Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Doors. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Doors. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 marca 2018

Jaką siłę ma ludzki mózg, gdy nie chce się poddać

     Zmarł Stephen Hawking, człowiek mózg, idol tłumów, którego książki sprzedawały się w milionach egzemplaży. Sam mam kilka. Wprawdzie badania wykazały, że czytelnicy Hawkinga kończyli lekturę jego książek, w tym najpopularniejszego dzieła "Krótka historia czasu", na 29 stronie, ale ich lektura i przystępność z jaką wykładał swe teorie dotyczace wszechświata, wywarły duży wpływ na mój światopogląd. Walka jaką toczył o życie inspirowała do własnych wysiłków. Lekarze twierdzą, że z jego schorzeniem ludzie żyją około czterech lat. On przeżył 54 od momentu zdiagnozowania choroby. Jego przykład udowodnił mi, jaką siłę ma ludzki mózg, gdy nie chce się poddać. 


*****

     A tak rozwija się muzyczny, dość krzykliwy, talent mego starszego syna. Nie wszyscy akceptują ten todzaj wydobywania głosu, ale ja bardzo lubię. Kapela With All Your Strength z Białegostoku, na wokalu Łukasz.




     W tego rodzaju dżwiekach mam jednego, poza kapelą With All Your Strength, faworyta i idola, wzór jak w Sèvres pod Paryżem. Masz odwagę to posłuchaj :) ... wybrałem coś lżejszego:







*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ..

     Naczelną zasadą zatwardziałych i biegłych w swym fachu starych złodziei, jest nieprzyznawanie się do winy. Taki delikwent zawsze idzie w zaparte i zawsze jest niwinny, nawet wbrew faktom. Ich "kodeks" mówi: "jesli cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja ręka".

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Nadal ukochana klasyka ciężkiego grania, Budgie "In For The Kill" z 1974 roku. Czwarta płyta w dyskografii, przedostatnia dobra. Cóż, zawsze i wszędzie....

     Nadal klasycznie, The Doors "Waiting For The Sun", płyta na której nie ma tytułowego utworu, ale są inne...

     Polska punkowa anarchia z płyty Dezerter "Kolaboracja". Wzięło mnie na wspomnienia w tym tygodniu...

     Wydana na winylu w 2016 roku EP-ka "satanos cillatem ym etallicso natas" zespołu Soundgarden, która pierwotnie ukazała się w limitowanej edycji razem z "Badmotorfinger" w 1992 roku. Tytuł to palindrom, tu akurat podzielony na słowa od tyłu. EP-ka zawiera trzy covery, jeden oryginalny utwór Soundgarden oraz utwór nagrany na jednym z koncertów. 
Soundgarden - Into The Void (Sealth)

     Ze wznowień serii Polish Jazz, czwarta płyta "The Andrzej Trzaskowski Quintet" nagrana w 1965 roku. Tuzy polskiego jazzu w na wskroś nowoczesnej (wówczas) muzyce, która jeszcze dziś przykuwa uwagę.

***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Nagrana w 1996 roku, "Esbjörn Svensson Trio Plays Monk", jest drugą płytą tego szwedzkiego zespołu. Zawiera świetne interpretacje standardów Theloniousa Monka i jest chyba jedyną pozycją w dyskografii, na które zespół gra cudze kompozycje. Będąc wówczas w wieku około 30 lat, pokusili się o bardzo autorskie wersje utworów.
Esbjörn Svensson Trio - Round Midnight
Esbjorn Svensson Trio - I Mean You

     Oj dali mi czadu w samochodzie death metalowi szwedzi z Unleashed. Piekło, śmierć, bestie, krew, o tym ryczeli z głośników. Płyta z 2004 roku "Sworn Allegiance". Nie powiem żebym jakoś szczególnie lubił czy cenił, ale ciśnienie mi podnieśli.
Unleashed - The Longships Are Coming
Unleashed - Metalheads

