Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bush. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bush. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 lipca 2018

Sprawy bieżące

     Przygotowania do żniw rozpoczęte. Remonty w toku, przerzuty w toku, oby czasu starczyło, bo komory zbożowe wcale wcale nie są puste. Nie powiem, że przyjmuję ten rozgardiasz bez emocji, ale przestałem przejmować się rzeczami na które nie mam wpływu. To co leży w mej mocy wykonuję, co nie leży, przyjmuję i muszę sobie radzić. Nie ma sytuacji bez wyjścia i to ja jestem od tego by je znaleźć. Może będzie to kosztowało więcej zdrowia, więcej sił, ale przecież przyjdzie, przejdzie i za rok powtórzy się znowu. Ważne by zdobyć kolejne doświadczenia i wyciągać wnioski z już raz popełnionych błędów. Martwi mnie tylko to, iż ten rozgardiasz, pogoda (prawdopodobieństwo przyspieszenia zbiorów), spowodują być może niemożliwość wyjazdu na Rock na Bagnie na pełne trzy dni. Zdarzy się to po raz pierwszy od kilku lat. Nie powoduje to dużych emocji, jedynie smutną konstatację tej sytuacji. Zrobię wszystko by być na koncercie Łukasza i jego kapeli With All Your Strength, tego z pewnością nie opuszczę !! ... Sobota 7 lipca, godzina 13.00, Goniądz !! Do zobaczenia :)


Bieżący komentarz
Kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, 
za co z góry przepraszam ... albo i nie ...

     Przyznam, że się pogubiłem. Tym meczem z Japonią obroniliśmy honor, czy nie ????

     Gdy rządzący wprowadzali pewne rozwiązania prawne w ustawach, to wstawaliśmy z kolan. Gdy się z nich wycofują, znowu klękamy???

Cytat tygodnia

     Jeśli kogoś nie chcemy nigdy zapomnieć, jeśli pragniemy myśleć o nim zawsze i na zawsze się doń przywiązać, nie powinniśmy wprawiać się w kochaniu go, lecz w nienawidzeniu. Wedle wierzeń hinduskich pewne demony zrodziły się w wyniku uczynionego w którymś z wcześniejszych żywotów ślubu, że wcielą się w istoty zaciekle nienawidzące Boga, ażeby móc więcej o nim myśleć i bez przerwy mieć go w pamięci.
Emil Cioran "Zły Demiurg"



*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
***
Muzyka spod igły
Winylowy kąt

     Dziewiąta płyta w dyskografii eksperymentatorów ze Swans "The Great Annihilator" z 1995 roku. Zwrot ku gitarowym brzmieniom i intensywniejszemu graniu.

     Druga płyta The Stranglers z czasów gdy byli jeszcze zespołem punkowym. Przyznam się szczerze, znam na pamięć i zawsze budzi emocje. The Stranglers "No More Heroes" z 1977 roku.
I z małym zakłopotaniem, bo bardzo to nagranie lubię :) :
The Stranglers - Bring on the Nubiles

     Jedna z koncertówek King Crimson "The Elements Tour 2014 - Live At The Orpheum" wydana w 2015 roku. Trzech perkusistów i reszta :) ... a na płycie Starless...
Link z innego koncertu, ale Starless:
King Crimson - Starless (Live in Takamatsu, Japan 2015)

     Wydana przez niezależną wytwórnię Sonorama, specjalizującą się w różnych rarytasach, muzyka do nigdy nie zrealizowanego filmu. Na płycie trębacz Donald Byrd  z Barneyem Wilenem i zespołem. Nagrania z 1958 roku, wydane w 2012. Donald Byrd Barney Wilen "Jazz in Camera". Świetna muzyka.
Donald Byrd & Barney Wilen - Jazz In Camera 1
Donald Byrd & Barney Wilen - Jazz In Camera 4




