Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muddy Waters. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muddy Waters. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 kwietnia 2018

Źle jest

     "Źle jest, tym co płyną pod prąd. Z prądem lżej." Kto to kiedyś śpiewał? Ja wiem. Prawda jest taka, że płynięcie z prądem, też bywa bardzo ciężkie i frustrujące. Jak tu nadążyć za wszystkimi zmianami nurtu, zakolami i meandrami. A gdy przyzwyczajony do unoszenia przez prąd wylądujesz na mieliźnie lub łasze, to jest dopiero tragedia z której nie wszyscy potrafią się podnieść, zebrać siły, by znowu wpełznąć do nurtu. Nie wierzę ani wiecznym buntownikom, ani zanurzonym po szyję w gównie konformistom, chwalącym jego zapach. Nie zawsze wierność swym ideałom oznacza bunt. Nie zawsze podzielanie zachowań stadnych, oznacza konformizm. Życie jest dobrym nauczycielem kompromisów, i największą mądrością jest umiejętność takiego ich zawierania, by jednak były zgodne z ideałami.





     Obywatel NIP szykuje się do koncertu w najbliższy piątek, 21 kwietnia. Odkurzyliśmy nasz stary numer  w trochę skróconej wersji. Jak ja go lubię !! Poniżej link:






Może to być nasz ostatni koncert, choć mam nadzieję, że jednak nie

p.s.
     Ponieważ ostatnio częściej bywam na siłowni... ale na zajęciach jogi, dużo mam obserwacji socjologicznych. Dochodzę do wniosku, że góra mięśni przy dużej masie, to jednak nie mój ideał.
Kara dla agresywnych mięśniaków? Zabrać suple, zabronić ćwiczeń, zlikwidować lustra i dać do czytania Emila Ciorana... aż im wszystko opadnie.


Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ..

     Podczas gdy tweetujący debil usiłuje podpalić świat, my w swym grajdole, na miarę własnych możliwości demolujemy co się da. Rzymska zasada prawna "Dura lex, sed lex", powinna być podwaliną każdego państwa prawa. Gdy wyroki zmieniają się w niezobowiązujące rozstrzygnięcia, demolowany jest obowiązujący system prawny, a brak respektu dla prawa owocuje bezprawiem.

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Ostatnia chyba płyta Masodon'a z 2017 roku. Koncept album, którego motywem przewodnim jest walka z upływającym czasem. Nadal jest to metal ale już zapatrzony w piosenki i przebojową melodyjność. Mastodon "Emperor Of Sand" z 2017 roku.
Ale są i takie numery:

     Pełen psychodelii debiut płytowy jednego z mych ulubionych wykonawców, Dr. John'a "The Night Tripper - Gris-gris" z 1968 roku. Trudno zdefiniować jego twórczość, ale najbliżej chyba mu do bluesa.

     Pierwsze nagrane spotkanie i Milesa z Sonnym Rollinsem na płycie Milesa Davisa "Dig" z 1951 roku. Specjalna dwupłytowa wersja z 1975. Dwaj muzyczni geniusze u progu jazzowej sławy.
Miles Davis Sextet - Dig
Miles Davis Sextet - It's Only A Paper Moon
Miles Davis Sextet - Out Of The Blue


     "Louder Than Love" z 1989 roku to druga płyta w dyskografii Soundgarden. Ciężkie riffy i flirt grunge z heavy metalem, ale też rosnąca popularność zespołu. Takie ciężkie i dość wolne granie w połączeniu z głosem Chrisa urzekło mnie przed laty
Soundgarden - Loud Love
Soundgarden - Hands All Over



***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
a
     Jedenasty album Whitesnake "Forevermore" z 2011 roku zrealizowany został w Japonii. Typowy hardrock z dobrym wokalistą. Niczym nie zaskakuje, nie zachwyca, równo, przewidywalnie.
Whitesnake - Love Will Set You Free
Whitesnake - My Evil Ways

