Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miles Davis. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miles Davis. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 września 2019

Taka choroba

     Cel jest jasny, tylko droga coraz bardziej kręta. Kręta jak zwoje mózgowe, bo wszelkie przeszkody i ograniczenia narzucane są przez własny mózg. Jedno czego nie mogę zaprzestać, to myślenie. To taka choroba, która spowalnia działanie, która powoduje, że widzimy rzeczy których nie ma. One są, ale tylko w mej głowie. Na poziomie intelektualnym to rozumiem i potrafię złapać dystans. Na poziomie emocjonalnym bywa gorzej. Przy buzujących emocjach trudno o rolę chłodnego obserwatora. Pogrążam się w nirvanie intelektualnego niebytu działając bez działania a rzeczywistość upomina się o uwagę, kłuje, szczypie, podgryza, prowokując do emocjonalnych interakcji. Gdy mi zależy, reaguję, bo wciąż na czymś mi zależy... Czy w tym tkwi problem? Że wciąż czegoś oczekuję, pragnę? Boję się ocen, bo sam oceniam. Boję się osądzenia, bo sam osądzam, bo sam osądzam siebie? I tak beztroska zwykłego spotkania, może przerodzić się w niepewność domysłów. Każda decyzja staje się koszmarem fundamentalnego wyboru. Odczuwalny ciężar zaczyna przytłaczać, dociskać do ziemi do utraty tchu, znika pewność i lekkość staje się kpiną z obecnej sytuacji. W takich stanach zatrzymuję się i "zwalniam" umysł, przestaję myśleć o przyszłości, skupiam się na chwili i zyskuję uważność. Zaczynam widzieć szczegóły, fragmenty otaczającego świata. Słońce, gwiazdy, fauna, flora, materia, to wszystko trwa i istnieje niezależnie od mej woli. Pozostanie w tym stanie bez względu na moje decyzje. Jest w tym porządek i spokój a cały niepokój i ciężar decyzji jest tylko wytworem mej imaginacji o mym egzystencjalnym udziale i roli w widzialnej rzeczywistości. Nie czuję bezradności, odnajduję właściwą miarę. Naturą węża jest kąsać w zagrożeniu, więc nie staram się go zmienić a raczej unikać i nie stwarzać mu zagrożenia. Naturą rzeczywistości jest niezmienność zasad ją określających. Gdy próbujemy z nimi walczyć, naginać do własnych potrzeb, możemy być pewni że, nagięta powróci do stanu pierwotnego,  przy okazji niwecząc czcze wysiłki naszym kosztem. Jedno jest pewne, my ucierpimy na tym najbardziej bo to nasze nadzieje, oczekiwania i wytwory legną w gruzach.  Czy nie lepiej zatem płynąć z jej prądem i w zgodzie z jej zasadami, wykorzystując prawa nią rządzące? Nie walczyć z nią a wykorzystywać jej potencjał, który jednak musimy wcześniej poznać, nim sami dla siebie bezpowrotnie go zniszczymy...