***
Muzyka codzienna -
samochodowa lub przed snem CD-kowa

     Na dłużej zagościł Bush z płyty "Razorblade Suitcase" z 1996 roku. Grunge w pełnej krasie z wyraźnymi inaspiacjami Nirvaną.
Bush - Greedy Fly
Bush - Swallowed
I mój absolutny numer jeden:
Bush - Distant Voices

     dziwna kapela o której nie mogę znaleźć żasnych informacji. Płyta z 2012 roku, Lifesmyth "Music For the Third ear". Trochę rozedrgana w różne strony, echa grunge, duzo akustycznego grania, sympatyczna. Tylko taki link:
Lifesmyth - Music for the Third Ear

     Płyta z 1981 roku, nagrana po reaktywacji The Moody Blues (w 1977 po 6-ciu latach przerwy) z przebojowym "The Voice". Wolę te wcześniejsze płyty, wszak kapela powstała w 1964...
The Moody Blues - The Voice
I koniec płyty w "starym" stylu:
Moody Blues - Reflective Smile/Veteran Cosmic Rocker






Do klika za tydzień
czarT





sobota, 14 stycznia 2017

I jak rzyć?

     Nie jestem zwierzęciem zimnolubnym z ciepłem też nie pochwalam przesady, najlepszym stanem jest stan letni. Warunki panujące poza pomieszczeniami odizolowanymi (na ile to możliwe) od zewnętrznej aury, czyli po prostu na dworze, na polu, powodują zupełny zastój myśli, przerywany czasem odgłosem szczękających z zimna zębów (z tym zębami to też przesada, szczękają raczej ich marne resztki).
I jak rzyć ? ... moja w porządku, choć czasem zimna (adekwatnie do jakże popularnego stwierdzenia "du.. zimna")
 
ten mróz zamroził cały świat
nie dając myślom żadnych szans
pustynię lodu czyniąc z uczuć
żadnych emocji żadnych odczuć
nie czuję nic
zmrożony
wyzuty
przeżuty
wypluty przez czas na margines
koniec rozdziału
czy koniec pieśni?

*****
Bieżący komentarz
Nowy kącik w którym czasem krótko skomentuję to, co dzieje się wokół, nie pozostając obojętnym politycznie, za co z góry przepraszam ... albo i nie ...
     Wykrakałem! Pisałem, że rząd chwali się z dumą tym, że nie udzielił pomocy żadnemu uchodźcy ... No to rząd postanowił udzielić, z tym, że nie uchodźcom a rodzinom chrześcijańskim w Syrii. Zupełnie "przypadkowo" Szalony Antoni wybrał dzień przed zbiórką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I tak szlachetna* idea pomocy została zaprzęgnięta do walki ideowej. Czy nie potrafimy już nic zrobić bezideowo, bez walki politycznej w tle, bez "pochwały" jednego słusznego światopoglądu? Gdy robi się taką kwestę z wyraźną intencją przeszkodzenia innej, "gorszej" zbiórce, przestaje być ona szlachetna*.

*  szlachetny -  postępujący w sposób wspaniałomyślny, uczciwy i bezinteresowny.
*****
Raporty z przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy
*
Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
      Rok 1972, kolejna płyta Free, "Free At Last". Przeskoczyłem płytę "Highway", ale ta za tydzień. Grupa właśnie reaktywowała się po pierwszym rozłamie w 1971 roku, ale tym razem (na krótko) Paul Rodgers potrafił się jeszcze dogadać z basistą Andy Fraser'em, a Paul Kossoff jeszcze nie do końca odleciał w swym nałogu. Nie ma na niej "wielkich" przebojów, ale jest ta sama solidna porcja niepowtarzalnego blues rocka.
Free - Catch a Train
Free - Little Bit Of Love
Free - Guardian Of The Universe

     Rok 1977 to rok w którym ukazuje się  pierwsza płyta "The Clash". Londyn wrzał od nowej, punkowej muzyki. Taki też był wówczas The Clsah.
The Clash - White Riot
The Clash - London's Burnin
The Clash - Career Opportunities
The Clash - Police & Thieves