     Zespół który kiedyś bardzo lubiłem, teraz odszedł w zapomnienie... w mojej płytotece. Limpbizkit i ich "Greatest Hitz" z 2006 roku. Połączenie rapu i metalu, czyli nu metal a nawet rapcore. Oj skakało się kiedyś przy tych umerach.
Limp Bizkit - Rollin' (Air Raid Vehicle)
Limp Bizkit - Break Stuff
Limp Bizkit - Counterfeit





Do klika za tydzień
czarT





sobota, 3 marca 2018

Uzależnienie z którego nie zamierzam sie leczyć

     Czy umiesz usłyszeć ciszę? Czy umiesz znaleźć ją w sobie? Bicie własnego serca można usłyszeć nawet w panującym dookoła zgiełku. Trzeba tylko chcieć... i trochę umieć. Zabiegany, zalatany, nie masz na to czasu, nie czujesz potrzeby ani możliwości, przytłoczony ciężarem nieba. Tysiące przeszkód, a czasem tylko wymówek, nie pozwala Ci przystanąć choć na chwilę. Gdzie w tym pędzie jesteś Ty? Czy wiesz kim Ty jesteś? Nie zaprzątają twej głowy takie pierdoły? Boisz się, że gdy się zatrzymasz nie zobaczysz, albo raczej zobaczysz w tym natłoku wrażeń, zdarzeń i emocji, pustkę. Spokój to nie pustka i nuda. Frustracja rodzi się, gdy  to co masz, zupełnie nie odpowiada temu czego potrzebujesz. A to czego chcesz i pragniesz, też nie zawsze jest tym, czego potrzebujesz. Tylko skąd masz to wiedzieć, gdy ty sam nie znasz siebie. Pęd, działanie lub kłopoty wynikające z jego braku, nie pozwalają zbliżyć się do siebie. Jak usłyszeć tę ciszę w której poczujesz bicie swego serca, w której możesz myszkować po ciemnych i jasnych zakamarkach swej duszy, w której zaczniesz poznawać najbliższą Ci istotę.  Istotę rzeczy żywej istoty własnego ego. Trzeba chcieć, to zawsze daje początek wzlotowi... lub upadkowi towarzyszącemu zagubieniu. Chcieć i szukać. Nie grzęznąć w mule dna, tylko odbijać się od niego. Jeśli w zgiełku codzienności usłyszysz w końcu tę ciszę, to odbijesz się od każdego dna.
Tylko nie pomyl ciszy ze stuporem.
     Zastanawiałem się dla czego nie chodzę już na mecze, dlaczego nie lubię wielkich festiwali, nie lubię tłumów. Poczułem, że nie zawsze emocje tłumu są moimi emocjami, że w stadzie przestaję być sobą, że znikam jako myśląca jednostka, by stać się bezwolnym elementem grupy, przeżywając jej emocje. To nie jest długotrwałe, czasem nawet miłe, ale zawsze pozostawia we mnie niesmak. Działa trochę jak narkotyk, a przy braku własnych poglądów, potrafi je zastąpić, potrafi uzależnić, potrafi wypełnić wewnętrzną pustkę, gdy nie potrafimy zrobić tego sami. Działa podobnie jak religia, dająca poczucie wspólnoty i przeważnie wyższości nad innymi, a już z pewnością wypełniająca nicość, dająca cel i tłumacząca wszelkie wątpliwości bez potrzeby intelektualnego wysiłku.
Czy ja muszę wypełniać swe myśli cudzymi poglądami i cudzą wiarą? Wolę znaleźć własne. Wciąż ich szukam i to jest uzależnienie z którego nie zamierzam się leczyć.

*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ..

     Zamknięci w gettach narodowych umysłów, tworzymy polskie obozy śmierci... rozumu.



*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     W końcu uzupełniam dyskografię kapeli, którą trzeba po prostu mieć w kolekcji, The Doors. Dobrzy muzycy i charyzmatyczny lider i nieoceniona rola w rozwoju muzyki rockowej z tekstem. The Doors "Morrison Hotel", piąta płyta z 1970 roku, w zasadzie bez przeboju... co jest raczej komplementem, niż zarzutem.

