Pokazywanie postów oznaczonych etykietą JJ Cale. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą JJ Cale. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 lutego 2017

Jeszcze nie koniec

     Tydzień raczej smutnych przemyśleń (piszę jakby poprzednie były wesołe ... ). Bezpośrednią przyczyną śmierć kolegi z pracy. Nie przeżył wieczornej lektury gazety ... Nie nie wiem jaka to była gazeta. Zazwyczaj takie myśli są wielkie lub małe, ogólne i szczegółowe, niewesołe, choć mózg jak na ironię podsuwa dowcipne komentarze obserwowanych zachowań i interpretacji faktów. Może broni mnie w ten sposób przed dojmującym smutkiem przeradzającym się w depresję. W takich sytuacjach, piszę "w sytuacjach", bo tych śmierci coraz więcej wokół, zaczynam zdawać sobie sprawę, że mój czas też nie jest nieskończony. Jest jak najbardziej ograniczony, jak czas każdego z ludzkich istnień. Za tym idzie jednak zupełnie inna refleksja. Nie chcę, zmarnować czasu który mi pozostał, tracić go na sprawy nieistotne, zamartwiać się "pierdołami". Naturalną koleją rzeczy jest selekcja książek które chcę przeczytać, muzyki której chcę słuchać, koncertów które chcę zobaczyć, ludzi których chcę spotykać, rzeczy które chcę robić. na Wasze szczęście lub nieszczęście, blog na razie przeszedł przez to pierwsze sito selekcyjne. Chcę żyć pełniej, czując satysfakcję z tego co robię, czując, że w tym otaczającym mnie  mikroświecie jestem ważny, mając świadomość, że w swym wszechświecie jestem niezastąpiony i zgaśnie on wraz ze mną. Coraz więcej we mnie zrozumienia i akceptacji otaczającego świata, co wcale nie oznacza rezygnacji prób jego zmiany na lepsze. Rozumiem jednak, że to co ja uważam za lepsze, dla innej istoty wcale takim być nie musi. Szukam w sobie umiejętności obserwacji, rozumienia, wybierania priorytetów i działań tak by nie krzywdzić innych, pozostając wiernym sobie i i własnym ideałom. Nie chcę by niespodziewany koniec zastał mnie pośrodku życiowej zawieruchy, z masą niezałatwionych, niewyjaśnionych spraw i bagnem złych uczuć w kręgu najbliższych mi osób. Szkoda mi będzie tylko całej tej muzyki której już nie usłyszę ...
Dla tego słuchałem, słucham i słuchać będę, a czasem sam coś zaśpiewam ... 
A o to czy: "This Is A good Day To Die", czy: "Death Is Not The End", nie zamierzam się zamartwiać, bo "W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem" i czeka mnie ekscytująca "Ostatnia posługa" mając nadzieję, że "Córka grabarza" jednak mi odpuści a TAM czeka na mnie "Paradise City", bo obecna rzeczywistość to tylko "Rat Race" ("Rat Race") i "War Pigs" a mnie wciąż czeka "Whole Lotta Love" a choć w głowie wciąż "Suzy Is A Headbanger", "Sheena Is A Punk Rocker" to w chwilach "Silentium" zdołam znaleźć wytchnienie by dobrze zaplanować jak wypełnić "Tabula Rasa" swej przyszłości by godnie przyjąć "The End" ... 
*****
     Na początek chcę przeprosić wszystkich których rozczarowuję swymi bieżącymi komentarzami (następny kącik). Nie wiem dla czego, ale czuję taką wewnętrzną potrzebę, więc ją realizuję (potrzebę wytłumaczenia). Uważam, że sytuacja w moim kraju idzie w takim kierunku, że nie można milczeć i udawać obojętności, a wszystko przez takie piosenki ...


