Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Yeah Yeah Yeahs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Yeah Yeah Yeahs. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 października 2014

Tydzień pytań

     Na razie wystarczy zdjęć. Mam ich jeszcze setki, ale zostawiam na zimowe wspomnienia. No dobrze, jeszcze jedno .... czarT wędrowniczek ;)




     Tydzień pełen pytań. Tydzień przemyśleń i szukania odpowiedzi, czyli zwykły tydzień. Najlepszym miejscem do usłyszenia pytań jest dach. Pokonywanie własnych lęków jest dobrym preludium do słuchania tego ..... co nas otacza i wypełnia. I usłyszałem parę interesujących, bo bez odpowiedzi. Takie są najlepsze bo zmuszają do ich szukania, a dach jest najlepszym miejscem do ich usłyszenia. W zapadającym zmroku walcząc z lękiem wysokości nadstawiasz uszu i słyszysz ..... czy można nie lubić ludzi i chcieć ich dobra. Czy myślenie unieszczęśliwia. Czy lepiej być nieświadomym i szczęśliwym, czy zyskać świadomość i zawsze już męczyć się z pytaniami. Czy warto "walczyć" o wolność ludzi, którzy nawet nie wiedzą że jej nie mają, bo zyskując ją nie zaznają już spokoju. Co znaczy być wolnym ........ Dziękuję że mogłem je usłyszeć w zapadających ciemnościach. Pytania smakują najbardziej gdy wywołują ciszę, gdy zaczynasz myśleć, a nie automatycznie udzielać zgodnych ze schematem odpowiedzi. Dziękuję .......
     Dzisiaj chcę się z tobą podzielić wrażeniami z dwóch obejrzanych filmów i szczerze je polecić.
     Pierwszy z filmów obejrzeliśmy w kinie. Rzadko się tam wybieram, ale czasem jednak trzeba wyjść za swoje ogrodzenie, znaleźć bramę w ścianie i wyjść przez nią na zewnątrz. Filmem było "Miasto 44". Zrobiony przez młodych, o młodych i dla młodych. Najważniejsze że nie jest filmem martyrologicznym i historycznym. Opowiada historię z punktu widzenia jednostki, czyli w najciekawszy dla mnie sposób. Są sceny (kanał po wybuchu granatu) które zrobią wrażenie tylko w kinie. Nie ma bohaterów bez strachu, bo jeśli go nie odczuwasz, szybko giniesz. W śmierci nie ma żadnego patosu, nie ma czasu na patriotyzm, zdarza się czas na odwet, jest strach i otępienie. Film który robi duże wrażenie i na prawdę trzeba go obejrzeć. Rodzi wiele pytań. To o sens tego wszystkiego też.
     Drugim filmem który zrobił na mnie wrażenie, jest serial amerykański "Fargo". Tak, tak, zbieżność z tytułem świetnego filmu braci Coen nie jest przypadkowa. Oparty na tych samych motywach, prezentuje bardzo podobny klimat. Przedstawia amerykańską prowincję w bardzo krzywym zwierciadle. Trudno znaleźć w nim postać która nie była by idiotą. Jedyną myślącą i inteligentną osobą wydaje się być (po dwóch odcinkach), mieszający zdrowo w rzeczywistości i głowach mieszkańców miasteczka, morderca, grany rewelacyjnie przez ..... Boba Thorntona. Czarny humor leje się z ekranu wraz z krwią ofiar, a jeden z głównych bohaterów to traci to zyskuje (pozorną) kontrolę nad wydarzeniami, za podszeptem i przy "pomocy" Thorntona. Trudno też nie wspomnieć o policjantce prowadzącej śledztwo, którą nie sposób "oskarżyć" o przebojowość, ale jako jedna z niewielu postaci, również potrafi myśleć. Dawno tak dobrze się nie rozerwałem przez ponad dwie godziny, bo tyle trwały pierwsze dwa odcinki pokazane w Ale Kino+. Ale nie wierz proszę memu gustowi .... bo nie wiem czy ciebie to rozbawi.