     Klasyka rocka i jedna z moich ulubionych płyt, RUSH "2112" czwarta w dyskografii zespołu z 1976 roku. Płyta nagrana wbrew naciskom wytwórni na komercyjność materiału, z długą suitą tytułową i zgodna z koncepcją zespołu a nie wytwórni. Nagrana wyraźnie pod prąd trendów i .... wielki sukces. Ulubiony numer z niej to "The Twilight Zone" z tym szeptem do ucha (czytelnym tylko w słuchawkach).

     Powrót do młodzieńczego buntu i szalonej młodości za sprawą pierwszego singla, słynnej czwórki, Dezertera. Reedycja Anteny Krzyku, bo mój oryginał z Tonpresu, zajeżdżony na śmierć, gdzieś zaginął w mroku dziejów.

     Kolejna w kolekcji, płyta Chelsea Wolfe. Amerykańska wokalistka Chelsea Joy Wolfe, rocznik 1983 i trzecia w dyskografii "Apokalypsis" z 2011 roku. Jedna z tych płyt, które zdobyły uznanie krytyki i przyniosły jej pewną popularność. Z powodu odczuwanej tremy, podczas występów na żywo zakrywała twarz czarnym welonem. Muzyka undergroundowa w doskonałym wydaniu.
Chelsea Wolfe - Demons
Chelsea Wolfe - Movie Screen
Chelsea Wolfe - Tracks (Tall Bodies) + Pale On Pale

     Wydany w 1989 roku winyl John Coltrane "Afro Blue" to zapis z trasy koncertowej z 1963 roku, kwartetu: John Coltrane, McCoy Tyner, Jimmy Garrison, Elvin Jones. Koncert ze Stuttgartu. 
The John Coltrane Quartet - Stuttgart 63 A

     Na koniec tygodnia Nirvana ze składankowej płyty "Feels Like The First Time", na której są fragmenty różnych koncertów z lat 1992-93. Kiepski dźwięk ale surowe, brudne i mocne brzmienie. Taką Nirvanę lubię najbardziej. Rewelacyjna realizacja "Nevermind", dała Nirvanie światową sławę, ale moim zdaniem zniszczyła świetny talent Kurta. Nie potrafił odnaleźć się w tej sytuacji, choć o tym marzył...
Nirvana - Come as You Are [Feels Like the First Time]
Nirvana - Lithium - Fells Like The First Time (1992 - 1993)
Nirvana - Lounge Act - [Feels Like The First Time]

***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Jest Niemcem, synem luterańskiego pastora, jaką więc muzykę może uprawiać jak nie reggae. Gentleman, czyli Tilmann Otto z płyty "Diversity" z 2010 roku. Bardzo sympatyczna i kołysząca wersja reggae i skocznego dancehall, podana w prawdziwie jamajskim stylu i popowo przebojowa.
Gentleman - Changes
Gentleman - It No Pretty
Gentleman - To The Top ft. Christopher Martin

     Powiew orientu za sprawą kolejnego muzyka żyjącego w Niemczech. Libański wirtuoz instrumentu szarpanego UD, zwanego lutnią perską. W okresie wojny domowej opuścił Liban i zamieszkał w Monachium. Etniczną arabską muzykę łączy z jazzem i muzyką poważną. Rabih Abou-Khalil "YARA" z 1998 roku.
Rabih Abou Khalil - Requiem
Rabih Abou-Khalil - A Gracious Man

     Australijski Howling Bells z trzeciej w dyskografii płyty, "The Loudest Engine" z 2011 roku. Kapela powstała w Sydney, zdobyła popularność w Anglii i przeniosła się tam zmieniając nazwę z Waikiki na Howling Bells. Głosem w kapeli jest Juanita Stein, grajaca również na gitarze. Sympatyczna indie rockowa muzyka zasłuchana w psychodelię i gitarowa.
Howling Bells - Into The Sky
Howling Bells - Secrets







