Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Derek Trucks Band. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Derek Trucks Band. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 grudnia 2017

Odleciałem :)

     Tworzę w myślach światy, przewiduję sytuacje, wymyślam zdarzenia i wówczas często zapędzam się w zaułki bez wyjścia, gdy wyimaginowana rzeczywistość bardzo odległa jest od realnej rzeczywistości. Zapominam, że ludzie to odrębne byty niezależne od mych wyobrażeń. Kiedyś te wyobrażenia nazwałbym marzeniami, dzisiaj już nie. Istotą marzenia nie powinno być wymyślanie idealnego dla nas świata, bo ten prawie nigdy nie ma szans na zaistnienie. Marzenia realne powstają w oparciu o obserwację rzeczywistości, a nie własnego o niej wyobrażenia, ale czy te cele można jeszcze nazwać marzeniami...
     Wróciły do mnie myśli o lataniu. Znowu zabrakło mi snów w których latam. To myślenie to jeszcze nie obsesja, ale było dość dojmujące i przepojone tęsknotą za tym stanem absolutnej wolności, odczuwanym chyba tylko w snach. Myślenie i tęsknota dają jednak rezultaty, znowu uniosłem się i znowu miałem to uczucie nieograniczonej niczym wolności i siły. Owładnęło mną dojmujące odczucie, że świat snów ma jednak wpływ na realne życie, bo to poczucie przeniosło się do codzienności a wspomnienie tego sennego stanu odczuwalnie przewartościowało mą percepcję otoczenia. Deszcz leje, dojmujące zimno za oknem, a świat i tak jest piękny i znowu to ja mogę narzucać mu swą wolę lub nawet godzić się z jego porządkiem...
    ... i nie straszne mi takie lektury, a nawet wydają mi się zabawne w swym łamaniu utartych schematów, czy nawet dogmatów myślenia. Tego rodzaju rozważania nie zajmują już mej głowy, ale dobrze mieć świadomość, dobrze mieć "koło ratunkowe", bo gdzieś w podświadomości ten temat istnieje. Godzę się z nim zamiast go wypierać, czy bać się wiecznego potępienia. Wszystko pozostaje w gestii decyzji każdego realnego bytu ludzkiego. Ja jestem dzisiaj od takiej decyzji bardzo daleko.
     "Myśl, że mamy się zabić, robi nam dobrze. Żaden temat nie daje nam większego wytchnienia; zająwszy się nim, wnet zaczynamy oddychać. Rozmyślanie o nim wyzwala niemal w takiejż mierze, jak sam akt.
   Im dalej znalazłem się na skraju czasu, tym silniej perspektywa wymknięcia się mu w zupełności na powrót włącza mnie w istnienie, stawia na równej stopie z żyjącymi, nadaje mi jakąś dostojność.Perspektywa ta, bez której nie mogę się obejść, wyciągała mnie ze wszystkich kryzysów, zwłaszcza pozwalała mi przetrwać okresy, gdym do nikogo nie miał żadnej pretensji, gdy byłem niczym młody bóg. Bez jej wsparcia, bez czerpania z niej nadziei raj wydałby mi się najgorszą z kaźni. Ileż to razy powtarzałem sobie, że gdyby nie myśl o samobójstwie, zabiłbym się natychmiast! Umysł, którym ona zawładnie, będzie ją hołubił, ubóstwiał, oczekiwał od niej cudów. Zupełnie jak tonący człowiek, który by się czepiał myśli o katastrofie statku."
Emil Cioran "Zły demiurg"

Ja wiem, czy to dobra lektura w poczekalni przed zabiegiem ...
     

*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Rządząca partia broni świetnej pani premier, a ta chwilę później składa rezygnację. Czuję, nie po raz pierwszy, że ktoś robi ze mnie idiotę i ja mam się z tego cieszyć. Wszystko w mię dobra Polski, narodu polskiego. Co do Polski to mogę nawet przyjąć tę argumentację, ale ICH Polski. Co do narodu mam zupełnie inną wizję mego dobra, no chyba, że ja nie jestem narodem ani suwerenem, a właśnie tak zaczynam się czuć. Zamiast budować, niszczycie mą dumę, gdy wstawanie z kolan zmusza mnie do ich zgięcia...

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Kanadyjscy punkowi hardcorowcy z Toronto. Krótko, na temat, ostro. Poza tym, pod inną nazwą, bawią się jako cover band Bat Sabbath... czyli chyba nie trzeba wyjaśniać jaki zespół "coverują". Cancer Bats "Birthing The Giant", debiut z 2006 roku.

