Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boney Nem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boney Nem. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 czerwca 2017

W życiu piękne są tylko chwile

     "W życiu piękne są tylko chwile ...", ale wszystko zależy od kryterium przyjętego dla określenia piękna i szczęścia. Krótkie są tylko momenty ekstazy, relatywnie krótkie, stan zadowolenia może trwać dużo dłużej. Ale czy zadowolenie to szczęście? To już tak na prawdę zależy tylko od Ciebie. Czy ekstaza, czy udręka, czy czarne, czy białe, a gdzie wszystkie odcienie uczuć i szarości. Jadąc na emocjonalnym rollercoasterze możesz nigdy nie mieć poczucia, że jesteś szczęśliwym człowiekiem, możesz to szczęście przeoczyć w natłoku emocjonalnych bodźców lub w amoku ich poszukiwania.
     "W życiu piękne są tylko chwile ..." śpiewał Rysiek Riedel, a ja chcę kiedyś zaśpiewać, że to życie w swej unikalności jest piękne, a nie tylko jego chwile. Powoli do tego dojrzewam ...
*****
Bieżący komentarz


Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Gdy widzę i słyszę propagandę wylewającą się z "wolnych" i "patriotycznych" mediów, zaczynam mieć poważne wątpliwości dotyczące polskiej historii. Jeśli pisali ją podobni "patrioci", dla których Lech W. to zdrajca i kolaborant a PRL-owski prokurator Stanisław P. to "Konrad Wallenrod" budujący obecnie podwaliny pod prawdziwie sprawiedliwy system prawny, to niczego już nie jestem pewien. Czy potępiani przez historyków (a jeśli mieli mentalność i poglądy zbliżone do obecnych "patriotycznych" historyków?) zdrajcy, na pewno nimi byli. Gdyby dzisiejsze elity pisały historię, ludzie będący w opozycji do obecnie rządzących, zostali by określeni też jako zdrajcy (przecież padają takie określenia) ... Nie bez racji, Aleksander Bocheński pisał w przedmowie do swych "Dziejów głupoty w Polsce""
""Książka niniejsza zawiera kilka pamfletów, poświęconych naszym historykom. Napisałem ją podczas okupacji, gdy stwierdziłem w rozmowach z przywódcami naszego społeczeństwa, że: po pierwsze, mają oni dość mylne pojęcie o naszej przeszłości, a po drugie - bez trudu znajdują historyków, na których mogą się powołać dla poparcie swego zdania. Pojęcia te wypowiadali na uzasadnienie swoich bieżących decyzji. Stąd namacalnie niejako przekonałem się, że dziejopisarstwo wywiera duży wpływ na losy naszego zbiorowiska i że wpływ ten może być zły albo dobry, zależnie od tego, czy dziejopisarstwo przedstawia przeszłość prawdziwie czy fałszywie."
A swoją drogą polecam tę pozycję. Realna wersja historii, daleka od mesjanizmu i hałaśliwego patriotyzmu. Wersja, na pewno zmuszająca do myślenia. Działania obecnej władzy idealnie wpasowują się w jej narrację. Niestety nie znalazłem jej w ofercie żadnej księgarni ... ja ma stare wydanie.

*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Debiutancka płyta Fugazi "Repeater" z 1990 roku. Post-hardcore punk ze Stanów w fascynującej odsłonie:

     Klasyka polskiego punka, reedycja na winylu z 2014 roku. Koncert kapeli nagrany w Domu Kultury w Ursusie z 1980 roku oraz podczas prób w klubie „Amplitrion” Politechniki Warszawskiej. Wydany przez Francuzów w 1981 bez zgody zespołu. No cóż, trzy klasyki ...

     Koncert Muddy Watersa z Newport z 1960 roku na włoskim winylu z 1982. Surowy i młody Muddy.


