Pokazywanie postów oznaczonych etykietą At The Drive In. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą At The Drive In. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 listopada 2018

Mleko dedykowane debilom

     Mleko dedykowane debilom, usłyszałem w radio. O, nareszcie ktoś pomyślał o politykach, przyszło mi do głowy, ale po chwili dotarło do mnie, że coś chyba w tym przekazie uległo przekłamaniu. No tak, chodziło o Bebilon... Takie przekłamania w percepcji zdarzają mi się coraz częściej i zastanawiam się na ile jest to kłopot ze słuchem a na ile naturalna obrona organizmu przed zalewem bodźców zewnętrznych, których ilość, a w szczególności jakość, przekracza już zdrowy rozsądek, a z pewnością mój zdrowy rozsądek. Szum informacyjny niesie tyle bezsensownych i niepotrzebnych informacji, że naturalna obrona jest w pełni zrozumiała. Na to nakłada się jeszcze naturalna złośliwość i ironia w interpretacji sygnałów, zdarzeń i wszelkiej maści pseudo autorytetów. To ironiczne podejście do świata a czasem wręcz pobłażliwość dla różnych poglądów pozwala zachować zdrowy rozum i dużo zdrowszą psychikę oraz wewnętrzny spokój. Gdybym przejmował się każdym idiotą, których we współczesnych mediach jest więcej niż ludzi po prostu mądrych... czasem wolę udać, że nie słyszę lub nie rozumiem, niż wdawać się w polemikę, bo do niej potrzebny jest choć cień zrozumienia, a czasem po prostu myślenia, a to zanikająca umiejętność. Powoli sam wykluczam się ze społeczeństwa. Wolę swoje towarzystwo, bo ono zapewnia mi ten poziom który znam i rozumiem. Skoro lubię siebie, skoro rozumiem siebie, sam na sam ze sobą nie mogę czuć się źle. Samotność i ta fizyczna i intelektualna, nie wydaje się już tak straszna a bywa nawet pożądana. Nie użalaj się, że nikt Cię nie rozumie, gdy Ty sam nie rozumiesz siebie. Wewnętrzny rozwój to klucz do wszystkiego. Od pewnego czasu przestałem się nudzić. Skonstatowałem to w chwili, gdy kolega w pracy wpadł do mnie ze słowami, "nudzisz się, to posiedzę z tobą". Ale ja się wcale nie nudzę, choć z zewnątrz to może tak wyglądać, bo czasem nie robię nic, a ja wciąż słucham, myślę, obserwuję, analizuję siebie, czytam i nie mam poczucia ani straty czasu, ani nudy... 
     Wszystko co napisałem powyżej miało być wstępem do jednego komunikatu, ale nie mogę jakość znaleźć nici łączącej. Błądzę po manowcach myśli i zapominam o celu. Otóż pięć dni temu, przez przypadek przestałem palić. Czy rzuciłem palenie, tego jeszcze nie wiem. Wiem, że mija piąta doba od momentu, gdy zabrakło mi wieczorem papierosów, a nie chciało mi się iść po nie do sklepu... od pięciu dni nie chce mi się iść po nie do sklepu. Przeszedłem już najgorsze chwile po odstawieniu, ale chęć zapalenia wciąż jest. Przytyłem dwa kilo... w pracy dla rozrywki wchodzę piechotą na dziewiąte piętro kilka razy dziennie, a popsuta winda to tylko pretekst.


Bieżący komentarz

     Panuje opinia, że największym osiągnięciem czasów komunizmu było zlikwidowanie analfabetyzmu. Gdy czytam różne komentarze w sieci, to zaczynam mieć wątpliwości, czy analfabetyzm nie miał jednak swych dobrych stron...

Cytat tygodnia

     Najlepszy komentarz, jaki słyszałem, do całej przemiany ustrojowej w Polsce i czego nas nauczyła komuna, a raczej stopnia deprawacji po niej :

"Kiedyś to panie było dużo lepiej. Teraz to tylko góra kradnie i to miliony, a kiedyś wszyscy. Każdy skubnął sobie kawałek i jakoś szło. Wszyscy byli zadowoleni."