Do klika za tydzień
czarT





piątek, 2 lutego 2018

Rozstrojony i rozbrojony

     Ta pogoda rozstraja mnie zupełnie. Rozstraja i rozbraja. Nie znoszę presji, choć działam pod nią dość sprawnie, ale tylko ja wiem ile mnie to kosztuje. Jednak chyba to jest ten czas, gdy sam muszę znaleźć tę wewnętrzną motywację, czyli wywrzeć jednak pewien rodzaj presji, by zacząć działać. Dość rozleniwienia i chronienia się przed zimnem i wilgocią w czterech ścianach przytulnego domu. Jest pomysł, jest presja przyjaciół, by zacząć go realizować. Nieopatrznie, za podszeptem telefonicznym brodatego motywatora, powstała idea na zespołowy teledysk. Prosty w założeniu a realizacja pokaże czy te nadzieje o prostocie zostaną spełnione. Pozostało napisać dokładny scenariusz, jestem już "niestety" umówiony z autorem tekstu i nie mam juz możliwości ucieczki. Ale jak ma się niezły sprzęt, to nie po to by się kurzył. I cóż, że nie umiem go obsługiwać, w "praniu" człowiek uczy się najlepiej, a brodacz obiecał pomoc... a ma w tym zawodowe doświadczenie z pracy w poważnych mediach. No to doro.... A Obywatel odświeża swe stare numery, by włączyć je do koncertowego setu. To"też dobra" wiadomość, bo jednym z nich jest Ciemniak, czyli "Ostatnie znikniecie Weroniki" (jeden z cyklu dwóch utworów inspirowanych książką "Weronika postanawia umrzeć"). Rewelacyjny tekst perkusyjnego K.S....



... tylko koncertów jakoś na razie nie widać na horyzoncie....
Wiek przedemerytalny, ale jednak grać się chce :)
Może zagramy w Twojej stodole? Jeśli chcesz, a nam zdrowie pozwoli :)

*****

     Głos wołającego na puszczy czasem bywa usłyszany. To już o pomocy innym, tym którzy potrafią wydobyć z siebie krzyk by jej wzywać. Ilu jest takich którzy cierpią i umierają w milczeniu. Warto odpowiedzieć gdy go usłyszysz, warto słuchać, by usłyszeć nawet szept. Warto pochylić się by uratować choć jedno istnienie, nawet gdy straciłeś wiarę, możesz ocalić swoje człowieczeństwo.

*****

     Ból po stracie można rozładować w też w tak przjemujący sposób. Jeden z tych, całkiem nowych numerów przy których histeryczny wokal wywołuje u mnie ciary...




*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Zaczyna weryfikować swe nastawienie do naszej historii. Jeśli tak wygląda polityka prawdziwych patriotów, przestaję się dziwić rozbiorom Polski. Gorzka jest konkluzja, że niekoniecznie ich przyczyną były działania zdrajców...

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Ostatnia chyba z regularnych płyt Boba Marleya której brakowało mi na winylu. Bob Marley & The Wailrers "Soul Revollution Part II" z 1971 roku, reedycja w 2009. Wersja z wokalami, czyli nie dubowa. Producentem był Lee Scratch Perry i zawiera takie klasyki jak Sun Is Shining, Kaya, Keep On Moving.

     Po reggae trochę punkowego, hardcorowego łojenia. Niegdyś wokalista Gallows, dziś występujący pod szyldem Frank Carter & The Rattlesnakes z płyty "Blossom" z 2015 roku, debiutu tej formacji. Jest mocno i rozdzierająco wokalnie :)

     Klasyka polskiego bluesa, Breakout "Karate"... numer w numer...

     Też klasyczna pozycja jazzowa, "John Coltrane Plays The Blues", reedycja winylowa z 2016 roku. Po latach, ta muzyka jak wino...

