Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Lee Hooker. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Lee Hooker. Pokaż wszystkie posty

piątek, 31 marca 2017

Pasje

     Bardzo lubię, ba, wręcz uwielbiam, kontakty z ludźmi którzy mają w sobie pasję i siłę do jej realizacji. Mam szczęście, bo ostatnio spotykam ich na swej drodze coraz częściej. Przyznam szczerze, że "żywię się" ich energią i to daje mi asumpt do podejmowania własnych wysiłków i działań. Czując tę ich energię, czuję jak ona rośnie też we mnie. Realizacja swych marzeń nie jest wszak wstydem i mało istotną ekstrawagancją, jest czymś co tak na prawdę, nadaje radość i sens życiu. Lata wychowania, gdy wbija ci się do głowy, że ważne jest poważne zajęcie, ważna jest normalność i szarość, każde odchylenie od obowiązującej normy zachowań lub ogólnie przyjętego standardu postępowania, nie przyniesie Ci niczego dobrego, dają w końcu rezultaty i wyrastamy na zgorzkniałych, posłusznych, nie potrafiących żyć poza stadem, ale dobrze wpasowanych w machinę szarej codzienności, osobników. Dopasowanych do obowiązujących standardów, ale w głębi duszy nieszczęśliwych i zestresowanych ciągłym wysiłkiem dopasowywania się do szablonu. Nienawidzimy i dyskredytujemy ludzi, którzy mieli odwagę i determinację by walczyć o swe marzenia, tych którym się to udało, tych którzy nie dali zamknąć się w klatce standaryzacji. Oni sięgnęli po to, na co my nie mieliśmy odwagi, i nie umiemy, sami przed sobą, przyznać się do tego . Mechanizm takiego wychowania jest tak silny, że potrafimy nawet czuć wyrzuty sumienia i pewną niestosowność, gdy udaje się nam realizować w jakiejś naszej pasji, a już zarabianie na niej to wręcz świętokradztwo. Potrafimy wstydzić się tego, co powinno dawać nam radość i spełnienie, z czego powinniśmy być (czasem) dumni.
Jeśli masz jeszcze marzenia, masz jeszcze czas ...
... tylko czy masz odwagę 


*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...


     Prawdziwą odwagą i uczciwością, jest przyjęcie pełnej odpowiedzialności za "swych" ludzi, za ich działania, za dokładne realizowanie naszych decyzji, za ślepe oddanie "sprawie". Tchórzostwem jest chowanie się za ich plecami, z pełną świadomością, że "gdyby co do czego", to odpowiedzą oni, a nie my.


*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Bardzo dobra płyta belgijskiego Oathbreaker, "Rheia" z 2016 roku. Wokalistka Caro Tanghe równie przejmująco śpiewa, co krzyczy. Obu stylów używa z wielką swobodą a zespół gra mieszankę wielu rockowych i metalowych gatunków, ale robi to w mistrzowski, choć nie zawsze przystępny dla nieprzygotowanego słuchacza, sposób.
Oathbreaker - 10:56" / Second Son of R
Oathbreaker - Needles In Your Skin

     Płyta Milesa Davisa nagrana po pewnej przerwie, powrót do świata muzyki ... Miles Davis "The Man With The Horn" z 1981 roku ... powrót w świetnym towarzystwie, a forma Milesa ... Mocna fuzja jazzu, fusion i rocka.
Miles Davis- Back Seat Betty
Miles Davis - Fat Time

     Nagrany wspólnie z Canned Heat w 1971 roku dwupłytowy album John Lee Hooker "Hooker'n Heat". Spora część płyty to sam John z gitarą i harmonijkarzem (Alan Wilson), który nie dożył wydania płyty.
John Lee Hooker - Meet Me in the Bottom
John Lee Hooker - Bottle Up and Go
John Lee Hooker - Boogie Chillen No. 2




     Klasyka polskiego rocka, jedna z niezapomnianych płyt, wyróżniająca się w rockowym schemacie lat 80-tych, błyszcząca jak diament :) Lech Janerka "Historia podwodna", numer w numer ...
Lech Janerka - Lola / Chce zmieniać świat
Lech Janerka - Konstytucje
Lech Janerka - Ta zabawa nie jest dla dziewczynek


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Dziewiąta w zestawie 11-stu płyt z boxu "Blue Giutars" Chrisa Rea: "Album Nine: (Celtic & Irish Blues"). Z całego zestawu najmniej przypadła mi do gustu, za dużo Irisch and Celtic & pop, za mało blues.
Chris Rea - Too Far From Home
Chris Rea - Wishing Well

     Macie dość jajcarzy z Boney Nem? Ja nie! Popularność zdobyli realizując takie covery :) I jak tu nie lubić tych Rosjan"
Boney Nem - нас не догонят (cover Тату)
Бони нем - Только этого мало
Бони Нем feat Слот - Амадеус

     Barbara Hendricks "A Tribute To Duke Ellington - Monty Alexander Trio". Piękny głos, ale nie do tej muzyki. Moim zdaniem nieudana próba łączenia klasycznego śpiewu z jazzem. Klasycznego, bo Barbara Hendricks jednak nie radzi sobie w konwencji jazzowej, a przynajmniej zupełnie mnie nie przekonuje.
Barbara Hendricks - Tribute to Duke Ellington - Full concert (1994)

      W odtwarzaczu samochodowym dziesiąta z płyt Chrisa Rea z boxu j.w., "Album Ten: (Latin Blues). Gdzie jest ten latynoski ogień? Zapomniałem, że to blues, ale trochę go brakuje. Wolę jednak Chrisa w klasycznie bluesowej formie.
Chris Rea - Hey Gringo
Chris Rea - Nothing Seems To Matter No More


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
     Cisza ....................