     Bluesowy smaczek odkurzający chicagowskie brzmienie. Muddy Waters Tribute Band "You Gonna Miss Me (When I'm Dead & Gone)" z 1996 roku, płyta wydana kilkanaście lat po śmierci Muddyego. Zespół nie musiał za bardzo się spinać, bo przecież tworzą go muzycy grający z Muddym w latach 1974-80. Zaproszeni do współpracy wokaliści dokładaja swój kamyczek do tego bluesowego ogrodu. 
Muddy Waters Tribute Band - You Cant Lose What You Aint Never Had
Muddy Waters Tribute Band - Walking Through the Park (Vo.Peter Wolf)

     Amerykańska kapela z Dallas Fair to Midland, dwie pierwsze płyty wydała własnym sumptem, trzecia "Fables From a Mayfly: What I Tell You Three Times Is True" nagrana w 2007 roku dla Universal Republic, Serjical Strike Records, odniosła sukces. Zespól rozpadł się w 2013 roku, po nagraniu jeszcze jednej płyty. Sympatyczny dla ucha rock progresywny z elementami metalu. Trochę za słodki, ale po trzecim słuchaniu mózg się przyzwyczaił.
Fair To Midland - Dance Of The Manatee
Fair to Midland - A Wolf Descends Upon the Spanish Sahara






Do klika za tydzień
czarT





sobota, 24 czerwca 2017

W życiu piękne są tylko chwile

     "W życiu piękne są tylko chwile ...", ale wszystko zależy od kryterium przyjętego dla określenia piękna i szczęścia. Krótkie są tylko momenty ekstazy, relatywnie krótkie, stan zadowolenia może trwać dużo dłużej. Ale czy zadowolenie to szczęście? To już tak na prawdę zależy tylko od Ciebie. Czy ekstaza, czy udręka, czy czarne, czy białe, a gdzie wszystkie odcienie uczuć i szarości. Jadąc na emocjonalnym rollercoasterze możesz nigdy nie mieć poczucia, że jesteś szczęśliwym człowiekiem, możesz to szczęście przeoczyć w natłoku emocjonalnych bodźców lub w amoku ich poszukiwania.
     "W życiu piękne są tylko chwile ..." śpiewał Rysiek Riedel, a ja chcę kiedyś zaśpiewać, że to życie w swej unikalności jest piękne, a nie tylko jego chwile. Powoli do tego dojrzewam ...
*****
Bieżący komentarz


Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Gdy widzę i słyszę propagandę wylewającą się z "wolnych" i "patriotycznych" mediów, zaczynam mieć poważne wątpliwości dotyczące polskiej historii. Jeśli pisali ją podobni "patrioci", dla których Lech W. to zdrajca i kolaborant a PRL-owski prokurator Stanisław P. to "Konrad Wallenrod" budujący obecnie podwaliny pod prawdziwie sprawiedliwy system prawny, to niczego już nie jestem pewien. Czy potępiani przez historyków (a jeśli mieli mentalność i poglądy zbliżone do obecnych "patriotycznych" historyków?) zdrajcy, na pewno nimi byli. Gdyby dzisiejsze elity pisały historię, ludzie będący w opozycji do obecnie rządzących, zostali by określeni też jako zdrajcy (przecież padają takie określenia) ... Nie bez racji, Aleksander Bocheński pisał w przedmowie do swych "Dziejów głupoty w Polsce""
""Książka niniejsza zawiera kilka pamfletów, poświęconych naszym historykom. Napisałem ją podczas okupacji, gdy stwierdziłem w rozmowach z przywódcami naszego społeczeństwa, że: po pierwsze, mają oni dość mylne pojęcie o naszej przeszłości, a po drugie - bez trudu znajdują historyków, na których mogą się powołać dla poparcie swego zdania. Pojęcia te wypowiadali na uzasadnienie swoich bieżących decyzji. Stąd namacalnie niejako przekonałem się, że dziejopisarstwo wywiera duży wpływ na losy naszego zbiorowiska i że wpływ ten może być zły albo dobry, zależnie od tego, czy dziejopisarstwo przedstawia przeszłość prawdziwie czy fałszywie."
A swoją drogą polecam tę pozycję. Realna wersja historii, daleka od mesjanizmu i hałaśliwego patriotyzmu. Wersja, na pewno zmuszająca do myślenia. Działania obecnej władzy idealnie wpasowują się w jej narrację. Niestety nie znalazłem jej w ofercie żadnej księgarni ... ja ma stare wydanie.