*****
Igłą po rowkach
W muzycznym ciągu nadal z Mozartem. Na czarnych płytach mam na prawdę dużo klasyki. Tym razem Wielka Msza c-moll ..... też to kiedyś śpiewałem (jak Requiem). Mozart - Grosse Messe c-moll z z wiedeńskim chórem i berlińskimi filharmonikami pod batutą Herberta Von Karajana i z udziałem Barbary Hendricks (piękny sopran).
Mozart - Grosse Messe c-moll - Kyrie
Czarna płyta wciąż kusiła klasyką, więc tym razem Verdi. Wielkie i podniosłe i wspaniałe Requiem, też pod batutą Herberta Von Karajana ..... i ten boży gniew ....
Verdi - Dies Irae
Trochę nutek i libretta? ... Proszę :
Giuseppe Verdi - Requiem - Libera Me
I z zupełnie innej beczki. Stare wydanie (pierwsze, oryginalne, trzeszczące) czerwonych Gitar "To właśnie My"  z 1966 roku i nie trzeszcząca reedycja z .... nie wiem którego roku, żadnej informacji na płycie. Nigdy tego za bardzo nie słuchałem, ale na fali resentymentów ..... trochę popląsałem 
Czerwone Gitary - To właśnie my
Czerwone Gitary - Nie zadzieraj nosa
I inny rarytasik od Ewy (ewce). Roy Harper "The Sophisticated Beggar" , oryginalnie ukazała się w 1966 roku, winylowa, ustereofoniczniona reedycja z 1972 roku. Doceniany przez muzyków (udział wokalny w "Have a Cigar", Zeppy złożyły mu hołd nagrywając "Hats Off to (Roy) Harper"), nigdy nie zdobył większej popularności, a chyba szkoda. Uważany za wielkiego wirtuoza gitary klasycznej, ceniony za poetyckie teksty. Posłuchajcie tych nagrań z jego pierwszej płyty:
Roy Harper - Sophisticated Beggar
Roy Harper - ForeverI płyta która bardzo mnie ucieszyła, też w darze od Ewy. Jedna z MOICH płyt wszech czasów, Joni Mitchell "Mingus" z 1979 roku. Hołd złożony Charles'owi Mingus'owi .... Wielki ładunek emocji i jazzowy psychodeliczny odlot (przynajmniej mój). Uwielbiam !!!! A co tu dużo gadać, wystarczy podać skład muzyków z okładki:
Joni Mitchell - guitar, vocals 
Jaco Pastorius - bass, horn arrangement on "The Dry Cleaner from Des Moines" 
Wayne Shorter - soprano saxophone 
Herbie Hancock - electric piano 
Peter Erskine - drums 
Don Alias - congas 
Emil Richards - percussion
Niech będzie wersja koncertowa :
Joni Mitchell - God Must Be A Boogie Man
Wycie wilków ...... no jak może mi się nie podobać ....
Joni Mitchell - The Wolf That Live In Lindsey
Jeszcze jedna płyta od Ewy, Joni Mitchell "Hejira". Płyta wydana trzy lata przed "Mingusem". Gitara i głos, urzekająca liryka (hejira oznacza podróż) i bas Jaco Pastoriusa w kilku kawałkach.
Joni Mitchell - Coyote
Joni Mitchell - Hejira

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
      Może na początek muzyka łazienkowa. W łazience mamy odtwarzacz do płyt, no bo jak tu brać prysznic bez muzyki. Jeżeli w łazience łoi muza że trudno w domu wytrzymać, znaczy to tyle, że któryś z facetów (a jest nas trzech) jest w łazience i ..... przeważnie bierze prysznic, choć czasem też ćwiczy i.t.d. .... Wszyscy mamy tę przypadłość muzyczną. W tym tygodniu któryś z synów zostawił w odtwarzaczu Queens Of The Stone Age "Songs For The deaf", więc ryczało to właśnie. Niektóre numery mają rytm jakby stworzony do ćwiczeń ;) No to robimy pompki .... setka pęknie?
A jak się ćwiczy przy walczyku?