  
Do klika za tydzień :) 
czarT



 

piątek, 10 czerwca 2016

Zadowolenie

     Chciałem napisać post o zniewoleniu. Taka myśl przewodnia towarzyszyła mi po pewnym spotkaniu. Ale jak tu mówić i myśleć poważnie o zniewoleniu, gdy tak rześkie są poranki a wieczorem ciepłe szranki. Gdy włączył się imperatyw aktywności fizycznej a rower i mięśnie go napędzające wciąż są w ruchu.  Co rano wkładam sporo wysiłku w to, by samego siebie przekonać o wyższości roweru nad samochodem, by kolejny dzień spędzić na siodełku a nie za kierownicą. I co rano ten wysiłek owocuje tym samym efektem, wsiadam na rower. Spodziewana przyjemność wynikająca ze zdrowego zmęczenia, jest wciąż silniejsza od wrodzonego lenistwa. Ból istnienia zastępuje fizyczny ból mięśni, prostują się myśli i dużo łatwiej cieszyć się codziennością. Powodów do zadowolenia jest wiele, a to, że nie pada deszcz i nie przemoczy mnie do skarpetek (raz się zdarzyło a więc jest powód do zadowolenia, gdy kolejny dzień udaje się przejechać suchą skarpetą), a to, że znowu udało się, w drodze do pracy, pokonać długi podjazd na Słonecznym Stoku już nie resztkami sił, a to, że gdy dziękuję kierowcom za przepuszczenie na przejściach (staram się by zawsze to robić), gestem podniesionej dłoni, niektórzy dziękują uśmiechem, a to, że udał się kolejny wspólny weekendowo-rowerowy wypad na miasto z obowiązkowym przystankiem "U lodziarzy" na czekoladowe i cytrynowe (sorbet lub ewentualnie granitę) packi, a to, że pomimo zmęczenia udało się znowu wykonać porcję wieczornych ćwiczeń siłowych w związku z czym mogę sobie pozwolić, bez wyrzutów sumienia, na pączki z makiem z Łukaszówki, lub krówki, trufle czy galaretki w czekoladzie z Wawela (tylko te!!!), a to, że kolejna dobra płyta została podana na talerzu gramofonu i tylko trochę brakuje czasu na czytanie, ale to tylko kwestia organizacji czasu i ta trudność jest do pokonania, bo kolejka lektur wciąż rośnie (co jest kolejnym powodem do zadowolenia). I tak, wydawałoby się prosta i banalna sprawa, jak świadomy wysiłek fizyczny, pozwala lepiej smakować codzienność i cieszyć się nią w pełni ... co jest kolejnym powodem do zadowolenia i skutecznym bodźcem do codziennego pokonywania słabości, niemocy i niechęci.

*****

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Koncertowe nagrania Boba Marleya z czarnej płyty Bob Marley & The Wailers "Live". Reedycja z pięknym plakatem wewnątrz a druga strona płyty słuchana w ruchu, bo trudno usiedzieć 
     Wczesne (myślę, że jakiś początek lat 60'tych, czyli już nie takie wczesne) nagrania koncertowe (przynajmniej część) Johna Lee Hookera. Tylko gitara i głos a to robi wrażenie. Winyl John Lee Hooker "Boogie Chillun". Nagrania poniższe to inne wersje, pirwsze dobrze znane z innego wykonania (ktoś pamięta tę "zapomnianą" kapelę :) )
     Wydana w Bułgarii przez Bałkanton płyta Cliffa Richarda "I'm Nearly Famous" ... hmmm, przecież nie wyrzucę :) Są na niej co najmniej dwa nagrania które wywołały pewne ożywienie:
     Ta płyta sprawiła dużą radość, Sun Ra "Space is The Place". Free jazzowy odlot z początku lat 70-tych, pełen swobody i wolności muzycznej oczyszczającej umysł ...
Sami posłuchajcie tytułowej suity tego dość kontrowersyjnego muzyka:




     Pozostałem w klimatach free. Płyta Tomasza Stańko, wydana w serii Polish Jazz, "Twet" z 1974 roku. Gra zespół w składzie: Tomasz Stańko, Tomasz Szukalski, Edward Vesala, Peter Warren. Ten krążek uważany jest przez wiele osób za najlepszy w dyskografii Stańki. Prawdziwa wolność muzyczna (Free Jazz).
Tomasz Stańko - Mintuu Maria
     A w niedzielny poranek, jak na mszy, "Jan Jargoń plays J.S.Bach" na organach Katedry Oliwskiej. Płyta stara, organy sprawne i głośne i oliwskie, dyspozycja grającego dobra,a Bach jak to Bach, bach ...
J. S. Bach - Fantasia and Fugue for organ in G minor BWV 542

     Na koniec ostatnia (last but not least) płyta w tygodniu i najnowszy nabytek, winylowa reedycja płyty Pink Floyd "Ummagumma" z 1969 roku. Cóż pisać, dwupłytowy album, pierwsza z płyt to nagrania koncertowe, druga to eksperymenty nagrywane przez poszczególnych członków zespołu. Lubię, choć bez szaleństwa, ale parę numerów niezapomnianych i dla nich warto, a nawet trzeba mieć !!
Pink Floyd - Set the Controls for the Heart of the Sun
Pink Floyd - Careful with That Axe, Eugene
Pink Floyd - Grantchester Meadows



