Pokazywanie postów oznaczonych etykietą King Gizzard and the Lizard Wizard. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą King Gizzard and the Lizard Wizard. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 lipca 2017

Died

     Dzisiaj refleksje związane z jednym utworem, Alice In Chains "Died". Utwór nagrany w 1999 roku, ostatni z wokalistą Layne Staley-em. Pogrążał się już w heroinowym nałogu po śmierci swej partnerki Demri Lary Parrott (1996) a wszelkie próby pomocy zawiodły. Brak chęci chęci do dalszego życia nie pomógł w walce z nałogiem, nie pozwolił nawet jej podjąć. Czy było to przyczyną słabej konstrukcji psychicznej, czy wielkiej miłości, czy po prostu zagubienia. Jedną z łatwiejszych dróg znalezienia wewnętrznej siły do przetrwania "piekła" życia jest wiara. Problem z tym, że trzeba ją mieć. Nie wymaga to większego wysiłku intelektualnego a i samodzielne myślenie też w niej nie pomaga. Zakłada ona poddanie się pewnej narracji, uwierzenie, przepraszam za kolokwializm, na słowo i można odrzucić myślenie w oczekiwaniu na nagrodę. Ta nagroda jest zazwyczaj główną motywacją, przy tak płytkim podejściu do tej kwestii, bo jak widać dookoła, katoliccy intelektualiści to raczej elita, niż reguła.  Trudniejszą a co za tym idzie, też dość elitarną drogą jest praca nad "własnym wnętrzem". Zagłębienie się we własną psychikę, poznawanie siebie, zaakceptowanie i nauczenie się dystansu do rzeczywistości. Głęboka świadomość, że życie które zostało nam dane przez naturę (rodziców), jest jedynym, ostatecznym i poważna kontemplacja tego faktu, pozwoli na znalezienie tej mocy, by go nie zmarnować. Nagrodą będzie wewnętrzna równowaga, spokój, siła pozwalająca na przetrwanie w każdej sytuacji. Konsekwencją może być chęć ochrony tej wyjątkowości życia w każdym jego przejawie, chęć jej opiewania i piękna, które możemy zbudować sami. Każdy może wybrać własna drogę i jeśli to da mu potrzebną siłę, to czy jest to wiara, czy jej brak, to ten wybór będzie dobry. Gorzej, gdy nie znajdziesz takiej drogi, a uwierzysz chemicznym ulepszaczom rzeczywistości. Gdy ich zabraknie, lub stępi się ich "ostrze", zostajesz bezbronny wobec demonów własnego umysłu. Gdyby Lane miał taką siłę, może potrafiłby uporać się z tą stratą tworząc rockowego Romea i Julię? Może tak mocne przeżycie pozwoliłoby mu stworzyć pomnik sztuki, poświęcony nieżyjącej partnerce, który wspominany byłby przez pokolenia. Jej śmierć, w pewnym sensie, nie poszłaby "na marne". A pozostała jedna piosenka i samotna, żałosna śmierć. A mógł nagrać jeszcze tyle dobrych płyt ... Prawdziwym pokazem siły osobowości jest umiejętność radzenia sobie z nieszczęściami. Siłą jest umiejętność uczynienia ze złego doświadczenia jakiegoś dobra, czy to dla siebie, czy innych.




*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Ustawia o Sądzie Najwyższym zaczynała się słowami : 
"Sąd Najwyższy jest organem władzy sądowniczej, powołanym do:
1) sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez ...."
w nowym projekcie ustawy te słowa zniknęły. Mowa jest o dyscyplinowaniu, nadzorze, kontroli .... iście freudowska pomyłka.

*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Psychodeliczni Australijczycy z płyty od której rozpoczęła się międzynarodowa popularność zespołu. Na płycie niekończąca się muzyczna podróż, utwory przenikają się nawzajem bez sekundy przerwy między nimi. Motoryczna i psychodeliczna muzyka. King Gizzard and the Lizard Wizard "Nonagon Infinity" z 2016 roku:

     Zespól Death, pionierzy Death Metalu których skład rotował tak, że trudno się połapać kto kiedy i z kim grał, rozdzierani personalnymi konfliktami. Zespół, wizja jednego człowieka (Chuck Schuldiner) z którego śmiercią zespół przestał istnieć. Płyta, chciałam napisać legendarna, ale każda taka jest, "Human" z 1991 roku, zremasterowana i wydana w limitowanym nakładzie (kolor winyla) w 2011 i 2017. Śmiertelna jazda ... dla niewprawnych uszu.