     Bardzo korzenne roots reggae, I.Roy "Presenting I.Roy" z 1973 roku. I.Roy to jamajski DJ, który szczyt twórczy miał wlatach 70-tych. 

     Progresywny metal grany przez muzyków z Waszyngtonu, balansujący na pograniczu jazz rocka. Płyta z 2016 roku, Animals As Leaders "The Madness Of Many":

     Składanka "The Best Of Louis Armstrong"... cóż dodać, nieśmiertelny głos i trąbka:

     Reedycja (20.10.2017) najbardziej znanej, a może i najlepszej, płyty The Smiths "The Queen Is Dead" z 1986 roku. Pięknie wydany pięciopłytowy box z oryginalną płytą, dwiema z dodatkami i dwiema z koncertem z Bostonu. Łakomy kąsek i piękne gitarowe granie do niebanalnych tekstów Morrisseya.
The Smiths - The Boy With The Thorn In His Side


*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     CD wyjęte z płyty winylowej, które zagościło na dłużej w odtwarzaczu samochodowym. Ziggy Marley "Fly Rasta". Płyta nagrodzona nagrodą Grammy, wbrew pogodzie kołysała i rozgrzewała:

     Vargas Blues Band "Blues latino" z 1994 roku. Trzecia płyta Javiera Vargasa ze swym zespołem. Mieszanka bluesa i rocka z latynowskimi naleciałościami. Moim zdaniem nagrywał lepsze płyty, co nie znaczy, że nie ma na niej niezłych numerów, a na pewno komercyjnych. Na tej płycie pomagał mu m.in. Chris Rea.
Chris Rea & Vargas Blues Band - Do You Believe In Love?
Vargas Blues Band - Blues Latino

     Jeszcze jedna bluesowa płyta. Ta jednak bardzo mi się podoba. The Derek Trucks Band "Songlines" z 2006 roku. Stylowa amerykańska muzyka bluesowa z kręgu Allmanów, bo Derek był bratankiem perkusisty Allmanów i zadebiutował w tym zespole mając 11 lat. Allmani, to oczywiście The Allman Brothers Band... Derek jes bardzo wysoko notowany na liście gitarzystów wszech czasów, co nie jest bezpodsawne i słychać to bardzo dobrze :) Dwa numery z tej płyty, które pozostaną na długo w pamięci i chętnie do nich wracam:
The Derek Trucks Band - Sahib Teri Bandi/Maki Madni
The Derek Trucks Band - Chevrolet






Do klika za tydzień
czarT






piątek, 17 listopada 2017

To budzi moje emocje

     Trudno się skupić i myśleć o czym innym niż jutrzejszy koncert. Niby nie ma emocji, niby spokój, a pod czaszką budzą się demony. Czy one mnie, czy to ja je opanuję. Nie chodzi o tremę, tej nie mam, no może trochę. Chodzi o kilka "drobiazgów" które wciąż męczą podświadomość, wysyłając coraz silniejsze i coraz bardziej odczuwane sygnały. Cieszę się, że zamiast miotać się bezsilnie w paroksyzmach zmian nastroju lub w przewlekłych stanach depresyjnych, potrafię odciąć emocje i zanalizować wewnętrzną sytuację. Przeciwnik poznany i nazwany, przestaje być demoniczny, przestaje być traktowany jako ponoszona z nieznanych przyczyn kara, jak niesprawiedliwe zrządzenie losu, staje się konsekwencją, a z tym łatwiej sobie poradzić. Przynajmniej w wewnętrznym świecie swych myśli. A to przecież chaos w tym świecie jest przyczyną niezliczonych niepowodzeń (by nie napisać, nieszczęść). 
Kciuków nie musicie trzymać, bo przecież i tak damy z siebie wszystko, a ja choć na chwilę spróbuję cisnąć w publikę swe emocje, bez większych konsekwencji. 
Cóż za luksus.
Coś się kończy, coś zaczyna. Kończę pewien cykl spotkań, bo współnie uznaliśmy, że jestem gotowy ... i zupełnie przypadkowo ten koncert jest pewnego rodzaju cezurą.
To budzi moje emocjeŻegnaj stary
Witaj nowy...

