnąłem nie myśląc o niczym.
Przecież wstaję o 5 rano ........
A w pracy rozmawiam z ludźmi ... wy też?

- Usłyszałem w waszej rozmowie swojsko brzmiące słowo ku*wa, więc sie zainteresowałem. O czym rozmawiacie ?

- Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i oby Ci nigdy nie brakował pieniędzy.
- A Tobie co? Brakuje?
- Ciągle !
- Wiesz gdzie pracujesz, wiesz ile zarabiasz, nastaw się więc że tak już zostanie.
*****
Znowu wybrałem się do Garage Land. Niezła miejscówka. Bardzo niezależnie. Koncertoweały dwie punkowe kapele, z Francji i Włoch. Miło przypomnieć dawne czasy, bo ich punk to czysty bunt ocierający sie o hardcore. Mocny, szybki, "dożylny" a nie popwe wyobrażenie o punku, którego pełno (bo przecież wielu naszych punkujących zespołów to trochę podrasowany i kiepsko zagrany pop). Tak grają te dwa podróżujące razem po Europie zespoły:
CALL THE COPS

I jeszcze jeden i jeszcze raz ;)




BreAKout
Koncert sprzed roku. Jest trochę ciszej mniej energetycznie i mniejsze tatuaże, ale zespół ten sam ;)


I tylko nie wiem dla czego wracając po koncercie (rowerem) do domu miałem łzy w oczach.
*****
Zanim nastąpi ciąg dalszy zdjęć wakacyjnych, to jeszcze trzy zdjęcia przed wakacyjne. Z moich rowerowych spacerów po mieście.




Jest w naszym mieście fontanna kolorowa, która tańczy w jednej z piosenek Obywatela NIP. Tu też gdzieś tam jest i tańczy.


Słynne białostockie praczki (też obecne w tej piosence) z tej samej perspektywy.




Staw zakochanych (w kształcie serca).


I ciąg dalszy wakacyjnych wspomnień.



A tam na zewnątrz i słońce i zieleń i kwiaty .......




Piękna nieznajoma ;)


Piękna znajoma, Grappa ;)


Dość hałaśliwy następca Kubusia. Ale "śpiewu" wzmiankowanego Kubusia nic nie zastąpi ;)



Ja jakiś taki ja.


Czasem sobie ryknę jak lew jakiś taki ja.


Jakiś taki ja ukryty za okularami.


Zwyczajowy działkowy porzadek. Tu sie rąbie .... drzewo ;)


A po burzy .... tęcza. A może przed burzą?


Dwie tęcze to już lekka przesada. Jak takie spalić?


Zapatrzony w chmury wypatruję słońca.



Gdzieś tam przecież jest.


Słoneczko .... i tak wiem gdzie jesteś.


Tam za tymi chmurami ....


Słoneczniki?



I żółte .....