*****
Cytat tygodnia

NABIERANIE UMYSŁU
Ludzkie sensorium jest wyjątkowo łatwe do zmanipulowania; nasz układ wzrokowy należałoby w najlepszym razie określić mianem „worka zaimprowizowanych sztuczek”. Informacje zbierane przez nasze organy zmysłów są tak fragmentaryczne i niedoskonałe, że mózg musi je interpretować, używając nie bezpośredniej percepcji, lecz raczej reguł prawdopodobieństwa. Czyli - nie tyle widzi świat, ile domyśla się go na podstawie doświadczenia. W rezultacie powstaje tendencja do nieprzetwarzania bodźców „nieprawdopodobnych” na poziomie świadomości, niezależnie jak są silne. Mamy po prostu skłonność do ignorowania widoków i dźwięków, które nie pasują do naszego obrazu świata.
Sarasti miał rację: Rorschach nie robił nam niczego, czego sami byśmy już sobie nie robili.
Na przykład, sztuczka z niewidzialnością młodego głupiego wężydła - tego, który ograniczało swe ruchy do luk w widzeniu człowieka - przyszła mi do głowy, gdy czytałem o czymś zwanym „ślepotą z nieuwagi”. Rosjanin, Alfred Jarbus jeszcze w latach 60. XX wieku pierwszy rozpracował sakadyczną lukę w ludzkim widzeniu. Od tego czasu rozmaici badacze kazali przedmiotom niepostrzeżenie pojawiać się i znikać z pola widzenia, prowadzili rozmowy z nieszczęśnikami, którzy nie mieli pojęcia, że rozmówca zmienił się w połowie konwersacji i w ogóle udowodnili, że ludzki mózg nie zauważa mnóstwa z tego, co się wokół niego dzieje. Zerknijcie sobie na filmiki na stronie Laboratorium Postrzegania Wzrokowego University of Illinois, a zrozumiecie, o czym mowa. To naprawdę niesamowite, wiecie? Jakiś scjentolog mógłby teraz podkradać się do nas i gdyby tylko się odpowiednio poruszał, nigdy byśmy go nie dostrzegli.
Większość opisanych w książce psychoz, syndromów i halucynacji jest prawdziwa i szczegółowo opisana przez Metzingera, Wegnera i/lub Saksa (zobacz także Świadomość/Inteligencja poniżej). Inne (np. zespół Greya) jeszcze nie trafiły do statystycznego wykazu chorób - prawdę mówiąc, parę z nich wymyśliłem, ale mimo to są oparte na wynikach rzeczywistych doświadczeń. Zależnie komu uwierzycie, umiejętne potraktowanie mózgu polem magnetycznym może wywołać wszystko, od religijnej ekstazy po przeświadczenie o porwaniu przez kosmitów. Przezczaszkowa stymulacja magnetyczna może modyfikować nastrój, wywoływać ślepotę albo wpływać na ośrodki mowy (na przykład uniemożliwiać wypowiadanie czasowników, nie wpływając na rzeczowniki). Można tą drogą wspomagać (lub upośledzać) pamięć i proces uczenia się, a rząd Stanów Zjednoczonych finansuje obecnie badania nad przenośnym sprzętem do stymulacji magnetycznej dla celów, łatwo zgadnąć, wojskowych.
Elektryczna stymulacja mózgu wywołuje niekiedy tak zwany „zespół obcej ręki” - bezwiedne poruszenia ciała wbrew woli „osoby” rzekomo nim zawiadującej. Innym razem powoduje mimowolne ruchy, ofiary upierają się jednak, że „postanowiły” je wykonać, mimo niezbitych przeczących temu dowodów. Zestawić to jeszcze z faktem, że ciało zaczyna się poruszać, zanim jeszcze mózg „rozkaże” się ruszyć i całe pojęcie „wolnej woli” - pomimo niezaprzeczalnego przekonania, że jest prawdziwe - zaczyna wyglądać nieco głupkowato, nawet poza zasięgiem wpływu obcych artefaktów. 
Stymulacja elektromagnetyczna jest może najmodniejszym obecnie sposobem hackowania mózgu, ale w żadnym razie nie jedynym. Ciężkie fizyczne obrażenia, od nowotworów po drągi do ubijania materiału wybuchowego, potrafią zmienić normalnych ludzi w psychopatów i pedofilów (stąd nowa osobowość wykluwająca się w głowie Susan James). Opętanie przez duchy i ekstazę można wywołać po prostu przez emocjonalną huśtawkę rytuałów religijnych, bez żadnych inwazyjnych neurologicznych narzędzi (a niekonieczne są też farmakologiczne). Ludzie potrafią nawet wykształcić poczucie, że należą do nich cudze części ciała, albo gumowa ręka. Widzenie przebija propriorecepcję i odpowiednio manipulując sztuczną kończyną, jesteśmy w stanie przekonać kogoś, że wykonuje jakiś ruch, choć w rzeczywistości wykonuje zupełnie inny.
Najnowszym narzędziem w tym arsenale są ultradźwięki, mniej inwazyjne niż elektromagnetyzm, dokładniejsze niż charyzmatyczne ponowne narodziny, można je wykorzystać do pobudzania mózgu bez upierdliwych elektrod czy siatek na głowę z magnesami. W Ślepowidzeniu użyłem tego jako wygodnej furtki, tłumaczącej, dlaczego Rorschachowe halucynacje utrzymują się nawet w ekranowaniu Faradaya - jednak tu i teraz firma Sony odnawiała patent na urządzenie wykorzystujące ultradźwięki do bezpośredniego implantowania do mózgu „wrażeń zmysłowych”. Nazywają to urządzeniem rozrywkowym o szerokim zastosowaniu w grach online. Jasne. Skoro możemy z odległości wrzucać komuś do głowy wrażenia wzrokowe i słuchowe, czemu by przy okazji nie przemycić też poglądów politycznych i nieodpartego upodobania do pewnej marki piwa?