Muzyka łazienkowa
     Mocno tu było, aż się sąsiedzi zza ściany zdziwili. Armia "Antiarmia". Pierwsza płyta Armii z 1988 roku, jest czad, jest punk, jest siła i moc pierwotnej Armii. Wydanie (reedycja z 1999 roku) Ars Mundi z 23 nagraniami. Trudno coś wybrać, bo numer w numer ...
Armia - Na ulice/Jestem drzewo, jestem ptak
Armia - Aguiree   ... ależ to jest numer !!!
Armia - Saluto
Armia - Niewidzialna Armia

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     A w samochodzie, szyby usiłowała wypchnąć na zewnątrz grupa Machine Head, nie dali rady, mocne uszczelki. Płyta z 2003 roku "Through the Ashes of Empires". Potężna dźwiękowo porcja alternatywnego metalu. Ściana dźwięku i ryk wokalisty ... to lubię
Machine Head - Imperium
Machine Head - Bite the Bullet

Do klika za tydzień :)


piątek, 20 lutego 2015

100 Best Punk Songs

Kiedyś namiętnie bawiłem się w robienie różnego rodzaju składanek. Jedną z nich znalazłem ostatnio na dysku, to 100 Best Punk Songs. Taki zestaw 101 utworów w formacie mp3 (skąd ta lista, nie pamiętam, skąd utwory (mp3),nie powiem). Przesłuchałem sumiennie i miło było, a i mogłem sobie powspominać ..... Posłuchaj zatem wraz ze mną ;) A może masz swój wybór, lub uważasz że czegoś brakuje ? ..... a może pomożesz mi zrobić taką polską listę?

100 Best Punk Songs

01. Blitzkrieg Bop - Ramones
02. Anarchy in the UK - Sex Pistols
03. Complete Control - The Clash
04. Kick Out the Jams - MC5
05. Holiday in Cambodia - Dead Kennedys
06. Waiting Room - Fugazi
07. London Calling - The Clash
08. Search and Destroy - The Stooges
09. God Save the Queen - Sex Pistols
10. Where Eagles Dare - The Misfits
11. I Wanna Be Sedated - Ramones
12. In the City - The Jam
13. Straight Edge - Minor Threat
14. Johnny Hit and Run Pauline - X
15. Celebrated Summer - Husker Du
16. White Man (in Hammersmith Palais) - The Clash
17. California Uber Alles - Dead Kennedys
18. See No Evil - Television
19. Bastards of Young - The Replacements
20. Gloria - Patti Smith
21. Radio Radio - Elvis Costello
22. Ever Fallen in Love - The Buzzcocks
23. Sonic Reducer - Dead Boys
24. Rise Above - Black Flag
25. Psycho Killer - Talking Heads
26. Viet Nam - Minutemen
27. 12XU - Wire
28. Live Fast Die Young - Circle Jerks
29. I Wanna Be Your Dog - The Stooges
30. Roadrunner - The Modern Lovers
31. Orgasm Addict - The Buzzcocks
32. Last Caress - The Misfits
33. Smash it Up - The Damned
34. White Riot - The Clash
35. Pink Turns to Blue - Husker Du
36. Oh Bondage Up Yours - X-Ray Spex
37. Free Money - Patti Smith
38. Suggestion - Fugazi
39. Favorite Thing - The Replacements
40. Personality Crisis - New York Dolls
41. Blank Generation - Richard Hell and the Voidoids
42. X Offender - Blondie
43. Death or Glory - The Clash
44. In My Eyes - Minor Threat
45. Pay To Cum - Bad Brains
46. Nazi Punks Fuck Off - Dead Kennedys
47. Venus - Television
48. Motor City is Burning - MC5
49. Hybrid Moments - The Misfits
50. Banned in D.C. - Bad Brains
51. This Aint No Picnic - The Minutemen
52. Los Angeles - X
53. Pablo Picasso - The Modern Lovers
54. I Wanna Be Your Boyfriend - Ramones
55. TV Party - Black Flag
56. Don't Want to Know if You're Lonely - Husker Du
57. Chinese Rocks - Heartbreakers
58. Final Solution - Pere Ubu
59. Alternative Ulster - Stiff Little Fingers
60. Institutionalized - Suicidal Tendencies
61. New Rose - The Damned
62. Sheena is a Punk Rocker - Ramones
63. Mommy's Little Monster - Social Distortion
64. Unsatisfied - The Replacements
65. Repeater - Fugazi
66. Safe European Home - The Clash
67. You - Bad Religion
68. West Germany - Minutemen
69. Weekend - The Dictators
70. Doesn't Make it Alright - Stiff Little Fingers
71. Welcome to Paradise - Green Day
72. (I Want to be an) Anglepoise Lamp - The Soft Boys
73. Color Me Impressed - The Replacements
74. Angels With Dirty Faces - Sham 69
75. Rocket Reducer - MC5
76. Knowledge - Operation Ivy
77. I Against I - Bad Brains
78. Kill The Poor - Dead Kennedys
79. New Aryans - Reagan Youth
80. In Your Eyes - Circle Jerks
81. Give MeThe Cure - Fugazi
82. Clampdown - The Clash
83. Holiday In The Sun - The Sex Pistols
84. What Do I Get? - The Buzzcocks
85. Ruby So-Ho - Rancid
86. Sailin On - Bad Brains
87. Pinhead - Ramones
88. Police Truck - Dead Kennedys
89. No Class - Reagan Youth
90. Fuck Armageddon... This Is Hell - Bad Religion
91. One Dead Cop - Leftover Crack
92. Corona - Minutemen
93. Pull My Strings - Dead Kennedys
94. Longview - Green Day
95. Linoleum - NOFX
96. Rock 'n' Roll High School - Ramones
97. Minor Threat - Minor Threat
98. American Jesus - Bad Religion
99. Chemical Warefare - Dead Kennedys
100. Unity - Operation Ivy 
101. Johnny Thunders &  The Heartbreakers - Born To Lose


