Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BreAkout. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BreAkout. Pokaż wszystkie posty

piątek, 2 lutego 2018

Rozstrojony i rozbrojony

     Ta pogoda rozstraja mnie zupełnie. Rozstraja i rozbraja. Nie znoszę presji, choć działam pod nią dość sprawnie, ale tylko ja wiem ile mnie to kosztuje. Jednak chyba to jest ten czas, gdy sam muszę znaleźć tę wewnętrzną motywację, czyli wywrzeć jednak pewien rodzaj presji, by zacząć działać. Dość rozleniwienia i chronienia się przed zimnem i wilgocią w czterech ścianach przytulnego domu. Jest pomysł, jest presja przyjaciół, by zacząć go realizować. Nieopatrznie, za podszeptem telefonicznym brodatego motywatora, powstała idea na zespołowy teledysk. Prosty w założeniu a realizacja pokaże czy te nadzieje o prostocie zostaną spełnione. Pozostało napisać dokładny scenariusz, jestem już "niestety" umówiony z autorem tekstu i nie mam juz możliwości ucieczki. Ale jak ma się niezły sprzęt, to nie po to by się kurzył. I cóż, że nie umiem go obsługiwać, w "praniu" człowiek uczy się najlepiej, a brodacz obiecał pomoc... a ma w tym zawodowe doświadczenie z pracy w poważnych mediach. No to doro.... A Obywatel odświeża swe stare numery, by włączyć je do koncertowego setu. To"też dobra" wiadomość, bo jednym z nich jest Ciemniak, czyli "Ostatnie znikniecie Weroniki" (jeden z cyklu dwóch utworów inspirowanych książką "Weronika postanawia umrzeć"). Rewelacyjny tekst perkusyjnego K.S....



... tylko koncertów jakoś na razie nie widać na horyzoncie....
Wiek przedemerytalny, ale jednak grać się chce :)
Może zagramy w Twojej stodole? Jeśli chcesz, a nam zdrowie pozwoli :)

*****

     Głos wołającego na puszczy czasem bywa usłyszany. To już o pomocy innym, tym którzy potrafią wydobyć z siebie krzyk by jej wzywać. Ilu jest takich którzy cierpią i umierają w milczeniu. Warto odpowiedzieć gdy go usłyszysz, warto słuchać, by usłyszeć nawet szept. Warto pochylić się by uratować choć jedno istnienie, nawet gdy straciłeś wiarę, możesz ocalić swoje człowieczeństwo.

*****

     Ból po stracie można rozładować w też w tak przjemujący sposób. Jeden z tych, całkiem nowych numerów przy których histeryczny wokal wywołuje u mnie ciary...




*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Zaczyna weryfikować swe nastawienie do naszej historii. Jeśli tak wygląda polityka prawdziwych patriotów, przestaję się dziwić rozbiorom Polski. Gorzka jest konkluzja, że niekoniecznie ich przyczyną były działania zdrajców...

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Ostatnia chyba z regularnych płyt Boba Marleya której brakowało mi na winylu. Bob Marley & The Wailrers "Soul Revollution Part II" z 1971 roku, reedycja w 2009. Wersja z wokalami, czyli nie dubowa. Producentem był Lee Scratch Perry i zawiera takie klasyki jak Sun Is Shining, Kaya, Keep On Moving.

     Po reggae trochę punkowego, hardcorowego łojenia. Niegdyś wokalista Gallows, dziś występujący pod szyldem Frank Carter & The Rattlesnakes z płyty "Blossom" z 2015 roku, debiutu tej formacji. Jest mocno i rozdzierająco wokalnie :)

     Klasyka polskiego bluesa, Breakout "Karate"... numer w numer...

     Też klasyczna pozycja jazzowa, "John Coltrane Plays The Blues", reedycja winylowa z 2016 roku. Po latach, ta muzyka jak wino...

     Pierwszy koncertowy album The Doors "Absolutely Live" z 1970 roku. Zesół w świetnej formie, Morrison odprawia swoje szamańskie obrzędy (The Celebration Of The Lizard), z tego albumu pochodzi moja ulubiona wersja jednego z dłuższych nagrań zespołu, "When The Music Is Over". Reedycja na winylu z 2012 roku.
The Doors - When The Music Is Over
The Doors - The Celebration Of The Lizard

*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
a
     Taka muzyczna gratka w postaci koncernowych nagrań Buddy Guya ze Stevie Ray Vaughanem. Stevie Ray Vaughan & Buddy Guy "Still Called The Blues". Nagania pochodzą z 1989 roku z Buddy Guy Legends Club. jak te gitary ze soba gadają...
Stevie Ray Vaughan & Buddy Guy - Champagne and Reefer
Stevie Ray Vaughan & Buddy Guy - Leave My Little Girl Alone

     Debiut amerykańskiego metalowego Chevelle z 1999 roku "Point #1". Trochę alternatywny metal, trochę hard rock, mnie dodatkowo kojarzy się z grunge'm. Płyta oceniona surowo za monotonię i powtarzalność, ale publiczności się spodobała i zespół gra do dziś. Nazwa pochodzi od marki samochodu Chevrolet Chevelle.