..... i innego koloru


A po nocy to się śpi a nie gania księżyc z aparatem.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
I znowu początek muzycznego tygodnia to powrót do dawnych czasów. W tej płycie też się kiedyś zasłuchiwałem i z przyjemnością ją sobie przypomniałem. Muzyczna wersja "Wojny światów" G.Wellsa. Dobrze działa na wyobraźnię. Płyta autorstwa amerykańskiego komopzytora tworzącego w Wielkiej Brytanii, Jeffa Wayneya, wydana w 1978 roku. Narratorem jest Richard Burton, a śpiewa tu parę znanych głosów (Justin Hayward, Phil Lynott, David Essex ...). Progresywny rock z orkiestrą. Warto poznać i tę opowieść muzyczną bez obrazu. "Jeff Wayne's Musical Version Of The War Of The Worlds" - tak się zaczyna ta opowieść :
I niezapomniany głos gitarzysty i woklaisty The Moody Blues:
Zupełnie inna muzyczna opowieść, koncert Machine Head wydany na płycie "Hellalive" z 2003 roku. Jest tu wszystko co lubię, zmienne tempa, mięsiste riffy, bardzo dobry wokal, miażdżąca potęga dźwieku i wyciszenia. HELLAIVE !!!! Machine F*cking Head !!!!!
Przy tym nagraniu też .... ciary .....:
Z rozpędu następny Machne Head w odtwarzaczu. Już nie trafia tak jak wczesne płyty, ale przecież nie jest zły ;) Szósty album w dyskografii grupy "The Blackening" z 2007 roku. To jest tempo ..... 10 min utowy numer otwierający płytę :
Ależ wolno też pięknie łoją i śpiewają na głosy ;) :
A tak panowie wyglądają w teledysku z płyty:
Ciągle w mocnych klimatach z debiutancką płytą Staind. Zespół zainteresował Freda Dursta (Limp Bizkit), który pomagał im w początkach kariery. Warto było bo zespół zapowiadał sie bardzo interesująco. Niepokojące tonacje i mocne (ale wolne) łojenie przeplatane melodiami, czyli tak jak lubię. Staind "Dysfunction" z 1999 roku:
Staind - Mudshovel
Staind - Just Go
Staind - Home
Jeszcze raz sięgam po ulubioną chrypę, czyli Toma Waitsa. Tym razem trzypłytowy album "Orphans" z 2006 roku. Za Wikipedią : "Każda z płyt wchodzących w skład wydawnictwa zawiera muzycznie inny materiał. Na pierwszej płycie (Brawlers) znajdują się piosenki reprezentujące muzykę bluesową i rockową, płyta druga (Bawlers) to w większości ballady, trzecia (Bastards) to utwory eksperymentalne i muzyczne aranżacje prozy i poezji.
Główna część tytułu – Orphans oznacza dosłownie sieroty. Jak można wnioskować z treści utworów (jak i całej twórczości Waitsa) chodzi tu raczej o metaforyczne znaczenie słowa sierota, czyli "osoba której się nie powiodło w życiu", "osoba przegrana".Tytuły kolejnych płyt Brawlers, Bawlers i Bastards choć mają różny źródłosłów (brawl – awantura , bawl – wrzeszczeć , bastard – bękart, łajdak), w języku angielskim znaczą w zasadzie to samo i używane bywają (w karczemno-pijackich kontekstach, częstych w twórczości Waitsa) jako oznaczające (podobnie jak "sierota"), osobę przegraną, pozbawioną nadziei."
Tom Waits - Sea Of Love
Tom Waits - Road To Peace
BAWLERS
Tom Waits - Never Let Go
Tom Waits - If I Have To Go
BASTARDS
Tom Waits - Two Sisters
Tom Waits - Dog Door

Na koniec (dobranoc?) MÓJ ULUBIONY (WOKALNIE) NUMER Z PŁYTY .....cudne ;) ;) ;) ;)
Z pewnością to nie Bobby McFerrin.




Do klika za tydzień ....................



piątek, 7 marca 2014

Ale twardziele maja to w d...

