Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Porter Band. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Porter Band. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 lutego 2016

Myśli

     Jest wieczór, siadam przy kompie i zaczynam pisać. W głowie snują się myśli w większości nieuczesane. Jak ułożyć z nich fryzurę strawną dla Ciebie? I choć myśli snują się a nie galopują jak kiedyś (może to kwestia wieku i obniżonej sprawności intelektualnej), to i tak trudne są do okiełznania i unieruchomienia w słowie. Zapis powoduje, że zastygają i ożywiają się dopiero w, gdy zechcesz poświęcić tym spisanym słowom chwilę uwagi. Ożywają w Twych myślach, jeśli sprowokują do refleksji. I tak to co zatrzymane w ruchu, schwytane w klatkę słów, znowu powoduje impulsy w sieci neuronów odrębnej istoty, ożywa w świecie innego człowieka stając się elementem jego wszechświata. Tak myśl zaklęta w ciąg znaków, ożywiać i tworzyć może światy, może też umrzeć samotnie, zastygła w zapomnianym słowie.

*****

     Otrzymaliśmy od zaprzyjaźnionych dobrych dusz (dzięki Zbychu), nagranie z koncertu z zeszłego roku w Motopubie. Poniżej możesz je obejrzeć i zobaczyć Obywatela NIP na żywo i w kolorze. No i co z tego, że wokalista kiepski (przyznaj proszę, że jestem dzielny w swych wysiłkach, albo chociaż, że przystojny  :) ), ale jest w tym dusza, przynajmniej ja ją czuję. To jeden z naszych starych utworów w zupełnie nowej aranżacji, trochę punkopodobnej. Tak zaaranżowany znajdzie się wśród nagrań na nowej płycie. Pierwsza część tekstu to rady rodziców, druga to odpowiedź naszych dzieci (dzieci rzeczywiście napisały tę zwrotkę).






*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Pierwsza spod igły wyszła płyta amerykańskiej kapeli Television. Poruszali się na pograniczu muzyki punk i alternatywy, związani ze słynnym klubem CBGB. Dziś, przynajmniej dla mnie, są legendą sceny alternatywnej. Na talerzu druga (z trzech) płyta, wydana w 1978 roku, ""Adventure".
     Małe objawienie, nasz kresowy (chyba białostocki) zespół Batiuszka (Batushka). Nie bardzo wiadomo kim są muzycy, ale wydali płytę w białostockiej wytwórni Witching Hour Productions. Rewelacyjne połączenie death metalu (doom) z liturgiczną muzyką cerkiewną. Dla mnie bomba !!!
     Płyta którą bardzo cenię, Mad Season. Supergrupa złożona z członków Alice In Chains, Pearl Jam, Screaming Treas. Długo szukałem na winylu, ale już mam. Mad Season z 1995 roku, winyl z 2013. W linkach te mniej znane nagrania, bonusy dodane po latach z Markiem Laneganem jako wokalistą.
Mad Season - Black Book Of Fear
Mad Season - Slip Away
     Kupiłem też (w końcu) winylowe wydanie płyty, która jest w mojej opinii jedną z płyt wszech czasów muzyki i to nie tylko rockowej. Genialne, totalne brzmienie, niesamowita energia i wspaniałe połączenie "łojenia" z "krwawym" folklorem brazylijskim. Sepultura "Roots" z 1996 roku. To jedna z płyt które zmieniły mój muzyczny świat. Trudno wybrać jeden czy dwa numery, najchętniej cała płyta w linku. Początek płyty zwala z nóg:
Sepultura - Roots Bloody Roots
Sepultura - Ratamahatta
Sepultura - Attitude
     Ceniłem go za teksty (tłumaczenia Zembatego), za niski "mruczący" głos, ale nie za muzykę. Ta płyta nie przeszkadza n.p. w czytaniu, ale też nie budzi moich większych, a w zasadzie żadnych, emocji. Leonard Cohen "I'm Your Man" z 1988 roku.
     Nie najlepsza płyta Portera, choć gdy się wsłuchasz, dużo na niej muzyki (której nie bardzo słychać). Po latach zaczynam cenić, Porter "China Disco", 1982 rok ..... nie ma nic w necie (nie znalazłem), więc z najbardziej znanej płyty:
Porter - Ain't Got My Music
Porter - Life
     Czarna płyta z jazzem smakuje zawsze lepiej niż CD. Kolejny winyl z Klubu Płytowego PSJ "Biały kruk czarnego krążka", "Jazz nad Odrą '77 (Laureaci)". Pierwsza strona z nagraniami Świadectwa Dojrzałości zapamiętana na lata. Bardzo stylowy i nowoczesny (wówczas) jazz-rock.Z tej płyty w necie znalazłem tylko to nagranie:
Juliusz Mazur & Crash - Akalei (1977)
     Klasyczna płyta dziś z muzyką A.Schoenberga i J.Sibeliusa, obu panów koncerty na skrzypce i orkiestrę w nagraniach radzieckiej Melodii.
Arnold Schönberg (ur. 13 września 1874 w Wiedniu, zm. 13 lipca 1951 w Los Angeles) – kompozytor austriacki, pionier muzyki dodekafonicznej i atonalności. Przedstawiciel drugiej szkoły wiedeńskiej, zaliczany do pierwszych modernistów (za Wikipedią). Taka klasyka porusza we mnie czułą strunę, bo to taka klasyczna alternatywa.
Jean Sibelius (ur. 8 grudnia 1865 jako Johan Julius Christian Sibelius w Hämeenlinna, zm. 20 września 1957 w Järvenpää) – fiński kompozytor, wolnomularz. Uważany jest za twórcę narodowego stylu w muzyce fińskiej (za Wikipedią). Trochę jak skandynawski jazz, zimne i romantyczne (sprzeczność?).

