Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wagner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wagner. Pokaż wszystkie posty

sobota, 27 lutego 2016

Jak pokażesz kim jesteś, to wp.......

     "Jak pokażesz kim jesteś, to wpierdol". Męczy mnie to zdanie usłyszane w tym tygodniu. Często proces "wychowania", sprowadza się do wpajania takiej właśnie zasady. Życie też nas niestety uczy, że taka postawa przynosi korzyści, bo kto chce dobrowolnie dostawać w ten przysłowiowy "pierdol". Przemoc nie musi być fizyczna, wystarczy, że latami obserwujesz lub doświadczasz przemocy psychicznej. Gdy zdajesz sobie sprawę, że każdy objaw twej własnej natury się z nią spotka. Wyśmianie, zakrzyczenie, wykpienie, marginalizacja twoich pragnień, wyrabia w tobie jak najgorsze zdanie o sobie samym. To ze mną jest chyba coś nie tak, skoro najbliżsi mi ludzie tak mnie traktują. Nie jest ważne czego ja pragnę, ważniejsze jest zaspokojenie ambicji innych. Oni wiedzą lepiej czego ja chcę, a raczej czego powinienem chcieć. To wszystko dla mego dobra. Jeżeli będę sobą, nic dobrego mnie nie spotka, niczego nie osiągnę, będę nikim. I zaczyna się życiowy taniec przymilania się i łaszenia. Uczysz się doskonale wyczuwać, czego oczekują od ciebie inni. Uczysz się spełniać te oczekiwania i za to spotyka cię "nagroda" w postaci akceptacji i pochwał. Zaczynasz nałogowo szukać tej akceptacji, bo bez niej cię nie ma, bez niej nie czujesz, że istniejesz.  I wszystko idzie świetnie, aż do dnia, gdy zdasz sobie sprawę, że choć powinieneś być szczęśliwy, to z niewiadomych ci powodów, nie jesteś. Z niewiadomych powodów, bo przez lata, zasłuchany w innych, straciłeś umiejętność słuchania siebie. Tak doskonale ukryłeś swe pragnienia, że nie potrafisz już ich odnaleźć. Wiesz czego oczekują od ciebie inni, ale czy wiesz czego TY oczekujesz?

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Ten (muzyczny) tydzień rozpoczął się punkowo. Rancid, amerykanie grający klasyczny punk z elementami ska i reggae. Płyta z 1995 roku "...And Out Come the Wolves". Nawet tupałem do rytmu ......
    Druga punkowa płyta winylowa to pierwszy krążek Misfits. Trudno nazwać ją jednak debiutem, bo choć nagrana w 1978 roku, ukazała się dopiero w 1997. Horror punk z Glenem Danzigiem w głównej roli.
Misfits - Last Caress
Misfits - Angelfuck
     Blues jak jazz, z winyla smakuje wyjątkowo. Willie Dixon ze składankowej płyty "I Am The Blues" z 1970 roku. Te bluesy znamy wszyscy, ale z innych wykonań. Przy każdym numerze chwila zastanowienia, kto ze znanych zespołów to grał? Warto znać oryginały. 
     Jak zwykle , O Jesu, słuchałem też jazzu. Tym razem szwajcarska grupa Shivananda z płyty wydanej w Polsce "Cross Now". Jazz-rock porównywany przez Marka Gaszyńskiego w opisie na okładce z zespołami takimi jak SBB i Brand X.
Shivananda - Rush Hour
Shivananda - Wake Of Spring
     Płyta wyraźnie inspirowana nagraniami wirtuozów gitary klasycznej z płyty "Friday Night in San Francisco". Cezary Ray i Piotr Soszyński występujący pod nazwą SUPER DUO nagrali w 1986 roku płytę "Głuche krokodyle". Wirtuozerskie popisy dające bardzo strawną a chwilami wręcz porywającą muzykę.
Super Duo - Nocne Fandango
Super Duo - Głuche krokodyle     Na koniec, jak zwykle (ostatnio) klasyka odtwarzana w niedzielny poranek. Pierwszą płytą były "Sonaty" Beethovena. Trzy wyjątkowej piękności sonaty, Księżycowa, Patetyczna i Appassionata na jednym czarnym krążku.
Beethoven - Sonata "Księżycowa"
Ludwig van Beethoven - Piano Sonata No. 23 "Appassionata", Op. 57
     Bardzo romantyczna płyta ...... znowu Strauss (Richard) i Wagner (Richard) na jednym krążku. Tym razem "Metamorphosen" Straussa i "Siegfried Idyll" i "Adagio for Clarinet & Strings (klarnecistę w stringach?). Wagner po narodzinach syna złagodniał (na chwilę?) ... Płyta tym piękniejsza, że w wykonaniu The Academy of St. Martin-in-the-Fields" pod dyrekcją Nevillea Marrinera. Linki też w dobrych wykonaniach :)

