Pokazywanie postów oznaczonych etykietą J.S. Bach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą J.S. Bach. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 stycznia 2017

Podsumowania robią się same

     Święta i Nowy Rok już za mną. Dawno już minął czas, gdy na nie z niecierpliwością czekałem. Teraz raczej z niecierpliwością czekam kiedy miną i zawsze mijają ... za szybko. Spotkania rodzinne wypełnione lepszą lub gorszą energią, te same twarze, nowe twarze ale i brak niektórych i ta świadomość upływającego czasu, który, choć wydaje się to niemożliwe, wciąż przyspiesza. Szczęściem i nieszczęściem jest to, że słabnące zmysły percepcji pozostają coraz mniej wrażliwe na to szaleństwo wokół.Choć nie chcę tego robić, to podsumowania robią się same. Zamknąłem w głowie, albo wciąż zamykam, bardzo burzliwy pięcioletni okres który mocno przemeblował mą psychikę. Choć może mówienie o zamknięciu jest raczej życzeniowe, bo proces wewnętrznych zmian wciąż trwa a przebiega ewolucyjnie a nie rewolucyjnie. Ja z pewnością czuję, że nie jestem już tym samym człowiekiem co pięć lat temu, a wówczas nie widziałem żadnej możliwości zmiany. Dzisiaj ją widzę i czuję w sobie bardzo wyraźnie i samym procesem starzenia się i czerpania ze swej "mądrości" życiowej nie da się tego wytłumaczyć. W odniesieniu do dzisiejszego stanu mogę już spokojnie napisać o mądrości a nie o "mądrości" i mam głęboką wewnętrzną samoświadomość, bo ona jest podstawą poznania. Najpierw dojdź do ładu z sobą, zanim zaczniesz wprowadzać ład wokół siebie, poznaj siebie, zanim zaczniesz poznawać prawdziwie swe otoczenie, zrozum siebie, a może zrozumiesz świat wokół siebie. Bez tego pełne poznanie i zrozumienie nie jest raczej możliwe. By w pełni odczuć, docenić i ocenić taki proces, trzeba mieć jasną wizję co chce się osiągnąć. Nie wyznaczać doraźnego celu z arsenału chęci, chcę zerwać, dorwać wyrwać, ale przewidzieć też skutki (znienawidzone niegdyś słowo: konsekwencje, z którym dziś już się zaprzyjaźniłem) tych działań w dłuższej perspektywie, by nie popaść w chwilowe samozadowolenie z krótkotrwałych i czasem ulotnych efektów. Wolniej, trudniej ale dokładniej i trwalej. Wiem, że tamtego czarT'a już nie ma. Czy wróci? Mam nadzieję, że ten którego tylko ja znam bardzo dobrze, odszedł i da mi już spokój, bo ten staje się powoli prawdziwą wartością. A "szaleństwo"? Niech czasem zagości w głowie, ale na chwilę, a nie permanentnie dezorganizuje życie. Niech w końcu znajdzie artystyczny wyraz, bez rujnowania otoczenia ... 

*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...
     O ironio i sarkazmie chwili w której katolicki, chrześcijański rząd takiegoż narodu, świadom przykazań swej wiary, świadom historii życia swego, uważanego za Syna Bożego, proroka, chwali się z dumą tym, że nie udzielił pomocy żadnemu uchodźcy ...

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      Czwarta płyta z siedmiopłytowego boxu "Free Vinyl Collection", "FREE LIVE!". Bardzo atrakcyjne wydanie w formie koperty w której listem jest koperta z płytą. Free z 1971 roku w świetnej formie, na żywo, ale ta kapela słynęła z sensacyjnych wręcz występów.
Free - All Right Now
Free - The Hunter
Free - Be My Friend

     King Dude, król mroku. Płyta "Fear" z 20014 roku. Czy to straszna muzyka? W żadnym wypadku. Można powiedzieć, że nawet mądra. Mieszanka gotyckiego rocka, folku z wpływami Toma Waitsa czy Nicka Cave'a. Niski, przejmujący wokal, mrok, rozpacz, przestrzeń, strach ... czyli przyjemna muzyczka. A tak poważnie, bardzo dobra i mądra płyta i niech was nie straszą (Fear?) słowa Thomasa Jeffersona Cowgilla, że jest "muzykiem folkowym, który stał się rockandrollowcem dla Lucyfera", bo dużo w tym, traktowanej użytkowo na rzecz mediów, autokreacji.
King Dude - Fear Is All You Know
King Dude -  Devil Eyes
King Dude - Empty House

     Debiut płytowy  Queens Of The Stone Age z 1998 roku zatytułowany "Queens Of The Stone Age". Stonerowa, dość ciężka jeszcze muzyka powstała po rozpadzie Kyuss. Chyba moja ulubiona pozycja grupy"
Queens Of The Stone Age - You Can't Quit Me Baby
Queens Of The Stone Age - If Only