     Bardzo stylowo i jazzowo gra na swej płycie z 2014 roku, austriacki gitarzysta Wolfgang Muthspiel (rocznik 1965). Wyrafinowane współbrzmienia, czasem na granicy dysonansów, czynią tę płytę fascynującą, ale też nie najłatwiejszą w odbiorze.
WOLFGANG MUTHSPIEL TRIO - CAMBIATA
WOLFGANG MUTHSPIEL TRIO - HIGHLINE

     Istniejący od 1985 roku, amerykański zespół Widespread Panic z płyty "Bombs and Butterflies z 1997 roku. Przez lata ich muzyka ewoluowała przez różne style. A były to: Southern rock, blues-rock, progressive rock, funk czy hard rock. Na tej płycie jest to typowe amerykańskie rockowe granie .... z mieszanką wszystkich wymienionych. Sympatycznie się tego słucha.
Widespread Panic - Aunt Avis
Widespread Panic - You Got Yours

     Druga w dyskografii zespołu 
Gonin Ish (五人一首) płyta, "Naishikyo-Sekai" (Twój wewnętrzny świat) z 2008 roku. Nie kojarzycie nazwy? Nic dziwnego to zespół z Japonii, który w swej muzyce dość karkołomnie łączy death metal z jazzem, takie japońskie fusion. Muzyka nawet interesująca, gdyby nie... głos wokalistki. Growling w jej wykonaniu nieodmiennie wywołuje uśmiech na mej twarzy i ten tembr jak z kreskówek mangi... inna estetyka, ale wysłuchałem w całości... dwa razy :) Przy trzecim wysłuchaniu podoba się , pewnie przywykłem.
W linkach tylko jeden utwór, ale za to 19-minutowy.
Gonin-Ish - Akai Kioku (The Crimson Memory)
A może jeszcze najbardziej przyjazny dla niewprawnych uszu utwór:
Gonin-Ish - Jinbaika





Do klika za tydzień
czarT





piątek, 25 sierpnia 2017

Tu i teraz

     Powoli wraca we mnie chęć. Zaczynam głębiej oddychać, zaczynam dostrzegać świat poza pracą. Niedobitki żniwiarzy zwożą jeszcze zboże, ale to już nie ta intensywność, ruch dużo mniejszy. Głowa wolna od roboczego stresu zaczyna na nowo kombinować i planować. Plany są na lata i nie grozi mi nuda i stagnacja a raczej trochę niepokoi ogrom pracy i czasu który muszę poświęcić by to zrealizować. Ilu nowym wyzwaniom muszę sprostać. Ale może źle się wyraziłem, że muszę. Ja chcę, a to duża różnica. Wiem, że muszę eksplorować zupełnie nowe dla mnie obszary, ale tylko dla tego, że tego chcę. Bardzo pilnuję się, bym sam na sobie nie wywierał presji, która zabije całą radość i chęć, przeradzając te starania w mękę. Powoli i systematycznie, po cichu i bez rozgłosu, dla własnej satysfakcji. Realizacja tych projektów, to wiem, zajmie kilka lat, może będę to robił do szuflady, ale będę robił coś co da mi dużą satysfakcję i pozwoli lepiej poznać siebie i najbliższe otoczenie a może pozwoli zostawić po sobie coś wartościowego a i wyprostować parę spraw. Piszę dość ogólnie, bo to ma jednak pozostać na razie we mnie, to ma być moje, autorskie i może na zawsze takie pozostanie, a dopuszczę tylko tych, których będę chciał wpuścić i zaprosić do swego świata. Dziękuję wszystkim którzy przyłożyli rękę do mego obecnego stanu ... duchowego. Uspokojenie ekstremalnych emocji pozwoliło na wyciszenie, znalezienie siebie tu i teraz, pozwoliło na uwierzenie w siebie, uwierzenie, że to ja jestem odpowiedzialny za to co się ze mną dzieje, żadna siła zewnętrzna, czy wyższa moc nie ma z tym nic wspólnego. To ja tworzę swój wewnętrzny świat, to ja jestem jego panem, działa on na moich zasadach i nikt nie jest już w stanie go zniszczyć, dopóki nie zrobię tego sam, a w tej chwili ta chęć jest bardzo daleko ode mnie. Tu i teraz, stojąc mocno na ziemi, choć wciąż z głową w chmurach ...


