Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Holmes Brothers. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Holmes Brothers. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 grudnia 2014

Nałóg

Czy takie zachowanie jest asertywne?
Po kilku minutach rozmowy na korytarzu, kolega spojrzał na zegarek.
- A co ty tu jeszcze robisz?
- Tylko z uprzejmości stoję i rozmawiam z tobą, .... pracę skończyłem pół godziny temu.
*****
     Na zewnątrz minus dwanaście, w moim "gabinecie" powietrze rozgrzane do plus dwunastu (więcej się nie da), a ja siadam przed klawiaturą by znowu podzielić się z Tobą garścią nieuczesanych myśli. 
     Jednym z mych życiowych uzależnień jest niewytłumaczalne w sposób racjonalny, uzależnienie od ciepła. Nie lubię zimy, ale akceptuję to że być musi. Upałów wprawdzie też nie znoszę, ale to będzie temat na (mam nadzieję) upalne lato. Przy dużych mrozach przypomina mi się zawsze tekst z nieśmiertelnej komedii Barei: "..... jak jest zima, to musi być zimno". Inna perełka : "szefowo, czy ja palę? Ja cały czas palę". I tu powód do dumy, ja już "cały czas" nie palę, od prawie dwóch lat. Pić też nie piję, ciekawe jaki nałóg opuści mnie jako następny? Może oddychanie, bo przyznam się wam po cichu, że nie potrafię bez tego żyć. Co jakiś czas błyska w głowie myśl, by już przestać, by dać spokój. Co jest silniejsze, ja, czy ten absorbujący i nieustannie męczący organizm nałóg. Zauważyłem że robię to ciągle i bez przerwy ! Robię to bezwiednie i bez kontroli, nawet przez sen. To chore. Próbowałem przestać, ale wciąż nie potrafię, wciąż coś mnie popycha do przodu i szepce do ucha, "nie przestawaj, oddychaj, to wciąż może być piękne". I ten głos ciągle mnie przekonuje, wyciąga z najgorszych mentalnych opresji. Ja nawet w to nie wierzę, ja to wiem, że najpiękniejsze i najlepsze wciąż jeszcze przede mną. Najlepsze i najpiękniejsze, bo jeszcze nie przeżyte, bo jeszcze niosące obietnicę spełnienia.
     Oddycham nadal, by świat mógł mnie zadziwiać, a on odpłaca mi takimi oto kwiatkami ! Wygrzebane w necie (Michał Hendzel, ze strony Krzysztofa Grabowskiego (Dezerter)) pismo urzędowe diecezji rzeszowskiej z 2003 (sic!) roku .... "Zwiastowanie" !!!!
"PUNKI
     Skupiają młodzież w wieku 14-21 lat wywodzącą się z rodzin patologicznych, dysfunkcyjnych wychowawczo. Ideologicznie są pokrewni hipisom - negują sens uważając, że świat ulegnie samozagładzie.
     Punki zasadniczo mają niskie aspiracje edukacyjne, wykazują negatywny stosunek do szkoły i rodziny, sprawiają trudności wychowawcze. Część z nich - "wąchacze" - odurza się klejami, rozpuszczalnikami, inni piją spirytus salicylowy i denaturat. Są silni w grupie, nie atakują pierwsi. Biorą udział w bójkach przy użyciu niebezpiecznych narzędzi (łańcuch, kastet, nóż, "pieszczocha", nunczako), popełniają pospolite przestępstwa kryminalne. Na koncertach rozładowują się w tańcu zwanym "pogo", którego podstawowymi figurami" są: tango, młyn i łańcuch. Taniec ten to manifestacja agresji i autodestrukcji. Ma on za zadanie wyrobić ducha bojowego, wymaga siły i koncentracji. W związku z tym istnieje przekonanie, że słabszych punków oddala się i mogą oni przejść np. do rastafarian, natomiast silniejsi zostają skinami ......"
     Z równą rzetelnością, przenikliwością i znajomością tematu, mogę napisać, że księża to mężczyźni(?) chodzący w sukienkach, żyjący w niezgodnym z naturą CZŁOWIEKA celibacie, z tego też powodu, molestujący seksualnie bezbronne dzieci i wyłudzający na swe przyjemności pieniądze od zniedołężniałych (umysłowo) staruszków, a za tę "łapówkę" obiecujący, że ONI załatwią im miejsce w krainie wiecznej szczęśliwości   ..... dla mniej lotnych umysłowo (czyli w zasadzie większości osób o ekstremalnych poglądach) dodam że to TYLKO ironia, sarkazm i z pewnością złośliwość, a nie mój ustalony i w pełni wyznawany pogląd, oparty na bezgranicznym przekonaniu o jego prawdziwości. Od każdej reguły są przecież wyjątki !!!
     I tak to ten świat wciąż bawi i zaskakuje, jak tu zrezygnować z tak pysznej zabawy? Jeszcze nie czas ..... najpiękniejsze i najlepsze wciąż jeszcze przede mną.