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
    Brytyjski Yuck powstał w 2009 roku. Nawiązują do klasyków alternatywy takich jak: Dinosaur Jr., Pavement, My Bloody Valentine czy Sonic Youth. Miłe dla mego ucha. Debiut płytowy z 2011 roku "Yuck".
Yuck - Get Away
Yuck - Stutter

     Podróż na działkę umilał Boney Nem "Day Of Victory" z 2003 roku. Rosyjscy jajcarze grający bardzo mocno a czasem na rosyjską rzewną nutę z wokalem nie do pomylenia z żadnym innym :) Popularność przyniosły im przeróbki coverów:

Бони Нем - только этого мало

Бони Нем - Нас Не Догонят

     Spokój nad jeziorem podtrzymywał Stan Getz i João Gilberto z płyty "Getz/Gilberto" z 1964 roku. Ponadczasowa bossa nova z takimi, wciąż nuconymi pieśniami:

     Nieżyjący już amerykański gitarzysta bluesowy, obdarzony głębokim głosem, Son Seals z płyty "Lettin' Go" z 2000 roku. W 2009 Son Seals, jako wykonawca, zaliczony został w poczet artystów Blues Hall of Fame. Zmarł w 2004 ...
Son Seals - Jelly Jelly

     I jeszcze jedna płyta Boney Nem "The Very Best Of Greatest Hits", zawierająca covery. Duże rozczarowanie. Covery robione bez polotu, szokujące jedynie głosem wokalisty. Wysłuchałem z trudem. Jednak gdy są zamieszczane jako jeden lub dwa numery na płycie, to nawet bawią, ale w większej dawce są trudne do zniesienia. Ale zespół wciąż lubię.
Boney Nem - Felicita
Boney Nem - L`ete indien



Do klika za tydzień :)
czarT



piątek, 31 marca 2017

Pasje

     Bardzo lubię, ba, wręcz uwielbiam, kontakty z ludźmi którzy mają w sobie pasję i siłę do jej realizacji. Mam szczęście, bo ostatnio spotykam ich na swej drodze coraz częściej. Przyznam szczerze, że "żywię się" ich energią i to daje mi asumpt do podejmowania własnych wysiłków i działań. Czując tę ich energię, czuję jak ona rośnie też we mnie. Realizacja swych marzeń nie jest wszak wstydem i mało istotną ekstrawagancją, jest czymś co tak na prawdę, nadaje radość i sens życiu. Lata wychowania, gdy wbija ci się do głowy, że ważne jest poważne zajęcie, ważna jest normalność i szarość, każde odchylenie od obowiązującej normy zachowań lub ogólnie przyjętego standardu postępowania, nie przyniesie Ci niczego dobrego, dają w końcu rezultaty i wyrastamy na zgorzkniałych, posłusznych, nie potrafiących żyć poza stadem, ale dobrze wpasowanych w machinę szarej codzienności, osobników. Dopasowanych do obowiązujących standardów, ale w głębi duszy nieszczęśliwych i zestresowanych ciągłym wysiłkiem dopasowywania się do szablonu. Nienawidzimy i dyskredytujemy ludzi, którzy mieli odwagę i determinację by walczyć o swe marzenia, tych którym się to udało, tych którzy nie dali zamknąć się w klatce standaryzacji. Oni sięgnęli po to, na co my nie mieliśmy odwagi, i nie umiemy, sami przed sobą, przyznać się do tego . Mechanizm takiego wychowania jest tak silny, że potrafimy nawet czuć wyrzuty sumienia i pewną niestosowność, gdy udaje się nam realizować w jakiejś naszej pasji, a już zarabianie na niej to wręcz świętokradztwo. Potrafimy wstydzić się tego, co powinno dawać nam radość i spełnienie, z czego powinniśmy być (czasem) dumni.
Jeśli masz jeszcze marzenia, masz jeszcze czas ...
... tylko czy masz odwagę 


*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...


     Prawdziwą odwagą i uczciwością, jest przyjęcie pełnej odpowiedzialności za "swych" ludzi, za ich działania, za dokładne realizowanie naszych decyzji, za ślepe oddanie "sprawie". Tchórzostwem jest chowanie się za ich plecami, z pełną świadomością, że "gdyby co do czego", to odpowiedzą oni, a nie my.


*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Bardzo dobra płyta belgijskiego Oathbreaker, "Rheia" z 2016 roku. Wokalistka Caro Tanghe równie przejmująco śpiewa, co krzyczy. Obu stylów używa z wielką swobodą a zespół gra mieszankę wielu rockowych i metalowych gatunków, ale robi to w mistrzowski, choć nie zawsze przystępny dla nieprzygotowanego słuchacza, sposób.
Oathbreaker - 10:56" / Second Son of R
Oathbreaker - Needles In Your Skin

     Płyta Milesa Davisa nagrana po pewnej przerwie, powrót do świata muzyki ... Miles Davis "The Man With The Horn" z 1981 roku ... powrót w świetnym towarzystwie, a forma Milesa ... Mocna fuzja jazzu, fusion i rocka.
Miles Davis- Back Seat Betty
Miles Davis - Fat Time