Dzisiaj na tyle bo jutro czeka mnie smutna uroczystość, pogrzeb .......
Do klika za tydzień

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     Taka mała moja tradycja, kolejna czarna płyta Ramones. Tym razem "Rocket To Russia" z klasyczną okładką ...



Ramones - Sheena Is A Punk Rocker
Ramones - Teenage Lobotomy
Ramones - Rockaway Beach
     I kolejna z płyt wszech czasów, The Jimi Hendrix Experience "Electric ladyland" z 1968 roku. No cóż .... odlot ......
Jimi Hendrix Experience - Voodoo Chile
Jimi Hendrix Experience - All Along The Watchtower
Jimi Hendrix Experience - Rainy Day, Dream Away
     A z klasyki .... no cóż, współczesna muzyka w kolejnym świetnym wykonaniu. George Gershwin "Rhapsody in Blue" a na drugiej stronie "An American In Paris", gra Orkiestra Symfoniczna Columbia i Orkiestra Filharmonii Nowojorskiej, dyryguje Leonard Bernstein. Gershwin był prawdziwym geniuszem w zacieraniu różnic między muzyką rozrywkową i klasyczną:
George Gershwin - Rhapsody in Blue
George Gershwin - An American In Paris
     Dla dopełnienia muzycznego tygodnia "potrzebny" był jeszcze jazz. Z tej półeczki, wydana przez Tonpress, na licencji Four Leaf Clover, "Recital" Michal Urbaniak - Vladislav Sendecki. Tylko pianino i skrzypce, a ile muzyki, inspirowanej polskim folkiem. Z przyjemnością przypomniałem sobie i polecam.
Urbaniak - Sendecki - Polones



Muzyka łazienkowa
     Odnowiona fascynacja mieszanką reggae i metalu, a nawet hardcore'u. Stworzono nawet nowy termin dla nazwania tego "tworu", ragga metal !! Bardzo dynamiczny i przebojowy Skindred z płyty "Babylon" z 2004 roku.
Skindred - World Domination

Skindred - The Fear
Skindred - Bruises


Muzyka powszednia

(jak chleb)
     Jedna z wielu płyt Johna Lee Hookera, nagrana w latach 1991-1993, wydana w 1995. Ładnie i smutnie kołysze, a w jednym numerze Santana (najmniej go lubię, choć to przebój).
John Lee Hooker - Annie Mae
     Dwa kolejne CD to polskie zespoły. Jeden historyczny i słuchany niedawno na winylu, ale dziś sięgnąłem po CD ... i słuchałem gdzie ? ... w samochodzie. Pierwsza płyta w dyskografii, Sztywny Pal Azji "Europa i Azja" z 1987 roku. Oj jest trochę niezłych numerów :
Sztywny Pal Azji - Nieprzemakalni
Sztywny Pal Azji - To jest nasza kultura
Sztywny Pal Azji - Kurort
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
     Dugie polskie CD to Strachy na Lachy. Uwielbiam Grabaża i jego teksty, choć akurat Strachy muzycznie nie bardzo mi pasują z powodu (może i świadomego) bardzo popowego charakteru. Wolałem Pidżamę Porno .... Strachy na Lachy "Piła Tango" z 2005 roku. Też sporo przebojowych piosenek:
Strachy Na Lachy - Dzień dobry, kocham Cię
Strachy Na Lachy - Piła tango
Strachy Na Lachy - List do Che

Do klika za tydzień .....