*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Debiutancka płyta Fugazi "Repeater" z 1990 roku. Post-hardcore punk ze Stanów w fascynującej odsłonie:

     Klasyka polskiego punka, reedycja na winylu z 2014 roku. Koncert kapeli nagrany w Domu Kultury w Ursusie z 1980 roku oraz podczas prób w klubie „Amplitrion” Politechniki Warszawskiej. Wydany przez Francuzów w 1981 bez zgody zespołu. No cóż, trzy klasyki ...

     Koncert Muddy Watersa z Newport z 1960 roku na włoskim winylu z 1982. Surowy i młody Muddy.


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
    Brytyjski Yuck powstał w 2009 roku. Nawiązują do klasyków alternatywy takich jak: Dinosaur Jr., Pavement, My Bloody Valentine czy Sonic Youth. Miłe dla mego ucha. Debiut płytowy z 2011 roku "Yuck".
Yuck - Get Away
Yuck - Stutter

     Podróż na działkę umilał Boney Nem "Day Of Victory" z 2003 roku. Rosyjscy jajcarze grający bardzo mocno a czasem na rosyjską rzewną nutę z wokalem nie do pomylenia z żadnym innym :) Popularność przyniosły im przeróbki coverów:

Бони Нем - только этого мало

Бони Нем - Нас Не Догонят

     Spokój nad jeziorem podtrzymywał Stan Getz i João Gilberto z płyty "Getz/Gilberto" z 1964 roku. Ponadczasowa bossa nova z takimi, wciąż nuconymi pieśniami:

     Nieżyjący już amerykański gitarzysta bluesowy, obdarzony głębokim głosem, Son Seals z płyty "Lettin' Go" z 2000 roku. W 2009 Son Seals, jako wykonawca, zaliczony został w poczet artystów Blues Hall of Fame. Zmarł w 2004 ...
Son Seals - Jelly Jelly

     I jeszcze jedna płyta Boney Nem "The Very Best Of Greatest Hits", zawierająca covery. Duże rozczarowanie. Covery robione bez polotu, szokujące jedynie głosem wokalisty. Wysłuchałem z trudem. Jednak gdy są zamieszczane jako jeden lub dwa numery na płycie, to nawet bawią, ale w większej dawce są trudne do zniesienia. Ale zespół wciąż lubię.
Boney Nem - Felicita
Boney Nem - L`ete indien