     I ostatnia (na razie) z kolekcji Marleyów. Bob Marley & The Wailers "Kaya", rok 1978. Płyta pełna namiętności i miłości ... Marley nie był wówczas ani grzeczny ani wierny 
Bob Marley & The Wailers - Is This Love
Bob Marley & The Wailers - Misty Morning
Bob Marley & The Wailers - Satisfy My Soul


     Czwarta w dyskografii The Jam "Setting Sons" z 1979 roku. Trochę smutny i nostalgiczny album zespołu , który poprzednim albumem stworzył (zdaniem krytyków) nowy nurt w muzyce, "Mod revival". Nadal melodyjnie, trochę punkowo, nowofalowo, i szczerze powiem, że to ... dobra płyta.
The Jam - Saturday Kids
The Jam - Private Hell


     Johann Sebastian Bach, koncerty skrzypcowe a-moll (BWV1041), E-dur (BWV1042) i d-moll (BWV1043) na dwoje skrzypiec i orkiestrę z Czechosłowackiej płyty Suprafonu. Lekka muza mistrza baroku, rozleniwiająca w niedzielny, noworoczny poranek:
Bach, J.S. violin concerto in A minor BWV 1041
Bach, J.S. violin concerto in E major BWV 1042
Bach: Perlman / Zukerman - Concerto for Two Violins BWV 1043

Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Dalszy ciąg przygody z muzyką Us3 w samochodzie. Tym razem dużo lepsza płyta "Broadway & 52nd" z 1997 roku, druga pełna po doskonałej "Hand on the Torch". Jeszcze jest świeżość i kołyszący przebojowo acid jazz.
Us3 - Come On Everybody (Get Down)
Us3 - I´m Thinking About Your Body
Us3 - Grand Groove
Us3 - Sheep

      Idąc jazzową ścieżką, w samochodzie rozległy się dźwięki z płyty Johna Abercrombie "Animato" z 1989 roku. Trochę to nietypowa płyta w dyskografii tego amerykańskiego gitarzysty, pełna przestrzeni, powietrza, wypełniona plamami dźwięku klawiszy i piękną gitarą Johna. Klimatycznie przypomina płyty Pata Metheny'ego (dla tego piszę, że nietypowa w jego dyskografii), w sam raz na wieczór. Skład muzyków dość skromy:
John Abercrombie — guitar, guitar synthesizer
Vince Mendoza — synthesizer
Jon Christensen — drums
A że z tej płyty nie znalazłem w sieci nic, to muzyka z innych ...
John Abercrombie - Parable
John Abercrombie - Love song

 Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
      Rod Piazza & The Mighty Flyers "For The Chosen Who" z 2005 roku. Czasem budziła trochę uśmiechu nad popowym zacięciem, ale jednak bluesem płyta kołysze lub zaprasza do tupania. Rod Piazza, 69-cio letni amerykański harmonijkarz bluesowy i wokalista. Od 1980 roku tworzy muzykę z grupą The Mighty Flyers, którą założył razem ze swoją żoną, pianistką Honey Piazza. Jedno co mnie razi na jego płytach to niebluesowy głos ...
W linku fragment koncertu z 20014 roku:
ROD PIAZZA & the MIGHTY FLYERS - "Southern Lady" 7-18-14


Do klika za tydzień :)
czarT

niedziela, 11 grudnia 2016

Quia ventum seminabunt, et turbinem metent

     Bywają takie dni, gdy nic się nie układa, szarość i nijakość wszystkiego i wszystkich, irytuje i przytłacza. Bywają też takie, w których cały świat uśmiecha się do ciebie, a wszyscy mają przyjazne twarze. Gdy trafił mi się ostatnio, taki uśmiechnięty dzień, na wyrażoną spontanicznie i głośno, miłą uwagę: "A co dzisiaj wszyscy, kurwa, tacy uprzejmi", usłyszałem w odpowiedzi, sprowadzającą trochę z obłoków w błoto codzienności odpowiedź : "Masz może coś?". Ale łudzę się, że była to tylko przybrana maska, by ukryć ten niewytłumaczalny objaw taktu i sympatii. Quia ventum seminabunt, et turbinem metent (bo wiatr siać będą, a zbiorą burzę), czyli, kto sieje wiatr, zbierze burzę, ciągle się sprawdza ... Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, jak ty otoczeniu, tak ono tobie, jaką twarz pokazujesz rzeczywistości, taką twarz ona ci pokaże. Bo nie jest tak, że empiria wpływa na twe emocje i uczucia, to twoje emocje kształtują jej postrzeganie przez twój mózg. Gdy jesteś zadowolony, a nawet szczęśliwy (uwierz, bywają takie chwile w życiu), cały postrzegany świat śpiewa wraz z tobą,, gdy opanują cię frustracja i niezadowolenie, ten sam, materialny świat, będzie nimi przesycony, a przynajmniej ty, tak to będziesz odczuwał. Gdy rządy dusz przejmują sfrustrowani i wiecznie zapatrzeni w przeszłość, niezadowoleni, tak właśnie odbierają rzeczywistość. Jedno jest pewne, szczęścia w niej nie znajdą ... i dla tego wierzą, że gdzieś tam po śmierci ...