piątek, 30 stycznia 2015

Koncert: Inhalators, Sexbomba, The Vibrators - Białystok, Fama, 25.01.2015

Koncert
     Do miasta na jeden koncert przyjechała legenda. Zaczynali z Sex Pistols i The Clash, występując (zapewne) czasem na jednej scenie. Miej znani, ale dzisiaj już kultowi The Vibrators (Wibratory). Trzeba iść, nie ma że to tamto. Zebrałem się więc w sobie i przełamując naturalną niechęć do wychodzenia z domu w niedzielny wieczór, wyszedłem. Mogłem przecież spędzić czas w dużo bardziej interesujący sposób, śledząc z napiętym zainteresowaniem na pograniczu ekstatycznej ekscytacji, pełen intelektualnych gniotów serialowo-filmowych i kabaretowych katastrof powtarzanych aż do mdłości, program telewizyjny. Zwalczyłem z trudem tę pokusę i poszedłem, uprzednio wyszedłszy z domu, na to wydarzenie. Oprócz Wibratorów miały zagrać Inhalatory (Inhalators z Chotomowa) i Bardzo Atrakcyjna Kobieta w Erotycznie Wyzywający Sposób - B.A.K. w E.W.S. czyli po prostu warszawska (też już chyba kultowa) Sexbomba. "Do widzenia, wrócę .... nie wiem kiedy, ale z pewnością późno", drzwi, schody, garaż, samochód, pisk opon, "szaleńcza" jazda przez miasto, parking i już byłem pod klubem. Szybka lustracja stojących na parkingu samochodów .... uffff, nikogo znajomego. Rzut oka przez przeszklone drzwi do środka. Pierwsza znajoma, ale przyjaźnie kojarząca się twarz, w dwóch słowach .... jest dobrze. Okej, jeśli jest dobrze, wchodzę.
     Jest ciepło, jest sporo ludzi a w kącie holu stoisko z gadżetami. Idę, bo jestem przy kasie, może coś kupię. Są płyty i koszulki i nalepki i wszywki i znaczki i czapeczki Wibratorów i Sexbomby. Czarna koszulka Wibratorów z trupią czaszką, uśmiecha się jej wizerunkiem do mnie. Wiem, już wiem, za chwilę będę ją miał. Przy stoliku dwóch panów punków, wyglądających na nietutejszych, nie polskich. "Do You Speak polish?", zagajam uprzejmie, by nawiązać pierwszy kontakt .... robią zdziwione miny, chyba nie słyszą, albo nie rozumieją. Może Anglicy, bo oni nie rozumieją "normalnego" angielskiego. Siląc się na londyński akcent (czyli gorący kartofel w ustach) pytam raz jeszcze : "dujauespiczaupoeulich" ...... Zna się te języki .... zrozumieli (jeden z nich) i słyszę "No, no". Płynnie przechodzę więc na angielski. Mógłbym przytoczyć cały błyskotliwy dialog który doprowadził do zakupu pierwszej płyty Wibratorów i wspomnianej już koszulki, ale po co? Ważny jest efekt i kieszeń lżejsza o 100 złotych. Płyta do samochodu, koszulka na tors i dalej w "tłum". Tłum w cudzysłowie, bo go tam nie było. Było sporo osób, jak na punkową imprezę w Białymstoku, ale przecież to nie tłum. Wchodzę więc w tą niegęstą gęstwę ludzką i już widzę pierwszy rezultat bardzo udanego zakupu, uśmiechnięte twarze patrzące na moją koszulkę i uniesione w górę kciuki młodzieży (wszyscy tam obecni byli dla mnie młodzieżą, choć wiekowo dość zróżnicowani). Tylko czy to na skutek samej koszulki, czy zestawienia tej koszulki i siwego łba? Ale czy to ważne? Oni się uśmiechają, budzę więc sympatię a to przecież lepsze od antypatii. Ja też ich wszystkich lubię, choć jedynymi osobami wyglądającymi na punków są artyści, a i to nie wszyscy. Ryknęły głośniki, odskakuję więc od sceny, młodzież przemieszcza się w kierunku przeciwnym .... zaczyna się koncert.
     Pierwsze ryknęły mocą swych gitar Inhalatory, dość młoda grupa z Chotomowa. Zagrali głośno, równo i .... poprawnie. Iskra szaleństwa znalazła wyraz w ciemnych okularach wokalisty lub ich braku. Parę kowerów (m.in. Sex Pistols) z mniej lub bardziej udanymi polskimi tekstami. Mnie zabrakło punkowego luzo-szaleństwa. Poza tym, słuchając tekstów,  odniosłem wrażenie że panowie nie lubią lub boją się kobiet. Muzycznie dobry występ, emocjonalnie pozostawili we mnie niedosyt. Z występu zapamiętam wesołą i punkową wersję Portu Krzysztofa Klenczona I Trzech Koron:



     Emocjonalnego niedosytu nie pozostawiła za to Sexbomba. Był i dialog Roberta z publicznością i wspólne chóralne śpiewy i emocjonalne zaangażowanie muzyków i wokalisty i skórzana ramoneska (ja byłem bez) i luz i pozdrowienia dla starych załogantów i "Mariola" na koniec występu i wszystko czego oczekiwałem po tej Wystrzałowej Erotycznie Pani. Pełna satysfakcja. Po koncercie parę słów zamienionych z Robertem (wokalistą), który też wyłowił z tłumu mą siwiejącą czuprynę i tors w Vibratorach. Krótko o pierwszej ich płycie i wieku fanów i o nas jeszcze żyjących, potem znajomość potwierdzona na facebooku. Do następnego razu !


Sexbomba w Famie
(zdjęcie ze strony zespołu na facebooku, zrobione przez Krzysztofa Pietrzaka
     W końcu przyszedł czas na clou programu, Vbratory (The Vibrators). Kapela legenda. zaczynali swą drogę obok Sex Pistols czy The Clash, ale nie zdobyli takiej międzynarodowej sławy. Ich pierwsza płyta zaliczana jest do 50 najlepszych płyt punkrockowych w historii. Z niepokojem obserwowałem gitarzystę (członków zespołu jakoś nie było trudno odróżnić od pozostałych "szarych" uczestników koncertu), który nie oszczędzał się wcale we wlewaniu w siebie naszego polskiego piwa. Gdy rozpoczęli koncert, po pierwszym numerze padło wiosło. Widać było że gitarzysta nie bardzo sobie radzi z wtyczkami i precyzyjnym trafianiem nimi do gniazd. Ale od czego koledzy i obsługa koncertu. Po paru minutach wzmacniacz zarzęził jak wcześniej i można było grać dalej. Chwiejność nóg i częściowy brak koordynacji ruchowej, połączony z trudnością ze słownym wyrażaniem swych myśli, nie przeszkodził naszemu gitarzyście w graniu. Trudno mówić o precyzji ale spontaniczność była pełna, połączona z całkowitym oddaniem się graniu i przeżywaniu granego materiału. Ja, i mówię to całkiem szczerze, patrzyłem z przyjemnością bo tego przecież oczekiwałem. Perkusyjne galopady i śpiewający perkusista. Młodszy i cały wytatuowany basista i wokalista w jednym. I nasz całkiem luźny gitarzysta, też udzielający się wokalnie. Wszystko tu było na swoim miejscu, wszystko grało i czułem że to ich żywioł i życie a nie kolejny koncert do zagrania.



