Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nina Simone. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nina Simone. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 stycznia 2018

Głodny jak...

     Jestem głodny jak pies... a ja jak wilk... Podobne frazy mające wyrazić jedno uczucie głodu, jednak znaczenie symboliczne zupełnie inne. Wilk jako wolne i dzikie zwierzę (coraz rzadsze) sam zaspokaja swój głód polując. Pies jako symbol wierności człowiekowi (psów jest coraz więcej), a więc jednak symbol niewoli i poddaństwa, dostaje pożywienie z rąk swego pana. Czy nie przesadziłem z tym psem i jego symboliką? Z punktu widzenia wilka z pewnością nie. Jak może oceniać istotę żyjącą w niewoli i jeszcze z tego zadowoloną, istota wolna i tępiona przez pana istoty niewolnej. Wilk jako symbol wolności fascynuje, chętnie podziwiamy go... w ZOO, bo jako wolne zwierzę budzi lęk i zupełne niezrozumienie swych pierwotnych instynktów, które my jako "cywilizowani" próbujemy w sobie wytępić, choć to one fascynują swą prostotą i jednoznacznością, której tak brakuje cywilizacji. Polujemy na dzikie zwierzęta dla przyjemności. Czy to jest miarą, symbolem postępu? Kiedyś, przy bardziej prymitywnych narzędziach do zabijania, zwierzę miało choć szansę na w miarę równy pojedynek z człowiekiem. Czy dzisiaj ma taką szansę?
Głodny jak wilk
Wierny jak pies
Dumny jak lew
Tchórzliwy jak zając
Najedzony jak świnia
Wolny jak ptak
Uparty jak osioł
Potulny jak baranek
Mądry jak sowa
Pracowity jak pszczoła
Sprytny jak lis
Zwinny jak kot
Zdrów jak ryba
Zły jak osa
Szuja jak człowiek


p.s. może ktoś przypomni mi jeszcze jakieś porównania, 
      proszę

*****
I takie koncertowe wspomnienie Obywatela NIP, w którym nadal pełnię funkcję wokalisty
Stara piosenka Krzysia Ostrowskiego w naszej aranżacji
Kołycz, kołysz...




*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Smutek ogarnia mnie, gdy myślę jakie są konsekwencje wstawania z kolan. Nie czuję, by ten kraj, jako "instytucja", był moim krajem. To jest (jeszcze) moje miasto, moja ziemia, moja ojczyzna, rozumiana jako ziemia przodków, ale już nie moja Polska. Dzień dzisiejszy to tylko wstyd i niepokojąca chęć odwetu. Ale wówczas będę jak ONI...


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Na początek znowu amerykańska formacja hip hopowa, Public Enemy z drugiej swej płyty "It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back" z 1988 roku. Album uważany za najlepszą płytę wszech czasów w tym gatunku.

     Po rapujących Wrogach Publicznych, też czarna muzyka lecz dużo bardziej osadzona w tradycji. Dr. John "Creole Moon" z 2001 roku. Dlaczego czarna, skoro doktor jest biały? Bo to blues i to nowoorleański, czyli zmieszany z jazzem. Głos Doktora jest nie do podrobienia a i muzyka pełna czarów voodoo...

     I jeszcze jedna bluesowa pigułka, Nina Simone "Pastel Blues" z 1965 roku. Czarna diva bluesa z niebanalnym, silnym głosem. Beth Hart chyba słuchała jej w młodości.

      Równie stara płyta, bo z 1962 roku. Jackie McLean "Let Freedom Ring". Ten amerykański saksofonista współpracował z wielowa wielkimi jazzowego świata. Album wysoko oceniany przez krytyków.