     A jeżeli ten wymarzony raj, ukształtowany przez najwyższy i nieprzenikniony byt, którego intencji przecież nie rozumieją wierzący, bo maluczcy mają się poddawać jego woli, a nie ją rozumieć, zupełnie inaczej, niż istoty ludzkie, pojmuje wieczne szczęście ...
  
*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Wciąż uważam tę płytę za jedną z najlepszych płyt tego wieku. The Mars Volta "De-Loused in the Comatorium" z 2003 roku. To z pewnością więcej niż rock, chwilami błysk instrumentalnego geniuszu i szaleństwa. Nie żal, że At the Drive-In rozpadło się by złożyć się w ofierze takiej płycie:
The Mars Volta - De-Loused In The Comatorium (2003 / vinyl rip / full album)


     Pierwsza z siedmiopłytowego boxu "The Vinyl Collection", płyta Free "Tons Of Sobs" wydana pierwotnie w 1968 roku. Free to jeden z moich ulubionych zespołów z tamtych lat. Nie powalają szybkimi rytmami, czy przebojowością, ale ich bluesrockowy, wolny, dokładny styl, zawładnął mną i trzyma w zauroczeniu do dziś ... i ten wokal Rodgersa ...
Free - I'm a Mover
Free - The Hunter
Free -  Moonshine

     Trzecia płyta The Jam "All Mod Cons" z 1978 roku. To chyba moment gdy kapela przestała być kojarzona z punkiem, nową falą, a zapoczątkowała nurt mod revival. Po prostu dobra, rytmiczna muzyka z lekkim punkowo-nowofalowym pazurem.
The Jam - All Mod Cons
The Jam - Mr. Clean

      "Ballady Bułata Okudżawy", bardzo stara płyta Polskich Nagrań, na której polskie wersje ballad śpiewają Wojciech Siemion, Sława Przybylska, Edmund Fetting, Wojciech Młynarski, Bohdan Łazuka, Gustaw Lutkiewicz. Ostatnim numerem na płycie jest "Pożegnanie z Polską" w wykonaniu samego Okudżawy. Jednak wolę oryginały tych ballad, tym bardziej, ze czas nie obszedł się łaskawie ze sposobem interpretacji. Raczej wysłuchałem jako ciekawostkę i przypomnienie kilku, dawno zapomnianych nazwisk.
Sława Przybylska - Wybaczcie piechocie
Wojciech Młynarski - Wańka Morozow
Bułat Okudżawa - Pożegnanie z Polską

     J.S.Bach i jego sześć "Koncertów Brandenburskich", odnalezionych dopiero po śmierci margrabiego, któremu Bach je ofiarował. Bardzo różne w formie a ich cechą wspólną, jak całej twórczości Bacha, jest polifoniczność (to określenia przewija się we wszystkich opracowaniach). Bardzo miła muzyka na niedzielny poranek. Link w innym wykonaniu i to jakim ...
 J.S. Bach Koncerty Brandenburskie


Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Kult i "Wstyd - Suplement 2016". Zawsze przy tego rodzaju wydawnictwach mam wrażenie, że ktoś mnie robi w ... Przecież kiedyś kapele wydawały płyty na dwóch CD, a i dziś się to zdarza. A tu suplement za który trzeba dodatkowo zapłacić jak za całą płytę, ale żyć z czegoś trzeba a i fanom wytłumaczy się, że to specjalnie dla nich. Kazikowi wybaczam, bo go lubię, a i "Suplement" to niezły materiał, mocniejszy niż "Wstyd", a wersja "Modlitwy o wschodzie słońca" (te dęciaki) spowodowała dreszcze ...
W linku koncertowa wersja, bo studyjnej brak.
Kult -  Modlitwa o wschodzie słońca

     Hubert Sumlin "Wake Up Call" z 1998 roku.Kawał czarnego bluesa z brzmiącym w tle stylem Muddego Watersa. Świetny gitarzysta, znany z gry w zespole Howlin' Wolfa, , w 2003 sklasyfikowany na 65. miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów magazynu Rolling Stone. Do wzorowania się na nim przyznały się takie sławy jak Eric Clapton, Keith Richards, Stevie Ray Vaughan, Jimmy Page i Jimi Hendrix.
Hubert Sumlin - I'm Coming Home
Hubert Sumlin - I'm Your Baby
Hubert Sumlin - Let Your Fingers Do The Talkin' (instr.)