     Publiczność i jej reakcje to osobny rozdział. Było pogo, bo to przecież punkowy rytuał. Nie wszyscy w nie ruszyli, ja też stałem obok gibiąc się jedynie na boki i podskakując od czasu do czasu dla rozładowania emocji. Mam oczy, więc patrzyłem i wypatrywałem. Na początku pod sceną pogowała młodsza część publiki. Zaczęło się dziać, gdy do akcji ruszyli rozochoceni muzyką i podnoszącymi nastrój napitkami, weterani. Pogo nie jest grzecznym i spokojnym tańcem. Chwilami, dla niewtajemniczonych wygląda jak bójka, ale gdy ktoś padnie, wszyscy pomagają mu wstać. Przewidywalnie było do chwili gdy pod sceną pojawiła się "zielona koszulka". Zauważyłem go gdy nagle w środku pogującej grupy zakręcił się jakiś młyn i kilka osób równocześnie upadło na ziemię. Z boków wyciągnęły się pomocne ręce i po chwili taniec trwał dalej, ale ja zaciekawiony, zacząłem się przyglądać, co wywołało ten zbiorowy upadek. I wypatrzyłem ..... była to "zielona koszulka". Zamknięte oczy, wysunięta do przodu pierś, podniesiona wysoko broda, wijące się jak węże (lub cepy) ręce, odpychające każde pojawiające się w ich zasięgu "obce" ciało i słuszna masa, to była przyczyna. Co chwilę ktoś odbijał się od niego jak od ściany i wypadał z kręgu tańczących, lub zaliczał podłogę. "Zielona koszulka" natychmiast pomagał wstać i znowu odpychał (ale już lżej). Chwilami znikał dla zaczerpnięcia oddechu, a jego ponowne pojawienie się sygnalizowały padające "ofiary". A to wpadł pod scenę i pociągnął za sobą stojących tam i robiących head-banging ludzi, a to wpadł z rozłożonymi ramionami w grupę kładąc ją pokotem, ale zawsze pomagał podnieść się leżącym. Czekałem kiedy będzie dym. No i trafił na jednego który nie wytrzymał nerwowo takiej punkowej zabawy (nota bene bardzo dobrego tatuażystę, który robił mi wilka). Krótka szamotanina, parę nietrafionych uderzeń, trochę machania rękoma i już cały łańcuszek oddzielił przeciwników a potem sznur kilku osób wyprowadził "zielonego" na zewnątrz.
Bijatyka na zewnątrz, koniec koncertu dla "zielonego"? Nic bardziej mylnego. Po kilku minutach całe towarzystwo wróciło i zabawa trwała nadal a "zielony" nadal fruwał jak samolot, no może trochę lżej traktując innych jej uczestników.
     Wieczór był dla nie bardzo udany. Poczułem się znowu jakbym miał naście lat, choć wejście w pogo to już zbyt wielkie wyzwanie. Wiedziałem czego oczekuję po tym koncercie i właśnie to otrzymałem. Dziękuję I Inhalatorom i Sexbombie i przede wszystkim The Vibrators za wspaniały wieczór, pełen emocjonalnych dreszczy i wzruszeń. Do zobaczenia następnym razem, bo nawet z domu spokojnej starości ucieknę na taki koncert.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzycznym motywem przewodnim tygodnia była pierwsza płyta Wibratorów. Towarzyszyła mi wszędzie, więc jest poza wszelkimi kategoriami, a raczej we wszystkich naraz:

Muzyka spod igły
     I znowu miała być czarna, a jest ..... o dziwnym kolorze szaro-buro-złoto-brązowym. Mam kłopot z odcieniami kolorów .... A płyta to Joy Division "Closer" na winylu. Nic nie napiszę bo dla mnie to jedna z płyt wszech czasów. Taki cold wave pięknie ziębi me serce i nie mam go dość po tylu latach .... 
     Na winylach obecnie  kupuję tylko płyty które mają dla mnie status kultowych. Ta taka jest (poprzednia też była) i kolejna na liście płyt wszech czasów. Wspaniały przykład ciężkiego i progresywnego grania, najbardziej rockowa płyta King Crimson .... a co utwór to dreszcze emocji. King Crimson i "Red" .....  zawiera numer który będzie ze mną zawsze i wszędzie i musi grać też tam po drugiej stronie ......
Upadły anioł .....
..... i wszystkie inne z tej płyty ..........
     Po tych dźwiękowych rozkoszach, wracam do przyjemnych polskich dźwięków. Ze starego winyla kolejna płyta polskiego prekursora jazz-rocka, czyli Laboratorium. Rok 1977 "Diver" :
I gdzieś po latach w Chicago .....
     Stare, polskie i chyba dobre. Piszę chyba, bo przecież nie ma we mnie obiektywnego podejścia do tej płyty. Kiedyś słuchana do zarżnięcia, potem znielubiona teraz wracam z sentymentem. Kawał historii polskiego rocka i kilka wielkich przebojów .... Perfect z pierwszej, "białej" płyty (stary oryginał z 1981 roku) ....
MOJE trzy ulubione nagrania (żadnych Ewek i takich tam bo przecież przebojów było więcej ;))
Perfect - Obracam w palcach złoty pieniądz
Perfect - Bla, bla, bla
Perfect - Chcemy być sobą
     Z kącika kącika czarnego winyla wyszedłem muzyką klasyczną. Jak pewnie pamiętasz ;) śpiewałem kiedyś w chórach i do dziś lubię słuchać chóralnego śpiewu (mam sporo płyt). Tym razem F.Liszt i Missa Choralis z płyty radzieckiej Melodii. Są ładne fragmenty ;) ....
F.Liszt - Missa Choralis