     Krótkie ale głośne przerywniki singlowe... Converge "I Can Tell You About Pain" i "Eve" na jednej małej płytce. Ciężka i połamana muza:

     Taka ciekawostka, singiel amerykańskich protopunkowców z Death (czarne punki z Detroit) z dwoma nagraniami, North Street (z 1979) i We're Gonna Make It (1992). To drugie zalatuje country punkiem. Nagrania wydane również na płycie "III", będącej kompilacją różnych nagrań z lat 1975-1992, wydanej w 2014 roku.
DEATH - North Street
DEATH - We're gonna make it

*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

      A w samochodzie jazz. Trio E.S.T. z płyty "Winter in Venice" z 1997 roku. Pełen przestrzeni skandynawski jazz kapeli, która na stałe wszła do kanonu europejskiego jazzu. Pulsujący emocjami spokój.
Esbjörn Svensson Trio - Second Page
E.S.T. - WINTER IN VENICE (FULL ALBUM)

      Jazz i blues, dwa pokrewne żywioły. Stevie Ray Vaughan z płyty "Soulo to Soul" z 1985 roku. Przedwcześnie zakończył życie w wypadku śmigłowca w wieku 35 lat. Pozostały nagrania pozwalające podziwiać świetną technikę, która w połączeniu z feelingiem dała niesamowite rezultaty. Do dziś lubię słuchać gdy jego gitara gada do mnie..., jak w tym swingującym kawałku:
Stevie Ray Vaughan – Gone Home
Stevie Ray Vaughan - Come On

     I jeszcze kompaktowa wersja ostatniej studyjnej płyty Ziggiego Marleya "Ziggy Marley" z 2016 roku. Miła, kołysząca muza, choć podawane tematy czasem niełatwe.
Ziggy Marley - Amen
Ziggy Marley – We Are The People






Do klika za tydzień
czarT





piątek, 29 stycznia 2016

Czy ja się starzeję?

     Czy ja się starzeję, czy po prostu jestem nieziemsko zmęczony? Jakie tam starzeję, przecież ten proces mnie nie dotyczy. A tu ups!, niespodzianka. Coraz częściej wychodząc z naszego osiedlowego sklepu łapię się na tym, że nie pamiętam gdzie zostawiłem samochód i gorączkowo i trochę nerwowo, rozglądam się w lekkim popłochu. Dotychczas na szczęście znajduję "zgubę", ale zaczyna mnie to trochę irytować. Zmniejszam powoli częstotliwość ćwiczeń, bo organizm zaczyna się buntować i przypomina o swym stopniu zużycia różnymi bólami. Przestałem czytać, nie, nie w ogóle, bez okularów. Muzyki słucham coraz głośniej i coraz prostszej, bo kto przestają mnie bawić muzyczne niuanse. Konkretny cios akustyczny to jednak doznanie odczuwalne, a nie takie tam mizianie po bębenkach usznych, gdy muszę się wysilić intelektualnie, by stwierdzić czy to jeszcze muzyka, czy szum nośnika. Muzyczni idole młodości padają jak muchy, co również nie napawa optymizmem. Ale to może tylko przesilenie zimowe, lub raczej wiosenne, zważywszy na pogodę. Zimno irytuje mnie swym zimnem, a ciepło pluchą, wilgocią i ciepłem ...... Stary zrzęda ....
     By już nie zrzędzić, bo to też mnie irytuje (chętnie napisałbym wkurwia, ale przecież to nieprzyzwoite, nie przystoi i wkurwia tych "porządnych"), przytoczę dwie mądre sentencje, żeby choć w swoich oczach zobaczyć siebie w lepszym świetle, namaszczonego na mędrca, mądrością innych (zauważyłem, że przecinki stawiam jak popadnie, w sposób bardzo intuicyjny, bez żadnego związku z gramatyką, czy wręcz ortografią, której nigdy nie opanowałem ..... z pewnością miałem, mam i mieć dozgonnie będę, dysleksję, dysortografię i inne takie przypadłości, co też mnie wk..., irytuje). Zapytacie czyjego są autorstwa (te sentencje), a żebym to ja jeszcze pamiętał ..... Jak przez mgłę dociera do mnie wspomnienie sytuacji w których je usłyszałem. Jedną podczas inspirującego (do myślenia, a takie spotkania są jak drobiny złota w rzecznym mule) spotkania poświęconego mądrości, a drugą w nieodżałowanej (bo po poprzednich doświadczeniach rządów polityków prawicowych w mediach, spodziewam się wszystkiego najgorszego po tym moim ulubionym programie, a już z pewnością nie wolności słowa, a pełnego jego zniewolenia) Trójce. 