Do klika za tydzień :)
czarT



sobota, 28 stycznia 2017

Czas

     Czas to specyficzny wymiar naszej czasoprzestrzeni. Jako jedyny ze znanych i dostępnych nam wymiarów jest na tyle "nieujarzmiony", że możemy pokonywać go tylko w jednym kierunku. We wszystkich pozostałych trzech wymiarach, możemy poruszać się swobodnie, dowolnie wybierając kierunek. Mało tego, ruch w tym czasowym wymiarze odbywamy ze stałą, niezmienną prędkością, choć co do tego akurat mam pewne wątpliwości. Nieodparcie odnoszę wrażenie, że są chwile, całe dni i lata, gdy czas pędzi na złamanie karku, są też takie, gdy wlecze się niemiłosiernie. Może to tylko wrażenie, a może nieodkryte i niezmierzone jeszcze zjawisko. Przecież gdyby czas przyspieszał, my przyspieszalibyśmy wraz z nim, wszystkie urządzenia pomiarowe też by przyspieszyły, więc zastanawia mnie, czy takie przyspieszenia i zwolnienia były by przez nas mierzalne. Może to odczucie jest jedynym sygnałem i detektorem tego zjawiska, a zaprogramowane tak zmysły rejestrują upływ czasu jako stały i jednokierunkowy, byśmy nie zwariowali. Nie ulega wątpliwości, że na dziś upływ czasu, jego kierunek, strzałka, jest nieodwracana, co powoli zaczyna do mnie docierać, nieodmiennie budząc niewesołe refleksje. Błogosławiony pomysł stwórcy (kimkolwiek on jest, Bogiem, fizyczną kreaturą, maszyną, naturą, czy tylko przypadkiem), wpisujący w proces starzenia się powolne stępianie zmysłów. Coraz gorszy wzrok pozwala na uniknięcie szoku przy każdym spojrzeniu w lustro. Obserwowalne, bez optycznych wspomagaczy, odbicie jest z grubsza do przyjęcia. Nie widać, wywołanych jednokierunkowym biegiem czasu, zgnieceń i wymiętoleń skóry sygnalizujących, po prostu, zmęczenie materiału, a moment prawdy, chwilę w której nałożę okulary by spojżeć w swe prawdziwe oblicze, wybieram zawsze sam, co pozwala przygotować się psychicznie na przewidywany widok, uniknąć szoku i zadawanych sobie pytań pytań, "kto to kurwa jest?". Mózg nie nadąża za starzejącym się ciałem, trudno mu zaakceptować tę nieuchronną jednokierunkowość i pamięta to młode oblicze, przechowując je w pamięci i przyporządkowując ciału które go nosi. We własnych myślach jestem wciąż młody, w emocjach wrażliwy, w wyobraźni szalony ...

*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Karuzela nowych zdarzeń przekracza możliwość rzetelnego ich komentowania, ale jak zwykle mam parę osobistych refleksji. Wypadek ministra Macierewicza daje pojęcie jaki stosunek do procedur i poszanowania przepisów, czyli prawa, mają przedstawiciele władzy. Wbrew hasłu o "dobrej zmianie", w tej dziedzinie obecni wybrańcy niczym nie różnią się od poprzedników, a nawet mam wrażenie, że ścigają się z nimi w ich przekraczaniu. W kontekście tego wydarzenia nasuwa mi się jednak inna konstatacja. Pan minister, zapewne obawiając się spóźnienia na galę z Prezesem, co najmniej pozwolił kierowcy na łamanie przepisów, jeśli sam go do tego nie zobowiązał, wierząc, że w "słusznej sprawie" kierowca da radę (tzw. stan wyższej konieczności).
Cofając się o kilka lat ... 
Nasza delegacja na obchody do Smoleńska, też była spóźniona ...

P.S.
Zauważyłem, że rządząca ekipa za stan wyższej konieczności, czy też słuszną sprawę, uważa każdą sytuację polegającą na usuwaniu z urzędu, czy stanowiska, osób na które nie ma bezpośredniego wpływu, osób niezapewniających posłusznej realizacji linii partyjnej, osób po prostu niezależnych od tego typu myślenia, niepodzielających ICH światopoglądu. Ludzie nie są i nie mogą być w swych poglądach monolitem. Tak budowany gmach władzy, wcześniej lub poźniej, runie z dużym hukiem. To pewne. Historia zna takie przypadki.

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      Ostatnia z płyt Kyuss w mojej kolekcji i ostatnia w dyskografii zespołu, " ... And The Circus Leaves Town" z 1995 roku. Tylko jeden singiel, brak promocji i rozpad zespołu spowodowały, że płyta przepadła. Muzyka prostsza i mocniejsza niż na dwóch poprzednich płytach, które odniosły przecież sukces. Jedyny singiel z tej płyty:

     Kolejna "ostatnia" płyta, tym razem z boxu Free "The Vinyl Collection". Szósta studyjna płyta zespołu "Heartbreaker" nagrana w 1972, wydana w 1973 rou, na której zmienia się skład w poszczególnych nagraniach w związku ze zmianami personalnymi w zespole (odejście basisty, pojawiają się klawisze, Paul Kossoff nie gra we wszystkich utworach). Na tej, jak się okazało, pożegnalnej płycie jest największy przebój zespołu:
Free - Wishing Well
Free - Heartbreaker
Free - Muddy Water