*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Chichot historii, w obchodach rocznicy Sierpnia 80 brylować będzie obecny przewodniczący Solidarności Piotr Duda który czasach stanu wojennego był po drugiej stronie, ochraniając z dywizją powietrzno-desantową radio i telewizję. Ten który podpisywał porozumienia jest uważany dziś za zdrajcę i ma karne zarzuty postawione przez IPN na polecenie Ministra Sprawiedliwości, za składanie fałszywych zeznań, twierdząc że nie jest winny ...
     Zmiany w systemie sądownictwa, jego dekomunizację, firmuje PRL-owski prokurator. Ministrem Sprawiedliwości, Prokuratorem Generalnym jest ten, który nie zaliczył prokuratorskiej aplikacji i nie omieszkał odegrać się za to. Minister Spraw Zagranicznych zdążył już obrazić wszystkich naszych sąsiadów ... wyliczankę można kontynuować ... a poparcie PiS rośnie. I ja jestem to w stanie zrozumieć, oni są po prostu tak samo "udani" i zawistni jak my wszyscy, a nic tak nas nie cieszy jak przyłożenie komuś, kto dotychczas był dla nas nieosiągalny, a ten rząd daje taką możliwość. Tylko przypominam historię Rewolucji Francuskiej, ta rewolucja dość okrutnie pożarła swoje dzieci i swych ideologów. Jeśli uwalnia się pewne demony, to może przyjść chwila, gdy te demony pożrą swych oswobodzicieli ... a oni już obrastają w "smakowity" tłuszczyk.

*****
Raporty z przesłuchań -
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Przebojem tygodnia, nowy zakup winylowy, płyta Painkiller "Execution Ground" z 1994 roku. Za tą nazwą stoi  przede wszystkim John Zorn, amerykański saksofonista , multiinstrumentalista i kompozytor oraz dwóch innych muzycznych oryginałów (proszę sobie doczytać, bo warto). Jedna z lżejszych pozycji tej formacji, bardziej strawnych w jej dość awangardowych poszukiwaniach penetrujących obszary free jazzu, dubu i metalu ... i muzyki Dalekiego Wschodu a wszystko w oparach improwizacji :) i jeszcze do tego ambient ...

     Zupełnie inne podejście do twórczości i jej ambitniejszej strony stanowi grupa Supertramp. To jednak muzyka progresywna a nie pop, rozbudowane instrumentarium (klawisze, dęciaki) i chwytliwe melodie i ten nieszczęsny falset w partiach wokalnych, choć nie razi aż tak mocno ... Płyta z 1974 roku "Crime of the Century".
Supertramp - Bloody Well Right .... tylko taką wersję znalazłem

     Drugi studyjny album Pixies "Surfer Rosa" z 1988 roku, wydany przed rewelacyjnym "Doolittle" i choć w chwili wydania nie osiągnęła wielkiego sukcesu (wydana pierwotnie w GB, choć zespół był amerykański), to wielu muzyków przyznało się, że była inspiracją (Kurt Cobain, PJ Harvey, Billy Corgan) a z czasem była wymieniana jako jedna z ważniejszych płyt w historii płyt rockowych na różnych profesjonalnych listach. To po prostu dobra płyta była :) ... jest!
Pixies - Bone Machine
Pixies - Gigantic
Pixies - Where Is My Mind?


     Trochę polskiego bluesa. Breakout "70a" z 1970 roku, płyta wydana przed niezapomnianym "Bluesem", nie tak dobra, ale ambitnie blues-rockowa, jeszcze z Mirą Kubasińską.

*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
     
     Austin, Texas, to stąd pochodzi zespół Storyville, zespół który nagrał tylko trzy płyty w latach 1994-98 i zaprzestał działalności. Sekcja (bas i perkusja), to członkowie zespołu Stevie'go Ray Vaughan'a, Double Trouble. Sympatyczny południowy blues-rock z ciekawym wokalem i niezłym wykopem (oczywiście w ramach gatunku) i dużym potencjałem balladowym :) Płyta Storyville "Dog Years" z 1998 roku.
Storyville - Born Without You
Storyville - There's a Light

     Jeden z projektów bardzo alternatywnego muzyka jakim jest Marc Ribot. Porusza się w tak wielu gatunkach, że trudno go sklasyfikować ... awangarda? Nagrywa w konwencji free jazzowej, no wave, rock i.t.p., i.t.d. ... Muzyka dobra i bardzo trafiająca w moje upodobania, może to te pełne ironii teksty i nieoczywiste stylowo utwory, po prostu ma to coś! Płyta Marc Ribot's Ceramic Dog "Your Turn" z 2013 roku
Marc Ribot's Ceramic Dog - Lies My Body Told Me
Marc Ribot's Ceramic Dog - Masters of the Internet

Marc Ribot's Ceramic Dog - We are the professionals


     Platynowa kolekcja rosyjskiego Lube. Trudno wysłuchać w całości, bo nagrania od sasa do lasa i w stylistyce i tematyce. Mam swoje typy od których chodzą ciary po plecach, ale niektóre nagrania ciężko znieść ze względu na ich "ludowość i prostotę" ... w linkach ... oczywiście, że ciary:
Lube - Koń
Любэ - Солдат
Любэ - Комбат