Muzyka łazienkowa
     W łazience wybrzmiewał kolejny album Jane's Addiction, wydany po kolejnym zejściu się zespołu, po kolejnym rozpadzie i przed kolejnym rozwiązaniem. Wydany w 2003 roku "Strays" z o wiele mocniejszym brzmieniem niż na pierwszych płytach. Niezły odjazd i ten, nie do podrobienia, głos Farrella .....
     Ta płyta zawsze daje dużo adrenaliny a że zespół, a przynajmniej wokalista, o skrajnie lewicowych poglądach, jeśli nie wręcz lewackich, to może już wkrótce będziemy słuchać na tajnych kompletach. Na razie oficjalnie i głośno mogłem słuchać pierwszej płyty Rage Against The Machine z 1992 roku. Posłuchaj tych niegrzecznych rapcore'owców i tych niepokornych (zupełnie jak nasi dziennikarze prawicowi) dźwięków:
Rage Against The Machine - Killing In The Name
Rage Against The Machine - Bullet In The Head
Rage Against The Machine - Bomtrack
Rage Against The Machine - Know Your Enemy

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Przyszłą do mnie przesyłka z ..... pewnej księgarni internetowej a w niej cztery nowości jazzowe, ogólnie mówiąc, polskich wykonawców. Pierwsza do odtwarzacza trafiła płyta naszego skrzypka Adama Bałdycha, nagrana z doskonałym norweskim triem, Helge Lien Trio "Bridges". Skrzypce zmieniły bardzo brzmienie tria, ale otworzyły też nowe możliwości i wzbogaciły ich muzykę. Po początkowym lekkim zaskoczeniu nastąpił zasłużony zachwyt (przy drugim i trzecim przesłuchaniu).
Adam Bałdych & Helge Lien Trio - Dreamer
Adam Bałdych & Helge Lien Trio - Polesie
     Ta płyta zachwyciła od pierwszych dźwięków. Maciej Fortuna International Quartet "Zośka". Zachwyt powoduje połączenie jazzu i muzyki ludowej ale w sposób bardzo ciekawy. Do współpracy zaprosił muzyków nie znających polskiej tradycji ludowej, którzy zagrali tę muzykę bez żadnych uprzedzeń i nalotów kulturowych. Wyszło bardzo ciekawie. Ja polecam tę płytę
Maciej Fortuna International Quartet - Zośka
     W samochodzie było grunge'owo. Wspominałem, muzycznie, Scotta Weilanda, wokalistę Stone Temple Pilots, który niedawno opuścił ten świat. Szkoda tak dobrego głosu, choć i tak przeżył dość długo jak na swój styl życia. Pozostały przeboje Stone Temple Pilots, słuchane przeze mnie ze składankowej płyty "Thank You". Trochę machania głową było ....... wybrałem może nie te oczywiste przeboje, ale moje ulubione .....
Stone Temple Pilots - All In The Suit That You Wear
Stone Temple Pilots - Sex Type Thing
     Wracam i wracam, ale jest to zespół którego płyt muszę słuchać co jakiś czas, to taki wewnętrzny przymus. TOOL i pierwsza EP-ka "Opiate" rządziły w aucie przez czas jakiś.
TOOL - Opiate
TOOL - Sweat