     Dziwna trochę płyta Marii Muldaur "Southland of The Heart" z 1998 roku, brzmi jakby nie potrafiła się zdecydować czy śpiewać country, czy bluesa. Utwory bluesowe są do wysłuchania, gorzej z tymi w których pobrzmiewa country
Maria Muldaur - Get Up, Get Ready
Maria Muldaur - Think About You

    
Do klika za tydzień :)

piątek, 10 czerwca 2016

Zadowolenie

     Chciałem napisać post o zniewoleniu. Taka myśl przewodnia towarzyszyła mi po pewnym spotkaniu. Ale jak tu mówić i myśleć poważnie o zniewoleniu, gdy tak rześkie są poranki a wieczorem ciepłe szranki. Gdy włączył się imperatyw aktywności fizycznej a rower i mięśnie go napędzające wciąż są w ruchu.  Co rano wkładam sporo wysiłku w to, by samego siebie przekonać o wyższości roweru nad samochodem, by kolejny dzień spędzić na siodełku a nie za kierownicą. I co rano ten wysiłek owocuje tym samym efektem, wsiadam na rower. Spodziewana przyjemność wynikająca ze zdrowego zmęczenia, jest wciąż silniejsza od wrodzonego lenistwa. Ból istnienia zastępuje fizyczny ból mięśni, prostują się myśli i dużo łatwiej cieszyć się codziennością. Powodów do zadowolenia jest wiele, a to, że nie pada deszcz i nie przemoczy mnie do skarpetek (raz się zdarzyło a więc jest powód do zadowolenia, gdy kolejny dzień udaje się przejechać suchą skarpetą), a to, że znowu udało się, w drodze do pracy, pokonać długi podjazd na Słonecznym Stoku już nie resztkami sił, a to, że gdy dziękuję kierowcom za przepuszczenie na przejściach (staram się by zawsze to robić), gestem podniesionej dłoni, niektórzy dziękują uśmiechem, a to, że udał się kolejny wspólny weekendowo-rowerowy wypad na miasto z obowiązkowym przystankiem "U lodziarzy" na czekoladowe i cytrynowe (sorbet lub ewentualnie granitę) packi, a to, że pomimo zmęczenia udało się znowu wykonać porcję wieczornych ćwiczeń siłowych w związku z czym mogę sobie pozwolić, bez wyrzutów sumienia, na pączki z makiem z Łukaszówki, lub krówki, trufle czy galaretki w czekoladzie z Wawela (tylko te!!!), a to, że kolejna dobra płyta została podana na talerzu gramofonu i tylko trochę brakuje czasu na czytanie, ale to tylko kwestia organizacji czasu i ta trudność jest do pokonania, bo kolejka lektur wciąż rośnie (co jest kolejnym powodem do zadowolenia). I tak, wydawałoby się prosta i banalna sprawa, jak świadomy wysiłek fizyczny, pozwala lepiej smakować codzienność i cieszyć się nią w pełni ... co jest kolejnym powodem do zadowolenia i skutecznym bodźcem do codziennego pokonywania słabości, niemocy i niechęci.

*****

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Koncertowe nagrania Boba Marleya z czarnej płyty Bob Marley & The Wailers "Live". Reedycja z pięknym plakatem wewnątrz a druga strona płyty słuchana w ruchu, bo trudno usiedzieć 
     Wczesne (myślę, że jakiś początek lat 60'tych, czyli już nie takie wczesne) nagrania koncertowe (przynajmniej część) Johna Lee Hookera. Tylko gitara i głos a to robi wrażenie. Winyl John Lee Hooker "Boogie Chillun". Nagrania poniższe to inne wersje, pirwsze dobrze znane z innego wykonania (ktoś pamięta tę "zapomnianą" kapelę :) )
     Wydana w Bułgarii przez Bałkanton płyta Cliffa Richarda "I'm Nearly Famous" ... hmmm, przecież nie wyrzucę :) Są na niej co najmniej dwa nagrania które wywołały pewne ożywienie:
     Ta płyta sprawiła dużą radość, Sun Ra "Space is The Place". Free jazzowy odlot z początku lat 70-tych, pełen swobody i wolności muzycznej oczyszczającej umysł ...
Sami posłuchajcie tytułowej suity tego dość kontrowersyjnego muzyka:




     Pozostałem w klimatach free. Płyta Tomasza Stańko, wydana w serii Polish Jazz, "Twet" z 1974 roku. Gra zespół w składzie: Tomasz Stańko, Tomasz Szukalski, Edward Vesala, Peter Warren. Ten krążek uważany jest przez wiele osób za najlepszy w dyskografii Stańki. Prawdziwa wolność muzyczna (Free Jazz).
Tomasz Stańko - Mintuu Maria
     A w niedzielny poranek, jak na mszy, "Jan Jargoń plays J.S.Bach" na organach Katedry Oliwskiej. Płyta stara, organy sprawne i głośne i oliwskie, dyspozycja grającego dobra,a Bach jak to Bach, bach ...
J. S. Bach - Fantasia and Fugue for organ in G minor BWV 542

     Na koniec ostatnia (last but not least) płyta w tygodniu i najnowszy nabytek, winylowa reedycja płyty Pink Floyd "Ummagumma" z 1969 roku. Cóż pisać, dwupłytowy album, pierwsza z płyt to nagrania koncertowe, druga to eksperymenty nagrywane przez poszczególnych członków zespołu. Lubię, choć bez szaleństwa, ale parę numerów niezapomnianych i dla nich warto, a nawet trzeba mieć !!
Pink Floyd - Set the Controls for the Heart of the Sun
Pink Floyd - Careful with That Axe, Eugene
Pink Floyd - Grantchester Meadows



Muzyka łazienkowa
     Mocno tu było, aż się sąsiedzi zza ściany zdziwili. Armia "Antiarmia". Pierwsza płyta Armii z 1988 roku, jest czad, jest punk, jest siła i moc pierwotnej Armii. Wydanie (reedycja z 1999 roku) Ars Mundi z 23 nagraniami. Trudno coś wybrać, bo numer w numer ...
Armia - Na ulice/Jestem drzewo, jestem ptak
Armia - Aguiree   ... ależ to jest numer !!!
Armia - Saluto
Armia - Niewidzialna Armia

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     A w samochodzie, szyby usiłowała wypchnąć na zewnątrz grupa Machine Head, nie dali rady, mocne uszczelki. Płyta z 2003 roku "Through the Ashes of Empires". Potężna dźwiękowo porcja alternatywnego metalu. Ściana dźwięku i ryk wokalisty ... to lubię
Machine Head - Imperium
Machine Head - Bite the Bullet

Do klika za tydzień :)


piątek, 18 marca 2016

Wiosna

     Widok klucza gęsi na niebie, uświadomił mi, że idzie kolejna wiosna. To już w poniedziałek kalendarz potwierdzi to spostrzeżenie. Może szybko ogłosić konkurs na Marzannę, którą ze spokojnym sumieniem można będzie, zgodnie z polską tradycją, utopić w ten radosny dzień. Utopić i spuścić z nurtem rzeki wszystko co wiążemy z zimą, chłodem i zamieraniem. Za chwilę całe otoczenie wybuchnie melodią, budzącego się ze snu zimowego życia. Czy kandydatką na Marzannę powinna być dziewica? Chociaż chyba mylę tradycje. Ale jeżeli już robię takie założenie, to w ramach ewolucji zwyczajów i "dobrej zmiany", poszukać kandydatów (bo mamy przecież równouprawnienie i nie ograniczajmy się do jednej płci) wśród dziewic umysłowych, bo o tę w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, będzie dość trudno. Dziewic umysłowych, w moim rozumieniu, są to umysły nie skażone żadną samodzielną myślą, ostatnio zaś zatrzęsienie. Trudno przecież nazwać myśleniem, powtarzanie oficjalnie obowiązujących, jedynie słusznych poglądów, gdzie nie ma miejsca na własną refleksję. Gdzie każda krytyczna, głośno wyrażona myśl, odbierana jest jako atak, i nie do przyjęcia jest fakt, że ktoś taki może mieć rację. Josif Brodski (rosyjski poeta, eseista, laureat Nobla), pisał : "Człowiek wolny różni się od człowieka zniewolonego właśnie tym, ze w wypadku katastrofy, niepowodzenia, klęski, nigdy nie obwinia okoliczności, kogoś innego, władzy - on obwinia siebie. Człowiek zniewolony zawsze uważa, że ktoś inny winien jest temu co się stało". Co zaś słyszę ze wszystkich stron i mediów, to nie my, to ONI, krzyczy głosów chór. I nie dziwię się, że każdy "fałszywy" ton w tym chórze budzi taki niepokój. Przez długie lata śpiewałem w chórze (najpierw chłopięcym a potem akademickim) i wiem, że jeden fałszywie brzmiący chórzysta, może zepsuć efekt całego zespołu i zawieść oczekiwania, przede wszystkim dyrygenta. Tylko zastanówmy się, czy dyrygent na pewno wie jaki utwór jest grany, czy wciąż ma dobry słuch i czy publiczność wie, jakiego utworu słucha. Czy dyrygent ma prawo do dowolnej zmiany partytury, dla swych potrzeb i czy po tych zmianach, to wciąż będzie ten utwór którego chcemy słuchać. Czy, to podstawowe pytanie, dyrygent rozumie partyturę? Muzyka współczesna niesie wiele tonów, które dla laika lub twardego tradycjonalisty, brzmią fałszywie, a mają swe głębokie uzasadnienie w logice muzycznej i jej teorii i niepotrzebne jest jej wygładzanie, by pasowała do naszych wyobrażeń, bo zmiana może prowadzić do kakofonii, a to już nie jest muzyka a chaos. Wystarczy pewna otwartość, wiedza i chęć zrozumienia każdej "inności". Zazwyczaj to ta "inność", a nie sztywne trzymanie się tradycji, jest źródłem postępu.