*****
Muzyka spod igły
Sprawdzam, co moje winyle kryją w swych rowkach
     Nastrój z początku tygodnia, był niemal grobowy, więc i muzyka adekwatna. Maciej Zembaty "Greatest Hits czyli ostatnia posługa". Płyta nagrana w 1988 roku. Są na niej moje ulubione utwory mistrza czarnego humoru. Jak można kpić ze śmierci? .... może ktoś zapytać. Ano właśnie tak:
     Następne były dwa czarne krążki Jimiego Hendrixa. Wydany niedawno koncert z 1970 roku, Haleakala Crater, Maui, Hawaii, July 30 1970. Dźwięk, w przeciwieństwie do muzyki, taki sobie, raczej brzmi to jak bootleg, niż normalna płyta. Ale Jimi to Jimi. Jimi Hendrix "The Rainbow Bridge Concert":
          Też (jak powyższy) nowy nabytek, choć płyta stara jak ... ja. Legenda którą widziałem na żywo, w .... Białymstoku !!! Zespół który nigdy nie zrobił kariery, a miał duży wpływ na kilku muzyków, walijskie Budgie. Muzyka o lekkości drogowego walca i polocie nosorożca. Idzie do przodu ciągnąc mnie za sobą przez całą płytę, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Uwielbiam ich pierwszych pięć płyt, pozostałe okrywam mgłą zapomnienia i wybaczam za tych pięć pierwszych, chociaż i na nich zdarzały się pojedyncze utwory. Budgie z trzeciej płyty "Never Turn Your Back on a Friend" z 1973 roku. Nie wiem jak wybrać dwa utwory, dla tego będzie ich siedem, czyli cała płyta:
Ciężar łagodzili takimi pięknymi balladami
Z kolejnym nagraniem związany był cały rytuał "tańczenia", na kolanach i przy świecy między nami (tak "szaleliśmy" przy tym z mym ówczesnym przyjacielem Krzysiem O.)
A tu też wspomnienia .................
     Czasem, gdy zbrzydnie mi ten świat, sięgam po muzykę z zaświatów, klasyczną. J.S. Bach "Suites For Orchestra". Dwie starutkie płyty węgierskiego Hungarotonu. Gra Liszt Chamber Orchestra, dyryguje Frigyes Sandor ( w linku inne wykonanie)