Muzyka łazienkowa
czyli słuchana w łazience przez wszystkich męskich członków rodziny
np. przy goleniu ;)
     Muzyka trochę za szybka do ćwiczeń, ale dająca duży zastrzyk adrenaliny. Korn "Korn" z 1994 roku. Ten bas tak miło mnie łechce ....
Korn - Blind
Korn - Clown
Korn - Lies
     I nie wiem czy sąsiedzi nie zatykali uszu gdy wchodziłem do łazienki, ja je otwierałem szeroko ! Jak ja lubię takie łojenie z takim wrzaskliwym wokalem ..... a jest to punk .... ale hardcore. Na tej płycie zawsze te dwa nagrania :
Gallows - Kill The Rhythm
A przy tym trudno mi wysiedzieć spokojnie .... więc skaczę i ....
Gallows - In The Belly Of A Shark


Muzyka codzienna
     W odtwarzaczu polska płyta, zespół Sofa to polska z Torunia grupa wykonująca muzykę z pogranicza hip-hopu, soulu, funku, jazzu i R&B. Trochę na początku kręciłem nosem, ale przekonała mnie do swych bitów i jazzowych nastrojów. Płyta "Many Stylez" z 2006 roku:
     Trochę progresywnego rocka z polski ... Debiutancka płyta zespołu Space Avenue "Voices From The Other Worlds" z 2006 roku. Nie znalazłem informacji o następnych płytach, choć zespół zapowiadał się nieźle. Trochę stylistycznego bałaganu, trochę słabej angielszczyzny trochę słabego dźwięku ale w sumie całkiem udany debiut. Najciekawszy, końcowy numer na płycie:
Space Avenue - The Odyssey
     Kłusem z bluesem biec przez życie .... czasem potrafię. Genialna klasyka czarnego (jak noc) bluesa "Howlin' Wolf London Sessions" (1970) brzmi świetnie po tylu latach, ale to trzeba mieć taki głos i gitarę .....
Howlin' Wolf - Wang Dang Doodle
Howlin' Wolf - The Red Rooster
Howlin' Wolf - Worried About My Baby
     Nadal z bluesem i w gwiezdnej konstelacji super nowych. John Lee Hooker "Mr. Lucky" z 1991 roku. raczej nie lubię płyt nagrywanych z gwiazdami, ale tu nie potrafiły zdominować płyty. John Lee Hooker, to zawsze on a ""świecidełka" świecą raczej (jeżeli w ogóle) światłem odbitym. Nie będę wymieniał kto grał z Johnem na płycie, bo pewnie każdy chciałby z nim zagrać. Ciekawostką jest to, że wymieniony jest Keith Richards, a nie znalazłem go w żadnym ze składów w nagranych utworach ....
John Lee Hooker - Highway 13
John Lee Hooker - This Is Hip

Do klika za tydzień !!

sobota, 27 grudnia 2014

Niech Ci się darzy

Znowu spóźniony ..... Przepraszam, ale nie czuję się winny, tylko rozleniwiony.
Od razu złożę noworoczne życzenia :
Niech Ci się waży ..... co ma się ważyć i niech się niesie, co ma się nieść i niech się pasie, co ma się paść, a co ma nie paść, niech nie pada .... 
Niech się darzy ..... tak miało być ;)
Niech się darzy, niech przydarzy, 
niech tak będzie, że przybędzie
Niech .....
Na szczęście już po świętach. Byłem niegrzeczny, więc i mikołaj nie dopisał. Mam przekonanie, graniczące z pewnością, że cierpi na starczą demencję i bardziej interesuje go zaglądanie do kieliszka (skąd ten czerwony nos u Rudolfa ... piją razem?) niż przynoszenie chcianych prezentów. Wiadomo, jak sobie pościelesz, taką dostaniesz pościel. Nie narzekam, sam sobie kupię ty czerwony ....... ;) 

Pozdrawiam Cię i do zobaczenia w Nowym Roku. Obyś Sylwestra nie spędzał w ten sposób ;) 
Do następnego klika ;)



*****
     Jeszcze coś ............ Chcę polecić serial, kryminał, ale jakże różniący się od telewizyjnej papki. Sporo dostępnej  filozofii, trochę akcji, dużo rozmów, monologów i dialogów, rewelacyjne role Matthew McConaughey'a i Woody Harrelson'a. Nagroda za same dialogi !! Jeszcze nie ma go w Polsce, ale od czegóż sieć .... Serial ma tytuł "True detective". 
Polecam !!!!
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     W czarnym kącie zabrzmiała perfekcja i stanęła na postumencie. Pomnikowe dzieło Pink Floyd, które lubię za jego zwykłość. Bo niezwykle zwykła to płyta. Nie wgłębiając się w specjalistyczne dyskusje i smaczki, kawał dobrej i prostej muzyki z której zrobiono pomnik ;) ..... i dobrze, bo zasłużyła ..... Pink Floyd "The dark Side Of The Moon" wydana przez ...... Polskie Nagrania (brzmi trochę płasko i cicho ..... ale brzmi !!!)
Dwie proste piosenki ....
a może jeszcze to :