     Oczywiście, że sytuacja nie jest aż tak alarmująca, ale :"If you tolerate this your children will be next".
*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Tę "rubryczkę" wprowadziłem, z poczucia bezsilności, bo choć rozumiem konieczność zmian to zupełnie nie zgadzam się ze sposobem ich wprowadzania. Nie można stanowić nowego prawa jawnie je łamiąc, nie można oczekiwać poszanowania przepisów jeżeli samemu się ich nie respektuje. Można to uzasadniać wyższą koniecznością, ale zawsze jest niebezpieczeństwo w interpretacji faktu, kiedy ona zachodzi. Dla jednych uzasadnieniem wyższej konieczności są fakty o bardzo istotnej dla nich wadze, dla innych te same fakty są mało istotne, lub wręcz w ogóle nieistotne a nawet błahe, a gdy raz złamie się prawo, lub tylko je nagnie, nie wiadomo gdzie będzie koniec tych naruszeń i jak będą ewoluowały kryteria "wyższej konieczności". Myślcie, że was nie dotyczy sprawa Trybunału Konstytucyjnego, czy reformy sądów polegającej na poddaniu ich kontroli suwerena (czytaj, uzależnieniu od rządzącej partii politycznej). Pomyślcie zatem, czy chcielibyście by wasz spór prawny z państwem był poddany pod osąd sędziego uzależnionego od tego państwa. A o taki spór nie jest trudno, wystarczy wypadek z udziałem rządowego samochodu, wystarczy sprawa o wywłaszczenie, odszkodowanie od państwa ... Tak na marginesie, gdy zdarza się wypadek w którym jeden samochód uderza w tył innego, policja, na dzień dobry, wlepia mandat kierowcy samochodu który w ten tył uderzył a gdy któryś z uczestników odjeżdża z miejsca wypadku, a jeszcze są niejasności związane z tym kto prowadził (a może był pod wpływem?) traktowane jest to jako ucieczka i utrudnianie czynności policji i sprawą zajmuje się prokurator. Czy wyobrażacie sobie policjanta lub prokuratora, który zajmie się sprawą i wyciągnie niekorzystne dla Antoniego wnioski? Czy jest to możliwe w podporządkowanej Panu Zbyszkowi prokuraturze, lub podporządkowanej Panu Mariuszowi policji? W takich przypadkach widać do czego potrzebna jest niezależna prokuratura i niezawisłe sądy. 
W Stanach, Sędziowie Sadu Najwyższego wybierani są dożywotnio, być może dla tego nie obawiają się rządzących. Ktoś musi patrzeć im na ręce, ktoś kto dobrze zna prawo i nie miał kłopotów z zaliczeniem aplikacji czy powrotem do zawodu. W takich przypadkach bardziej wierzę ludziom z wykształceniem prawniczym, doświadczonym sędziom i autorytetom z tytułami profesorów, niż głosowi ludu (czytaj: partii rządzącej (drugie i rzeczywiste dno to wola Pana Prezesa)). 
     Na koniec chcę się przyznać. Tak, należę do kasty broniącej swych przywilejów. Ta kasta, to kasta ludzi myślących (inaczej niż Pan Prezes) a przywilejem jest możliwość niezależnego działania i myślenia.


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      J.J.Cale "Travel-Log", płyta z 1989 roku, nagrania pochodzą z lat 1984-89. Niczym, jak zwykle, nie zaskakuje. Daje nam to, czego oczekujemy, spokój, stylowość, bluesowość, południowość :)
J.J.Cale - Shanghaid
J.J.Cale - Tijuana
J.J.Cale - River Boat Song

     Jazzowy saksofonista który dał się poznać z zespołu Milesa Davisa. Płyta wydana w 1975 roku, czyli roku śmierci tego muzyka. Cannonball Adderley "Phenix".
Cannonball Adderley - Sack O'Woe
Cannonball Adderley - Walk Tall/ Mercy, Mercy, Mercy

     The Smiths "Meat Is Murder" z 195 roku. Druga studyjna płyta zespołu który, począwszy od nazwy, poprzez tematykę tekstów, skończywszy na strojach, stawiał na zwyczajność. Jak powiedział w jednym z wywiadów Morrissey: "„Zdecydowałem tak [nazwać nas The Smiths], ponieważ była to najbardziej zwyczajna nazwa, a uważam, iż nadszedł czas, aby zwyczajna część świata pokazała swą twarz.” Nigdy nie zdobyli światowej sławy, choć zyskali sporą popularność. Sympatyczna, gitarowa, alternatywna muzyka z dobrymi tekstami i charakterystycznym wokalem Morrissey'a.
The Smiths - That Joke Isn't Funny Anymore
The Smiths - That Barbarism Begins At Home