     Nagrany wspólnie z Canned Heat w 1971 roku dwupłytowy album John Lee Hooker "Hooker'n Heat". Spora część płyty to sam John z gitarą i harmonijkarzem (Alan Wilson), który nie dożył wydania płyty.
John Lee Hooker - Meet Me in the Bottom
John Lee Hooker - Bottle Up and Go
John Lee Hooker - Boogie Chillen No. 2




     Klasyka polskiego rocka, jedna z niezapomnianych płyt, wyróżniająca się w rockowym schemacie lat 80-tych, błyszcząca jak diament :) Lech Janerka "Historia podwodna", numer w numer ...
Lech Janerka - Lola / Chce zmieniać świat
Lech Janerka - Konstytucje
Lech Janerka - Ta zabawa nie jest dla dziewczynek


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Dziewiąta w zestawie 11-stu płyt z boxu "Blue Giutars" Chrisa Rea: "Album Nine: (Celtic & Irish Blues"). Z całego zestawu najmniej przypadła mi do gustu, za dużo Irisch and Celtic & pop, za mało blues.
Chris Rea - Too Far From Home
Chris Rea - Wishing Well

     Macie dość jajcarzy z Boney Nem? Ja nie! Popularność zdobyli realizując takie covery :) I jak tu nie lubić tych Rosjan"
Boney Nem - нас не догонят (cover Тату)
Бони нем - Только этого мало
Бони Нем feat Слот - Амадеус

     Barbara Hendricks "A Tribute To Duke Ellington - Monty Alexander Trio". Piękny głos, ale nie do tej muzyki. Moim zdaniem nieudana próba łączenia klasycznego śpiewu z jazzem. Klasycznego, bo Barbara Hendricks jednak nie radzi sobie w konwencji jazzowej, a przynajmniej zupełnie mnie nie przekonuje.
Barbara Hendricks - Tribute to Duke Ellington - Full concert (1994)

      W odtwarzaczu samochodowym dziesiąta z płyt Chrisa Rea z boxu j.w., "Album Ten: (Latin Blues). Gdzie jest ten latynoski ogień? Zapomniałem, że to blues, ale trochę go brakuje. Wolę jednak Chrisa w klasycznie bluesowej formie.
Chris Rea - Hey Gringo
Chris Rea - Nothing Seems To Matter No More


Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
     Cisza ....................


  
Do klika za tydzień :) 
czarT



 

sobota, 18 marca 2017

Ciemna strona

     Jak pogodzić się z tym, gdy pewnego dnia odkrywasz, że w Tobie również są ciemne zaułki i zakamarki, że budowany w sobie obraz ciepłego dobrego i empatycznego człowieka ma jednak rysy, że gdzieś czai się zło. Gdy nie pomaga już standardowa "technika" zaprzeczania i wypychania pewnych zdarzeń w mroki niepamięci, odgradzanie się murem zapomnienia od niewygodnych wspomnień. Niestety z czasem ten mur kruszeje, i te niewygodne wspomnienia wracają. Zdajesz sobie sprawę, że twój obraz, który tworzyłeś w sobie od lat, jest niepełny, bo choć są na nim półcienie, brak głębokiego cienia a nawet mroku, który jednak gdzieś w Tobie egzystuje. Konstatacja, że krzywdzisz jednak ludzi, że to potrafisz, że nie zawsze żałujesz, że zło też Cię buduje, że jest częścią Twej osobowości, może być bardzo niemiła, wręcz nie do przyjęcia. Ale jeśli to w Tobie jest, to przed tym nie uciekniesz. Walcząc z tą myślą, nie akceptując tej strony swej osobowości, wypychając ją poza obręb swych świadomych działań, nie zyskasz spokoju, nie zniszczysz przeciwnika, za jakiego tę swą istotę uważasz. Pozostaje przecież podświadomość a ona odzywa się w w nieprzewidywalny czasowo i objawowo sposób. Taka ucieczka przed samym sobą, brak akceptacji dla tej części swej natury nie jest zapowiedzią sukcesu, zazwyczaj jest skazana na porażkę. 
     Warto czytać książki, by niespodziewanie w przesyconym Freudowską ideą "Czarnoksiężniku z Archipelagu" Ursuli K. Le Guin, znaleźć odpowiedź, znaleźć sposób. Nie uciekać przed mrokiem, zawrócić i stawić mu czoło, by w błysku zrozumienia pojąć, że jest integralną częścią Ciebie i zamiast walczyć, wchłonąć i zaakceptować ...