*****

Chcecie poznać Igorrr'a? Proszę bardzo :)



*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Dziwnie kojarzy mi się dziś ten wiersz Zbigniewa Herberta

"Potęga smaku

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku

w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców bark
nazwany pałacem sprawiedliwości
samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu

Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów

Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku

który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała

głowa"

(Z. Herbert, Potęga smaku [w:] Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze, Paryż 1983)

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Bootleg Joy Division "Heart & Soul", wydany we Włoszech w 2004 roku. Kompilacja wczesnych wersji nagrań tej kapeli, nawet z okresu Warsaw. Bardzo ładna okładka ... a nagrania znam z innych płyt.

     Druga w dyskografii płyta Boba Marleya, pierwsza która w nazwie ma Bob Marley & The Wailers, co było przyczyną poźniejszego opuszczenia zespołu przez Petera Toscha. Pierwsza, która realizowana była poza Jamajką. Bob Marley & The Wailers "Soul Rebels" z 1970 roku.

     Ulubiona niegdyś płyta Pata Metheny, koncertowe nagrania gdzieś z trasy w 1982 roku. Pat Metheny Group "Travels"z 1983 roku. Charakterystyczna gitara i robiące nastrój podkłady Lyle Mays'a. Dwa longplaye pełne muzycznych cudeniek :)

     "High Time" MC5 z 1971 roku. Trzecia i ostatnia płyta w dyskografii zespołu. Od punkowych podwalin, z poprzedniej płyty, ewoluują w stronę hard rocka. Warto znać, bo to ta mniej znana historia muzyki rockowej. Zespół zakończył działalność na skutek działania czynnika niezależnego, ale uzależniającego...
MC5 - Sister Anne

*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Płyta, a w zasadzie koncert na którym została nagrana, uznana za jeden z koncertów tego wieku ("Live jam releases of this century" according to the August issue of Guitar One magazine). Świetnie sie słucha, gitara bardzo wyważona w solówkach, bardzo sprawny zespół "towarzyszący", jest tu wszystko czego można oczekiwać od doskonałych instrumentalistów. Stylistyka bluesrockowa nawet z elementami jazzu. Zasłuchałem się ... Derek Trucks Band "Live At Georgia Theatre" z 2004 roku.
The Derek Trucks Band - For My Brother
The Derek Trucks Band - Feel so Bad
The Derek Trucks Band - Sahib Teri Basi/Maki Madni

     Wokalista progrockowego Crystal Lake, Adam Płotnicki, nagrał w 2009 roku, solową płytę "Inside". Porównania z Depeche Mode nieuniknione, i choć nie lubię tego rodzaju dźwięków, to słucha się bez bólu, ale w moim przypadku, też bez ekscytacji.
Plotnicky - Inside

     Słuchając tego kompaktu, nieraz zakręciła się w oku łza. Przypomniałem sobie jak bardzo lubiłem tego pana. Cat Sevens "Greatest Hits" ze Stonki ,albo innego żuka. Bardzo wzruszające ballady a czasem skoczne dźwięki.
Cat Stevens - Father and Son
Cat Stevens - Wild World
Cat Stevens - My Lady D'Arbanville
Cat Stevens - Morning has broken






Do klika za tydzień
czarT





piątek, 1 września 2017

Do ........

 Siedzę gdzieś nad jeziorem, odpoczywam i pozdrawiam. 
 Dzisiaj tylko pozdrawiam i zbieram myśli i siły, liżąc fizyczne rany po żniwach.
 Do następnych klików, bo wierzę, że będą :)
*****
Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Dzisiaj cytat z obecnej lektury. Wpisuje się w rzeczywistość ...
"- Ani w osiemnasty wieku, ani teraz - podjął wątek po chwili - nikt nie mógł i nadal nie może pogodzić się z tym, że własna klęska jest skutkiem braku talentu, ale każdy wypatruje tylko niesprawiedliwości, spisku i pogardy... Bringas był jednym z tych sfrustrowanych, radykalnych pseudofilozofów, którzy w swoich paszkwilach i pamfletach okazywali więcej nienawiści tym, co odmawiali należnego im, ich zdaniem, uznania, niż arystokratom i królom, których podobno nienawidzili... Odczuwali straszliwą urazę do tych, co opanowali republikę słowa i nie zostawili im nawet okruchów chwały. To właśnie nieco później uczyniło z wielu takich jak Bringas najzacieklejszych rewolucjonistów. Ale tak się zdarzało nie tylko w tamtych czasach, tak jest zawsze, przy okazji każdego historycznego trzęsienia ziemi...
...
... Nieudani aktorzy i dramaturdzy w rodzaju Collota i Fabre'a posłali na gilotynę tak wielu swoich dawnych kolegów, jak tylko zdołali... W swojej epoce jakobińskiej Bringas nie oszczędził żadnego z filozofów, którzy odnieśli sukces, aż w końcu padł on sam razem z Robiespierre'em i pobratymcami..."
Arturo Perez-Reverte "Misja: Encyklopedia"

*****
Raporty z przesłuchań -
co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt

     Jedna z genialnych płyt King Crimson, zremasterowana i zaaprobowana (nowy mix) przez Roberta Frippa, "Islads" z 1971 roku. Rock miesza się z jazzem i muzyką klasyczną, bardzo udana fuzja stylów.