     Nazareth kojarzony jest z epoką glamrocka, popową raczej wersją muzyki rockowej, ale nagrali płytę którą bardzo lubię i nawet cenię, bo gdy ją poznałem, wydawała mi się bardzo ciężka. Czas zmienił tę ocenę, ale to że ją lubię, to się nie zmieniło. Nazareth "Hair Of The Dog" z 1975 roku. Jeszcze jedna refleksja, kiedyś wokaliści rozpoznawalni byli po jednym zaśpiewanym słowie ...
Reedycja ma jedną dużą wadę, jeden winyl został rozbity na dwa, więc jedna strona płyty trwa ok 10 minut (co za "geniusz" to wymyślił ????)
Tytułowy utwór z płyty ... nie jest mym ulubionym, ale to chyba największy hit zespołu:
Nazareth - Hair Of The Dog
Następny numer ... ekstaza (kiedyś, dawno, dawno temu)
Nazareth - Miss Misery
Nazareth - Changing Times
Nazareth - Beggar's Day
Nazareth - Whiskey Drinkin' Woman
I ballada która wzrusza mnie do dziś ...
Nazareth - Please Don't Judas Me
Love Hurts nie będzie, bo nie znoszę !!!! ...

     Niedobitki winylowe z kolekcji The Dillinger Escape Plan. Singiel "Limerent Death", na pierwszej stronie numer z LP, na drugiej instrumentalna wersja z orkiestrą ... ciekawostka
The Dillinger Escape Plan - Limerent Death

     Winylowy singiel Moskwy "Koncert w hard Rock Pubie PAMELA 2010-05-20", edycja limitowana (177 sztuk) Red Vinyl ... bla bla bla. Moskwa, punkowa, w formie.
Moskwa - Stań i walcz & Problem


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
    Do singla winylowego Moskwy dołączona była limitowana, a jakże, płyta CD z tego samego koncertu, z 14 numerami. Moskwa, punkowa, w formie. Link dźwięk ma kiepski, ale na płycie idealny jak żyleta, jak powyżej przy winylu (to ten sam koncert).
MOSKWA - Live in Pub Pamela Toruń 20.05.2010 cz. 1

     Pierwsza płyta szwedów z Anekdoten "Vemod" z 1993 roku. Grają jak King Crimson w swym najlepszym, rockowym wcieleniu.
Anekdoten - Karelia
Anekdoten - The Old Man & The Sea







     Druga płyta z boxu "Chris Rea Blue Guitars", "Album Two: (Country Blues)". Na tym jedenastopłytowym wydawnictwie, po latach grania pop-rockowych utworów, Chris gra w końcu to co kocha, prawdziwego bluesa, prowadząc nas przez różnorodność gatunków. Na tej płycie wiejski blues, nieskomplikowany w formie, prosty w treści w wykonaniu tego gitarzysty i schrypniętego wokalisty nabiera nowego, smutnego (blue) blasku.
Chris Rea - Going Up To Memphis
Chris Rea - KKK Blues
Chris Rea - Ticket For Chicago


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)

     Z łazienki najbliżej do półki bluesowej. Duke Robillard "Guitar Groove A Rama"  z 2006 roku. Ten amerykański gitarzysta nagrał niezliczoną ilość płyt, uczestniczył w nagraniach wielu muzyków (Jimmy Witherspoon, Snooky Prior, Jay McShann, Hal Singer, Pinetop Perkins, Joe Louis Walker, Todd Sharpville, Tom Waits, Bob Dylan). Technicznie doskonały, co słychać na płycie. Mnie przeszkadza to, że czasem mam wrażenie popisów a nie grania muzyki, jak chociażby w utworze "Blues A rama". Można to uznać za hołd złożony gitarzystom, ale można też odebrać jako popisy w stylu, jestem w stanie zagrać jak każdy gitarzysta bluesowej sceny. Tylko tego własnego stylu brakuje mi na tej płycie. Ale Blues A Rama wart wysłuchania.
Duke Robillard - Blues A Rama
Duke Robillard - This Dream