*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Uspokajając emocje  jakie budzą działania naszych politycznych "elit" (nawias nieprzypadkowy, bo mam wrażenie, że to margines a nie elity), coś z zupełnie innej beczki.


     

*****
Raporty z przesłuchań
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Alternatywny Jane's Addiction to jeden z moich ulubionych zespołów. W 1997 roku ukazała się kompilacyjna płyta "Kettle Whistle Extracts", zawierająca wersje demo, alternatywne wersje starszych nagrań, nagrania koncertowe i parę nowości. Na tej płycie w co najmniej dwóch nagraniach wziął udział Flea.
Jane's Addiction - Kettle Whistle
Jane's Addiction - Oceansize (Demo)

     Debiut The Smith na polskim winylu, wydanym przez Tonpress. Zadziwiająco dobre tłoczenie, muzyka bez przebojów i młody głos Morrisseya. Producentem płyty był John Porter. The Smiths "The Smiths".
The Smiths - Reel Around The Fountain
The Smiths - Still Ill

     Ostatnia płyta Pink Floydów której mogę słuchać bez żadnych zastrzeżeń. Pink Floyd "The Wall". Trwają spory, czy jest to płyta Floydów, czy Watersa. To jest po prostu kawał dobrej muzyki z przesłaniem, jeden z najpiękniejszych i najlepszych koncept-albumów w historii rocka. Przyznam, że nie potrafię słuchać pojedynczych utworów z tej płyty, czuję niedosyt. Dopiero wysłuchanie całości daje pełną satysfakcję.
Pink Floyd - Mother
Pink Floyd - Don't Leave Me Now
Pink Floyd - Hey You

      Frank Zappa, największy prześmiewca w historii rocka. Płyta z 1969 roku, na płycie tacy muzycy jak Captain Beefheart czy Jean Luc Ponty. "HOT RATS":
Frank Zappa - Willie The Pimp
Frank Zappa - It Must Be A Camel



Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
      The Dead Weather "Sea Of Cowards" z 2010 roku, druga płyta w dyskografii tej supergrupy. Muzycy z różnych alternatywnych formacji, bez napinania się i zbędnych ambitnych deklaracji, spotkali się i nagrali parę utworów na pierwszą płytę i ... tak to się zaczęło. Prosta alternatywna muzyka pełna zgrzytów i brudnych dźwięków, z motorycznie kombinującym Jack'iem White'em na perkusji. Płyta pozostała na dłużej w odtwarzaczu ...
The Dead Weather - Blue Blood Blues
The Dead Weather - I Can't Hear You
The Dead Weather - No Horse

     Kolejny tuwiński artysta, zespół Huun-Huur-Tu. Muzuka czysto folkowa, bez rockowych naleciałości jak w Yat-Kha. Też operują śpiewem gardłowym a tę płytę nagrali w Holandii z Sainkho, eksperymentalną piosenkarką z Tuwy, również używającą tej techniki. Huun-Huur-Tu feat. Sainkho "Mother-Earth! Father-Sky!" z 2008 roku.
Huun Huur Tu & Sainkho Namtchylak - Ergim Syaryym (Song of Hope)
Huun Huur Tu - Daglarym (Dağlarım) (My Mountains)

     Muzycznie i mentalnie pozostałem w Rosji, choć podejście do muzyki diametralnie różniące się od powyższego. Łojący niemiłosiernie Boney Nem, gdzie do dość hałaśliwym gitarom towarzyszy zachrypnięty głos à la W.Wysocki tylko ... bardziej, charczący gardłowo na pograniczu fizycznej wytrzymałości słuchu, nerwów i strun głosowych. Бони НЕМ "Тяжелые песни о главном -1"
Бони' Нем - Бурато (качество)
I ulubiona przeze mnie pieśń z tej płyty:
Бони НЕМ - Течет Волга


     Muzyka trochę z wyprzedzeniem. Na jednej płycie z serii "Polish Early Music" Bartłomiej Pękiel "MIssa Paschalis" i Grzegorz Gerwazy Gorczycki "Missa Rorate Coeli". Piękne harmonie wokalne okresu baroku. Grzegorz Gerwazy Gorczycki nazywany jest nawet polskim Händlem.
Bartłomiej Pękiel, Missa Paschalis: Kyrie 
Grzegorz Gerwazy Gorczycki, Missa Rorate: Agnus Dei



Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
     Skibiński Winder Super Sessions, wybór nagrań z koncertów w 1982 roku. Oprócz wymienionych w tytule w płycie grają i śpiewają m.in: Ryszard Riedel, Martyna Jakubowicz, Irek Dudek, Michał Giercuszkiewicz, Janusz Niekrasz, Jerzy Piotrowski oraz Andrzej Nowak, Marek Kapłon, Krzysztof Ścierański  i zespół Dżem. Bluesowe tuzy. Ciekawa kompilacja, w której (moim zdaniem wokalnie odstaje Irek Dudek, ale jego głosu nigdy nie lubiłem) najlepsze są polskie covery i są moi ukochani "Niewinni" ...
 Riedel i Skibinski - Blues na powitanie
 Dżem + Skiba - Niewinni (Live '82)




Do klika za tydzień :) 
czarT



piątek, 8 sierpnia 2014

The "skup" must go on

Ciepły, spokojny ranek nie zapowiadał armageddonu. Cisza okraszona śpiewem ptaków sprawiała wrażenie nadchodzącej idylli. Wyłaniający się z tego bezgłosu cichy warkot silnych motorów nie zakłócał codziennej rutyny, jeszcze nie budził niepokoju. To co nastąpiło później, dziś wspominamy jak senny koszmar.
Stu dwudziestu sześciu jeźców apokalipsy, nadchodzących z trzydziestegosiódmego stopnia piekła, przybyło by złożyć w naszym mateczniku swe nasienie. Stawaliśmy naprzeciw nim dzielnie. Nasze dłonie, ramiona i twarze pokrył kurz i pył unoszący sie nad tym pobojowiskiem. Kamikadze, "Boski Wiatr", niestrudzenie oddzielał ziarno od plew. To co przydatne szło do Komory, to co bezużyteczne pochłaniała otchłań Kurzbudy. A gdy nadszedł zmrok, policzyliśmy efekt tej ciężkiej ofiary. Ocaleli wszyscy, a nasz matecznik po tym jednym dniu, był bogatszy o tysiąc siedemset ton.
.............. to tylko zmęczenie i majeczenie wyczerpanych zwojów mózgowych na temat najcięższego dnia podczas tej kampanii żniwnej.
Zmęczony, deliryczny, ale nie bezmyślny, bo wolę jednak mysleć niż kopać rowy. Chociaż wiem, że nawet przy kopaniu rowów, proces myślowy nadal by trwał. Ten typ tak ma, znam go dobrze z .... lustra.
Z filozofowania nic nie wychodzi? .... ale efekt terapeutyczny jest ;) 
Dziekuję WAM ;)
Zaczęło padać, jest chwila spokoju na zewnątrz. Zaczyna się praca wewnątrz elewatora, konserwacja zboża. Stopniowo będziemy przemieszczać z komory do komory te tysiące ton, by wytrzymały w dobrym stanie do następnych żniw. Efektem końcowym będą bułki i chleb na waszych stołach, a może czasem nawet uwielbiany przeze mnie TORT robiony przez moją mamę (dobrze nasączony olejkiem (chyba) rumowym i z niezbyt słodkim kremem, z kawałkami owoców na wierzchu .... mniam). Smacznego !!!
Ale skup wciąż trwa, choć już nie w takim natężeniu. 
The "skup" must go on !!!!
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ten tydzień to muzyka dożylna, choć zdarzały się przerywniki. Zacząłem od takiego przerywnika. Bardzo dobra płyta, jak zwykle bez przebojów. Solidny bluesrock, grany przez świetnych instrumentalistów. Gov't Mule "Deja Voodoo" z 2005 roku.