     Jedna z najsłynniejszych kapel grających roots reggae, Black Uhuru i płyta z 1981 roku "Red". Na okładce, którą bardzo lubię, dwóch naburmuszonych młodzieńców i roześmiana Sandra „Puma” Jones, piękny dysonans. A na płycie ... po prostu reggae ... jakie wyśpiewał Bob.
Black Uhuru - Carbine
Black Uhuru -  Sponji Reggae
Black Uhuru - Puff She Puff


     Klasyczna klasyka w klasycznym wydaniu, czyli reedycji Pink Floyd na winylach, ciąg dalszy. Najbardziej znana i uznawana za jedno z największych osiągnięć muzyki rockowej, płyta "Dark Side Of The Moon". Ktoś nie zna ? ... rok 1973 ... nie jest to moja ulubiona płyta Floydów.
Pink Floyd - Time
Pink Floyd - Money
Pink Floyd - Us And Them

     Led Zeppelin II (1969), płyta z której znane jest jedno nagranie, "Whole Lotta Love" którego erotycznie otwarte aluzje budzą dreszcze do dziś. Nagrywana w różnych studiach w przerwach między koncertami ... co trochę słychać. Styl kapeli ewoluuje od bluesa do folku i staje się cięższy. Tworzona w biegu, trochę szalona płyta.
Led Zeppelin - Whole Lotta Love
Led Zeppelin - What Is and What Should Never Be
Led Zeppelin - Heartbreaker

      Światosław Richter i Oleg Kagaan w Dwóch Sonatach na Skrzypce i Orkiestrę Ludwiga van Beethovena na jednej płycie radzieckiej Melodii. A są to: op. 23: Sonata skrzypcowa nr 4 a-moll, op. 24: Sonata skrzypcowa nr 5 F-dur tzw. Wiosenna. Intensywność uczuć, doskonałość formy, świetny warsztat wykonawców.
 Beethoven - Violin Sonata No 4 in A minor, Op 23 
Sviatoslav Richter & Oleg Kagan play Beethoven Sonata no.5 op.24

Muzyka codzienna
*
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Świetny najnowszy album Bohren Und Der Club Of Gore "Bohren For Beginners" z 20016 roku. Album najnowszy, ale nagrania stare. Nie jest to typowe "Best Of ...", ale ponad dwie i pół godziny przygody z wyborem utworów z różnych płyt, wybranych starannie przez zespół. Pierwszy CD z podtytułem "Bohren For Beginners", drugi "Bohren For Advanced". Spokojny, powolny jazz z elektroniką w stylu ambient ...
Bohren Und Der Club Of Gore - Maximum Black
I taka niespodzianka wokalna ... Mike Patton:
Bohren Und Der Club Of Gore - Cath My Heart



     Druga płyta Brytyjczyków z Bush "Razorblade Suitcase" z 1996 roku. Zapomniany i niedoceniony zespół, a grał niezły grunge podobny do Nirvany. Ja bardzo lubię i co jakiś czas wracam:
Bush - Greedy Fly
Bush - Cold Contagious
Bush - Mouth
Bush - Bonedriven
Bush -  Straight No Chaser

     Po tej płycie spodziewałem się dużo więcej, Beth Gibbons & Rustin Man "Out Of Season"  z 2002 roku, czyli frontwoman Portishead i basista Talk Talk, Paul Webb. Płyta ma dobre momenty, ale w całości jest trochę monotonna, chwilami usypiająca ... co też ma swoje zalety. Co do samego wokalu, w Portishead brzmi oryginalnie i ciekawie (choć jest daleki od "prawidłowego" emisyjnie śpiewu), tu brzmi, dla mego ucha, nawet irytująco.
Beth Gibbons & Rustin Man - Mysteries
Beth Gibbons & Rustin Man - Tom The Model
a
     I w łazience i w samochodzie, pod koniec tygodnia, rozpanoszyła się Ana Popović, solidna, serbska gitarzystka i wokalistka bluesowa. W środowisku bluesowym nazywana kobiecym wcieleniem Jimiego Hendriksa ... podsumowując, na gitarze grać umie (Lubię tak "gadające" gitary). W samochodzie płyta z 2003 roku "Comfort to the Soul".
Ana Popović - Change My Mind
Ana Popović - Navajo Moon