Peter Watts
Ślepowidzenie


*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Nagrany w 1986 roku a wydany w 2019 album .... Milesa Davisa "Rubberband" to żadne wybitne dzieło. Materiał nagrany przed "Tutu" i nigdy nie wydany ujrzał światło dzienne, by stać się archiwalną ciekawostką podkolorowana przez współczesnych muzyków. Na pewno warto wysłuchać, choć zachwycać się nie ma czym, ale trąbka wciąż ta sama....

Miles Davis - Rubberband of Life
Miles Davis - So Emotional




Do następnego klika 
czarT






środa, 13 marca 2019

Minęło trochę czasu

     Minęło trochę czasu w którym działo się... dużo. Powierzam swe intencje jednej sprawie i zaczyna to przynosić efekty, czy zamierzone to się okaże. Dobre duchy przyjaciół, których jak zawsze poznaje się w biedzie, na razie pomagają. Piszę ogólnikami z przyzwyczajenia ale może taki styl jest lepszy od dosłowności, zawsze daje możliwość innej interpretacji i przydaje tajemniczości banalnym sprawom, ale banalnym w oczach innych a dla mnie fundamentalnym. Przecież nie wywraca się życia do góry nogami z błahych powodów... 
Moja wewnętrzna przestrzeń wygładza się i przewartościowuje, co spotyka się  z dużym oporem nawyków, wpojonych przekonań i budzi obawy, które wynikają z wkraczania na nieznany ląd, wchodzeniem na nowe poziomy, penetracji emocji i energergii dotychczas mi nie znanych, choć od dawna przeczuwanych. Na wadze zysków i strat, szala wciąż jest po stronie zysków...






Bieżący komentarz

     Rezygnuję, być może tylko na jakiś czas, z tego komentarza. Głupota nie wymaga komentowania... wdech wydech i dalej do życia a głupcy niech się sami sobą zajmują, mnie już tylko śmieszą. Jednak wyrzucenie telewizji ze swego życia otwiera zupełnie nowe horyzonty i zmienia hierarchię ważności spraw.

Cytaty tygodnia

     Gdyby przyszło mi zrezygnować z dyletantyzmu, wyspecjalizowałbym się w wyciu.

     Przestajemy być młodzi, gdy nie wybieramy sobie wrogów i zadowalamy się tymi, których mamy pod ręką.

     Wszystkie nasze urazy biorą się z tego, że każdy z nas pozostał poniżej samego siebie i nie zdołał się z sobą spotkać. Tego nigdy nie wybaczymy innym.

Emil Cioran "Sylogizmy goryczy"

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Jeden z "weteranów" tworzących punk, Richard Hell z zespołem The Voidoits, z klasycznego punkowego albumu, w pewnym sensie, definiującego nowy, wówczas, styl, "Blank Generaton" z 1977 roku.  W późniejszym okresie grał w Television i zajął się pisarstwem, wydając kilka książek, pisze również jako krytyk filmowy.
Richard Hell & The Voidoids - Blank Generation
Richard Hell and the Voidoids - Love Comes In Spurts

     Jedno z wcieleń Mike’a Pattona, Mr. Bungle. Dość eksperymentalny i nieortodoksyjnie rockowy zespół... Producentem płyty "Mr. Bungle" z 1991 roku był John Zorn.
Mr. Bungle - My Ass Is On Fire
Mr. Bungle - The Girls Of Porn