Do klika za tydzień :)
czarT

piątek, 22 kwietnia 2016

Zajebisty ranking

     Komunikacja międzyludzka jest prawdziwą sztuką. Jak mówić, jak sformułować komunikat, by być dobrze i jednoznacznie zrozumianym. Każdemu z nas zdarzyły się sytuacje, gdy nasza wypowiedź została zupełnie inaczej zrozumiana w stosunku do naszych intencji, lub też w ogóle niezrozumiana. Pamiętam te lekcje polskiego na których dociekaliśmy, co też poeta miał na myśli. Znam też autentyczne zdarzenie z sali sądowej, gdy zapłakana strona sporu po odczytaniu sentencji wyroku zapytała sędziego: "Pani, to ja wygrała, czy przegrała? Wygrała Pani. O to dobrze!". Warto zatem poznać pewne zasady i reguły, by nasze wypowiedzi były jasne i klarowne i dobierać słowa i sformułowania dostępne jak najszerszej rzeszy odbiorców. Gramatyka ma tu, zdaje się, znaczenie drugorzędne, bo kto zwraca na nią uwagę, z pewnością nieliczni. Przeciętny Polak operuje zasobem około trzystu słów i oczywistym jest, że jest kilka, które najczęściej przewijają się w jego wypowiedziach. Wydawało mi się, że tym najpopularniejszym jest nasza swojska i staropolska kurwa. Jest to jedno z tych słów, które najszybciej załapują cudzoziemcy przebywający w naszym kraju, ale trendy się zmieniają i ze sporym zaskoczeniem usłyszałem, że wcale tak nie jest. Palmę pierwszeństwa i zdecydowaną przewagę dzierży słowo jebać, we wszystkich jego odmianach. Jebać, przejebany, zajebany, najebany i przede wszystkim sformułowanie, które wydaje mi się, zapewniło tę pierwszą pozycję, czyli zajebisty. Zajebiste, prawda? Drugie miejsce w tym rankingu, przyznacie, że trochę chujowe, zajmuje chuj. Zwracam uwagę na poprawną pisownię tego słowa. Wbrew obiegowym i muralowym opiniom, pisze się je przez "ch" a nie przez samo "h". Chujowe czy nie, ale jednak to miejsce na podium. Trzecią pozycję zajmuje słowo pierdolić, też ze wszystkimi jego odmianami. Pierdolony, przepierdolone, co ty pierdolisz, nie pierdol. To takie trochę popierdolone słowo. O kurwa! Myśleliście, że Polacy zapomnieli o kurwie? Ni chuja, jesteśmy przecież zajebiści a nie jacyś popierdoleni by zapomnieć o tym obarczonym długowieczną tradycją, będącym prawdziwą perełką języka słowie. Można kręcić nosem, że duch w narodzie ginie wraz ze spadkiem nasycenia języka kurwą, ale to wciąż mocny punkt naszych wypowiedzi i plasuje się tuż za pudłem, na czwartym miejscu. Nie dajmy umrzeć kurwie, to nasze dziejowe dziedzictwo, kurwijmy się językowo, bo to słowo które łączy pokolenia i jest kurewsko zajebiste. Mam kurwa rację? Potwierdzają to też autorytety:




Piąte miejsce zajmuje słowo ja. Nie jesteśmy zatem narodem indywidualistów, nie stawiamy siebie na pierwszym miejscu, najważniejsze jest przecież dobro ogółu i wola suwerena .... czyli kurwa czyja ? Nie jestem pewien a raczej jestem pewien, że nie moja. Zatem wzmiankowany suweren, kimkolwiek on jest, to chyba nie ja. No i chuj, jebie mnie to.
Przyznam szczerze, że w ramach tego słownictwa, sam poruszam się z dużą swobodą, ale czy z fantazją... Żegnam was do następnego klika, bo w mej popierdolonej głowie dzieje się w chuj i nie jebie mnie to ni chuja, bo chcę to kurwa, jak co tydzień, zajebiście opisać. Ogarniacie to ludzie?


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     JJ Cale "Special Edition", wydana w 1984 roku płyta będąca podsumowaniem pierwszych dwunastu lat płytowego serialu JJ Cale'a ( w sumie trwał on do 2011 roku). Utwory które łatwo wpadają w ucho i .... tam zostają. Jeden z ulubionych "spokojniejszych" wykonawców bluesowych.
     Moja ulubiona płyta Nirvany pięknie brzmi z winyla. Jest drapieżnie, ale melodyjnie, jest szaleństwo ... Nirvana "In Utero":
     Pierwsza płyta Bad Company i nie wiem czy nie najlepsza. Kapela powstała w 1973 roku po odejściu Paula Rodgersa z grupy Free. Paula uważam do dzisiaj za jednego z najlepszych wokalistów w historii. Prosty, dożylny rock ...
Pozwólmy niech się przedstawią:
Bad Company - Bad Company
Bad Company - Rock Steady
Bad Company - Seagull
     Ocierająca się o jazz improwizowana muzyka z kręgu folk, czy world music, jak zwał tak zwał, warta uwagi i oryginalna propozycja grupy Osjan z 1983 roku, płyta "Roots". To piąty krążek w dorobku artystów (a przez kapelę przewinęło się sporo świetnych muzyków).
     Istniejąca tylko przez cztery lata formacja Air Condition, to zespół stworzony przez Zbigniewa namysłowskiego. Wydali jedną płytę "Follow Your Kitie" (1980). Jazz rock, który trochę się zestarzał brzmieniowo, co nie odbiera mu wartości:
     Z półki z klasyką, sięgnąłem po kolejną płytę z serii "Dzieła wszystkie" F. Chopina. Halina Czerny-Stefańska i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej grają koncert 
e-moll. Nagranie z 1959 roku:
    Antonio Vivaldi to "Cztery pory roku"?. Okazuje się czasem, że napisał też coś innego. Cztery koncerty na fagot i orkiestrę na jednej płycie ... uwierzycie? Lekko i miło się tego słucha ... Koncert E minor (moll), C major (dur), F major (dur) i D minor (moll).
Vivaldi, Bassoon Concerto in E minor, RV 484
A. Vivaldi - Concerto in C major for basson, strings and continuo, RV 472