Muzyka łazienkowa
Czym czasem ryczy łazienka
     Może nie tak głośno jak zwykle, ale rytmicznie, ascetycznie, lirycznie, uzależniająco. Morphine to jeden z mych ukochanych zespołów ..... muszę poszukać płyt na winylach !!!! Bas (tylko dwie struny), saksofon, perkusja i ..... muzyka. Morphine "Good" z 1993 roku.
Panowie, proszę się przedstawić i .... jazda ;)
     Polski hardcore, głośny i .... melodyjny. Zespół powstał w 208 roku. Grają do dziś, byłem nawet na ich koncercie .... ostra jazda. Street Chaos, płyta z 2009 roku, "Bez przebaczenia":
     Taka klasyka tez czasem gości w łazience i jest to mój wybór a nie mych synów. Większość płyt znajdowanych w łazience, to jest muzyka która zostaje w odtwarzaczu po ich wizytach. Tę wybrałem sam, bo wciąż lubię pierwsze płyty AC/DC, te z Bonem Scottem (jednym z mych wokalnych idoli !!!!). AC/DC "Highway To Hell" .... nie słyszeliście ;) ;D .... to posłuchajcie !!!
O ku..... mam dreszcze ;)
Temperatura już tylko rośnie !!!!!!!!!!!! ..... ładny teledysk ;)
Rzadka rzecz, wolny blues .....

Muzyka codzienna
     Bardzo podoba mi się sposób śpiewania tych muzycznych braci, dla tego nie mogłem poprzestać na jednej płycie z zeszłego tygodnia.The Holmes Brothers, czyli jak pisałem, mieszanka wielu stylów, blues, soul, gospel, country, and rhythm & blues. Smakowita mieszanka a luz w śpiewie zachwycający. The Holmes Brothers z płyty "State Of Grace" z 2007 roku:
     I jeszcze z płyty "Simple Truths" z 2004 roku, numer jak J.J. Cale'a:
The Holmes Brothers - Shine
The Holmes Brothers - He'll Have to Go
     Na koniec tego krótkiego przeglądu (przesłuchu?) "Righteous: The Essential Collection" z 202 roku. Melodia znana, ale jakże inaczej brzmi:
The Holmes Brothers - And I Love Her
The Holmes Brothers - There's a train
     Trochę polskiego rocka, choć ta płyta zlała mi się w jedną nie rozpoznawalną magmę. Nie trafiła w nastrój, choć pewnie niezła polska progresja. Podobnie grających zespołów (polskich) kilka już znam i w innym nastroju, może i bym pochwalił, ale nie pochwalę. nie podobało się, za delikatne ;( Satellite "Evening Games" z 2005 roku:
Satellite - Rush
Satellite - Love Is Around You
     I w końcu wkroczyłem na utartą ścieżkę prowadzącą do Nirvany. W poszukiwaniu Nirvany udałem się przed półkę z płytami i tam ja osiągnąłem, a raczej dosięgłem. Ulubiona płyta tej Cobainowskiej emanacji talentu, "In Utero" z 1993 roku. Moje wybrane nagrania to oczywiście te najgłośniejsze i wrzaskliwe:
Nirvana - Scentless Apprentice
Nirvana - Tourettes
     Ale są też w naszym kraju zespoły potrafiące przyłożyć dźwiękiem jak się patrzy. Z tym że akurat na tej płycie dał bym po łapach producentom. W tej muzyce jest MOC, ale została tak nagrana, ze tej mocy nie słychać. Rootwater, polska grupa muzyczna grająca heavy metal, z wpływami takich gatunków jak thrash metal, hardcore czy punk. Dwója za nagranie a muzyka? .... Posłuchajcie, ja czuję MOC !! Rootwater "Limbic System" z 2007 roku.
Rootwater - Caje Sukarije
Rootwater - The Nomad
Do klika za tydzień ;)