     Wydany w 1989 roku album The Cure "Disintegration" to dość mroczna płyta. Zespół powraca do mrocznego stylu pierwszych płyt, wciąż poszukując nowych brzmień. Ta wersja winylowa (2 płytowa reedycja), na szczęście zawiera wszystkie utwory wydane na CD, których pierwotnie zabrakło na wydaniu winylowym.
The Cure - Pictures Of You
The Cure - Lullaby
The Cure - Lovesong

     Led Zeppelin IV ... 
Na tym można by zakończyć opis. Najbardziej znana płyta Zeppów, zawierająca największy przebój, sprzedana w ponad 20 mln egzemplarzy (do dziś licznik wciąż bije i z pewnością ta liczba jest już nieaktualna). Mieszanka hard rocka i folku w idealnych proporcjach i Plant w najlepszej formie wokalnej. Winylowa reedycja po Page'owskich remasteringach.
Led Zeppelin - Stairway To Heaven
I ulubiony numer z płyty z niezapomnianym bitem perkusji:
Led Zeppelin - When The Levee Breaks



Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Ostatnia z pozycji na półce z Chrisem Rea. Ostatnia pozycja ale nie ostatnia płyta, bo w ramach jednego "zestawu" zatytułowanego "Blue Gitars" ukazało się 11 albumów prowadzących nas przez różne bluesowe style i bluesowe kontynenty. Chris zrealizował ten swój wielki bluesowy projekt w latach 2004-2005 a my ujrzeliśmy go w 2005 roku. Pierwsza z płyt "Album One (Beginnings)" to muzyka sięgająca do afrykańskich korzeni:

     Do AC/DC mam pewien sentyment, ale dość rzadko sięgam po ich płyty. Najlepszą, najmocniejszą, najbardziej rock'n'roll-ową (w moim odbiorze niemal punkową), na której dużo jest złych chłopców i grzesznej miłości, a zatem ulubioną jest "Let There Be Rock" z 1977 roku. To trzecia ogólnoświatowa płyta (a australijska chyba czwarta), różniąca się od australijskiej wersji jednym utworem i kolejnością nagrań. Jest również ostatnim nagraniem z basistą Markiem Evansem.

     Robert Randolph & The Family Band "Unclassified" z 2003 roku. Dobra i chwilami porywająca muzyka tego zespołu, grającego funk, soul z domieszką bluesa. Robert to też nie podrzędny muzyk. Wirtuoz (śmiało można go tak nazwać słuchając jak gra) pedal steel guitar (nie znam polskiego odpowiednika w nazwie), przez pismo Rolling Stone umieszczony w pierwszej setce najlepszych gitarzystów wszech czasów. W zespole oprócz niego trzech członków o tym samym nazwisku, zapewne stąd ten Family Band.
Robert Randolph & The Family Band - I Need More Love
Robert Randolph & The Family Band - Going In The Right Direction

     Z półki z klasyką Baroque Ensemble Il Tempo grał polską muzykę kompozytorów z epoki. Na płycie utwory których autorami są: Jarzębski, Mielczewski, Szarzyński, Milwid. Na płycie znaczek "Polish Early Music". Muzyczny barok w rozkwicie.
Link w innym wykonaniu, ale utwór z płyty:


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)

     W 1968 roku Muddy Waters nagrał płytę psychodeliczno bluesową "Electric Mud". Pomógł mu w tym amerykański zespół psychodeliczno soulowy, Rotary Band. Ten sam zespół towarzyszył, w kolejnym roku, Howlin' Wolf-owi na płycie "The Howlin' Wolf Album". Nie był to może przełom w muzyce, a raczej próba pójścia z prądem lat 60-tych. Tę płytę Muddy-ego bardzo lubię i cenię. Ma to coś (oprócz, oczywiście, że wspaniałych bluesów).
Muddy Waters - Mannish Boy
Muddy Waters - I Just Want to Make Love to You


Do klika za tydzień :)


piątek, 18 września 2015

Masz odwagę .... wojowniku?