*****
Na ostatniej płycie Ostrego (O.S.T.R.) jest utwór "Jaki ojciec, taki syn". Pobudził do pewnych refleksji. Głos jego syna w tym numerze, dał pomysł do tego krótkiego wpisu. Jest wiele przykładów kontynuacji tradycji muzycznych w rodzinie. Przypomina mi się natychmiast zespół The Brew, w którym grają i ojciec i syn. Dweezil Zappa, syn Franka. Jason Bonham, syn Johna. Natalie Cole, córka Nat King Cole'a. Znacie innych?
Moi synowie też "niestety", zostali zarażeni tą pasją. Pozwólcie, że to zilustruję :)

Młodszy syn, Piotr, basista w zespole 4500RPM:



Starszy syn, Łukasz, wokalista w nieistniejącej już niestety, hardcore-owej kapeli Viadro:



A skromny sprawca, to chyba ja. Od zawsze wokalista kapeli Obywatel NIP, uprawiającej poezję krzyczaną :)



A że jestem najstarszy, to jeszcze jedno nagranie ze starszego koncertu:



******

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Przepięknie wydany winyl wspaniałego zespołu, Tool "Lateralus". Winyl wart zapłaconych za niego pieniędzy nie tylko ze względu na muzykę, ale i wygląd :) Najlepszy rockowy zespół świata:
     Dla zmiany nastroju stare i mniej znane (wersje) utwory Boba Marleya z płyty Bob Marley & The Wailers "A Legend Reggae Classic". Winyl wytłoczony w 2011 roku:
     W zeszłym tygodniu słuchałem płyty duetu Super Duo i znalazłem na półce kolejną ich płytę (chyba) z 1987 roku. Duet gitarowy Piotr Soszyński & Cezary Ray wciąż stylowo w kręgu "Friday Night in San Francisco".
Ponieważ z tej płyty nic nie mogę znaleźć, to nowsze nagrania po powrocie grupy (2006) już jako trio z wokalistą.
     Niedzielny ranek z klasyką, to taka czarT-cia tradycja. Tym razem płyta radzieckiej Melodii A.Vivaldi "Six Sonatas For Cello And Basso Continuo".

Vivaldi - Cello Sonata in E Minor RV40 - Mov. 1-2/4

Vivaldi - Cello Sonata in E Minor RV40 - Mov. 3-4/4
     A potem znany prekursor progrocka ..... J.S.Bach i niemal przebojowa Toccata i fuga d-moll z płyty Hungarotonu, a na organach znany i lubiany Gabor Lehotka :)
J.S.Bach - Toccata and Fugue in D Minor



Muzyka łazienkowa
     Zazwyczaj w tym pomieszczeniu szukam muzyki rytmicznej, tym razem postawiłem na emocje,które ta muzyka wywołuje. Nowojorska formacja ze sceny alternatywnej, bardzo ceniona w środowisku, mniej przez słuchaczy. Nigdy nie zdobyła popularności, na jaką moim zdaniem zasługuje. Mieszanka hardcore punka, metalu, noise rocka to "zabójczy" koktail. W odtwarzaczu jedna z trzech koncertówek UNSANE, "Atack in Japan" z 1995 roku.
Unsane - Exterminator
Unsane - Scrape
Unsane - Urge to Kill


Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Mieszczący się w głównym nurcie jazzu, pełen improwizacji i dobrej muzyki najnowszy album Sławek Jaskułke Trio "ON" wydany w listopadzie 2015 roku. Polecam, bo przy uważnym słuchaniu daje wiele radości:
     Bardzo duże wrażanie zrobiła na mnie najnowsza płyta O.S.T.R.-a, czyli Ostrego. Opowieść, bo dużo tu słowa mówionego, o jego chorobie i otarciu się o śmierć jest bardzo realistyczna i pełna emocji. Miałem pewne wątpliwości co do tak daleko posuniętego ekshibicjonizmu, ale przecież sam taki uprawiam, artysta ma przecież prawo do takiej wypowiedzi, a i Ostry przekonał mnie tą płytą. Płytę powtarzałem ze trzy razy pod rząd i ze spokojnym sumieniem polecam i za teksty i za ładunek emocjonalny i za walory edukacyjne i za muzykę. 
O.S.T.R. - We krwi (Since I Saw You) - feat. Playground Zer0 - prod. Killing Skills - cuts DJ Haem