Muzyka łazienkowa
     Trzecia w dyskografii, wydana w czerwcu 1970 roku, płyta Free "Fire and Water". Blues-rock w prawdziwe mistrzowskim wydaniu z wokalistą, którego uważam za jednego z najlepszych w historii rocka, o czym już wspominałem i genialnym gitarzystą (Paul Kossoff), który na tej płycie był jeszcze członkiem zespołu.  Jedna z moich płyt wszech czasów.




Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Pierwsza i zdecydowanie najlepsza płyta Cool Kids Of Death. Najlepsza tekstowo i muzycznie, pełna prawdziwego buntu i ... znana na pamięć. Czasem wracam by znowu poczuć tę adrenalinę. Cool Kids Of Death "Cool Kids Of Death" z 2002 roku. Moje ulubione kawałki :
Cool Kids Of Death - Niewarto
Cool Kids Of Death - Niech wszystko spłonie
Cool Kids Of Death - Poezja jest nie dla mnie
     Zawsze lubiłem tę płytę i tę kapelę, ale jakoś dziwnie mi się jej słuchało po marszu łysych z ONR. Marszowe rytmy, elektronika, industrialne dźwięki, język niemiecki ... to Laibach ze Słowenii. Kiedyś budziła uśmiech, dziś spowodowała zadumanie. Laibach "Opus Dei" z 1987 roku.
Pierwszy numer to cover Queen
Laibach - Geburt einer Nation
Drugi w trochę innej wersji:

Do klika za tydzień :)


piątek, 13 marca 2015

Strach

          Wciąż szukam swych odbić, tych świetlnych refleksów w których mogę zobaczyć siebie, spojrzeć z boku. W których mogę widzieć obraz jakim postrzega mnie świat. Czego w nich szukam? Co chcę zobaczyć? Wiem czego nie widzę. Wiem czego szukam gdy jadę windą i w lustrze widzę samotną sylwetkę. Wiem czego w tym obrazie brakuje. 
     W odbiciu, w tym refleksie trwającej chwili, w swych oczach ,nie widzę już lęku. Wzrok nie ucieka wyglądając nieznanego, nie szuka cieni przeszłości, nie boję się patrząc przed siebie. Nie ma we mnie tego paraliżującego poczucia bezradności, poczucia braku wpływu na cokolwiek, wrażenia zupełnej utraty kontroli nad tym co dzieje się wokół mnie. A takie właśnie wrażenia towarzyszyły tym wypartym z pamięci kacom, które zabijałem kolejną porcją znieczulacza. Lęk, przerażenie, bezradność, strach przed zmierzeniem się z codziennością, strach przed życiem. Wiem że to uczucie, tak wówczas paraliżujące i władające mną, było ........ zbawienne. Dziś wiem że to mój własny organizm, moje wewnętrzne ja, tak broniło się i ostrzegało przed tym co nieuchronnie musiałoby nastąpić. Dziś gdy oswoiłem to uczucie, gdy zaprzyjaźniłem się z tymi emocjami, gdy wiem jaka jest ich funkcja, ten strach pojawia się tylko czasem. Pojawia się, lecz już nie paraliżuje a mobilizuje, nie dominuje, nie towarzyszy permanentnie. Prowokuje do analizy, co jest jego przyczyną, przed czym ostrzega. Dziś nie widzę go już w swoich oczach. Widzę w nich tęsknotę za tym co niespełnione, za tym co niewiadome, widzę ciekawość i nie towarzyszy temu ani strach, ani lęk. Dziś czekam na przyszłość bez żadnej obawy. A jeśli jej nie mam .... skwituje to zapewne komunikat: "na zachodzie bez zmian", więc czym tu się przejmować ..... Życie jest wszak piękne i ekscytujące i ze mną i beze mnie .......
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     Bardzo klasyczna rockowa pozycja i bardzo przeze mnie lubiana, koncert Free, "Free Live!" z 1971 roku. Na takim bluesrocku uczyłem się słuchania muzyki ....
     Nadal w klimacie bluesrockowym, ale z odcieniem folkowym. JJ Cale "5" z 1976. Tego pana jadam łyżkami bez popitki. Piękne kołyszące ballady:
     Trochę muzyki klezmerskiej, żydowskiej, tak w niedzielny poranek :) Wydana przez Poljazz "Shalom" Lutz Elias and His Group, pełna muzyczna egzotyka, miła dla ucha. 
    I jeszcze "obowiązkowa" klasyka. Artur Rubinstein w Filharmonii Narodowej, nagranie próby i koncertu z 22 II 1960. Johannes Brahms, II koncert fortepianowy B-dur op.53, gra Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Witolda Rowickiego. No i cóż mam napisać ..... wysłuchałem, bo miałem dużo czasu w weekendowe poranki i nie był to czas stracony. Wersja w linku inna (1962) ale I Rubinstein i Brahms .... to się zgadza.
Brahms - Piano concerto no.2 in B flat major op.83 (1/4) (Arthur Rubinstein)