     Miażdżący ciężar muzyki wspaniałej i poszukującej kapeli Neurosis. Mroczne teksty, powolnie sącząca się z głośników dźwiękowa miazga i drażniący zmysły wokal, czyli to co lubię. Poziom nie do przeskoczenia dla wielu naśladowców. Ostatnia płyta z 2016 roku, Neurosis "Fires Within Fires" nie przynosi kolejnej rewolucji, ale penetruje solidne podstawy post metalu, czy też sludge metalu (Sludge metal (często określany również jako sludge) – podgatunek muzyki heavymetalowej, uważany za fuzję gatunków doom metal i hardcore punk, niekiedy obejmujący również wpływy z southern rocka oraz grunge).

     Polscy rockmani postanowili grać reggae i ... tak powstał Izrael. Gdy im się znudziło (wypełnili "misję") przestali, by po latach się reaktywować. Przez grupę przewinęło się wielu znanych muzyków. Trzecia płyta z 1987 roku "Duchowa rewolucja" (w 1991 wyszła druga część nagranego materiału pod zaskakującym tytułem "Duchowa rewolucja 2", oryginalny winyl, trochę trzeszczy ale da się słuchać. Jakie jest to reggae ? Trochę mi brakuje ducha i mistycyzmu (to rockmani a nie rastamani) a i teksty, hmmm .... młode :) Wolę jednak inne składy, jak choćby Bakshish ...
Izrael - Duchowa rewolucja
Izrael - Nikt

     Debiut płytowy The Velvet Underground z wokalistką Nico z 1967 roku. Kultowa okładka, kultowa muzyka, która miała wpływ na pokolenia, choć po wydaniu była komercyjną klęską. Nic dziwnego, dźwiękowe (jak na owe czasy) eksperymenty, bardzo kontrowersyjne teksty (Heroin). Dzisiaj to już tylko powrót do czasów które nie wrócą ...
The Velvet Underground & Nico - I'm Waiting for the Man
The Velvet Underground & Nico - Venus in Furs
The Velvet Underground & Nico - Heroin

     Kapeli w zasadzie nie lubię, ale za jedyne 49,99 w pewnym markecie w kropki kupiłem, bo płyta jednak kultowa a i parę nagrań pamiętam z "tanecznych" szaleństw. Guns'N'Roses "Apetite For Destruction", Gunsi w formie którą jeszcze potrafię strawić.
Guns'N'Roses - Welcome to the jungle
Guns'N'Roses - Paradise City
Guns'N'Roses - Sweet Child O' Mine



Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa

     Po koncercie Armii na Bagnie musiałem przypomnieć sobie tę starą Armię, bo koncert po prostu mnie znudził jednolitą galopadą i wszystko rozmyło się w jednej głośnej dźwiękowej magmie. Armia "Antiarmia", wydanie na CD Ars Mundi (ważne bo są różne wersje z trochę różnymi utworami - dodatkami). To jest Armia !!!! ... Panie przed wojną to była Armia, teraz to g... nie Armia :) :) :)
Armia - Jestem drzewo, jestem ptak
Armia - Aguirre
I z koncertu na Bagnie z 2013. To, dla odmiany, był jeden z najlepszych koncertów ...
Armia - Saluto

     Ciągnie do bluesa ... holenderski gitarzysta Julian Sas z płyty "Delivered" z 2002 roku. Mocny blues rock, świetny technicznie i z prawdziwym feelingiem.
Julian Sas - A Light in the Dark
Julian Sas - Hey Joe

Do klika za tydzień :)
czarT

piątek, 30 czerwca 2017

Urlop

     Dzisiaj mało muzyki i mało pisania, bo zaczynam urlop. Za oknem leje a ja za chwilę wyjeżdżam na Rock na Bagnie. Oby przestało ... Potem Wigry, Suwałki Blues Festiwal, występ w barze Polskim w Suwałkach (6.07 godz. 20.00), powrót, koncert na Zlocie Motocyklowym w Wasilkowie (15.07 godz ????) i ... koniec urlopu. W perspektywie żniwa i skup, czyli miesiąc wyjęty z życiorysu, trzeba więc nabrać sił. Pozdrawiam i zostawiam Was ze zdjęciem ze spotkania naszej klasy licealnej w .... 38-lecie naszej matury. Plan daleki ze zrozumiałych względów. Rozmawiam z kolegą którego nie widziałem ... ho ho ho, a może dłużej. Zza barierki wyglądają inne siwe głowy.
Do miłego zatem, za dwa tygodnie ... 



*****
Bieżący komentarz


Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

no comments
*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły

czyli winylowy kąt

     Płyta z 20015 roku nagrana przez psychodelicznych Australijczyków z zespołu King Gizzard And The Lizard Wizard "Paper Mache Dream Ballon". Trochę nietypowy, akustyczny album na którym brzmią jak zespoły z lat 60-tych, grające krótkie (w odróżnieniu od poprzedniego albumu), melodyjne, psychodeliczne ballady.