     Miles Davis "On The Corner" z 1972 roku. Płyta transowa, zabawa efektami, swobodne improwizowanie. Jak większość płyt Davisa, muzyka wyprzedzająca swoje czasy, wytyczająca ściezki.
Miles Davis - Black Satin
Miles Davis - On The Corner (1972) - full album

***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Ta płyta zagościła w odtwarzaczu po raz kolejny, ale wracam do niej, bo wyrasta na jedną z mych płyt wszech czasów. Połamane i agresywne rytmy wymieszane z (rzadkimi) melodiami. Najbardziej chyba przystępna płyta The Dillinger Escape Plan "One of Us Is the Killer" z 2013 roku. Linki do utworów nie tych oczywistych, czyli chyba inne niż poprzednim razem :)

     Alice In Chains "Unplugged" z 1996 roku. Występ pokazuje Staleya w głębokim stadium uzależnienia od naroktyków, które, po śmierci partnerki, doprowadziło do śmierci Layne'a. Lubię tę płytę, ale świadomość stanu wokalisty wyołuje duży smutek przy słuchaniu.





Do następnego klika
czarT





sobota, 8 września 2018

Czy znajdę źródło mocy

     Po latach walki ze skrajnymi emocjami, jest we mnie spokój. Dla obserwatora zewnętrznego może to czasem wyglądać jakbym żył we własnym świecie, chwilami bez kontaktu z rzeczywistością, i może tak jest. Częściej analizuję swoje reakcje na świat niż to co się dzieje, ale to pozwala mi osiągać ten spokój. Chaos w głowie doprowadził mnie do stanu w którym zupełnie się pogubiłem. Na chaos zewnętrzny nie mam większego wpływu, on dzieje się obok mnie. Na stan wewnętrzny mam. Gdy we mnie jest spokój, świat nie wydaje się już tak nieprzyjazny, a może to ja szukam w nim jakiejś harmonii, i wówczas zaczynam ją dostrzegać. Wszystko ma swój czas, gdy jestem gotowy, działam, czasem rozwiązania pojawiają się same, jakby bez mego udziału. Wystarczy otworzyć umysł a pojawia się coś, lub ktoś z rozwiązaniami. Nie ma w tym nic niezwykłego, bo dzięki samoświadomości dostrzegam okazje, które w rozedrganiu przechodzą niezauważone. Przy uważności prostu je widzę. Czy to rodzaj codziennej medytacji w ruchu? Być może. Nie ukrywam, że zaczynam się interesować tym obszarem, ale raczej przez pryzmat własnych doświadczeń, niż szukania filozofii czy religii i wypełniania jej zaleceń. Moja skłonność do uzależnień i jej świadomość nakazuje mi ostrożność w poddawaniu się wpływom doktryn i systemów bez analizy skutków działania na moją psychikę. Wybieram to co daje mi siłę, a co najważniejsze, spokój i wewnętrzną spójność. Czy znajdę źródło mocy, a może już je znalazłem?
     Zauważyłem, że ludzie w mojej obecności czują potrzebę tłumaczenia mi dla czego piją. Ja nie czuję potrzeby tłumaczenia dla czego nie piję. Gdy pytają, szczerze odpowiadam. Ich "podziw" już mnie nie motywuje, motywuje mnie tylko to, co dzieje się we mnie.


Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

Komentarz bardziej do poprzedniego posta niż bieżący:

     Jedno jest pytanie, które nie daje mi spokoju: Co dzieje się z istotami nadprzyrodzonymi, gdy imigranci porzucają swe ojczyzny i przybywają tutaj? Irlandzcy Amerykanie pamiętają wróżki, norwescy - nissery, greccy - vrykolaki, lecz tylko w powiązaniu ze starymi krajami. Gdy kiedyś spytałem, czemu w Ameryce nie widujemy podobnych demonów, moi rozmówcy zaśmiali się niemądrze i rzekli: "Boją się przepłynąć ocean; to dla nich za daleko", po czym dodali, że Chrystus i apostołowie także nie odwiedzili Ameryki.
- Richard Dorson,
"Spojrzenie teoretyczne na amerykański folklor"
Amerykański folklor w oczach historyka,
(University of Chicago Press, 1971)

... a my jesteśmy tu na miejscu i nie pamiętamy...