*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Reaktywacja w 2015 roku pochodzącej z Teksasu kapeli At The Drive In zaowocowała płytą "in-te a-li-a" w 2017. Choć brakuje dawnego ognia tej post hardcorowej  kapeli, to płyta dobra i daje nadzieję na następne równie udane wydawnictwa.

     My Bloody Valentine i płyta "Isn't Anything" z 1988 roku. To ta płyta zdefiniowała gatunek nazwany Shoegaze (od wpatrywania się gitarzystów w buty). Ściana dźwięku i melodyjne wokale. Bardzo dobra płyta.
My Bloody Valentine - Cupid Come
My Bloody Valentine - Feed Me With Your Kiss

     Jazzowe klimaty z Tunezji na ud, czyli lutnię perską. Anouar Brahem "Blue Maqams" z 2017 roku, tym razem na winylu, bo mam też wersję CD. Towarzyszą mu znani jazzowi muzycy (Dave Holland: kontrabas; Jack De Johnette: perkusja; Django Bates: fortepian). Muzyka subtelna i nastrojowa, wszak nagrana dla ECM.
Anouar Brahem – Blue Maqams
"La nuit" by Anouar Brahem at La Philharmonie de Paris (Brahem/Holland/Dejohnette/Bates)

***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa
a
     Przygotowań do koncertu TOOL ciąg dalszy, czyli kolejna płyta z dyskografii. Pierwsza długogrająca z 1993 roku "Undertow". Zespół krzepnie i wypracowuje swój indywidualny styl, mamiąc fanów i krytyków zmyśloną ideą lakrymologii, filozofii podnoszącej znaczenie bólu i płaczu.
Tool - Prison Sex
Tool - Sober

     A jako gratis, wraz z Tool'em wystąpi Alice In Chains. Cóż za miła niespodzianka, dwie ulubione kapele na jednej scenie. Trwa zatem przesłuchiwanie rónież płyt Alicji. Trzeci z minialbumów grupy i drugi bardziej akustyczny niż duże płyty zespołu. Duży sukces komercyjny...
Alice In Chains - No Excuses
Alice In Chains - Nutshell

     Debiut szwedzkiego Anekdoten "Vemod" z 1993 roku. Kto nie słyszy wpływów rockowej wersji King Crimson?? Bardzo lubię z tego właśnie względu.
Anekdoten - Karelia
Anekdoten - The Old Man & The Sea


     Małe liźnięcie tureckiego rocka. Wokalistka Şebnem Ferah z płyty "Can Kırıkları" z 2005 roku. Takie liźnięcie trochę bez smaku... Nie będzie to moja ulubiona wokalistka, choć tak na prawdę nie ma się do czego przyczepić, ale to nie moja bajka...
Şebnem Ferah - Can Kırıkları
Şebnem Ferah - Çakıl Taşları





Do następnego klika
czarT





piątek, 24 kwietnia 2015

Rockendrollowy kierownik

     "Witam rockandrollowego kierownika", tak przywitał mnie ostatnio jeden ze strażaków sprawdzających nasze gaśnice. No cóż, nigdy nie staram się ukrywać swoich zainteresowań. Witam zatem rockandrollowo i wiosennie. Jest coraz przyjemniej i niedługo cała natura zacznie tańczyć w tym hipnotyzującym rytmie. Zaczną się  popisy wokalne i stroszenie piór, wypinanie piersi i przybieranie kuszących lub odstraszających min. Zacznie się zgodny z naturą "taniec wiosny". Znikną wszystkie zimne strachy, melancholie związane z brakiem słońca, nastąpi przypływ sił i nowych chęci do działania. Obywatel NIP już po ostatnim koncercie, a przed nowym (22 maja w Motopubie) , też odczuwa przypływ sił i wznawiamy prace nad płytą. Czas na nagranie solówek gitarowych, ale to rola Sułka, ja czekam na wokale. Z niecierpliwością czekam też na nowy aranż "Wilka", nowego utworu, który powstał w głowie leadera (a o kim myślał pisząc .... nie domyślam się ;) ), a teraz znajdzie rockowe ujście. Pomyślany jako ballada (tak też został nagrany przez inny skład), w zderzeniu z moim głosem straciłby swój balladowy charakter, zatem zyskał nowy "ostry" aranż. Jeszcze nie słyszałem ale już drżę w oczekiwaniu ......
Występ jako support przed Kryzysem był udany. Trochę stresu związanego z występem przed zupełnie nieznaną publicznością, ale brzmieliśmy świetnie i bardzo energetycznie. Kilka przychylnych opinii po występie od zupełnie nieznanych osób. Gdy inni członkowie zespołu robili sobie zdjęcie z Robertem Brylewskim, nasi nowi fani robili sobie zdjęcia ze mną :) .