     Punkowy klasyk, druga płyta The Clash "Give 'Em Enough Rope".

     Hardrockowy klasyk, Deep Purple "Machine Head". Kiedyś wydawała mi się zbyt "miękka", dzisiaj słucham i wspominam ... Płyta z zakupów biedronkowych :)

     Rok 1963, Miles Davis "Seven Steps To Heaven", klasyczny Miles jeszcze sprzed elektrycznych eksperymentów. Mnie uspokaja ...

Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
    To chyba pierwsza solowa płyta, niemłodego, amerykańskiego sidemana, gitarzysty o nieamerykańskim nazwisku, Alex Schultz "Think About It" z 2004 roku. Spokojny, jazzujący blues. Dobrze wycisza, choć można też znaleźć buzujące w tle emocje.
Tad Robinson Band feat. Alex Schultz - Let's Start Again
Alex Schultz & Frank Salazar - Done got over






Do klika za .... :)
czarT




sobota, 8 kwietnia 2017

Trop

     Jakkolwiek to nie zabrzmi, prace nad płytą trwają i będą trwały, do końca świata i jeden dzień dłużej. Jest to stan permanentny i stały. Zaczynam wątpić w możliwość jej skończenia, tym bardziej, że dzięki splotom okoliczności i "życzliwości" nieżyczliwych, zupełnie straciliśmy serce do materiału jak i sam materiał (a przynajmniej jego część za którą zapłaciliśmy). Walczy jeszcze Sułek i Marek, w jednym z nagrań zabrzmieliśmy przez chwilę jak Deep Purple i nie wiem czy cieszyć się, czy płakać, bo dzisiejszych Purpli nie lubię ... a raczej nie słucham to i nie kojarzę, za to stare nagrania znam na pamięć. Nadal nie gramy równo, czyli mówiąc po polsku, gramy nierówno, ja nie umiem już śpiewać, w związku z czym drę ryj jak opętany, co spotyka się z dezaprobatą, niemłodych już, zupełnie jak ja, kolegów. Ostatni z członków zespołu, wyzywany przez nas gówniarzem, właśnie przekroczył 50-tkę, z radością powitaliśmy go w tym gronie i choć przez mgnienie poczujemy wiekową solidarność grupową, bo już za trzy lata przejdziemy do ligi 60+ a on znowu będzie gówniarzem, przed 60-tką. Trwa też szukanie pomysłów na okładkę. Ponieważ motywem przewodnim płyty, taką idee fix, jest wilk i jego wilcze życie i wesoły koniec, naturalnym jest, że musi się też znaleźć na okładce jego podobizna, a nawet trop. Wilczego tropu nie trzeba było długo szukać, mam go na sobie. Pozostawił mi ją mój wewnętrzny wilk, gdy pewnego dnia mnie przeleciał ... chciałem wytłumaczyć, że oznacza to, iż po mnie przebiegł, a nie to co moglibyście sobie pomyśleć, przynajmniej ci z bujniejszą erotyczną wyobraźnią. Ten wilk wciąż potrafi kąsać, bo choć czasem sprawia wrażenie już oswojonego, to zdarza mu się jeszcze warczeć. Z wyciem różnie bywa ... zazwyczaj jedynie na koncertach. Ale wracam do tematu tropu. 
trop – drobna pieśń liturgiczna powstała w wyniku podkładania tekstu pod melodie śpiewu liturgicznego.
trop – w retoryce zastąpienie pewnego słowa lub wyrażenia innym – dla większej obrazowości, wyrazistości i skuteczności przekazu słownego.
trop – ślad zwierzęcia.
Chodzi o ślad zwierzęcia zwanego wilkiem, pozostałe znaczenia odrzucamy. Idąc więc tym tropem, tropu, jak wspomniałem, nie trzeba było długo szukać, bo mam go na sobie, naniesiony w sposób permanentny. 
I po długich namowach:
-Popozujesz goły do zdjęć? 
- O.K., kiedy ?)
zgodziłem się na chwilę zostać modelem.
Poniżej dwa zdjęcia które przeszły weryfikację wewnętrzną i zewnętrzną, wykonane Obywatelskimi siłami Sułka i Sarny (ale jego zdjęć nie widziałem, bo sarny jednak boją się wilków).

Kur..cze, zapomniałem kupić chleb

A ta (prawa) ręka nie jest moja, widać to po długości palców.
To ręka Pana Tadeusza i bez żadnych śmichów proszę ...

Się obrobi w Photoshopie i będę jak młody ... bóg :) Może będą na okładce ...