piątek, 22 maja 2015

See you later

Dzisiaj, jak przez cały tydzień, wciąż jestem spóźniony. W biegu siadam i usprawiedliwiam się, że nie mam czasu. Za chwilę jadę wozić sprzęt na dzisiejszy koncert Obywatela NIP. To są właśnie uroki koncertów na swoim sprzęcie, gdy nie masz ekipy technicznej noszącej graty za ciebie. Wszystko temi rencami ...... a jeszcze trzeba potem zagrać i zebrać i zabrać z powrotem ..... 
Za tydzień foto relacja  z wydarzenia, jeśli będą jakieś zdjęcia, ale tym razem ja biorę aparat, to jest szansa.
See you later ...................
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Na pierwszą igłę dwa nowe nabytki klasycznie jazzowe. Steps Ahead z 1983 roku. Pierwsza płyta nagrana pod ta nazwą. Skład świetny i taka tez muzyka. To mieszanka stylów, ogólnie rzecz ujmując, bez zagłębiania się w szczegóły, jazz-rock.
     Druga płyta to tez bardzo klasyczna pozycja, Weather Report "Heavy Weather" z nieśmiertelnym Birdlandem ....
     Dalej też klasyka, ale punka. Misfits "Walk Among Us" z 1983 roku. Misfits to prekursorzy "horror punka" a ta płyta nagrana jeszcze z Genem Danzigiem.
     I zupełna wolta muzyczna i tekstowa. Tez klasyka, ale piosenki z tekstem. Stara, trzeszcząca, znaleziona u teściów, Wojciech Młynarski " ..... śpiewa swoje piosenki". Oryginał pierwszej płyty z 1967 roku. Łezka w oku ....
     A co z klasyki było tym razem? zapytacie ... bardzo specyficzna muzyka, emocjonalna i pełna patosu. Richard Wagner i wybrane sceny z Walkirii. Ten materiał wymaga bardzo specyficznych zdolności wykonawczych i są śpiewacy którzy się w tym "specjalizują". Nie każdy to potrafi. Richard Wagner "Die Walküre Szenen"
Richard Wagner: Die Walküre - Ein Schwert verhieß mir der Vater
Richard Wagner:Die Walküre - Schläfst du Gast
     na koniec weekendowej przygody z klasyką, zwycięzca X Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina z 1980 roku, Dang Thai Son gra .... Chopina  na płycie z zapisem jego koncertów z I i II etapu:
Dang Thai Son - Barkarola Fis-dur op. 60
Dang Thai Son - Nokturn E-dur op. 62 nr 2

Muzyka łazienkowa
     Jak wsiadłem na konia Nirvany, tak na nim jadę. To kapela wszech czasów. Tym razem w łazience towarzyszyła mi druga płyta, tez w wersji Deluxe (2CD z różnymi cudeńkami). Przy Nirvanie tracę głowę .............
Nirvana - Polly
Nirvana - Something In The Way

Muzyka codzienna
     Tu w samochodzie rządził Tilt "Czad komando" z 1990 roku, reedycja z 2000. Klasyka polskiego rocka kojarzona z punkiem, ale czy to punk ? Chyba nie ... Z tej płyty pochodzą te wielkie przeboje:
     Nadal echem gra i wraca blues. Omar And the Howlers " Muddy Springs Road" z 1995 roku. Teksański, elektryczny, gitarowy blues w dobrym stylu.
Omar & The Howlers - Black Bottom
Omar & The Howlers - Life Is Just A Circle
     Bardzo interesujący i muzycznie i .... emocjonalnie projekt braci Waglewskich, Tworzywo Sztuczne. Nie przepadam za hip-hopem, ale taki w którym czuję inteligencję muzyczną i tekstową wykonawców czasem lubię. FISZ i EMADE przekonują mnie. "Tworzywo Sztuczne na żywo w Mózgu" z 2004 roku. Nie mogę znaleźć nagrań koncertowych, więc wersje studyjne utworów zagranych w Mózgu:
Tworzywo Sztuczne - Tramwaj
Tworzywo Sztuczne - Awaryjne światła