Z Robertem zdjęcie jest, ze mną szukajcie w necie :)

Nowa (stara) gwiazda ? Przyjąłem to z pewnym niedowierzaniem (te prośby o fotkę ze mną ) i zażenowaniem, ale nie ukrywam, że było to przyjemne. Spotkanie w korytarzu przed klubem, młody człowiek, bojówki, glany, długa broda " widziałem dużo młodych zespołów, ale takiej energii mogli by wam pozazdrościć". Ciekawa opinia, bo gitarzysta siedział, basista usiadł na wzmacniaczu podczas koncertu, perkusista z założenia prowadzi siedzący tryb grania i unika ekspresyjnych zachowań, tylko ja podrygiwałem z mikrofonem, oraz płynąca z instrumentów i głośników muzyka. Z repertuaru wybraliśmy najbardziej energetyczne numery i był to dobry wybór. Niestety nikt nie miał aparatu, więc nie ma zdjęć, jedynie te zrobione z komórki Sułka, ale dobra i taka pamiątka.

Gra się i śpiewa .....

Nie wiem czy robię head banging, czy szukam wzrokiem tekstu ....

Kryzys gra na naszym sprzęcie .... uratowaliśmy koncert :)

Obywatel NIP po muzycznej robocie :)

Która godzina ? Trzecia .... rano ?

p.s. 
Jak zacząłem temat, muszę kontynuować. Decyzję zakazu przejazdu "Nocnych wilków" uważam za objaw słabości i błąd.

*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Znaleziona na półce płyta o której nie pamiętałem, lub dostałem ją od ewce. Dziwna płyta tej norweskiej wokalistki. To z pewnością jazz i interesujący, ale daleki od standardowych pojęć o jazzie i wokalistyce jazzowej. Posłuchajcie sami, Karin Krog (z Johnem Surmanem) "Cloud Line Blue" z 1978 roku wydana w Klubie Jazzowym przez Poljazz.

Muzyka łazienkowa
     Tu jedna płyta, bo zagościła tam dłużej. At The Drive-In, czyli dość zacna i zasłużona  kapela, choć mam wrażenie że mało znana, a przecież wyłoniła się z niej jedna z najciekawszych progresywnych kapel ..... The Mars Volta.

 Muzyka codzienna
     Dla uspokojenia emocji przed i po koncertowych, blues. Bardzo dobra i nastrojowa "Got To Find A Way" (1998) Luther "Guitar Junior" Johnson and the Magic Rockets. Pieknie i smutnawo kołysze, czyli robi to co blues robić powinien.
Z tej płyty nagrań brak, ale w zamian fragment koncertu Luthera :
     Pozostałem w tonacji bluesowej z płytą "harmonijkarza" i wokalisty, pochodzącego z Kalifornii Mitcha Kashmara. Stylowy "biały" blues i świetna harmonijka. Mitch Kashmar (featuring Jr. Watson) "Nickles & Dimes" (2005). Ponieważ z tej płyty nic nie znalazłem, to nagrania z koncertów ...
Mitch Kashmar - Nickles & Dimes
Mitch Kashmar Bluesband - Jazzclub Minden
     Ta pani to ma pudło i werwę, dla tego lubię. Nadal bluesowo z płytą Candye Kane "Whole Lotta Love". na początek tytułowy standard :)
Candye Kane - Whole Lotta Love
I coś nie z tej płyty, ale ozdobione okładką tej płyty :
Candye Kane - Masturbation Blues

Do klika za tydzień :)


piątek, 21 listopada 2014

Odczłowieczenie z koncertem Obywatela w tle .....