Zdejmij uśmiech z twarzy
i przestań uciekać
Przed sobą się nie skryjesz
za jego fasadą
Spójrz w swą twarz 
i nazwij
rzeczy po imieniu
To początek walki
.....
Masz odwagę .... wojowniku?

***** 

Zajęty  tą walką, zanurzony w realnym życiu, mało czasu mam na wirtualny świat. 
Drugim powodem jest banalna awaria jedynego stacjonarnego komputera. Banalna jako przyczyna, ale niebanalna w skutkach dla mej obecności w sieci. Mój tablet jest wciąż wrogim dla mnie urządzeniem i nie daje się oswoić .....
Może za tydzień uda mi się napisać relację z naszego pobytu na Sycylii, bo jest co wspominać. Jest to jedno z tych miejsc w których mógł bym zamieszkać. 
Na zachętę jedno ze zdjęć :)


Basen Afrodyty. To tu wyszła z morskich pian ... kiedyś, teraz była nieobecna :)

*****

 Powracam też powoli do muzycznych tematów, powoli bo przez chwilę muzyka oddaliła się ode mnie, a raczej ja od niej, ale wraca !!!


Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
Muzyka codzienna
Jako dźwięk powszedni królowała Pierwsza płyta płyta  Vavamuffin "Vabang!". Cudnie kołysze i "wali oczywistymi" prawdami które warto powtarzać ..... i są tu dwa wielkie przeboje :

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
 Parę nowych winyli i dużo z nich radości :) Na początek płyty ze śmietnika ....
Kalsyczny blues na festiwalu Jazz Jambore 1976, czyli Muddy Waters Blues Band "The Warsaw Session". Dwupłytowe, trochę trzeszczące (jak to ze śmietnika) wydawnictwo i .... blues. Z tego samego roku, ale nie z Warszawy ...
I coś z tej płyty :
 Kolejna śmietnikowa pozycja. Klasyczny polski hard rock z Wojciechem Gąsowskim na wokalu, Test, z 1974 roku. Warto przypominać, bo to kawałek historii i .... dobra muzyka !! Kto tego nie pamięta ??

I płyta która w wersji CD jest chyba nieosiągalna (mam mam), a tu jest winylek :) Nie mogłem się oprzeć ukochanemu TOOL'owi. TOOL "Salival", nagrania koncertowe ...

I płyta która daje adrenalinę, bez względu na to czy lubisz, czy nie. Jest hałas, jest moc !! Napalm Death "Leaders Not Followers: Part2", punkowe kowery na łojenie Napalmów !!! Zatrzęsły się ściany !!

Po tych szaleństwach chwila opamiętania i zadumy nad niskim i zmysłowym głosem Cassandry Wilson, ze świetnymi muzykami w tle. Winyl za jedyne 40-kilka złotych :) Cassandra Wilson "Loverly"

I powrót do płyt śmietnikowych.Nie najlepsza płyta Claptona, choć pełna przebojów, ale znalezionym na śmietniku się w rowki nie zagląda .... Eric Clapton "Journeyman" wydane przez Polskie Nagrania w 1990 roku.
Ale jest na tej płycie coś co bardzo lubię :


Do klika (mam nadzieję) za tydzień :)
czarT'ek


piątek, 28 lutego 2014

Muzyczne, i nie tylko, rozmówki oraz koncertowe fotowspomnienia

W pracy w tym tygodniu montowałem elektroniczne odstraszacze gryzoni i szkodników. I już niedługo okaże się kto jest dobrym pracownikiem a kto szkodnikiem.
*****
Spotyka gazda bacę.
- Baco ! Gdybym ja się przespał z waszą żoną, to my byli by szwagry, kumy, czy co ?
- My byli by kwita.
*****
- Czy jest coś co dało by ci szczęście ?
- Smutne, ale nie widzę wokół siebie niczego .....
- Bo szukasz go tam gdzie go po prostu nie ma, na zewnątrz. A powinieneś zacząć szukać go w sobie, bo inaczej go nie znajdziesz.
*****
Oczekiwania, przygotowania, wszystko już za nami. Kolejny koncert "zaliczony". Udany jak zwykle. Na pewno zrobiliśmy wrażenie. Dobre czy złe, ale wrażenie. Publika przyszła przede wszystkim na Tempelhof i my byliśmy trochę dziwną, dla nich, przystawką. Ale chyba podobało się. Jak na dobrym rockowym koncercie nie obeszło się bez ekscesów. Jeden złamany nos, jedne "zwłoki" leżące nieprzytomnie przed lokalem. Ale poza tymi "drobiazgami" bardzo udany wieczór. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tego wydarzenia.