Do klika za tydzień 


piątek, 22 stycznia 2016

Dziś padam na pysk

Dziś padam na pysk, dzisiaj nie mam siły ......
Czy pogoda taka, czy ciało starawe. Ale myśli młode hasają po bezdrożach. Do domu !!
Jak jest? Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej.

A na wszelkie kłopoty, na bezsilność codzienną i od święta, weź ........ ale zobaczcie sami. Ja wziąłem (to sobie do serca i nie pi.....ę):


A jeżeli już pytasz o coś na ulicy, to rób to z sensem, bo jeżeli pytasz, to dostaniesz odpowiedź:



I tyle na dzisiaj. Może za tydzień będzie mądrzej ..... jak zmądrzeję.

*****
Winylowy kąt
czyli co w rowkach piszczy

A piszczał BACH i Chorały lipskie. Było podniośle a nawet lekko w niedzielny poranek. 

Nawet (o Jezu) posłuchałem dżezu.
W klimacie lat 80'tych i muzyki fusion, doskonałe String Connection "Live" z 1984 roku(w opakowaniu zastępczym, bo okładki nie doszły na koncert po którym sprzedawano płytę - dziękuję darczyńcy).

String Connection - Piosenka O WFG


I jeszcze straszy koncert grupy Sun Ship, "Aquarium Live No.5" z 1978. Też w opakowaniu zastępczym z autografami muzyków. Bardzo dobrzy muzycy zapewnili tej grupie sukces .... powiedzmy, że nawet międzynarodowy. Dziękuję temu samemu darczyńcy. Nagrań z tej płyty nie znalazłem w sieci, ale są przecież inne:

Do klika za tydzień ....


piątek, 10 kwietnia 2015

Otwieram głowę i .......

     Nie mam określonego tematu, otwieram głowę i ...... czekam co z niej wyjdzie.
Miłe poranki, budzą mnie ptaki. Niedługo w przewodach kominowych znowu zagnieżdżą się gołębie, których poranne rozmowy raz będą cieszyły a innym razem irytowały. Czasem budzą mnie sąsiedzi gdy "twardziel" mieszkający poniżej ze swą kobietą zaczyna w nocy płakać tak, że słyszy go pół bloku. Ten płacz poprzedzany jest zazwyczaj kłótnią w której twarde słowa z warczącym "rrrr" wykrzykiwane są na całe gardło. Miłe sąsiedztwo, bez odwzajemniania uprzejmego "dzień dobry", bo to chyba uwłacza jego męskim ambicjom. I tak dobrze, że gdy wprowadziła się ta kobieta, to wyprowadzili się koledzy, bo bywało na prawdę bardzo wesoło, a akustyka bloku pozwalała śledzić wszystkie wydarzenia na bieżąco, włącznie z wizytami uroczo głośnych podczas miłości koleżanek. Moje myśli nabierają w końcu cech spokoju. Wiosna pobudza pokłady optymizmu, a to dar nie do przecenienia, dla tego tak ją lubię. Nawet codzienna "robocza" rutyna nie jest już tak nie do zniesienia. W pracy przebieram się za pracownika zakładu i staram się służyć mu sumiennie swą wiedzą i doświadczeniem. Przelewam ten rodzący się optymizm na ludzi wokół, współpracowników, klientów, dla każdego znajdując dobre, nierzadko nawet dowcipne słowo. Wiem, że z tym dowcipem nie powinienem przesadzać, bo moje poczucie humoru jest na tyle specyficzne, że nie zawsze rozpoznawalne. Zdarza się, że muszę zachowywać powagę, gdy moje "żarty" brane są za me właściwe poglądy. Ale z takim brakiem zrozumienia da się żyć, niech martwią się ci którzy nie rozumieją, ale tylko wówczas, gdy w końcu zrozumieją, ja ich z błędu wyprowadzać nie będę, bo mnie to niezrozumienie też bawi a czasem przeraża, co też bywa ekscytujące. Ekscytująca jest też muzyka, która wciąż gra w mej głowie i wiem, że ona pozostanie w niej na zawsze, bez względu na to jakimi dźwiękami zacznie wygrywać rzeczywistość. Tej wewnętrznej melodii słucham i zaczynam ją rozumieć ...... bo nie jest ważne co gra dookoła, jakich używa instrumentów, ważne jest co gra w TOBIE, tylko musisz się dobrze wsłuchać, by rozpoznać tę TWOJĄ melodię ....