     Powtórzę jak mantrę, warto czytać. W różnych lekturach znajduję różne rzeczy. Te słowa na długo zostaną w pamięci i są poważnym, ale przecież prawdziwym, ostrzeżeniem. Warto wiedzieć co powoduje dehumanizację naszego życia, a to przecież dzieje się na naszych oczach i tuż obok nas, codziennie. To jest to z czym WARTO walczyć, co WARTO zmieniać. Jak? Nie wiem, ale od czegoś trzeba zacząć. Może od uświadomienia sobie tego co widzimy, a nie rozumiemy pełnych konsekwencji.
     "Istoty ludzkie, zredukowane, jak wszystkie obiekty biurokratycznych działań, do samych wielkości, pozbawionych cech swoistych, tracą swoją odrębność. Ulegają odczłowieczeniu, ponieważ język, jakim mówi się o tym, co ich spotyka (lub o tym, co im się wyrządza), wyklucza wszelką możliwość oceny moralnej. W języku tym nie da się tak naprawdę formułować normatywnych sądów moralnych. Tylko ludzie mogą być przedmiotem stwierdzeń o charakterze etycznym. (To prawda, że niektóre sądy moralne rozciągają się czasem także na inne istoty żyjące, lecz zawsze punktem wyjścia jest ich pierwotny antropomorficzny charakter). Ludzie zredukowani do cyfr tracą ten wyjątkowy status.
     Odczłowieczenie wiąże się nierozdzielnie z esencjalną, racjonalizacyjną tendencją nowoczesnej biurokracji. Ponieważ wszystkie systemy biurokratyczne zajmują się w jakiejś mierze istotami ludzkimi, zatrważające konsekwencje procesu odczłowieczenia okazują się zjawiskiem znacznie powszechniejszym, niż sugerowałby to zwyczaj utożsamiania ich niemal wyłącznie z aktami ludobójstwa. Żołnierzom każe się strzelać do celów, które upadają, gdy zostaną trafione. Pracowników dużych firm zachęca się do bezwzględnej walki z konkurencją. Urzędnicy ośrodków pomocy społecznej jednego dnia przyznają zapomogę, drugiego zasiłek celowy lub pożyczkę na ekonomiczne usamodzielnienie. Osoby otrzymujące pomoc społeczną noszą nazwę świadczeniobiorców. W efekcie trudno dostrzec i zapamiętać, że za każdym takim technicznym określeniem kryją się żywi ludzie. Rzecz w tym, że tam, gdzie w grę wchodzą cele biurokratyczne, wygodniej ich nie dostrzegać i nie zapamiętywać.
     Skutecznie odczłowieczone i pozbawione praw przysługujących podmiotom moralnym istoty ludzkie, będące obiektem działań biurokratycznych, traktuje się w sposób obojętny etycznie. Obojętność ta zmienia się jednak szybko w dezaprobatę i potępienie, gdy opór lub brak współpracy ze strony owych istot spowalnia gładki przebieg rutynowych biurokratycznych czynności. Odczłowieczone istoty nie mogą przecież mieć "poglądów", a tym bardziej "słusznych poglądów". Nie posiadają "racji", które trzeba by respektować, nie mają bowiem prawa do własnej podmiotowości. Obiekty ludzkie staja się więc "czynnikiem uciążliwym". Ich nieposłuszeństwo utwierdza urzędników w poczuciu własnej i wzmacnia więzi braterstwa łączące funkcjonariuszy. Uważają się oni nawzajem za towarzyszy broni toczących trudną walkę, wymagającą odwagi, poświęcenia i bezinteresownego oddania sprawie. Ti nie obiekty biurokratycznych działań, ale ich wykonawcy cierpią naprawdę i zasługują na współczucie oraz moralne wsparcie. Mają więc pełne prawo czerpać poczucie dumy i godności z faktu przezwyciężenia krnąbrności swoich ofiar - nie inaczej niż wówczas, gdy pokonują inne przeszkody. Odczłowieczenia obiektów działania i pozytywna samoocena moralna idą ze sobą w parze. Urzędnicy - z niezmąconym sumieniem - mogą zatem służyć wiernie dowolnemu celowi."
Zygmunt Bauman "Nowoczesność i Zagłada"
     I jeszcze jedno zdanie, świetnie obrazujące (puentujące), oderwanie struktur zarządzających od zarządzanych "dołów":
     "Być może to prawda, że każdy żołnierz nosi w plecaku buławę marszałkowską, ale niewielu marszałków, a nawet pułkowników lub kapitanów, nosi w  swoich aktówkach żołnierskie bagnety"
Zygmunt Bauman "Nowoczesność i Zagłada"
     To wszystko dzieje się na naszych oczach, w naszych miastach, w urzędach do których chodzimy jako "obiekty ludzkie". Jak to zmienić? Po pierwsze uświadomić sobie te zachodzące zmiany, uświadomić innym i pokazać co się dzieje, to dobry początek drogi ...
*****
     Jak pisałem przed tygodniem, Obywatel NIP zagrał swój kolejny koncert. Dodam, że kolejny, jak zwykle, udany. Brak porażki to sukces ! Z opinii osób które tam były (niektóre pierwszy raz słyszały Obywatela na żywo), wiem, że podobało się. I tak trzymać ..... widzów i słuchaczy w tym zadowoleniu, to plan na przyszłość ;) Jeszcze więcej smutnych, ale mądrych (bo przecież nie moich), tekstów i wchodzimy (już niedługo) do studia. Dla tych których ominęła PRZYJEMNOŚĆ słuchania i patrzenia na (jeszcze) żywą legendę (własną), krótki fotoreportaż z tego dnia i ..... dnia następnego.