Jeszcze trochę progresji w starym stylu. Kolejna z płyt insirowana wielką literaturą. Wykonawca też nie jest muzycznym karłem. Rick Wakeman "Journey To The Centre Of The Earth". Muzyka ilustracyjna?, słuchana z sentymentem. Na całej płycie tylko dwie suity (na stronie A i B czarnej płyty), więc zamieszczam całość.
Potem pobudzałem zmęczone zmysły. Dobrym i głośnym "pobudzaczem" jest rosyjski Boney Nem. Wokalista ze "słowiczym" głosem zawsze budzi mój podziw. Ludzie przecież tak nie śpiewają (ryczą?). Bardzo ich lubię .... ale nie za często ;) Boney Nem "Тяжелые песни о главном" z 2007 roku.
To nagranie to prawdziwie zadziwiający popis "wokalny" ;)
Czasem panowie śpiewają nawet po "angielsku" ;)
Boney Nem - Ain't Nobody's Business
Trochę metalowy, trochę alternatywny, trochę rockowy, ale niezły zespół i płyta. Deftones "Saturday Night Wrist" z 2006 roku. Też trochę rozruszał.
Deftones - KimDracula
Deftones - Rats! Rats! Rats!
I znowu powrót do wspomnień. Polski Proletaryat. Najbardziej lubię ich z okresu pierwszych, jeszcze punkowych płyt. Potem był to już "tylko" rock któremu troche brak wczesnej energii i pasji. Płyta to Proletaryat "The Best Of ...." . 
Proletaryat - Proletariat
Obrazki z naszego, polskiego Przystanku Woodstock ;)
Proletaryat - Hej naprzód marsz
Proletaryat - Tienanmen
Wspomnienia jeszcze głębsze. Ten polski zespół nigdy mnie nie zachwycał, choć pociągała pełna autentyzmu surowość. Po latach wracam i słucham, choć znowu bez zachwytu. Kilka piosenek jednak lubię. Porter Band "Helikopters" z 1980 roku.
Porter Band - Ain't Got My Music
Porter Band - Crazy Crazy Crazy
Na koniec płyta która zrobiła (w tym tygodniu) na mnie największe wrażenie i dostarczyła autentycznej frajdy ze słuchania. 13th Floor Elevators "Bull of the Woods" z 1968 roku. Grupa pochodziła ze Stanów i jest uważana za pierwszą w historii kapelę psychodeliczną. Co pisze o nich Wikipedia ?
"13th Floor Elevators była również pierwszą grupą rockową, która w dość drastyczny sposób ukazała autodestrukcyjny wpływ rewolucji psychodelicznej, której od początku do końca działalności była jednym z "koryfeuszy". Swego czasu wokół niej narosły bowiem kontrowersje ze względu na zbyt śmiałe zachowanie muzyków na scenie oraz niemoralne teksty piosenek, co przysporzyło 13th Floor Elevators złą sławę. Coraz bardziej niebezpieczne przygody zespołu z zażywaniem LSD oraz innych narkotyków zakończyły jego karierę w 1969; bezpośrednim powodem było aresztowanie wokalisty, Roky'ego Ericksona pod zarzutem dealingu oraz uznanie go za niepoczytalnego i osadzenie w szpitalu psychiatrycznym." 
Historia dziś nie szokuje, ale muzyka pozostała. Dobra muzyka !!
13th Floor Elevators - Scarlet and Gold
13th Floor Elevators - Barnyard Blues
13th Floor Elevators - Rose And The Thorn