Cytat tygodnia

     Wywrotowy jest jedynie umysł kwestionujący obowiązek istnienia; wszystkie pozostałe, z anarchistycznymi na czele, paktują z ustalonym porządkiem.

*

     Starość może stać się znośna dzięki przyjemności, z jaką obserwujemy odchodzenie po kolei tych, którzy zapewne w nas wierzyli, a których nie będziemy już mogli rozczarować.

Emil Cioran "Zły demiurg"

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Nowiutka płyta Alice In Chains, dobra, choć bez rewelacji. Solidny rock z tęsknotą za grunge'm. Brakuje mi drapieżności głosu Layne'a Staley'a, no ale on już nigdy nie zaśpiewa, a William DuVall ładnie spiewa ... i jest to zarzut. Alice In Chais "Rainier Fog" z 2018 roku. Są na tej płycie numery które mnie ruszają:
Alice In Chains - The One You Know

     Death Grips, amerykański zespół eksperymentujący w obszarze hip hopu. W tym przedziwnym hałasie możemy doszukać się elementów industrialu, elektroniki, punka, noise. Świeży ale hałaśliwy powiew... Płyta z 2017 roku, Death Grips "Bottomless Pit".
Death Grips - Hot Head
Death Grips - 80808

     Kolejna płyta Zeal &Ardor "Stranger Fruit" z tego roku, zespołu grjącego black metal blues. Ekscytujące, bo pozornie niemożliwe połączenie a ja słucham z wypiekami.
Zeal & Ardor - You Ain't Coming Back
Zeal & Ardor - Ship On Fire


     Piaty i jak na razie ostatni album Chelsea Wolfe "Hiss Spun" z 2017 roku. Ta amerykańska wokalistka i gitarzystka porusza się swobodnie w obszarach zarówno folku jak i doom i black metalu. piorunująca, mrocza i fascynująca mieszanka.
Chelsea Wolfe - 16 Psyche
Chelsea Wolfe - Spun
Chelsea Wolfe - The Culling

     Płyta Milesa Davisa z okresu gdy flirtował z elektroniką i popem "You Under Arrest" z 1985 roku. Na płycie dwaj świetni gitarzyści John Scofield i John McLaughlin, oraz dwie wersje przebojów pop, "Time after Time" Cyndi Lauper i "Human Nature" Michaela Jacksona, za co Miles'a spotkała fala krytyki.
Miles Davis- Time After Time
Miles Davis- Human Nature
Miles Davis - You're under arrest

***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Płyta Wille Dixon'a pod jakże wymownym tytułem, "I Am The Blues". I to prawda, patrząc na spis utworów i wiedząc kto je grał oprócz Williego można powiedzieć, ten człowiek to BLUES.
Willie Dixon - I can't quit you, baby
Willie Dixon - Back Door Man

     Jak każdy nałogowiec co jakiś czas zażywam Morphine. Bas, perkusja, saksofon i... odlot. Morphine "The Night".
Morphine - The Night
Morphine - Top Floor, Bottom Buzzer
Morphine - Im yours, you're mine

     Pierwsza płyta norweskiego zespołu Wardruna "Runaljod – gap var Ginnunga" z 2009 roku. Muzyka inspirowana nordyckim szamanizmem i runami fuþarku starszego. Klimatyczna i wciągająca tajemniczością muzyka. Ta płyta jest pierwszą z trylogii... 
Wardruna - Heimta Thurs
Wardruna - Algir - Togntale

     "Blue Valentine" płyta Toma Waitsa z 1978 roku, wówczas jeszcze potrafił śpiewać wręcz romanycznie...
Tom Waits - Romeo Is Bleeding
Tom Waits - Blue Valentines

     Heilung, międzynarodowa grupa której członkowie pochodzą z Norwegii, Danii i Niemiec. Ich koncert w Midgardsblot został określony przez metal Hammer jako jeden z najlepszych koncertów w 2017 roku. Ich muzyka to eksperymentalny rock-folk alternatywa z dużą dawką mistyki. Słowo Heilung w języku niemieckim oznacza leczenie, gojenie się. Pierwsza płyta z 2015 roku, nagrana i wydana przez zespół własnymi środkami, reedytowana w 2018 przez Seazon of Mist.
Heilung - Alfadhirhaiti
Heilung - Krigsgaldr




Do następnego klika
czarT





niedziela, 22 kwietnia 2018

Tej umiejętności nabywa sie boleśnie z wiekiem...