     Pierwszy koncertowy album The Doors "Absolutely Live" z 1970 roku. Zesół w świetnej formie, Morrison odprawia swoje szamańskie obrzędy (The Celebration Of The Lizard), z tego albumu pochodzi moja ulubiona wersja jednego z dłuższych nagrań zespołu, "When The Music Is Over". Reedycja na winylu z 2012 roku.
The Doors - When The Music Is Over
The Doors - The Celebration Of The Lizard

*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
a
     Taka muzyczna gratka w postaci koncernowych nagrań Buddy Guya ze Stevie Ray Vaughanem. Stevie Ray Vaughan & Buddy Guy "Still Called The Blues". Nagania pochodzą z 1989 roku z Buddy Guy Legends Club. jak te gitary ze soba gadają...
Stevie Ray Vaughan & Buddy Guy - Champagne and Reefer
Stevie Ray Vaughan & Buddy Guy - Leave My Little Girl Alone

     Debiut amerykańskiego metalowego Chevelle z 1999 roku "Point #1". Trochę alternatywny metal, trochę hard rock, mnie dodatkowo kojarzy się z grunge'm. Płyta oceniona surowo za monotonię i powtarzalność, ale publiczności się spodobała i zespół gra do dziś. Nazwa pochodzi od marki samochodu Chevrolet Chevelle.

     Bardzo stylowo i jazzowo gra na swej płycie z 2014 roku, austriacki gitarzysta Wolfgang Muthspiel (rocznik 1965). Wyrafinowane współbrzmienia, czasem na granicy dysonansów, czynią tę płytę fascynującą, ale też nie najłatwiejszą w odbiorze.
WOLFGANG MUTHSPIEL TRIO - CAMBIATA
WOLFGANG MUTHSPIEL TRIO - HIGHLINE

     Istniejący od 1985 roku, amerykański zespół Widespread Panic z płyty "Bombs and Butterflies z 1997 roku. Przez lata ich muzyka ewoluowała przez różne style. A były to: Southern rock, blues-rock, progressive rock, funk czy hard rock. Na tej płycie jest to typowe amerykańskie rockowe granie .... z mieszanką wszystkich wymienionych. Sympatycznie się tego słucha.
Widespread Panic - Aunt Avis
Widespread Panic - You Got Yours

     Druga w dyskografii zespołu 
Gonin Ish (五人一首) płyta, "Naishikyo-Sekai" (Twój wewnętrzny świat) z 2008 roku. Nie kojarzycie nazwy? Nic dziwnego to zespół z Japonii, który w swej muzyce dość karkołomnie łączy death metal z jazzem, takie japońskie fusion. Muzyka nawet interesująca, gdyby nie... głos wokalistki. Growling w jej wykonaniu nieodmiennie wywołuje uśmiech na mej twarzy i ten tembr jak z kreskówek mangi... inna estetyka, ale wysłuchałem w całości... dwa razy :) Przy trzecim wysłuchaniu podoba się , pewnie przywykłem.
W linkach tylko jeden utwór, ale za to 19-minutowy.
Gonin-Ish - Akai Kioku (The Crimson Memory)
A może jeszcze najbardziej przyjazny dla niewprawnych uszu utwór:
Gonin-Ish - Jinbaika





Do klika za tydzień
czarT





piątek, 3 listopada 2017

Tańcz, tańcz, tańcz

     Jestem na rodzinnym pogrzebie w drugim końcu Polski. Dziś przypomnę wpis z przed 5-ciu lat. Wiele się od tego czasu zmieniło. Mam siły, nogi plączą się o wiele mniej bo i wewnętrzny rytm o wiele prostszy, widzę sens i wciąż słyszę muzykę ...