Dalej, dalej, ktoś to nosić musi


Muzyczny pies (Azja)


Człowiek stworzony do noszenia



Wesoły Obywatel przed Zappą



Humory wciąż dopisują



Wszystko wniesione, to i uśmiech jest



A tu jest Miras



Bębniarz rozkłada swój kram



Próba dźwięku i nadal wesoło? Podejrzane ....



Czy na pewno wiecie co robicie?



No to jazda "Motórem", z harmonijką w dłoniach



Sułek statyczny



Sułek dynamiczny



Najważniejszy jest .... oddech, czyli chwilowy odpoczynek od .... hmmm śpiewu



Jeszcze sobie trochę podrepczę i rozejrzę



Grać? Nie widzę przeszkód



Bass As



Dzień dobry ;) witam Cię ....



Czy ziewam, czy śpiewam?



Bo wzrok już, bo wzrok już nie ten ....



Headbanging to ciężka robota



Ryczący czarT



Pięknie k..., pięknie .... śpiewasz



Śpiewak z laską



Chwila oddechu dla wokalu, zespół może sobie spokojnie pograć



Po koncercie ... kontemplując Gabriela



Zaprzyjaźniona kapela Tempelhof była trochę niewyraźna ;)



Adam z Tempelhof nie wytrzymał i musiał .... pobębnić



Day after celebration



Za chwilę zbierzemy sprzęt i wracamy do garażu ...


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
     Tylko jedna i to trzeszcząca płyta. Trzeszcząca, bo była kiedyś bardzo intensywnie używana. Dziś słuchałem bardzo krytycznie, bo bardzo zmieniło się moje nastawienie do wokalisty. A wokalistą jest Paweł Kukiz, zespół zaś to Aya RL. Dzisiejszego Kukiza nie znoszę, dawniejszego wręcz uwielbiałem. Różnie ludzie reagują na trzeźwość .... i to wszystko w tym temacie. Płyta nadal świetna, choć dziś razi mnie trochę jakość tekstów ..... autorstwa Kukiza, ale mogę być nieobiektywny. Posłuchajmy więc Aya RL z pierwszej, "czerwonej" płyty:

Muzyka łazienkowa
     Czy ta muzyka jest dobra do ćwiczeń? Jest rytm, jest hałas, da się. At The Drive In, rytmiczny i dość hałaśliwy (wokalnie) post hardcore. Kapela już nie istnieje, ale wyłoniła się z niej inna znana i mocno odleciana muzycznie firma, The Mars Volta. Ja bardzo lubię to post hardcorowe wcielenie. Poza mną chyba niewiele osób. At The Drive In "Relationship Of Command" z 2000 roku (trzecia i ostatnia studyjna płyta tej kapeli). Świetne i inspirujące dźwięki:
     Potem w łazience zrobiło się bardzo ostro. Heavy metal, trash metal, jak zwał tak zwał. Legendarna już Pantera ryknęła, jak to ma w zwyczaju, bardzo głośno. Żaden prysznic, ani ćwiczenia nie są w stanie zagłuszyć tego "hałasu" .... gałki w prawo !!!! Pantera z płyty "Official Live: 101 Proof" (1997), jedynej koncertowej w karierze.
Muzyka powszednia
     Początek tygodnia zdecydowanie rockowo wspomnieniowy, bo wciąż brak nowej płyty. Słuchanie tej kapeli, to dla mnie zawsze duże przeżycie. Byłem na ich dwóch koncertach w Polsce i nie mam dość. Na scenie są (byli?) aroganccy, nie zwracają uwagi na publiczność, nie przymilają się jej, ale muzyka to wynagradza i tłumaczy. O kim piszę ? O TOOL !!!
     Płyta którą kończyłem poprzedni tydzień nie opuściła odtwarzacza i grała nadal, przez cały weekend. TOOL "10,000 Days" ....
I ten numer .......
     Za tą płytą przyszła druga "Lateralus". Tak się zaczyna :
A potem takie tam .... inne:
     Płyta Nirvany, wydana rok po oszałamiającym sukcesie "Nevermind" (1992), zawiera wcześniej nagrany a nie publikowany materiał z sesji dla BBC, nagrania demo i covery. Moje ulubione nagrania to, cała Nirvana, ale jeśli już muszę coś wybrać .....
Nirvana - Sliver
Nirvana - Molly's Lips
Nirvana - Hairspray Queen
Nirvana - Aneurysm
     Po rockowych szaleństwach, trochę uspokojenia przy płycie Ścianki. Spokojnie niepokojąca muzyka, pełna pauz i dziwnych dźwięków, ale ma swój urok. Ja bardzo lubię Ściankę .... w różnych odsłonach. Ścianka "Dni wiatru" z 2001 roku.
Ścianka - Dni wiatru
Można też posłuchać co ma do powiedzenia Piotrek ;)
Ścianka - Piotrek
     Jeszcze jedna płyta Ścianki z 2006 roku "Pan Planeta". Też odjechana, choć już nie tak refleksyjna. Jest trochę mocniejszych dźwięków.
Ścianka - Boję się zasnąć, boję się wrócić do domu
Ścianka - Pan Planeta
     I muzyka która towarzyszyła mi przez cały tydzień w ... pracy. Pierwsza generacja brytyjskiego punka, inspiracja dla wielu późniejszych wykonawców. Świetny, energetyczny, ale też melodyjny PUNK !!!! ..... i ta nazwa ;) Buzzcocks z drugiej swej płyty "Another Music in a Different Kitchen" z 1978 roku, wydanej razem z "Love Bites" też z 1978 roku.
Buzzcocks - Fast Cars
Buzzcocks - I Don't Mind
Extras ;) .... lubię nad wyraz ....
Buzzcocks - Love Is Lies
Słysząc początek następnego utworu, myślałem że przez pomyłkę włączyłem naszą (Obywatela NIP) Międzynarodówkę. Dla porównania:
Buzzcocks - Real World
Obywatel NIP - Międzynarodówka
     I też z pracy (sumiennie pracuję i słucham głośno), Bad Brains. Amerykańska kapela grająca hardcore, reggae, punk i mieszająca to wszystko w dowolnych proporcjach. Ta płyta to wydana w 1996 roku sesja z 1979 roku, gdy kapela była jeszcze "czysto" punkowa, tytuł "Black Dots"(1996 Black Dots, (Caroline Records) [1979 session w InnerEar Studio,DC]) . Było głośno ......

Do klika za tydzień.