     Trochę opóźnienia za co przepraszam, 
ale tyle się dzieje
wiosna szaleje
a ja nie czuję
że już rymuję
, ale od tych częstochowskich rymów przejdźmy do prozy. 
Nie przypuszczałem, że ta pora roku tak może dać się we znaki. Budzący się do życia świat irytuje, bo budzi się nosząc w sobie zalążek śmierci, zamykający odwieczny cykl. Jeśli przed powstaniem czasu nie było czasu, to jak można mówić o czasie w jakim został stworzony świat? Takie myśli są wiosenne? Uwięziony na osi, tego płynącego w jednym kierunku czasu, wbrew swej woli poddaję się jego upływowi, zdając sobie sprawę z nieodwracalności tego procesu w odbieranym mymi zmysłami uniwersum, powoli godzę się z tym stanem rzeczy, i choć od kapitulacji daleko, to przecież pogodzenie się nie jest poddaniem się. Jest raczej zrozumieniem nieuniknionego. Pogodzenie się, pogodzeniem się, a struktura białkowa wciąż wbrew logice walczy, co skutkuje przekraczaniem barier, by o ich przekroczeniu dowiedzieć się w momencie bolesnego upadku po zderzeniu z ograniczającym murem, który wciąż zmienia położenie. I tak, po raz pierwszy, zaliczyłem upadek wraz z rowerem, na prostej drodze, bez żadnej przyczyny, do dziś nie potrafiąc go wytłumaczyć. Zapomnieć się na razie nie da, bo kolano wciąż przypomina i swym wyglądem i bolesnym dyskomfortem. Ostatni koncert też mi o tym przypomniał, gdy poczułem, że skończył mi się głos i wydobycie go, by był słyszalny i "do przyjęcia", mieszcząc się w założonej muzycznej skali, wymaga prawdziwego fizycznego wysiłku i przypomnienia sobie podstaw wokalnej techniki, opanowanej w stopniu podstawowym po kilkunastu latach śpiewania w chórach. Zastosowanie jej do wydobycia, już nie ładnego śpiewu a bardziej dojrzałego, wokalnego charkotu, też wymagało zaadoptowania zasad do okoliczności. Tej umiejętności nabywa się boleśnie z wiekiem... 
Niedziela mija, czas kończyć, by odnaleźć się w realu i może przełamując zaszczepiony strach, jednak znowu wsiąść na rower. Poniżej kilka zdjęć z piątkowego koncertu. 
Nie było Cię ??? Szkoda! Bo głowa wciąż bardziej siwa...
























































Tak, tak, to ja...










Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ..

     Bez komentarza, za dużo emocji by dobrać rozważne słowa. W sytuacji, gdy można wyjść na mównicę sejmową "bez żadnego trybu" by zwymyślać przeciwników od najgorszych, beż żadnych konsekwencji, a jednocześnie karać posłów za dość niewinne uwagi... Gdy władzy puszczą nerwy, będzie gorzej i kary dotkliwsze. Areszty i więzienia czekają. Ale ONI muszą pamiętać, że na obecnych posłów rządzącej opcji również...

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Winylowa reedycja (2017) pierwszego studyjnego materiału Włochatego (na początku był Włochaty Odkurzacz) z 1994 roku, dotychczas dostępnego jedynie na kasecie. Dzisiaj ich teksty, po ponad dwóch dekadach, znowu nabierają aktualności. Lekcja historii polskiego punka.

     Supertramp "Breakfast In America", szósta płyta z 1976 roku. Popowa wersja progresji, miękkie brzmienie, przebojowość i perfekcja. Kiedyś jedna z ulubionych softrockowych płyt. dzisiaj wracam i śpiewam razem...