- Dzień dobry pani Jolu. Czy ja dobrze widzę, że nic nie widzę ?
- Nic pan nie widzi ... nic nie ma.
- Tak więc nic nie ma ... bo nic nie widzę.
Takimi to ocierającymi się o filozofię dialogami rozpoczynam swe dni w pracy.
Ostatni tydzień to dwa szkolenia po których trochę się boję. Na pierwszym dowiedziałem się że pracuję w najniebezpieczniejszym miejscu w naszym zakładzie, w elewatorze. Przebywam wewnątrz tykającej bomby, czyhającej tylko na iskrę by eksplodować ! Gdy to się w końcu kiedyś stanie, nie będzie co po nas zbierać. Codziennie narażam się na gwałtowne zejście. Ale na drugim szkoleniu usłyszałem jeszcze gorsze wieści. Najbardziej szkodliwą dla zdrowia pracą, pod względem narażenia na zatrucie bakteriami, kurzem, grzybami, mikotoksynami i bóg jeszcze wie czym jeszcze, jest praca magazyniera (zbożowego). A ja przecież tak pracuję ! Prawdopodobnie zabija mnie to powoli każdego dnia z każdą dawką wdychanego powietrza. Na zapas zatem pożegnam się z Wami już dzisiaj .... 
.... żegnajcie .....
... bo przecież coś z tego mnie w końcu dopadnie.
I nie wiem czy jestem przerażony porażeniem (zboża toksynami), czy porażony przerażeniem (ogólnym).
Może zmienić tytuł bloga na "Kronikę zapowiedzianej śmierci" ? 
Ale twardziele maja to w d.... i śpiewają refren ten .... nie pamiętam jaki, ale coś śpiewają ... lub słuchają muzyki nie przejmując się czającą się w mroku tą, która oznacza sen, spokój i niebyt. A może ..... ?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ale w koło jest wesoło .... w związku z tym początek bluesowy, dla równowagi. Nadal remanenty z Petera Greena. Płyta z 1998 roku, zapis koncertu dla branży muzycznej promującego jedną z płyt, "Soho Session". Stylowo zagrana, brzmiąca jak występ w małym klubie, i może tak było.
Jeszcze jeden koncert (dziwne, ale nie ma go w oficjalnej dyskografii), "An Evening With Peter Green Splinter Group In Concert". Który rok ? Nie wiem. Gdzieś z koncertów Europie. Mój ulubiony utwór .... to początek płyty i acoustic set. Spokojnie stonowany.
I po spokojnym początku tygodnia. Też remanenty ale z undergroundowego UNSANE. Wiecie już że lubię ten hałas i ciężkie niespieszne granie. UNSANE "Attack In Japan - Live" z 1995 roku ..... a że z tej płyty nic nie ma, to nagrania na żywo z innych koncertów :
I bardzo dobra (oczywiście na mój gust) płyta "Blood Run" z 2005 roku:
Grający rockowo i dość nowocześnie panowie z Utah (Orem) też dali się we znaki moim głośnikom. Zachwycili mnie pierwszym numerem na płycie, potem trochę mniej. Ważne że mocno (chwilami) i szybko (chwilami) ;) The Used "Lies For The Liars" z 2007 roku. Oto i ten pierwszy na płycie numer:
I jakimś dziwnym trafem wpadła w moje ręce płyta serbskiego zespołu z Banja Luki. Panowie grają black metal i choć słuchać ciężko, dotrwałem do końca. Mało tego, pierwszego numeru słuchałem ze trzy razy. Nie wiem o czym śpiewają (po angielsku ;)) ale tytuł tego numeru mówi wiele "Mother Serbia". Zespół Interfector i płyta ""The Force Within" z 2004 roku .... chyba.
Interfector - Mother Serbia
Interfector - Dark Saga
Dla uspokojenia polski wykonawca Old Time Radio. Za spokojne, brakuje mi rockowego zęba. Ale jako muzyka w tle sprawdza się nie angażując uwagi (nie wiem czy to komplement). Old Time Radio "Downtown" z 2006 roku:
..... niestety z tej płyty nic nie mogę znaleźć, ale są jakieś inne nagrania dające pojęcie o zespole .... nie zapamiętam go ....
Old Time Radio - Your Voice
Old Time Radio - Snowy
Na koniec amerykański zespół grający progresywny rock w którym możemy doszukać się inspiracji .... bardzo wieloma artystami. Trochę brakuje mi samookreślenia, ale są na prawdę niezłe numery, choć całość mnie nie zachwyciła. Jest tu rock, jazz, art rock, funk, blues, muzyka elektroniczna i ...... Słuchałem dwóch płyt, Umphrey's McGee "Anchor Drops" (2004) i "Safety In Numbers" (2006).
Umphrey's McGee - In The Kitchen
Do klika za tydzień :) 
A czeka na mnie na płytach (już przygotowanych do odsłuchu), dawka energetycznego punk rocka.