Muzyka łazienkowa
     Tu wybrzmiewały melodie filmowe. Melodie to za dużo powiedziane, muzyka która pałętała się w tle filmu "Judgment Night" z 1993 roku. Lubię film i lubię muzykę. Film zobaczyć warto, świetna obsada. A muzyka wówczas prawie przełomowa, łącząca gwiazdy mocnego, metalowego i alternatywnego grania z asami hip hopu. Do dzisiaj bardzo lubię wracać i ćwiczyć świetnie przy tym można !!!! Jak tu się oprzeć takim rytmom i rymom !!
A to budzi dreszcz ;)
A coś takiego ????
     W łazience, pod prysznicem, w czasie ćwiczeń, podczas prężenia się przed lustrem, wszędzie dobrze brzmią Queens Of The Stone Age. Tym razem koncertówka "Over The Years And Through The Woods" z 2005 roku, wydana razem z dyskiem DVD. Świetnie pobudza W "prezencie" cały koncert z DVD z wstępną niekoncertową kołysanką :) 
QOTSA - Over The Years and Through The Woods

Muzyka codzienna
     W pacy okres przedświąteczny muzyczne bardzo intensywny. Przypomniałem sobie The Jesus lizard, i wsiąkłem nie mogąc uwolnić się od tej muzyki. Świetna noisowa kapela z niebanalnym wokalistą . To nie jest normalne , dla tego tak pociągające. Najpierw na pierwszy promień poszła drug płyta "Goat" z 1990 roku. Pierwszy utwór zawsze mnie zmiata i wgniata ;)
A może panowie na żywo ??? .... czy to jest norma zachowań ?
     Potem trzecia "Liar" z 1992 :
     A w samochodzie przedświąteczny czas umilała Siekiera. Nie trzeba pisać co i jak, wiadomo, SIEKIERA ;) Płyta z demówkami "Demo Summer 84" Kiepska jakość dźwięku, ale wiadomo, SIEKIERA ;)
No warto przytoczyć tekst ;)
"NAPRZÓD POSZLI SIERŚCIOTŁUKI
KARŁY BURKI KURZE ŁAPKI
A... A... A... A...
TRUPIE GŁÓWKI MYSIE TRUTKI
SAMCE WRONY STARE SROMY
A... A... A... A...

DALEJ POSZLI GDZIEŚ
WRONIE SERCA NIEŚĆ
DALEJ POSZLI GDZIEŚ
KURZE ŁAPKI JEŚĆ"

     Potem jeszcze trochę jobów, czyli kolejna płyta ciężkiego, doomowego, metalowego grania. YOB "The Unreal Never Lived" z 2005 roku. Godzilla, trzęsienie ziemi? Nie !!! To YOB. 
YOB - The Mental Tyrant
YOB - Quantum Mystic
     Im bliżej świąt i w same święta, już dużo spokojniej .... muzycznie. Klasycznie, hipisowsko i sentymentalnie. Neil Young "Unplugged" z 2005 roku, jak za dawnych lat ....

Neil Young - Harvest Moon

     Pierwsza solowa płyta wokalisty Radiohead "The Eraser" z 2006 roku. Tom Yorke w bardziej elektronicznych brzmieniach. Może bez rewelacji, ale głos ten sam ;) i całość sympatycznie brzmi .... warto choć raz przesłuchać. Ten link pozwala na przesłuchanie całej płyty, jeśli się komuś spodoba .....
Tom Yorke - The Eraser
       A potem już tylko bluesowo, czyli smutno? Nie zawsze, ale ogólnie tak ! Dziwna płyta z muzyką z filmu. Firmują dwa wielkie nazwiska, ale muzyka dość .... monotonna i "nużąca" .... John Lee Hooker i Miles Davis .... nie znacie tej płyty ? ... No właśnie .....
Miles Davis & John Lee Hooker - Coming To Town
John Lee Hooker & Miles Davis - Bank Robbery
A w dodatkach taki smaczek z Jimem Morrisonem:
John Lee Hooker with Jim Morrison - Roadhouse Blues
     Nadal z Johnem Lee Hookerem, ale już saute. "The Blues Collection" i największe hity Johna w oryginalnym wykonaniu ..... tylko słuchać ze smutnym uśmiechem ....
John Lee Hooker - Boom, Boom
John Lee Hooker - Crawlin King Snake Blues
     Wciąż podróżowałem w święta z Johnem, ale już z pomocą przyjaciół. John z pomocą, a nie ja. Płyta John Lee Hooker "The Best Of Friends" z 1998 roku. Nagrania w których w pomagali mu przyjaciele. Najbardziej znane są chyba te z Santaną, ale w nich dominuje Santana, a z Johna został tylko głęboki i schrypnięty głos, dla tego z linkach inne nagrania:
John Lee Hooker & Bonnie Raitt - I'm In The Mood
John Lee Hooker & Eric Clapton - Boogie Chillen

Do klika po Nowym Roku !!!!!