Do klika za tydzień
czarT



sobota, 17 grudnia 2016

Raj, piekło i koncert Tempelhof 85 / Madame Delirium / Bracia i Siostry SS

  Gorączka przedświątecznych przygotowań w pełnym rozkwicie. Zabieganie nie daje czasu na spokojne myślenie, ale wciąż znajduję takie momenty, by choć na chwilę zatrzymać się i spojrzeć, w miarę chłodnym okiem na to co dzieje się wokół. Tematów do przemyśleń zatrzęsienie. Tych politycznych, choć burzą spokój i skłócają najbliższych sobie ludzi, poruszać nie chcę. Nie chcę by polityka odebrała mi jasność myślenia, by przesłoniła przymioty ludzi z których poglądami się nie zgadzam. Ważny jest człowiek, jego cechy, czy poglądy? Błądzić jest cechą ludzką. Dla tego już nigdy nie stanę się niewolnikiem jednej idei, wyznawcą czegokolwiek, bo to odbiera jasność myślenia, nie pozwala na trzeźwą kontemplację rzeczywistości.
"Idę prosto nie zbaczam ni w lewo ni w prawo
Idę prosto to dawno już nie jest zabawą
Idę prosto nie biorę jeńców żadnych
Idę prosto dopóki nie padnę"
... jak śpiewał Kazik.
Ważny jest drugi człowiek, nie jego poglądy, przecież te mogą się zmieniać. Czy musi on być Polakiem, katolikiem, myśleć tak jak ja, by zasługiwał na uwagę i troskę? Jakże prawdziwie brzmi zakończenie "Murów" Kaczmarskiego, na które już mało kto zwraca uwagę w tej pieśni:
"Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak zawsze był sam

Patrzył na równy tłumów marsz
Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz
Milczy wsłuchany w kroków huk
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg."

Patrzę więc jak, coraz cięższy, łańcuch kołysze się u nóg ...
Czy mogę to zmienić, czy można zmienić ludzką naturę, czy można wyjść z rozgorączkowanego tłumu jednej lub drugiej opcji? Nie wiem. Robić swoje, tak by być zadowolonym ze swego życia. Jeżeli nie mogę zmienić całego świata, próbuję zmieniać świat sobie najbliższy. Od czegoś trzeba zacząć ... I takich ludzi cenię, takich którzy próbują zmienić ten świat od podstaw, od postaw wobec rzeczywistości. Czynią dobro, czasem wbrew wszystkiemu i wszystkim, robiąc to dla siebie i innych, codziennie, nie oczekując nagród i uznania, nie oglądając się na polityczne opcje i uwarunkowania, codziennym, czasem "syzyfowym" wysiłkiem. Podziwiam ich, bo przecież oczekiwanie nagrody za dobry uczynek jest cechą znakomitej większości. Niewielu stać na taki czysty altruizm. Ale czemuż się dziwić, nasza kultura, religia, od dziecka kształtuje nas w takim przekonaniu. Jeśli zasłużysz, spotka cię nagroda, wieczna szczęśliwość, raj, jeśli nie, będziesz potępiony. Metoda kija i marchewki, mającą "zmusić", lub jak ktoś woli, przekonać nas do czynienia dobra.  Bój się kary a w sposób "naturalny" będziesz lepszy. Czy niemożliwym jest bycie dobrym bez tego odgórnego przykazu? Sa tacy którzy myślą, że nie. Przypominają mi się z dzieciństwa lekcje religii, na których ksiądz T, uczył nas dekalogu lejąc linijką po łapach za każdą pomyłkę, podczas odpytywania na wyrywki, podając tylko numery przykazań i strasząc nas diabłem ...
To my sami możemy, drugiemu człowiekowi, uczynić  ten świat rajem, lub piekłem na ziemi ...

*****

     Ale nie samą myślą żyje człowiek. Czasem człowiek chodzi na koncerty. Piątek, 16 grudnia, klub Fama, Białystok. Koncert reaktywowanego składu Tempelhof, występującego pod nazwą Tempelhof 85. Miło zobaczyć kumpli "po przejściach" znowu na scenie. Miło spotkać innych kumpli pod sceną, czasem już bez włosów, "trochę" starszych. Ta białostocka, punkowa załoga zadebiutowała na tej właśnie scenie 31 lat temu. Przywołali do życia masę wspomnień, przywołali tamtego ducha i tamtą dożylną energię punka. Trochę wspominków o bojach z cenzurą, trochę wspomnień o cenie jaką zapłacili za tamten bunt, ale bez żadnej martyrologii. Koncert bardzo udany ze względów zarówno sentymentalnych jak i muzycznych, chwilami nawet ta starsza już nieco młodzież, ruszała w pogo, choć powiem szczerze, że krótkie to były chwile ... zdrowie i sprawność już nie ta, a i energia życiowa, wśród publiki, inna. Chociaż też przyznam, ze było kilka młodych twarzy. Radek "Sierp", Wojtek, Legendarny Irek, Cezary Cezary ... dziękuję za ten dreszcz.