     Hmm, miałem napisać post o moim wewnętrznym poczuciu omnipotencji w pewnych sytuacjach, które jest najlepszą drogą do klęski w każdym w podejmowanym wyzwaniu, ale o tym może za tydzień ... bo czasem mimo wszystko mi coś wychodzi, lub też nigdy, gdy o tym zapomnę.
*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Zirytowała mnie argumentacja "konieczności" zmiany KRS, bo nie jest, według tłumaczy słów Jarosława, reprezentatywna dla środowiska sędziowskiego z powodu bardzo małej obecności w niej sędziów sądów rejonowych. Idąc tym tropem rozumowania, można postawić tezę, że trzeba zmienić sejm, rząd, a w zasadzie samych posłów, bo nie jest on reprezentatywny dla suwerena. W sejmie zasiadają, w przytłaczającej większości, członkowie partii, a jaka część społeczeństwa należy do jakiejkolwiek partii? By była właściwa reprezentacja wszystkich środowisk, większość powinni stanowić bezpartyjni i odpowiednio proporcjonalnie: górnicy, hutnicy, pielęgniarki, lekarze i.t.d. Poza tym wszystkim, duża część parlamentarzystów to zawodowi, oderwani od normalnego życia, politycy, a jak część społeczeństwa to zawodowi politycy? Konieczne są za tym natychmiastowe zmiany, najlepiej jeszcze przed świętami.
*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Pierwszy solowy album Petera Tosha po odejściu z The Wailers, "Legalize It" z 1976 roku. Bardzo radykalny w swych poglądach i tekstach, był współautorem pieśni nad pieśniami, "Get up, stand up". Gdy na kolejne płycie The Wailers pojawił się napis, "Bob Marley & The Wailers", po prostu odszedł z zespołu, rozpoczynając karierę solową.
Peter Tosh - Legalize It
Peter Tosh -  Burial

     Przełomowy, genialny, pionierski, wielu przymiotników używano w stosunku do tej płyty. Miles Davis "Bitches Brew", płyta tworząca styl fusion, mocno elektryczna, a był to dopiero rok 1969. Jak to bywa przy świetnych, choć nie łatwych w odbiorze płytach, mam wrażenie, że nie zestarzała się do dziś ...
Miles Davis - Pharaoh's Dance
Miles Davis - Spanish Key

     Morawski, Waglewski, Nowicki, Hołdys ... to świnie, jednopłytowy projekt "Świnie" z 1985 roku. Bardzo dobra, choć chyba zapomniana płyta świetnych muzyków:
MWNH - Najmniejszy oddział świata
MWNH - Świnie

     Płyta z 1998 roku, ostatnia w dyskografii amerykańskiego Death, "The Sound Of Perseverance". Kapela która stworzyła death metal, wzniosła się na niej na wyżyny swych możliwości. Progresywna muzyka połączona z metalowym czadem i nieortodoksyjnym podejściem do śpiewu, a raczej wydobywania z siebie głosu. Smakowity kąsek dla fanów takiego grania, niestrawne danie dla całej reszty. Główną postacią w kapeli był Chuck Schuldiner, gitarzysta, wokalista autor tekstów i muzyki. Po jego śmierci (guz mózgu) w 2001 roku, kapela przestała istnieć. "The Sound of Perseverance" okrzykniętą najlepszą i najważniejszą płytą w historii death metalu, choć w chwili ukazania się padały zarzuty, ze jest zbyt jazzowa i melodyjna !!!!
Death - Spirit Crusher
Death - Painkiller


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa

     Płyta australijczyków, King Gizzard and the Lizard Wizard "Flying Microtonal Banana" z tego roku na długo zagościła w odtwarzaczu. Zachwyciła swym brzmieniem i podejściem do muzycznej materii. Motoryczna, niemal jak Hawkwind, psychodeliczna ... dla mnie powiew świeżości ze znanymi zapachami :) 
Moje ulubione nagrania:
King Gizzard and the Lizard Wizard - Melting
King Gizzard and the Lizard Wizard - Sleep Drifter
 
     Arvo Pärt, minimalizm muzyczny w partyturze i maksymalizm intelektualno-emocjonalny w odbiorze, wyciszenie budzące umysł, tak odczuwam tego estońskiego twórcę muzyki współczesnej. Płyta "Litany" wydana przez ECM w 1996 roku.
Arvo Pärt - Psalom
Arvo Pärt - Trisagion

     I kolejna odsłona przygody z Huun-Huur-Tu. Tym razem płyta z remiksami. Niektóre brzmią ciekawie, niektóre nie do przyjęcia, szczególnie te z rytmami techno ... Huun-Huur-Tu "Spirits From Tuva" z 2002 roku.
Huun-Huur-To - Mountain voice (da loop trance mix)
Huun Huur Tu — Legend (Payuta sitar mix)


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
     Bywałem w łazience, ale bez muzyki.



Do klika za tydzień :) 
czarT