     Tydzień muzyczny rozpocząłem mistycznie. Alikwotowa jatka ;) Yat-Kha z płyty "Dalai Beldiri", rok 1999. Ta płyta to przede wszystkim TEN numer, od którego nie mogę się uwolnić.




Yat-Kha - Sodom i Gomora

Ale przecież są i inne na tym krążku:
Yat-Kha - Dyngyldai
     Kolejna płyta Yat-Kha'i to dalekowschodnie wersje światowych "przebojów" muzyki rockowej. Przy kilku mam mieszane uczucia, ale wybieram te których słuchałem z zainteresowaniem. Yat-Kha "Re-Covers" z 2005 roku.
Yat- Kha - In A Gadda Da Vida
Yat-Kha - Love Will Tear Us Apart (Joy Division)
      Po podróżach dalekowschodnich, wracam do naszych zachodnich smutków. Blues na niezły i silny głos damski. Sandra Hall "One Drop Will Do You" z 1997 roku. Kawał kobiety, kawał głosu i kawał niezłej bluesowej jazdy:
Sandra Hall - Use What You Got
Sandra Hall - Find You A Job
     Nadal nurzałem się w bluesie. Kolejna płyta Buddy Guy & Junior Wells "Drinkin' TNT' Smokin' Dynamite". Dość wybuchowe menu na gitarę dwa głosy i harmonijkę z towarzyszeniem zespołu i .... Bill'a Wyman'a. Koncert z Montreux z 1974 roku. Bluesowe do granic bluesa ;) Aaaaa tam cały album :
BUDDY GUY & JUNIOR WELLS -Drinkin' Tnt 'N' Smokin' Dynamite(FULL ALBUM)
     Wciąż bluesowym tropem. Kolejna płyta solowa Buddy Guya "Bring 'Em In" z 2005 roku. Tę lubię mniej, bo ..... nagrana z gwiazdami (Keith Richards, Carlos Santana, Tracy Chapman, John Mayer, Anthony Hamilton and Robert Randolph). Ładnie, czysto, brak tego czego szukam, ale przecież nie źle. Wolę jednak te surowe płyty, choć doceniam wysiłek w popularyzacji bluesa. 
Czy to Carlos Santana , czy Buddy?
Buddy Guy - I Put A Spell On You feat. Carlos Santana
Buddy Guy - The Price You Gotta Pay (featuring Keith Richards)
Buddy Guy - Now You're Gone
     Nasłuchałem się bluesa, czas na uderzenie w łeb. Głośno, dynamicznie, punkowo. Amerykański punkowy, Hüsker Dü z płyty "Zen Arcade" z 1984 roku. "Zen Arcade" jest albumem koncepcyjnym przedstawiającym historię młodego chłopaka, który opuszcza dom, by w obliczu otaczającej go trudnej rzeczywistości odnaleźć swoje miejsce w życiu. Pozwolił on grupie zaistnieć poza środowiskiem punkowym i uważany jest za największe ich osiągnięcie.
Hüsker Dü - Something I Learned Today
Hüsker Dü - Turn On The News
Hüsker Dü - Chartered Trips
     I zespół który dobrze się zapowiadał, nagrał dobrą płytę i .... sam nie wiem co ;) Ta płyta podoba mi się, a innych nie znam, co też o czymś świadczy. Yeah Yeah Yeahs, czyli wokalistka i pianistka, gitarzysta i keybordzista i inni dobierani muzycy. Muzyka alternatywna i dynamiczna. Yeah Yeah Yeahs z drugiej w dyskografii płyty "Show Your Bones" z 2006 roku.
Yeah Yeah Yeahs - Cheated Hearts
Yeah Yeah Yeahs - Phenomena
     Alternatywnie i alternatywnie ..... wystarczy !! Było też art-rockowo. Płyta mało znana, bo dość trudna, choć bardzo znanego zespołu. Yes "Tales From Topographic Oceans" z 1974 roku, reedycja z 2013. Na czarnym krążku były to dwie płyty, po jednym utworze na każdej stronie, czyli cztery suity. Na płycie CD dodano dwa bonusy (nagrania na żywo ze studia, czyli dość surowe wersje dwóch utworów) I też są to dwie płyty ... CD. Ja tę płytę bardzo lubię, za jej nieprzystępność i ..... melodyjność (chwilami) z wokalem Andersona. Ale z moich znajomych i bliskich, tylko ja. Słucham więc SAM ;) .... ty też możesz .... ooot taki 21-minutowy utworek ;)
Yes - Ritual (Nous Sommes Du Soleil)
     Jeszcze trochę polskiej progresji (?), reedycja dwóch płyt SBB na jednym krążku CD. Płyty SBB "Nowy horyzont" i "Pamięć" (styczeń i październik 1975 roku), czyli płyty 2 i 3 w dyskografii. "Nowego horyzontu" nie lubię, ale "Pamięć" to moja ulubiona płyta. Piękny przykład że niektórzy polscy muzycy byli na światowym poziomie (w przeciwieństwie do realizatorów). "Pamięć" to tylko trzy utwory, ale jak tu przejść obok nich obojętnie. Ja nie umiem i zawsze się wzruszam i śpiewam razem ze Skrzekiem : "wspominam słodkie dni ......."
SBB - W kołysce dłoni Twych (Ojcu)
SBB - Z których krwi krew moja     
     Na koniec była płyta, którą jak wkładałem do odtwarzacza to się cieszyłem, jak wyjmowałem .... to już mniej. Zirytowały mnie teksty .... po co ja ich słucham i staram się zrozumieć? .... zirytowały nie, może ja mało rozumiem, może dawniej rozumiałem mniej, kiedyś tego nie słyszałem i bardzo ich lubiłem, teraz mam mieszane uczucia. Może mnie przekonasz? Ta płyta to Róże Europy  "Stańcie przed lustrami" z 1989 roku. To chyba pamiętasz, ...... te są dobre i za te numery ich jednak lubię ;)
Róże Europy - List do Gertrudy Burgund
Róże Europy - Stańcie przed lustrami