piątek, 28 lutego 2014

Muzyczne, i nie tylko, rozmówki oraz koncertowe fotowspomnienia

W pracy w tym tygodniu montowałem elektroniczne odstraszacze gryzoni i szkodników. I już niedługo okaże się kto jest dobrym pracownikiem a kto szkodnikiem.
*****
Spotyka gazda bacę.
- Baco ! Gdybym ja się przespał z waszą żoną, to my byli by szwagry, kumy, czy co ?
- My byli by kwita.
*****
- Czy jest coś co dało by ci szczęście ?
- Smutne, ale nie widzę wokół siebie niczego .....
- Bo szukasz go tam gdzie go po prostu nie ma, na zewnątrz. A powinieneś zacząć szukać go w sobie, bo inaczej go nie znajdziesz.
*****
Oczekiwania, przygotowania, wszystko już za nami. Kolejny koncert "zaliczony". Udany jak zwykle. Na pewno zrobiliśmy wrażenie. Dobre czy złe, ale wrażenie. Publika przyszła przede wszystkim na Tempelhof i my byliśmy trochę dziwną, dla nich, przystawką. Ale chyba podobało się. Jak na dobrym rockowym koncercie nie obeszło się bez ekscesów. Jeden złamany nos, jedne "zwłoki" leżące nieprzytomnie przed lokalem. Ale poza tymi "drobiazgami" bardzo udany wieczór. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tego wydarzenia.


Kurtuazyjna wymiana płyt przed koncertem z członkami Tempelhof

Uśmiech leadera .... szczery

Ja w nowiuśkiej koszulce Obywatela

Ruszył Obywatelski rockowy walec


A świat się kręci, w kółko kręci .... hopaj siup ....hopaj siup :)



I żeby mnie wszyscy słuchali !!


Widownia była nawet na zewnątrz lokalu (Jajacek z newspaperflyhunting)

Gramy i gramy igramy .....



Tą muzyką zadziwiony .....

Jedziemy z Międzynarodówką !!!!!


Wyklęty powstań ludu ziemi !!!!


Drę się i wypruwam żyły


Przeżywam ....



I znowu .... świat się kręci, w kółko kręci .... hopaj siup ....hopaj siup :)


Publika, a konkretnie Jurek ;) drze na mnie koszulkę


A taka ładna koszulka była ....


Obywatele po robocie


Obywatele w błysku flesza


Obywatel NIP i Tempelhof (trzech z pięciu) ... the day after


Obywatel pokoncertowy sprzęt zwożący

*****
- Dobra orkiestra. Gracie bardzo dziwną muzykę, bardzo dziwną.
*****
- Zabiliście mnie swoją muzyką. zabiliście. Nie (z obłędem w oczach) !!!!!, nie podoba mi się !!!
*****
Komentarz usłyszany przy toalecie, po tym jak Jurek, który wyglądał jak wielki ukraiński punk (flaga Ukrainy wymalowana pod oczyma) z siwym irokezem na głowie, porwał na mnie koszulkę w Międzynarodówce:
- Co on może myśli że ktoś się na niego rzuci ?

I nie rzucił się ....... 


A działo się to przy tym utworze:



*****
- Po wysłuchaniu waszej najnowszej płyty nasuwa mi się taka refleksja. Miło patrzeć i SŁUCHAĆ jak ze zjawiska socjologicznego, stajecie się zjawiskiem muzycznym.
- Wiesz co, chwalisz nas czy krytykujesz, bo nie wiem czy dać w mordę czy się uśmiechnąć.
- Chwalę, chwalę ....
- A wy na jakim etapie jesteście ? Socjologicznym czy muzycznym ?
- My ? Wymykamy się wszelkim klasyfikacjom i kategoriom :)

                     Ta rozmowa dotyczyła najnowszej płyty naszych przyjaciół z kapeli newspaperflyhunting. Wysłuchanie tej płyty było dla mnie na prawdę miłym zaskoczeniem. Popracowali nad nią solidnie. Ich pietą achillesową były dotychczas wokale, a tu są atutem !!! Śpiewają trzej członkowie, ale największy postęp słychać u Guśki. 


Guśka ze .... swym ojcem ;)

Kurcze, ma wręcz zmysłowy głos. Bardzo jestem ciekawy ich kolejnych dokonań, bo gdy będą robili w takim tempie postępy .... to kto wie ... Już znajdą się na ZAGRANICZNEJ :)) składance progresywnej. Życzę im jak najlepiej !! 