Do klika za tydzień ....

piątek, 25 kwietnia 2014

Męskie głosy

Dziś chciałem wywiesić kartkę z napisem REMANENT. 
Trudno jakoś zebrać myśli i napisać coś sensownego. Galopują wprawdzie przez głowę stadami, ale jak je schwytać, ujeździć, osiodłać i przelać na klawiaturę ?
Nie mogę jednak pozbawić was przyjemności obcowania z krynicą pięknych dźwięków i dobrego muzycznego smaku, jaką jest słuchana przeze mnie muzyka. Przecież czekacie na to z zapartym tchem i otwartym uchem ;) 
Pozostawiam więc myśli swemu biegowi, niech galopują. Może za tydzień odłączy się jakaś od tego rozbrykanego stada  i da się zapisać. 
Przedstawię dzisiaj kilka ulubionych, prawdziwie męskich głosów.

Prawdziwie rock'n'rollowy głos i życiorys. Znała go cała Australia a i on znał tam wszystkich. Bon Scott, pierwszy wokalista AC/DC. Głos o niepohamowanej energii, wykrzykujący taki oto hymn wolnych ptaków:
AC/DC - Highway To Hell
Głęboki, ale też pełen energii i straceńczego czaru, głos Jima Morrisona. Wiele pań z chęcią rozpalało jego ogień i wiele do dziś wzdycha słuchając:
The Doors - Light My Fire
Szalony i niezniszczalny Lemmy zatracony w swym szaleńczym tańcu:
Motorhead - Dance
Tom Waits wyśpiewujący smutki swej duszy głosem który świadczy o doświadczaniu prawdziwego bólu istnienia:
Tom Waits - Cold Water
Mocny jak silnik odrzutowca głos Layne'a Staleya, który już wie czy, w dniu jego śmierci padał deszcz:
Alice In Chains - Rain When I Die
Wrażliwiec o twarzy bandziora, cierpiący w każdej swej piosence, Marek Dyjak:
Marek Dyjak - Człowiek (Złota ryba)
Nie śpiewający byle czego, intelektualny opozycjonista, Przemysław Gintrowski. Gdy on ryknie, moja dusza mięknie:
Przemysław Gintrowski - Autoportret Witkacego
Mój faworyt ze wschodu. Bratnia słowiańska dusza, rycząca jak zarzynany ..... słowik. Uprzedzam, słuchanie tego głosu może sprawić fizyczny ból.
Boney Nem - Течет Волга
I całe pęczki bluesowych głosów:
John Lee Hooker - Boom Boom
Dr. John - Gris-Gris Gumbo Ya Ya
Sonny Boy Williamson I`m A Lonely Man

Może na dziś już wystarczy. I teraz już chyba nikt się nie dziwi ze sam czasem ryknę ... mając takie wzorce.
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Wszystkie płyty wybierałem z półki świadomie. Wszystkie należą do tych przy których krew żywiej krąży ... no może oprócz dwóch pierwszych. Ale i przy nich chwilami wracały miłe wspomnienia.
Pierwsze dwie płyty to jeszcze nieszczęsna Uriah Heep. Zainteresowała mnie płyta "Live" z 1973 roku, bo są tam największe przeboje :
Uriah Heep - Gypsy
Uriah Heep - July Morning
Następne płyty to same delicje, uprzedzam że dla mnie ;)
Ulubiona płyta TOOL "Aenima" z 1996 roku. Każda ich płyta wywołuje u mnie dreszcze:
Tool - Stinkfist
Tool - Eulogy
Tool - H.
Tool - Fourty Six & Two
Tool - Pushit
Metalcorowy As I Lay Dying dał mi wiele frajdy i energii. Płyta "Shadows Are Security" z 2005 roku. Tu gałki odkręciłem w PRAWO !!!!!!!
As I Lay Dying - Confined
As I Lay Dying - The Darkest Nights
Tak to ja bym sobie z chęcią poryczał ze sceny ;)
Z czym kojarzy się Doolittle ?? Jak to z czym, z najlepszą płytą kapeli Pixies !!! Zespół który inspirował Kurta Cobaina. Parę ich numerów jest ze mną już na zawsze ... i będzie. Zabójcza jest ta gitara :
Pixies - No. 13 baby
Pixies - Monkey Gone To Heaven
Pixies - Hey
Pixies - Gouge Away
I coś miłośnie miłosnego ;) ;) ;)
Pixies - La La Love You
Zabójczo przebojowo i do przodu .... to Queens Of The Stone Age. Przy nich nie mogę usiedzieć w miejscu. Płyta "Song For The Deaf" z 2002 roku, nagrana z jakby znajomym perkusistą:
QOTSA - You Think I Ain't Worth A Dollar, But I Feel Like A Millionaire
QOTSA - No One Knows
QOTSA - Go With The Flow
Po obejrzeniu w TV (w nocy) filmu pod tytułem Lemmy, sięgnąłem po płytę Motorhead "Ace Of Spades" z 1980 roku !!!! Szmat czasu a Lemmy wciąż żywy. Nie da się go z nikim pomylić a jego bas to klasyka czadu. Ciekawa była lekcja techniki gry na basie w wykonaniu Lemmego. Po prostu gałki w prawo i maksymalny przester. Cudo ;)
Motorhead - Ace Of Spades
Motorhead - Love Me Like Reptile
Motorhead - (We Are) The Roadcrew
Motorhead - Bite The Bullet
Motorhead - The Chase Is Better Than The Cath
Na koniec w celu uspokojenia Moby "18" z 2002 roku. Niech spokój będzie z Wami ...
Moby - In This World
Moby - We Are All Made Of Stars

Do klika w przyszłym tygodniu ??? Może ze względu na długi weekend będzie pewne opóźnienie ....