Do klika za tydzień .....
czarT


piątek, 24 stycznia 2014

Siedzimy czekamy, będzie dobrze ...

Dzisiejszy ranek przywitał mnie rześko. Około 6 rano samochodowy termometr pokazał -20 stopni. Jechałem nucąc pod nosem "siedzimy czekamy, będzie dobrze, sobie radę damy, będzie dobrze", święcie w to wierząc. A że w pracy na dzień dobry awaria ? Przy takim mrozie urządzenia odmawiają posłuszeństwa. Ludzie nie, bo nie mogą. Przynajmniej myśli i ręce mam zajęte tonami zboża na posadzce. Choć mówią że myślenie ma przyszłość .... to czasem nie ma. Mówią też że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Logiczne, bo gdy zabije to nie ma czego lub kogo wzmacniać. Ot uparło się coś żeby mnie przetestować. Czy myślenie może zabić ? Równie prawdopodobne jak to że może wzmocnić. Zależy jak i co się myśli. Ja myślę ,że skoro nic mnie dotychczas nie zabiło, to z pewnością jestem silny jak tur od tych ciągłych wzmocnień. I tego się trzymam, ale nie kurczowo. Po prostu ze swobodną lekkością bytu, obserwując z życzliwą ciekawością i akceptacją (ale bez rezygnacji) to co się dookoła dzieje. Chociaż o tę życzliwość, w szczególności w stosunku do mediów, jest bardzo trudno. Ale ja TUR mam ją w sobie. Nie oglądam .... czytam. Nie słucham (wiadomości) ... czytam. Nie liczę ofiar śmiertelnych, nie zastanawiam się czy TA śmierć była przez kogoś zawiniona, nie myślę ile promili we krwi miał ten co zabił .... czytam. Czasem, bardzo rzadko pójdę do kina. Zdarzyło się. Nowy film Wojtka Smarzowskiego "Pod Mocnym Aniołem". Widać że dobrze zna temat. Film wręcz odrzuca obrazami pijackiej fizjologii .... ale to przecież nieodłączny towarzysz nałogu. Sytuacje i gęby też jakby znajome z dawnych lat. Warto zobaczyć, choć ciężkie i trudne to przeżycie .... śmiechy i chichy powoli cichły na sali i widzów ogarniało obrzydzenie, przerażenie, zamyślenie, refleksja ? Ktoś zarzucał że nie ma w tym filmie, w postaci bohatera,  głębi. A jakaż głębia może być w pijackim ciągu ? Ona pojawia się w krótkich chwilach trzeźwości, a i tak trzeba ją szybko przerwać bo pojawia się też STRACH. Popisy pijanej elokwencji to żadna głębia, to fasada pustki. Bardzo zachęcam do obejrzenia "Pod Mocnym Aniołem" choć nie wiem czy ja chcę jeszcze raz zobaczyć ten film. Ale jak pijaka .... ciągnie mnie do tego .....
Wracając do pracy ..... jak już wspominałem, dzisiaj skutecznie zabijałem czas sprzątając zboże, z rozpędu zamiotłem nawet windę. Po głowie tłukły mi się jednak wciąż myśli, a najciekawsze że wierszem:
Zamiatam windę jadącą do nieba
Zamiatam bo widać tak było trzeba
Zamiatam robiąc to w trudzie i znoju
zamiatam szukając szukając wciąż w sobie spokoju