Muzyka łazienkowa
     Rytmicznie, głośno, przebojowo, to chyba moja ulubiona płyta Red Hot Chilli Peppers "Blood Sugar Sex Magik". Daje kopa do wysiłku fizycznego, więc do ćwiczeń jest w sam raz. 
Ten numer ukochałem na zawsze !!!!
RHCP - Give It Away
RHCP - Suck My Kiss
RHCP - Blood Sugar Sex Magik



Muzyka codzienna
     Powiew Afryki, lekkość i egzotyka, świetny głos i jazzujące klimaty, udział kilku gwiazd światowego formatu, to zalety tej płyty. Angelique Kidjo "Djin Djin" z 2007 roku.
     Nadal pod wpływem kobiet, nadal kobiet śpiewających. Patricia Barber "Cafe blue" z 1994 roku. Spokojna muzyka, rzeczywiście nadająca się do nocnej kafejki. Nastrojowa i jazzowa, z tym, że jak już kiedyś pisałem, wolę gdy Patricia gra niż śpiewa. Głos przeciętny i nie porywa, ale płyta jak całość niezła i warta polecenia (jak większość płyt Patricii).
Patricia Barber - Too Rich For My Blood
Patricia Barber - Nardis
     Słuchając tej płyty zastanawiałem się dlaczego jest taka nudna. Gdy doczytałem co to za muzyka, wszystko zrozumiałem. Piszę o płycie "music by RY COODER" z 1995 roku. Jest to zbiór utworów pisanych przez Ry Coodera do filmów .... i wszystko jasne. Zacząłem zatem słuchać z zupełnie innym nastawieniem i ....dało się słuchać z przyjemnością.
Ry Cooder - Paris, Texas
Ry Cooder - Theme from Southern Comfort
     Sam się zdziwiłem że tego słucham, ale darowanym płytom się w rowki nie zagląda. Norweski elektroniczny duet Röyksopp i płyta "The Understanding" z 2005 roku. O dziwo dosłuchałem do końca. O dziwo, podobało się nawet .... czasem. Wracać pewnie nie będę, ale też nie wyłączę gdy usłyszę.

Do klika za tydzień.

piątek, 29 sierpnia 2014

Biorę na rogi filmy i dialogi

Dialogi autentyczne ....................