Muzyka łazienkowa
     Nigdy nie byłem fanem Smolika, a tu znalazłem na półce kilka jego płyt .....nawet pamiętam skąd je mam. Bardzo dobra produkcja i zaskakująco dobre do ćwiczeń siłowych :) Smolik z gwiazdami z 2001 roku:
A.Smolik & A.Rojek - 50 tysięcy 881
Smolik & Novika - T. Time
     Znaleziona gdzieś w kącie, aż mi się zaświeciły oczka, gdy wspomniałem pozytywne wibracje związane z tą płytą. Do ćwiczeń ..... świetna :) Jamal "Rewolucje" z 2005 roku:
Jamal - Policeman
I mój ulubiony numer z tej płyty:
Jamal - Halo, halo
Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
     Wieczorami udało się posłuchać niezłego jazzu. Bardzo znane w ojczystym kraju, u nas chyba mniej, norweskie trio, Helge Lien Trio i płyta "Natsukashii" z 2011 roku. Klasyczne w składzie i muzyce w której fortepian wiedzie prym. Muzyka która potrafi uspokoić skołatane nerwy, wygładzić rozwichrzone myśli .......
Helge Lien Trio - Natsukashii
Helge Lien Trio - Hymne
     I jeszcze jedna płyta norweskiego tria, "Hello Troll" z 2008 roku.
Helge Lien Trio - Gamut Warning
Helge Lien Trio - Axis of free will
     Dawno w samochodzie nie było bluesa, więc w tym tygodniu był. Nick Moss, amerykański basista, gitarzysta, harmonijkarz, jednym słowem bluesman. Pełna bluesowych emocji płyta koncertowa "Nick Moss & The Flip Tops - Live at Chan's" z 2006 roku.
     Potem już samochód opanowały dużo mocniejsze dźwięki. Robiłem wioskę (jak mawiała pewna persona), słuchając na prawdę głośno płyty Mudvayne "Lost and Found" z 2005 roku. Ta płyta była chyba największym sukcesem grupy i przynosi niezłe łojenie ....
Ale moje ulubione numery to te:
    Koniec tygodnia to klasyka mocnych brzmień. Sepultura, która już była kultową kapelą, ale największe sukcesy były jeszcze przed nią. Mieszanka trashu, hardcore punka, to określenia ich ówczesnej muzyki. Płyta "Arise" z 1991 roku, reedycja z 1997 z bonusami. Już widać pewne inspiracje folklorem brazylijskim, które tak genialnie eksplodowały na "Roots".
Sepultura - Dead Embryonic Cells

Do klika za tydzień :)