 Muzyka łazienkowa
Co chwilę, wraca na chwilę, bo Cobra ożyła :)
    A tu inna płyta Any Popović, z 2000 roku ""Hush!".
Ana Popović - Hometown
Ana Popović - I won't let you down





Do klika za tydzień :) 
czarT



sobota, 27 sierpnia 2016

Scenariusz

     I nie zdążyłem przed północą. Na szczęście widać już koniec, żniw (oczywiście). Skreślę parę słów i spać ...
     Zmęczenie fizyczne zaczyna odbijać się na twarzy, nogi niosą raczej z nawyku, niż z chęci ale głowa wciąż pracuje, wciąż kontroluje, wciąż trzyma w ryzach cały wszechświat. Jest jego twórcą, jest władcą, jest panem. Wszystko dzieje się w nim według planu, według stworzonego w niej scenariusza. Wszyscy grają swoje role. Myślisz, że masz wolność, myślisz, że Ty jesteś sobą, że Twa wolna wola może Cię wyrwać z mej pajęczyny? Widzę jak próbujesz, nie jesteś w tym osamotniony, wszyscy próbujecie. Ale ja jestem elastyczny, a raczej mój umysł jest. Gdy przestajesz pasować do scenariusza, po prostu go zmieniam i znowu grasz napisaną przeze mnie rolę. Scenariusz nie jest świętością, ciągle się zmienia a wy wciąż tańczycie do taktów które wam wygrywam ...

To tylko zmęczenie ... 
To tylko zmęczenie?
*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Ciężko pracuję, więc i muzyka dożylna. Punkowy klasyk z trzeszczącej płyty, składak "Totally Exploited" z 1984 roku. Ostro i niepokornie ...

     Bluesowa podróż sentymentalna. Breakout "Karate". Wszystkie teksty w pamięci ...

     Jazz na wesoło ... bo ta muzyka wprawia mnie w bardzo dobry nastrój. Te gadające dęciaki... Lester Bowie "Works' (składak) z 1984 roku.
Numer w wersji ""trochę innej niż na tej płycie, ale cóż tam ...


Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     Tu muzyka która nie chciała opuścić samochodowego odtwarzacza. Bush "Razorblade Suitcase" z 1996 roku. Jedna z moich ulubionych płyt, druga w dyskografii zespołu. Brzmią bardzo Nirvanowo a przy kilku fragmentach zawsze ciary. Wokal ... właśnie tak chciałbym śpiewać ...
Końcowy numer, to tu zawsze te ciary