- A co podać do picia?
- Coca Colę poproszę
- Czy życzy pan sobie z lodem?
- He he he, proszę bez, a loda może poźniej ....
- A słomkę podać, czy pan sobie z butów wyjmie?
*****
- Panie Czarku, czy działają jeszcze u pana elektroniczne odstraszacze gryzoni?
- Wyczerpały się baterie i nie działają. 
- To proszę założyć nowe baterie. A był jakiś widoczny skutek ich działania?
- Taaaak. Przed założeniem, gryzonie biegały sobie beztrosko zadowolone. Po założeniu, nadal biegały, ale wyraźnie przestraszone.
*****
- Chcemy u ciebie w elewatorze postawic separator.
- Dobrze, przyda się.
- A wiesz do czego bedzie służył?
- Oczywiście, żeby odseparować to co jest zseparowane.
*****
Podczas żniw, do pomocy otrzymałem starzystów. Zadania zpstały rozdzielone, każdy wie co ma robić. Będąc w roboczym ciągu, podczas "lotu" zauważyłem, że dwóch z nich siedzi i patrzy jak trzeci pracuje (wszystko odbywało się zgodnie z rozdzielonymi pracami).
- Panowie, odpowiem wam teraz na niezadane pytanie. Wiem że z pewnością chcielibyście je zadać. Jeżeli pytacie mnie, czy możecie pomóc koledze, gdy sami nie macie nic do roboty. Odpowiedź brzmi TAK !!! I proszę nie zadawać mi więcej tego pytania, tylko pomagać sobie nawzajem.
*****
Przegladamy z kolegą schemat nowego separatora, który ma być zamontowany w elewatorze. Kolega głośno "myśli":
- I tędy zapierdala powietrze, rozpierdala ziarno po tych rynnach a plewy i kurz wypierdala w chuj do cyklonu.
Odwracam sie do starzystów przysłuchyjących się rozmowie.
- Pozwólcie że przetłumaczę z języka branżowego na polski. Podawane tędy powietrze pod wysokim ciścieniem, unosi ziarno do odpowiednich, w zależności od ciężaru i objętości rynienek, separując je na różne frakcje, a plewy i kurz odbierane są do komory odpadowej.
*****
- Idziesz dziś na naszą próbę?
- Tak
- Z jednym tylko piwem?
- Gracie coraz lepiej, więc coraz mniej alkoholu trzeba by tego słuchać.
*****
- Co ty k.... grasz?
- Jak to co? Swoją partię gram. Przecież zawsze tak gram..
- Ale grasz źle!
- Daj spokój. czepiasz się. Raptem żeś się wrażliwy na dźwięki zrobił. Zawsze było źle i było dobrze.
*****
Obejrzałem film biograficzny o Jacku Kaczmarskim, "Bard". Zostały mi w głowie dwie rzeczy.
Pierwsza, bardzo zaskakujące zdanie o piosence "Mury". Przecież wszyscy ją znają : "Wyrwij murom żeby krat ......". Jacek stwierdził że jest ona jego największą artystyczną porażką !! Dlaczego? Bo stała się symbolem tego, przeciwko czemu została napisana. Przypomijcie sobie koniec utworu ......

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas
I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam

Patrzył na równy tłumów marsz
Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz
Milczy wsłuchany w kroków huk
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg...