     Mocna rzecz ... Converge "No Heroes" z 2006 roku. Metal, punk, i różne "post "wszelkie w hardcorowym wydaniu. Bardzo dobra płyta .... w tym gatunku, trudna w odbiorze dla słuchających tradycyjnych zespołów rockowych. Ostra jazda z zaangażowanymi tekstami. Weterani znowu w siodle ...

     Rok 1965 i płyta The Who "My Generation". Debiut płytowy kapeli, która miała niebagatelny wpływ na muzykę rockową a na płycie niezapomniany "My Generation', niemal hymn pokolenia. Reedycja mono, jak w oryginale.
The Who - My Generation
The Who - The OX

     Norweski gitarzysta jazzowy, rockowy, w młodości zafascynowany Hendrixem. Płyta z 1978 roku "Waves". W muzyce słychać skandynawską nutę i brzmienia ...i ta przestrzeń ...
Terje Rypdal - Per Ulv
Terje Rypdal - The Dain Curse

     Mam trochę starych płyt i nie wiedziałem co z nimi zrobić. Muzycznie nie moja bajka, ale w końcu zacząłem słuchać i choć pierwotnie chciałem je oddać, to jednak zostaną. Ta muzyka ma swój urok, tylko trzeba trafić w nastrój. Może trudno nazwać mnie fanem, ale dawnych wspomnień czar jednak wciąga. Na pierwszą igłę płyta "Jak za dawnych lat - Przeboje starego kina". Bodo, Dymsza, Mankiewiczówna, Chór Dana, same tuzy ówczesnego "muzycznego" kina.
Eugeniusz Bodo - Już taki jestem zimny drań
Eugeniusz Bodo - Baby, ach, te baby!
Adolf Dymsza - A u mnie siup, a u mnie cyk!
... a u mnie siup, a u mnie cyk !!!! .... :)


*****
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Kolejna płyta Huberta Sumlina, gitarzysty i wokalisty znanego ze współpracy z zespołem Howlin' Wolfa. Przez magazyn Rolling Stone uznany za jednego ze 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów. Płyta z 1987 roku, "Hubert Sumlin's Blues Party".
Hubert Sumlin - How Can You Leave Me, Little Girl?
Hubert Sumlin - Can't Call You No More

     Zwieńczenie muzycznej historii o Templariuszach, "The last Judgement" Johna Zorna z 2014 roku. Moonchild Trio, zespół stworzony do nagrania poszczególnych odsłon (w sumie 8 płyt), opowiada tragiczne losy ostatniego mistrza templariuszy Jakubia de Molay, uznanego za heretyka i spalonego na stosie. Słychać to w "potępieńczych" wrzaskach Mikea Pattona udzielającego swego głosu na płycie. Progresja, łacińskie modlitwy, rozpalane do czerwoności Hammondy, szepty i krzyki Pattona ... zachęciłem ???
John Zorn - Trinity
John Zorn - Le Tombeau de Jacques de Molay
John Zorn - The Last Judgment - Friday the 13th
John Zorn - The Last Judgment - Misericordia

     Wydany w 2000 roku zapis jednego z cyklicznych, świątecznych koncertów, organizowanych przez Warrena Haynesa. Bluesowo, rockowo, amerykańsko ....
"Wintertime Blues - The Benefit Concert", cała plejada dobrych wykonawców.
Warren Haynes & Edwin McCain - Alive
Susan Tedeschi & Derek Trucks Band - Just Won't Burn live
No może nie z tej płyty, ale CI wykonawcy ...

     Polska alternatywa, zespół Snowman z płyty "The Best Is Yet To Come" z 2011 roku. Pierwsze wrażenie, zaje... alternatywa, po trzech numerach wyłączyłem się a muzyka wydawała się jednostajna, jak szum w tle. Tej płyty trzeba słuchać po jednym, góra dwóch, numerze. Kwestia realizacji i selektywności, ja takiej papki dźwiękowej nie lubię.
Snowman - Niezmiennie
Snowman - Cold Love




Do klika za tydzień
czarT