Do klika za tydzień


piątek, 3 czerwca 2016

Nierealność

     Czy masz czasem poczucie zupełnej nierealności wszystkiego co cię otacza? Ja mam je coraz częściej, choć może trzeba by raczej stwierdzić, że mam je od zawsze. Ostatnio tylko nasila się do granic natręctwa. Skąd czerpać przekonanie, że to co mnie otacza istnieje naprawdę, że nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni, lub wytworem jakiegoś genialnie szalonego bytu, narzucającego mi swą wizję. Lecz jeśli nie ma w tym wpływu sił zewnętrznych, to konsekwencją tego rozumowania jest konstatacja, że to ja jestem tym genialnie szalonym bytem tworzącym tę rzeczywistość. Ale na dziś rozważania na temat tego, czy ten świat jest moim pomysłem, czy narzuconą mi wizją mają dla mnie znaczenie drugorzędne. Pierwszorzędnym znaczeniem jest jego nierealność. Cz ty, który to czytasz istniejesz naprawdę? I w żadne twe zapewnienia o rzeczywistości twego istnienia nie jestem w stanie uwierzyć, bo przecież sam sobie udzielam tych "twoich" odpowiedzi. Jednym z dowodów takiego stanu rzeczy jest to, że zawsze ziszcza się to czego naprawdę chcę. Jeśli nawet czasem mam wrażenie, że tak nie jest i coś dzieje się zupełnie wbrew moim zamierzeniom, to tylko świadczy o tym, że moja podświadomość pragnęła tego co się stało. A upływający czas tylko potwierdza to świadectwo.
     Właśnie sprowadziłem brygadę która zagazuje nasze obiekty, więc muszę kończyć te rozważania. Tak to jest gdy zostaję z myślami sam na sam, tworząc swój wszechświat i być może wkrótce nadejdzie chwila, gdy rozpłynę się bez możliwości powrotu, by zostać w nim Bogiem ...

Raporty z muzycznych przesłuchań
czyli co w mych odtwarzaczach piszczy

Muzyka spod igły
czyli winylowy kąt
     Debiutancki album zespołu Gardenia z 1988 roku. Bardzo dobre połączenie psychodelii i nowej fali, jedna z lepszych polskich płyt tego okresu, choć dość mało znana. Zespół działa do dziś i nagrał w sumie cztery płyty.
     Winyl prawdziwej legendy bluesa, postaci dość tajemniczej. Robert Johnson nagrał tylko 29 utworów, zmarł w wieku 27 lat a sławę zdobył po śmierci. Jeśli sprzedał duszę diabłu za talent i sławę, jak głosi legenda, zrobił słaby interes, bo sława żyje ale on jej raczej nie zasmakował. Wywarł wielki wpływ na gitarzystów a Eric Clapton nazwał go "najważniejszym gitarzystą bluesowym jaki kiedykolwiek żył". Robert Johnson "King Of The delta Blues" 
     Dwa winylki Milesa Davisa "Birth Of The Cool", wydana w 1957 roku, owoc współpracy z Gilem Evansem z końca lat 40-tych i początku 50-tych. 
     Przepiękny "Round About Midnight", nagrania z lat 1955-56, z okresu wspaniałego kwintetu Milesa, gdy to wolny od nałogu (na chwilę) tworzył rzeczy naprawdę nowatorskie i wielkie

Muzyka łazienkowa
     W tym pomieszczeniu sąsiadów katował Kyuss. Czwarta płyta tych ojców stoner rocka, "Welcome To Sky Valley" z 1994 roku. Wyjątkowo ciężkie brzmienie przestrojonych nisko gitar i przeważnie niespieszne tempa to ich znak firmowy i to co czarTy (jak ja) lubią najbardziej. Ulubiony numer? Psze bardz ...
Kyuss - Demon Cleaner
A tu już łoją tak jak bardzo lubię ...
Kyuss - Gardenia
Kyuss - Whitewater

Muzyka codzienna
zazwyczaj samochodowa
czasem przed snem CD-kowa
     W samochodzie było głośno ... jak zwykle. To już jedno z ostatnich miejsc, gdzie mogę słuchać muzyki jak chcę, czyli baaardzo głośno. Na pierwszy wiosenny promień lasera poszła płyta Crazy Town "Revolving Door (dance hits & remikses)". Lubię z niej tylko trzy nagrania, reszta ginie gdzieś w zakamarkach małżowin i znika z pamięci (na płycie są cztery wersje Butterfly). Na początek największy przebój (a może jedyny?):
     Stara miłość nie rdzewieje. Po raz kolejny sięgam po Bush. Czwarta płyta tej brytyjskiej kapeli, która była gwoździem do trumny zespołu. Po jej wydaniu, ze względu na słabą sprzedaż, zespół zakończył działalność. Nigdy nie zdobyli większej popularności w Wielkiej Brytanii ale w Stanach sprzedali miliony płyt. Lubię ich ze względu na brudne, grunge'owe brzmienia.
Bush - The People That We Love
Bush - Headful Of Ghosts
     I jeszcze z obowiązku polska płyta Smolik 3 z 2006 roku. Była w odtwarzaczu, znudziła, choć każda piosenka wydaje się fajniutka, to całość nudzi. Jedyny numer który został w głowie na dłuzej to ten:
Smolik - S.Dreams (feat. SOFA)