Kurtuazyjna wymiana płyt przed koncertem z członkami Tempelhof

Uśmiech leadera .... szczery

Ja w nowiuśkiej koszulce Obywatela

Ruszył Obywatelski rockowy walec


A świat się kręci, w kółko kręci .... hopaj siup ....hopaj siup :)



I żeby mnie wszyscy słuchali !!


Widownia była nawet na zewnątrz lokalu (Jajacek z newspaperflyhunting)

Gramy i gramy igramy .....



Tą muzyką zadziwiony .....

Jedziemy z Międzynarodówką !!!!!


Wyklęty powstań ludu ziemi !!!!


Drę się i wypruwam żyły


Przeżywam ....



I znowu .... świat się kręci, w kółko kręci .... hopaj siup ....hopaj siup :)


Publika, a konkretnie Jurek ;) drze na mnie koszulkę


A taka ładna koszulka była ....


Obywatele po robocie


Obywatele w błysku flesza


Obywatel NIP i Tempelhof (trzech z pięciu) ... the day after


Obywatel pokoncertowy sprzęt zwożący

*****
- Dobra orkiestra. Gracie bardzo dziwną muzykę, bardzo dziwną.
*****
- Zabiliście mnie swoją muzyką. zabiliście. Nie (z obłędem w oczach) !!!!!, nie podoba mi się !!!
*****
Komentarz usłyszany przy toalecie, po tym jak Jurek, który wyglądał jak wielki ukraiński punk (flaga Ukrainy wymalowana pod oczyma) z siwym irokezem na głowie, porwał na mnie koszulkę w Międzynarodówce:
- Co on może myśli że ktoś się na niego rzuci ?

I nie rzucił się ....... 


A działo się to przy tym utworze:



*****
- Po wysłuchaniu waszej najnowszej płyty nasuwa mi się taka refleksja. Miło patrzeć i SŁUCHAĆ jak ze zjawiska socjologicznego, stajecie się zjawiskiem muzycznym.
- Wiesz co, chwalisz nas czy krytykujesz, bo nie wiem czy dać w mordę czy się uśmiechnąć.
- Chwalę, chwalę ....
- A wy na jakim etapie jesteście ? Socjologicznym czy muzycznym ?
- My ? Wymykamy się wszelkim klasyfikacjom i kategoriom :)

                     Ta rozmowa dotyczyła najnowszej płyty naszych przyjaciół z kapeli newspaperflyhunting. Wysłuchanie tej płyty było dla mnie na prawdę miłym zaskoczeniem. Popracowali nad nią solidnie. Ich pietą achillesową były dotychczas wokale, a tu są atutem !!! Śpiewają trzej członkowie, ale największy postęp słychać u Guśki. 


Guśka ze .... swym ojcem ;)

Kurcze, ma wręcz zmysłowy głos. Bardzo jestem ciekawy ich kolejnych dokonań, bo gdy będą robili w takim tempie postępy .... to kto wie ... Już znajdą się na ZAGRANICZNEJ :)) składance progresywnej. Życzę im jak najlepiej !! 