     Od miękkości do brutalnej siły. Metalcorowy Converge i płyta z 1995 roku, będąca zbiorem wczesnych nagrań z lat 1991-94, dzisiejszych weteranów łojenia. Mocne przeżycie dla fanów takiej muzyki...
Converge - Two day romance
Converge - Shallow Breathing / I Abstain

     Miles Davis z 1967 roku z kwintetem: Miles Davis – trąbka, Wayne Shorter – saksofon tenorowy, Herbie Hancock – pianino, Ron Carter – kontrabas, Tony Williams – perkusja, płyta "Sorcerer".

***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Masywna i mocna pozycja w dyskografii, jeszcze hardcorowej wówczas grupy, Frontside. Płyta z 2004 roku, nagrana po zmianie wokalisty, "Zmierzch Bogów". Mocno, ciężko, hałaśliwie.
Frontside - Naszym Przeznaczeniem Jest Płonąć
Frontside - Syndrom Mesjasza

     Progresywni amerykanie, trochę rozdarci między melodią a rockowym uderzeniem. Ładne wokale, do których przyzwyczaiłem się po kilku przesłuchaniach :) Płyta "Fables From a Mayfly: What I Tell You Three Times Is True" z 2007 roku.
Fair To Midland - Dance Of The Manatee
Fair to Midland - Walls of Jericho

     Sympatyczne punkowe granie i śpiewanie o dziewczynach, garażowego Turbo Fruits z Nashville, Tennessee. Jedynym stałym członikem tej grupy, która wydała cztery płyty, był, Jonas Stein. Grupa zakończyła działalność w 2016 roku. Zastanawiałem się dlaczego mi się podoba... wokale troche przypominają... Marca Bolana.
Turbo Fruits - 'Get Up Get On Down'
Turbo Fruits - Mama's Mad Cos I Fried My Brain

     Debiut zjawiskowego System Of A Down, kapeli która namieszała trochę w środowisku swymi ormiańskimi naleciałościami. Ostre łojenie i rzewne melodie, miesznka wybuchowa. System Of A Down "System Of A Down" z 1998 roku.
System Of A Down - Suite Pee
System Of A Down - Spiders

     Bardzo tradycyjna muzyka osadzona w latach 70-tych na wysokim poziomie i to z Polski... Grupa KRUK z płyty "It Will Not Come Back" z 2011 roku. Jak dla mnie, zbyt tradycyjne...
Kruk - Forever
Kruk - It Will Not Come Back

     Polski projekt o nazwie METUS za którym stoi Marek Mariusz Juza, ps. Metus to muzyka w której znajdziemy trochę eksperymentu, ambientu, muzyki alternatywnej, neoklasyki, metalu i rocka progresywnego. Po początkowym zjeżeniue się na te dźwięki, trochę ( :) ) mnie przekonał. Szósta w dyskografii płyta z 2011 roku "In Memory of My Lost Dreams". Z tej płyty nie znalazłem niczego, ale linki do innych utowrów dadzą pojęcie...
Metus - Gdzie żyją czarne motyle
Metus - In Spirit





Do klika za tydzień
czarT





piątek, 13 kwietnia 2018

Źle jest

     "Źle jest, tym co płyną pod prąd. Z prądem lżej." Kto to kiedyś śpiewał? Ja wiem. Prawda jest taka, że płynięcie z prądem, też bywa bardzo ciężkie i frustrujące. Jak tu nadążyć za wszystkimi zmianami nurtu, zakolami i meandrami. A gdy przyzwyczajony do unoszenia przez prąd wylądujesz na mieliźnie lub łasze, to jest dopiero tragedia z której nie wszyscy potrafią się podnieść, zebrać siły, by znowu wpełznąć do nurtu. Nie wierzę ani wiecznym buntownikom, ani zanurzonym po szyję w gównie konformistom, chwalącym jego zapach. Nie zawsze wierność swym ideałom oznacza bunt. Nie zawsze podzielanie zachowań stadnych, oznacza konformizm. Życie jest dobrym nauczycielem kompromisów, i największą mądrością jest umiejętność takiego ich zawierania, by jednak były zgodne z ideałami.