"Nauczyciel przychodzi, gdy uczeń jest gotowy"
Gdy dojrzejesz do przyjęcia nauki, wszyscy i wszystko może być Twym nauczycielem. Gdy już dojrzejesz, gdy zaczniesz rozumieć ....

"Prawdziwie zniewolony jest człowiek, który o wszystko co go spotyka wini innych"
To chyba nie wymaga komentarza, a dotyczy tak wielu ......

*****

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Główną, winylową atrakcją tygodnia była płyta KYUSS'a "Wretch". Płytę tej stonerowej kapeli bardzo lubię, a kapelę nawet bardzo i bardzo cenię. Niski strój gitar i dźwięki masujące wnętrze. Irytuje mnie tylko przy tych wydaniach, że płytę 60-cio minutową, tłoczy się na dwóch winylach i jedna strona trwa tylko 15 minut, ale muzyka wynagradza trudy chodzenia do gramofonu. Pierwszy album tej legendarnej już kapeli z 1991 roku "Wretch":

     I jak to mam w zwyczaju, zupełna zmiana klimatu. Bardzo ładna płyta na pianino i głos. Wykonawczyni z nazwiskiem i świetnym głosem, a płyta z 1969 roku, rodzynek. Nina Simone "Nina Simone and Piano":

     Świetna płyta "Laokon", polskiego flecisty jazzowego Krzysztofa Zgrai z 1981 roku. Przypominam sobie swoje stare winyle i czasem takie zaskoczenia. Naprawdę dobra płyta. Niemal psychodeliczny odlot ....
Krzysztof Zgraja - Laokon
Krzysztof Zgraja - La Concha

     "Ostatni koncert" Ryśka Skibińskiego "Skiby" na Rock Arenie '83, wydany w 1987 roku. Plejada muzyków bluesowych (m.in. Krzak) i swobodne, pełne radości granie. Szkoda, że ostatni. Niestety spotkali się na nim Skiba i Rysiek Riedel ......
Nie ma nagrań z tej płyty, ale z innych koncertów są :
RIEDEL-SKIBIŃSKI-WINDER - NIEZNANE NAGRANIE - OH, SŁODKA 1983
Skibiński Winder - Thrill is gone

     Na koniec niezły "rarytas", słuchany w odosobnieniu, bo nawet moi synowie mają co do tego pana pewne wątpliwości a i lepiej go słuchać niż oglądać. Osoby o słabszych nerwach niech nawet nie czytają o jego scenicznych, i nie tylko, ekscesach. Pełen wściekłości i dźwiękowego oraz słownego brudu winyl GG Alina "Freaks, Faggots, Drunks & Junkies" z 1988 roku.
GG Allin - Discography Vol. 5, 1988 (full album)


Muzyka łazienkowa
     Tu znalazłem płytę, której słuchał jeden z mych synów. Czy ja go lubię (wykonawcę, nie syna)? Chyba nie, ale do ćwiczeń fizycznych w łazience jest jak znalazł ..... choć zgubił okładkę płyty. Taka podróbka rapera, Kid Rock z płyty "Devil Without a Cause" i największy przebój z krążka :

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
     Płyta która towarzyszyła mi w samochodzie ponad tydzień. Nie mogłem uwolnić się od tych dźwięków, bo gdy śpiewa Maynard ja odpływam. A Perfect Circle "Mer De Noms" z 2000 roku. Takie walczyki powodują u mnie ciary na plecach .....

A przy tych bluesach pięknie się relaksuje i łagodnieje za kierownicą, co jest niezbędne przy tej pogodzie. Magic Slim "Highway Is My Home" z 1978 roku ..... a ponieważ, jak to czasem bywa, nie znalazłem nic z tej płyty, to Magic Slim z innych płyt:
W następnym nagraniu dwóch przystojniaków na scenie ......

Bardzo znany zespół, choć z nagrań ..... dawnych. Turbo i płyta z 2013 roku "Piąty żywioł". Dla fanów solidna rockowa mółcka i na poziomie. Solidna i to doceniam, choć mnie nie porywa.


Do klika za tydzień ........