piątek, 28 listopada 2014

Szczęście

     Dziś, bardziej niż zwykle, nie oczekujcie popisów erudycji. Pisałem adekwatną do nastroju notkę, gdy na szczęście zadzwonił telefon. Po zakończonej rozmowie nie miałem ochoty na kontynuację wątku i notkę trafiło to .... co powinno trafiać taka pisaninę, szlag !!! W ciągu tego samego dnia rozsypałem się na kawałki i pozbierałem te kawałki do kupy. Znowu jestem całością. Muszę docenić to, gdy masz kogoś, kto jest w stanie spojrzeć na ciebie chłodnym okiem z boku i trzepnąć cię obuchem między oczy. Rozsypujesz się, ale przecież tylko po to by się posklejać. Usłyszałem i zadrżałem, to tak może wyglądać? To tak powtarzam, pewne wyuczone w odruchach obronnych, schematy. To ci którzy nie są w mej głowie, tak widzą, lub mogą widzieć pewne sprawy? To tak zniewolony swym wnętrzem, niezdolny wyjść poza wyćwiczony nawyk, mogę niszczyć siebie i innych. Jakie są moje rzeczywiste pobudki ...... nadal ciężko mi wchodzić w te obszary, sam się zdziwiłem, gdy doszedłem do sedna tych pobudek. Zdziwiłem i przestraszyłem. 
To nie tak, to nie moje świadome ja, tak nie będzie !! 
A przynajmniej ja zrobię wszystko by tak nie było !!
Jak w sytuacji zagrożenia, muszę odciąć chorą część (myśli). Część która ewidentnie mnie niszczy. Klapka w głowie zapadła, rozdzielacz się przełożył i całą parę kieruję na utrzymanie go w tej pozycji. Koniec marzeń nie do spełnienia, koniec z gonieniem za czymś, co nie chce nie tylko dać się złapać, ale nawet nie chce widzieć mego cienia w pobliżu. Czas rozejrzeć się i zacząć normalnie żyć. Taka to sprawa .......
Postanowiłem, będę szczęśliwy ;) Przecież chyba o to chodzi !!
Na początek parę "zasad" i ....... do roboty w ich wypełnianiu ;)
Szczęśliwi ludzie:
- nie szukają na zewnątrz tego, co można znaleźć tylko w sobie
- naprawdę, ale to na prawdę lubią siebie 
- akceptują to, że w życiu zdarzają się trudne chwile
- odróżniają zaprzeczanie od optymizmu
- wiedzą, jak bardzo ważne jest bycie otwartym na innych
- nie chowają urazy, lecz potrafią i lubią wybaczać
- żyją tym, co dzieje się teraz, a nie tym, co było lub może być
Od siebie mogę dodać, że szczęśliwi ludzie :
- pozwalają sobie na czekoladę z wiśniami i chili (nowe cudowne smakowo odkrycie)
- pozwalają sobie na pączki z makiem z Łukaszówki
- czasem sobie zaryczą muzyką na pełny regulator (a analogi Budgie i Nirvany tylko na to czekają .... ale o tym za tydzień)
- jeśli mają wolny czas, to nie leżą przed telewizorem a .... chociaż by czytają (stos oczekujących na przeczytanie książek wciąż rożnie)

Może ktoś ma jeszcze jakieś rady, co może szczęściu pomóc?

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     Czarna płyta ma swój czar i trzaski już mi nie przeszkadzają tak jak kiedyś. Słucham przeważnie w weekend, bo wówczas jest ta chwila na muzyczną celebrę. Tym razem kolejna płyta Laboratorium, czyli polski jazz-rock. Niezapomniana kapela będąca prekursorem takiej muzyki na skalę europejską. I nie ma w tym żadnej przesady, wystarczy posłuchać. Płyta wydana przez Helicon , wytłoczona przez Polskie Nagrania. Laboratorium "Live - The Blue Light Pilot", rok 1982:
     Czy ktoś z Was nie zna kolejnej płyty, która umościła się na talerzu? Trzy gitary akustyczne i wirtuozerskie popisy .... Al Di Meola, John Mc Laughin, Paco De Lucia "Friday Night In San Francisco". Płyta wydana przez enerdowską (NRD - kto pamięta ten państwowy twór?) Amigę (1980?).
     Stara, zajeżdżona, trzeszcząca, ale budząca wspomnienia i sentymenty. Płyta Grand Funk "Phoenix" z 1972 roku. Zespół który był najgłośniejszy na świecie !!! Płyta może i nienajlepsza w dorobku, muzyka amerykańska (to raczej zarzut), ale słuchałem z przyjemnością a nawet skakałem do rytmu ;)
Grand Funk - Trying To Get Away
Grand Funk - Rock'n Roll Soul