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Trochę progresji z kręgów nie anglojęzycznych, to na początek tygodnia. Pierwszym był "Le ver dans le fruit" ambitny w założeniu album (2CD) francuskiej grupy Nemo z 2013 roku. Przyjemnie się słucha i nawet język francuski jakoś nie razi. Jednak nie porywa i chyba potraktuje to jako ciekawostkę i fanem nie zostanę.
Następnym był zespół .... turecki. Czerpiący garściami z historii rocka progresywnego i robiący to bardzo zgrabnie a chwilami wyrafinowanie. Nazywają się Nemrud a płyta to "Ritual" z 2013 roku. Zdolni są .... Pierwszy utwór (ostatni na płycie) .... 18 minut ... lubie takie długasy z sensem.
Nemrud - Ritual
Też długi i też dobry :
Nemrud - In My Mind
A potem już był tydzień wybitnie bluesowy. Tymi, nie zawsze smutnymi bluesami, podnosiłem i reanimowałem swe dobre nastroje. Pocieszać się smutkiem .... bardzo dobry pomysł.
Schorowany Peter Green na pierwszy promień. Niegdysiejszy lider Fleedwood Mac w nie najlepszej formie .... od lat. Mimo wszystko lubię go słuchać choć ten słaby głos smuci jak cholera. Peter Green with Nigel Watson - "The Robert Johnson Songbook" z 1998 roku.
Peter Green - When You Got A Good Friend
I coś co jest z innej płyty, ale też w tym temacie :)
Peter Green - I'm Stedy Rollin' Man
Jeszcze jedna płyta Petera Greena, tym razem kompilacja "Man Of The World The Antology 1968-1988 wydana w 2004 roku.Tu jest z czego wybierać i czym się podnosić ... na duchu. Piosenki dla duchów ?? Oh Well .... choć jest na płycie , nie będzie. Najbardziej, to chyba wiadome wszystkim, lubię te pieśni z czasów Fleetwood Mac. Ten numer nigdy mi sie nie znudzi:
Fleetwood Mac - The Green Manalishi
Fleetwood Mac - Black Magic Woman
Fleetwood Mac - Lazy Poker Blues
Też klasyka i też białego bluesa, Derek And The Dominos (czyli Eric Clapton z przyjaciółmi) z płyty "Layla And Other Assorted Love Songs" z 1970 roku. Ja od lat lubię i cenię ten album. I co jakiś czas do niego wracam. Bo jak tu nie wracać do takich nagrań :
Derek And The Dominos - Layla
Derek And The Dominos - Little Wing
Derek And The Dominos - Why Does Love Got to be So Sad?
Derek And The Dominos - Tell The Truth
Muddy Waters i "Hoochie Coochie Man", kompilacja chyba z1983 roku. Moja ulubiona bo bardzo elektryczna. Wersje utworów mocne i czasem wręcz rockowe i ten głos i ta gitara.
Muddy Waters - Mannish Boy
Muddy Waters - I Want To Be Loved
Muddy Waters - I'm Your Hoochie Coochie Man
Nadal do odtwarzacza trafiają kolejne płyty Unsane. Punk, hardcore, noise w jednym ... to lubię. Unsane "Occupational Hazard" z 1998 roku.
Unsane - Committed
Unsane - Over Me
Unsane - Sick
Unsane - Understand
I trochę polskiego łojenia. Kapela Orbita Wiru gra muzykę którą sami określają jako SentiMetalCore. Grają mocno, bardzo mocno. Potrafią zamęczyć :)
Orbita Wiru - Wiśniowe Łzy
Orbita Wiru - Złudzenia
Smutna wieść o śmierci Paco de Lucii skłoniła mnie do sięgnięcia po jego płytę. Mam jedną ! Paco de Lucia "Siroco" z 1987 roku. Posłuchajcie MISTRZA flamenco (Hendrix gitary akustycznej ? .... dobre !!)
Paco de Lucia - La Canada (tangos)
Paco de Lucia - El Panuelo (bulerias)
Dla spokoju i na samotny wieczór, stonowana i mrucząca pianistka Patricia Barber. Spokojny ale niepokojący jazz. Patricia Barber "Modern Cool" z 
Patricia Barber - Silent Partner
I dwa covery na jazzowo.
Patricia Barber - She's A Lady
Patricia Barber - Light my Fire


Do klika za tydzień ;)