 Zdjęcie ze strony Jazzy Bluesonline

     W dalszej części koncertu chłopaki grali już w różnych, niedawno powstałych, składach i bardzo mnie cieszy, że nie ograniczają się jedynie do wskrzeszania przeszłości, choć mam nadzieję, że Tempelhof 85 będzie grał dalej.
     Potem na scenę wyszła Madame Delirium. Grupa powstała w tym roku .Jak określić ich muzykę? Podeprę się cytatem z facebook'owej strony Madame Delirium
"
Pewnego dnia roku pańskiego 2016 spotkało się słowo z muzyką by nieść przesłanie: Kochaj, a będzie uzdrowiona dusza Twoja... Psychodeliczna rockowa bohema. Rock awangardowy. Protopunk plus emocjonalny teatr wokalistki. Jeszcze miłość nie zginęła, póki my tworzymy... "
W składzie trzech członków Tempelhof 85 i  ... ONA. Skupiająca na sobie całą uwagę, charyzmatyczna, niebanalna, wokalistka. Nie było nudy, były dźwięki pulsujące tętnem muzycznej alternatywy, trochę ginący przekaz wokalny, ale ... bardzo ciekawy projekt. Już są niebanalni i zjawiskowi (wokalistka), a co będzie gdy okrzepną muzycznie i scenicznie. Trzymam kciuki i wspieram, bo znam ich i wiem, że stać ich na wiele.


 Zdjęcie ze strony Jazzy Bluesonline

     Znalazłem w sieci fragment wczorajszego występu Madame :

 
      Trzecim zespołem był świeżutki jeszcze projekt Bracia i Siostry SS (Siostry S.). W nim dwóch członków Tempelhof 85 i wokalistka Madame Delirium. Tym razem podeprę się cytatem ze strony wydarzenia: " Bracia i Siostry SS – gra punk ’39. Dwie wokalistki o nieokiełznanej ekspresji wrzeszczą o tym, co im się nie podoba, towarzyszą im muzycy. Prezydent, deweloper, urzędnik, biskup, ikony popkultury – to bohaterowie ich tekstów." Trochę chaosu, występ bardziej emocjonalny, niż muzyczny. Teatr dwóch szalonych aktorek.

 Zdjęcie ze strony Tomek Wisniewski


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      Metalowa mieszanka psychodelii, alternatywnego rocka, trash'u, black metalu, i.t.d. ... zabójcza mieszanka z niesamowitym wokalem, który albo się kocha, albo nienawidzi. Krzyk, pisk, skrzek? Ja uwielbiam, a innych natychmiast łapie wkur... Deafheaven "New Bermuda" z 2015 roku. Ciężkie przeżycie ...
Deafheaven - Come Back
Deafheaven - Brought to the Water

      Bob Marley & The Wailers "Uprising", ostatnia chyba, wydana za życia Boba płyta. A na niej "Coming In From The Cold", "Zion Train", "Could You Be Loved", "Redemption Song".
Bob Marley & The Wailers - Could You Be Loved
Bob Marley & The Wailers - Redemption Song

     Druga w siedmiopłytowym zestawie płyt Free ... na winylu, na winylu, za tytułowana po prostu Free z 1969 roku. Spokojniejsza, ale pełna emocji w głosie Rodgersa, którego uważam za jednego z najlepszych wokalistów w historii. Świetny głos bez efekciarstwa. Płyta warta zapamiętania ze względu na piękne ballady:
Free - Mourning Sad Morning
Free - Free Me

      Seria reedycji Polskich Nagrań a w niej Breakout "Na drugim brzegu tęczy" z 1969 roku. Dowód na to, ze wówczas polski rock miał się dobrze, a nawet dość oryginalnie. Do dzisiaj te nagrania wzbudzają moje emocje, a były prawdziwymi przebojami:
Breakout - Poszłabym za tobą
Breakout - Gdybyś kochał, Hej!


     Włodzimierz Wysocki na płycie Melodii z 1980 roku. Aranżacje irytująco "rosyjskie" i piosenkowe, ale głos i treść się mimo wszystko broni. Wolę go z samą gitarą !!!Vladimir Vysockij (Włodzimierz Wysocki) - Pesnya o druge 
Скалолазка /Skalolazka - В.Высоцк

      Ravel, "Koncerty Fortepianowe" G-dur i D-dur ((po cichu dodam, że na lewą rękę). Utwory niemal ilustracyjne, wiadomo impresjonista.
Maurice Ravel - Piano Concerto in G major
Maurice Ravel - Piano Concerto for the Left Hand
 


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Moja ulubiona płyta Voo Voo "Łobi Jabi", mądra jak wszystkie ich płyty, płyty pana WW. Rok 1993 ... 23 lata ???
Voo Voo - Flota Zjednoczonych Sił
Voo Voo - Papierosy i gin 
a
     Klasycznie bluesowo, akustycznie ... świetna płyta Taj Mahal "The Natch'l Blues" z 1968 roku, aż mi nóżka chodziła w samochodzie. Jak to u tego pana, blues, folk, jazz, wszystko się miesza.
Taj Mahal - Slow Drag
Taj Mahal - Strong man Holler