Tańcz, tańcz, tańcz


” ………………………………….
  – Co mam zrobić? – powtórzyłem swoje pytanie.
  – Tak jak przed chwilą powiedziałem, zrobię co będzie w mojej mocy. Spróbuję cię dobrze połączyć – odparł Człowiek-Owca.
  – Ale to nie wystarczy. Ty też musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy. Nie możesz tylko siedzieć i myśleć. W ten sposób do niczego nie dojdziesz. Rozumiesz?
  – Rozumiem. Więc co właściwie mam zrobić?
  – Musisz tańczyć. Kiedy słyszysz muzykę, musisz tańczyć. Rozumiesz, co mówię?Tańczyć. Ciągle tańczyć. Nie wolno ci się zastanawiać, po co tańczysz. Nie wolno ci myśleć, co to znaczy, bo to nie ma znaczenia. Jeśli zaczniesz o tym myśleć, zatrzymasz się w tańcu. A kiedy się zatrzymasz, nie będę mógł już nic dla ciebie zrobić. Znikną wszystkie twoje połączenia. Znikną na zawsze. A wtedy będziesz mógł żyć tylko w tym świecie. Stopniowo zostaniesz tu wciągnięty. Dlatego nie możesz się zatrzymać. Nawet jeżeli wyda ci się to strasznie głupie, nie możesz się tym przejmować. Musisz starannie stawiać kroki i ciągle tańczyć. I tym sposobem choćby po trochu zmiękczysz to, co w tobie stwardniało. Nie na wszystko jest za późno. Musisz wykorzystać, co się da. Zrobić wszystko, na co cię stać. Nie masz się czego bać. Na pewno jesteś zmęczony. Zmęczony i przestraszony. Każdy ma takie chwile. Wszystko wydaje się pomyłką i dla tego ludzie się zatrzymują.
 Podniosłem głowę i przez pewien czas patrzyłem na cień na ścianie.
  – Ale musisz tańczyć – ciągnął Człowiek-Owca. – I tańczyć jak najpiękniej. Tak, żeby wszystkich zachwycić. Wtedy być może będę mógł ci pomóc. Dla tego musisz tańczyć. Tak długo, jak gra muzyka.
 Muszę tańczyć. Tak długo, jak gra muzyka.
……………………….”
[Haruki Murakami - Tańcz, tańcz, tańcz.]

  I tańczę, choć plączą mi się nogi. Tańczę, choć gubię rytm. Tańczę, choć czasem nie widzę sensu.
Nie ma już sił. Lecz tańczę, tańczę, tańczę, bo wciąż słyszę muzykę.
Tańczę najpiękniej jak umiem.
Dziś też tańczę najpiękniej jak umiem i tak już będzie po kres.

*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     W związku z zaistnieniem w przestrzeni prawnej nowego pojęcia, niemal instytucji, sygnalisty (Sygnalista, demaskator (ang. whistleblower, dosł. „człowiek dmuchający w gwizdek”) – osoba nagłaśniająca działalność, która według niej jest najprawdopodobniej nielegalna lub nieuczciwa), pragnę poinformować o zaobserwowanym, w przestrzeni publicznej, zjawisku korupcji. Mam podejrzenie, graniczące z pewnością, że urzędujący prezes Sądu Okręgowego w Suwałkach, przyjął łapówkę w postaci awansu na to stanowisko, w zamian za przychylne władzy orzeczenia, wydane zarówno przed jak i po nominacji.

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Pierwsza płyta napalm Death. Hardcore punk w swej najbrutalniejszej formie. Napalm Death "Scum" z 1987 roku:

     Płyta wydana z okazji Record Store Day, koncert z 1969 roku The Doors "Live At The Aquarius Theatre The First Performance". Pierwsze wydanie na winylu (3 Lp) z 2016 roku. Dorsi w pełnej krasie i dobrej formie Morrisona ...

     Tegoroczna premiera starego koncertu. Po raz pierwszy na płycie, wydanej z okazji Record Store Day, koncert Davida Bowie z Los Angeles w 1974 roku. Cały koncert na trzech winylach (pięciu stronach, szósta pusta). David błyszczy ... Bowie "Cracked Actor (Live Los Angeles '74)".
David Bowie- Cracked Actor (Live Los Angeles '74)(Full)