Do klika za tydzień :)


piątek, 23 stycznia 2015

SMS & Projekt fabularny Ziemia2012XXX

SMS
     Tydzień zaczął się szokująco. Ktoś przysłał mi sms-a, że wróżbita Maciej rozłożył karty i jest w szoku !!! Zwrotnego sms-a nie wysłałem, bo po pierwsze sam jestem w nieustającym szoku, tym co dzieje się wokół mnie, czyli życiem. Nieustanny szok i zadziwienie, to uczucie wciąż mi towarzyszy. Po drugie wolę nie wiedzieć co wywołało szok wróża. Jeśli jest to coś szokująco dobrego, to najlepsza będzie w tym wszystkim niespodzianka. Jeśli coś szokująco złego, to wolę nie wiedzieć, dlaczego mam się zamartwiać na zapas. Świat jest tak nieprzewidywalny i pełen obietnic i niespodzianek, że i tak i tak mnie zaskoczy. Oczywiście mam swe pragnienia i oczekiwania, ale czy ich spełnianie winno być głównym motorem życia? Jak mówi Schopenhauer - szybkie zaspokajanie pragnień nazywamy szczęściem; powolne - cierpieniem. Ludzka świadomość i działanie napędzane są bez przerwy pragnieniem. Gdy je człowiek zaspokoi, natychmiast pojawia się nowe. Tak więc taniec zaspokajania trwa nieustannie, i powoduje złudne i chwilowe poczucie szczęścia lub cierpienia. Warto tak gonić za swym ogonem? Działanie w drugą stronę też pozbawione jest głębszego sensu, bo "Nieustanne starania obliczone na usunięcie pragnienia nie dają nic poza zmianą jego postaci". Gwałtownie i szybko je zaspokajając lub twardo z nimi walcząc, zmieniamy tylko jego postać. Trwam więc w oczekiwaniu nieoczekiwanego nie spiesząc się zbytnio w zaspokajaniu swych pragnień, nie walcząz z nimi i nie interesuje mnie zupełnie co wywołało szok wróża.
*****
Projekt fabularny Ziemia2012XXX
I
Zenon był nieszczęśliwy. Czuł jak rzeczywistość go osacza nie dając szansy. Odepchnęła go kochanka, bo "nie był dla niej", bo szukała silnego mężczyzny, a on takim nie był. Porzuciła go żona, bo do powyższych powodów doszła niewierność. Porzuciły go dzieci, bo nigdy nie potrafił z nimi rozmawiać, bo nie potrafił grać roli silnego autorytetu na którym mogły by się oprzeć. Wszyscy mieli go za nic, nikt się z im nie liczył, nikt go nie potrzebował. Za to o przeszkadzał wszystkim. Ludzie unikali go. Gdy gdzieś wchodził, za chwilę robiło się tam pusto, nawet jeśli nikt go tam nie znał. Zaczął się nawet zastanawiać, czy nie wydziela jakiegoś przykrego zapachu, ale przecież brał prysznic dwa razy dziennie i używał dobrych kosmetyków. Zatem tę możliwość odrzucił. Boże, jeśli istniejesz, cóż takiego Ci uczyniłem, za co to wszystko? I nie zdziwił by się gdyby z góry dobiegła doń odpowiedź: - bo cię kurwa nie lubię. Wszelkie próby zmiany sytuacji spełzały na niczym, a przynosiły skutek wręcz odwrotny. Kwiaty wysłane kochance trafiały nie w jej ręce, albo w jej, lecz w najmniej dogodnym momencie, powodując niewyobrażalne komplikacje. Prezenty kupowane żonie nigdy nie były trafione i wywoływały jej irytację. Próby rozmowy z dziećmi odbierane były jako niepotrzebne i natrętne a przede wszystkim odrywały je od komputera który wciągnął już je w świat gier i sieci w stopniu niemal nieodwracalnym. Narastająca frustracja, poczucie odrzucenia, pogłębiająca się samotność, zaczęły skutkować myślami samobójczymi. Był jednak zbyt słaby by to zrobić. Nawet na to mnie nie stać, nawet tego się boję - myślał. Choć zaczął pisać list pożegnalny do świata, nigdy go nie ukończył:
"Ciało kołysze się w rytm muzyki, wpadam w pewien rodzaj transu. Umiem go wywołać przy odpowiedniej muzyce. Dziś myśli biegną w stronę w którą ostatnio rzadko się zapuszczały, ale przecież znam te okolice bardzo dobrze. Po ostatnich wizytach zostało jedno zdanie, które jak niechciane a natarczywe echo kołatało się po głowie. "Mam już miejsce, zam już sposób, muszę wybrać tylko czas .....". Wiem, już to przeżyłem, już doświadczyłem tego strachu, już przekroczyłem próg zatrważającej decyzji. Czy jest to odwaga, czy tchórzostwo, czy słabość, czy siła ... gówno mnie to obchodzi. Czy znowu się wycofam, czy tym razem jednak ból będzie silniejszy niż strach. Inna myśl zaczęła pukać do granic świadomości: "na kim chcesz się zemścić, kogo ukarać?". Kogo? Was wszystkich! Nie zasługujecie bym chodził pośród was. Nie zasługujecie na kogoś takiego jak ja. A może to ja nie zasługuję by nadal mieszać wam w głowach, by niszczyć .... A może własnie zasługuję na to co mnie spotyka i czas uwolnić świat od jednego wszawego gnoja. Co to za rzeczywistość w której jeden widok powoduje pokusę nie do powstrzymania. W którym jeden wetknięty gdzieś, wbrew rozsądkowi, nieumarły drobiazg, rujnuje ci psychikę ...."