Muzyka łazienkowa
     Tę płytę (już to kiedyś z pewnością pisałem) uważam za jedną z płyty wszech czasów !!! Ostra jazda, ale i dużo inspiracji muzyką etniczną. Ma jeden mankament, ale tylko dla sąsiadów, trzeba słuchać baaaaardzo głośno. Płyta była w łazience, potem wyszła za mną do samochodu, potem była ze mną w pracy ..... i tak przez dwa dni. Sepultura "Roots" z 1996 roku. Pierwszy numer znają WSZYSCY moi znajomi aż do mdłości !!!!! Ale nie było litości, musieli słuchać ..... kiedy to było .... ;)
Sepultura - Roots Bloody Roots
Sepultura - Attitude
Sepultura - Straighthate
     Ta płyta też chodziła za mną i chodzi do dziś. Nie mogę się uwolnić. Wyszła z łazienki i samochód eksplodował !!!! Nie wiem co wybrać???? Queen Of The Stone Age "Songs For The Deaf" z 2002 roku ..... sześć pierwszych utworów (z 15-stu)
QOTSA -You Think I Ain't Worth a Dollar, But I Feel Like a Millionaire 
QOTSA - No One Knows
QOTSA - First It Giveth
QOTSA - Song for the Dead
QOTSA - The Sky Is Fallin
QOTSA - Six Shooter
Muzyka codzienna
     Rockowo ale bardzo klasycznie, choć płyty dość popowe jak na tę grupę. Ale nadal lubię, choć bardziej z sentymentu. Dwie "lżejsze" płyty YES "Tormato" z 1978 roku (z Wakemanem i Andersonem) i "Drama" z 1980 (bez Wakemana i Andersona).
     Ta zaś płyta, wbrew mej poprzedniej opinii (pisana z pamięci) jest zaskakująco "cieżko" rockowa jak na YES
     Znowu poruszyłem swą "smutną" nutę i sięgnąłem po bluesa. Syn znanego tatusia, ale radzi sobie bardzo dobrze i stylowo, choć gra nowocześniej niż ojciec. John Lee Hooker Jr. Blues band "Blues With Vengeance" z 2004 roku. Dobrze brzmią te standardy ...
     Syn synem ale ja jednak bardziej lubię ojca. John Lee Hooker "Simply The Truth" z 1968 roku. Uwielbiam ten głęboki głos ......
John Lee Hooker - Mean, Mean Woman
John Lee Hooker - I don´t wanna go to Vietnam
     Gdy szukam emocji w muzyce, zawsze sięgam po Nirvanę. Najsłynniejsza płyta z największym przebojem, a moim zdaniem najmniej na niej Nirvany ze wszystkich wydanych krążków. Nirvana "Nevermind" z 1991 roku. Na przekór wszystkim "wielbicielom" bez "Smells like Teen Spirit" ....
Nirvana - Stay Away
Nirvana - Breed
     Mieszanka bluesa, gospel, soulu, country, folk, to wszystko jest w muzyce braci Holmes. Nie najmłodsi a kipiący muzyką o "starych" głębokich głosach. Mnie zachwyca taka mieszanka i KULTURA muzyczna. Płyta z muzyką najbliższą muzyce gospel (większość piosenek z imieniem Jesus na ustach ;)), "Speaking In Tongues" (2001) The Holmes Brothers.
The Holmes Brothers - Homeless Child
The Holmes Brothers - I Want To Be Ready
Nie mogłem się oprzeć, by nie śpiewać refrenu razem z zespołem : "I Want to be reeeeeedy !!!!!"

Do klika za tydzień ;)