Do klika za tydzień :)

sobota, 27 sierpnia 2016

Scenariusz

     I nie zdążyłem przed północą. Na szczęście widać już koniec, żniw (oczywiście). Skreślę parę słów i spać ...
     Zmęczenie fizyczne zaczyna odbijać się na twarzy, nogi niosą raczej z nawyku, niż z chęci ale głowa wciąż pracuje, wciąż kontroluje, wciąż trzyma w ryzach cały wszechświat. Jest jego twórcą, jest władcą, jest panem. Wszystko dzieje się w nim według planu, według stworzonego w niej scenariusza. Wszyscy grają swoje role. Myślisz, że masz wolność, myślisz, że Ty jesteś sobą, że Twa wolna wola może Cię wyrwać z mej pajęczyny? Widzę jak próbujesz, nie jesteś w tym osamotniony, wszyscy próbujecie. Ale ja jestem elastyczny, a raczej mój umysł jest. Gdy przestajesz pasować do scenariusza, po prostu go zmieniam i znowu grasz napisaną przeze mnie rolę. Scenariusz nie jest świętością, ciągle się zmienia a wy wciąż tańczycie do taktów które wam wygrywam ...

To tylko zmęczenie ... 
To tylko zmęczenie?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Ciężko pracuję, więc i muzyka dożylna. Punkowy klasyk z trzeszczącej płyty, składak "Totally Exploited" z 1984 roku. Ostro i niepokornie ...

     Bluesowa podróż sentymentalna. Breakout "Karate". Wszystkie teksty w pamięci ...

     Jazz na wesoło ... bo ta muzyka wprawia mnie w bardzo dobry nastrój. Te gadające dęciaki... Lester Bowie "Works' (składak) z 1984 roku.
Numer w wersji ""trochę innej niż na tej płycie, ale cóż tam ...


Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Tu muzyka która nie chciała opuścić samochodowego odtwarzacza. Bush "Razorblade Suitcase" z 1996 roku. Jedna z moich ulubionych płyt, druga w dyskografii zespołu. Brzmią bardzo Nirvanowo a przy kilku fragmentach zawsze ciary. Wokal ... właśnie tak chciałbym śpiewać ...
Końcowy numer, to tu zawsze te ciary

Do klika za tydzień


piątek, 17 czerwca 2016

Znaki?

     Zazwyczaj gdy wydarza się coś nieoczekiwanego lub niewytłumaczalnego, usiłujemy to jakoś zinterpretować, wytłumaczyć sobie w kategorii znaków. Jak mam zatem wytłumaczyć sobie to, co wydarzyło się w zeszłym tygodniu? Późnym popołudniem przechodziłem przez plac naszego zakładu i raptem błysk, i charakterystyczny dla wyładowania elektrycznego syk powietrza. Aż przysiadłem z wrażenia a serce zabiło dużo mocniej. Pomyślałem, że w jeden z budynków uderzył piorun i miałem trochę szczęścia. Jego skalę uświadomiłem sobie dopiero po rozmowie z kolegą, który obserwował mnie z wagi. Według jego opisu piorun uderzył w ziemię (przy wysokich i uziemionych obiektach wokół) kilkanaście metrów ode mnie. Kilka dni później, w tym samym miejscu o centymetry minęły mnie spadające odchody gołębia. O ile przy pierwszym zdarzeniu można mówić o szczęściu, a może znaku, że nieszczęścia mnie omijają, to przy drugim, gdy weźmiemy pod uwagę przesąd mówiący, że trafienie takim ładunkiem ptaka jest zapowiedzą szczęścia, to można to potraktować jako znak, że szczęście też mnie omija. Ale to wszystko jest przecież tylko interpretacją, bo poczucie szczęścia czy jego braku zależy tylko ode mnie i mego nastawienia, bo jeśli zapracujesz na jedno lub drugie, to właśnie to otrzymasz (lub sobie wywalczysz, jak wolą inni).

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Czwarta płyta Petera Gabriela w Europie nie miała tytułu, w Stanach nazywała się "Security". Jest to moja ulubiona płyta Petera, oparta na rytmie i elektronicznym brzmieniu, pełna niesamowitego nastroju, który na innych płytach pojawiał się tylko w pojedynczych utworach. Peter Gabriel IV:



     Brzmieli jak Boston, ale muzyka typowa dla polskiej sceny rockowej lat 80-tych, co raczej nie jest komplementem. Jest wprawdzie ładnie, czysto, niby rockowo, ale mnie nie zachwyca wcale, tak dzisiaj jak i wówczas. Bank "Jestem panem świata" z 1981 roku:
Bank - Jestem panem świata
I chyba największy przebój grupy
Bank - Powiedz mi coś o sobie
A moją uwagę przykuł ten riff, to stąd te skojarzenia z grupą Boston:
Bank - Karnawał trwa
     Ta płyta to jeden z kamieni ... milowych naszej muzycznej, bluesowej i rockowej historii. Breakout "Kamienie" z 1974 roku, winylowa reedycja z 2015. Trochę dziwne tłoczenie, bo miałem wrażenie, że wciąż słyszę jakieś przydźwięki ... Ale muzyka się broni do dziś i jest "Modlitwa", przepiękny numer.
Breakout - Modlitwa
Breakout - Kamienie
Breakout - Koło mego okna