Jakże trafna pointa. Ale kto tam zajmuje sobie głowę subtelnościami poety w gorący czas rewolucji.
Druga, pomimo pozorów anegdoty, też niewesoła.
Ze wzgledu na swoje załamania nerwowe, stany depresyjne, ciężkie picie, Jacek zasięgnął w Niemczech rady psychologa.
- A co pan robi, czym się zajmuje? - spytał psycholog.
- Jestem poetą
- To czemu pan się dziwi, to wszystko jest przecież wpisane w pana profesję.
*****
I jeszcze jeden, zupełnie przypadkowo obejrzany film. "Wzgórze nadziei (Cold Mountain)" Co mnie w nim zainteresowało? Cyba nie sądzicie, że "fascynująca" fabuła.
W skrócie.
W tle wojna secesyjna. Ona mieszka z dwiema samotnymi kobietami na farmie. On przejeżdżał mimochodem. Spotkali się. Miłość od pierwszego wejrzenia, ale on pojechał dalej, na wojnę. Ona została i tęskniła. On odjechał, zabijał, walczył, robił złe rzeczy i też tęsknił. Aż w końcu uciekł, czyli zdezerterował, by wrócić do niej. Ona na tej farmie też nie miała lekko. Maruderzy, dezerterzy i ludzie ich ścigający, zabijali, gwałcili i wyczyniali wszystkie te brewerie związane z wojną (w tym wypadku secesyjną). Ona, choć ze wszystkich najpiękniejsza, pozostała nienaruszona. On wędrował i zwalczał pokusy. Ona wciąż czekała. Aż doszedł, miłość zakwitła i została spełniona (w szopie), ale zaraz on musiał ratować jej życie i tego już nie przeżył. Owocem jedynego bliższego spotkania, była córeczka i szczęście rodzinne (bez tatusia) zraszane łzami wspomnień w miłej patriotycznej atmosferze. 
Czy ze względu na tę fascynyjącą fabułę zainetresowałem się tym filmem? Otóż nie. Do ekranu przykuł mnie jeden z epizodów związany z muzyką. W nim pojawiła się kapela wędrownych muzykantów, grających muzykę folk. Stary skrzypek, przygłupi chłopak grający na banjo i młody śpiewak i gitarzysta. Dwóch pierwszych zostało wkrótce zastrzelonych (choć nie do końca) a śpiewak przeżył. Ze zdziwieniem rozpoznałem w nim Jack'a White'a. (The White Stripes, Raconteurs, i.t.d.) Ale pewności nie miałem, więc kwitłem przed ekranem do napisów końcowych, by potwierdzić swą teorię. I miałem rację. Zanim Jack stał się znanym rockmanem, grał w takich filmach. 
Ot i cała historia.
A filmowo-książkowym tekstem nie do przebicia, jest zdanie z zupełnie innego fimu i książki:
"Jędruś, jam ran twych całować niegodna" .......
Czego sobie i Wam życzę ;) 
........ no przecież nie ran, tylko ich ewentualnego całowania ;)
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Muzyczne przesłuchania zacząłem mocno. Stone Temple Pilots "No 4" z 1999 roku. Świetna rockowa kapela wyrosła z muzyki grunge. Przypomniałem sobie, że to nie tylko pierwsza płyta i przeboje "Plush" czy "Creep" i znowu jestem ich fanem. Płyta porywa od pierwszych dźwięków (tylko mnie?).
Stone Temple Pilots - Down
Stone Temple Pilots - Heaven & Hot Rods
Stone Temple Pilots - No Way Out
To że wypatrzyłem Jacka White'a w opisywanym filmie, mogło być wynikiem słuchania jego płyt. Bo kolejne dwie gościły w odtwarzaczu. The White Stripes "Get Behind Satan" z 2005 i "Icky Thmp" z 2007. Tradycja rockowo-folkowa w dość oryginalnym brzmieniu.
The White Stripes - Blue Orchid
The White Stripes - My Doorbell
The White Stripes - Icky Thump
The White Stripes - You Don't Know What Love Is (You Just Do As You're Told)
The White Stripes - Conquest
Zespół którego nie lubię a czasem słucham, by utwierdzić się w nielubieniu. I utwierdziłem. Wiolonczele wolę jednak w innym repertuarze. Apocaliptyca "Reflections" z 2003 roku.
Apocalyptica - Prologue
Apocalyptica - Heat
Potem była podróż do przeszłości od teraźniejszości. Reedycja albumu z 1974 roku, po 40 latach. Gentle Giant "The Power and The Glory". Niektórzy twierdzą że to najlepsza płyta tej formacji. Ja nie ! Nie ma niej takich nagrań jak to (trzeba tylko doczekać do 2:22) :
Gentle Giant - Peel The Paint
A na tej płycie są .... też ładne nagrania .... ale już nie tak ładne, nie ma rockowego zęba ;)
Gentle Giant - Proclamation
Gentle Giant - Cogs In Cogs
Nowiutka, bardzo przyjemna w słuchaniu i po prostu dobra płyta składająca hołd muzyce JJ Cale'a. Mam parę jego płyt, więc zainteresowała mnie i ta. Nie żałuję. Przyjaciel JJ Cale'a, Eric Clapton wraz z przyjaciółmi, nagrał kilkanaście jego piosenek. Bardzo pięknie, stylowo i w klimacie. Przecież go dobrze czuje, bo już wcześniej śpiewał jego piosenki (Cocaine) i nagrywał z nim płyty(ę). A płytę polecam na spokojne wieczory i do samochodu. Eric Clapton & Friends "The Breeze - An Appreciation of JJ Cale" z 2014 roku.
Ależ lubię ten numer !!!!!
Eric Clapton & Friends - Call Me The Breeze
Tu z gitarą i wokalem Marka Knopflera:
Eric Clapton & Friends - Someday
Na koniec płyta wydana w 1996 roku, The Who "My Generation - The Very Best Of". Nie bardzo lubię tę grupę, ale maja parę utworów które powodują szybsze bicie serca. Chociażby te:
The Who - My Generation
Z powyższego nagrania pochodzi motto mego bloga: "I hope I die before I get old"
The Who - Substitute
Powyższe zaś nagranie sprofanowali Sex Pistols, już bez Johnny'ego Rottena, na płycie "The Great Rock 'n' Roll Swindle".

Do klika za tydzień.