Jestem nie zerem, lecz liczbą ujemną o nieskończonej wartości - oto jego mniemanie o sobie. Na to wszystko nakładało się jeszcze nieodparte i zupełnie irracjonalne uczucie, że gra w jakimś teatrze życia, że wciąż jest na scenie a widzowie bardzo są z niego niezadowoleni. Ta narastająca zewnętrzna niechęć, coraz bardziej mu ciążyła i z czasem stała się uczuciem nie do zniesienia ............
II
     W reżyserce panował półmrok. Zornak 197311010Y asystent reżysera projektu fabularnego Ziemia2012XXX, bił się z myślami. Musiał podjąć decyzję a nie był wcale pewien jaka ona powinna być. Odpowiadał za postaci w jednym z wątków projektu i miał duży problem z jedną z nich. Widzowie coraz częściej skarżyli się na ten epizod i choć w całym projekcie był on tylko nic prawie nie znaczącą cząstką, a już z pewnością beż żadnego wpływu na główną fabułę, to skarg było coraz więcej i obawiał się że w końcu cierpliwość Głównego Reżysera się wyczerpie i to on będzie tym na którym skupi się jego niezadowolenie. Żegnajcie wówczas premie i pochwały, żegnajcie awanse. Nie uśmiechało mu się to zupełnie, ale z drugiej strony żal mu było tego biednego "aktora". Do pewnego momentu wszystko w tej kreacji rozwijało się dobrze, czasem nudnawo, ale bez większych kontrowersji. Widzowie śledzący ten wątek z ciekawością oczekiwali jakiegoś przełamania, bo postać rokowała nieźle ze swymi zainteresowaniami i gwarantowała ewentualny ciekawy dramat. Aż nadszedł dramat i oglądalność gwałtownie wzrosła, niestety aktor nie wytrzymał napięcia i zamiast dramatycznych i odważnych decyzji ..... przestał działać. Zagłębił się w swym "wnętrzu", jakby miał jakieś wnętrze ........
     Postaci tworzone były przez imitujące inteligencję programy komputerowe, miały samoświadomość i uczyły się aż do "śmierci", czyli usunięcia z programu. Nie były jednak kasowane. Ponieważ szkoda marnować tak wyuczony "życia" program, specjalna komórka sprawdzała  jego "wiedzę" i "doświadczenie" i wykorzystywany był on w w różnych gałęziach przemysłu do lżejszych lub cięższych zadań, zamiast żywych pracowników (w zależności od przydatności). Niektóre miały lekką i łatwą jak w "raju" pracę inne musiały piekielnie ciężko pracować, jeszcze inne (których przydatność trudno było jednoznacznie określić) poprawiane były przez zespół analityków i programistów w specjalnym zespole zwanym czyśćcem. Taki samo uczący się program roboczo nazywano duszą. Sam projekt fabularny obliczony był na 2012 jednostek czasowych po których miał nastąpić koniec tego wykreowanego świata, ale akcja tak ciekawie się rozwinęła, że widzowie domagali się kontynuacji. Przedłużono więc go na czas nieokreślony co jest ewenementem przy tego rodzaju produkcjach. Przebojowość projektu polega na dużej jego brutalizacji. Filmowa społeczność prześciga się w wynajdowaniu coraz wymyślniejszych metod zabijania i znęcania się nad swymi członkami, a widzowie bardzo to lubią, gdyż w realnym świecie dawno już wyeliminowano przemoc, co czyni ją tak atrakcyjną na ekranie. A w wątku nieszczęsnego Zenona nic się nie działo, poza użalaniem się tego "bohatera" nad sobą.
     Zornak 197311010Y jeszcze raz przejrzał zapisy ostatnich wydarzeń w "życiu" Zenona i ostatecznie upewnił się w co do decyzji którą już przecież podjął. Kasuję go !! .......... raz, dwa, trzy ........... wyłączam ten program ......
III
- Pogotowie !? Proszę szybko przyjechać na ulicę Wschodnią. Przed sklepem leży mężczyzna !!
- Czy to wypadek czy zasłabnięcie ?
- Nie wiem, chyba zasłabnięcie. Szedł, szedł i raptem upadł, chyba nie oddycha, jakby ktoś ..... wyłączył mu program .............