.....
a może winda wcale nie jedzie do nieba
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ta płyta zawsze poprawia mi humor. "Od czapy zestaw" Polskiego Radia Bis. Istniało kiedyś takie radio i bardzo je lubiłem. Niestety jedna z zawieruch politycznych w mediach zmiotła to radio z powierzchni. Za dużo było w nim luzu ? Czymś komuś podpadło ? A było to na prawdę otwarte na młodą i dobrą muzykę RADIO. Ale została w pamięci (i na płytach) muzyka ;) Poprawić Wam humor ? Służę :)
Potem nie było już tak wesoło, choć w nazwie zespołu jest komedia. Comedy of Errors istnieją od 1984 roku pochodzą z Glasgow. Solidna progresja, ale bez polotu. Comedy Of Errors "Fanfare & Fantasy" z 2013 roku. Dla nich czas się zatrzymał w latach 80-tych ....
Następnie w odtwarzaczu były dwie płyty Robina Trowera "Caravan To Midnight" z 1978 i "Victims Of The Fury" z 1980. Sorry ... ale nie najlepsze. Gra solidnie i ładnie, ale brak tej iskry która urzekła mnie na wcześniejszych krążkach.
Trochę rockowej awangardy czasem nie zaszkodzi a przyznam że bardzo lubię ten zespół. Lubię ze względu na ciekawe aranżacje wokali. Trzecia w dyskografii płyta TV On The Radio "Desperate Youth, Blood Thirsty Babes" z 2004 roku i Ep-ka "Young Liars" z 2003. Kapela pochodzi z Nowego Jorku:
Blood Ceremony to kanadyjska formacja grająca (według fachowców) doom metal. Brzmią jak skrzyżowanie Jethro Tull z Black Sabbath, czyli da się słuchać a nawet może się spodobać. Mnie się spodobało i miło się słuchało tej pełnej czarownic, duchów i magii mocnej muzyki z damskim głosem. 
Blood Ceremony "Living with the Ancients" z 2011 roku.
Blood Ceremony - The Great God Pan
Blood Ceremony - Daughter Of The Sun
Na koniec indie rockowe dżwięki Yeah Yeah Yeahs. Inspirowali się punkowymi brzmieniami, ale chyba bardzo dawno (zespół powstał w 2000 roku). Dziś trudno mi powiedzieć co grają. Rytmicznie elektroniczne indie choć trochę ambitniejsze, to nadające się do tańca. Nie moje klimaty ale wysłuchałem przytupując nóżką. 
Yeah Yeah Yeahs ""It's Blitz!" z 2009 roku:
Yeah Yeah Yeahs - Heads Will Roll
Yeah Yeah Yeahs - Zero


Do klika za tydzień ..............