     W tym tygodniu grało w głowie takie oto pytanie :

"When they kick out your front door 
How you gonna come? 
With your hands on your head 
Or on the trigger of your gun...."

     A taką znalazło artykulację :


*****

A nasz koncert ? Informacje na fejsie TU:

Koncert [KRYZYS] / HERKULESY

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Trochę jazzowo, trochę rockowo ale muzycznie jest odjazdowo ..... na tej płycie. King Crimson "Lizard" z 1970 roku. Trzecia płyta w dorobku, nowy skład po dwóch poprzednich, na wokalu i basie Gordon Haskell (długo miejsca w King Crimson nie zagrzał, nie wytrzymał eksperymentów muzycznych) i na prawdę (dziś to wiemy bo wtedy ta muzyka nie zrobiła furory) rewelacyjna muzyka. Jedna z moich ulubionych płyt ! Na okładce m.in. sportretowany zespół The Beatles a w tytułowej suicie pomaga wokalnie John Anderson.
     Z archiwum polskiego jazzu .... Polish Jazz vol.24 Michal Urbaniak's Group "Live recording", zapis fragmentów koncertu tej supergrupy z Jazz Jamboree, ze stycznia 1971 roku. Świetny skład i muzyka takaż. Nowoczesny (wówczas) i do dziś atrakcyjny muzycznie materiał.
     Święta Wielkanocy to najważniejsze święta katolickie. Zawsze słucham muzyki związanej z tym świętem. Przypomniałem więc sobie o tej płycie. Są to pieśni prawosławne związane z tym świętem, a z tą harmonią jestem bardzo "oswojony", bo mieszkam na terenach gdzie prawosławie miesza się z katolicyzmem i nie jest to nic egzotycznego, ani obcego. Te męskie głosy i wschodnia harmonia graja pięknie w mej duszy. The Holy Easter - Selected Festal Hymns Of The Trinity-St. Sergius Laura. Oczywiście, że akurat tych nagrań nie ma w sieci, ale są "podobne":
     I jeden ze świątecznych poranków z płytą Obywatela G.C. "Tak Tak !". Całą płytę przyjmuję z umiarkowanym entuzjazmem, ale te dwa numery pozostały na zawsze w sercu:

Muzyka łazienkowa
     Tu do ćwiczeń i pryszniców przygrywał The Clash. Wymiękam i bardzo lubię na zawsze. Składanka (2CD) "The Story Of The CLASH", jeśli nie masz całej dyskografii, to ta płyta obowiązkowa w zbiorach !!!!
The Clash - London's Burning
The Clash - I Fought The Law
I moje ukochane nagranie :
The Clash - Bankrobber

Płyta wyszła za mną z łazienki do samochodu i gościła tam przez parę dni ...... usiłując wypchnąć szyby samochodu na zewnątrz .....

Muzyka codzienna
     Gdy przychodzą takie katolickie, chrześcijańskie święta, zawsze przez przekorę ciągnie mnie do takich nagrań, pięknych i spokojnych, opowiadających o krwawej historii. Taką płytą jest "Music for the Native Americans"  z 1994 roku Robbiego Robertsona. Matka Robiego była Indianką z plemienia Mohawk. Jako dziecko żył w rezerwacie indiańskim, dobrze zatem poznał temat zagłady tej kultury i narodu. Bardzo lubię tę płytę i co jakiś czas wracam
     Kolejna zaś płyta gra zawsze w te święta, w Wielka Sobotę i niedzielę. J.S Bach St John Passion chór i orkiestra pod dyrekcją Benjamina Brittena. Zawsze wzruszenie i podziw dla piękna (inne wykonanie, ale przecież ....)
     Polska progresja, niczym nie wyróżniająca się w morzu tej muzyki. Solidna, ale po przesłuchaniu "wywietrzała" z głowy. Albion "Broken Hopes" z 2007 roku.
Albion - The Place
Albion - Angel
     Ta płyta też towarzyszyła mi długo (nowy nabytek na CD). Zacząłem słuchać jeszcze w zeszłym tygodniu i dopiero The Clash wyprosił ją z odtwarzaczy.Koncert King Crimson z 1973 roku wydany w 1997 na dwóch CD. "King Crimson The Night Watch Live at the Amsterdam Concertgebouw November 23rd 1973". Najlepszy okres tej kapeli i najbardziej rockowy skład:
King Crimson - Easy Money - Amsterdam (1973)
King Crimson - The Talking Drum (The Night Watch)

Do klika za tydzień :)