     Rok 1987, John Zorn "Spillane". Trzy kompozycje, trzy różne składy (m.in. Kronos Quartet) i typowa nietypowość muzyki. "Muzyka ta jest kontynuacją jego wcześniejszych eksperymentów. Mam na myśli gry, czyli coś co Zorn nazwał "game pieces". Ten polegający na dużej swobodzie muzyków system pozwala prowadzącemu na żywo myśl muzyczną mieć wpływ na obrany w danej chwili styl. Kreator kontroluje czas i przebieg kompozycji, ale konkretna materia pozostaje w rękach poszczególnych instrumentalistów."
John Zorn - Spillane
John Zorn - Two Lane Highway ... gitara Albert Collins
John Zorn - Forbiden Fruit ... The Kronos Quartet

     Rok 1967, The Włodzimierz Nahorny Trio "Heart", winylowa reedycja w serii Polish Jazz (vol. 15) z 2017 roku. Brzmi, trochę niestety, jak tłoczony w Polsce winyl (znawcy tematu wiedzą o co chodzi), ale mało tych początkowych wrażeń dźwiękowych (nawet nie wiem czy jest w Polsce jakaś tłocznia, czy Czechy). Swoboda i niezwykłość muzyki, bardzo nowoczesnej w warstwie wykonawczej jak i w podejściu do nagrania. Ta muzyka brzmi, po tylu latach, bardzo współcześnie.
Włodzimierz Nahorny Trio - Na wysokiej Cyrli
Włodzimierz Nahorny Trio - Serce Muniaka


*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
     Jeden z projektów gitarzysty Leszka Windera, Bezdomne Psy. Płyta z 1988 roku, reedycja na CD z 2006 z dodatkami z koncertu w Jarocinie w 1986 roku. Nagrania pochodzą z 1986 roku, zarejestrowane w Domu Pracy Twórczej "Leśniczówka" w Chorzowie. Bluesrockowa a nawet alternatywna muzyka pod wyraźnym wpływem gitarowego lidera.
Leszek Winder Bezdomne Psy - Czesc VII (edit) Polish Breaks


     Jarosław Śmietana "Arrican Lake", płyta z 2000 roku nagrana z Gary Bratzem,  saksofonistą znanym ze współpracy z Milesem i kilkoma innymi znakomitymi muzykami. Płyta ładna, stylowa ze zdjęciami Marcina Kydryńskiego na okładce.
Jaroslaw Śmietana, Gary Bartz - African lake
GARY BARTZ i JAROSŁAW ŚMIETANA koncert live AFRICAN LAKE promocja płyty







Do klika za tydzień
czarT





piątek, 25 kwietnia 2014

Męskie głosy

Dziś chciałem wywiesić kartkę z napisem REMANENT. 
Trudno jakoś zebrać myśli i napisać coś sensownego. Galopują wprawdzie przez głowę stadami, ale jak je schwytać, ujeździć, osiodłać i przelać na klawiaturę ?
Nie mogę jednak pozbawić was przyjemności obcowania z krynicą pięknych dźwięków i dobrego muzycznego smaku, jaką jest słuchana przeze mnie muzyka. Przecież czekacie na to z zapartym tchem i otwartym uchem ;) 
Pozostawiam więc myśli swemu biegowi, niech galopują. Może za tydzień odłączy się jakaś od tego rozbrykanego stada  i da się zapisać. 
Przedstawię dzisiaj kilka ulubionych, prawdziwie męskich głosów.