piątek, 8 sierpnia 2014

The "skup" must go on

Ciepły, spokojny ranek nie zapowiadał armageddonu. Cisza okraszona śpiewem ptaków sprawiała wrażenie nadchodzącej idylli. Wyłaniający się z tego bezgłosu cichy warkot silnych motorów nie zakłócał codziennej rutyny, jeszcze nie budził niepokoju. To co nastąpiło później, dziś wspominamy jak senny koszmar.
Stu dwudziestu sześciu jeźców apokalipsy, nadchodzących z trzydziestegosiódmego stopnia piekła, przybyło by złożyć w naszym mateczniku swe nasienie. Stawaliśmy naprzeciw nim dzielnie. Nasze dłonie, ramiona i twarze pokrył kurz i pył unoszący sie nad tym pobojowiskiem. Kamikadze, "Boski Wiatr", niestrudzenie oddzielał ziarno od plew. To co przydatne szło do Komory, to co bezużyteczne pochłaniała otchłań Kurzbudy. A gdy nadszedł zmrok, policzyliśmy efekt tej ciężkiej ofiary. Ocaleli wszyscy, a nasz matecznik po tym jednym dniu, był bogatszy o tysiąc siedemset ton.
.............. to tylko zmęczenie i majeczenie wyczerpanych zwojów mózgowych na temat najcięższego dnia podczas tej kampanii żniwnej.
Zmęczony, deliryczny, ale nie bezmyślny, bo wolę jednak mysleć niż kopać rowy. Chociaż wiem, że nawet przy kopaniu rowów, proces myślowy nadal by trwał. Ten typ tak ma, znam go dobrze z .... lustra.
Z filozofowania nic nie wychodzi? .... ale efekt terapeutyczny jest ;) 
Dziekuję WAM ;)
Zaczęło padać, jest chwila spokoju na zewnątrz. Zaczyna się praca wewnątrz elewatora, konserwacja zboża. Stopniowo będziemy przemieszczać z komory do komory te tysiące ton, by wytrzymały w dobrym stanie do następnych żniw. Efektem końcowym będą bułki i chleb na waszych stołach, a może czasem nawet uwielbiany przeze mnie TORT robiony przez moją mamę (dobrze nasączony olejkiem (chyba) rumowym i z niezbyt słodkim kremem, z kawałkami owoców na wierzchu .... mniam). Smacznego !!!
Ale skup wciąż trwa, choć już nie w takim natężeniu. 
The "skup" must go on !!!!
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ten tydzień to muzyka dożylna, choć zdarzały się przerywniki. Zacząłem od takiego przerywnika. Bardzo dobra płyta, jak zwykle bez przebojów. Solidny bluesrock, grany przez świetnych instrumentalistów. Gov't Mule "Deja Voodoo" z 2005 roku.
Jeszcze trochę progresji w starym stylu. Kolejna z płyt insirowana wielką literaturą. Wykonawca też nie jest muzycznym karłem. Rick Wakeman "Journey To The Centre Of The Earth". Muzyka ilustracyjna?, słuchana z sentymentem. Na całej płycie tylko dwie suity (na stronie A i B czarnej płyty), więc zamieszczam całość.
Potem pobudzałem zmęczone zmysły. Dobrym i głośnym "pobudzaczem" jest rosyjski Boney Nem. Wokalista ze "słowiczym" głosem zawsze budzi mój podziw. Ludzie przecież tak nie śpiewają (ryczą?). Bardzo ich lubię .... ale nie za często ;) Boney Nem "Тяжелые песни о главном" z 2007 roku.
To nagranie to prawdziwie zadziwiający popis "wokalny" ;)
Czasem panowie śpiewają nawet po "angielsku" ;)
Boney Nem - Ain't Nobody's Business
Trochę metalowy, trochę alternatywny, trochę rockowy, ale niezły zespół i płyta. Deftones "Saturday Night Wrist" z 2006 roku. Też trochę rozruszał.
Deftones - KimDracula
Deftones - Rats! Rats! Rats!
I znowu powrót do wspomnień. Polski Proletaryat. Najbardziej lubię ich z okresu pierwszych, jeszcze punkowych płyt. Potem był to już "tylko" rock któremu troche brak wczesnej energii i pasji. Płyta to Proletaryat "The Best Of ...." . 
Proletaryat - Proletariat
Obrazki z naszego, polskiego Przystanku Woodstock ;)
Proletaryat - Hej naprzód marsz
Proletaryat - Tienanmen
Wspomnienia jeszcze głębsze. Ten polski zespół nigdy mnie nie zachwycał, choć pociągała pełna autentyzmu surowość. Po latach wracam i słucham, choć znowu bez zachwytu. Kilka piosenek jednak lubię. Porter Band "Helikopters" z 1980 roku.
Porter Band - Ain't Got My Music
Porter Band - Crazy Crazy Crazy
Na koniec płyta która zrobiła (w tym tygodniu) na mnie największe wrażenie i dostarczyła autentycznej frajdy ze słuchania. 13th Floor Elevators "Bull of the Woods" z 1968 roku. Grupa pochodziła ze Stanów i jest uważana za pierwszą w historii kapelę psychodeliczną. Co pisze o nich Wikipedia ?
"13th Floor Elevators była również pierwszą grupą rockową, która w dość drastyczny sposób ukazała autodestrukcyjny wpływ rewolucji psychodelicznej, której od początku do końca działalności była jednym z "koryfeuszy". Swego czasu wokół niej narosły bowiem kontrowersje ze względu na zbyt śmiałe zachowanie muzyków na scenie oraz niemoralne teksty piosenek, co przysporzyło 13th Floor Elevators złą sławę. Coraz bardziej niebezpieczne przygody zespołu z zażywaniem LSD oraz innych narkotyków zakończyły jego karierę w 1969; bezpośrednim powodem było aresztowanie wokalisty, Roky'ego Ericksona pod zarzutem dealingu oraz uznanie go za niepoczytalnego i osadzenie w szpitalu psychiatrycznym." 
Historia dziś nie szokuje, ale muzyka pozostała. Dobra muzyka !!
13th Floor Elevators - Scarlet and Gold
13th Floor Elevators - Barnyard Blues
13th Floor Elevators - Rose And The Thorn


Do klika za tydzień ....