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

 Muzyka spod igły
     Przesłuchania rozpocząłem znowu od ery prehistorycznej. Ja ją jeszcze pamiętam, choć coraz słabiej. Takie płyty przypominają mi ją. Do dzisiaj czuję wielki sentyment i doceniam, wówczas nie docenioną muzykę. Pierwsza płyta Budgie z roku 1971. Dzisiaj ożywają te same emocje jak wówczas, gdy spod igły wychodzą te dźwięki. To jeden z utworów który wypaczył i gust do końca życia, do dziś nie mogę usiedzieć spokojnie, gdy leci "Naga "rozkawałkowana" spadochroniarka" ;)
Ta muzyka była i jest zabójcza i .... samobójcza ;) .... tekst już nie ;)
Ale Budgie to też piękne ballady .... tym razem piszę poważnie:
     Coś z polskiej winylowej półki. Dżem "absolutely Live", zapis koncertu z 1985 roku. Fenomen Ryśka błyszczy w pełni i słychać nawet jego harmonijkę. Utwór który jest dla mnie kwintesencją historii Ryśka, też tu jest. To jest nagranie które czasem samo gra mi w głowie .... cholerny pech .... wypieki i dreszcze
     A potem w sobotni ranek zrobiło się klasycznie i barokowo. Cudeńka "Rudego Księdza" zachwycają do dziś. I pomyśleć że po śmierci został zupełnie zapomniany, dopiero zainteresowanie transkrypcjami J.S.Bacha przywróciło go naszej pamięci. Muzyka byłaby o wiele uboższa bez tych dzieł. Płyta z najbardziej znanym dziełem Antonio Vivaldiego "Le Quatro Stagioni" w nagraniu Supraphonu z 1975 roku. Zamieszczam całość koncertu, bo jak tu coś z tego wybrać??? Zaczyna się jak życie .... od wiosny:
Dla nieobytych cały program ;)
  • Koncert nr 1 E-dur "Wiosna" ("La Primavera"), RV 269
    1. Allegro
    2. Largo
    3. Allegro
  • Koncert nr 2 g-moll "Lato" ("L`Estate"), RV 315
    1. Allegro non molto
    2. Adagio e piano - Presto e forte
    3. Presto
  • Koncert nr 3 F-dur "Jesień" ("L`Autunno"), RV 293
    1. Allegro
    2. Adagio molto
    3. Allegro
  • Koncert nr 4 f-moll "Zima" ("L`Inverno"), RV 297
    1. Allegro non molto
    2. Largo
    3. Allegro
     I jeszcze jedna klasyczna płyta z winylu. Wydana przez czechosłowacki OPUS w 1983 roku "Famous Opera Choruses". Tytuł mówi wszystko .... do nucenia pod prysznicem ;)