Prawdziwie rock'n'rollowy głos i życiorys. Znała go cała Australia a i on znał tam wszystkich. Bon Scott, pierwszy wokalista AC/DC. Głos o niepohamowanej energii, wykrzykujący taki oto hymn wolnych ptaków:
AC/DC - Highway To Hell
Głęboki, ale też pełen energii i straceńczego czaru, głos Jima Morrisona. Wiele pań z chęcią rozpalało jego ogień i wiele do dziś wzdycha słuchając:
The Doors - Light My Fire
Szalony i niezniszczalny Lemmy zatracony w swym szaleńczym tańcu:
Motorhead - Dance
Tom Waits wyśpiewujący smutki swej duszy głosem który świadczy o doświadczaniu prawdziwego bólu istnienia:
Tom Waits - Cold Water
Mocny jak silnik odrzutowca głos Layne'a Staleya, który już wie czy, w dniu jego śmierci padał deszcz:
Alice In Chains - Rain When I Die
Wrażliwiec o twarzy bandziora, cierpiący w każdej swej piosence, Marek Dyjak:
Marek Dyjak - Człowiek (Złota ryba)
Nie śpiewający byle czego, intelektualny opozycjonista, Przemysław Gintrowski. Gdy on ryknie, moja dusza mięknie:
Przemysław Gintrowski - Autoportret Witkacego
Mój faworyt ze wschodu. Bratnia słowiańska dusza, rycząca jak zarzynany ..... słowik. Uprzedzam, słuchanie tego głosu może sprawić fizyczny ból.
Boney Nem - Течет Волга
I całe pęczki bluesowych głosów:
John Lee Hooker - Boom Boom
Dr. John - Gris-Gris Gumbo Ya Ya
Sonny Boy Williamson I`m A Lonely Man

Może na dziś już wystarczy. I teraz już chyba nikt się nie dziwi ze sam czasem ryknę ... mając takie wzorce.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Wszystkie płyty wybierałem z półki świadomie. Wszystkie należą do tych przy których krew żywiej krąży ... no może oprócz dwóch pierwszych. Ale i przy nich chwilami wracały miłe wspomnienia.
Pierwsze dwie płyty to jeszcze nieszczęsna Uriah Heep. Zainteresowała mnie płyta "Live" z 1973 roku, bo są tam największe przeboje :
Uriah Heep - Gypsy
Uriah Heep - July Morning
Następne płyty to same delicje, uprzedzam że dla mnie ;)
Ulubiona płyta TOOL "Aenima" z 1996 roku. Każda ich płyta wywołuje u mnie dreszcze:
Tool - Stinkfist
Tool - Eulogy
Tool - H.
Tool - Fourty Six & Two
Tool - Pushit
Metalcorowy As I Lay Dying dał mi wiele frajdy i energii. Płyta "Shadows Are Security" z 2005 roku. Tu gałki odkręciłem w PRAWO !!!!!!!
As I Lay Dying - Confined
As I Lay Dying - The Darkest Nights
Tak to ja bym sobie z chęcią poryczał ze sceny ;)
Z czym kojarzy się Doolittle ?? Jak to z czym, z najlepszą płytą kapeli Pixies !!! Zespół który inspirował Kurta Cobaina. Parę ich numerów jest ze mną już na zawsze ... i będzie. Zabójcza jest ta gitara :
Pixies - No. 13 baby
Pixies - Monkey Gone To Heaven
Pixies - Hey
Pixies - Gouge Away
I coś miłośnie miłosnego ;) ;) ;)
Pixies - La La Love You
Zabójczo przebojowo i do przodu .... to Queens Of The Stone Age. Przy nich nie mogę usiedzieć w miejscu. Płyta "Song For The Deaf" z 2002 roku, nagrana z jakby znajomym perkusistą:
QOTSA - You Think I Ain't Worth A Dollar, But I Feel Like A Millionaire
QOTSA - No One Knows
QOTSA - Go With The Flow
Po obejrzeniu w TV (w nocy) filmu pod tytułem Lemmy, sięgnąłem po płytę Motorhead "Ace Of Spades" z 1980 roku !!!! Szmat czasu a Lemmy wciąż żywy. Nie da się go z nikim pomylić a jego bas to klasyka czadu. Ciekawa była lekcja techniki gry na basie w wykonaniu Lemmego. Po prostu gałki w prawo i maksymalny przester. Cudo ;)
Motorhead - Ace Of Spades
Motorhead - Love Me Like Reptile
Motorhead - (We Are) The Roadcrew
Motorhead - Bite The Bullet
Motorhead - The Chase Is Better Than The Cath
Na koniec w celu uspokojenia Moby "18" z 2002 roku. Niech spokój będzie z Wami ...
Moby - In This World
Moby - We Are All Made Of Stars

Do klika w przyszłym tygodniu ??? Może ze względu na długi weekend będzie pewne opóźnienie ....