     Oryginalny jazzowy duet basu i fletu, czyli Zgraja & Bednarek "Live In Hannover" z 1982 roku. Nagrania pochodzą z grudnia 1981. Muzyka zdecydowanie nie dla mas ...
     Kolejna, trzecia płyta z cyklu "Na koncertach Włodzimierza Wysockiego - Moskwa-Odessa". Nagrania z różnych koncertów, jak zwykle rozstrojona gitara, jak zwykle ten GŁOS, jak zwykle magia tekstów ...
     Odkurzam półkę z klasyką. Rosyjska płyta Melodii (a raczej Radziecka), Mozart - Koncert na orkiestrę i fortepian No 22 (KV 482). Słucha się jak klasyczny pop:
    Kronika Konkursu Chopinowskiego, rok 1975, John Hendrickson gra Sonatę b-moll op. 35 z Marszem Żałobny, trzy etiudy i walc As-dur op. 42. Pianista ten dokonał kilku nagrań w Polsce, tu też koncertował, ale trudno znaleźć o nim jakieś późniejsze informacje. Styl określano jako "bardzo indywidualny".

Muzyka łazienkowa
     W łazience rządziły kury. Tymon z kumplami, chyba ze czternaście osób wymienionych w spisie, postanowili nagrać najgorszą płytę świata. Chyba im nie wyszło, ale wyszło trochę złośliwości i śmiechu. Jest to pastisz wszystkiego ... Słucham od czasu do czasu, by poprawić sobie humor. KURY "P.O.L.O.V.I.R.U.S." z 1998 roku.
Kury - Jesienna deprecha
Kury - Sztany glany
Kury - Nie mam jaj
Kury - Mój dżez

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Wydana w 1993 roku Ep-ka z remiksami utworów Fear Factory "Fear Is A Mindkiller". Jest sporo industrialnych, elektronicznych dźwięków, ale jest też ten "straszny" klimat zespołu. Z zainteresowaniem, ale bez zachwytu ...
Fear Factory - Self Immolation (Vein Tap Mix)


Do klika za tydzień :)


czwartek, 24 lipca 2014

Jeszcze wakacyjnie, choć prac moc.

Jeszcze w pełni sił, jeszcze uśmiech nie schodzi z twarzy, jeszcze nie ma nakładającego sie na siebie zmęczenia, bo to dopiero poczatek żniw. Ale już jest duży ruch, już będzemy prowadzili skup w sobotę i niedzielę, już nogi zaczynaja odczuwać codzienną pielgrzymkę z próbami do laboratorium i na IX piętro elewatora (winda, od trzech dni, codziennie odmawia współpracy). Umysł czysty i zajęty "przeżyciem" kolejnego dnia. Wczoraj wieczorem, gdy zasypiałem, miałem tak silne, niemal fizyczne, odczucie czyjejś obecności obok mnie (jakby ktoś przytulił się do moich pleców), aż trochę się wystraszyłem ..... ale uzmysłowiłem sobie że nie czułem złych emocji od tego czegoś lub kogoś, tylko swój irracjonalny strach. Spokojnie więc zasnąłem nie myśląc o niczym.
Przecież wstaję o 5 rano ........
A w pracy rozmawiam z ludźmi ... wy też?

- Usłyszałem w waszej rozmowie swojsko brzmiące słowo ku*wa, więc sie zainteresowałem. O czym rozmawiacie ?

- Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i oby Ci nigdy nie brakował pieniędzy.
- A Tobie co? Brakuje?
- Ciągle !
- Wiesz gdzie pracujesz, wiesz ile zarabiasz, nastaw się więc że tak już zostanie.
*****
Znowu wybrałem się do Garage Land. Niezła miejscówka. Bardzo niezależnie. Koncertoweały dwie punkowe kapele, z Francji i Włoch. Miło przypomnieć dawne czasy, bo ich punk to czysty bunt ocierający sie o hardcore. Mocny, szybki, "dożylny" a nie popwe wyobrażenie o punku, którego pełno (bo przecież wielu naszych punkujących zespołów to trochę podrasowany i kiepsko zagrany pop). Tak grają te dwa podróżujące razem po Europie zespoły:
CALL THE COPS

I jeszcze jeden i jeszcze raz ;)




BreAKout
Koncert sprzed roku. Jest trochę ciszej mniej energetycznie i mniejsze tatuaże, ale zespół ten sam ;)


I tylko nie wiem dla czego wracając po koncercie (rowerem) do domu miałem łzy w oczach.
*****
Zanim nastąpi ciąg dalszy zdjęć wakacyjnych, to jeszcze trzy zdjęcia przed wakacyjne. Z moich rowerowych spacerów po mieście.




Jest w naszym mieście fontanna kolorowa, która tańczy w jednej z piosenek Obywatela NIP. Tu też gdzieś tam jest i tańczy.