Do klika za tydzień


piątek, 18 kwietnia 2014

Postępująca umysłowa dezintegracja, czyli festiwal pytań.

Ranek, łazienka, rzut oka w lustro. Kto to ? Kto jest po tamtej stronie ?
Skąd ja znam tego faceta, moje codzienne zdziwienie. 
"Tak, tak, tam w lustrze to niestety ja
 Tak, tak, ten saAaAaAaAm .... "
Może i ten sam, ale nie taki sam. 
Straciłem uśmiech, radość, czy spoważniałem ?
Straciłem wrażliwość, czy ją jeszcze lepiej ukryłem ? 
A może zdjąłem lub założyłem kolejną maskę ?
Jestem zimny, czy zdecydowany ?
Gdybym jeszcze nauczył się mówić.
Gdybym jeszcze wiedział co chcę powiedzieć.
Gdybym przestał maskować bełkot pozorami inteligencji. 
Gładkimi zdaniami zza których wyziera pustka.
Gdzie we mnie jestem ja ? 
Za którą z masek kryje się prawdziwa twarz ? 
Czy już tak do niej przyrosły, że sam je mylę ?
.....
Po co w ogóle zacząłem sobie zadawać te pytania ? 
Ale gdy je przestanę zadawać, nigdy nie poznam odpowiedzi. 
Ale czy na pewno chcę je znać ? 
Gdybym jednak nie chciał ich znać, czy zadawał bym je sobie ?
.....
Przedświąteczne spotkanie, bo już nie próba, ekipy Obywatela NIP upłynęła pod znakiem umartwiania się. Koledzy ze wstrętem wlewali w siebie napoje modyfikujące świadomość, ja zadowoliłem się ich towarzystwem i małym co nieco, przyjętym drogą wziewną .... i nie były to papierosy (bo przecież nie palę). Prawdziwą pokutą było wysłuchanie naszych nagrań (bo jakiś złośliwy sk......n nagrał to ze stołu mikserskiego) z naszego ostatniego występu w Motopubie. Zdjęcia były fajne, nagrania już nie.




Kiedyś ktoś (ja dobrze pamiętam kto, ale on już nie żyje, więc nie będę się pastwił) użył sformułowania "schizofreniczny ryk Janis Joplin". Mój głos z końcówki koncertu pasowałby do tego określenia jak ulał. Zagłuszał dokładnie wszystko i wszystkich, był na granicy fizycznego bólu. Mało tego, ponoć nasi stali widzowie (wszystko młodzież po 50-tce) stwierdzili że tym razem przesadziłem. A ja tylko straciłem trochę kontrolę i tak mi w gardle i płucach zagrało. Czy to się już nie powtórzy ? Zapraszam na kolejny koncert (nie wiem gdzie i kiedy,ale na pewno o tym napiszę PRZED koncertem) to może sami się przekonacie. Ja wiem, że jak tracę kontrolę na scenie, to mogą dziać się różne rzeczy i niczego nie jestem w stanie obiecać. A scena to na razie jedyne miejsce, gdzie mogę się choć na chwilę zapomnieć bez żadnych konsekwencji (oprócz nieprzychylnych opinii).  