Muzyka łazienkowa
czyli słuchana w łazience przez wszystkich męskich członków rodziny
np. przy goleniu ;)
     Tu było punkowo. Druga płyta The Stranglers "No More Heroes" z 1977 roku .... dobry punkowy rok. Była to trochę nietypowa kapela ze względu na instrumentarium, raczej niespotykane  w innych punkowych grupach. Chodzi o klawisze, ale tu pasują, grają odpowiednio agresywnie. Tę płytę znam na pamięć i różni się mocno od późniejszych popowych dokonań. A do ćwiczeń, o dziwo, tempo idealne ;) Tematyka, bez komentarza ....



Muzyka codzienna
     Do miasta przyjeżdża z koncertem legenda punka, zespół The Vibrators. Trzeba więc przypomnieć sobie ich płyty. Na pierwszy promień poszły .... dwie pierwsze, "Pure Mania" z 1977 i "V2" z 1978. Melodyjny punk który doczekał się uznania, bo The Guinness Encyclopedia of Popular Music zaliczyła pierwszy album grupy (Pure Mania) do najlepszej 50-tki punkowych płyt wszech czasów. Trochę powiązani z The Stranglers, bo gitarzysta który grał na dwóch pierwszych płytach, przewinął się później przez skład Stranglersów.
Hej Baby baby baby .... !!!!
     ..... a potem jeszcze trzecia płyta "Guilty" z 1982 roku:
The Vibrators - Guilty
Gdy w nagraniu jest wilk, nie mogę się oprzeć ;)
The Vibrators - Wolfman Howl
     Potem w odtwarzaczu polska grupa, z dość dziwną muzyką. Grają bardzo dobrze, z humorem, ale teksty wciąż nie mogą mnie przekonać. Może to i dowcipne .... Starzy Singers z płyty "takie jest C'est La Vie" z 2005 roku:
Starzy Singers - Brylok
Starzy Singers - Wąs
     Duch Morphine jest w tej muzyce. Bourbon Princess, to przede wszystkim basistka i wokalistka Monique Ortiz i perkusista Morphine, Jerome Deupree, saksofonista/wokalista Russ Gershon oraz raz gitarzysta/pianista Jim Moran. Spokojna bardzo Morphine-owa muzyka. Dwie płyty w odtwarzaczu: "Black Feather Wings" z 2003 i "Dark of Days" z 2005 roku i to są chyba ich jedyne płyty.
     Polski projekt Skalpel. Piszę projekt, bo tworzą go dwaj didżeje a muzykę "robią" biorąc sample ze starych polskich nagrań jazzowych. Bardzo oryginalny zespół łączący tradycję z nowoczesnością. Płyta Skalpel "1958 Breaks" z 2005 roku:
Skalpel - 1958
Skalpel - Laboratorium
     Kanadyjski zespół Blood Ceremony brzmi trochę jak skrzyżowanie Black Sabbath z Jethro Tull z damskim wokalem. Budząca mą sympatię próba ożywienia starego hard rocka. Druga płyta z dyskografii (mają ich do dziś trzy) "Living with the Ancients" z 2011 roku:
Blood Ceremony - Oliver Haddo
Blood Ceremony - My Demon Brother

Do klika za tydzień ;)