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Trochę progresji z kręgów nie anglojęzycznych, to na początek tygodnia. Pierwszym był "Le ver dans le fruit" ambitny w założeniu album (2CD) francuskiej grupy Nemo z 2013 roku. Przyjemnie się słucha i nawet język francuski jakoś nie razi. Jednak nie porywa i chyba potraktuje to jako ciekawostkę i fanem nie zostanę.
Następnym był zespół .... turecki. Czerpiący garściami z historii rocka progresywnego i robiący to bardzo zgrabnie a chwilami wyrafinowanie. Nazywają się Nemrud a płyta to "Ritual" z 2013 roku. Zdolni są .... Pierwszy utwór (ostatni na płycie) .... 18 minut ... lubie takie długasy z sensem.
Nemrud - Ritual
Też długi i też dobry :
Nemrud - In My Mind
A potem już był tydzień wybitnie bluesowy. Tymi, nie zawsze smutnymi bluesami, podnosiłem i reanimowałem swe dobre nastroje. Pocieszać się smutkiem .... bardzo dobry pomysł.
Schorowany Peter Green na pierwszy promień. Niegdysiejszy lider Fleedwood Mac w nie najlepszej formie .... od lat. Mimo wszystko lubię go słuchać choć ten słaby głos smuci jak cholera. Peter Green with Nigel Watson - "The Robert Johnson Songbook" z 1998 roku.
Peter Green - When You Got A Good Friend
I coś co jest z innej płyty, ale też w tym temacie :)
Peter Green - I'm Stedy Rollin' Man
Jeszcze jedna płyta Petera Greena, tym razem kompilacja "Man Of The World The Antology 1968-1988 wydana w 2004 roku.Tu jest z czego wybierać i czym się podnosić ... na duchu. Piosenki dla duchów ?? Oh Well .... choć jest na płycie , nie będzie. Najbardziej, to chyba wiadome wszystkim, lubię te pieśni z czasów Fleetwood Mac. Ten numer nigdy mi sie nie znudzi:
Fleetwood Mac - The Green Manalishi
Fleetwood Mac - Black Magic Woman
Fleetwood Mac - Lazy Poker Blues
Też klasyka i też białego bluesa, Derek And The Dominos (czyli Eric Clapton z przyjaciółmi) z płyty "Layla And Other Assorted Love Songs" z 1970 roku. Ja od lat lubię i cenię ten album. I co jakiś czas do niego wracam. Bo jak tu nie wracać do takich nagrań :
Derek And The Dominos - Layla
Derek And The Dominos - Little Wing
Derek And The Dominos - Why Does Love Got to be So Sad?
Derek And The Dominos - Tell The Truth
Muddy Waters i "Hoochie Coochie Man", kompilacja chyba z1983 roku. Moja ulubiona bo bardzo elektryczna. Wersje utworów mocne i czasem wręcz rockowe i ten głos i ta gitara.
Muddy Waters - Mannish Boy
Muddy Waters - I Want To Be Loved
Muddy Waters - I'm Your Hoochie Coochie Man
Nadal do odtwarzacza trafiają kolejne płyty Unsane. Punk, hardcore, noise w jednym ... to lubię. Unsane "Occupational Hazard" z 1998 roku.
Unsane - Committed
Unsane - Over Me
Unsane - Sick
Unsane - Understand
I trochę polskiego łojenia. Kapela Orbita Wiru gra muzykę którą sami określają jako SentiMetalCore. Grają mocno, bardzo mocno. Potrafią zamęczyć :)
Orbita Wiru - Wiśniowe Łzy
Orbita Wiru - Złudzenia
Smutna wieść o śmierci Paco de Lucii skłoniła mnie do sięgnięcia po jego płytę. Mam jedną ! Paco de Lucia "Siroco" z 1987 roku. Posłuchajcie MISTRZA flamenco (Hendrix gitary akustycznej ? .... dobre !!)
Paco de Lucia - La Canada (tangos)
Paco de Lucia - El Panuelo (bulerias)
Dla spokoju i na samotny wieczór, stonowana i mrucząca pianistka Patricia Barber. Spokojny ale niepokojący jazz. Patricia Barber "Modern Cool" z 
Patricia Barber - Silent Partner
I dwa covery na jazzowo.
Patricia Barber - She's A Lady
Patricia Barber - Light my Fire


Do klika za tydzień ;)