No cóż, trochę się ryczało:


Bo że zawsze będę wyglądał tak jak niżej, nie daję żadnej gwarancji:


A przy tym właśnie nagraniu, zawsze granym "na bis", tak mnie ponosi. 
Potraktujcie je jako prezent świąteczny, przez co chcę powiedzieć nieśmiało, że życzę wszystkim spokojnych świąt oraz mokrych i kolorowych jaj.


*****
Raporty z muzycznych przesłuchań
Ten tydzień to mocny początek. Machine Head i "Through The Ashes Of Empires" z 2003 roku. Niestety im późniejsze płyty, brzmienie trochę łagodnieje. Szkoda. Ale wokal nadal bardzo lubię, tę mieszankę melodyjności i solidnego darcia strun głosowych.
A tak panowie prezentują się na żywo w jednym z utworów z tej płyty:
I znowu muzyka z pożyczonych płyt. Ponoć to jedyna dobra płyta na której zagrał (i zaśpiewał w jednym z utworów) John Wetton. Gruba przesada bo lubię jego płyty z King Crimson (RED !!!!) ;) Ale płyta warta uwagi, choć stara jak wszechświat. Grupa, a właściwie supergrupa Mogul Thrash z płyty "Mogul Thrash" z 1971 roku. Zachwycająca (???) sekcja dęta .....
Bardzo wrażliwy gość o twarzy bandziora. Świetny, zmęczony życiem głos i wiarygodnie wyśpiewane teksty. Marek Dyjak z płyty "Moje fado" (2011).
I wracam do pożyczonych płyt. Dobra i zupełnie nieznana płyta z 1975 roku kapeli Strange Days. Tytuł "9 Parts To The Wind". Stara i warta poznania progresywna nuta. Skojarzeń wiele ... pierwsze ... wczesne Genesis.
Trochę polskiej muzyki progresywnej. Tu przynajmniej nie ma kłopotów z angielskim, bo muzycy polscy ale wokalista ... anglik. Sympatyczna i na niezłym poziomie, choć mnie nie porywa. Brakuje wyrazistości ... cokolwiek to może oznaczać :) The White Kites "Missing" z 2013 roku:
Gitarzysta Robben Ford nagrał płytę "A Day In Nashville", która nie ma na szczęście nic wspólnego z country. Ale lepiej też, by w końcu wziął jakiegoś dobrego wokalistę, bo ja już nie mogę słuchać jego głosu. Szkoda, bo gitarzysta niezły.
Już z mojej półki, nie pożyczone !!! Kapela do której mam słabość ze względu na wokal, brytyjski Bush. Czwarta w dorobku płyta, która sprzedawała się bardzo źle i był to jeden z powodów rozwiązania grupy w 2001 roku. Reaktywowali się w 2010, ale jakoś nie słychać o oszałamiających sukcesach. Muzyka z szerokiego (bardzo szerokiego) kręgu grunge. Bush "Golden State" z 2001 roku:

I zupełna stylistyczna wolta. Czas refleksji ...... i wizyta na targach książki zaowocowały dwiema nowymi płytami w kolekcji. Płytami z muzyką klasyczną. Obie to muzyczny barok. Muzyka radosna, lekka, łatwa i rozluźniająca zaciśnięte szczęki. 
Albinoni, Marcello, Vivaldi OBOE CONCERTOS (Heinz Holliger i musici), czyli koncerty obojowe trzech kompozytorów. Cudnie lekkie:
Tomaso Albinoni - Oboe Concerto in D minor, Op.9 N.2

A druga to już sam mistrz Vivaldi "Wind & String Concertos". Znakomite interpretacje koncertów Antonio Vivaldiego w wykonaniu The English Concert pod dyrekcją Trevora Pinnocka, przynoszą takie oto "zaskoczenia". Często zapominamy że gitara to stary instrument:
Vivaldi Concerto for 2 mandolins in G RV 532
I jak wam się podobają te barokowe szarpidruty ?? Prawie punk ...
Vivaldi Concerto for Strings and Continuo "Alla Rustica"

Do poświątecznego klika za tydzień ...........