Słynne białostockie praczki (też obecne w tej piosence) z tej samej perspektywy.




Staw zakochanych (w kształcie serca).


I ciąg dalszy wakacyjnych wspomnień.



A tam na zewnątrz i słońce i zieleń i kwiaty .......




Piękna nieznajoma ;)


Piękna znajoma, Grappa ;)


Dość hałaśliwy następca Kubusia. Ale "śpiewu" wzmiankowanego Kubusia nic nie zastąpi ;)



Ja jakiś taki ja.


Czasem sobie ryknę jak lew jakiś taki ja.


Jakiś taki ja ukryty za okularami.


Zwyczajowy działkowy porzadek. Tu sie rąbie .... drzewo ;)


A po burzy .... tęcza. A może przed burzą?


Dwie tęcze to już lekka przesada. Jak takie spalić?


Zapatrzony w chmury wypatruję słońca.



Gdzieś tam przecież jest.


Słoneczko .... i tak wiem gdzie jesteś.


Tam za tymi chmurami ....


Słoneczniki?



I żółte .....


..... i innego koloru


A po nocy to się śpi a nie gania księżyc z aparatem.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
I znowu początek muzycznego tygodnia to powrót do dawnych czasów. W tej płycie też się kiedyś zasłuchiwałem i z przyjemnością ją sobie przypomniałem. Muzyczna wersja "Wojny światów" G.Wellsa. Dobrze działa na wyobraźnię. Płyta autorstwa amerykańskiego komopzytora tworzącego w Wielkiej Brytanii, Jeffa Wayneya, wydana w 1978 roku. Narratorem jest Richard Burton, a śpiewa tu parę znanych głosów (Justin Hayward, Phil Lynott, David Essex ...). Progresywny rock z orkiestrą. Warto poznać i tę opowieść muzyczną bez obrazu. "Jeff Wayne's Musical Version Of The War Of The Worlds" - tak się zaczyna ta opowieść :
I niezapomniany głos gitarzysty i woklaisty The Moody Blues:
Zupełnie inna muzyczna opowieść, koncert Machine Head wydany na płycie "Hellalive" z 2003 roku. Jest tu wszystko co lubię, zmienne tempa, mięsiste riffy, bardzo dobry wokal, miażdżąca potęga dźwieku i wyciszenia. HELLAIVE !!!! Machine F*cking Head !!!!!
Przy tym nagraniu też .... ciary .....:
Z rozpędu następny Machne Head w odtwarzaczu. Już nie trafia tak jak wczesne płyty, ale przecież nie jest zły ;) Szósty album w dyskografii grupy "The Blackening" z 2007 roku. To jest tempo ..... 10 min utowy numer otwierający płytę :
Ależ wolno też pięknie łoją i śpiewają na głosy ;) :
A tak panowie wyglądają w teledysku z płyty:
Ciągle w mocnych klimatach z debiutancką płytą Staind. Zespół zainteresował Freda Dursta (Limp Bizkit), który pomagał im w początkach kariery. Warto było bo zespół zapowiadał sie bardzo interesująco. Niepokojące tonacje i mocne (ale wolne) łojenie przeplatane melodiami, czyli tak jak lubię. Staind "Dysfunction" z 1999 roku:
Staind - Mudshovel
Staind - Just Go
Staind - Home
Jeszcze raz sięgam po ulubioną chrypę, czyli Toma Waitsa. Tym razem trzypłytowy album "Orphans" z 2006 roku. Za Wikipedią : "Każda z płyt wchodzących w skład wydawnictwa zawiera muzycznie inny materiał. Na pierwszej płycie (Brawlers) znajdują się piosenki reprezentujące muzykę bluesową i rockową, płyta druga (Bawlers) to w większości ballady, trzecia (Bastards) to utwory eksperymentalne i muzyczne aranżacje prozy i poezji.
Główna część tytułu – Orphans oznacza dosłownie sieroty. Jak można wnioskować z treści utworów (jak i całej twórczości Waitsa) chodzi tu raczej o metaforyczne znaczenie słowa sierota, czyli "osoba której się nie powiodło w życiu", "osoba przegrana".Tytuły kolejnych płyt Brawlers, Bawlers i Bastards choć mają różny źródłosłów (brawl – awantura , bawl – wrzeszczeć , bastard – bękart, łajdak), w języku angielskim znaczą w zasadzie to samo i używane bywają (w karczemno-pijackich kontekstach, częstych w twórczości Waitsa) jako oznaczające (podobnie jak "sierota"), osobę przegraną, pozbawioną nadziei."
Tom Waits - Sea Of Love
Tom Waits - Road To Peace
BAWLERS
Tom Waits - Never Let Go
Tom Waits - If I Have To Go
BASTARDS
Tom Waits - Two Sisters
Tom Waits - Dog Door

Na koniec (dobranoc?) MÓJ ULUBIONY (WOKALNIE) NUMER Z PŁYTY .....cudne ;) ;) ;) ;)
Z pewnością to nie Bobby McFerrin.




Do klika za tydzień ....................