     Obywatel NIP szykuje się do koncertu w najbliższy piątek, 21 kwietnia. Odkurzyliśmy nasz stary numer  w trochę skróconej wersji. Jak ja go lubię !! Poniżej link:






Może to być nasz ostatni koncert, choć mam nadzieję, że jednak nie

p.s.
     Ponieważ ostatnio częściej bywam na siłowni... ale na zajęciach jogi, dużo mam obserwacji socjologicznych. Dochodzę do wniosku, że góra mięśni przy dużej masie, to jednak nie mój ideał.
Kara dla agresywnych mięśniaków? Zabrać suple, zabronić ćwiczeń, zlikwidować lustra i dać do czytania Emila Ciorana... aż im wszystko opadnie.


Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ..

     Podczas gdy tweetujący debil usiłuje podpalić świat, my w swym grajdole, na miarę własnych możliwości demolujemy co się da. Rzymska zasada prawna "Dura lex, sed lex", powinna być podwaliną każdego państwa prawa. Gdy wyroki zmieniają się w niezobowiązujące rozstrzygnięcia, demolowany jest obowiązujący system prawny, a brak respektu dla prawa owocuje bezprawiem.

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Ostatnia chyba płyta Masodon'a z 2017 roku. Koncept album, którego motywem przewodnim jest walka z upływającym czasem. Nadal jest to metal ale już zapatrzony w piosenki i przebojową melodyjność. Mastodon "Emperor Of Sand" z 2017 roku.
Ale są i takie numery:

     Pełen psychodelii debiut płytowy jednego z mych ulubionych wykonawców, Dr. John'a "The Night Tripper - Gris-gris" z 1968 roku. Trudno zdefiniować jego twórczość, ale najbliżej chyba mu do bluesa.

     Pierwsze nagrane spotkanie i Milesa z Sonnym Rollinsem na płycie Milesa Davisa "Dig" z 1951 roku. Specjalna dwupłytowa wersja z 1975. Dwaj muzyczni geniusze u progu jazzowej sławy.
Miles Davis Sextet - Dig
Miles Davis Sextet - It's Only A Paper Moon
Miles Davis Sextet - Out Of The Blue


     "Louder Than Love" z 1989 roku to druga płyta w dyskografii Soundgarden. Ciężkie riffy i flirt grunge z heavy metalem, ale też rosnąca popularność zespołu. Takie ciężkie i dość wolne granie w połączeniu z głosem Chrisa urzekło mnie przed laty
Soundgarden - Loud Love
Soundgarden - Hands All Over



***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
a
     Jedenasty album Whitesnake "Forevermore" z 2011 roku zrealizowany został w Japonii. Typowy hardrock z dobrym wokalistą. Niczym nie zaskakuje, nie zachwyca, równo, przewidywalnie.
Whitesnake - Love Will Set You Free
Whitesnake - My Evil Ways

     Bluesowy smaczek odkurzający chicagowskie brzmienie. Muddy Waters Tribute Band "You Gonna Miss Me (When I'm Dead & Gone)" z 1996 roku, płyta wydana kilkanaście lat po śmierci Muddyego. Zespół nie musiał za bardzo się spinać, bo przecież tworzą go muzycy grający z Muddym w latach 1974-80. Zaproszeni do współpracy wokaliści dokładaja swój kamyczek do tego bluesowego ogrodu. 
Muddy Waters Tribute Band - You Cant Lose What You Aint Never Had
Muddy Waters Tribute Band - Walking Through the Park (Vo.Peter Wolf)

     Amerykańska kapela z Dallas Fair to Midland, dwie pierwsze płyty wydała własnym sumptem, trzecia "Fables From a Mayfly: What I Tell You Three Times Is True" nagrana w 2007 roku dla Universal Republic, Serjical Strike Records, odniosła sukces. Zespól rozpadł się w 2013 roku, po nagraniu jeszcze jednej płyty. Sympatyczny dla ucha rock progresywny z elementami metalu. Trochę za słodki, ale po trzecim słuchaniu mózg się przyzwyczaił.
Fair To Midland - Dance Of The Manatee
Fair to Midland - A Wolf Descends Upon the Spanish Sahara






Do klika za tydzień
czarT